Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: ,

Piękne, naprawdę piękne. Melancholijne, zabawne, wzruszające, filozoficzne... Żeby to każdy - tak, jak Piotr Paziński - potrafił swoje wspomnienia przełożyć na tak znakomitą prozę.

Piękne, naprawdę piękne. Melancholijne, zabawne, wzruszające, filozoficzne... Żeby to każdy - tak, jak Piotr Paziński - potrafił swoje wspomnienia przełożyć na tak znakomitą prozę.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Z książek Tess Gerritsen czytam tylko serię o Jane i Maurze. I sięgam po kolejny właściwie po to, by dowiedzieć się, co u tego duetu słychać. Jeśli przy tym zagadka jest fajna, tym lepiej. "Sekret, którego nie zdradzę" jest akurat niezłym kryminałem. W sam raz na jeden nudny, zimowy wieczór, kiedy nie chce się wyjść z domu.

Z książek Tess Gerritsen czytam tylko serię o Jane i Maurze. I sięgam po kolejny właściwie po to, by dowiedzieć się, co u tego duetu słychać. Jeśli przy tym zagadka jest fajna, tym lepiej. "Sekret, którego nie zdradzę" jest akurat niezłym kryminałem. W sam raz na jeden nudny, zimowy wieczór, kiedy nie chce się wyjść z domu.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Zestarzałam się? Wyrosłam z Camilli Lackberg? Chyba wyrosłam. Nie twierdziłam wprawdzie nigdy, że poszczególne tomy jej sagi są wybitne, ale kilka części było niezłych. A tu? Polowanie na czarownice w XVII wieku, problem syryjskich uchodźców, zabójstwo sprzed lat, zabójstwo świeże... Trochę tych grzybków w barszczu za dużo. Zwyczajnie się męczyłam czytając. Na dodatek Lackberg pisze teraz tak, że po kilkudziesięciu stronicach wiadomo, kto zabił.

Zestarzałam się? Wyrosłam z Camilli Lackberg? Chyba wyrosłam. Nie twierdziłam wprawdzie nigdy, że poszczególne tomy jej sagi są wybitne, ale kilka części było niezłych. A tu? Polowanie na czarownice w XVII wieku, problem syryjskich uchodźców, zabójstwo sprzed lat, zabójstwo świeże... Trochę tych grzybków w barszczu za dużo. Zwyczajnie się męczyłam czytając. Na dodatek...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Nadal bardzo przyzwoicie napisany kryminał, nadal fajnie zawiązana intryga, ale nie jest to Lisa Gardner w swoim najwspanialszym wydaniu. Choć zawsze miło spotkać się znowu z D.D. No i ten bonus w postaci opowiadania o D.D... Bardzo fajny pomysł.

Nadal bardzo przyzwoicie napisany kryminał, nadal fajnie zawiązana intryga, ale nie jest to Lisa Gardner w swoim najwspanialszym wydaniu. Choć zawsze miło spotkać się znowu z D.D. No i ten bonus w postaci opowiadania o D.D... Bardzo fajny pomysł.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

Okładka książki Fortuna po polsku Leszek Kostrzewski, Piotr Miączyński
Ocena 7,1
Fortuna po polsku Leszek Kostrzewski,...

Na półkach: , ,

O Hersem, braciach Jabłkowskich, Bliklem i Wedlu wiedziałam już wcześniej całkiem sporo, więc "Fortuna po polsku" jakoś znacząco mojej wiedzy w tych kwestiach nie wzbogaciła. Turbasa był mi kompletnie nieznany i tę część przeczytałam z zainteresowaniem. Znam od dawna biżuterię Kruka i buty Kielmana, pamiętam firmę Inter-Fragrances, ale teraz dowiedziałam się czegoś o ludziach tworzących te marki; to było ciekawe. Całość, generalnie, jest miluchna. Wiązanka laurek. Nie żebym zaraz chciała czytać o aferach i przekrętach, ale... Jak dla mnie - zbyt przesłodzone.

