Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: , ,

Im więcej człowiek czyta, tym częściej zastanawia się nad tym jak to możliwe, że o niektórych autorach w ogóle do tej pory nie słyszał. Oczywiście mam na myśli autorów polskich, bo jest ich zdecydowanie mniej niż zagranicznych. Być może to wina tego, że promowanie książek danego autora lub autorki po prostu jest za słabe. Nie wszystkie wydawnictwa jednakowo do tego podchodzą. Czasami są książki, które zasługują na większy rozgłos, a tymczasem giną pomiędzy tymi przeciętnymi. Jak tylko zobaczyłam zapowiedź premiery książki Ewy Bauer "Na zboczu góry" wiedziałam, że muszę ją przeczytać. To był impuls.

"W dorosłości człowiek uświadamia sobie, że tak naprawdę może liczyć tylko na siebie".

Magda i Michał snują plany o wspólnej przyszłości. Skromne oszczędności pozwalają im na zagraniczny wyjazd, który traktują jako podróż przedślubną. Wybór pada na Hiszpanię. Na miejscu okazuje się, że apartament, który zarezerwowali, będą musieli dzielić ze starszym panem. Ich współlokator narzuca im swoje towarzystwo, pozbawia ich prywatności. Młodzi robią wszystko by spędzać czas tylko we dwoje. Wynajmują skuter i ruszają zwiedzać jaskinie. Obce miejsce i szybko zapadający zmrok powodują, że Magda i Michał nie potrafią znaleźć drogi powrotnej. Z pomocą przychodzi im mieszkaniec górskiej chaty. Pomoże im w zamian za...
Magda i Michał nie wrócili na noc do hotelu, a autokar, którym mieli jechać do Polski, już dawno odjechał. Krewni Magdy i Michała zgłaszają ich zaginięcie. Okazuje się, że to nie jedyne takie zaginięcie turystów w tej okolicy Hiszpanii. Polska i hiszpańska policja łączą siły, aby odnaleźć młodych, W sprawę zostaje zaangażowany również polski detektyw, którego wynajęła przyjaciółka Magdy Zojka. Czas ucieka, szanse na odnalezienie Magdy i Michała drastycznie maleją. Kim tak naprawdę jest człowiek z gór? Co skrywa tajemnicza chata ukryta w zboczu góry?

Po przeczytaniu prologu zastanawiałam się, co autorka miała na myśli. Uwielbiam takie nieoczywiste wstępy. Zostałam zaskoczona, a nawet zaszokowana. Smakosze foie gras znajdą w tej książce coś dla siebie. Cały proces powstawania tego "pysznego" dania. Na uwagę zasługują portrety psychologiczne bohaterów, którym autorka poświęciła sporo miejsca. To, w jaki sposób wychowujemy dzieci i to co im wpajamy od najmłodszych lat, ma duże znaczenie. Często może zaważyć na ich przyszłości. A młody człowiek chłonie wszystko jak gąbka. Błędy, które popełniamy, mogą mieć katastrofalne skutki. Ludzie są podatni na wszelkiego rodzaju sugestie. A jak wiadomo, bardziej podatne na perswazję są kobiety, więc łatwo nimi manipulować i wszystko im wmówić.

Im więcej człowiek czyta, tym częściej zastanawia się nad tym jak to możliwe, że o niektórych autorach w ogóle do tej pory nie słyszał. Oczywiście mam na myśli autorów polskich, bo jest ich zdecydowanie mniej niż zagranicznych. Być może to wina tego, że promowanie książek danego autora lub autorki po prostu jest za słabe. Nie wszystkie wydawnictwa jednakowo do tego...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Książka z dedykacją cieszy oko i raduje serducho. To taki unikat dla czytelnika i piękny gest ze strony autora (-ki). 4 kwietnia swoją premierę miała "Zagubiona" Doroty Rodzim. Dorotka miło mnie zaskoczyła i podarowała mi swoją najnowszą książkę z piękną dedykacją. Trzy lata temu czytałam jej debiut "Powiedziała M". Pamiętam jak dziś, że bardzo mi się podobała, a koleżanki, które tę książkę ode mnie pożyczają, również się nią zachwycają.

Gdy szesnastoletnia Magda zaszła w ciążę marzyła tylko o jednym, aby wyrwać się z piekła, jakim był jej dom rodzinny. Niekochana, zbrukana, sponiewierana, bita i poniżana przez własnych rodziców pragnęła miłości i normalności. Czy to naprawdę tak dużo? Zamieszkując pod jednym dachem z rodziną swojego chłopaka, była pewna, że teraz będzie już tylko lepiej. Jak bardzo się pomyliła...
Czy jej życie już zawsze będzie tak wyglądało, a ona będzie skazana na wieczną tułaczkę? Czy może znajdzie się jakaś dobra dusza, która ją przygarnie i pokieruje jej życiem?

"Całe moje życie było totalnym kosmosem i sama wielokrotnie miałam wrażenie, że albo lewituję, albo ląduję z hukiem na ziemi".

Z naprędce pakowaną walizką, kilkoma groszami w portfelu i małym dzieckiem wyrusza w podróż, która na zawsze odmieni jej życie. Każdy nowy dzień będzie dla niej wyzwaniem. Gdyby jeszcze istniała szansa, żeby przeszłość zostawić za sobą. Niestety ta nie daje o sobie zapomnieć. Dochodzą również problemy egzystencjalne i Magda nie bardzo wie, jak sobie poradzić z tym czego się dowiedziała.

"Każda decyzja, którą podejmę, będzie dla kogoś bardzo bolesna i w tym momencie to ja musiałam być katem i ofiarą jednocześnie".

