Teatr Niewidzialnych Dzieci

- Kategoria:
- literatura dziecięca
- Wydawnictwo:
- Instytut Wydawniczy Latarnik im. Zygmunta Kałużyńskiego, Oficyna Wydawnicza AS
- Data wydania:
- 2016-10-01
- Data 1. wyd. pol.:
- 2016-10-01
- Liczba stron:
- 267
- Czas czytania
- 4 godz. 27 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788363841218
- Tagi:
- niewidzialne dzieci
- Inne
Cześć! Mam na imię Michał i chcę opowiedzieć Wam o nas - niewidzialnych dzieciakach z „Dębowego Lasu". O Kiwaczku, Sylwii, Meandrze i całej reszcie. I o naszym teatrze. I o wielkiej premierze sztuki, którą postanowiliśmy wystawić 13 grudnia 1981 roku... Pechowy dzień, nie czarujmy się, Wiktor od początku to powtarzał. Opowiem też o ciociach Joli, Matyldzie, Lucynie i lrminie. I o Mechanicznym Dziadku. I o Kaloszu! I jeszcze o Mirku i Kalarepie... Kurczę, nie będę dalej wymieniał, bo tu jest za mało miejsca - najlepiej chyba będzie, jeśli po prostu zaczniecie czytać. O ile macie trochę wolnego czasu, oczywiście. Macie? To super! A jeśli nie, no to trudno. Ale tak czy siak pozdrawiamy Was serdecznie - ja i wszystkie inne niewidzialne dzieci. Spróbujcie nas dostrzec.
Książka otrzymała I Nagrodę w kategorii 10-14 lat w IV Konkursie Literackim im. Astrid Lindgren na współczesną książkę dla dzieci i młodzieży, zorganizowanym przez Fundację „ABCXXI – Cała Polska czyta dzieciom” pod honorowym patronatem Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, Biblioteki Narodowej, Rzecznika Praw Dziecka i Ambasady Szwecji, przy finansowym wsparciu Fundacji PZU.
Powieść wyróżniona w konkursie literackim Książka Roku 2016 Polskiej Sekcji IBBY
„Zaledwie przed siedmiu laty Marcin Szczygielski zadebiutował jako autor książek dla młodzieży („Omega”). Wtargnął do tego świata z przytupem – rychło zgromadził pokaźną liczbę trofeów literackich. Żywa, plastyczna wyobraźnia, talent do szczegółów, wiarygodne portrety dziecięce – wszystko to rozstrzyga o poczytności autora. Szczygielski pisze LEKKO na WAŻKIE tematy, a to jest godna każdej nagrody ekwilibrystyka.
Nie inaczej jest i tym razem – autor umieszcza akcję swojej książki w peerelowskim „bidulu”, jak nazywane bywają Domy Dziecka. Jego bohater to wrażliwy dziesięciolatek, który dobrze opanował sztukę mimikry, co jest warunkiem przetrwania w bezdusznej instytucji opiekuńczej. Póki w otoczeniu Michała jest jedna choćby osoba godna zaufania i jeden przyjaciel – życie wydaje się znośne. Ale kiedy i tego zabraknie – następuje nieuchronny kryzys. Uratowany z opresji chłopiec ląduje w szczególnym domu dla dzieci z trudną przeszłością. Wraz z nim do grona podopiecznych dołącza czternastolatka – krnąbrna, bystra, egocentryczna… i zwariowana na punkcie aktorstwa. Pod jej dyktando powstaje Teatr Niewidzialnych Dzieci – aktorska trupa skrzyknięta na potrzeby jednego, grudniowego spektaklu. Jest rok 1981, wokół sceneria Polski posierpniowej, razem z jej atrybutami: kolejkami, kartkami, saturatorem i trabantem…
Wzruszenie i komiczna groteska konkurują ze sobą na przemian w tej książce. Autor pozwala swoim młodym czytelnikom zajrzeć w realia Polski minionej i w niełatwą egzystencję dziecka z „bidula”. Nie ma tu łatwego happy endu, ale jest furtka i ścieżka – ku lepszemu”.
