-
ArtykułyCzytamy w weekend. 26 kwietnia 2024LubimyCzytać29
-
ArtykułySzpiegowskie intrygi najwyższej próby – wywiad z Robertem Michniewiczem, autorem „Doliny szpiegów”Marcin Waincetel3
-
ArtykułyWyślij recenzję i wygraj egzemplarz „Ciekawscy. Jurajska draka” Michała ŁuczyńskiegoLubimyCzytać2
-
Artykuły„Spy x Family Code: White“ – adaptacja mangi w kinach już od 26 kwietnia!LubimyCzytać1
Biblioteczka
2020-09-14
2020-02-24
2020-02-24
2020-02-24
2020-02-24
2020-02-24
Trzy siostry. Trzy magiczne przedmioty. Jedna klątwa. Stada wron. Ogrom determinacji, buntu, odwagi i ogromnej siostrzanej miłości. A także tajemniczy, przystojny więzień 513... To przepis, na prawdziwie magiczną historię, od której ciężko będzie Wam się oderwać!
Charlie, Betty i Fliss straciły matkę, a ojciec trafił do najgorszego miejsca - do więzienia znajdującego się na wyspie Skrucha. Dziewczętami opiekowała się Bunia - ich babcia. By chronić swoje wnuczki, nie mówiła im wszystkiego i za powłoką szorstkości i oschłości kryła ogromne pokłady miłości i troski o swe największe skarby. Niestety, charyzma Betty, jej wrodzony bunt i upór, a wraz z nimi, niepohamowana chęć zaznania przygód i sprzeciwienia się Buni, niemal doprowadziły do śmierci dwóch sióstr. Dowiedziały się wtedy, dlaczego nie wolno im opuszczać Wronoskału i dlaczego najbezpieczniejszym miejscem jest dla nich Kieszeń Kłusownika. Zostały przeklęte. Każda kobieta z rodu Wspacznych miała przypłacić życiem za próbę ucieczki z wyspy. Na ich rodzinie ciążyło ogromne brzemię. Siostry usłyszały historie kobiet, które próbowały przezwyciężyć klątwę, które próbowały przerwać jej bieg. Bezskutecznie. Jednak Betty postawiła sobie cel. Za wszelką cenę złamać klątwę i przywrócić kobietom z jej rodu możliwość decydowania o sobie i o swoim życiu. Chciała wolności. Chciała poznawać nowe lądy. Miały jej pomóc laleczki o niesamowitej mocy, które dostała od Buni, oraz dwa inne magiczne przedmioty, które przechodząc z pokolenia na pokolenie, terez należały do jej sióstr. Co prawda najmłodsza - Charlie miała dostać swój sakwojarz w dniu 13 urodzin, ale jak to bywa dość często, bunt, chęć przygody i determinacja nie znają granic. Oczywiście, babcia nie w takim celu przekazała przedmioty Wspacznym, ale kto by się zagłębiał w szczegóły... ;) Trzy niesamowite siostry szukając informacji natrafiły na opowieść o Sorshy, wiedźmie, która została zamknięta w wieży i która straciła w niej życie. Sorsha, która budziła w nich nie tylko strach, ale i ogromną ciekawość, okazała się kluczem do rozwikłania zagadki.
Kocham książki, w których można się zatopić bez pamięci. Które bierze się do ręki na chwilę, przeżywa się z nimi drugie życie, uczestniczy w niesamowitych przygodach, poznaje się przyjaciół, walczy się o dobro wspólne, niejednokrotnie wstrzymuje oczy od łez, a później odkłada się taką książkę z uśmiechem na twarzy i patrzy się na zegarek, który mówi, że to było zaledwie kilka cudownych godzin. Kocham takie książki całym sercem. Nawet jeśli jestem na nie czasem wściekła, że tak szybko się "kończą". Nie chłonę wszystkich książek, kiedyś próbowałam. Czytałam do końca każdą, którą rozpoczęłam. Zrozumiałam jednak, że czasu coraz mniej i nie ma sensu tracić go na coś, co nie sprawia nam przyjemności, w tym wypadku - na książki, które nie trafiają w nasze gusta/serca/myśli. Jestem chyba szczęśliwsza od tamtej pory. Trochę, ale zawsze coś.