Niestety jej dzieciństwo zostało boleśnie przerwane. Teraz jest dorosła i odpowiedzialna nie tylko za siebie. Czy ma szansę stworzyć udany związek z kimś równie mocno poturbowanym psychicznie jak ona? Los nigdy nie był dla niej łaskawy i już szykuje dla niej kolejne niespodzianki. Jej limit nieszczęść jeszcze się nie wyczerpał...

Jeżeli szukacie książki, która wzbudzi w Was cały wachlarz emocji od złości przez wzruszenie, aż do bezsilności to szczerze polecam "Zagubioną". Już od pierwszych stron wiadomo, że to nie będzie książka lekka, łatwa i przyjemna. Nie da się jej przeczytać w kilka godzin, ponieważ ze względu na emocje, jakich dostarcza, trzeba ją sobie dawkować. I niech nikogo nie zmylą jej gabaryty, bo owszem 261 stron można szybko przeczytać, ale nie w tym przypadku. Autorka porusza ciekawe kwestie. Nie od dziś wiadomo, że młodość musi się wyszumieć. Jeżeli ktoś nie zazna ciepła i miłości w domu rodzinnym, będzie szukał tego gdzie indziej. Czasami jedna nieprzemyślana decyzja, impuls wystarczy, żeby zmarnować sobie życie. Konsekwencje bywają różne. W głowie się nie mieści, do czego jest zdolny człowiek, który stracił swoje dziecko. Niektórych zachowań nie da się usprawiedliwić i wytłumaczyć. I tak to już jest na tym świecie, że jedni są w czepku urodzeni, a inni cały czas mają pod górkę. W naszym kraju brakuje tolerancji i to raczej się nie zmieni. Jeżeli ktoś jest inny lub chociaż trochę się wyróżnia to niestety, ale nie ma łatwego życia. Wykluczany ze społeczności, na każdym kroku wyszydzany i wytykany palcami. A przecież ani koloru skóry, ani narodowości czy rodziny, w jakiej przyszliśmy na świat, nie zmienimy. Nie mamy takiej mocy. Sprawiedliwość to takie wielkie słowo. Kim my jesteśmy, żeby ją wymierzać? To dopiero druga książka w dorobku autorki i bardzo wysoko postawiona poprzeczka i aż jestem ciekawa, co Dorota zaserwuje nam w kolejnej swojej powieści. Jest to jedna z najlepszych książek przeczytanych przeze mnie w tym roku.

Książka z dedykacją cieszy oko i raduje serducho. To taki unikat dla czytelnika i piękny gest ze strony autora (-ki). 4 kwietnia swoją premierę miała "Zagubiona" Doroty Rodzim. Dorotka miło mnie zaskoczyła i podarowała mi swoją najnowszą książkę z piękną dedykacją. Trzy lata temu czytałam jej debiut "Powiedziała M". Pamiętam jak dziś, że bardzo mi się podobała, a...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Myślę, że w życiu każdego czytelnika zdarza się taki moment, że po przeczytaniu książki brakuje mu słów. Powody mogą być dwa. Albo książka była kiepska, albo rewelacyjna. Ja właśnie znalazłam się w takim momencie. Znając twórczość autorki, wiedziałam czego mniej więcej mogę się spodziewać po kolejnej jej książce. Nie przewidziałam tylko, że ta najnowsza książka wciągnie mnie bez reszty.

Iza jest poczytną pisarką, ma trzydzieści trzy lata na karku, za sobą mroczną przeszłość i rozwód. Jej poukładane życie posypało się niczym domek z kart. Była wykładowczynią na uczelni, wdała się w romans ze studentem, przez co straciła pracę. Do tego doszedł problem z wynajmowanym mieszkaniem. Została zmuszona do opuszczenia Krakowa. W stolicy dawny znajomy zaproponował jej zamieszkanie w jego apartamentowcu, świetnie usytuowanym z dala od miasta. Wprawdzie budynek jeszcze nie został oddany do użytku i nikt w nim nie mieszka, ale Janek zrobił wyjątek i dał Izie klucze. Zarówno budynek jak i otoczenie robią wrażenie. Iza ma nadzieję, że wreszcie w ciszy z dala od miejskiego zgiełku będzie mogła skupić się nad dokończeniem powieści. Oprócz tego dziewczyna liczy na reset i odzyskanie równowagi, po tym wszystkim, co ją ostatnio spotkało. Pierwsza noc w nowym miejscu szybko weryfikuje jej plany. Dziwne odgłosy w opuszczonym budynku przyprawiają Izę o szybsze bicie serca. Wpada w panikę.

"Zapach świeżych trocin" to książka, którą się pochłania. Jej przeczytanie zajęło mi kilka godzin, a przez kilka kolejnych dni zastanawiałam się nad recenzją. Intrygująca fabuła, a do tego mroczny i klaustrofobiczny klimat wieżowca działają na wyobraźnię czytelnika. Autorka stopniowo buduje napięcie, podrzuca nowe fakty, które wzmagają ciekawość. Na uwagę zasługuje również pomysł umieszczenia w książce fabuły innej książki. To jest coś kapitalnego, chyba nie spotkałam się z czymś takim do tej pory. Autorka w sposób bardzo obrazowy pokazuje znaczenie powiedzenia "Karma wraca". Błędy młodości są oczywistością i są wpisane w okres dojrzewania. Ale co zrobić, jeżeli musimy żyć z ich skutkami i z wyrzutami sumienia? Jeżeli jest wina, to musi być i kara. Popełniamy mnóstwo błędów i decyzje, które podejmujemy, nie zawsze są trafne. Jedna decyzja może zamienić życie w koszmar. Zakończenie zaskakujące.

