Rzymskie puzzle

Okładka książki Rzymskie puzzle Anna Elżbieta Branicka
Okładka książki Rzymskie puzzle
Anna Elżbieta Branicka Wydawnictwo: Novae Res literatura obyczajowa, romans
396 str. 6 godz. 36 min.
Kategoria:
literatura obyczajowa, romans
Wydawnictwo:
Novae Res
Data wydania:
2016-05-05
Data 1. wyd. pol.:
2016-05-05
Liczba stron:
396
Czas czytania
6 godz. 36 min.
Język:
polski
ISBN:
9788380831582
Tagi:
rzymskie puzzle anna elżbieta branicka zaczytani.pl literatura obyczajowa novae res
Średnia ocen

6,5 6,5 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,5 / 10
11 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
216
41

Na półkach:

momentami infantylny język, strasznie długo ją czytałam, nie wiem czy to kwestia książki i czy braku czasu

momentami infantylny język, strasznie długo ją czytałam, nie wiem czy to kwestia książki i czy braku czasu

Pokaż mimo to

avatar
608
150

Na półkach:

Zirytowała mnie ta książka. Mój egzemplarz jest pełen notatek na marginesach – nie mogłam przejść obojętnie nad stekiem bzdur. Mimo wszystko wciąż jeszcze wierzę, że książki pisze się dla inteligentnych ludzi, a nie dla pieniędzy. Tylko dlaczego tyle autorek ma nas za idiotki? My naprawdę umiemy czytać ze zrozumieniem (w każdym razie ja umiem) i nie godzimy się na błędy, bzdury czy grafomanię.
Oto, co mnie najbardziej boli w tym tekście:
1)Bohaterowie nie dają się lubić. Właściwie tylko Aleksander ujdzie, reszta jest antypatyczna i po prostu bez konstrukcji, charyzmy, charakteru. Beata jest rozkapryszoną egoistką, Laura myśli tylko o sobie. Luca to po prostu żigolak, który jakimś cudem o tym nie wie. Jest leniem, narcyzem i prostakiem. Taki sobie truteń.
2)Błędy stylistyczne, typu: „… nigdy nie bardzo wiedział…” (str. 49)
3)Jak wam się kojarzy określenie: męska podomka? Sprawdziłam w słowniku i już wiem, że to synonim szlafroka, ale trudno mi się do tego przyzwyczaić, bo podomka to w moim mniemaniu nędzny kawałek marnego materiału, bez szyku i klasy, który ma chronić ubiór przed zabrudzeniami. W tej książce niejednokrotnie chodzi się w podomkach i myślę, że słabo to brzmi. No, ale to tylko moje czepialstwo.
4)Wielokrotnie autorka powtarza te same informacje. To trochę tak, jakby nas miała za idiotów i nie dowierzała, że zapamiętamy raz podaną wieść, np. że niebieskie oczy bohaterka odziedziczyła po ojcu (kilkakrotnie o tym czytamy)
5)Męczyły mnie strasznie pojawiające się powtórzenia, np.: „od samego rana”, str. 65 - na stronie pojawia się zbyt często, czym psuje ogólny odbiór. Redaktor i korektor powinni to wyłapać i zastąpić synonimami.
6)Występuje tu mnóstwo tak banalnych stwierdzeń, że aż żal. Na przykład: „Wszyscy dziwili się temu, że Beata była córką podstarzałych rodziców”. No więc pytam: kto się dziwił? Bo książka tego nie wyjaśnia. A poza tym, późne rodzicielstwo nie jest przecież żadnym ewenementem. Autorka powinna bardziej przemyśleć, co pisze.
7)Kolejna sprawa: bohaterka (22 lata) chce jechać na studia do Włoch. A jej ojciec mówi: „Nie rozumiesz, że jesteś jeszcze za młoda, by wstępować na aż tak niebezpieczną drogę życia?”, str. 81. Hm…. Te dialogi są tak bzdurne, że aż drażnią i bolą.
8)Str. 84 trzeci akapit od dołu jest tak napisany, że nie wiadomo kto kogo bardzo nie lubi: Barbara Bartka? Czy może Beata nie lubi Bartka (dziwne, bo to przecież jej chłopak). No i znów pytam: gdzie był redaktor, że przepuścił takiego kwiatka?
