-
ArtykułySpecjalnie dla pisarzy ta księgarnia otwiera się już o 5 rano. Dobry pomysł?Anna Sierant64
-
ArtykułyKeith Richards, „Życie”: wyznanie człowieka, który niczego sobie nie odmawiałLukasz Kaminski2
-
ArtykułySzczepan Twardoch pisze do prezydenta. Olga Tokarczuk wśród sygnatariuszyKonrad Wrzesiński32
-
ArtykułySkandynawski kryminał trzyma się solidnie. Michael Katz Krefeld o „Wykolejonym”Ewa Cieślik2
Biblioteczka
2024-05-13
2024-05-13
Kupiłam tę książkę, bo myślałam, że to kolejny tomik poezji, moja wina. Postanowiłam ją przeczytać, co też mogę podciągnąć pod kategorię "moja wina". Nie podoba mi się i zasadniczo to też jest moja wina, bo ja nie lubię tego takiego traktowania czytelnika jak dziecka. A tutaj jednak te zwroty tak mi się jawią. No dla mnie to jest coaching. Przyjemnie mi się czytało jedynie te fragmenty, kiedy autorka pisała o swojej przeszłości, czemu w ogóle zaczęła pisać, przytaczała jakieś historie ze swojego życia. Poza tym, to nie jest kontent dla mnie. Narysuj chmurkę, klaśnij, podskocz i napisz co czujesz. Czuję, żem niepotrzebnie wydała piniondze.
Kupiłam tę książkę, bo myślałam, że to kolejny tomik poezji, moja wina. Postanowiłam ją przeczytać, co też mogę podciągnąć pod kategorię "moja wina". Nie podoba mi się i zasadniczo to też jest moja wina, bo ja nie lubię tego takiego traktowania czytelnika jak dziecka. A tutaj jednak te zwroty tak mi się jawią. No dla mnie to jest coaching. Przyjemnie mi się czytało jedynie...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-05-12
Absolutnie fenomenalna. Rupi w formie, chociaż mam wrażenie, że tym razem pozwoliła sobie na odkrycie wielu kart, których nie zaprezentowała wcześniej. We wcześniejszych tomach nie było mowy o takich tematach, a przynajmniej nie tak dosadnie i dominująco, mam na myśli depresję, gwałt, molestowanie seksualne. Pisze też nieco ostrzej o feminizmie, rasizmie, toksycznych związkach. Nie ma moich ulubionych wierszy, a więc tych o miłości psychicznej i fizycznej. Tym razem dużo smutku, żalu, złości, ale i samouwielbienia. Podobają mi się te wiersze, bo mają doskonałą formę i treść. Są takie nieregularne, bez rymów, bardzo ostre, szorstkie, wykrzyczane mam wrażenie. Nie wiedziałam, że autorka ma aż tak traumatyczne przeżycia za sobą i że ma ich aż tak wiele. Mam nadzieję, że pisanie dało jej ukojenie, mnie jako czytelniczce dało pewne poczucie sprawiedliwości i sprawczości.
Wyzwanie czytelnicze LC maj 2024: Przeczytam książkę z gatunku literatura piękna (9)
Absolutnie fenomenalna. Rupi w formie, chociaż mam wrażenie, że tym razem pozwoliła sobie na odkrycie wielu kart, których nie zaprezentowała wcześniej. We wcześniejszych tomach nie było mowy o takich tematach, a przynajmniej nie tak dosadnie i dominująco, mam na myśli depresję, gwałt, molestowanie seksualne. Pisze też nieco ostrzej o feminizmie, rasizmie, toksycznych...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-05-12
Oj niestety, najnowszy tom Konefał już do mnie nie trafia. Jakiś taki smutniejszy, mroczniejszy. Nie odnalazłam się w tej narracji. Chyba bardziej mi się podobał jej optymizm, chyba do mroku potrzeba mi mocniejszych emocji, zimnych i mokrych uczuć, głębokich ran i zaschniętej poetyckiej krwi. Wiersze nadal mi się względnie podobają, ich koncepcja, zamysł tego tomu - jak najbardziej. Po prostu tym razem żadnym z tekstów aż tak bardzo się nie zachwyciłam, ot co.
Wiersze o rzeczywistości, prostej codzienności, trochę smutniejsze niż dwa poprzednie tomy. No dobrze, ładny ten o parasolce, też bym taką chciała.
Zdałam sobie sprawę, że nie lubię maniery wracania do dzieciństwa, sporo osób ją uprawia i mówi, że chciałoby się cofnąć. Otóż ja nie, mój małż też nie, moi przyjaciele też nie. Więc to chyba kwestia percepcji, ja się nie odnajduję w tych powrotach, jestem szczęśliwa tu i teraz.