Myślę, że w życiu każdego czytelnika zdarza się taki moment, że po przeczytaniu książki brakuje mu słów. Powody mogą być dwa. Albo książka była kiepska, albo rewelacyjna. Ja właśnie znalazłam się w takim momencie. Znając twórczość autorki, wiedziałam czego mniej więcej mogę się spodziewać po kolejnej jej książce. Nie przewidziałam tylko, że ta najnowsza książka wciągnie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

"Nocami krzyczą sarny" to książka, która swoją premierę miała w zeszłym roku, ale praktycznie cały czas pojawia się w social mediach. Mówiąc żartobliwie "wyskakuje z lodówki". Dlatego i ja nie mogłam przejść obok niej obojętnie. Plan był taki: kiedyś kupię i przeczytam. Ale po drodze nadarzyła się okazja-konkurs, gdzie zwycięzca mógł wybrać sobie sam książkę. Nie lada gratka, z której skorzystałam i zostałam szczęśliwą posiadaczką tej oto książki.

"Nocami krzyczą sarny. Na łąkach trwają gody. Powietrze pachnie majem, życiem rozkwitającym w trawach i nowym początkiem. I końcem".

Maria, Mereike i Marianna trzy kobiety, które poznały smak przemocy i przez lata milczały.
Pod koniec lat dziewięćdziesiątych Maria spędzała wakacje u swojej babci w Górach Sowich. Dziewczyna na trzy dni zapada się pod ziemię. Niestety nikt nie wie co się z nią przez ten czas działo. Ona sama twierdzi, że nic nie pamięta i albo faktycznie tak jest, albo wyparła te wydarzenia z pamięci. Teraz jako dorosła osoba postanawia wrócić w tamto miejsce rozliczyć się z przeszłością i rodzinnymi demonami. Bezpieczna skorupa, w której ukryła się na wiele lat, zaczyna pękać. Konfrontacja z przeszłością będzie trudna, czy przyniesie odpowiedzi na nurtujące pytania?
Tajemniczy Dolny Śląsk, Góry Sowie i opuszczone sztolnie co się wydarzyło na tych terenach w czasie wojny i po niej? Jaki związek mają ze sobą krzyk saren, jeździec bez głowy, duchy i słowiańska bogini Mokosz? Czy to możliwe, że wydarzenia sprzed pięćdziesięciu lat mogą mieć wpływ na obecne pokolenie?

Powieść napisana przez Panią Katarzynę Zyskowską jest fenomenalna. Autorka sprytnie połączyła losy trzech kobiet, dwie przestrzenie czasowe, koniec II wojny światowej, wkroczenie armii sowieckiej i lata dziewięćdziesiąte, a do tego wszystkiego legendy przekazywane z pokolenia na pokolenie. To historia o tym jak traumy z dzieciństwa kładą się cieniem na całym dorosłym życiu. To również odkrywanie niewygodnych faktów na temat swojej rodziny, rozliczenie z przeszłością. Bezpieczny kokon, w którym można się skryć i maska, to pozory, a ludzie lubią w nie wierzyć. Wystarczą im słowa, resztę sami sobie dopowiedzą i zbudują własną prawdę. Każdy z nas jest częścią jakiegoś miejsca i historii. Wszystko ma swoją przyczynę i swój skutek. To właśnie my jesteśmy motorem napędowym zdarzeń. Od nas samych zależy, jak potoczy się historia...

"Nocami krzyczą sarny" to książka, która swoją premierę miała w zeszłym roku, ale praktycznie cały czas pojawia się w social mediach. Mówiąc żartobliwie "wyskakuje z lodówki". Dlatego i ja nie mogłam przejść obok niej obojętnie. Plan był taki: kiedyś kupię i przeczytam. Ale po drodze nadarzyła się okazja-konkurs, gdzie zwycięzca mógł wybrać sobie sam książkę. Nie lada...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Gdyby mi kilka lat temu ktoś powiedział, że kiedyś będę pisać recenzje, to raczej bym w to nie uwierzyła. Tak samo jak fakt, że niektóre moje recenzje zostaną wyróżnione, docenione i nagrodzone. "Do końca moich dni" Anny Rybakiewicz to książka, którą otrzymałam w nagrodę za recenzję lutego od Gildia Pióra.

"Trzy złamane życia, dwie miłosne historie, jedno smutne zakończenie".

Apolonia Dobkowska miała przed sobą całe życie, miała odziedziczyć dworek w Szczepankowie, wyjść za mąż. Były plany i marzenia, które przekreślił wybuch drugiej wojny światowej. Nie pomogło nawet szlacheckie pochodzenie. Apolonia i jej rodzina po miesiącu podróży towarowym pociągiem w strasznych warunkach trafiają do piekła na ziemi. Od teraz to Syberia staje się ich domem. Uwięzieni w niewidzialnym więzieniu, gdzie murem był śnieg, a strażnikiem zwierzyna. Zimno, głód, ciężka praca a do tego choroby tak wygląda życie na nieludzkiej ziemi. To wszystko sprawia, że ludziom brakuje chęci do życia, nadziei i sił. Apolonia postanawia zawalczyć o swoją rodzinę, ryzykując zdrowie, a nawet życie próbuje zapewnić im lepszy byt, a zwłaszcza młodszemu bratu. Brak wiadomości od ukochanego, który został w Polsce, popycha ją w ramiona wroga. Gdy nadchodzi wreszcie upragniony koniec wojny i nieuchronny powrót do domu Apolonia nie wie, co wybrać. Czy wyrzeknie się własnego domu, rodziny i kraju i zostanie na nieludzkiej ziemi?