9)Sztuczność dialogów: „… teraz przebywają na wakacjach w pewnym mieście znanym z wód mineralnych. Ta miejscowość to Fiuggi”, str. 103. Boże, to trzeba było napisać: Teraz są w Fiuggi i piją tamtejsze wody mineralne.
10)„Poczuła się odważna i pewna własnych zasad”, str. 123. A jakież to zasady? Bo autorka nic o nich nie wspomina. Poza tym, jakie zasady może mieć kobieta, która oddaje własne dziecko?
11)Luca mieszka z rodzicami, ale rano zwleka się z łóżka i nagi wsuwa się do łazienki, str. 132. Droga autorko, przemyśl to jeszcze raz.
12)„… niespodziewana znajomość oddała mu pewność siebie i radość życia”, str. 140. Sądziłam, że pewności się dodaje, a nie odejmuje.
13)Na rzymskich ulicach jest chyba dużo piachu, bo „… tylne koła pojazdu wzbiły wielką chmurę kurzu”, str. 141.
14)Kolejny głupi tekst: „Ale jestem Austriaczką i oczywiście posiadam dwupiętrowy apartament w Wiedniu”, str. 146. No, ba… Oczywiście.
15)Drzwi otwiera guwernantka Gerda, str. 152. Chodziło o służącą, a guwernantka to nauczycielka domowa i wychowawczyni dzieci. Błąd autorki i redakcji.
16)„Przemierzył kilkoma krokami długi, wygodny korytarz”, str. 152. No i moje pytanie: na czym polega wygoda tego korytarza?
17) Kolejna bzdura: „Tyle osób rozstaje się z uśmiechem na twarzach, zachowując przyjaźń i szacunek, lubiąc się”, str. 155. To dlaczego się rozstają? Droga autorko, naprawdę wierzysz w to, co napisałaś?
18)Ciekawa jestem jaki to kolor: odcień świeżego mleka?, str. 156. No i pomijam, że jest to kolor cery dziewczyny o włoskich cechach.
19)Na czym polega dotykanie ręki w intymny sposób?, str. 158. Tak z ciekawości pytam, bo nie wiem.
20)„Biust miała dokładnie takiego kształtu, jaki lubił najbardziej”, str. 177. Czyli jaki? Kwadratowy, trójkątny, a może okrągły? Oj, to taki, jak mamy my wszystkie.
21)„przylgnęła do jego piersi z zaufaniem”, str. 181. Jak się lgnie z zaufaniem, a jak bez?
22)„byłby idealnym dla niej kandydatem w okresie dorastania”, str. 195. Dziewczyna ma 22 lata, więc już chyba jest po okresie dorastania?
23)Osiemdziesięciolatki nie mogły już wykonywać ciężkich prac, str. 210. Przecież one od lat siedzą w domu na emeryturze i tylko gotowaniem się zajmują.
24)Na str. 228 autorka pisze, że te dwie staruszki mają zaskakująco dobrą pamięć, a na str. 210, że nie potrafiły sobie przypomnieć co jadły na obiad dwa dni temu.
25)Na str. 212 detektyw ma 40 lat, a na str. 247 określony jest staruszkiem.
26)Czy wiecie, że 6 lat różnicy pomiędzy parą ludzi (on jest starszy od niej) to taki problem, że aż trzeba to roztrząsać i nie zgadzać się na to?
27)Kolejny bzdurny tekst: "Chcę poznać tego człowieka i dowiedzieć się co wspólnego może mieć jakiś czterdziestolatek z osiemdziesięcioletnimi staruszkami. Takie rzeczy powinno się robić w świetle dziennym", str. 219. Boże jedyny, jakie rzeczy, droga autorko?
28)"Całe szczęście, że mam doskonały instynkt i z góry wiem, co jest dla mnie dobre, a co nie", str. 221. Czy są w ogóle tacy ludzie?
29)Pierwsze 26 stron rozdziału IX-ego to, moim zdaniem, niepotrzebna paplanina, taka zapchajdziura.
30)Idiotyczny wątek, gdzie wielki dyktator mody postanawia wziąć na wybieg totalnego żółtodzioba, nauczyć go chodzenia i zachowania godnego modela. I to wszystko w dwa miesiące. Nikt nie zaryzykuje takiej klapy (w książce oczywiście wszystko świetnie wypada),każdy chce mieć modela młodego i z prawdziwego zdarzenia, a nie takiego nieroba jak Luca.