O Hersem, braciach Jabłkowskich, Bliklem i Wedlu wiedziałam już wcześniej całkiem sporo, więc "Fortuna po polsku" jakoś znacząco mojej wiedzy w tych kwestiach nie wzbogaciła. Turbasa był mi kompletnie nieznany i tę część przeczytałam z zainteresowaniem. Znam od dawna biżuterię Kruka i buty Kielmana, pamiętam firmę Inter-Fragrances, ale teraz dowiedziałam się czegoś o...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

To i kryminał, i powieść psychologiczna, ale Lisa Gardner potrafi znakomicie wyważyć proporcje. Czytałam z zapartym tchem i wypiekami na twarzy. W przeciwieństwie do bardzo wielu kryminałów "Dom dla lalek" zastaje w pamięci na dłużej niż kilkanaście godzin.

To i kryminał, i powieść psychologiczna, ale Lisa Gardner potrafi znakomicie wyważyć proporcje. Czytałam z zapartym tchem i wypiekami na twarzy. W przeciwieństwie do bardzo wielu kryminałów "Dom dla lalek" zastaje w pamięci na dłużej niż kilkanaście godzin.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Jak na pracę doktorską, to "Dom, którego nie było" jest chyba odrobinkę zbyt tendencyjny. Ale to jedyne zastrzeżenie (właściwie odczucie bardziej niż zastrzeżenie) do książki Łukasza Krzyżanowskiego. Drobiazgowo udokumentowana, naszpikowana faktami, a jednocześnie świetnie napisana; widać, że autor ma lekkie pióro i pisarskie zacięcie. I jeszcze zdjęcia - większości nie widziałam nigdy, choć temat interesuje mnie od dawna.
A temat to niepiękny raczej. Padło na Radom i stosunek radomian do ocalałych z Holocaustu Żydów, ale przecież takich miast i miasteczek, takich postaw były po wojnie setki, jeśli nie tysiące. Dobrze, że ktoś przypomina, że wśród nas żyli nie tylko Sprawiedliwi Wśród Narodów Świata.

Jak na pracę doktorską, to "Dom, którego nie było" jest chyba odrobinkę zbyt tendencyjny. Ale to jedyne zastrzeżenie (właściwie odczucie bardziej niż zastrzeżenie) do książki Łukasza Krzyżanowskiego. Drobiazgowo udokumentowana, naszpikowana faktami, a jednocześnie świetnie napisana; widać, że autor ma lekkie pióro i pisarskie zacięcie. I jeszcze zdjęcia - większości nie...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

To smutne, że tak się już nie pisze - żadna gazeta, żaden tygodnik czy miesięcznik nie zamieści już takiego reportażu, bo przecież dzisiaj trzeba krótko, szybko i po łebkach. Bo większość nie daje rady skupić uwagi na tekście dłuższym niż 460 znaków. A może nie daje rady, bo tekstów, które chciałoby się czytać i smakować, nikt już nie zamieszcza?
Cudowna lektura; tym wspanialsza, że mamy tekstów Mularczyka od razu kilka. Jakiego talentu potrzeba, żeby reportaż po pół wieku nadal obchodził, poruszał, budził emocje? Świetna rzecz.

To smutne, że tak się już nie pisze - żadna gazeta, żaden tygodnik czy miesięcznik nie zamieści już takiego reportażu, bo przecież dzisiaj trzeba krótko, szybko i po łebkach. Bo większość nie daje rady skupić uwagi na tekście dłuższym niż 460 znaków. A może nie daje rady, bo tekstów, które chciałoby się czytać i smakować, nikt już nie zamieszcza?
Cudowna lektura; tym...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Znakomity reportaż. Nesterowiczowi udało się świetnie oddać klimat podlaskiej wsi w latach głębokiego PRL-u. Dla mnie - kawałek historii polskiego katolicyzmu, o którym nie miałam dotychczas pojęcia.