"Jednak dom to nie ściany i meble, a ludzie".

Pani Anna Rybakiewicz stworzyła historię, która nie powinna zostać zapomniana. Wybuch wojny spowodował, że wszelkie konwenanse poszły na bok i skończyło się swatanie ludzi wg ich statusu materialnego. Lepsze wykształcenie, szlachetne pochodzenie w tym momencie i w tym miejscu nikomu nie były potrzebne. Liczyło się tylko to, co człowiek potrafi robić, a zdany na łaskę i niełaskę obcych ludzi próbował jakoś funkcjonować i przetrwać. Tylko tyle i aż tyle. Czy można zachwycać się czarną pajdą chleba, albo bukietem polnych kwiatów? Okazuje się, że tak. Wszystko zależy od okoliczności. Ludzie i ich domy kiedyś piękni i pełni życia, a później przyszła wojna i wszystko zniszczyła. Ludzie odchodzą, zostają po nich pamiątki. Ale one nie przywrócą im życia i nie cofną czasu. Los bywa okrutny, a my sami musimy dźwigać ciężar odpowiedzialności za nasze wybory. To piękna powieść o heroicznym poświęceniu, o miłości wielkiej jak ocean i niegasnącej nadziei, o bólu i cierpieniu, które hartuje. Dałam się porwać tej historii, wkroczyłam na salony dworu w Szczepankowie i przebyłam podróż w warunkach urągających wszelkim normom, po to, żeby na własnej skórze odczuć złowieszczy chłód Syberii. Czy było warto?

Gdyby mi kilka lat temu ktoś powiedział, że kiedyś będę pisać recenzje, to raczej bym w to nie uwierzyła. Tak samo jak fakt, że niektóre moje recenzje zostaną wyróżnione, docenione i nagrodzone. "Do końca moich dni" Anny Rybakiewicz to książka, którą otrzymałam w nagrodę za recenzję lutego od Gildia Pióra.

"Trzy złamane życia, dwie miłosne historie, jedno smutne...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Od zawsze książki i filmy oparte na faktach bardziej przykuwały moją uwagę niż fikcja. Tak się składa, że nie oglądam żadnych wiadomości i serwisów informacyjnych i nie bardzo wiem, co się dzieje w Polsce i na świecie. O niektórych głośnych sprawach, którymi żyła cała Polska nawet nie słyszałam. Dlatego cieszę się, że w moje ręce trafiła książka Katarzyny Bondy, gdzie kanwą były prawdziwe wydarzenia. Taka historia bardziej działa na wyobraźnię czytelnika.

"Dobry z ciebie człowiek, Adasiu, można na Tobie polegać. Nieba byś przychylił potrzebującym. Pan Bóg ci to odda z nawiązką".

Adam to taki czuły, miły, elegancki i idealny facet, a życie z nim to niekończąca się bajka. Jeden człowiek dwa oblicza lowelas, oszust, podła szuja i bawidamek to też Adam. Różni ludzie różnie go postrzegają. Wiąże się z kobietami, które mają kasę lub mogą mu ją zagwarantować. Sylwia, Samanta, Gosia, Justyna, Dominika, Zosia to tylko niektóre z kobiet przez niego oszukanych. W Międzyzdrojach znikają dziewczyny, a ich mieszkania dziwnym trafem przechodzą na własność Adama. Adam wie, że kobiety, które zabija, nie będą przez nikogo poszukiwane. On jest poza podejrzeniem, przecież ma znajomości wszędzie. Ewa Wilcz młoda dziennikarka zaczyna się interesować sprawą zaginionych kobiet, których mieszkania zajął Adam. Dzięki jej determinacji zostaje wznowione śledztwo. Wspólnie z policjantką Moniką doprowadzają do aresztowania Adama. Korespondował z setkami kobiet, jednocześnie prowadził dwadzieścia romansów. Trzy z kobiet, z którymi sypiał, zaginęły. "Krwawy Tulipan" to morderca w białych rękawiczkach, który najpierw czule całował, a za chwilę mordował. A kobiety łase na jego pochlebstwa, czułości i prezenty lgnęły do niego niczym muchy do miodu. On był hojny, a kobiety czuły się przez niego wyróżnione. Dla niego gotowe były kłamać i oszukiwać. Miał niesamowity dar przekonywania. Każda z nich podskórnie czuła, ze nie jest jego jedyną, wiedziały, że ma kochanki, a jednak wiernie trwały u jego boku. I co im to dało?

"Krew w piach" ta historia wydarzyła się naprawdę i nie jest odosobniona. O oszustach słyszymy na co dzień. Byli, są i będą, zmieniają się tylko ich sposoby działania, pozwalają sobie na coraz więcej. Pani Katarzyna Bonda skrupulatnie się przygotowała do napisania tej powieści. Research, który przeprowadziła w tej sprawie, zapunktował kapitalną książką. Owszem niektórzy są nieusatysfakcjonowani, twierdzą, że książka mogła być grubsza, za mało w niej wiadomości. Ale bądźmy szczerzy jeżeli jest to historia oparta na faktach, a ktoś potrzebuje więcej danych, to jest od tego internet. Dla chcącego nic trudnego. Autorka bardzo skrupulatnie przedstawiła portret psychologiczny głównego bohatera. Wyrachowany manipulant, który dążył do zaspokojenia swojej potrzeby dominacji. W oczach innych jawił się jako ktoś doskonały, inteligentny i lepszy. "Wilk w owczej skórze", który działał na kobiety elektryzująco, odbierał im rozum i wolę. Świetnie się kamuflował do czasu...