31)str.242: "Jeżeli wszystko pójdzie dobrze, kobieta załatwi mu wspaniałą pracę, a na dokładkę umożliwi studia na politechnice". No, czy to nie jest żigolak? I jak można polubić takiego bohatera?
32)Może warto byłoby nie faszerować tych staruszek co wieczór mlekiem? Starsi ludzie często mają problemy z trawieniem laktozy.
33)str. 259: "Jesteś w kontakcie z nieślubną córką?". Przypominam, że to jedyne jej dziecko, więc po co tak nieelegancko i uparcie zaznaczać tę nieślubność?
34)str. 260: "Miała tylko nadzieję, że zaabsorbowany żalem po śmierci ojca nie odtrąci jej". Jestem skonsternowana, bo w momencie, gdy Laura myśli w ten sposób, rzeczony ojciec wciąż jeszcze żyje (i ona o tym wie).
34)str. 264: na tacy wjeżdża dymiąca jajecznica. No cóż, czyżby się spaliła? Droga autorko, redaktorko, korektorko gdzie żeście były? Trzeba było zamienić to na: parująca.
35)str. 268: bohaterka podczas pogrzebu trzyma się z dala i... jednocześnie jest u boku córki. To z dala czy wśród ludzi?
36)str. 279: "wyciągnęła przed siebie rękę, by upewnić się, że już świta". Hm... jak ręka to wyczuła?
37)str. 294: środek dżungli, a tam ktoś... zbiera drewno na opał.
38)str. 294: "wyrwał z jej uda kawałek tkwiącego tam metalu". Przecież w ten sposób mogła się wykrwawić. Nie wyjmuje się żadnego żelastwa z rannego. Należy to zrobić dopiero pod okiem fachowców.
39)str. 295: "niemi świadkowie codziennego okrucieństwa natury". Czym się przejawia takie okrucieństwo? Ciekawa jestem.
40)str. 296: jakbym oglądała słabą telenowelę wenezuelską...
41)Staruszki bliźniaczki twierdzą, że nikt ich nie rozróżnia, choć jedna ma pieprzyk u nasady nosa (str. 300),a druga nie.
42)W drugiej połowie str. 303 ma miejsce słowotok jak u rozentuzjazmowanego siedmiolatka (a mówi to facet z trzecim krzyżykiem na karku)
43)Rozdział XII uważam za jeden z głupszych, jakie w życiu czytałam.
44)str. 339: takie moralizatorstwo, że aż z trudem przez to przebrnęłam. Grafomania.
45)str. 345: "Budzę się codziennie rano i wyobrażam sobie, że [...]. Otwieram powoli oczy i mój sen pryska". Czyli jak? Śnił czy wyobrażał sobie (ale już nie śpiąc)?
46)str. 346: "Nigdy nie zrezygnuję z nauki", zaś str. 363: "po prostu przestanie studiować". Przecież to sprzeczność, a czytelnik to nie idiota!
47)"płacząc jak fontanna" to chyba ulubione porównanie autorki, ba pada dość często, przez co drażni.
48)str. 357: "tej nocy kochali się długo i tkliwie", a na str.346 wyraźnie zaznaczono, że "Jesteśmy praktykującymi katolikami. Mieszkać z tobą?". Czyli mieszkać nie można, ale uprawiać seks - jak najbardziej.
49)str. 358: komórkę "włączył dopiero kilkadziesiąt minut temu i oto natychmiast ktoś dzwoni". To natychmiast czy po kilkudziesięciu minutach? Ktoś robi ze mnie durnia...
50)str. 377: "wkrótce, to jest za niecały miesiąc, zostanie żoną Aleksandra". I dalej, na tej samej stronie: "Właśnie organizują wesele. Odbędzie się dokładnie za miesiąc". Brak mi słów...
51)str. 377: "Ameryka nie jest za rogiem, to byłaby strasznie długa i kosztowna podroż". No, cóż... strasznie długa, bez wątpienia...
52)str. 383: "Była wtedy taka młoda, nie miała przy boku nikogo, kto podałby jej dłoń w potrzebie". Totalna bzdura. Aleksander wyznawał jej wtedy miłość, chciał się z nią żenić i wychowywać dziecko.
53)Na koniec dodam, że okładka jest paskudna, a sama książka tak ciężka (dosłownie, waży około 0,5 kg),że aż nie chce się jej nigdzie ze sobą zabierać. Do torebki się nie nadaje, nawet trzymanie jej w dłoniach jest przykre i niewygodne.

