Ziemiomorze
- Kategoria:
- fantasy, science fiction
- Cykl:
- Ziemiomorze (tom 1-6)
- Seria:
- Po raz pierwszy w jednym tomie
- Tytuł oryginału:
- The Earthsea
- Wydawnictwo:
- Prószyński i S-ka
- Data wydania:
- 2013-11-07
- Data 1. wyd. pol.:
- 2013-01-01
- Liczba stron:
- 944
- Czas czytania
- 15 godz. 44 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788378396659
- Tłumacz:
- Piotr W. Cholewa, Paulina Braiter-Ziemkiewicz, Stanisław Barańczak
- Tagi:
- ziemiomorze guin smoki przygody czary czarnoksiężnik wyspa morze
Po raz pierwszy w jednym tomie!
„Ziemiomorze” Ursuli K. Le Guin to jeden z najznakomitszych cykli literatury fantasy, porównywany z dziełami J.R.R. Tolkiena czy C.S. Lewisa. Opisuje malowniczy świat pełen wysp, smoków i tajemnic, w którym najważniejsza jest równowaga między tworzącymi go siłami. Głównym bohaterem serii jest czarnoksiężnik Ged; poszczególne części opowiadają jego losy – od najmłodszych lat i pierwszych kroków stawianych w świecie magii, aż po czasy gdy zaczęła się ona stawać niebezpiecznym narzędziem w rękach zła.
Ged, którego Ziemiomorze na zawsze zapamięta jako Krogulca, zostaje wysłany na wyspę Roke, aby tam zgłębiać czarnoksięską sztukę. Jest obdarzony niezwykłymi magicznymi zdolnościami, więc po latach nauki zostaje Arcymagiem, który będzie musiał pomóc Najwyższej Kapłance Archipelagu – Tenar – uciec z labiryntu ciemności.
Niestety, wraz z upływem lat równowaga Ziemiomorza zacznie się chwiać coraz bardziej, a prawdziwa magia i pradawne zwyczaje coraz częściej wykorzystywane będą przez mroczne siły zła i śmierci…
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Onomastyka magiczna
„Czarnoksiężnik z Archipelagu” i kolejne części wchodzące w skład „Ziemiomorza”, które do tej pory dostępne były jedynie osobno, to już klasyka gatunku fantasy, a szczerze mówiąc ja i klasyka rzadko kiedy miałyśmy ze sobą po drodze. Dlatego miłym zaskoczeniem była dla mnie przygoda z literackim dorobkiem Ursuli K. Le Guin. Zanurzając się w świat podzielony z reguły na czarnoksiężników i zwykłych ludzi odkrywałam moc drzemiącą w tym gatunku, której do tej pory nie dostrzegałam aż tak wyraźnie. Toteż tym bardziej cieszy mnie, że wydawnictwo Prószyński i S-ka zdecydowało się wydać wszystkie historie Le Guin w jednym tomie, do tego w tak pięknej oprawie.
Moja przygoda zaczęła się, kiedy poznałam małego chłopca wykazującego ponadprzeciętne zdolności magiczne. Duny - bo tak mu było pierwotnie na imię - mieszkał na wyspie Gont wraz ze swoją rodziną, która jednak jest tu najmniej istotna. No, może poza ciotką chłopca - który zwany będzie dalej Krogulcem bądź Gedem - ponieważ ona jako pierwsza dostrzegła w chłopcu zalążek zdolności magicznych. Mgła, która zasnuła później okoliczne tereny broniąc jednocześnie swych mieszkańców, była jedynie potwierdzeniem. Teraz było już tylko kwestią czasu, aby wysłać chłopca na jakieś poważniejsze nauki. W wiosce Re Albi mieszkał zaś mag o imieniu...