Znakomity reportaż. Nesterowiczowi udało się świetnie oddać klimat podlaskiej wsi w latach głębokiego PRL-u. Dla mnie - kawałek historii polskiego katolicyzmu, o którym nie miałam dotychczas pojęcia.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Jerzego Ambroziewicza znałam dotychczas tylko z "Porwania" (nie wykluczam, że czytałam jakieś jego reportaże w prasie, ale tego zwyczajnie nie pamiętam). I jest to "Porwanie" reportażem przekłamanym i tendencyjnym (takie po linii i na bazie, że aż strach); nawet w latach 70. czytało się tę propagandę ciężko. Po "Zarazę" sięgałam więc z mieszanymi uczuciami. I zaskoczenie - nie mogłam się od reportażu oderwać, choć temat epidemii czarnej ospy we Wrocławiu, jako taki, nie był mi obcy. Świetnie napisane (ale co do warsztatu Ambroziewicza wątpliwości nie miałam); czyta się "Zarazę" jak znakomitą, sensacyjną powieść. Nie zwietrzało nic a nic.

Jerzego Ambroziewicza znałam dotychczas tylko z "Porwania" (nie wykluczam, że czytałam jakieś jego reportaże w prasie, ale tego zwyczajnie nie pamiętam). I jest to "Porwanie" reportażem przekłamanym i tendencyjnym (takie po linii i na bazie, że aż strach); nawet w latach 70. czytało się tę propagandę ciężko. Po "Zarazę" sięgałam więc z mieszanymi uczuciami. I zaskoczenie -...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Stieg Larsson zapewne przewraca się w grobie. Pierwsze dziełko Lagercrantza przeczytałam z ciekawości i choć nie wzbudziło mojego zachwytu, uznałam, że jest jeszcze do przyjęcia. W drugim Lagercrantz, moim zdaniem, pojechał po bandzie - nudne toto i przewidywalne do bólu. Męczyłam przez tydzień. A od książek Larssona nie mogłam się oderwać. Poza tym - rzeczowe błędy, od których marszczy się wątroba. Larsson datował swoje powieści i ze dwa razy pisał, ile lat ma w danym tomie Palmgren. Żadną miarą nie może mieć tyle, ile ma u Lagercrantza. Chyba, że akcja jego książki rozgrywa się w 2027 roku. I bardzo jestem ciekawa, co Bubla zrobił z żoną. Bo u Larssona ją miał, o ile dobrze pamiętam. Nawet Lisbeth i Mikael nie cieszą, bo to zupełnie inni ludzie - z charakteru, usposobienia, poglądów - niż byli u Larssona. A dorosłym charakter aż tak się nie zmienia.

Stieg Larsson zapewne przewraca się w grobie. Pierwsze dziełko Lagercrantza przeczytałam z ciekawości i choć nie wzbudziło mojego zachwytu, uznałam, że jest jeszcze do przyjęcia. W drugim Lagercrantz, moim zdaniem, pojechał po bandzie - nudne toto i przewidywalne do bólu. Męczyłam przez tydzień. A od książek Larssona nie mogłam się oderwać. Poza tym - rzeczowe błędy, od...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Nic na to nie poradzę - lubię książki Nele Neuhaus. I chociaż "W lesie" niepokojąco przypomina mi jeden z kryminałów Petera Robinsona, to jednak czytałam z przyjemnością. I momentami nawet z zapartym tchem. Bardzo przyzwoity kryminał. Mam tylko nadzieję, że autorka nie zdecydowała o zakończeniu serii z Oliverem i Pią. Ten roczny urlop Olivera, przyznaję, troszkę mnie niepokoi...

Nic na to nie poradzę - lubię książki Nele Neuhaus. I chociaż "W lesie" niepokojąco przypomina mi jeden z kryminałów Petera Robinsona, to jednak czytałam z przyjemnością. I momentami nawet z zapartym tchem. Bardzo przyzwoity kryminał. Mam tylko nadzieję, że autorka nie zdecydowała o zakończeniu serii z Oliverem i Pią. Ten roczny urlop Olivera, przyznaję, troszkę mnie...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Chyba jednak niekoniecznie. Urbanek zachwycił mnie głównie Broniewskim; Brzechwa i Tuwim też nie byli źli, ale Makuszyński... Właściwie nie dowiedziałam się o nim więcej niż wiedziałam do tej pory. Czuję po lekturze niedosyt. I chyba trochę żalu, że ukochany pisarz mojego dzieciństwa został potraktowany jakoś tak... Po łebkach?

