-
ArtykułyKsiążki o przyrodzie: daj się ponieść pięknu i sile natury podczas lektury!Anna Sierant5
-
ArtykułyTu streszczenia nie wystarczą. Sprawdź swoją znajomość lektur [QUIZ]Konrad Wrzesiński37
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 10 maja 2024LubimyCzytać422
-
Artykuły„Lepiej skupić się na tym, żeby swoją historię dobrze opowiedzieć”: wywiad z Anną KańtochSonia Miniewicz2
Biblioteczka
2024-04-09
2024-02-22
2024-01-06
2023-11-30
2023-11-22
2023-11-08
2023-10-27
2023-09-17
Myślałem początkowo, że mam tu do czynienia z prostym romansem YA z motywem zamiany ciał, okraszonym charakterystycznymi dla autora niespotykanym nigdzie indziej systemami magii – w tym wypadku opartym o układanie kamieni w stosy i malowanie tytułowych koszmarów. Świetnym zabiegiem jest dualność świata przedstawionego: Malarz żyje w mrocznym, pełnym mgieł i neonów świecie inspirowanym Tokio, podczas gdy główna bohaterka niemal od razu skojarzyła mi się z protagonistką Final Fantasy X – Yuną, z racji wykonywanej roli społecznej oraz krainy mocno czerpiącej z wyglądu… Hawajów? Okinawy? Ciężko wyczuć.
Z czasem jednak lektura okazała się bardzo wynagradzająca dla mnie i jestem pewien, że dla innych wiernych czytelników Brandona także, szczególnie tych starających się zrozumieć swoistą metafizykę uniwersum Cosmere i lubiących wychwytywać jak najwięcej powiązań pomiędzy powieściami. Jeżeli po dotychczasowych książkach czytelnikowi nieobce są terminy takie jak Napełnienie, Związek, Intencja lub od zawsze zadawał sobie pytanie, co może się stać gdy przebudzone przedmioty takie jak ikoniczny Krew Nocy zostaną źle użyte… to „sanderstorm” pod koniec tej powieści, gdzie wszystkie elementy układanki klikają i łączą się w odpowiedniej chwili, może być chyba jednym z najlepszych jakie Brandon do tej pory zaoferował.
Taki mindfuck przeżyłem… jedynie pierwszy raz oglądając Matrixa. Polecam gorąco, dla mnie 10/10, ale ostrzegam, że prawdopodobnie aby docenić tę powieść trzeba już trochę uniwersum Sandersona poznać.
Myślałem początkowo, że mam tu do czynienia z prostym romansem YA z motywem zamiany ciał, okraszonym charakterystycznymi dla autora niespotykanym nigdzie indziej systemami magii – w tym wypadku opartym o układanie kamieni w stosy i malowanie tytułowych koszmarów. Świetnym zabiegiem jest dualność świata przedstawionego: Malarz żyje w mrocznym, pełnym mgieł i neonów świecie...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-07-13
2023-06-26
2023-06-01
2023-06-01
2023-04-02
Dostajemy dokładnie to, co było zapowiadane- lekko naiwną historię w stylu Narzeczonej Księcia. Poza tym to klasyczna książka Brandona. Dla fanów ocena ze 2 oczka w górę, bowiem zasłona tajemnicy Cosmere kilka razy opada i można wychwycić wiele easter eggów (plus Hoid POV!)
Dostajemy dokładnie to, co było zapowiadane- lekko naiwną historię w stylu Narzeczonej Księcia. Poza tym to klasyczna książka Brandona. Dla fanów ocena ze 2 oczka w górę, bowiem zasłona tajemnicy Cosmere kilka razy opada i można wychwycić wiele easter eggów (plus Hoid POV!)
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toŚwietny finał drugiej ery i odkrywamy coraz więcej tajemnic Cosmere :)
Świetny finał drugiej ery i odkrywamy coraz więcej tajemnic Cosmere :)
Pokaż mimo to2022-12-03
2022-12-04
2022-10-28
2022-10-20
2022-10-17
No i Brandon znów pozamiatał.