Recenzja Joanny Olech
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Ciebie zainteresować
Oficjalne recenzje
Niewidzialnych istot tłumy…*
Marcin Szczygielski kolejny raz udowodnił, że jest mistrzem w czarowaniu słowem, ostrożnym szachowaniu emocjami i budowaniu nastroju. Akcja jego najnowszej powieści dzieje się w pamiętnym 1981 roku, miejsce to bidul, a tło zdarzeń stanowi Peerel i nadciągający stan wojenny. Nie roztkliwia się jednak nad sierocą dolą, ale z czułością przygląda małym bohaterom. Jest w Szczygielskim ta szczególna uważność, która pozwala mu wejść w umysł dziecka i z jego perspektywy przyglądać się rzeczywistości.
W pierwszej części poznajemy dziesięcioletniego Michała, wrażliwego chłopaka, który dość szczegółowo zapoznaje nas z sierocińcem i regułami w nim panującymi. Młodzieniec to nad wiek dojrzały i rozsądny, obdarzony poczuciem humoru i wielką wyobraźnią. Nic więc dziwnego, że ze strony na stronę darzymy go rosnącą sympatią. Może też i dlatego, że Michał jest po prostu sobą. Niczego nie udaje a jeśli musi to tylko wtedy, kiedy próbuje ochronić swoją wrażliwość. Bystry z niego chłopak, a jak celnie potrafi scharakteryzować wychowawców i wychowanków!
Realia domu dziecka są równie szare jak czasy, w których dzieje się akcja. Od czasu do czasu pojawi się jakaś supernowa w postaci przygody, która nieco rozświetli codzienność. A tu ni z tego, ni z owego chłopiec zostaje przeniesiony do innego domu dziecka. Tam poznaje Sylwię, bezczelną i wredną smarkulę, jak powiedziałby pewnie niejeden dorosły. Sylwia marzy o byciu aktorką i już wkrótce będzie mogła sprawdzić się w podobnej roli, bo poprowadzi próby do przedstawienia teatralnego.
Trzeba mieć niezwykłe wyczucie dzięki któremu udaje się trafić do młodszego, ale i do tego bardziej wiekowego czytelnika, który pamięta przecież chociażby smutnego pana w okularach zamiast Teleranka. Najnowszą powieść Szczygielskiego można odczytać na różnych poziomach, co stanowi nieocenioną zaletę. Tak oto wspólne czytanie może połączyć pokolenia, bo kto lepiej od dorosłych (którzy w tamtych czasach dorastali) wytłumaczy dzieciom zawiłości minionego ustroju?
I kiedy wielka historia wkracza na arenę dorosły czytelnik już wie, co się za chwilę stanie. Dzieci też coś przeczuwają i tłumaczą po swojemu ponurą rzeczywistość. Nawet bardzo ponurą, choć podaną w odpowiedniej dawce strawnej dla tego małoletniego czytelnika. Element zaskoczenia, czasami nieokreślone napięcie towarzyszące czytaniu, nie pozwalają oderwać się od książki. I jeszcze niebanalne zakończenie-zaskoczenie. Doprawione smutkiem, nieoczywiste.
Szczygielski nie koloryzuje przeszłości, nie zachwyca się Peerelem, żadnej tęsknoty za tamtymi czasami nie odczuwa. Jest patrzenie na świat oczami i umysłem dziecka, autor potrafi się poruszać w meandrach dziecięcej psychiki. Wiele jest w nim miłości do małych bohaterów, empatii i wrażliwości. Świetnie oddaje ducha dziecięcej naiwności i zabawy, ale też grozę tamtych czasów. Nie serwuje banałów, pisze szczerze i czule, no i kilka celnych strzałów w co wrażliwsze serca też odda. Autorowi znowu się udali bohaterowie: niebanalni, wiarygodni, wielowymiarowi. Każdy jest trochę dobry i trochę zły, a przez to bardziej wiarygodny.
Chciałoby się napisać, że to kawał świetnej prozy, książka, która powinna trafić do kanonu lektur obowiązkowych. Z ukrytymi sensami, smaczkami tamtej epoki. I ten genialny zmysł obserwacji pozwalający opowiedzieć o dorastaniu w peerelowskim domu dziecka z dziecięcej perspektywy, o historii przez wielkie H, która nierozerwalnie splata się z codziennością małych wychowanków.