Chyba jednak niekoniecznie. Urbanek zachwycił mnie głównie Broniewskim; Brzechwa i Tuwim też nie byli źli, ale Makuszyński... Właściwie nie dowiedziałam się o nim więcej niż wiedziałam do tej pory. Czuję po lekturze niedosyt. I chyba trochę żalu, że ukochany pisarz mojego dzieciństwa został potraktowany jakoś tak... Po łebkach?

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Polubiłam Leonie Swann od pierwszej książki i do dzisiaj jej umiejętność konstruowania wciągającej, zabawnej, optymistycznej (mimo wszystko) fabuły mnie nie zawodzi. Czytało mi się znakomicie i byłam zawiedziona, że rzecz skończyła się tak szybko. Polecam wszystkim, którzy chcą się zrelaksować, oderwać od rzeczywistości, a zwłaszcza tym, którzy uważają, że i zwierzęta (także papugi) mają swój rozum.

Polubiłam Leonie Swann od pierwszej książki i do dzisiaj jej umiejętność konstruowania wciągającej, zabawnej, optymistycznej (mimo wszystko) fabuły mnie nie zawodzi. Czytało mi się znakomicie i byłam zawiedziona, że rzecz skończyła się tak szybko. Polecam wszystkim, którzy chcą się zrelaksować, oderwać od rzeczywistości, a zwłaszcza tym, którzy uważają, że i zwierzęta...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Dlaczego ja nadal czytam książki Mary Higgins Clark? Przecież to nawet nielogiczne, żeby w wieku 90 lat (czy ile ona ma teraz) pisała lepiej niż mając lat 50. A jednaj ciągle mam nadzieję, że zaskoczy mnie pozytywnie. Nie zaskoczyła. Rzecz jest zwyczajnie nudna, a na dodatek nieporadna i językowo, i konstrukcyjnie. Stare, znane z innych swoich powieści wątki (a nawet typy bohaterów) Mary Higgins Clark wymieszała, podlała nowym sosem i sprzedała czytelnikom. Szkoda czasu.

Dlaczego ja nadal czytam książki Mary Higgins Clark? Przecież to nawet nielogiczne, żeby w wieku 90 lat (czy ile ona ma teraz) pisała lepiej niż mając lat 50. A jednaj ciągle mam nadzieję, że zaskoczy mnie pozytywnie. Nie zaskoczyła. Rzecz jest zwyczajnie nudna, a na dodatek nieporadna i językowo, i konstrukcyjnie. Stare, znane z innych swoich powieści wątki (a nawet typy...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Przeczytałam, zachęcona "Stulatkiem...". No, owszem - "Analfabetka" jest sympatyczna, zabawna, nadal optymistyczna. Taka wakacyjna - lekka, łatwa i przyjemna. Jonasson ewidentnie wykorzystuje pomysł, z takim powodzeniem zastosowany w "Stulatku...", trochę go tylko modyfikując. Jedna absurdalno-fantastyczna fabuła czytała się świetnie, druga może być, ale trzeciej książki Jonassona już nie przeczytam. Zwyczajnie mi się przejadł.

Przeczytałam, zachęcona "Stulatkiem...". No, owszem - "Analfabetka" jest sympatyczna, zabawna, nadal optymistyczna. Taka wakacyjna - lekka, łatwa i przyjemna. Jonasson ewidentnie wykorzystuje pomysł, z takim powodzeniem zastosowany w "Stulatku...", trochę go tylko modyfikując. Jedna absurdalno-fantastyczna fabuła czytała się świetnie, druga może być, ale trzeciej książki...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Poprawnie skonstruowana, momentami nawet trzymająca w napięciu, ale przewidywalna do bólu. Równie szybko się czyta, jak zapomina.