Wyzwanie czytelnicze LC maj 2024: Przeczytam książkę z gatunku literatura piękna (8)
Oj niestety, najnowszy tom Konefał już do mnie nie trafia. Jakiś taki smutniejszy, mroczniejszy. Nie odnalazłam się w tej narracji. Chyba bardziej mi się podobał jej optymizm, chyba do mroku potrzeba mi mocniejszych emocji, zimnych i mokrych uczuć, głębokich ran i zaschniętej poetyckiej krwi. Wiersze nadal mi się względnie podobają, ich koncepcja, zamysł tego tomu - jak...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-05-12
Poezja Konefał ma w sobie coś takiego, że bardzo do mnie trafia. Mimo iż uważam ją za zbyt prostą, za infantylną, lekko nawiną, przaśną, bardzo rodzinną to jednak... odnajduję siebie w tym przekazie. Rymy mi nie przeszkadzają, chociaż jasne, wolałabym, żeby ich nie było. Wydane to jest bardzo ładnie, twarda okładka, biały papier. Wiersze są o codzienności. Rzeczywistość moja i autorki się różni, ale jednak bardzo podoba mi się jej postrzeganie świata. Często czujemy to samo. Sporo mówi o samoakceptacji, o tym, żeby spędzać życie tak, jak nam się podoba, a nie innym. Generalnie, żeby być sobą. Chyba to w tym wszystkim tak najbardziej kupuję. Nieco gorszy od debiutu, ale wciąż trzyma poziom.
Wyzwanie czytelnicze LC maj 2024: Przeczytam książkę z gatunku literatura piękna (7)
Poezja Konefał ma w sobie coś takiego, że bardzo do mnie trafia. Mimo iż uważam ją za zbyt prostą, za infantylną, lekko nawiną, przaśną, bardzo rodzinną to jednak... odnajduję siebie w tym przekazie. Rymy mi nie przeszkadzają, chociaż jasne, wolałabym, żeby ich nie było. Wydane to jest bardzo ładnie, twarda okładka, biały papier. Wiersze są o codzienności. Rzeczywistość...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-05-12
Nie nazwałabym tej formy literackiej poezją, to są po prostu listy, jak sama nazwa wskazuje. Dość bolesne, traumatyczne, depresyjne. Tym razem się żurnalisty w mojej recenzji czepiać nie będę. Napisał, że tutaj są opisane jego zmagania z depresją, uprzedził lojalnie. Jest żalu tyle, co nie wiedziałam, że się może w takiej krótkiej książce zmieścić. Bardzo samobójczy vibe, autor co chwila powtarza, że pewnie jak ktoś ten list będzie czytał, to jego już nie będzie. No nie wiem, nie wiem, czy to się powinno wydawać takie rzeczy. Niemniej, jakąś minimalną wartość literacką tutaj zauważam, żeby nie było. Lepiej czytać inne książki, ale może jeśli ktoś sam przechodzi trudne chwile i chciałby się trochę odnaleźć w czyimś pisaniu, to może i wtedy ma to sens. Mnie przytłoczyło, ale z drugiej strony nie o to chodzi, żeby uciekać przed niewygodnymi tematami. Przykro mi, że autor miał dzieciństwo, jakie miał. Mam nadzieję, że już u niego wszystko ok. Śmiem twierdzić, że tak, wziąwszy pod uwagę, że przeprowadza wywiady i jest popularny.
Wyzwanie czytelnicze LC maj 2024: Przeczytam książkę z gatunku literatura piękna (6)
Nie nazwałabym tej formy literackiej poezją, to są po prostu listy, jak sama nazwa wskazuje. Dość bolesne, traumatyczne, depresyjne. Tym razem się żurnalisty w mojej recenzji czepiać nie będę. Napisał, że tutaj są opisane jego zmagania z depresją, uprzedził lojalnie. Jest żalu tyle, co nie wiedziałam, że się może w takiej krótkiej książce zmieścić. Bardzo samobójczy vibe,...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-05-12
Plusem tego tomu są na pewno ciekawe ilustracje i to, że jest nieco krótszy od pozostałych. Wiadomka, komplement to to nie jest. Nieco lepszy tom od dwóch ostatnich, które czytałam, ale dalej mamy to samo, w koło Macieju. Nieszczęśliwa miłość, już rok nie są razem, a on dalej kocha. Matko bosko chopie, ogarnij się, idź na terapię, to raczej nie jest normalne/zdrowe. Mnie zmęczyło, jest depresyjnie. Samobójcze myśli, poczucie winy wobec dziadków, mamy, tej dziewczyny, a jednocześnie ego w kosmos. Nie, nie takiej poezji bym sobie życzyła.
Wyzwanie czytelnicze LC maj 2024: Przeczytam książkę z gatunku literatura piękna (5)
Plusem tego tomu są na pewno ciekawe ilustracje i to, że jest nieco krótszy od pozostałych. Wiadomka, komplement to to nie jest. Nieco lepszy tom od dwóch ostatnich, które czytałam, ale dalej mamy to samo, w koło Macieju. Nieszczęśliwa miłość, już rok nie są razem, a on dalej kocha. Matko bosko chopie, ogarnij się, idź na terapię, to raczej nie jest normalne/zdrowe. Mnie...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-05-12
Ileż można napisać książek takich samych i o tym samym? W zasadzie to mogłoby wystarczyć za całą moją recenzję, ale niekoniecznie osoba czytająca czytała inne moje recenzje żurnalisty, toteż napiszę tylko, że to jest tak infantylne i naiwne, że mi się flaki przewracają. Literacko bez szału. Kocha, ale się rozstali, on wie, że to przez niego, teraz się zmienił, wie, że ona nie wróci, ale ma jakąś tam nadzieję. Wszystko to takie banalne, że aż niesmaczne.