" A gdy się zejdą, raz i drugi,
Kobieta z przeszłością,
Mężczyzna po przejściach,
Bardzo się męczą,
Męczą przez czas długi,
Co zrobić, co zrobić z tą miłością? " Raz Dwa Trzy "Czy te oczy mogą kłamać"

Od zawsze książki i filmy oparte na faktach bardziej przykuwały moją uwagę niż fikcja. Tak się składa, że nie oglądam żadnych wiadomości i serwisów informacyjnych i nie bardzo wiem, co się dzieje w Polsce i na świecie. O niektórych głośnych sprawach, którymi żyła cała Polska nawet nie słyszałam. Dlatego cieszę się, że w moje ręce trafiła książka Katarzyny Bondy, gdzie kanwą...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Czym sugerujecie się przy wyborze książki do czytania? Opis, okładka, a może recenzja? Jeżeli moją uwagę przykuje okładka, to sprawdzam opis, rzadko kiedy czytam recenzje danej książki. Ostatnio jakoś tak zwracam uwagę na okładki nietuzinkowe, przede wszystkim sztywne, najlepiej z obwolutą i do tego barwione brzegi. Ale wiadomo, nie można mieć wszystkiego. Widać wydawnictwa się starają i ścigają w pięknych wydaniach książek. Jest w czym wybierać i na czym oko zawiesić. Jak tylko otrzymałam propozycję zrecenzowania książki "Kołatanie" Artura Żaka nie zastanawiałam się ani chwili.

"Jak to się dzieje, że zawsze boimy się najbardziej tego, co nieznane?"

Piotr przyjeżdża na wieś na pogrzeb dziadka, ma wyrzuty sumienia, że sześć lat jego tu nie było. Między maturą a egzaminami na studia postanawia zamieszkać z babcią. Babcia od zawsze wierzyła w zabobony i gusła, a dziadek jak żył, to przymykał na to oko. Teraz po jego śmierci Piotrowi wydaje się, że kobieta zwyczajnie zdziwaczała i nie może się uporać z żałobą i stratą. Bo jak wytłumaczyć fakt, że babcia, nakrywając do stołu, stawia talerz dla dziadka i twierdzi, że duch Bronka z nią jest? Zarówno dla dziadków jak i dla ojca Piotra przeszłość była ciężarem, nigdy się o niej nie opowiadało. Jawiła się jako kraina mroku, do której nie wolno zaglądać.
Dusza Bronka krąży po ziemskim padole, ma jeszcze pewną misję do spełnienia. Cofa się do lat swojego dzieciństwa, do czasów wojny i komuny. Teraz patrząc na wszystko z perspektywy czasu, żałuje niektórych podjętych decyzji. Robi swoisty rachunek sumienia. Próbuje strzec najbliższych.

"Nie można brać czegoś, jeśli się tego nie ma".

"Kołatanie" to książka o tym jak nie powielać błędów naszych przodków. Jak wartości przekazywane z pokolenia na pokolenie kształtują człowieka. O wspomnieniach nie tylko tych dobrych. O tym, że żeby być szczęśliwym, to najpierw trzeba przepracować lęki naszych rodziców, które na dobre się w nas zagnieździły. To książka specyficzna, nie każdemu się spodoba, można by rzec filozoficzna, skłaniająca do refleksji nad przemijaniem. Być może dla nas na ziemi jest jeszcze czas i szansa, aby coś zmienić, aby postąpić inaczej, żeby później nie żałować. Niestety czasu cofnąć się nie da.

Kołaczą myśli, kołacze serce...

" Czas jest sprzymierzeńcem, dziś rozumiem więcej
Los nie raz nie dał tego, co pragnąłem mieć
Choć zabrał to co piękne, oddał dużo więcej
Nauczył mnie doceniać życie takie, jakim jest ..." Lukasyno "Czas jest sprzymierzeńcem"

Czym sugerujecie się przy wyborze książki do czytania? Opis, okładka, a może recenzja? Jeżeli moją uwagę przykuje okładka, to sprawdzam opis, rzadko kiedy czytam recenzje danej książki. Ostatnio jakoś tak zwracam uwagę na okładki nietuzinkowe, przede wszystkim sztywne, najlepiej z obwolutą i do tego barwione brzegi. Ale wiadomo, nie można mieć wszystkiego. Widać wydawnictwa...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Zapewne znacie to uczucie, gdy trzymacie w dłoniach debiutancką powieść. Wielka niewiadoma, zagadka i te myśli krążące po głowie spodoba się czy nie? Ja w ostatnim czasie mam szczęście do udanych debiutów. "Robaki w ścianie" przyciągnęły mnie swoim opisem, więc zgłosiłam się do akcji recenzenckiej organizowanej przez Wydawnictwo SQN. Nie ukrywam, miałam pewne obawy co do tej książki ze względu na jej gabaryty. Ponad 500 stron i do tego debiut. I teraz najważniejsze kilka dni temu skończyłam ją czytać, nie zliczę, ile razy siadałam, żeby napisać recenzję i po prostu totalne zaćmienie. Dawno mi się taka sytuacja nie zdarzyła. Przeczytałam tak dobrą książkę, że zabrakło mi słów.

"Człowiek człowiekowi wilkiem jest".

Bydgoszcz lata 90 -te. Młoda kobieta dokonuje makabrycznego odkrycia w lesie. Jakiś psychopata bestialsko zamordował i powiesił mężczyznę. Mordercy zależało na publicznej ekspozycji jego dzieła. On wcale nie chce utrudniać policji śledztwa, on nawet podpisał zwłoki. Jedno morderstwo pociąga za sobą kolejne. Szaleniec nie próżnuje. Śledztwo prowadzi komisarz Bondys kiedyś pełen zapału, a obecnie jego werwa została zmiażdżona przez brutalność realiów ich profesji, a oczekiwana satysfakcja z pracy zmieniła się w wieczne poczucie niedosytu. Bondys musi się dowiedzieć, co łączy ofiary i czym kieruje się psychopata. Dlaczego zabija i jaki ma motyw?