Poprawnie skonstruowana, momentami nawet trzymająca w napięciu, ale przewidywalna do bólu. Równie szybko się czyta, jak zapomina.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Absurdalna, pełna humoru - i optymizmu! - w żartobliwej konwencji przywołująca najważniejsze wydarzenia XX wieku. Forrest Gump po szwedzku. Obśmiałam się, jak norka. Idealna lektura dla zmęczonych, zniechęconych i sfrustrowanych.

Absurdalna, pełna humoru - i optymizmu! - w żartobliwej konwencji przywołująca najważniejsze wydarzenia XX wieku. Forrest Gump po szwedzku. Obśmiałam się, jak norka. Idealna lektura dla zmęczonych, zniechęconych i sfrustrowanych.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Nie jestem warszawianką, więc Starzyńskiego znałam dotąd tylko z wzmianek na lekcjach historii i tylko z jednej strony: jako heroicznego obrońcę stolicy. Z przyjemnością więc przeczytałam opowieść o całym życiu prezydenta. Napisaną z ogromną swadą i erudycją i przynoszącą mnóstwo szczegółów dotyczących przedwojennej Polski i Warszawy. (Czasami dreszcz zgrozy przelatywał mi po krzyżu, kiedy sobie uświadamiałam, jak bardzo tamta Polska przypomina tę, którą mam za oknem.)Piątek ma dar interesującego opowiadania - od "Sanatora" naprawdę trudno się oderwać. A że Starzyńskiego odbrązowił..? Chyba nie tyle odbrązowił, co pokazał go właśnie w całości i z przyległościami, a nie wyłącznie na tle Września 1939.
Jeśli miałabym się czegoś czepić... Kiedy Stefan Starzyński ożenił się po raz pierwszy? Bo na str. 55 czytamy: "Jesienią 1918 roku, zapewne w Łodzi, ożenił się po raz pierwszy". Ożenił się z Józefą. A na str. 58 stoi jak byk: "Również w 1917 roku rozpadł się ostatecznie związek osadzonego w Beniaminowie Stefana z Józefą". Związek się rozpadł na rok przed ślubem?

Nie jestem warszawianką, więc Starzyńskiego znałam dotąd tylko z wzmianek na lekcjach historii i tylko z jednej strony: jako heroicznego obrońcę stolicy. Z przyjemnością więc przeczytałam opowieść o całym życiu prezydenta. Napisaną z ogromną swadą i erudycją i przynoszącą mnóstwo szczegółów dotyczących przedwojennej Polski i Warszawy. (Czasami dreszcz zgrozy przelatywał mi...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Nie wiem, dlaczego nie przeczytałam Pestki wcześniej. Miałam go od kilku lat w pamięci, ale ciągle były inne lektury, inne pasje, inne zainteresowania. Wreszcie przysiadłam i przeczytałam. Za jednym zamachem, bo "Do zobaczenia w piekle" nie pozwala się odłożyć, kiedy już się zaczęło. Znakomite reportaże; nostalgiczne, poetyckie, gęste od faktów. To, co do mnie przemówiło najbardziej, to to, że Pestka każdą opowiadaną historię buduje wokół konkretnego człowieka - to nie są historie Pestki, ale historie ludzi, których spotkał w swoich wędrówkach. Polecam zarówno miłośnikom reportażu, jak i zainteresowanym historią Kresów Wschodnich.

Nie wiem, dlaczego nie przeczytałam Pestki wcześniej. Miałam go od kilku lat w pamięci, ale ciągle były inne lektury, inne pasje, inne zainteresowania. Wreszcie przysiadłam i przeczytałam. Za jednym zamachem, bo "Do zobaczenia w piekle" nie pozwala się odłożyć, kiedy już się zaczęło. Znakomite reportaże; nostalgiczne, poetyckie, gęste od faktów. To, co do mnie przemówiło...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to