...dosyć! Czy to słuszne żebym opowiadała Wam historię historii opowiedzianej już przez kogoś innego? Nie, to nie jest słuszne. Czy to dobrze, że powstrzymałam się na samym maciupeńkim początku, kiedy nic nie jest jeszcze wiadome, a szelest kart nie zdradził jeszcze nic ważnego? Tak, to bardzo dobrze. Tej powieści - bo traktuję wszystkie sześć części jako całość - nie da się streścić, niczego jej jednocześnie nie ujmując. „Ziemiomorze” to świat, który trzeba zwiedzić osobiście, w którym trzeba przeżyć każdą przygodę po kolei, wysłuchać każdej legendy i poznać słowa każdej pieśni, słowem - trzeba dotknąć każdej strony, przewrócić ją z namysłem i powoli, czasem z niepokojem, a czasem z zadumą zabrać się do następnej. Jednak poza samymi przygodami, które będą przeżywać bohaterowie tej ponad dziewięćsetstronicowej lektury, a których przecież przytoczyć tutaj nie mogę, jest wiele innych kwestii, co do których mogę się wypowiedzieć, wyłuszczyć je choć częściowo, przedstawić Wam, mając nadzieję, że choć jedną osobę zachęcę do sięgnięcia po tę - nie wstydźcie się, wiem, że wielu z Was tak właśnie myśli o obszernych książkach - cegłę. I miejmy nadzieję, że dla tych, którzy z niejakim ociąganiem sięgają po książki mające więcej niż te 600 stron, będzie to another brick in the wall.
Pierwszą sprawą niech będą imiona. Na pewno niejednokrotnie każdy z Was zastanawiał się dlaczego nosi takie, a nie inne imię, sprawdzał jego znaczenie w księgach specjalnie do tego stworzonych i przede wszystkim oswajał się z nim, z jego brzmieniem, zdrobnieniem i skojarzeniami do niego. Ja na przykład oswajam się ze swoim nadal i podejrzewam, że proces ten będzie trwał aż do końca istnienia tej papki myśli, uczuć i organów, którą jestem. W ziemiomorskim świecie imiona mają rolę nie do przecenienia. Siła, jaką mają nazwy zauroczyła mnie i choć zdaję sobie sprawę z tego, że w moim świecie nic aż tak potężnego nie ma miejsca, to chcąc nie chcąc zaczęłam na nowo przypatrywać się nazewnictwu. Szczerze mówiąc chciałabym, aby imiona miały taką moc, jak na Roke, Havnorze czy innych wyspach, które będziecie mieli okazję zwiedzić. Tam, gdzie legendy okazują się prawdą, a smoki to stworzenia z krwi i kości, każdy człowiek ma przynajmniej dwa imiona. Zwykłe, użytkowe, które jest niezbędne i towarzyszy im niemal od momentu narodzin, a także imię prawdziwe, nadawane kiedy chłopiec lub dziewczynka wkraczają w magiczny świat dojrzałości, stopniowo rozszerzającej swoje kręgi. I właśnie to imię decyduje o wszystkim, czego się podejmiesz, o tym komu zaufasz i czy zaufanie to nie zostanie sprzedane, w dodatku za marne grosze. Ponieważ swoje prawdziwe imiona mieszkańcy Ziemiomorza zdradzają tylko tym, którym albo bezgranicznie ufają, albo bezgranicznie kochają. A są i tacy, którzy nikomu go nie wyjawili. Bowiem poznając to jedyne słuszne imię, zyskujemy władzę nad jego posiadaczem. Władzę niemalże nieograniczoną. Niebezpieczne, prawda?
Druga sprawa to sny. Choć Freud i Nolan to nazwiska bardzo od siebie odległe, łączy je jedno - zarówno twórca psychoanalizy, jak i reżyser, i scenarzysta „Incepcji” dostrzegli potencjał drzemiący w snach. Potencjał, który dla Geda i innych bohaterów powieści, niejednokrotnie będzie okazywał się nieoceniony. Senna powłoka tworzy z czasem drugi świat, o którego równości nikt w lekturze nie musi nas przekonywać, ponieważ ujawnia się nam ona sama, powoli, ale wyraźnie i dobitnie. W snach dzieje się wiele wydarzeń, które doprowadzą naszych bohaterów do punktów, do których nie byliby w stanie dotrzeć pchani tylko i wyłącznie mądrością zdobytą na jawie (i nie, nie mam tu na myśli kolejnej wyspy).