"Robaki w ścianie" to fenomenalny debiut. Książka wciąga już od pierwszych stron. Autorka idealnie odwzorowała klimat lat 90 -tych, pokazała Bydgoszcz, jakiej nie znamy. Życie to spektakl. Ludzie zakładają maskę, żeby wpasować się w otoczenie, w to czego oczekują od nich inni. Zakładają maskę przed samym sobą, udając, że czegoś nie ma, łatwiej jest udawać niż się tym zająć. Rodziny skrywają sekrety, które niczym robaki siedzą w ścianie i czekają na odpowiedni moment, aby wypełznąć. Nietolerancja to słowo, którego nie wyplenimy tak szybko z naszego społeczeństwa. W sposób złośliwy i uszczypliwy szydzimy z osób, które są "inne". A jak wiadomo, słowa mają moc i mogą wyrządzić sporo krzywdy.

Okładka zjawiskowa, świetna kreacja bohaterów, brak zbędnych opisów, ciekawa fabuła i zaskakujący finał. Nic dodać, nic ująć. Z niecierpliwością czekam na kolejne części.

„Recenzja powstała w ramach akcji recenzenckiej Wydawnictwa SQN” .

Zapewne znacie to uczucie, gdy trzymacie w dłoniach debiutancką powieść. Wielka niewiadoma, zagadka i te myśli krążące po głowie spodoba się czy nie? Ja w ostatnim czasie mam szczęście do udanych debiutów. "Robaki w ścianie" przyciągnęły mnie swoim opisem, więc zgłosiłam się do akcji recenzenckiej organizowanej przez Wydawnictwo SQN. Nie ukrywam, miałam pewne obawy co do...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

W naszej kulturze obowiązuje zasada – o zmarłym można mówić dobrze albo wcale. Przykład msza pogrzebowa, ksiądz wygłasza kazanie, oczywiście wspomina w nim zmarłego (zmarłą) i wychwala taką osobę pod niebiosa. To, co mówi, nie zawsze jest zgodne z prawdą, bo jak można chwalić kogoś, kto za życia był tyranem dla rodziny, pijakiem i damskim bokserem. To oczywiście tylko przykład. Taki paradoks za życia człowiek wyzywany od najgorszych, a po śmierci chwalony, bo tak trzeba.

"Każdy inaczej przeżywa żałobę. Jedni topią smutki w alkoholu, inni zamykają się w sobie, a jeszcze inni robią wszystko, by zapomnieć o bólu".

Rodzice nie powinni chować swoich dzieci. 24 lata temu w rodzinie Katarzyny i Waldemara Ostaszewskich wydarzyła się tragedia. Ich córka Ewa została zamordowana. Jej zwłoki odnaleziono w trzcinowisku. Śmiercią Ewy Ostaszewskiej żyła cała Polska. Śledztwo wzbudziło ogromne zainteresowanie opinii publicznej. Jej sprawa była na pierwszych stronach gazet i we wszystkich serwisach informacyjnych w telewizji. Policji nie udało się znaleźć winnego tej potwornej zbrodni, rodzice poruszyli niebo i ziemię i też nie uzyskali odpowiedzi na pytanie kto i dlaczego zabił ich córkę. Aleksander Zamojski były policjant obecnie jeden z najlepszych prywatnych detektywów w Polsce to ostatnia deska ratunku dla Waldemara Ostaszewskiego. To właśnie jego ojciec Ewy prosi o pomoc w rozwikłaniu tej sprawy.

"Nie wywołuj upiorów przeszłości, bo to się może źle skończyć".

Detektyw w trakcie śledztwa dochodzi do ciekawych konkluzji. Okazuje się, że osoby, które mogły cokolwiek wiedzieć o śmierci Ewy, zginęły w niewyjaśnionych okolicznościach, a ci, którzy żyją i mogliby coś na ten temat powiedzieć, nabierają wody w usta. Nie wszystkim zależy na rozwiązaniu zagadki sprzed lat, są też tacy, którzy próbują się uporać z demonami przeszłości. Nasuwa się pytanie, czy wtedy, dwadzieścia cztery lata temu policja zrobiła wszystko, żeby odnaleźć mordercę Ewy? Jaką córką i siostrą była Ewa? Kto tak naprawdę był zamieszany w jej śmierć? Mnożą się pytania, na wierzch wychodzą skrywane tajemnice. Prawda okaże się szokująca...

Historia napisana przez Panią Kingę Wójcik pokazuje, do czego jest zdolny człowiek, który za wszelką cenę chce chronić dobre imię swojej rodziny. Silne emocje i kryzysowa sytuacja mogą skłonić człowieka do popełnienia zbrodni. Czasami wystarczy mała iskra, by odebrać komuś życie. Jak wiadomo, rodzic dla swojego dziecko jest gotów zrobić wszystko.

"Prawda każdy chce ją poznać, ale niektórym może to zniszczyć życie".

Jedno niefortunne wydarzenie pociąga za sobą kolejne. Nie ma ludzi idealnych, każdy z nas popełnia błędy. Zdarza się, że jeden błąd może rzutować na dalsze życie człowieka.

