"Family isn’t always the one you’re born into. Sometimes it’s about people who get into your blood, inside your heart, and under your skin all on their own."

Nie byłam do końca przekonana perspektywą książki o rugbyście, gdyż temat absolutnie mnie nie interesuje, ale zaufałam Pani Cosway, z powodu niezawodnych wcześniej przeczytanych przeze mnie jej książek i w sumie wypadło całkiem dobrze.

Jest to historia Annie i Ronana, którzy poznają sie w dość pokręcony sposób. Ona jest wiodącą pustelnicze i samotne życie blogerką, która ocenia i wyśmiewa celebrytów jako "Socialmedialite", co jest dla niej jedynym miejscem gdzie może być sobą. Wszystko opisuje z dozą mało spotykanego wśród obecnych standardów humoru, a każdy jej wpis zwieńczony jest prośbą o przekazywanie datków na cele charytatywne, co tez ma na pomóc aby celebryci nabrali do siebie dystansu. Jest także wzorowym pracownikiem w fimnie, która dba o dobry wizerunek gwiazd i pomaga im go naprawić, kiedy omsknie im sie noga. Pewnego dnia do restauracji wpada własnie Ronan, którego od razu otacza grupka kobiet. Annie go nie zna, ale nie ma wątpliwości, ze jest kimś na kogo trzeba zwrócić uwagę, zwłaszcza, że jego strój pozostawia wiele do życzenia. Wpis na blogu, w którym porównuje go do Colina Farrella, oraz krzyżówki hobbita z krasnalem nie spotyka się z jego uznaniem. Facet ma dość dziennikarzy, który obsmarowują go bezlitośnie z powodu pobicia kolegi z drużyny, za co został zawieszony. Postanawia pod wpływem impulsu odpisać bloggerce co myśli o jej opinii w dość nieprzyjemny sposób. Potem jednak zostaje wysłany przez menagera do agencji gdzie pracuje Annie, aby zreperować swój image, gdyż jego ex dziewczyna coraz bardziej oczernia go na łamach prasy. Kiedy się poznają Ronan nie ma pojęcia, że Annie i wredna bloggerka to ta sama osoba...

Historia ciekawa, tak samo jak kreacja głownych bohaterów. Nie nudziłam się, ale tematyka blogów i portali społecznościowych niezbyt mnie interesuje i nie przypadła mi do gustu. Już chyba wolałabym, żeby więcej było na temat rugby. Nie wiem czy to był pomysł L.H. Cosway czy Penny Reid, ale znajm już dość dobrze styl tej pierwszej i odnoszę wrażenie, że gdyby zdecydowała się sama napisać tę książkę to wypadłoby to dużo lepiej. Mimo to uważam że miło spędziłam czas ale nie jest to książka która zapamiętam na długo.

"Family isn’t always the one you’re born into. Sometimes it’s about people who get into your blood, inside your heart, and under your skin all on their own."

Nie byłam do końca przekonana perspektywą książki o rugbyście, gdyż temat absolutnie mnie nie interesuje, ale zaufałam Pani Cosway, z powodu niezawodnych wcześniej przeczytanych przeze mnie jej książek i w sumie...