Zachwycająca opowieść dla małych i dużych, gęsta od metafor i symboli czytelnych bardziej dla tych ostatnich czytelników. I zarazem uniwersalna historia o budowaniu tożsamości, przyjaźni i szukaniu wolności w złych czasach. Adekwatną do treści ilustrację na okładce stworzyła niesamowita (tak, nie boję się użyć tego słowa w jej przypadku) Emilia Dziubak. I w tym jednym, niepokojącym rysunku trafnie oddała klimat powieści. Aż żałuję, że w środku nie ma ich więcej. I już czekam na kolejną książkę, kto wie, może znów w tym samym duecie?
Magdalena Świtała
* Bolesław Leśmian „Niewidzialni“.
OPINIE i DYSKUSJE
Wydaje mi się, że książka z jakiegoś nieznanego mi powodu jest zbyt mocno przechwalana. Jest ona urocza i dobrze się ją czyta, ale fabuły mogłoby być więcej. W szczególności w końcowych rozdziałach w których oczekiwałam jakiegoś wielkiego zakończenia. Poprostu cała historia szła w świetnym kierunku, by na koniec z tego wszystkiego zrezygnować. Wiele rzeczy nie zostało wyjaśnionych i pozostawiono niedokończonych. To się nazywa "zmarnowany potencjał".
Jedną z rzeczy, które najbardziej mnie zainteresowały w tej książce było pokazanie co siedzi w głowie głównego bohatera w połowie książki - w jaki sposób ucieka on do innego świata.
Wydaje mi się, że książka z jakiegoś nieznanego mi powodu jest zbyt mocno przechwalana. Jest ona urocza i dobrze się ją czyta, ale fabuły mogłoby być więcej. W szczególności w końcowych rozdziałach w których oczekiwałam jakiegoś wielkiego zakończenia. Poprostu cała historia szła w świetnym kierunku, by na koniec z tego wszystkiego zrezygnować. Wiele rzeczy nie zostało...
więcej Pokaż mimo toWitam w kolejnej recenzji tym razem do książki pt. "Teatr Niewidzialnych Dzieci".
Autor sprawił, że mieszkałam razem z dziećmi z Dębowego Lasu i przeżywałam te same przygody. Wielu z nas wzruszył i przyciągnął swoją kreatywnością. Podziwiam także za lekkie pióro i indywidualne podejście do każdego z bohaterów. Mnie osobiście bardzo poruszyło smutne zakończenie i będę o tym rozmyślać do końca tego dnia albo i jeszcze dłużej. Na pewno sięgnę po inne książki Marcina Szczygielskiego, aby lepiej poznać jego twórczość. Jeśli kolejne jego dzieła będą tak fenomenalne to będę pod wrażeniem..
Serdecznie polecam,
Zaczytana
Witam w kolejnej recenzji tym razem do książki pt. "Teatr Niewidzialnych Dzieci".
więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo toAutor sprawił, że mieszkałam razem z dziećmi z Dębowego Lasu i przeżywałam te same przygody. Wielu z nas wzruszył i przyciągnął swoją kreatywnością. Podziwiam także za lekkie pióro i indywidualne podejście do każdego z bohaterów. Mnie osobiście bardzo poruszyło smutne zakończenie i będę o...
Poruszająca książka. Opowieść o chłopcu z domu dziecka za PRL-u, magii teatru i stanie wojennym. Jedyne co mogę zarzucić- autor chyba zapomniał ile lat mają jego bohaterowie. Ja rozumiem, że 7-letni dzieciak może nie załapać kontekstu i wystawić publicznie wywrotową sztukę, ale 16-latka już nie. Tak samo dzieci TEŻ rozumieją sarkazm, heloł. To była jedyna rzecz, która raziła w tej książce. Po za tym jest po prostu świetna. 🙂
Poruszająca książka. Opowieść o chłopcu z domu dziecka za PRL-u, magii teatru i stanie wojennym. Jedyne co mogę zarzucić- autor chyba zapomniał ile lat mają jego bohaterowie. Ja rozumiem, że 7-letni dzieciak może nie załapać kontekstu i wystawić publicznie wywrotową sztukę, ale 16-latka już nie. Tak samo dzieci TEŻ rozumieją sarkazm, heloł. To była jedyna rzecz, która ...
więcej Pokaż mimo toKocham ❤️
Kocham ❤️
Pokaż mimo toBardzo smutna i poruszająca, w szczególności zakończenie - nie spodziewałam się czegoś takiego.