Historia trójki dzielnych dziewcząt darzących się wyjątkowym uczuciem nie jest cukierkowa. Jest czasem gorzka, czasem cierpka i niezbyt szczęśliwa, ale takie historie też są potrzebne. Choćby po to, by bardziej docenić to, co się ma. By chwilę zastanowić się nad swoim życiem i pomyśleć nad tym, co naprawdę ważne. I by pamiętać o tym, że tak jak nie ocenia się książki po okładce, tak nie powinno się oceniać z góry osób, których nie mieliśmy okazji sami poznać.
"(...) Nawet dziś znani są tylko ze swych zbrodni. Nie z imion, skądże, wyłącznie z popełnionych błędów... Nikt nie jest na wskroś zły ani na wskroś dobry, jeśli o to chodzi. Czasami najlepsi ludzie są zdolni do najgorszych rzeczy i odwrotnie, ci najgorsi do najbardziej szlachetnych i bohaterskich. Pomimo tego, co zrobili w przeszłości. "
Trzy siostry. Trzy magiczne przedmioty. Jedna klątwa. Stada wron. Ogrom determinacji, buntu, odwagi i ogromnej siostrzanej miłości. A także tajemniczy, przystojny więzień 513... To przepis, na prawdziwie magiczną historię, od której ciężko będzie Wam się oderwać!
Charlie, Betty i Fliss straciły matkę, a ojciec trafił do najgorszego miejsca - do więzienia znajdującego się...
Wiem, że wielu z Was nie przypadła do gustu nowa książka Tess. I przypuszczam, że to przez nadmierne wymagania. Kiedy autor przyzwyczaja czytelników do czegoś w jednej tonacji, to gdy wychodzi poza ramy - jest negowany. I też to w pewnym stopniu rozumiem - pewnie niejednokrotnie miałam podobne uczucia.
Jednak moja opinia jest inna. Nie jestem zżyta z twórczością Geritsen w takim stopniu, by raziła mnie chęć wyjścia poza ramy swego kunsztu thrillerów medycznych.
Ava ucieka z Bostonu do Strażnicy Brodiego, domu z niepokojącą historią który stoi na wzgórzu w otoczeniu bajkowej scenerii wybrzeża Maine. Chce uciec przed tym co ją trapii, a jednocześnie widzi dla siebie szansę, by dokończyć swoją kulinarną książkę, której tematem przewodnim jest tradycyjna kuchnia Nowej Anglii. Ava chcąca znaleźć spokój, ukojenie i wenę, odnajduje w domu coś zupełnie innego, coś niepokojącego...
Kształt nocy czytało mi się przyjemnie, szybko (mimo wszystko), czasem naprawdę włoski stawały mi dęba dzięki bardzo wyrazistym opisom 👍. Wyobrażałam sobie, że to ja stoję w pokoju z widokiem na bezmiar wody i widzę światło, które gaśnie i pozostawia niepokój. Zgodzę się, że można by się doczepić do kilku kwestii, jednak ja bawiłam się doskonale przy tej lekturze. Bardzo ciekawy (choć ciut przerysowany) był wątek Kapitana, a co za tym idzie, historii domu i kobiet, które zaczęły w nim zamieszkiwać po jego śmierci. Jednak przyznam, że przy pewnych scenach nie wiedziałam, czy to tak na poważnie, czy raczej dla żartu ;).
Wiem, że wielu z Was nie przypadła do gustu nowa książka Tess. I przypuszczam, że to przez nadmierne wymagania. Kiedy autor przyzwyczaja czytelników do czegoś w jednej tonacji, to gdy wychodzi poza ramy - jest negowany. I też to w pewnym stopniu rozumiem - pewnie niejednokrotnie miałam podobne uczucia.
