Najlepszy , wyjątkowy i niezapomniany romans jaki przeczytałem. Zostanie ze mną na długo w mojej pamięci i sercu. Wspaniała książka.
Polecam

Najlepszy , wyjątkowy i niezapomniany romans jaki przeczytałem. Zostanie ze mną na długo w mojej pamięci i sercu. Wspaniała książka.
Polecam

Bardzo zgrabny, dobrze napisany romans. Bohaterowie są cudowni, sporo się dzieje, historia jest dość ciekawa. Jak w każdym romansie wiadomo jakie będzie zakończenie, jednak wcale nie psuje to przyjemności z czytania. Pani Lindsey jest jedną z moich ulubionych autorek romansów historycznych i jak zwykle nie rozczarowałam się lekturą. Polecam.

Bardzo zgrabny, dobrze napisany romans. Bohaterowie są cudowni, sporo się dzieje, historia jest dość ciekawa. Jak w każdym romansie wiadomo jakie będzie zakończenie, jednak wcale nie psuje to przyjemności z czytania. Pani Lindsey jest jedną z moich ulubionych autorek romansów historycznych i jak zwykle nie rozczarowałam się lekturą. Polecam.

Łatwa, prosta i przyjemna czyli książka po którą się sięga jako przerywnik pomiędzy innymi pozycjami. Nie trzeba się za dużo zastanawiać i jak to w romansach bywa łatwo można przewidzieć zakończenie. Polecam.

Łatwa, prosta i przyjemna czyli książka po którą się sięga jako przerywnik pomiędzy innymi pozycjami. Nie trzeba się za dużo zastanawiać i jak to w romansach bywa łatwo można przewidzieć zakończenie. Polecam.

Lekka, łatwa i przyjemna ;-) - tak dla odmiany od książek o bardziej złożonej fabule.
"Dla siebie stworzeni" to bardzo ciekawie i z humorem opowiedziany romans historyczny i jednocześnie przyjemne czytadło.

Lekka, łatwa i przyjemna ;-) - tak dla odmiany od książek o bardziej złożonej fabule.
"Dla siebie stworzeni" to bardzo ciekawie i z humorem opowiedziany romans historyczny i jednocześnie przyjemne czytadło.

Bardzo lubię, kiedy w romansach ( zwłaszcza w historycznych ) bohaterki wykazują się charakterem i gorącym temperamentem. Julia Miller jest bystra, odważna i niezwykle samodzielna jak na czasy, w których przyszło jej żyć. Prowadzi rodzinne interesy i nieźle jej to idzie, mimo że jest naprawdę młoda.
Nie spodziewałam się wiele po tym romansie, ale okazało się, że jednak lektura była przyjemna i lekka. Znam Johannę Lindsey z innych jej książek ( seria o rodzinie Malory jest naprawdę fajna ),toteż wiedziałam mniej więcej, co mi zaprezentuje. Poświęciłam na tę książkę pół dnia i nocy, ale skończyłam ją zadowolona. Oczywiście wiem, że miewa lepsze historie, ale ta jest pełna uroku i lekkiego humoru!
Ale jednak brakowało mi Julii, która naprawdę zachowywałaby się jak kobieta biznesu: stanowcza i władcza, kalkulująca na zimno, nie uznająca kompromisów. Może przesadzam, ale bohaterka niezbyt przypominała mi kobietę, która prowadzi tak liczne interesy.
Jeśli któraś z pań czytała poprzednie książki Johanny Lindsey, to ta na pewno też może przypaść do gustu: na wieczór z dobrym winem jest odpowiednia!

Bardzo lubię, kiedy w romansach ( zwłaszcza w historycznych ) bohaterki wykazują się charakterem i gorącym temperamentem. Julia Miller jest bystra, odważna i niezwykle samodzielna jak na czasy, w których przyszło jej żyć. Prowadzi rodzinne interesy i nieźle jej to idzie, mimo że jest naprawdę młoda.
Nie spodziewałam się wiele po tym romansie, ale okazało się, że jednak...

Niezwykła historia o rozwijającej się miłości, klimatyczna, porywająca, oczywiście romantyczna

Niezwykła historia o rozwijającej się miłości, klimatyczna, porywająca, oczywiście romantyczna

Johanna Lindsay należy do moich ulubionych autorek romansów historycznych. Cenię ją przede wszystkim za umiejętność tworzenia wyrazistych, pełnych pasji postaci. Fabuły powieści amerykańskiej pisarki idą utartymi szlakami, popularne schematy są powielane, ale u Lindsey mi to nie przeszkadza, gdyż na pierwszy plan wysuwają się cięte, błyskotliwe dialogi i humor.

„Dla siebie stworzeni” jest dziesiątym tomem wydawanej od roku 1985 serii opisującej miłosne perypetie dwóch skoligaconych ze sobą rodzin (Malorych i Andersonów) i ich przyjaciół. W tej części czytelnik będzie świadkiem miłosnych zawirowań w życiu Julii Miller. Bogatej i niezwykle przedsiębiorczej córki handlowca, która w dzieciństwie została zaręczona z synem hrabiego. Można rzec, że para została skojarzona przez samego diabła. Młodzi szczerze się nienawidzą, a każde ich spotkanie kończy się wybuchem niepohamowanej agresji. Julia jest w siódmym niebie, kiedy pewnego dnia przeklęty narzeczony znika z jej życia.