Wyzwanie czytelnicze LC maj 2024: Przeczytam książkę z gatunku literatura piękna (4)
Ileż można napisać książek takich samych i o tym samym? W zasadzie to mogłoby wystarczyć za całą moją recenzję, ale niekoniecznie osoba czytająca czytała inne moje recenzje żurnalisty, toteż napiszę tylko, że to jest tak infantylne i naiwne, że mi się flaki przewracają. Literacko bez szału. Kocha, ale się rozstali, on wie, że to przez niego, teraz się zmienił, wie, że ona...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-05-12
No nie, tym razem się bardzo, ale to bardzo zawiodłam. Oczywiście jak zawsze, wiersze lepsze niż krótkie formy typu listy, ale wyjątkowo słabe. Najsłabsze wiersze żurnalisty, jakie czytałam, no serio. Takie bez polotu, pojedyncze zdania, zupełnie bez wartości literackiej w mojej opinii, są pozbawione poetyckości, piękna języka, ale też jakiejś większej treści, są zwyczajnie w opór słabe. Z zażenowaniem to czytałam. O listach nie wspomnę, jakieś banialuki.
Tematyka jak zawsze, jestem niedobry, nieszczęśliwie zakochany, wszystko jest be.
Na końcu jest lista podziękowań, podejrzewam, że to jacyś sponsorzy autora i teraz tak, ta lista jest bardzo długa, na kilka stron, a nazwiska nie są alfabetycznie. Więc jeśli ktoś chce siebie znaleźć to... powodzenia.
Wyzwanie czytelnicze LC maj 2024: Przeczytam książkę z gatunku literatura piękna (3)
No nie, tym razem się bardzo, ale to bardzo zawiodłam. Oczywiście jak zawsze, wiersze lepsze niż krótkie formy typu listy, ale wyjątkowo słabe. Najsłabsze wiersze żurnalisty, jakie czytałam, no serio. Takie bez polotu, pojedyncze zdania, zupełnie bez wartości literackiej w mojej opinii, są pozbawione poetyckości, piękna języka, ale też jakiejś większej treści, są zwyczajnie...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-05-11
To już mój drugi tomik autora i zachwytów nie ma. Podobają mi się jego wiersze, bo są krótkie, urwane, postrzępione, w zasadzie moje ulubione, a może nawet i jedyne, które lubię. Ale, ale, nie tylko o to w tym wszystkim chodzi. Bo to, że nie ma rymów i jest z jakąś tam manierą to tylko forma, a nie zapominajmy, że liczy się treść. Powiedziałabym, że przede wszystkim, ale może w prozie wyłącznie, a w poezji zaraz obok formy.
Mam wydanie II, teksty w nim są po polsku i po angielsku. Bardzo słabe jest to tłumaczenie, nie oddaje ducha polskich wypowiedzi/wierszy, tak tylko nadmieniam. Są też literówki/błędy, bo do końca nie jestem w stanie odgadnąć.
Tematem przewodnim jest miłość, niemalże wyłącznie nieszczęśliwa i to przytłacza. Autor pięknie o miłości pisze, ale to całe jego zatracanie się w niej jest lekko niepokojące. Zawsze ona się kończy wielkim cierpieniem, nienawiścią i innymi takimi. Chyba nie tak to powinno działać, coś mi się widzi. W kilku wierszach czuć ducha Skandynawii, mam trochę sentyment, więc się miło czytało.
Wiersze są super, te dłuższe wypowiedzi, ni to listy, ni to wydry, to zupełnie gorzej, w zasadzie czytałam je tylko dlatego, żeby móc powiedzieć, że przeczytałam całość, ale myślę, że spokojnie można sobie je odpuścić i przeczytać tylko wiersze.
Bardzo proste wiersze, emocjonalne. Moje normy spełniają, chociaż są naprawdę szalenie proste.
Wyzwanie czytelnicze LC maj 2024: Przeczytam książkę z gatunku literatura piękna (2)
To już mój drugi tomik autora i zachwytów nie ma. Podobają mi się jego wiersze, bo są krótkie, urwane, postrzępione, w zasadzie moje ulubione, a może nawet i jedyne, które lubię. Ale, ale, nie tylko o to w tym wszystkim chodzi. Bo to, że nie ma rymów i jest z jakąś tam manierą to tylko forma, a nie zapominajmy, że liczy się treść. Powiedziałabym, że przede wszystkim, ale...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-05-11
Poezję żurnalisty odkryłam dzięki mojej tatuatorce, która pożyczyła mi wszystkie tomiki jego poezji. Nie miałam pojęcia, że ten pan coś pisze, kojarzyłam go tylko z wywiadów przeprowadzanych w sieci. Jak sobie poczytałam jakie to afery są z nim związane, to trochę mi minka zrzedła, ale postaram się nie oceniać jego twórczości przez ich pryzmat.
ŚĆ jest bardzo depresyjne, od początku do końca czytamy w nim człowieka, który bardzo cierpi. Kocha swoją byłą dziewczynę, ma poniekąd obsesję na jej punkcie, obserwuje ją w mediach społecznościowych, dowiadujemy się, że spodziewa się ona dziecka z nowym partnerem. Dla mnie trochę creepy. Cały tom poświęcać osobie, która ewidentnie już go nie kocha i nie jest z nim w związku. Na miejscu tej dziewczyny czułabym się co najmniej źle.