Jednak moja opinia jest inna. Nie jestem zżyta z twórczością Geritsen w...
Noc, kiedy umarła to kolejna książka Jenny Blackhurst. Jej premiera zaplanowana jest na 18 września.
Pierwsza scena jaką wita nas ta książka, to stojąca na krawędzi klifu Panna Młoda, która po chwili rzuca się w ciemne i wzburzone morze. Mówi się, że to najszczęśliwszy dzień w życiu prawda? Kto chciałby odbierać sobie życie w taki sposób, w taki dzień...
Richard nie wierzy, że jego żona popełniła samobójstwo. Mało tego, wierzy, że żyje i przez tydzień nie rusza się z hotelu, gdzie miało miejsce ich przyjęcie weselne, czekając aż ktoś wejdzie i powie, że to tylko koszmar. W tych najgorszych chwilach towarzyszy mu najlepsza przyjaciółka Evelyn - Rebecca. Jest jej ciężko udawać przed wszystkimi, że nic nie wiedziała o zamiarach Evelyn, kiedy jako jedyna, wie dlaczego Evie zginęła. Jednak, przecież musi trzymać się planu. Jedyne co teraz musi zrobić to zaopiekować się Richardem, choć serce jej pęka przy każdym spojrzeniu na mężczyznę, który w jednej chwili z najszczęśliwszego faceta na świecie stał się człowiekiem, któremu ten świat zawalił się na głowę. Oczywiście policja również ma wątpliwości co do samobójstwa Evelyn i pierwszym podejrzanym staje się Richard. Rebecca jest przekonana, że nikt nie znał Evie lepiej niż ona, nawet kiedy dostaje SMS-a, który rzuca jej oskarżycielskie MOGŁAŚ MNIE URATOWAĆ, jest przekonana, że zna każdą z najczarniejszych tajemnic przyjaciółki. Jednak w jak wielkim jest błędzie, przekonacie się dopiero na ostatnich kartach książki.
Fabuła, postaci, zastosowanie przez autorkę retrospekcji i mistrzowskie opisy z kilku punktów widzenia głównych bohaterów sprawiają, że książkę dosłownie się połyka. Czyta się ją lekko, przyjemnie z towarzyszacym dreszczykiem emocji, który podszeptuje ewentualne możliwości rozwoju sytuacji.
Ani Evelyn ani Rebecca nie są pustymi postaciami, a autorka pozwala nam poznać ich przeszłość i jednocześnie zrozumieć co je ukształtowało. Dwie różniące sie jak ogień i woda kobiety, nierozłączne i rozumiejące się jak nikt i pełny tajemnic wieczór w który Evie rzuca się z klifu... Powinniście dać się porwać tej książce, a zakończenie jak i całość Was nie zawiedzie.
Noc, kiedy umarła to kolejna książka Jenny Blackhurst. Jej premiera zaplanowana jest na 18 września.
Pierwsza scena jaką wita nas ta książka, to stojąca na krawędzi klifu Panna Młoda, która po chwili rzuca się w ciemne i wzburzone morze. Mówi się, że to najszczęśliwszy dzień w życiu prawda? Kto chciałby odbierać sobie życie w taki sposób, w taki dzień...
Richard nie...
Długo się zastanawiałam co napisać o tej książce. Ta książka, spowodowała że zaczęłam ciut inaczej patrzeć na moje relacje z innymi ludźmi. Z tymi najbliższymi również. Ostatnie lata były dla mnie trudne przez osobiste wydarzenia i choć zazwyczaj wychodziło słońce i zaczynałam wracać "emocjonalnie do siebie" to kolejne wydarzenia ściągały mnie znów w dół. I choć zawsze wiedziałam, że zawsze mogło być dużo gorzej i że jest ktoś na górze kto mnie chroni i niweluje te upadki to teraz wierzę w to jeszcze mocniej. Choć ta książka to jedynie wyobrażenie autora o niebie. Ja także chce je tak postrzegać. Dla mnie to cudowna historia,która zabierze Wam kilka godzin z życia ale zostanie w nim na dłużej.