Rzecz kolejna: śmiertelność. W świecie opanowanym i strzeżonym przez magów okazuje się ona być tak samo doskwierająca i budząca lęk, jak w naszym zwykłym, szarym świecie. Ursula K. Le Guin doprowadzała mnie momentami wręcz do wściekłości udowadniając, że nieśmiertelność nigdy, w żadnym świecie, dla żadnego stworzenia nie będzie stanem naturalnym, ani tym bardziej pozytywnym. Czemu powodowało to u mnie białą gorączkę? Bo chciałabym wierzyć, że jest inaczej, że chociaż w świecie wymyślonym dla zabawy, inspiracji czy nawet z nudów, jest możliwe nieskończone życie. Dodatkowo, przez co piekliłam się jeszcze bardziej, autorka bardzo klarownie wyjaśniła sobie, nam, swoim bohaterom, dlaczego są pewne granice, których nie należy przekraczać. Dlaczego są pewne mury, których nie należy stawiać i dlaczego od życia nie należy wymagać więcej niż tego, że jest.
Idźmy dalej, a dotrzemy do smoków. Choć nie pojawiają się w powieści jakąś zatrważającą liczbę razy, to echo trzepotu ich skrzydeł słychać niemal przez całą lekturę. Wywołują niezatarte wrażenie i chyba stąd ta oszczędność autorki, która okazała się być idealną proporcją. Dzięki temu jest ich w sam raz, ich opis jest na tyle lapidarny, żeby pozostawić w czytelniku chęć do ruszenia własną wyobraźnią (u której - nie łudźmy się - w XXI wieku nietrudno o odleżyny),na tyle jednak obszerny, aby nakreślić odbiorcom swoją wizję i kształt tych ogromnych stworzeń. Pierwszym pytaniem pewnego fana i wyznawcy smoków, z którym osobiście mieszkam było czy są w tej książce dobre czy złe smoki. Także byłam tego ciekawa, a odpowiedź zawarta w „Ziemiomorzu” okazała się być więcej niż satysfakcjonująca. Otóż smoki u Le Guin nie są ani dobre, ani złe. Są za to bardzo mądre i to stwierdzenie musi Wam na razie wystarczyć.
Skoro już jesteśmy przy mądrości, zostańmy przy niej, bo jest to akurat ostatnia kwestia, którą chciałam poruszyć. Szczerze - nie spodziewałam się, że w książce fantasy, w książce opowiadającej o czarodziejach, magach, smokach i innych niestworzonych historiach znajdę taki ogrom mądrości, aktualnej nawet teraz. Muszę przyznać, że Ursula K. Le Guin to bardzo, bardzo inteligentna kobieta i osobiście nie obraziłabym się, gdyby dane mi ją było poznać. Co ciekawe, chyba najwięcej prawd, pomijając te o życiu i śmierci, dotyczyło relacji damsko-męskich. Nie tylko tych tkwiących pomiędzy dwojgiem ludzi związanych uczuciem, ale także relacji społecznych i politycznych, kształtujących się na przestrzeni tylu już wieków, a wciąż nie mogących się do końca ukształtować. Mnóstwo tutaj celnych uwag i trafnych spostrzeżeń, podczas czytania których niejednokrotnie pojawiało się w mojej głowie „No właśnie!” i „Dokładnie tak jest!”.
Pięć kwestii wymienionych powyżej to, wydaje mi się wystarczające powody, aby sięgnąć po „Ziemiomorze”. Jednak, jakby i tego było Wam mało, to dodajcie sobie do tej listy świetny, plastyczny i skrzący się inteligencją język, przepiękny obcy świat wykreowany przez autorkę, żywych i jak najbardziej ludzkich (pomijając oczywiście smoki) bohaterów i niezwykle przyjemne dla oka wydanie, w którym nie brakuje dokładnej mapy całego Ziemiomorza - od Rubieży Północnych do Południowych i od Rubieży Wschodnich po Zachodnie. Ta powieść naprawdę wciąga niczym wir magiczny, a ostatnia jej część „Opowieści z Ziemiomorza” choć na początku były mi nie w smak i kręciłam na nie nosem, to ostatecznie okazały się być kropką nad i, dopełnieniem świata, w który wsiąknęłam na kilkanaście dni. Jakakolwiek jednak będzie Wasza decyzja dotycząca lektury „Ziemiomorza”, zacznijcie zwracać uwagę na magiczną moc imion, która również w naszym świecie, choć dużo słabsza i bardziej wątła, ma coś do powiedzenia. A zdradzając komuś swoje prawdziwe imię bądźcie czujni i ostrożni, ale też nie dajcie się stłamsić przez strach, bo dla kogoś, Wasze imię może być czymś naprawdę wyjątkowym, tak jak dzieje się to w wierszu Mariny Cwietajewej:
Imię twe — ptaszyna w ręku,
Imię twe — sopelek w ręku.