Po dziewięciu latach dwudziestojednoletnia już kobieta ma nadzieję, że uda się jej zerwać krępujący kontrakt małżeński i założyć rodzinę z mężczyzną, którego pokocha. Julia rozpoczyna procedurę, która pozwoli je wyplątać się z kajdan narzeczeństwa. Niestety jej nemezis wraca do Londynu. Machina zostaje wprawiona w ruch. Komuś bardzo zależy, by kobieta dotrzymała warunków zawartej lata temu umowy.

„Dla siebie stworzeni” nie zaskakuje błyskotliwą, czy nieprzewidywalną fabułą. Mocną stronami tego romansu są postacie i humor. Książka jest dziesiątym tomem serii, ale nie trzeba znać poprzednich części, by odnaleźć się w meandrach fabuły. Tomy stanowią samodzielne całości, które łączą przewijający się na drugim planie bohaterowie, a nie ciągłość występujących w książkach wątków.

Powieść Lindsey to niewymagające, przyjemne czytadło. Lektura w sam raz dla miłośniczek romantycznych baśni przybranych w historyczne fatałaszki.

Johanna Lindsay należy do moich ulubionych autorek romansów historycznych. Cenię ją przede wszystkim za umiejętność tworzenia wyrazistych, pełnych pasji postaci. Fabuły powieści amerykańskiej pisarki idą utartymi szlakami, popularne schematy są powielane, ale u Lindsey mi to nie przeszkadza, gdyż na pierwszy plan wysuwają się cięte, błyskotliwe dialogi i humor.

„Dla siebie...

Kolejna przygoda z rodziną Malory. I kolejna świetna książka pani Lindsey.

Julia Miller jest z pochodzenia córką kupca. Jednak to nie jest powód do wstydu - jej rodzina ma więcej pieniędzy niż nie jeden arystokrata.
Richard Allen jest arystokratą, który w najbliższej przyszłości zostanie lordem - ale tylko wtedy gdy ożeni się z Julią Miller. On jednakże ucieka od tego obowiązku...
Mijają lata. Julia dysponuje samodzielnie majątkiem, a Richard po 9 latach nieobecności znów przyjeżdża do Anglii. Spotykają się na balu maskowym u Malorych i Julia jest przekonana, że to mężczyzna jej życia, ten jedyny...
Jednakże ta wizja rozsypuje się jak domek z kart, gdy odkrywa kim jest Jean Paul. Znów wracają stare wspomnienia i ożywa ich nienawiść do siebie. Obojga łączy ten sam cel- nie chcą mieć nic wspólnego ze sobą.. Istnieje jedno pytanie: "Czy Julia i Richard się dogadają?, Czy połączą swoje siły?" i następne: "Czy ich plan nie obróci się przeciwko nim?"
" Dla siebie stworzeni" jest książką w której znajdziemy: komizm, świetną fabułę, normalnych bohaterów z którymi się możemy utożsamić, dwa miejsca akcji: Londyn i Karaiby i naukę życiową w znanym przysłowiu "Kto się czubi, ten się lubi". Z mojej strony tyle i polecam - jeszcze nie zawiodłam się na sadze o tej rodzinie.

Kolejna przygoda z rodziną Malory. I kolejna świetna książka pani Lindsey.

Julia Miller jest z pochodzenia córką kupca. Jednak to nie jest powód do wstydu - jej rodzina ma więcej pieniędzy niż nie jeden arystokrata.
Richard Allen jest arystokratą, który w najbliższej przyszłości zostanie lordem - ale tylko wtedy gdy ożeni się z Julią Miller. On jednakże ucieka od tego...

Kupiłam tą książkę, ponieważ spodobał mi się tytuł i okładka, nie wiedziałam, że jest to ostatnia część cyklu o rodzinie Malorych, ale tak mi się spodobała, że postanowiłam przeczytać wcześniejsze części i każda z nich była pełna miłości, romantyzmu, zaskakujących akcji i opisów przyrody, jakbym oglądała w myślach sceny z filmu Piraci z Karaibów ;)

Kupiłam tą książkę, ponieważ spodobał mi się tytuł i okładka, nie wiedziałam, że jest to ostatnia część cyklu o rodzinie Malorych, ale tak mi się spodobała, że postanowiłam przeczytać wcześniejsze części i każda z nich była pełna miłości, romantyzmu, zaskakujących akcji i opisów przyrody, jakbym oglądała w myślach sceny z filmu Piraci z Karaibów ;)

Sympatyczna. Nudnawa. Początkowo zupełnie nie mogłam się wciągnąć i raczej mi się nie podobała. Czytałam raczej nieuważnie i czasami przeskakiwałam dłuższe opisy. Bardzo przewidywalna. Jedynym jasnym i ciekawym akcentem były komentarze Jamesa Malorego.

Sympatyczna. Nudnawa. Początkowo zupełnie nie mogłam się wciągnąć i raczej mi się nie podobała. Czytałam raczej nieuważnie i czasami przeskakiwałam dłuższe opisy. Bardzo przewidywalna. Jedynym jasnym i ciekawym akcentem były komentarze Jamesa Malorego.