Chyba zrobiłam podsumowanie na samym początku 🤷 - wybaczcie.
Kolejna osoba, którą spotkamy w niebie to kontynuacja powieści Pięć osób, które spotykamy w niebie. Ta pierwsza opowiada historię Eddiego, mężczyzny, który pracuje w obsłudze technicznej wesołego miasteczka Rubyland u wybrzeża oceanu. Pewnego dnia dochodzi do awarii, a Eddie poświęca swoje życie ratując małą dziewczynkę. Trafia do nieba. Tam spotyka 5 osób, a każda z nich uczy go jednej rzeczy, która ma pomóc zrozumieć mu sens jego życia i pogodzić się z przeszłością a także naprostować jego przeświadczenie, że niczego nie dokonał. Te osoby, to ludzie którzy wpłynęli na życie Eddiego w różnych etapach jego ziemskiej wędrówki. W kontynuacji tej powieści to właśnie Eddie staje się jedną z pięciu osób i ma za zadanie nauczyć czegoś właśnie Annie - niegdyś małą dziewczynkę, którą uratował.
Kolejna osoba, którą spotkamy w niebie opowiada historię Annie- dziewczynki uratowanej przez Eddiego w Rubylandzie. Opowiada o tym jak potoczyło się jej życie i jak poradziła sobie po wypadku, jak wiele ciężkich chwil przeżyła ale także jak wiele szczęścia ją spotkało i miłości, ogromnej i szczerej miłości. Nie chcę zbyt dużo zdradzać. Powiem Wam jedynie, że ponowne spotkanie Eddiego i Annie, ginącej w wypadku, to niesamowicie emocjonalne przeżycie. Płakałam jak bóbr, choć nie pamiętam kiedy zdarzyło mi się to ostatni raz. Pięć niesamowitych osób nauczy Annie, że ludzkie życie zawsze ma sens a zakończenie jest również początkiem czegoś nowego i dobrego.
To cudownie ciepła, piękna, wzruszająca dająca wiele do myślenia i budząca uśpioną nadzieję opowieść, którą powinien poznać każdy.
Długo się zastanawiałam co napisać o tej książce. Ta książka, spowodowała że zaczęłam ciut inaczej patrzeć na moje relacje z innymi ludźmi. Z tymi najbliższymi również. Ostatnie lata były dla mnie trudne przez osobiste wydarzenia i choć zazwyczaj wychodziło słońce i zaczynałam wracać "emocjonalnie do siebie" to kolejne wydarzenia ściągały mnie znów w dół. I choć zawsze...
więcej mniej Pokaż mimo to2018-07-09
[Przedpremierowo]
Anna i Rob, to niesamowicie kochający się młodzi ludzie. Ale są także bardzo różni, może dlatego, tak bardzo nie mogą się sobą nasycić. Pragną potomka, lecz los, jest dla nich okrutny. Anna traci dwoje dzieci, nim mogłaby zacząć się nimi cieszyć. Gdy zachodzi w ciążę z Jackiem jest pełna obaw, czy zdoła wydać na świat małego człowieka, który będzie spełnieniem ich marzeń. Mimo wielu obaw i nieustającego strachu Annie udaje się urodzić chłopca, który zmienia diametralnie ich życie.
Jack szybko staje się ich oczkiem w głowie. Jest dla nich darem, szczęściem i cudem. Chłopiec rozwija się prawidłowo, jest ciekawym życia, energicznym dzieckiem. Jednak pewnego dnia podczas nauki jazdy na rowerze, chłopiec z niego spada - jak twierdzi, poczuł się dziwnie. Wydarzenie to napawa rodziców niepokojem, co powoduje iż obserwują chłopca ze zdwojoną uwagą. Jakiś czas później sytuacja się powtarza podczas zabawy z innymi dziećmi. Rob i Anna zabierają Jacka do lekarza, gdzie rozpoczyna się ich koszmar i ciągła walka o dziecko, które jest ich sensem życia, a którego mózg zaatakował nowotwór.