Jedno jedyne ust poruszenie,
Pięć liter — imię twe — drgnienie,
Piłeczka w biegu schwytana,
Srebrna pieśń dawno słyszana.
Kamień, rzucony w cichą głębinę,
Wyszlocha pluskiem twe imię.
W słabym odgłosie nocnego biegu
Huczy twe imię, jak pieśń w szeregu,
I zagra nam je w skroń
Sucho trzeszcząca broń. *
*M. Cwietajewa: „Imię twe”.
Oceny
Książka na półkach
- 4 153
- 2 982
- 1 671
- 453
- 179
- 144
- 105
- 79
- 32
- 26
OPINIE i DYSKUSJE
Przeczytanie tego zbioru zajęło mi około miesiąca. Ten czas to był dla mnie fantastyczną przygodą w niezwykle ciekawym uniwersum pełnym magii i smoków. Po pierwszym tomie czułam trochę niedosyt, zaczynając drugi mialam wrażenie, że spora część przygód Geda została ominięta, ale po skończeniu całego cyklu mogę śmiało powiedzieć, że seria jest kompletna i tymczasowy niedosyt został szybko skompensowany. Całość jest spójna, bohaterowie są ciekawi i wzbudzili we mnie wiele sympatii, dzięki czemu jeszcze chętniej przechodziłam do kolejnych tomów książki, bo byłam ciekawa jak dalej potoczą się ich losy. Będę polecać te serię wszystkim fanom gatunku i na pewno sama sięgnę po kolejne pozycje autorstwa LeGuin.
Przeczytanie tego zbioru zajęło mi około miesiąca. Ten czas to był dla mnie fantastyczną przygodą w niezwykle ciekawym uniwersum pełnym magii i smoków. Po pierwszym tomie czułam trochę niedosyt, zaczynając drugi mialam wrażenie, że spora część przygód Geda została ominięta, ale po skończeniu całego cyklu mogę śmiało powiedzieć, że seria jest kompletna i tymczasowy niedosyt...
więcej Pokaż mimo to5/5
Uwielbiam tę serię, przepięknie napisana, magiczna i po prostu cudowna
5/5
Pokaż mimo toUwielbiam tę serię, przepięknie napisana, magiczna i po prostu cudowna
Jak każdy zebrany cykl jest nierówna. Jednak nie mogłem się oderwać. Pierwsze cztery tomy znałem z wcześniejszych wydań i bardzo przyjemnie było mi wrócić do nich jeszcze raz. Całość ma ten ulotny i oryginalny styl snucia opowieści, oszczędny, w którym każde słowo wydaje się mieć znaczenie. Na pewno jeszcze niejeden raz powrócę do lektury.
Jak każdy zebrany cykl jest nierówna. Jednak nie mogłem się oderwać. Pierwsze cztery tomy znałem z wcześniejszych wydań i bardzo przyjemnie było mi wrócić do nich jeszcze raz. Całość ma ten ulotny i oryginalny styl snucia opowieści, oszczędny, w którym każde słowo wydaje się mieć znaczenie. Na pewno jeszcze niejeden raz powrócę do lektury.
Pokaż mimo toKsiążka może i ciekawa ale wybitnie mi nie szło czytanie. Nie wiem czemu.
Książka może i ciekawa ale wybitnie mi nie szło czytanie. Nie wiem czemu.
Pokaż mimo toEwidentnie jestem za stary na "Ziemiomorze"... Świat wykreowany przez autorkę jest naprawdę fascynujący i niezwykły, szkoda tylko przez 940 stron tutaj absolutnie nic się nie działo... no i jak w ogóle mam się wczuć w książkę i przejmować losami bohatera, jeżeli już w 3cim (słownie: trzecim) zdaniu pada informacja, że zostanie największym arcymagiem? nieważne w jakich był tarapatach to i tak to było takie "meh, przecież nic mu się nie stanie", także na starcie autorka odebrała sobie element zaskoczenia. No ale też istnieje opcja, że jakbym to czytał 20 lat temu, w latach szczenięcych to bardziej by mi się podobało. Jednakże dla dorosłego czytelnika to jest to droga przez mękę i nie polecam.