Dowiadujemy się, że autor miał dość nieciekawe dzieciństwo, ubogie, pełne niezrozumienia, a z mediów dowiedziałam się także, że i przemocy. Wydaje mi się, że można u niego zaobserwować typowe przywiązanie osoby z patologicznego domu, kiedy czuje się ona kochana, nie może się pogodzić z rozstaniem, odczuwa pewien rodzaj odrzucenia, który przypomina tej osobie rodzinę, bolesne wspomnienia, taka osoba czuje się nic nie warta.
Tym bardziej ciężko mi było czytać te wyznania, wiersze, listy, przemyślenia. Pomyślałam sobie, że to smutne i że autor mocno potrzebuje pomocy psychologicznej. Nie można się tak uzależniać od drugiej osoby.
Ale, ale. Wiersze są przyjemne, wspaniale się to czyta. Szorstkie, krótkie, monotematyczne, pourywane, takie, jak lubię najbardziej. Nużyły mnie jedynie listy, są przydługie, trochę naiwne i infantylne. Jakby autor nie do końca wiedział, że tak wygląda życie, a złamane serce to jego integralna część.
Niemniej, bardzo jestem ciekawa pozostałych tomów. Ten uważam za względnie wartościowy.
Wyzwanie czytelnicze LC maj 2024: Przeczytam książkę z gatunku literatura piękna
Poezję żurnalisty odkryłam dzięki mojej tatuatorce, która pożyczyła mi wszystkie tomiki jego poezji. Nie miałam pojęcia, że ten pan coś pisze, kojarzyłam go tylko z wywiadów przeprowadzanych w sieci. Jak sobie poczytałam jakie to afery są z nim związane, to trochę mi minka zrzedła, ale postaram się nie oceniać jego twórczości przez ich pryzmat.
ŚĆ jest bardzo depresyjne,...
2024-04-24
Nie czuję ducha Paryża, nie czuję tego buntu, niczego niesamowitego w zasadzie nie czuję. Nie trafiają do mnie te rozważania, nie potrafię się wczuć. Czas poświęcony na Ch-B ponownie uważam za stracony i nie zamierzam sięgać po niego więcej. Widzę w niektórych fragmentach przerost formy nad treścią, są nader filozoficzne, a dotyczą spraw prostych. Jako miłośniczka sztuki, czytam coś, co wydaje się, że o sztuce mogłoby być, albo chociaż dookoła. Tymczasem okazuje się, że wcale nie wiem do końca, czy to nawet o sztuce było? Autor polecany mi przez innych czytelników tego portalu, cóż, nie moja wrażliwość. Lekko zamierzchły język, którego nie jestem fanką.
Wyzwanie czytelnicze LC kwiecień 2024: Przeczytam książkę, która przeniesie mnie w inne miejsce (7)
Nie czuję ducha Paryża, nie czuję tego buntu, niczego niesamowitego w zasadzie nie czuję. Nie trafiają do mnie te rozważania, nie potrafię się wczuć. Czas poświęcony na Ch-B ponownie uważam za stracony i nie zamierzam sięgać po niego więcej. Widzę w niektórych fragmentach przerost formy nad treścią, są nader filozoficzne, a dotyczą spraw prostych. Jako miłośniczka sztuki,...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-04-24
Debiutancki tom Rupi, genialny, przepiękna ostra wrażliwość, ale wolę "Słońce i jej kwiaty", zdecydowanie. Wydaje mi się, że poetka pewniej stąpa po oceanie własnych uczuć i trochę mniej się obawia (o ile kiedykolwiek się obawiała) opinii publicznej, feruje emocjonalne i moralne wyroki na prawo i lewo, a ja się z nią szczęśliwie zgadzam.
Sporo seksualności, miłości, ale też sporo wracania do kobiecości "upodlonej" - gwałtu, menstruacji, owłosienia na ciele. Bardzo przyjemnie się czyta, mocny wydźwięk feministyczny, w tym tomie Kaur wiele razy bezpośrednio i pośrednio zwraca się do czytelniczki, czego nie robi w późniejszym tomie. Mnie się ten zabieg podoba, lubię żeńską energię, damskie treści kierowane zwłaszcza do kobiet.
Forma taka jaką lubię, krótka, pourywana, z frywolnym podejściem do interpunkcji.
Pysznie, że mamy dwie wersje językowe zestawione ze sobą (takie mam wydanie).
Dwa kolejne tomy już do mnie wędrują.
Pięknie tak czytać taką wspaniałą poezję.
Wyzwanie czytelnicze LC kwiecień 2024: Przeczytam książkę, która przeniesie mnie w inne miejsce (6)
Debiutancki tom Rupi, genialny, przepiękna ostra wrażliwość, ale wolę "Słońce i jej kwiaty", zdecydowanie. Wydaje mi się, że poetka pewniej stąpa po oceanie własnych uczuć i trochę mniej się obawia (o ile kiedykolwiek się obawiała) opinii publicznej, feruje emocjonalne i moralne wyroki na prawo i lewo, a ja się z nią szczęśliwie zgadzam.
Sporo seksualności, miłości, ale też...