Nie czytałam poprzednich książek Pani Kingi Wójcik. "Trzcinowiskiem" jest zachwycona. Jedna z lepszych książek przeczytanych przeze mnie w tym roku. Kryminał na wysokim poziomie, wciąga już od pierwszych stron. Przez tę książkę się płynie. Kapitalnie wykreowani bohaterowie, żadnych zbędnych opisów. Fabuła to gotowy scenariusz do filmu. A zakończenie majstersztyk. Wam polecam, a ja czekam na kolejne przygody Aleksandra Zamojskiego.

W naszej kulturze obowiązuje zasada – o zmarłym można mówić dobrze albo wcale. Przykład msza pogrzebowa, ksiądz wygłasza kazanie, oczywiście wspomina w nim zmarłego (zmarłą) i wychwala taką osobę pod niebiosa. To, co mówi, nie zawsze jest zgodne z prawdą, bo jak można chwalić kogoś, kto za życia był tyranem dla rodziny, pijakiem i damskim bokserem. To oczywiście tylko...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Marzec mamy, Pierwszy Dzień Wiosny za nami, Święta Wielkanocne za pasem, a ja na przekór wszystkiemu sięgnęłam po książkę w iście bożonarodzeniowym klimacie. Ci, którzy mnie znają wiedzą, że raczej nie czytam takich książek. Ja tak jak każdy czytelnik mam swoich ulubionych autorów i znając ich twórczość wiem, czego mogę się spodziewać. Czytałam kilka książek Pani Joasi Tekieli i byłam nimi zachwycona. A, że od czasu do czasu lubię sięgnąć po dobrą powieść obyczajową, to tym razem wybór padł na "Topniejące serce".

Rodzice Mai próbowali przy pomocy córki spełnić swoje niespełnione ambicje. Chcieli ułożyć jej życie. To od nich zależało, gdzie chodziła i z kim się spotykała. Miała być taka, jaką sobie ją wymarzyli nowoczesna, inteligentna i zaradna. Niestety zapomnieli o jednym najważniejszym, że powinna być szczęśliwa. Ona wybrała własną drogę i na przekór rodzicom ułożyła sobie życie po swojemu. Niestety jej szczęście nie trwało zbyt długo. Została sama z trójką dzieci. Praca w firmie sprzątającej nie przynosi jej kokosów i musi się liczyć z każdą złotówką. Dlatego gdy tylko nadarza się okazja zarobić dodatkowe pieniądze, kobieta nie zastanawia się zbyt długo. Zbliża się Boże Narodzenie, dziewczynki marzą o prezentach, a Maja dla swoich dzieci gotowa jest na wszelkie poświęcenie. Wracając z nocnej zmiany, w parku znajduje nieprzytomnego mężczyznę i ratuje mu życie. Ten incydent zapoczątkuje zmiany w życiu Mai pytanie tylko, czy na lepsze?

Pani Joasia Tekieli stworzyła piękną ciepłą historię pełną radości i nadziei na to, że świąteczny czas jest w stanie skruszyć najtwardszy lód w sercach zwaśnionych ludzi. Zawsze warto dążyć do pojednania. Pomimo swoich przekonań trzeba słuchać pragnień dzieci i szanować ich decyzje. Dzieci powinny dokonywać własnych wyborów i uczyć się na błędach. A my jako rodzice powinniśmy je wspierać w każdej sytuacji. Wydawać by się mogło, że ten, kto ma pieniądze, jest szczęśliwy. Ale czy zawsze? Pieniądze nie rozwiążą wszystkich problemów niestety. Nietolerancja to problem, z którym borykamy się od lat i nic w tej kwestii się nie zmienia. Wystarczy, że ktoś jest inny i już jest wytykany palcami przez społeczeństwo. Ale czy my mamy wpływ na to, w jakiej rodzinie przychodzimy na świat? Najważniejsze to znać swoją wartość i nie pozwolić się dyskryminować.
"Topniejące serce" to ponadczasowa powieść o stawianiu czoła przeciwnościom, o nadziei na to, że zawsze istnieje malutkie światełko w tunelu, szansa jedna na milion na lepsze jutro. Warto z niej skorzystać.

Marzec mamy, Pierwszy Dzień Wiosny za nami, Święta Wielkanocne za pasem, a ja na przekór wszystkiemu sięgnęłam po książkę w iście bożonarodzeniowym klimacie. Ci, którzy mnie znają wiedzą, że raczej nie czytam takich książek. Ja tak jak każdy czytelnik mam swoich ulubionych autorów i znając ich twórczość wiem, czego mogę się spodziewać. Czytałam kilka książek Pani Joasi...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Na mapie Polski znajdziemy sporo takich miejsc, które są owiane złą sławą i krążą o nich przedziwne legendy. A jak wiadomo, w każdej legendzie kryje się ziarno prawdy. Niezależnie od tego czy są to wioski, czy miasta to informacje o tym co się działo tam na przestrzeni lat, są przekazywane z pokolenia na pokolenie. A biorąc pod uwagę fakt, że ludzie lubią coś dodać od siebie do takich historii, to z opowieści powstają poematy.

"Rogaty Las stał się rykowiskiem cierpienia niewinnych osób. Miejscem do polowania".

Czarna Góra to miejscowość ponura, słynąca z plotek i ludowych opowieści. Mieszkają tutaj sami desperaci i psychopaci. Pożar starego internatu to niczym otwarcie puszki Pandory. To dopiero preludium tego co nastąpi w późniejszym czasie w Czarnej Górze. W zgliszczach zostają znalezione zwłoki mężczyzny, wcale nie zabił go pożar. Policja wszczyna śledztwo, postronne osoby też chcą pomóc. Darek Moskal religioznawca i dwie uczennice wpadają na pewien trop. Do dziwnych zaginięć i pożarów dochodziło tutaj już przed laty. Ci, którzy zaczynają zbliżać się do prawdy, ściągają na siebie niebezpieczeństwo. Gra się dopiero rozpoczyna, a stawka z każdym dniem rośnie. Wydarzenia sprzed lat zostały przypisane słowiańskiej sekcie. Czy to możliwe, żeby działała nadal, a jej członkowie pozostają bezkarni i są nieuchwytni dla policji? Jakie tajemnice skrywa Rogaty Las? Ile osób jeszcze będzie musiało zginąć, zanim policja znajdzie winnego?