Ich całe życie staje do góry nogami i rozpoczyna się leczenie, które wydaje się być proste, ponieważ lekarze uważają, że są w stanie usunąć guza, by Jack mógł w pełni wyzdrowieć. Jednak życie ma dla nich inny plan... I jestem pewna, że nikt nie chciałby takiego właśnie planu dla siebie.
"Niebo na własność" jest książką, która porusza bardzo okrutny temat, który coraz częściej dotyka nasze społeczeństwo. Nowotwór - to diagnoza, którą słyszy coraz więcej osób. Zazwyczaj słysząc o takiej sytuacji reagujemy dość schematycznie. Najpierw czujemy wielki żal, strach i współczujemy danej osobie i jej rodzinie, ale w naszym umyśle pojawia się też dziwna myśl, która wprowadza nas niejednokrotnie w zakłopotanie i wstyd, bo cieszymy się, że nie dotknęło to nas, myślimy "dzięki Bogu, że to mnie nie dotyczy". Wydaje mi się, że to całkiem normalny odruch, przecież nikt nie chciałby wziąć tego brzemienia na siebie. Ale czy na pewno nikt? Jak to wygląda, gdy ta okropna choroba dotyka dziecka? Czujemy ogromny smutek, prawda? Co byśmy zrobili, gdy to właśnie nasze dziecko byłoby chore? Ja szczerze oddałabym za nie życie, jednak niestety to tak nie działa. A przecież trzeba walczyć i być silnym dla dziecka. Nie można się poddać, choć tak naprawdę cały świat trzęsie się w posadach.
Napiszę całkiem szczerze, że spodziewałam się czegoś co nie pozwoli mi spokojnie czytać, przez łzy, które będą płynąć strumieniami. Takie właśnie wrażenie wywołał we mnie opis znajdujący się na okładce. Jednak sposób w jaki została opisana ta historia jest lekko przezroczysty. Nie jestem gruboskórna i łatwo się wzruszam, jednak ta książka trzymała mnie w dziwnym zawieszeniu. Zdawałam sobie sprawę, że temat, który porusza nie jest łatwy, ale nie potrafiła mnie wzruszyć, no może raz zakręciła mi się łza. Próbuję zrzucić to na karb tego, iż cała historia została przedstawiona zbyt chaotycznie. Jednak nie uważam, że to pozycja, przy której zmarnujecie czas. Niewątpliwie wniesie do Waszego życia wiele dobrego, jestem pewna, że wywoła w Was chwilę zastanowienia nad życiem i może sprawi, że będziecie bardziej o nie dbać.
Reasumując, nie zmarnujecie przy niej czasu, bo to nie jest zła książka, historia jest bardzo ciekawa, wciągająca i smutna, jednak przez jej wykonanie niewątpliwie traci na wartości. Idealna na letnie wieczory!
[Przedpremierowo]
Anna i Rob, to niesamowicie kochający się młodzi ludzie. Ale są także bardzo różni, może dlatego, tak bardzo nie mogą się sobą nasycić. Pragną potomka, lecz los, jest dla nich okrutny. Anna traci dwoje dzieci, nim mogłaby zacząć się nimi cieszyć. Gdy zachodzi w ciążę z Jackiem jest pełna obaw, czy zdoła wydać na świat małego człowieka, który będzie...
2018-04-02
Jak wiecie uwielbiam kryminały i thrillery. Przechodziłam też ogromną fascynację takimi programami jak CSI czy Kości. Dlatego też, bardzo ucieszyłam się, że mogę sięgnąć po tę książkę. Byłam ogromnie ciekawa jak wiele zmieniło się na przestrzeni lat w temacie antropologii sądowej. Jak wiele tajemnic Bill Bass jest w stanie wyrwać zmarłym, dzięki niesamowitemu projektowi badawczemu, zwanego Trupią Farmą.