Aby wyciągnąć 100% funu i wartości książki NIEZBĘDNA jest dobra znajomość chyba wszystkich innych cykli autora, w szczególności Archiwum Burzowego Światła, a nawet pojedynczych opowiadań ze zbioru Bezkres Magii. Jestem bardzo ciekaw, co o Słonecznym powiedziałaby osoba, która nie zna twórczości Brandona. No ale po kolei...
Akcja powieści dzieje się w klimacie mocno przywodzącym na myśl Mad Maxa. Lokalsi nieustannie podróżują przez pustynny krajobraz uciekając przed palącym słońcem - w dzień nie da się przeżyć. Na planetę trafia obcy, posługujący się pseudonimem Nomad, oczywiście od pierwszych stron powieści znajdując się w samym centrum konfliktu. Nomad narobił sobie wrogów, ucieka od lat przed kimś bardzo, bardzo, potężnym, podróżując z planety na planetę mając nadzieję na chociaż chwilę wytchnienia. Nic bardziej mylnego, bowiem zrządzeniem losu dołącza do lokalnych rebeliantów. Siłą powieści jest wrażenie nieustannego zagrożenia, Nomad dopiero co uciekł, po chwili walczy o życie, znów ucieka, tubylczy "imperator" depcze mu po piętach, po jakimś czasie na niebie pojawia się "nowa gwiazda", to olbrzymi okręt wojenny z prześladowcami Nomada... Nie ma chwili na odpoczynek. Inne powieści Brandona na ogół po mocnym początku zawsze trochę zwalniały, a tu wrażenie zaszczucia tylko narasta, ale cały czas zgodnie z podstawową zasadą jego stylu: "dobrzy ludzie, w niedobrych sytuacjach".
Kupiła mnie przemiana bohatera. Nomad jest zmęczony życiem, ucieczką, złamanymi obietnicami, tym co zrobił komuś bardzo bliskiemu, jest zgorzkniały. A jednak wzięcie pod swoje skrzydła społeczności rebeliantów i walka w ich sprawie znów pozwoliła mu poczuć to, kim kiedyś był, wręcz otworzyła mu niebo (mam nadzieję, że jest jasne co piszę jeśli ktoś z was czytał ABŚ :)).
Autor zawsze mówił, że plan jest taki aby uniwersum bardziej przypominało Star Wars niż sądzimy. Pierwszy raz czytając Brandona faktycznie poczułem vibe Gwiezdnych Wojen. Kosmos jest w tej powieści w zasięgu ręki, cały wątek rebelii, ten okręt wojenny na niebie, główny bohater to trochę Jedi po przejściach, pustynna planeta... W pewnym momencie autor mógł nawet dodać otwieranie metalowych drzwi mieczem, ale to już by chyba faktycznie było za dużo i zrezygnował z tego ;)
Wszystko okraszone jest nawiązaniami i easter eggami do innych książek. Jestem pewien, że cały dzień spędzę dzisiaj na Coppermindzie (taka wikipedia fanów uniwersum), aby wychwycić wszystko co się da, a pozaznaczałem sobie na Kindlu kilkanaście fragmentów. To był cudowny rok dla czytelników Brandona, 4 powieści, 3 osadzone w Cosmere... A już w przyszłym roku finał ABŚ. Po lekturze Słonecznego Męża umieram z ciekawości co tam się stało. Brandon napisał w epilogu, że ta książka jest podziękowaniem dla najwierniejszych fanów i w pełni go rozumiem, nie polecając Słonecznego nikomu, bo wydaje mi się, że próg wejścia jest bardzo wysoki. No chyba, że ktoś oprócz mnie czyta to wszystko w miarę na bieżąco :)
No i Brandon znów pozamiatał.
więcej Pokaż mimo toAby wyciągnąć 100% funu i wartości książki NIEZBĘDNA jest dobra znajomość chyba wszystkich innych cykli autora, w szczególności Archiwum Burzowego Światła, a nawet pojedynczych opowiadań ze zbioru Bezkres Magii. Jestem bardzo ciekaw, co o Słonecznym powiedziałaby osoba, która nie zna twórczości Brandona. No ale po kolei...
Akcja powieści...