2024-04-23
Woooah, czemu ja nie znałam Rupi Kaur wcześniej, przecież świat o niej trąbił, a dlaczego ja ją poznałam dopiero teraz? Tego nie wie nikt, ale co wiem to to, że czeka na mnie kolejny tom, a wczoraj zamówiłam dwa kolejne. Wspaniała poetka, wspaniała osoba, brakuje mi słów, żeby opisać to, z czym się zetknęłam. Zaniemówiłam.
Rupi Kaur pisze pięknie, emocjonalnie, ale szorstko i ostro, nazywa rzeczy wprost, także jej seksualność ją otacza dość bezwstydnie, co może nieco szokować, zwłaszcza w zestawieniu z romantyczną wizją miłości, którą snuje od czasu do czasu.
Świetne tłumaczenie, czytałam wydanie dwujęzyczne, więc mogłam na bieżąco śledzić obie wersje językowe, doskonale jest to też złożone, a jak pięknie wydane, jakie piękne ilustracje!
Bardzo się cieszę, bo miałam poetycki zastój, dawno nie czytałam naprawdę dobrej poezji, ostatnio zła passa została przełamana, wszystko dzięki mojej tatuatorce, która pożyczyła mi kilka tomów, jakże cudownie się to wszystko złożyło!
Rupi zdecydowanie jest feministką, delikatną jak motylek, jej metafory są lotne-ulotne, ale potrafią też drażnić tych, którzy myślą inaczej. Na szczęście moje poglądy i wrażliwość są całkowicie zbieżne i kompatybilne z Kaur, więc mogę przeżywać literacką euforię na niemalże każdej stronie. Jasne, zdarzało się, że niektóre wiersze w ogóle mi się nie podobały, ale w tomie jest ich naprawdę sporo, więc ta ich garstka gubi się wśród tych przegenialnych. Przegenialnych proszę państwa!
Nie znam za bardzo kultury, ani literatury indyjskiej, ale coś mi się widzi, że własnie oto zacznę ją poznawać. Rupi pięknie pisze o swoich korzeniach, o matce, o tym jak ciężko jest być imigrantem, śniadoskórą, czy wreszcie w ogóle kobietą. Bardzo mnie to wszystko wzruszyło. Podoba mi się też forma, urywane zdania, porozrzucane wyrazy - tak, jak lubię najbardziej. Poetka pisze o okrucieństwie w sposób bardzo lekki i swobodny, nie wybiela też własnej kultury, przybliża ją nam, chce pomóc nam zrozumieć.
Noblowska poezja.
Wyzwanie czytelnicze LC kwiecień 2024: Przeczytam książkę, która przeniesie mnie w inne miejsce (5)
Woooah, czemu ja nie znałam Rupi Kaur wcześniej, przecież świat o niej trąbił, a dlaczego ja ją poznałam dopiero teraz? Tego nie wie nikt, ale co wiem to to, że czeka na mnie kolejny tom, a wczoraj zamówiłam dwa kolejne. Wspaniała poetka, wspaniała osoba, brakuje mi słów, żeby opisać to, z czym się zetknęłam. Zaniemówiłam.
Rupi Kaur pisze pięknie, emocjonalnie, ale...
2024-04-22
Czytałam "Pestki" Ciarkowskiej i w ogóle mi ta powieść nie przypadła do gustu. Z tego co pamiętam, to nawet nie do końca była powieść, a "Chłopcy, których kocham" to też taka nadpoezja. Bo nie powiem, że nie poezja, ale jest to coś innego. Podoba mi się taka forma, w stylu Bukowskiego. Wielu poetów, zwłaszcza współczesnych, do niego porównuję. Nie mam na myśli jednak wiele więcej niźli formę. Krótkie zdania, urywane, wyrazy, pomieszane strzępki i strużki. Losowe kropki jakieś, z małej, dużej, przecinki, lubię, kiedy są rzucone zgodnie z emocjami. Takie te wiersze wszystkie wyszeptane, a ja się chyba bardziej odnajduję w krzyku. Zdarzały się tutaj fragmenty zaskakująco dobre, pojedyncze frazy, ale większość to dla mnie bajdurzenie. Brutalizm mojej recenzji wynika z tego, że cóż, opisuję przez pryzmat mojej wrażliwości, każdy czytelnik odczuwa w zgodzie ze swoimi emocjami. Może dlatego coś umyka, może dlatego mi Pawlikowska-Jasnorzewska nie leży. I Ciarkowska mi nie leży, a przynajmniej nie do końca. Jest bardzo kobieca, dziewczyńska wręcz, subtelna, delikatna. To zaprzeczenie tego czym ja jestem. Romantycznie skrada się do miłości, a ja biorę wszystko albo nic, bez półśrodków.