Jak możecie się domyślić, przepadłam. Ta książka jest niesamowita. Osoby, które wolą romanse bądź literaturę piękną, nie zrozumieją mojej fascynacji Trupią Farmą. Jestem jednak pewna, że jest masa osób podzielających moją fascynację książką, która objawia nam tajemnice zmarłych, które mogą pomóc nie tylko w identyfikacji zwłok, ale także do wyjaśnienia w jaki sposób ktoś został pozbawiony życia, mimo iż mamy do czynienia z samym szkieletem.
Jeśli jesteście ciekawi w jaki sposób rozkłada się ciało ludzkie, jak wielką rolę odgrywają owady w procesie ustalania czasu zgonu, jak zidentyfikować ofiary po katastrofie i czy jest możliwe, by przypisać szczątkom ludzkim tożsamość za pomocą jednego zęba - ta książka jest dla Was.
Trzynaście spraw, dzięki którym odkryjecie wiele ciekawych faktów o ciele ludzkim, jak i inne ciekawostki.
Autorzy dają także wskazówkę " jeśli postanowicie kogoś zamordować, nie sądźcie, że uda wam się zatrzeć ślady za pomocą ognia." ;)
Sam sposób w jaki autorzy przekazują tak ogromną ilość wiedzy nie jest sztywny i usypiający. Wręcz przeciwnie, każda sprawa jest opisana w lekki i ciekawy sposób naszpikowany cennymi informacjami.
Polecam książkę każdemu, kto interesuje się taką tematyką. Sięgnijcie także po pierwszą część i posłuchajcie co szepczą zmarli!
Jak wiecie uwielbiam kryminały i thrillery. Przechodziłam też ogromną fascynację takimi programami jak CSI czy Kości. Dlatego też, bardzo ucieszyłam się, że mogę sięgnąć po tę książkę. Byłam ogromnie ciekawa jak wiele zmieniło się na przestrzeni lat w temacie antropologii sądowej. Jak wiele tajemnic Bill Bass jest w stanie wyrwać zmarłym, dzięki niesamowitemu projektowi...
więcej mniej Pokaż mimo to2018-03-17
Każdy z nas kogoś stracił, bądź straci. Ból, który wtedy czujemy jest nie do opisania. I pustka, która ogarnia wszystko, ta pustka jest najgorsza. Ma się wtedy wrażenie, że cały świat staje w miejscu i nic nie ma już sensu. Najgorsze, że świat wcale nie stanął w miejscu. Wszystko toczy się normalnie, wszechświat się nie zachwiał. To Ty sam stoisz pośrodku zgiełku i nie wiesz jak ruszyć dalej. Żyjesz, oddychasz, robisz to co do tej pory, jedyna zmiana to taka, że nie robisz tego Ty - ten dawny, tylko skorupa, która jest całkiem pusta w środku. Nie ma z góry określonego czasu, po którym ta pustka się wypełnia. Nawet jeśli się wypełni, to myślę, że nigdy nie do końca. Zawsze zostaje jakaś część, która nigdy nie zostanie wypełniona, w końcu straciliśmy kogoś, kto był bliski. Nie można takiej osoby zastąpić kimś innym. To tak nie działa. Jak sobie więc poradzić z tą pustką? Co zrobić, by ta skorupa zaczęła wypełniać się nami szybciej?
Melanie straciła mamę.
Damon stracił najlepszego przyjaciela.
Nie ma słów, które pomogłyby im walczyć z pustką, która została po najbliższych osobach.
Jest jednak coś, co pomaga obojgu zmierzyć się z nieobecnością najbliższych.
Melanie ma sztukę. Obrazy, szkice i farby, które zostały po mamie, a także talent.