Ewidentnie jestem za stary na "Ziemiomorze"... Świat wykreowany przez autorkę jest naprawdę fascynujący i niezwykły, szkoda tylko przez 940 stron tutaj absolutnie nic się nie działo... no i jak w ogóle mam się wczuć w książkę i przejmować losami bohatera, jeżeli już w 3cim (słownie: trzecim) zdaniu pada informacja, że zostanie największym arcymagiem? nieważne w jakich był...
więcej Pokaż mimo toKocham tę książkę. Ledwo ją skończyłem, a już czuję do niej nostalgię. Zwrócę tylko uwagę, że trzeba do niej podejść z odpowiednim nastawieniem - pewną otwartością na poniesienie się przez bardzo bezpośredni i może trochę nietypowy dla gatunku flow narracji. To moje drugie podejście. Za pierwszym razem podszedłem z takim typowym dla mnie (i niezdrowym) nastawieniem, na jak najszybsze i krytyczne czytanie oraz "odhaczenie" książki. Wtedy faktycznie bardzo mocno się odbiłem. Ale za drugim razem trafiłem w jakiś moment, gdzie rzeczywiście byłem w stanie podejść do książki bez jakiegoś sztucznego pośpiechu i udało się w to wszystko wsiąknąć. A kiedy to się udało, to ta książka potrafiła być tak bardzo wholesome i no... po prostu magiczna. I tu brawa dla autorki, której proza w wyjątkowy sposób łączy prostotę i pewien stopień poezji, a jednocześnie to wszystko tak łatwo i jasno dociera do sedna tego, co autorka chciała przekazać. A przekazać chciała dużo i prawie wszystko sprawia, że w środku robi się jakoś tak ciepło.
Kocham tę książkę. Ledwo ją skończyłem, a już czuję do niej nostalgię. Zwrócę tylko uwagę, że trzeba do niej podejść z odpowiednim nastawieniem - pewną otwartością na poniesienie się przez bardzo bezpośredni i może trochę nietypowy dla gatunku flow narracji. To moje drugie podejście. Za pierwszym razem podszedłem z takim typowym dla mnie (i niezdrowym) nastawieniem, na jak...
więcej Pokaż mimo toTakże na moim IG: @dariusz_0k
Nie chciałbym pisać w kontekście Ziemiomorza stawiając je obok Śródziemia, ale U. Le Guin nawet przez polskiego wydawcę jest stawiana obok Tolkiena. Jej fantasy jest inne, jest jakby tym fantasy z przeszłości bo gatunek mocno ewoluował (tak jak Tolkien fantasy nie wymyślił ale jest napewno ojcem tego, co poznaliśmy). U Le Guin nie mamy dobrego świata, do którego incydentalnie wkracza zło mające być pokonane (Tolkien) ale świat trochę dobry a trochę zły, niebezpieczny choć piękny. Dostajemy też wyrywki z tego świata, wiemy że to tylko fragmenty, i to niewielkie. Autorka nie stworzyła kipiącej od przygód opowieści (Tolkien może nurzyć niektórych, ale on postawi we "Władcy..." na przygodowy epos, nawet powieść ta, rozbita na 6 ksiąg, ma cechy homeryckiego eposu). Ale nie o Śródziemiu. Le Guin też nie stawia na rozwój mitologii czy jak wspomniany autor - na wymyślony w pełni język. Jej książki są krótkie, mimo że ten zbiór to 940 stron, czasem więcej w nich świata niż przygody, ale to świadomy zabieg. Często było mi ciężko się wgryźć w ten świat, ale chciałem go kosztować niezmiennie. W poszczególnych tomach, zebranych w całość, widać różne akcenty poglądów pisarki, od roli męskości w pierwszych tomach tworzonych na wzór klasycznego fantasy po silną kobiecość, także refleksje, nazwałbym je filozoficzno-metafizyczne, zmieniają się jak w kalejdoskopie, choć od początku unosi się taoistyczny