-
Artykuły„Lepiej skupić się na tym, żeby swoją historię dobrze opowiedzieć”: wywiad z Anną KańtochSonia Miniewicz1
-
Artykuły„Piszę to, co sama bym przeczytała”: wywiad z Mags GreenSonia Miniewicz1
-
ArtykułyOficjalnie: „Władca Pierścieni” powraca. I to z Peterem JacksonemKonrad Wrzesiński3
-
ArtykułyAkcja recenzencka! Wygraj „Chłopaka, który okradał domy. I dziewczynę, która skradła jego serce“LubimyCzytać2
Biblioteczka
2024-05-09
2024-05-08
Trochę "siadła" chyba ta trzecia część. Tzn. cały czas dobrze się czyta, dużo się dzieje, ale pomysł na rozwiązanie tej całej intrygi jakoś tak... nie do końca mi zagrał.
Trochę "siadła" chyba ta trzecia część. Tzn. cały czas dobrze się czyta, dużo się dzieje, ale pomysł na rozwiązanie tej całej intrygi jakoś tak... nie do końca mi zagrał.
Pokaż mimo to2024-05-04
Nie podobała mi się. Książkę czyta się tak szybko, że przeczytałam ją w jeden wieczór, ale o czym to w zasadzie jest? Brak tu fabuły, bicie piany, histeryczne zachowanie bohaterki, a najgorsze to podważenie wszystkiego, co autorka napisała w Zabić drozda, który jest przecież pozycją już kultową i klasyczną. Końcówka była dla mnie mało zrozumiała, a przesłanie z niej płynące - nader mętne.
Nie podobała mi się. Książkę czyta się tak szybko, że przeczytałam ją w jeden wieczór, ale o czym to w zasadzie jest? Brak tu fabuły, bicie piany, histeryczne zachowanie bohaterki, a najgorsze to podważenie wszystkiego, co autorka napisała w Zabić drozda, który jest przecież pozycją już kultową i klasyczną. Końcówka była dla mnie mało zrozumiała, a przesłanie z niej płynące...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-05-05
Ta książka jest w dużej mierze historią kolonializmu, imperializmu i kapitalizmu. A ta uczy, że oparte były one głównie na przemocy, chciwości, grabieży i wyzysku. Na podboje do dalekich krain wysyłano często najgorszy element (poza misjonarzami naturalnie), nie oglądający się na moralność. Ta ostatnia z kolei była - w wypaczonej wersji - stosowana przez fanatycznych duchownych, nawracających kijem, a nie marchewką. Nie ma złudzeń co do tego, że podbite kraje podbito nie dlatego, że ich mieszkańcy byli mniej lotni (choć zapewne byli mniej zaawansowani technicznie), czy dlatego, że byli “barbarzyńcami”.
Landes prezentuje tu dość klasyczny punkt widzenia, na tytułowe pytanie odpowiadając zasadniczo: bez pracy nie ma kołaczy. A bogactwo idzie w parze z postępem, nauką i technologią. Uczony mocno podkreśla rolę czynników kulturowych i systemu wartości w rozwoju gospodarczym danych państw, którym - jak sam pisze - ekonomiści nie poświęcają uwagi, gdyż nie da się ich zmierzyć. Landes w tym wszystkim stara się zachować zdrowy rozsądek i obiektywizm. Nie ma co szafować europocentryzmem - może nam się nie podobać, że to Europa podbiła świat - ale tak było i nie ma co temu zaprzeczać. A to, że temu nie zaprzeczamy - nie znaczy, że pochwalamy. Też Landes nie zaprzecza, ale punktuje wszystkie zbrodnie kolonizatorów Zarazem gani indolencję państw postkolonialnych. Odpiera też te zarzuty antyeuropocentrystów, wyśmiewa de facto polityczną poprawność i wszelkiego rodzaju fikołki intelektualne, jak zaprzeczanie faktom i tworzenie niczym nie popartych alternatywnych teorii czy kulturowe przywłaszczenie. Do klasycznego ujęcia należy również pochwała kapitalizmu - jako jedynego w zasadzie systemu, który może generować zyski i bogactwo (aczkolwiek lepiej, by ując go w jakieś karby, co jest rolą państwa), a ciągłe dążenie do czegoś więcej nie podlega w zasadzie żadnym negocjacjom.
Trzeba przyznać, że Landes kupił mnie stylem - autor stawia na wartką narrację, nie przypominającą w niczym suchego, akademickiego wywodu. Wyjątkowo mało tu dat i suchych faktów, autor oferuje syntezę, a nie analizę, dokładając do danych perspektywę psychologiczną i socjologiczną. Byłam tym stylem zachwycona - przynajmniej na początku książki. Potem to wszystko siadło - pojawiła się rewolucja przemysłowa, maszyny, przędzalnie, banki, finanse, ekonomia i zaleciało nudą. Landes zdecydowanie lepiej wypada tam, gdzie pisze o historii, niż o ekonomii. W książce znaleźć można wiele naprawdę interesujących faktów i analiz dotyczących kultury oraz obyczajowości różnych narodów z całego świata (nie tylko państwa europejskie, ale i Chiny, Indie, Japonia, państwa arabskie). Możnaby się co prawda zastanawiać, czy te analizy kulturowe nie są za bardzo stereotypowe, ale skoro stereotyp dobrze wpasowuje się w teorię, to może jest w nim ziarno prawdy?
Pozycja nie zawiera żadnych prognoz na przyszłość, ale można się nad nimi zastanowić, skoro jesteśmy już wzbogaceni o konkretną wiedzę o tym, jak to było w przeszłości (i jak zmienił się świat przez te 20 lat, jakie minęły od wydania książki). Np. czy państwa arabskie podzielą los Hiszpanii, która przejadła swoje bogactwa?