Zirytowała mnie ta książka. Mój egzemplarz jest pełen notatek na marginesach – nie mogłam przejść obojętnie nad stekiem bzdur. Mimo wszystko wciąż jeszcze wierzę, że książki pisze się dla inteligentnych ludzi, a nie dla pieniędzy. Tylko dlaczego tyle autorek ma nas za idiotki? My naprawdę umiemy czytać ze zrozumieniem (w każdym razie ja umiem) i nie godzimy się na błędy,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
643
312

Na półkach: , , ,

Poznajcie Laurę, piękną i utalentowaną włoszkę, wychowaną pod niezwykle surowym okiem swoich dwóch ciotek, której życie z dnia na dzień zmieniło się diametralnie, przybierając najgorszy z możliwych scenariuszy.
Laura jest główną bohaterką skomplikowanej, wielowątkowej powieści opowiadającej losy czterech pokoleń, których życie z dnia na dzień rozsypało się niczym tytułowe puzzle. Poznajemy ją jako dwudziestu kilku letnią dziewczynę wiodącą wspaniałe życie u boku swoich ciotek bliźniaczek, rozpoczynającą dopiero swoją karierę pod okiem słynnego włoskiego projektanta. Wszystko zmienia się kiedy Laura wyjeżdża wraz ze swoim szefem do Polski, aby pracować przy jednym z jego pokazów, gdzie poznaje przystojnego Aleksandra, będącego organizatorem imprezy. Oczarowana nim dziewczyna postanawia zapomnieć o konserwatywnych zasadach, jakie wpoiły jej ciotki, dając ponieść się chwili, której konsekwencje mogą zaważyć na całej przyszłości Laury, ponieważ po powrocie do Rzymu dziewczyna ku swojemu nieszczęściu odkrywa, że jest w ciąży. Niegotowa do roli przyszłej matki postanawia oddać niechciane dziecko biologicznemu ojcu. Ale co jeśli po latach odkrywa, że popełniła największy błąd w swoim życiu? Czy uda jej się odzyskać córkę?

Anna Elżbieta Branicka, słynna polska malarka, której pracę można było zobaczyć na wielu prestiżowych wystawach europejskich oraz Włoskich. Od lat mieszkająca zagranicą. W maju dwa tysiące szesnastego roku zadebiutowała powieścią pod tytułem „Rzymskie puzzle”, odzwierciedlając związek łączący Branicką z Rzymem, podobnie jak wcześniejsze obrazy jej autorstwa, czego może doświadczyć każdy czytelnik dzięki barwnym opisom scenerii otaczającej naszych bohaterów. Według mnie jest to naprawdę duży plus, ponieważ malowniczy krajobraz Włoch pozwala nam wczuć się bardziej w uczucia bohaterów oraz poczuć się jakbyśmy to my sami znajdowali się w słonecznej Italii.

Największym plusem tej książki jest lekki i wciągający styl pisania autorki oraz ukazanie życia przez autorkę takim jakie jest. Trudnym, zmiennym, pełnym przeciwności losu, ale i pełnym szczęścia, miłości oraz nadziei. Prawdziwe życie z problemami, jakie mogą spotkać każdego z nas. Jest to zdecydowanie najważniejszy plus. Niestety sama fabuła jako tako nie przypadła mi do gustu. Nie ze względu na to, iż była zła tylko była niedopracowana. Autorka wykonywała zbyt szybkie przeskoki w narracji, gdzie czasem ze zdania na zdanie zmieniał się bohater w ciągłym, nieprzerywanym tekście. A także wydaje mi się, że skupiła się zbytnio na opisach otoczenia w przeciwieństwie do bohaterów. Oczywiście nie licząc Laury i jej uczuć.

„Rzymskie puzzle” są chyba jedyną powieścią w moim dotychczasowym dobytku czytelniczym gdzie nie znalazłam ani jednego bohatera, którego mogłabym polubić. Szok! Ponieważ nigdy mi się to nie zdarzyło. Normalnie nie mam problem z „negatywnymi” bohaterami, wręcz uwielbiam takich, ale w tym przypadku nie mogłam się przekonać do żadnego z nich nawet odrobinkę. Od samego początku każda postać wydawała mi się płytka i egoistyczna, bez wyraźnie zarysowanych pozytywnych cech. Mam wrażenie, że to zbyt wiele takich postaci jak na jedną książkę.

„Rzymskie puzzle” polecam wszystkim, którzy szukają lekkiej, niezobowiązującej lektury na leniwe, wakacyjne wieczory.

Aleksandra.
http://tygrysica.tumblr.com/post/148144794021/nienawidz%C4%99-go-i-nienawidz%C4%99-tego-dziecka

Poznajcie Laurę, piękną i utalentowaną włoszkę, wychowaną pod niezwykle surowym okiem swoich dwóch ciotek, której życie z dnia na dzień zmieniło się diametralnie, przybierając najgorszy z możliwych scenariuszy.
Laura jest główną bohaterką skomplikowanej, wielowątkowej powieści opowiadającej losy czterech pokoleń, których życie z dnia na dzień rozsypało się niczym tytułowe...

więcej Pokaż mimo to

avatar
77
59

Na półkach: , ,

http://lady-flower123.blogspot.com/2016/06/kacik-czytelniczy-anna-elzbieta.html

"Życie lubi płatać figle..."