Bardzo smutna i poruszająca, w szczególności zakończenie - nie spodziewałam się czegoś takiego.
Pokaż mimo to"Niewidzialne dzieci? Kto to taki? Istoty skrzywdzone podwójnie: los zarówno je pomija , jak i doświadcza. Poznajemy zakamarki dziecięcej duszy odbijającej się od ścian kolejnych domów dziecka. Łza kręci się w oku? - tak, ale jednocześnie to mądre i zaskakująco interesujące refleksje bohatera. W zakończeniu, połączenie dziecięcej pasji i istotnych w historii naszego kraju zdarzeń prowadzi do ciekawego finału. Książka nietuzinkowa, zdecydowanie godna polecenia.
"Niewidzialne dzieci? Kto to taki? Istoty skrzywdzone podwójnie: los zarówno je pomija , jak i doświadcza. Poznajemy zakamarki dziecięcej duszy odbijającej się od ścian kolejnych domów dziecka. Łza kręci się w oku? - tak, ale jednocześnie to mądre i zaskakująco interesujące refleksje bohatera. W zakończeniu, połączenie dziecięcej pasji i istotnych w historii naszego kraju...
więcej Pokaż mimo toUmieszczenie tej książki w kategorii literatury dziecięcej to jakieś nieporozumienie. Jedyne co ją łączy z dziećmi to fakt, że są głównymi bohaterami.
Nie sądzę, żeby dzieci miały jakiekolwiek pojęcie o czasach PRL i żeby takie zakończenie historii było dla nich odpowiednie. Co więcej, uważam, że dla większości ta książka byłaby okropnie nudna.
Oceniając ją jako osoba dorosła mogę powiedzieć, że miała ładne(choć dość smutne) momenty, jednak jeśli ktoś liczy na lekką i przyjemna historię, to będzie zawiedziony.
Umieszczenie tej książki w kategorii literatury dziecięcej to jakieś nieporozumienie. Jedyne co ją łączy z dziećmi to fakt, że są głównymi bohaterami.
więcej Pokaż mimo toNie sądzę, żeby dzieci miały jakiekolwiek pojęcie o czasach PRL i żeby takie zakończenie historii było dla nich odpowiednie. Co więcej, uważam, że dla większości ta książka byłaby okropnie nudna.
Oceniając ją jako osoba...
Kolejna bardzo wartościowa pozycja autorstwa Marcina Szczygielskiego. Tym razem fabuła opiera się o świat domów dziecka tuż przed stanem wojennym. Po raz kolejny autor udowadnia, że nie potrzebuje kreować fantastycznego świata, by stworzyć wciągającą historię, która wzrusza i nie sposób się od niej oderwać. Łatwość w kreacji bohaterów (znakomicie ciocie, Sylwia-Agnieszka i Michał(!) - ich charakter, marzenia, przeżycia) oraz łączenie trudnych tematów (stan wojenny, dom dziecka) z przystępnością w snuciu opowieści (także pod kątem językowym) sprawiają, że po książkę śmiało mogą sięgać ci młodsi czytelnicy oraz ci starsi, nawet dorośli. Polecam ogromnie.