Ta książka jest w dużej mierze historią kolonializmu, imperializmu i kapitalizmu. A ta uczy, że oparte były one głównie na przemocy, chciwości, grabieży i wyzysku. Na podboje do dalekich krain wysyłano często najgorszy element (poza misjonarzami naturalnie), nie oglądający się na moralność. Ta ostatnia z kolei była - w wypaczonej wersji - stosowana przez fanatycznych...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-05-01
Tak, racja byłby z tego film na Hallmarku, autorka chyba bardzo chciała wzruszyć czytelniczki tą historią, ale w moim przypadku niespecjalnie to wyszło. Tak, tytuł jest adekwatny, gdyż bohaterka płynie z prądem, przypominając momentami wręcz śniętą rybę. Powieść w moim odczuciu jest smętna, a to jednak nie to samo, co spokojna, czy klimatyczna. Nie ma "pojazdu" do "Gdzie raki śpiewają".
Tak, racja byłby z tego film na Hallmarku, autorka chyba bardzo chciała wzruszyć czytelniczki tą historią, ale w moim przypadku niespecjalnie to wyszło. Tak, tytuł jest adekwatny, gdyż bohaterka płynie z prądem, przypominając momentami wręcz śniętą rybę. Powieść w moim odczuciu jest smętna, a to jednak nie to samo, co spokojna, czy klimatyczna. Nie ma "pojazdu" do...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-04-30
Dlaczego nie było wielkich artystek? Z tego samego powodu, dla którego nie było wielkich polityczek, przywódczyń, wynalazczyń, podrózniczek, przedsiębiorczyń, itp. Odpowiedź na to pytanie jest dla mnie dość oczywista i powinna taka być dla każdego kto zna historię ludzkości i wie, jak były traktowane kobiety na przestrzeni dziejów. Kobieta miała siedzieć w domu i zajmować się dziećmi, a nie "głupotami". Już chyba nawet władczynią/królową było łatwiej zostać, niż realizować się w jakimś zawodzie - gdyż władza i tytuły są dziedziczne i trudno to podważać (aczkolwiek i z tym mężczyźni sobie poradzili, wymyślając np. prawo salickie). W takich okolicznościach, zastanawiam się, czy gdyby nawet kobiecie udało się zostać artystką i stworzyć coś "wielkiego", to czy to dzieło zostałoby uznane za "wielkie" przez przesiąkniętych stereotypami i mizoginizmem mężczyzn? Odpowiedzcie sobie sami.
Linda Nochlin wyłuszcza to w zwięzły, acz treściwy sposób, a jednak dla mnie to było ciut za mało.
Dlaczego nie było wielkich artystek? Z tego samego powodu, dla którego nie było wielkich polityczek, przywódczyń, wynalazczyń, podrózniczek, przedsiębiorczyń, itp. Odpowiedź na to pytanie jest dla mnie dość oczywista i powinna taka być dla każdego kto zna historię ludzkości i wie, jak były traktowane kobiety na przestrzeni dziejów. Kobieta miała siedzieć w domu i zajmować...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-04-30
Bardziej interesująca, jeśli chodzi o treści "okołomedyczne", w tym podejście do etyki, eksperymentowania na ludziach, itp. - i to jeszcze nie tak dawno, bo 50 lat temu. Natomiast historia potomków Henrietty, czy ich relacji z autorką - już niespecjalnie mnie ciekawiła.
Bardziej interesująca, jeśli chodzi o treści "okołomedyczne", w tym podejście do etyki, eksperymentowania na ludziach, itp. - i to jeszcze nie tak dawno, bo 50 lat temu. Natomiast historia potomków Henrietty, czy ich relacji z autorką - już niespecjalnie mnie ciekawiła.
Pokaż mimo to2024-04-29
Genialna powieść graficzna o powstaniu bomby atomowej. Kreska realistyczna, precyzyjna, ale też pełna rozmachu - obrazy zawarte w tej książce są takie, że nie mogłam oderwać od nich oczu.
Całość jest bardzo poruszająca i pouczająca zarazem. Autorzy poruszają w tej opowieści nie tylko kwestię celowości zrzucenia bomby na Japonię, ale także kwestię etyki, moralności i odpowiedzialności naukowców, opracowujących zabójcze technologie. Niech każdy oceni to sam, we własnym sumieniu.
Genialna powieść graficzna o powstaniu bomby atomowej. Kreska realistyczna, precyzyjna, ale też pełna rozmachu - obrazy zawarte w tej książce są takie, że nie mogłam oderwać od nich oczu.
Całość jest bardzo poruszająca i pouczająca zarazem. Autorzy poruszają w tej opowieści nie tylko kwestię celowości zrzucenia bomby na Japonię, ale także kwestię etyki, moralności i...
Przyznaję, że bardzo ciekawa powieść. Niby fantastyka, a tak mocno zakorzeniona w rzeczywistości, m.in. przez fizykę, która tu rządzi. Może to być ciut meczące, bo tej fizyki jest dużo, może nawet za dużo - i to łącznie z fizyką kwantową. Ale totalnie rozwaliło mnie zakończenie, które było dla mnie niczym tragifarsa. Bardzo jestem ciekawa, co będzie w kolejnych częściach.
Przyznaję, że bardzo ciekawa powieść. Niby fantastyka, a tak mocno zakorzeniona w rzeczywistości, m.in. przez fizykę, która tu rządzi. Może to być ciut meczące, bo tej fizyki jest dużo, może nawet za dużo - i to łącznie z fizyką kwantową. Ale totalnie rozwaliło mnie zakończenie, które było dla mnie niczym tragifarsa. Bardzo jestem ciekawa, co będzie w kolejnych częściach.
Pokaż mimo to