-
ArtykułyKsiążka: najlepszy prezent na Dzień Matki. Przegląd ofertLubimyCzytać3
-
ArtykułyAutor „Taśm rodzinnych” wraca z powieścią idealną na nadchodzące lato. Czytamy „Znaki zodiaku”LubimyCzytać1
-
ArtykułyPolski reżyser zekranizuje powieść brytyjskiego laureata Bookera o rosyjskim kompozytorzeAnna Sierant2
-
ArtykułyAkcja recenzencka! Wygraj książkę „Czartoryska. Historia o marzycielce“ Moniki RaspenLubimyCzytać1
Biblioteczka
Nie wiem dlaczego, ale zawsze książki, które przeczytam w trakcie choroby są naprawdę warte polecenia. Może dlatego, że jestem zawalona chusteczkami i jakiekolwiek inne miejsce(szczególnie książkowe) jest o niebo lepsze:-)Sczególnie takie, jak świąteczny Nowy Jork, gdzie dwójka szesnastoletnich nastolatków szuka czerwonego notesu(i siebie) po całym mieście.
Uważam, że głównym urokiem tej książki jest jej oryginalność. Pomysł z czerwonym Moleskine i pisaniem w nim jest naprawdę genialny. Dwie różne perspektywy(ze strony Dasha i Lily)dawały mi możliwość patrzenia na świat(święta i Nowy Jork) z dwóch różnych punktów widzenia. Bawiło mnie wiele rzeczy, nawet takich,które innym czytelnikom wydawały się nieśmieszne. Na przykład jak Dash załatwił sobie samotne święta. Ojcu powiedział, że jest u matki, a matce, że u ojca. Sama jestem w takiej sytuacji(w sensie rozwodowo-rodzicowej)i wiem, że u mnie by to nie przeszło.
Autorzy znakomicie przedstawili problem rzeczywistości i kartki papieru. Dash i Lily mieli dla siebie w sumie czystą kartę. Mogli nazmyślać ile chcieli, mogli być kim tylko chcieli. W rzeczywistości nie ma czasu do namysłu, jak przed stronami czerwonego notesu.
Jako plus daję też okładkę, która przyciąga wzrok i jest bardzo świąteczna.
Naprawdę polecam.
Stella
Nie wiem dlaczego, ale zawsze książki, które przeczytam w trakcie choroby są naprawdę warte polecenia. Może dlatego, że jestem zawalona chusteczkami i jakiekolwiek inne miejsce(szczególnie książkowe) jest o niebo lepsze:-)Sczególnie takie, jak świąteczny Nowy Jork, gdzie dwójka szesnastoletnich nastolatków szuka czerwonego notesu(i siebie) po całym mieście.
Uważam, że...
Jacob Portman to zwyczajny nastolatek, który prowadzi normalne życie. Ma jednak ekscentrycznego dziadka, który opowiada mu historie o sierocińcu na słonecznej walijskiej wyspie, w którym mieszkały dziwne dzieci. Po śmierci staruszka Jacob wyrusza w miejsce z opowieści na dobranoc, aby sam się przekonać o istnieniu tajemniczego domu.
Muszę przyznać, że książka wywarła na mnie duże wrażenie. Wbrew opiniom większości czytelników fabuła podobała mi się. Było trochę tajemniczości, horroru, potworów i strasznych zdjęć. Może dorosłym ludziom czy trochę starszym nastolatkom ode mnie opowieść będzie się wydawała bajką, ale mnie ta książka w niektórych momentach naprawdę przerażała. Uważam, że świetnym i oryginalnym pomysłem było dodanie zdjęć i dopasowanie narracji do nich. Jednak troszeczkę nie podobała mi się postać Jacoba, który wydawał mi się trochę niedomyślnym zakompleksionym nastolatkiem. Czasami też lekko przynudzała mnie fabuła, która za bardzo skupiała się na słonecznym domu, dużym ogrodzie i pięknym otaczającym nas świecie. Pomimo tych minusów książkę uważam za bardzo dobrą i godną polecenia.
Stella
Jacob Portman to zwyczajny nastolatek, który prowadzi normalne życie. Ma jednak ekscentrycznego dziadka, który opowiada mu historie o sierocińcu na słonecznej walijskiej wyspie, w którym mieszkały dziwne dzieci. Po śmierci staruszka Jacob wyrusza w miejsce z opowieści na dobranoc, aby sam się przekonać o istnieniu tajemniczego domu.
więcej Pokaż mimo toMuszę przyznać, że książka wywarła na...