duch (w końcu Le Guin w tym duchu stworzyła w tym duchu "Księgę Drogi i Dobra"),bardzo ciekawym pomysłem dla mnie jest tu kreacja magów i smoków, nadająca baśniowości i mitologizmu, jest to coś co stanowi o indywidualizmie Le Guin, o jej własnym wkładzie w fantasy. I przede wszystkim język. Le Guin stworzyła cykl o języku, o tym że za jego pomocą się stwarza świat, tożsamość, rzeczywistość. Język to też obraz świata i próba ubrania go w kategorie, a i tak nie jest to oddanie prawdziwej rzeczywistości. Wreszcie język używany do nadania imienia - tego tylko pozornego, bo prawdziwe imię maga to tajemnica, a imię każdej istoty - prawdziwa tożsamość - to coś intymnego, ukrytego, nie dla wszystkich wokół a czasem i dla samego noszącego to imię to tajemnica, coś jak inicjacja znana w wielu przecież kulturach. Bohaterowie Le Guin próbują poznać imię innej istoty, strzegąc własnego (lub chcąc je poznać i przyjąć). I ktoś znający literaturę fantasy mógłby powiedzieć: ale przecież historia to ozdoba do języka u lingwisty Tolkiena, który wykreował własne języki. Mógłby też powiedzieć: a "Mithopoeia" Tolkiena, która i tych zagadnień języka-kategorii nazwania i poznania rzeczywistości dotyka? Zgoda, tylko że u Le Guin język to narzędzie do otwierania świata i do poznawania go, z jednej strony język jest tu pretekstem do opowieści a z drugiej strony nie jest tu najważniejszy. Chyba tak jak w realnym świecie. Świat u LeGuin nie jest ani dobry ani zły, on jest. Tak jak i dobro u niej nie wygrywa ze złem, ale oboje po prostu są, tak jak i postać może być dobra ale i zła, zależnie od sytuacji. Fabularnie więcej tego dobra, ale czytelnik czuje, że poza słowami powieści świat ten jest dziki i nierówny, że tam się toczy walka. To złożony świat, czuć że ogromny, pisarka zaś daje nam, co czuć, niewielki jego wycinek. Może to więc świat, który sobie trzeba dopowiedzieć? To tak jak z naszą komunikacją za pośrednictwem ograniczoności języka. Ten obszerny zbiór, mający 940 stron, to pięć powieści ze świata Ziemiomorza oraz obfity zbiorek z kilkoma opowiadaniami. Mimo tego, że próbowałem odkryć sens i znaczenie tych książek, o czym wyżej (i wydaje mi się, że choć kilka tropów odnalazłem),fabularnie nie potrafiłem wejść w ten świat, zaangażować się, zainteresować.
Także na moim IG: @dariusz_0k
więcej Pokaż mimo toNie chciałbym pisać w kontekście Ziemiomorza stawiając je obok Śródziemia, ale U. Le Guin nawet przez polskiego wydawcę jest stawiana obok Tolkiena. Jej fantasy jest inne, jest jakby tym fantasy z przeszłości bo gatunek mocno ewoluował (tak jak Tolkien fantasy nie wymyślił ale jest napewno ojcem tego, co poznaliśmy). U Le Guin nie mamy dobrego...
Jej, jej, jak dobrze, że pojawiło się nowe, pełne wydanie. Wcześniej czytałam chyba tylko pierwszą część i zanim dorwałam kolejną, zajęło mnie coś innego. Nie żałuję, bo jako nastolatka nie doceniłabym w pełni tego cyklu, ewolucji bohaterów i aktualności wielu problemów.
I oczywiście, że chcę mieć otaka! :)
Jej, jej, jak dobrze, że pojawiło się nowe, pełne wydanie. Wcześniej czytałam chyba tylko pierwszą część i zanim dorwałam kolejną, zajęło mnie coś innego. Nie żałuję, bo jako nastolatka nie doceniłabym w pełni tego cyklu, ewolucji bohaterów i aktualności wielu problemów.