Pierwsza powieść polskiej pisarki, która ze szczególną czułością traktuje miasto pełne starożytnych monumentów. W całej powieści widzimy jej silny związek z Rzymem. Nie tylko główna bohaterka, ale również osoby z nią spokrewnione traktują stolice słonecznej Italii jako coś nadzwyczajnego. Biorąc pod uwagę fakt, że wszystkie z nich mają nad wyraz wyczulony zmysł estetyczny, ponieważ są projektantkami mody, fotografkami bądź przyszłymi architektami daje nam to klarowny, pełny detali opis Rzymu, gdzie wszystko wydaję się niemalże magiczne. Sama osobiście odwiedziłam to miasto, ale gdybym tylko miała okazję po lekturze tej powieści chętnie wybrałabym się tam jeszcze raz i zwiedziła to miasto na nowo, a zamiast przewodnika turystycznego wzięłabym tą książkę jako informator i mieć przy tym pewność, że nie przeoczę żadnej istotnej dla tego miasta budowli.

Treść książki skupia się na losach kobiet. Głównie ich uczucia są wysunięte na pierwszy plan. Idealnie przedstawione są wartości jakimi kobiety kierują się w poszczególnych latach swojego życia. Widzimy ich przemiany emocjonalne, znamy każdą trapiącą bądź szczęśliwą dla nich myśl. Jesteśmy w stanie idealnie wczuć się w panującą wokół nich atmosferę i nawet po pewnym czasie przewidzieć pewne ich zachowania.

Główną bohaterkę da się polubić, lecz ja nie pałam do niej szczególną sympatią. Po dobrych kilkudziesięciu stronach zaczynam czuć wręcz wstręt do tej osoby. Pod koniec książki lekko zmieniam zdanie, lecz nadal nie oceniłabym tej postaci jako pozytywnej. Sądzę, że jest to kobieta, która w swoim życiu dokonała wielu złych wyborów i powinna cieszyć się z przychylności losu. Otrzymała w swym życiu drugą szansę, na którą w moim mniemaniu kompletnie nie zasługiwała.

Lektura tej książki przebiegła bardzo przyjemnie w moim wypadku. Może z zamiłowania do Rzymu, może z całości fabuły, która trafiła w moje gusta. Dawno nie czytałam niczego z gatunku powieści obyczajowych i przyznam szczerze, że chyba mi trochę tego brakowało.

W letnim klimacie jak najbardziej polecam wpisać tą książkę na swoją listę rzeczy do spakowania. Z pewnością nie pożałujecie, a jeśli tylko wybieracie się do Włoch to koniecznie musicie ją ze sobą zabrać. Podczas lektury będziecie mogły wczuć się w klimat i idealnie zrozumieć pewne przeżycia bohaterek. Uwierzcie mi bądź nie, ale we Włoszech na prawdę da się zakochać. Włosi serwują niesamowite jedzenie, zresztą które często przyrządzane przez ciotki gościło w książce. Autorka opisała specjały tak dokładnie, że musiałam nieraz przerwać lekturę i coś przekąsić. Dla turystów to prawdziwy raj. Upalny dzień możemy spędzić na plaży i polecam zrobić to właśnie z tą książkę. Natomiast wieczorem iść zwiedzać malownicze miasto, które moim zdaniem o niebo lepiej prezentuje się o zmroku i podziwiać wszystkie miejsca tak jak bohaterki powieści. Czekam na następną książkę Pani Anny Elżbiety Branickiej i jeśli tylko się ukaże z pewnością muszę ją przeczytać.

http://lady-flower123.blogspot.com/2016/06/kacik-czytelniczy-anna-elzbieta.html

"Życie lubi płatać figle..."