Damon ma aparat, który należał do Carlosa i pudło zdjęć, które pomaga mu zrozumieć świat, jaki widział Carlos. Pomaga poczuć bliskość przyjaciela.
Przyciąga ich do siebie smutek, który widzą w swoich oczach. Zbliża ich do siebie szkolne przedstawienie, przy którym Melanie pomaga stworzyć scenografię, a Damon gra główną rolę Otella, bo jak nikt, potrafi zrozumieć jego sytuację. Coraz dłuższe rozmowy, pomagają obojgu leczyć rany. Wysłuchać i być - to czasem najlepsze co możemy zrobić, dla drugiej osoby.
Książka porusza wiele trudnych tematów. Zagubienie, samotność, żałobę, samobójstwo, żal po stracie, złość, homoseksualizm, chorobę nowotworową, rasizm. Jest to naprawdę wartościowa pozycja. Nie jestem zdziwiona, że zdania na jej temat są podzielone - porusza ważne kwestie owszem, ale nie można zapominać, że kierowana jest do młodzieży, by pomóc im zrozumieć, by w pewien sposób krzyczeć sobą "nie jesteś sam". Dlatego nie dziwmy się, że nie mamy ogromnych analiz psychologicznych stanów w jakich znajduje się ta dwójka. Nie dziwmy się, że nie wszystko jest jasne i pełne niedomówień.
Moim zdaniem książka, która dotyka ciężkich tematów i dodatkowo jest napisana lekkim, przystępnym językiem, spełni swoją rolę i trafi w ręce młodych. Miejmy też nadzieję, że pomoże w pewien sposób tym, którzy tego potrzebują.
"Nie ukrywaj przed ludźmi tego, co ważne. Pozwól, by Cię zobaczyli, by Cię poznali. Od Ciebie zależy, jak to zrobisz. Tylko się nie ukrywaj. Nie wybieraj samotności. Świat jest taki wielki i piękny - odkrywaj go, bądź tak wielka i piękna jak on."
Każdy z nas kogoś stracił, bądź straci. Ból, który wtedy czujemy jest nie do opisania. I pustka, która ogarnia wszystko, ta pustka jest najgorsza. Ma się wtedy wrażenie, że cały świat staje w miejscu i nic nie ma już sensu. Najgorsze, że świat wcale nie stanął w miejscu. Wszystko toczy się normalnie, wszechświat się nie zachwiał. To Ty sam stoisz pośrodku zgiełku i nie...
więcej mniej Pokaż mimo to2018-02-26
W końcu i Eva doczekała się swojej romantycznej historii :). Kto czytał poprzednie części (nie jest to konieczne) zapewne zgodzi się ze mną, że to Eva najbardziej zasługiwała na odnalezienie własnego szczęścia! Nie chodzi o to, że pozostałe przyjaciółki nie zyskały mojej sympatii. Jednak to Eva, jako nietypowa romantyczka skradła moje serducho! A Wasze?
Zima, dla niektórych cudowny czas magii i przygotowań do świąt, dla innych czas, kiedy nieco zabliźnione rany, otwierają się na nowo i palą żywym ogniem.
Dla Evy to ciężki czas. Nieobecność babuni jest bardziej widoczna, a uczuciowa Eva nie chce być ciężarem dla swych przyjaciółek, które znalazły drugie połówki. W wyniku czego cierpi samotnie, choć dobrze wie, że babci by się to nie spodobało.
Dla Lucasa jest to również czas, kiedy zaszywa się w miejscu z dala od ludzi, nawet tych najbliższych.
Eva jest nieprawdopodobną romantyczką, wszędzie widzi dobro i czeka na miłość. Jest rozbrajająco szczera i przyjazna. Korzystając z okoliczności, że nadchodzą święta, Eva ma tylko jedno życzenie do Świętego Mikołaja - pragnie romansu.