Kolejna bardzo wartościowa pozycja autorstwa Marcina Szczygielskiego. Tym razem fabuła opiera się o świat domów dziecka tuż przed stanem wojennym. Po raz kolejny autor udowadnia, że nie potrzebuje kreować fantastycznego świata, by stworzyć wciągającą historię, która wzrusza i nie sposób się od niej oderwać. Łatwość w kreacji bohaterów (znakomicie ciocie, Sylwia-Agnieszka i...
więcej Pokaż mimo toOdkąd poznałam twórczość Marcina Szczygielskiego bardzo ją cenię. "Teatr niewidzialnych dzieci" to książka dla dzieci i młodzieży, ale jak zawsze u Szczygielskiego także dla dorosłych do czytania na innym poziomie i w szerszym kontekście. Tym razem nie przenosimy się nawet w części fabuły do świata wyobraźni. Akcja osadzona jest bardzo konkretnie, wręcz namacalnie w roku 1981. "Niewidzialne dzieci" to dzieci z domu dziecka. Głównym bohaterem jest wrażliwy 10-letni Michał, którego rodzice zginęli w wypadku i to z jego perspektywy poznajemy pobyt w ośrodku "Młody Las" w Siemanowicach Śląskich i wydarzenia, które doprowadzają do przeniesienia do "Dębowego lasu" pod Lublinem. To tutaj właśnie pod kierownictwem oryginalnej 14-latki Sylwii zawiązuje się kółko teatralne, które podejmuje się wystawienia sztuki. Nie będę opowiadać dalej, żeby nie spojlerować.
Mimo że to najbardziej realistyczna z czytanych dotąd książek Szczygielskiego dla dzieci, nie zawiodła mnie zupełnie. Sądzę, że to ważna lektura zwracająca uwagę na świat dzieci z bidula - ich wrażliwość, wyobcowanie, konsekwencje zdarzeń z przeszłości z domów rodzinnych, które będą niosły niczym znamiona przez całe życie (zresztą nie tylko ich to dotyczy, ale myślę, że dom dziecka jako miejsce akcji uwyraźnia tę kwestię). Bardzo poruszające jest pokazanie rzeczywistości z perspektywy dziecka, w dodatku dziecka z problemami. Siermiężna PRLowska rzeczywistość wzmaga jeszcze bardziej mroczny obraz dzieciństwa niewidzialnych dzieci, a dramatyczne wydarzenia roku 81 dodają mu jeszcze tragizmu.
Polecam!
Odkąd poznałam twórczość Marcina Szczygielskiego bardzo ją cenię. "Teatr niewidzialnych dzieci" to książka dla dzieci i młodzieży, ale jak zawsze u Szczygielskiego także dla dorosłych do czytania na innym poziomie i w szerszym kontekście. Tym razem nie przenosimy się nawet w części fabuły do świata wyobraźni. Akcja osadzona jest bardzo konkretnie, wręcz namacalnie w roku...
więcej Pokaż mimo toSą rzeczy z najwyższej półki. Dziś przedstawiam Wam jedną z nich.
Marcina Szczygielskiego poznałem, głupio to przyznać, w kinie, gdy "puścili" tam opowieść o tchniętym okropną odmianą magii młynie. Rozczarował (a może nawet i rozsmarował) mnie wtedy koniec, choć to, co pomiędzy, wzbudziło moją ciekawość, będąc zarazem zapowiedzią tego, co dziś, po kilku innych książkach, śmiało określiłbym mianem "Szczygielizmu". Cóż, tak to już jest z polskim kinem. Jest dobrze, potem średnio, co jedynie podkreśla język autora, tak trudny do transplantacji w otwarte serce polskiej kinematografii.
Nic dziwnego, że nawet po książkę o Teatrze Niewidzialnych Dzieci, sięgnąłem bardziej dla "popróbowania". Czysty przypadek, grzbiet pstrokatej okładki i ja.
Już po kilku pierwszych stronach, co tam, po pierwszej stronie poczułem, że świat się wokół zmienia i to na lepsze. Rzecz jasna, jak to ze mną w roli czytelnika bywa, zaczęło się od wyłapywania w książce podobieństw, tym razem tak zaskakujących, że cały wieczór nie mogłem się potem pozbierać. Rzecz czytałem początkowo synowi, potem obojgu dzieciom.
Był tu Tytus Romek i A'tomek, był Tadeusz Baranowski. Myślałem, że nie będzie mi już dane poczuć podobnej klimatologii. Komiksy mojego dzieciństwa, z którymi zdążyłem zaznajomić przed paroma chwilami własne dzieci. Zepsuły moje poczucie humoru, prawie tak mocno i doszczętnie, jak Monty Python.