Niemniej, na końcu poza wierszami są listy. List pierwszy genialny, o tym, że ciepłe kobiety często zakochują się w zimnych, niedostępnych emocjonalnie mężczyznach. I o tym, czemu z reguły to się źle kończy, dla wszystkich. Są czasem u Ciarkowskiej takie zestawienia, metafory trafne, że aż mam ochotę dać jej za to nagrodę. Trochę Beatę Obertyńską mi przypomina i jej "Tartą różę". Bardzo dużo smutku w tych wierszach, samotności, nie-miłości, tęsknoty, żalu. Najgorzej, że czytając czułam jakby to było. Nie było mi miło. To samo miałam z "Pestkami", była dla mnie zbyt depresyjna. Nie mam takich dramatycznych doświadczeń, rozstań, bólu, nie chcę współodczuwać. Może inaczej będzie, jeśli ktoś ma takie popękane różne tam, serce, duszę, dłonie, czy inne elementy? Wierzę w to, że nie mam, chcę w to wierzyć. Nie chcę się odnajdywać w tej poezji, może po prostu staram się sobie wmówić, że ona mnie nie dotyczy i udawać, że tego nie czuję, nie czułam, a już na pewno nigdy nie poczuję.
Nie chcę tego.
Pięknie wydany jest ten tom, mnóstwo ciekawych ilustracji. Czytałam wyjątkowo formę papierową, dla mnie na minus, bo przez to książka robi się ciężka, nieporęczna. Rozumiem, że to jest estetyczne. Po prostu należę do osób, które przedkładają treść nad formę.
Smutno, smutno. Wciąż myślę o tym pustym łóżku, o tym nie-kochaniu, a byciu obok.
Wyzwanie czytelnicze LC kwiecień 2024: Przeczytam książkę, która przeniesie mnie w inne miejsce (4)
Czytałam "Pestki" Ciarkowskiej i w ogóle mi ta powieść nie przypadła do gustu. Z tego co pamiętam, to nawet nie do końca była powieść, a "Chłopcy, których kocham" to też taka nadpoezja. Bo nie powiem, że nie poezja, ale jest to coś innego. Podoba mi się taka forma, w stylu Bukowskiego. Wielu poetów, zwłaszcza współczesnych, do niego porównuję. Nie mam na myśli jednak wiele...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-04-22
Tomik pożyczyła mi moja tatuażystka. Poskutkowało to tym, że już zamówiłam dwa kolejne. A początkowo i ona myślała, że mi się nie spodobają, i ja sama tak myślałam, bo na to się zapowiadało. Ale myślę, no, że spróbuję, najwyżej się nie spodobają, ale jakoś to zniosę.
Elegancko zaczynam czytać, a tu sru, rymy, nienajlepsze, częstochowskawe wręcz, zmroziło mnie i myślę sobie, oesu, będzie ciężko. Banał gonił banał, aż się coś rozkręciło. Benia (tatuażystka) mówiła, że one są takie proste i sobie pomyślałam, że to nie za dobrze no, mam nieco inne wymagania co do poezji, nie chcę, żeby było prosto, chcę, żeby było przejmująco i właśnie emocjonalnie. Ja nie jestem emocjonalna, chyba, że właśnie w muzyce/poezji i sporadycznie miłości. Miałam ciarki. Wolałabym, żeby rymów nie było, się okazało, że są nawet przyzwoite i przestały mi względnie przeszkadzać. Ale ta prostota, ok, czasem nie dla mnie, bo w stylu na górze róże, a niebo było niebieskie, ale tomik nadrabia fragmentami, po których przeczytaniu wbija w fotel. Czytam sobie coś tam pitu pitu, a ty wyziera z nich pustka, fizycznie bolący żal, śmierć, czerń. Kocham takie. Tak dużo pretensji, tak dużo obrazów, do tak wielu sytuacji chciałabym się dopisać.
Mocno macierzyńska ta twórczość i z nią mi nie po drodze, ale nie było to irytujące w odbiorze, nie jest nader infantylnie. Jakoś mi to przeleciało i nie mierziło. Nic mnie tu nie zeźliło (ukradłam to słowo z recenzji @byMagdalena - boskie, nieprawdaż?), a zachwyciło mnie kilka wierszy. Te mroczne i smutne najlepsze, wiadomo. Ale "Geodeta emocjonalny" mimo iż nie jest moim ulubionym wierszem, to jest taki prawdziwy, o wow!
Konefał nierzadko nazywa nienazwane, a obecne w codzienności. I o to pewnie Beni chodziło z tą prostotą. Wiele jest tutaj dla mnie za mało, zbyt niskolotnie, ale czuję ducha własnych przeżyć, odnajduję się i mam czasem ochotę autorkę utulić.
Piękne te wiersze. Rzadko daję turbo noty poezji, zwłaszcza takiej, w której znalazłam szereg mankamentów, ale tutaj się należała dyszka, za ciarki, które miałam nie jeden raz.
Wyzwanie czytelnicze LC kwiecień 2024: Przeczytam książkę, która przeniesie mnie w inne miejsce (3)
Tomik pożyczyła mi moja tatuażystka. Poskutkowało to tym, że już zamówiłam dwa kolejne. A początkowo i ona myślała, że mi się nie spodobają, i ja sama tak myślałam, bo na to się zapowiadało. Ale myślę, no, że spróbuję, najwyżej się nie spodobają, ale jakoś to zniosę.
Elegancko zaczynam czytać, a tu sru, rymy, nienajlepsze, częstochowskawe wręcz, zmroziło mnie i myślę sobie,...