Pierwsza powieść polskiej pisarki, która ze szczególną czułością traktuje miasto pełne starożytnych monumentów. W całej powieści widzimy jej silny związek z Rzymem. Nie tylko główna bohaterka, ale również osoby z nią spokrewnione traktują stolice słonecznej Italii...

więcej Pokaż mimo to

avatar
335
100

Na półkach: ,

We Włoszech kocham się odkąd tylko sięgam pamięcią. Zawsze marzyłam o podróży do tego fascynującego i pięknego kraju. Dwa lata temu moje marzenie się spełniło. A dzisiaj książka Anny Elżbiety Branickiej obudziła we mnie mnóstwo wspomnień z tamtej cudownej podróży. Znów znalazłam się na tych malowniczych uliczkach…

Historia przedstawiona w „Rzymskich puzzlach” toczy się w różnych krajach. Główna bohaterka powieści, Laura, pochodzi z wielopokoleniowej, staroświeckiej rodziny. Wychowywana przez dwie ciotki otrzymuje od nich należytą mądrość i rozwagę. Pewnego dnia dowiaduje się o ciąży, która nie jest planowaną. Wartości, które zawsze jej wpajano oraz strach przed skandalem i wykluczeniem powodują, że dziewczyna nie mówi ciotkom o stanie błogosławionym. Decyduje oddać dziecko biologicznemu ojcu. Jednak po latach przypomina sobie o córce i pragnie się w końcu z nią zobaczyć…

Powieść ta to debiut pisarki, który uważam za udany. Chociaż do specjalnie wybitnych nie należy, bo wiele wątków przewidziałam, a zakończenie również mnie nie zaskoczyło. Ale powiem Wam, że od dawna pragnęłam takiej lektury. Lekkiej i przyjemnej.

Książka bardzo mi się spodobała i czyta się ją zdecydowanie za szybko. Plusem jest przede wszystkim osadzenie akcji w tak pięknej i malowniczej scenerii. Czytając przypominałam sobie wszystkie chwile spędzone na rzymskich ulicach, trzymaniu się za rękę, zjedzeniu góry lodów i podziwianiu przepięknych widoków. Nie raz zapominałam się i nie wiedziałam, co czytam, więc musiałam wracać do rzeczywistości i cofać się o kilka zdań.
Także postaci wykreowane przez autorkę są bardzo różnorodne i złożone – z jednej strony ich potępiamy, negujemy, natomiast z drugiej darzymy sympatią, staramy się zrozumieć, utożsamić.
Jedynym minusem jest okładka - smutna i tajemnicza. Wolałabym jakieś zdjęcie z Włoch, malownicze i romantyczne.

Książka wzbudziła we mnie mnóstwo emocji. Ale dziękuję autorce, bo ukazała życie, jakim jest. Trudne, ze skomplikowanymi sytuacjami, dylematami, pełne wątpliwości, ale też pełne optymizmu i nadziei na lepsze jutro.

Serdecznie polecam na leniwe, czerwcowe popołudnie. Krótki wypad do Włoch gwarantowany!

http://reading-mylove.blogspot.com/2016/06/egzemplarz-recenzencki-rzymskie-puzzle.html

We Włoszech kocham się odkąd tylko sięgam pamięcią. Zawsze marzyłam o podróży do tego fascynującego i pięknego kraju. Dwa lata temu moje marzenie się spełniło. A dzisiaj książka Anny Elżbiety Branickiej obudziła we mnie mnóstwo wspomnień z tamtej cudownej podróży. Znów znalazłam się na tych malowniczych uliczkach…

Historia przedstawiona w „Rzymskich puzzlach” toczy się w...

więcej Pokaż mimo to

avatar
2661
2655

Na półkach:

"...trzeba dotknąć dna, by móc się wybić i odrodzić."

Bardzo sympatyczna powieść, przyjemnie było obserwować dobieranie i składanie puzzli ze scenariuszy ludzkich losów, silnie ukształtowanych przez przeznaczenie i równocześnie bardzo zależnych od decyzji bohaterów. Mieszanka różnorodnych ludzkich emocji, próba określenia swojego miejsca w świecie, wieloletnie oczekiwanie na spełnienie, ale też mnóstwo głęboko zakopanych tajemnic i zżerających duszę sekretów. Wiele umiejętnie splecionych ze sobą wątków, które wzajemnie przenikają się, istnienie jednego uzależnione jest od drugiego. Jednak bardzo łatwo w tym wszystkim odnajdujemy się, doskonale wychwytujemy przesłania autorki, czujemy tę wielką wrażliwość i zrozumienie ludzkich namiętności. Członkowie czterech pokoleń jednej rodziny mierzą się z własnymi słabościami, niezdecydowaniem, zawiedzeniem, rozczarowaniem lub niewystarczającą dojrzałością. Jednym brakuje odwagi, chęci do walki o szczęście, potwierdzenia własnej wartości. Innych ograniczają silne uczucia, niemożność podjęcia wyzwań, obawa przed zranieniem bliskiej osoby. Nie zawsze miłość, przyjaźń, oddanie, okazują się być wystarczającymi kierunkowskazami na ścieżce losu, jednoznacznymi wartościami, za którymi warto podążać.