Pokaż mimo toI oczywiście, że chcę mieć otaka! :)
„Tylko w milczeniu słowo,
tylko w ciemności światło,
tylko w umieraniu życie –
na pustym niebie
jasny jest lot sokoła”.
Pieśń o stworzeniu Ea
Sympatyczne.
To słowo, które jako pierwsze przychodzi mi do głowy, gdy pomyślę o książkach z cyklu „Ziemiomorze” wchodzących w skład powyższego zbioru. Sympatyczna, kojarząca się z czymś pomiędzy przypowieścią a legendą narracja, sympatyczna historia, niestroniąca od zła, ale jednocześnie skupiająca się na tym, co dobre, i cała brutalność świata przefiltrowana przez mgiełkę sympatycznej delikatności.
Bohaterowie, magia i smoki.
Czyli kwintesencja dobrego, klasycznego fantasy.
Aby zostać czarnoksiężnikiem Ziemiomorza, należy: być mężczyzną, posiadać wrodzony talent, znaleźć nauczyciela w postaci okolicznego czarownika, a następnie udać się na wyspę Roke do szkoły, którą rządzi Arcymag i dziewięciu Mistrzów Magii: Mistrz Wzorów, Mistrz Przywołań, Mistrz Imion, Mistrz Przemian, Mistrz Sztuk, Mistrz Pieśni, Mistrz Ziół, Mistrz Odźwierny i Mistrz Wiatru. Jednak czarnoksiężnicy z Roke nie są jedynymi osobami, które czynią magię na wyspach Ziemiomorza. Oprócz nich mamy bowiem jeszcze zwykłych czarowników i czarownice, ale ich magia opiera się wyłącznie na wiedzy przekazywanej z pokolenia na pokolenie.
Wszystko, co istnieje, ma swoje prawdziwe imię w Mowie Tworzenia, którą jako rodzimym językiem posługują się smoki, i stopień znajomości prawdziwych imion stanowi o możliwościach czarnoksiężnika. Każdemu człowiekowi w momencie osiągnięcia dojrzałości zostaje nadane (przez okolicznego czarnoksiężnika, czarownika lub czarownicę) prawdziwe imię, które zdradza wyłącznie najbardziej zaufanym osobom – czyli czasem nie zdradza nigdy, ponieważ znajomość prawdziwego imienia daje władzę nad daną osobą.
Pierwszym tomem wprowadzającym czytelnika do świata Ziemiomorza, jest „Czarnoksiężnik z Archipelagu”, którego główny bohater o użytkowym imieniu Krogulec z różną intensywnością przewija się przez kolejne tomy.
Krogulca poznajemy jako młodego chłopca, który ma wszystko to, co umożliwia, zostanie czarnoksiężnikiem (odpowiednia płeć, wrodzony talent, osoby chętne go uczyć w okolicy). Krogulec uczy się bardzo szybko i chętnie, jest nienasycony, pragnie mocy i chce być lepszy od innych… No cóż, większość tego typu bohaterów, zanim się ogarnie i poukłada sobie klepki, musi zrobić coś niebezpiecznego lub (bądź i) głupiego, potknąć się o własne nogi i z wielkim zdziwieniem rozbić sobie ryjek… 🤷♀️ Kto nigdy nie był młody i głupi, niech pierwszy rzuci kamień… Nikt? Szok i niedowierzanie…
W drugim tomie zatytułowanym „Grobowce Atuanu” główną bohaterką jest młoda dziewczyna, kapłanka służąca mrocznym bóstwom zwanym Bezimiennymi i wraz z nią wędrujemy w ciemnościach.
Głównym bohaterem trzeciego tomu noszącego tytuł „Najdalszy brzeg” jest młody książę Arren, który wraz z dojrzałym i wsławionym już Krogulcem wyrusza w daleką podróż.
„– Zrozum Arrenie, żaden czyn nie jest aktem samym w sobie, jak sądzą naiwni młodzieńcy. Kiedy ponosisz kamień i rzucasz nim, trafiając lub chybiając celu, nie jest to koniec całej historii. Gdy podnosisz kamień, ziemia staje się lżejsza, a twoja dłoń cięższa. Kiedy nim ciskasz, gwiazdy reagują w swym biegu. W miejscu upadku odmienia się wszechświat. Na równowagę całości składają się pojedyncze zdarzenia. Wiatry i morza, moce wód, ziemi i światła, rośliny i zwierzęta działają w obrębie Wielkiej Równowagi i to, co czynią, jest słuszne i potrzebne. Od huraganów i śpiewów wielorybów po upadek suchego liścia i lot komara – wszystko stanowi element całości. My jednak, dysponując władzą nad światem i nad sobą nawzajem, musimy uczyć się tego, co liść, wieloryb i wiatr wiedzą z natury [...]”.