2024-04-14
10 gwiazdek ze względu na ważny temat. Książka literacko nie jest najlepsza, ale to w końcu wywiady z osobami trans, z ich rodzicami, z osobami pracującymi/zajmującymi się tematem. Nie wszyscy są wykształceni i wypowiadają się pięknie, ale nie o to w tym wydawnictwie chodzi. Jestem osobą waleczną, taki ze mnie rebel, głęboko wierzę w słowa taty, które powiedział, kiedy byłam dzieckiem - jednostki silne są odpowiedzialne za jednostki słabsze. I ja, jako taka jednostka silna, wspieram te słabsze. Mniejszości muszą mieć pomoc większości, bo niczego same nie osiągną. Nie miałam jakiejś wielkiej wiedzy o osobach transpłciowych, dziękuję za tę książkę, bo dzięki niej, już mam. Będę uważniejsza, delikatniejsza, poszukam, jak mogę pomóc. Ne mam żadnych wątpliwości, że pomóc trzeba, nie można zostawić osób trans na pastwę losu w tym kraju.
Kolejna książka uświadamiająca, że im bardziej katolicko, tym mniej miłości i zrozumienia dla człowieka. Gdzie kościół, tam pogarda zawsze się znajdzie. Od tęczowej zarazy się to nie zaczęło, to tylko wypłynęło na światło dzienne, ta "miłość" kapłanów do wiernych. Płakać mi się chciało, kiedy czytałam, że 70% osób transpłciowych w jakiś sposób myśli o samobójstwie, to takie niesprawiedliwe!
Bardzo ważna książka, początkowo myślałam, że można ją odpuścić, tak też powiedziałam znajomym, ale po skończeniu zmieniam zdanie. Warto przeczytać, żeby sobie coś uświadomić. Trzeba wiedzieć, że wchodzimy do krainy cierpienia, ale to właśnie od nas zależy, czy tej akceptacji dla osób trans będzie więcej. Wszystko na świecie zmienia się od woli jednej osoby, bądźmy tą osobą już dziś. Brzmię patetycznie i do kitu, ale nie mogę, tak mnie emocjonalnie potargała ta książka. Ciężko się czyta, to tak jakby czytać, że ludzie kogoś nienawidzą, bo ma niebieskie oczy, a nie zielone. Bez sensu, bez sensu, bez sensu!
Wyzwanie czytelnicze LC kwiecień 2024: Przeczytam książkę, która przeniesie mnie w inne miejsce (2)
10 gwiazdek ze względu na ważny temat. Książka literacko nie jest najlepsza, ale to w końcu wywiady z osobami trans, z ich rodzicami, z osobami pracującymi/zajmującymi się tematem. Nie wszyscy są wykształceni i wypowiadają się pięknie, ale nie o to w tym wydawnictwie chodzi. Jestem osobą waleczną, taki ze mnie rebel, głęboko wierzę w słowa taty, które powiedział, kiedy...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-04-13
O jakże to się dobrze czytało! Daję 9 tylko dlatego, że było kilka infantylnych wątków, i gdyby się ich pozbyć, to już by było mistrzostwo. Wahałam się, czy dać 10 gwiazdek, ale postanowiłam to sobie zostawić, może przyszłe części zasłużą? Bo ja się właśnie dowiedziałam, że jest aż 15 części (póki co). Już wrzucam na półkę kolejny tom, absolutnie! Moje pierwsze spotkanie z autorką, bardzo udane. Cieszy mnie dodatkowo to, że jest to platynowa blondynka, ma sporo tatuaży, się ubiera na czarno, słucha mocnej muzyki i gustuje w ramoneskach. Tak wiele nas łączy, że aż się milej czyta i milej się wysoko ocenia.
Książkę poleciła mi mama (której to znowu poleciła koleżanka czytająca tylko kryminały), jej się ona podobała, co dla mnie było turborekomendacją, bo mama kryminałów nie czyta, mamine wybory literackie są z reguły nader ambitne.
Nie mam jakiegoś wielkiego doświadczenia w kryminałach, się jednak okazuje, że co ostatnio jakieś czytam to bardzo mi się podobają, więc chyba zostanę przy gatunku. Zdecydowanie zostanę, mimo opasłych tomów, te książki się wciąga. Puzyńska pisze tak, że czytelnik się wcale nie chce odrywać. Mogłabym to przeczytać za jednym razem, a tak to mi zeszło dwa razy, bo miałam przerwę, na życie towarzyskie, że tak powiem, haha.
Intryga jest tu tak prowadzona, że się zmienia zdanie 666 razy na temat tego kto zabił, nowe wątki wchodzą w międzyczasie, się łączą, o matko, mimo tego, że było ich tak dużo, nie mam poczucia przesytu. Trochę jak bardzo dobry serial, chcę, żeby się teraz wszystkie wątki jakoś rozwikłały, dlatego muszę sięgnąć po kolejne tomy. To nie są nawet wątki kryminalne, ale jakieś fabularne, romantyczne, socjologiczne wręcz. Bardzo mi się te opowieści podobają, czuję sympatię do mieszkańców, do tych ich historii. Jasne, są tu też Janusze Tracze rodem z Plebanii, ale o to właśnie autorce chodziło. Nie może być wszystko piękne, bo nie byłoby prawdziwe. Jestem ciekawa, jakie przywary wyjdą z niektórych bohaterów, bo jest ich kilku, których mam wrażenie pominięto, ale mam przeczucie, że coś im się stanie albo to oni komuś coś staną w kolejnych częściach.