Jak wiadomo Mikołaj ma swych pomocników. Eva zostaje zmuszona przez śnieżycę, by zostać w mieszkaniu autora kryminałów, które obiecała przystroić na święta. Niby nie najgorzej... lecz okazuje się, że Lucas nie wyjechał a jest w domu.
Dwie totalnie inne osobowości. Romantyczka i cynik, który jest przepełniony pesymizmem. Jak będzie wyglądała ta znajomość?
Czy fakt, że oboje zmagają się z przeszłością i żałobą zadziała na ich korzyść?
Lektura nie jest wymagająca, czyta się szybko i bardzo przyjemnie. Nie ma niespodziewanych zwrotów akcji, choć jest pewna nuta niepewności dotycząca głównych bohaterów. Każdy lubi przeczytać historię z dobrym zakończeniem, więc polecam jeśli czujecie, że właśnie takiej lektury potrzebujecie - nie zawiedziecie się :)
Ps. czytanie w zimowej scenerii + 10 do bajkowości historii!
W końcu i Eva doczekała się swojej romantycznej historii :). Kto czytał poprzednie części (nie jest to konieczne) zapewne zgodzi się ze mną, że to Eva najbardziej zasługiwała na odnalezienie własnego szczęścia! Nie chodzi o to, że pozostałe przyjaciółki nie zyskały mojej sympatii. Jednak to Eva, jako nietypowa romantyczka skradła moje serducho! A Wasze?
Zima, dla...
Zaintrygowana opisem, skusiłam się na Dylemat. Nie żałuję. Mimo, że od połowy książki wiedziałam co się dzieje i byłam pewna zakończenia tej historii, to brnelam w nie, próbując jak najwięcej wyciągnąć dla siebie z przeżyć Adama i Josha. Bo Livia nie wzbudziła ani mojej sympatii, ani jakiegokolwiek żalu, czy współczucia. Mało tego, to postać, która bardzo mnie irytowała swoim egoizmem. Ale dobrze, że w takich historiach jest równowaga ludzi, do których pała się sympatią jak Josh, Adam czy Nelson i takich, których można po prostu nie lubić jak Rob, czy Livia. Chociaż ryzykuję, dając ich do jednej grupy.
Cudowna rodzina, zdolne dzieci, wymarzona praca, własny dom, prawdziwi przyjaciele i idealna, dopieszczona w każdym calu impreza na 40 urodziny Livii, która miała zrekompensować jej brak wspaniałego przyjęcia weselnego - czego chcieć więcej?
Nikt nie przeczuwal, że głośna tragedia, którą poruszali goście na przyjęciu stanie się także tragedią Adama i Livii. No może nikt oprócz Adama.
Współczułam mu całym sercem, przy opisach uczuć, łzy leciały mi jak grochy, poważnie.
Współczułam także Joshowi i cicho cieszyłam się, że ten dzień nie tylko przyniósł im ból, ale także poprawił relacje syna z ojcem. To zdecydowanie było im potrzebne.
I zastanawiałam się co mogła czuć Marnie.
Mimo, że w pewnych momentach irytowała mnie cała książka, przez osobę Livii, to jestem sobie wdzięczna, że dałam jej szansę. Tyle emocji, tyle bólu, tyle zawodu, tyle wymagań i tak wiele niedopowiedzeń w niej... Jednak każde odczucie, każda sytuacja, każdy dialog jest tak żywy i tak autentyczny, że sama poczułam wielką gulę w gardle czytając końcówkę.
Zaintrygowana opisem, skusiłam się na Dylemat. Nie żałuję. Mimo, że od połowy książki wiedziałam co się dzieje i byłam pewna zakończenia tej historii, to brnelam w nie, próbując jak najwięcej wyciągnąć dla siebie z przeżyć Adama i Josha. Bo Livia nie wzbudziła ani mojej sympatii, ani jakiegokolwiek żalu, czy współczucia. Mało tego, to postać, która bardzo mnie irytowała...
więcej Pokaż mimo to