Z każdej strony, zwłaszcza na początku książki pana Marcina, wyzierał znajomy absurd, który, jak do tej pory myślałem, wymaga całej gamy rysunków i sprawdza się jedynie w aranżacji komiksowej.
Czasami rzecz, którą czytamy jest tak zaskakująca i dobra, że zapiera dech, nie masz szansy jej analizować, nie potrzebujesz zresztą tego robić. Tak właśnie jest w moim przypadku z "Teatrem". Pamiętam, że podobne odczucia, miałem lata temu, przy zetknięciu się po raz pierwszy z prozą Kena Keseya, konkretnie z najsłynniejszą jego powieścią. Film Formana, wydał mi się potem silnie spłycony, dużo słabszy od książki, pomimo genialnego Jacka Nickolsona. Schowajcie kamienie i inne pociski do kieszeni, po prostu styl książki był skrojony na mnie i tyle. Po raz pierwszy zrozumiałem, że komiks może być zbudowany ze słów. Być w jakimś sensie przebojowy.
W "Teatrze" przeżyłem to samo drugi raz. Bohaterowie tej książki są przebojowi, ich słowa i charaktery mocne, jakby umieszczono je w dymkach. Wszystko tu jest "tip-top".
No i zakończenie. Urodziłem się 16 grudnia 1981 roku. Całe dzieciństwo wpajano mi, że mój niespokojny charakter wypływa z tego, że jestem "dzieckiem stanu wojennego", oraz że tatuś jechał czołgiem, żeby zobaczyć synka. Nie znam tamtego czasu, choć odkryłem go na nowo, w formie że tak powiem teoretyzowanej, jako student historii. Tutaj chciałbym wspomnieć o dokonującym się w książce zabiegu, przez co jeszcze bardziej "Teatr", kojarzy mi się z "Lotem" i tak silnie z nim splata pod względem tak całościowego prowadzenia akcji, jak i konkluzji. W obu książkach mamy jakby dwa światy, z których przez większość czasu, dominuje pewien osnuty wokół absurdalnych wątków i odniesień, świat komiksowej narracji. U Keseya, jest to świat widziany oczami pariasa, wypchniętego poza standardy współczesności, ostatecznego bohatera w bitwie z siłami Kombinatu. Buntownik McMurphy, jest poza tym wszystkim, dominuje nad siostrą Ratched i wydaje się wieść prym. Historię Szczygielskiego, cechuje podobnie odrealniona, buntownicza narracja dzieci, nazywająca rzeczy na nowo. Lecz rzeczywistość wpada tam z buciorami, odwraca wszystko do góry nogami, tłamsi marzenia i to obecne z nami poczucie bycia niezwyciężonym w obliczu jakiegoś nieokreślonego zagrożenia. Nie będę zdradzał, co dokładnie się dzieje, lecz ten swoisty realizm magiczny, to nazywanie językiem dziecka świata dorosłych, spotyka niezmiernie przykry kres.
I choć zło u Keseya ma konkretną nazwę, to wyłaniający się u Szczygielskiego świat jest tym bardziej przykry, że o wiele mniej spodziewany, dodany w sposób iście genialny prawie na marginesie książki. Podany surowo, a jednocześnie nie podlegający dyskusji, tak lubianej w podobnych narracjach. Tu nie ma otwartego zakończenia, ani próby splecenia jeszcze raz węzła realizmu z magią. Jest szczere do bólu podsumowanie i płynące z niego głębokie dno, pozbawione próby usprawiedliwienia okrucieństwa losu.
Są rzeczy z najwyższej półki. Dziś przedstawiam Wam jedną z nich.
więcej Pokaż mimo toMarcina Szczygielskiego poznałem, głupio to przyznać, w kinie, gdy "puścili" tam opowieść o tchniętym okropną odmianą magii młynie. Rozczarował (a może nawet i rozsmarował) mnie wtedy koniec, choć to, co pomiędzy, wzbudziło moją ciekawość, będąc zarazem zapowiedzią tego, co dziś, po kilku innych książkach,...