Niektóre powieściowe postaci czują nieodwracalną stratę, winę z powodu dokonywanych życiowych wyborów, ogromne wyrzuty sumienia, często towarzyszy im ból, cierpienie, rozpacz i zagubienie. Tak jakby bali się samych siebie, nie potrafili zaufać sobie, z determinacją sięgać po własne pragnienia i marzenia. Dopiero lata życiowych doświadczeń zmieniają ich punkt widzenia, dają cenne lekcje o tym, co tak naprawdę liczy się w życiu. Zaczynają rozumieć i dostrzegać, w jaki sposób nie pozwolić umykać szczęściu, przyjmować z pełną wiarą uśmiechy losy, wykorzystać podarowane przez niego szanse. Dobrze jeśli mają możliwość naprawienia błędów przeszłości, niejako cofnąć czas, powrócić do niezałatwionych spraw, zrozumieć siłę wybaczania i potęgę otwartości na akceptację targających człowiekiem uczuć. Książka nakłania do refleksji, z jednej strony uświadamia jak na własne życzenie można skomplikować życie, pozbawić się całego jego kolorytu, a z drugiej strony pozostawia w czytelniku otuchę i nadzieję. Warto uzdrawiać nawet bardzo trudne relacje z bliskimi, wyszukiwać właściwych rozwiązań dla siebie i innych, kierować się tym, co podpowiada intuicja, aby móc śmiałym krokiem przemierzać świat i nigdy nie musieć żałować tego, co sami się pozbawiliśmy. Często tak niewiele potrzeba, jeden słaby lub silny impuls, aby z odwagą i stanowczością wprowadzać konieczne zmiany, stopniowo poskładać kawałki życia w całość.

bookendorfina.blogspot.com

"...trzeba dotknąć dna, by móc się wybić i odrodzić."

Bardzo sympatyczna powieść, przyjemnie było obserwować dobieranie i składanie puzzli ze scenariuszy ludzkich losów, silnie ukształtowanych przez przeznaczenie i równocześnie bardzo zależnych od decyzji bohaterów. Mieszanka różnorodnych ludzkich emocji, próba określenia swojego miejsca w świecie, wieloletnie oczekiwanie...

więcej Pokaż mimo to

avatar
293
265

Na półkach: ,

"RZYMSKIE PUZZLE" to historia o takiej właśnie sytuacji, skomplikowanej i pełnej emocji. To historia, którą tylko matka może zrozumieć, chociaż ja, czytając książkę płakałam, ale nie zrozumiałam. Nie potrafię pojąć faktu oddania własnego dziecka i nic tu nie zmienia to, że dziecko zostało u swojego ojca...


Główna bohaterka, Laura, jest Włoszką mieszkającą w Rzymie. Są lata siedemdziesiąte. W początkowej części książki ma dwadzieścia kilka lat. Od dziecka była wychowywana przez purytańskie, aczkolwiek sympatyczne ciotki. Powodem takiego stanu rzeczy była tragiczna śmierć jej rodziców. Zostaje projektantką mody i wraz ze swoim szefem jadą do Polski z pokazem najnowszej kolekcji. Tam poznaje Aleksandra będącego organizatorem pokazu. Oboje czują do siebie pociąg i spędzają upojnych kilka nocy, których konsekwencje pozostanie im ponosić przez następne kilkadziesiąt lat. Po powrocie do Rzymu okazuje się, że Laura jest w ciąży. Nie może o tym nikomu powiedzieć, zwłaszcza ciotkom, które bardzo dbają o reputację. Postanawia więc wyjechać do Sardynii, gdzie nikt nie zobaczy jej w błogosławionym stanie. Stamtąd informuje o ciąży Aleksandra. Lata siedemdziesiąte, to czasy PRL - u, gdzie niełatwo było wyjechać z Polski i z tego też powodu Aleksander wyjechać nie może. Laura decyduje się odbyć podróż do naszego kraju, gdzie rodzi córkę i zostawia ją ojcu, a sama wraca, zdawać by się mogło, że jak gdyby nigdy nic, do Rzymu. Jej maleńka córeczka dostaje fałszywy akt urodzenia i jej rodzicami zostają jej dziadkowie, czyli matka i ojciec Aleksandra. Beata, bo tak ma na imię, wychowuje się w przekonaniu, że Aleksander jest jej bratem.