Czwarty tom „Tehanu” jest moją ulubioną częścią. Jak wygląda życie sławnego bohatera, gdy przestaje nim być? Gdy moc odejdzie, włosy oprószy siwizna, a upływ czasu zegnie kark? Wyspa Gont, niewielka wioska, dwoje zagubionych ludzi po przejściach, którzy najlepsze lata mają już za sobą, miłość, a gdzieś w tle wielkie sprawy, wielkie moce i wielkie tajemnice… 😍
Piąty tom „Inny Wiatr”, w odróżnieniu od poprzednich, jest powieścią wielowątkową. Nie ograniczamy się już do jednego, głównego bohatera, a zamiast tego śledzimy losy świata z perspektywy wielu postaci, znanych z poprzednich części i całkiem nowych. Wielkie sprawy świata i małe problemy zwykłych ludzi mieszają się w jedno, tworząc spójną całość.
Tom szósty „Opowieści z Ziemiomorza” to zbiór opowiadań, przybliżających historie, które są mniej i bardziej związane z poprzednimi częściami.
Tempo akcji w „Ziemiomorzu” jest raczej niespieszne. Gdybym miała uporządkować tomy malejąco od tych, w których dzieje się najwięcej, do tych, w których pozornie nie dzieje się nic, to wyglądałoby to następująco:
1. „Najdalszy brzeg”
2. „Czarnoksiężnik z Archipelagu”
3. „Inny Wiatr”
4. „Opowieści z Ziemiomorza”
5. „Grobowce Atuanu”
6. „Tehanu”
Rzecz jasna jest to wrażenie czysto subiektywne i jak widać, tempo akcji nie przekłada się na przyjemność z czytania. Uwielbiam „Tehanu”, ale skłamałabym, gdybym powiedziała, że dużo i szybko tam się dzieje. 🤷♀️
W „Ziemiomorzu” autorstwa Ursuli K. Le Guin nie uświadczycie wulgaryzmów, brutalności ani opisów seksu. Rzecz jasna, jak w prawdziwym świecie, tak i tu mamy do czynienia ze śmiercią i różnymi jej rodzajami, a ludzie kochają się, uprawiają seks i mają dzieci, ale autorka zaledwie muska tę tematykę, wszelkie szczegóły pozostawiając wyobraźni czytelnika. Jeśli jesteście przytłoczeni tymi jakże często spotykanymi we współczesnej fantastyce elementami i chcielibyście czegoś delikatniejszego w przekazie, odpowiedniego również dla młodszego czytelnika, a zarazem pełnego magii i dziejącego się w ciekawym świecie, to „Ziemiomorze” jest bardzo dobrą propozycją.
Czy mi się podobało? Tak. Najbardziej „Tehanu”, a najmniej „Grobowce Atuanu”. Uwielbiam Krogulca (ale tego starszego ;) ),Mistrza Wzorów i Ogiona. 😊
Po więcej recenzji zapraszam na: https://m.facebook.com/people/Czytelnicza-Norka/100093693897871/
„Tylko w milczeniu słowo,
więcej Pokaż mimo totylko w ciemności światło,
tylko w umieraniu życie –
na pustym niebie
jasny jest lot sokoła”.
Pieśń o stworzeniu Ea
Sympatyczne.
To słowo, które jako pierwsze przychodzi mi do głowy, gdy pomyślę o książkach z cyklu „Ziemiomorze” wchodzących w skład powyższego zbioru. Sympatyczna, kojarząca się z czymś pomiędzy przypowieścią a legendą narracja,...
Tę książkę po prostu trzeba przeczytać. Świetnie napisana, niesamowita historia.
Tę książkę po prostu trzeba przeczytać. Świetnie napisana, niesamowita historia.
Pokaż mimo to