Wątków romansowych jak dla mnie za mało, życzyłabym sobie więcej. Nie jestem fanką romansów, wręcz lekko gardzę, bo to głównie szmirka literacka, ale jednak miłość i seks to bardzo ważne aspekty mojego życia i literacko też bym ich chciała doświadczać w scenerii zwykłego życia, a taka przecież zostaje nam podana w Lipowie.
Nie przepadam za starszymi postaciami z książki, nie lubię takiego dziadziusiowego przedstawiania ludzi w określonym wieku, tutaj było ich kilka. Oczywiście gotują, się troszczą o innych, wpychają im jedzenie i inne takie banialuki. Mierzi mnie taka maniera.
Bohaterów mamy co nie miara, jak ktoś nam się wydaje, że będzie tym głównym, to sru, jednak nie jest. Normalnie polska "Gra o tron". Niemniej, jedna bohaterka ma zwierzęta i trochę za dużo tych opisów. Kocham zwierzęta, ale dorosła babka tak serio gada do psa i konia? No niezbyt, nie wydaje mi się. Trochę za dużo tych koniarskich opisów mi się też widziało.
Jedną scenkę aż sobie obfociłam - policjantka się skapnęła, że jej stanął zegarek i mówi, że go lubi, bo jest niezawodny. No to ten. Jak niezawodny, jak właśnie zawiódł, bo stanął?
Niemniej, książka sztos, polecam każdemu, można się totalnie przenieść do Lipowa, odpocząć, czy tam wyżyć się, co kto chce, ale na pewno zmienić na chwilę swoje otoczenie bez wychodzenia z domu. Czyli generalnie mój ulubiony sposób, koło giereczek, huehue.
Dowiedziałam się, że to był debiut Puzyńskiej. No, doprawdy doskonały.
Wyzwanie czytelnicze LC kwiecień 2024: Przeczytam książkę, która przeniesie mnie w inne miejsce
O jakże to się dobrze czytało! Daję 9 tylko dlatego, że było kilka infantylnych wątków, i gdyby się ich pozbyć, to już by było mistrzostwo. Wahałam się, czy dać 10 gwiazdek, ale postanowiłam to sobie zostawić, może przyszłe części zasłużą? Bo ja się właśnie dowiedziałam, że jest aż 15 części (póki co). Już wrzucam na półkę kolejny tom, absolutnie! Moje pierwsze spotkanie z...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-04-06
Matko bosko. Cóż to jest za pasztet.
Zacznę od samego wydania, to jest wydane tak, jak ja bym sobie to wydrukowała w domu. I jakbym oszczędzała na papierze.
Nigdy nie czytałam książki tak bardzo bez edytora. Błąd na błędzie, jakby ją pisała osoba, która jest w pierwszej klasie podstawówki i nie zna jeszcze zasad języka polskiego, ba, nie potrafi nawet swoich myśli ułożyć. Co drugie zdanie jest z błędem, dowolnego rodzaju, można sobie wybrać, czy składniowe, czy jakieś inne, gramatyczne, no do wyboru do koloru. Książka o niczym, bez motywu przewodniego, ładu i składu. Czasem zarzuca się powieściom czy filmom, że nie mają fabuły, o to, właśnie to to się tutaj zadziało.
Żebyśmy się nie nudzili, są też wiersze. Chyba najgorsze jakie czytałam w życiu, a czytałam wiele złych wierszy. Pomijając ich prostotę, pustotę, prymitywność i tematykę, to są infantylne i zwyczajnie... nieładne. Pełne błędów.
Oddanie takiej książki czytelnikowi to brak szacunku dla czytelnika.
Pomijam w mojej recenzji aspekty religijne, bo jestem ateistką. Odrzucając religię na bok, ta książka to dno dna.
Matko bosko. Cóż to jest za pasztet.
Zacznę od samego wydania, to jest wydane tak, jak ja bym sobie to wydrukowała w domu. I jakbym oszczędzała na papierze.
Nigdy nie czytałam książki tak bardzo bez edytora. Błąd na błędzie, jakby ją pisała osoba, która jest w pierwszej klasie podstawówki i nie zna jeszcze zasad języka polskiego, ba, nie potrafi nawet swoich myśli ułożyć....
To na pewno ważny komiks, na pewno prościej przyjąć przekaz o depresji z takiej krótkiej, rysowanej formy, niż przeczytać książkę i to jest na pewno jego duży atut. Ale, jednocześnie, dla czytelników-koneserów to za mało i zbyt powtarzalne. Bardzo się nudziłam od połowy, te obrazki takie same. No już zrozumieliśmy, jest źle, trzeba iść po pomoc. Nie zabieram wartości terapeutycznej czy edukacyjnej, ale ta artystyczna czy literacka to jedna średnia. Takie powtarzanie w kółko tego samego.
To na pewno ważny komiks, na pewno prościej przyjąć przekaz o depresji z takiej krótkiej, rysowanej formy, niż przeczytać książkę i to jest na pewno jego duży atut. Ale, jednocześnie, dla czytelników-koneserów to za mało i zbyt powtarzalne. Bardzo się nudziłam od połowy, te obrazki takie same. No już zrozumieliśmy, jest źle, trzeba iść po pomoc. Nie zabieram wartości...
więcej Pokaż mimo to