Mija dwadzieścia lat. Aleks odbiera telefon. Dzwoni Laura i prosi go o spotkanie z córką. Ma ogromne wyrzuty sumienia i tęskni za swoim dorosłym już dzieckiem. Nie trudno się domyślić, że jej telefon mocno komplikuje wszystko. Koniec końcem Beata wyjeżdża do Włoch na studia, a Laura gości ją w swoim domu, udając przyjaciółkę Aleksa.


Po wyjeździe córki, mężczyzna wpada w otchłań wspomnień. Nie może sobie darować, że dwadzieścia lat temu nie był bardziej stanowczy, że okłamał własne dziecko udając brata. Wspomina też wybór Karola Wojtyły na papieża, upadek Muru Berlińskiego, Solidarność, Plac Tiananmen i śmierć Ceausescu, wielkiego zbrodniarza. Ja też często myślę o tych rzeczach, bo to było moje dzieciństwo. Urodziłam się w 1978 roku, w roku, w którym Karola Wojtyłę wybrano papieżem. Miałam jedenaście lat kiedy ginął morderca Ceausescu i przed oczami ciągle widzę moich rodziców oglądających z wypiekami na twarzy wieści o tym w telewizji. Pamiętam euforię kiedy runął Mur Berliński. Wspomnienia Aleksandra są moimi wspomnieniami i to wyjątkowo mi się spodobało. Mężczyzna opowiada też w myślach historię swoją i Laury. To właśnie stąd dowiadujemy się co wtedy zaszło.


Od wyjazdu dziewczyny rozpoczyna się cały szereg wydarzeń uwiecznionych w kilku wątkach i bohaterach. Znajdziemy tu byłego już chłopaka Beaty, Bartka. Poznamy Luca, jej włoskiego ukochanego, z którym zwiąże ją prawdziwe uczucie. Dowiemy się kim jest dla Laury Giovanni i czemu Hilde zraniła Luca. Ogromnym zaskoczeniem będzie wkroczenie do akcji kobiety o imieniu Delia, zaskoczeniem i wzruszeniem. Będzie też potwierdzenie słów "stara miłość nie rdzewieje". Jak widać wątków jest wiele, ale autorka połączyła je w tak umiejętny sposób, że na pewno się nie pogubimy. Do bohaterów dochodzą barwne opisy włoskich miasteczek, kawiarenek, zabytków i gorących Włochów. Całość opisana ze szczegółami, bogatym językiem literackim, ale w bardzo zrównoważonym stylu. Nie ma tu żadnej przesady. Opisy są subtelne i kunsztowne oraz napisane z niezwykłą gracją. Ukazane jest piękno zarówno Włoch, jak i Polski. Jednak nie zabytki odgrywają tu główną rolę, ale główni bohaterzy. Dlatego nie zabrakło też opisów ich myśli i uczuć. Dzięki nim przeniosłam się w świat Laury, pełny bólu, tęsknoty, niepewności, ale i nadziei. Dzięki tym opisom mogłam być na moment Aleksandrem. Mogłam poczuć jego wewnętrzne rozdarcie i kiełkującą na nowo miłość.


Książka pełna jest ciepła i wybaczenia. Na stosunkowo niewielkiej ilości stron, autorka zawarła wszystko to, co zawarte być powinno. Podobało mi się, że nie zatraciła w tym wszystkim głównego wątku. Całość rewelacyjnie ujmuje bardzo trudne relacje międzyludzkie.


Podsumowując. Powieść spodoba się czytelnikom, którzy chcą od lektury czegoś więcej i którzy pragną zastanowić się nad tym, co kieruje poczynaniami ludzi.
http://czasemtakjestczasemtakjest.blogspot.com/

"RZYMSKIE PUZZLE" to historia o takiej właśnie sytuacji, skomplikowanej i pełnej emocji. To historia, którą tylko matka może zrozumieć, chociaż ja, czytając książkę płakałam, ale nie zrozumiałam. Nie potrafię pojąć faktu oddania własnego dziecka i nic tu nie zmienia to, że dziecko zostało u swojego ojca...


Główna bohaterka, Laura, jest Włoszką mieszkającą w Rzymie. Są...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    25
  • Przeczytane
    14
  • Posiadam
    7
  • Egzemplarz recenzencki
    2
  • Obyczajowe
    1
  • Czytam nie tylko Amerykanów
    1
  • Prywatna biblioteczka
    1
  • Miło i przyjemnie na raz
    1
  • Do recenzji
    1
  • Czekają na recenzję ;)
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Rzymskie puzzle


Podobne książki

Przeczytaj także