"Nierozwikłana zagadka potrafi zniszczyć umysły i życie."

Rok 2024 obfituje w genialne debiuty. Jednym z nich jest "Rykowisko". To historia niebanalna, w której przeszłość przeplata się z teraźniejszością, a legendy przekazywane z ust do ust działają na wyobraźnię. Psychodeliczny, ekscentryczny kryminał na pograniczu fantastyki tak bym zaklasyfikowała tę książkę. Sekta, Słowianie, zjawiska paranormalne to tylko niektóre z wątków ukazanych przez autorkę. Pani Julia Halladin stworzyła mroczną i klaustrofobiczną powieść, gdzie świadkiem wszystkich nieszczęśliwych wydarzeń były drzewa i duchy.

Na mapie Polski znajdziemy sporo takich miejsc, które są owiane złą sławą i krążą o nich przedziwne legendy. A jak wiadomo, w każdej legendzie kryje się ziarno prawdy. Niezależnie od tego czy są to wioski, czy miasta to informacje o tym co się działo tam na przestrzeni lat, są przekazywane z pokolenia na pokolenie. A biorąc pod uwagę fakt, że ludzie lubią coś dodać od...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Wiatr w górach to normalne zjawisko, ale halny jest szczególny, niebezpieczny i sieje spustoszenie. Kiedyś przypisywano mu nadprzyrodzone pochodzenie, łącząc jego występowanie z diabelskimi harcami. Krążyły legendy o tym, jaki wpływ na człowieka ma wiatr halny. Historie o ciepłym wietrze z gór, który niesie ze sobą obłęd i śmierć, choć często zdecydowanie przesadzone, mają jednak w sobie trochę prawdy. Gwałtowne zmiany w aurze, jakie wywołuje halny, są przez ludzi w jakiś sposób odczuwane. Często spotykane objawy to m.in. rozdrażnienie, migrena lub kłopoty ze snem, zaś u osób cierpiących na depresję w trakcie halnego można zaobserwować pogorszenie ich stanu psychicznego. Halny nazywany jest "wiatrem samobójców". Wiedzieliście o tym? Ja szczerze powiedziawszy, nie miałam bladego pojęcia, ale poszperałam i poczytałam tu i tam.

Prawdziwe oblicze wiatru halnego postanowiła nam przybliżyć Pani Maria Gąsienica-Zawadzka w swojej debiutanckiej powieści "Gniew halnego". Jesteście gotowi na jazdę bez trzymanki?

"Dziwny ten świat: ci, co nie chcą, umierają, ci, co chcieliby umrzeć, muszą żyć dalej. Jaka w tym logika?"

Zakopane i piękny pensjonat Pod Smrekami czeka na gości. Niestety jest ich niewielu, większość zrezygnowała ze względu na zbliżający się wiatr. Poznajcie Grażynę i Janusza Kowalskich czyż to nie urocze imiona i do tego ich dzieci Adam i Ewa. Janusz to zgorzkniały mąż pantoflarz, a Grażyna niczym strażacka sikawka gotowa jest ugasić w nim najmniejszy płomień radości. Kordian biznesmen ma smykałkę do interesów, oszukuje ludzi na potęgę. Jerzy policjant na przymusowym urlopie, którego zżerają wyrzuty sumienia. Jadwiga i Władek ona harda góralka, on alkoholik wyżywający się na rodzinie. Arek recepcjonista, który skrywa pewną niewygodną tajemnicę. Jest jeszcze Julia ratowniczka medyczna z powołania gotowa nieść pomoc wszędzie kosztem snu, swojego zdrowia, bezpieczeństwa i własnego związku. Każdy z nich jest z innej bajki i z innym życiowym doświadczeniem, a jednak losy tych wszystkich ludzi już na zawsze połączy halny. On nie cofnie się przed niczym. Nie ma takiej siły, która by go powstrzymała. Halny szaleje i sieje spustoszenie, a Zakopane jest odcięte od świata. Obojętnie co by się nie wydarzyło, winą za wszystko zostanie obarczony ON halny. Jest Panem życia i śmierci. Wśród tej paniki i chaosu jest jeden człowiek, który zna prawdę o każdej z wyżej wymienionych osób. Czy sprawiedliwości stanie się zadość?

Cóż to była za historia? Książka, którą ciężko zaklasyfikować tylko do jednego gatunku. Przez jakiś czas czytałam i miałam mieszane uczucia, ale jak już się wkręciłam w fabułę, to po prostu ciężko było mi się oderwać. Nieszablonowa, zaskakująca i zjawiskowa tak chyba w skrócie można określić tę książkę. Oryginalny pomysł napisać, powieść o wietrze i ukazać go w całej okazałości, a do tego zjawiska paranormalne. Autorka przygotowała się kapitalnie i dokonała niezłego researchu. Jestem pod ogromnym wrażeniem, bo jest to debiut i niezwykle wysoko postawiona poprzeczka. Zakończenie Panie i Panowie no czapki z głów. Nazwisko autorki radzę zapamiętać, bo będzie jeszcze o Niej głośno.

"Halny nadchodzi zawsze ten zawsze sam
oddech szeroki przynosi z sobą nam
Spada jak jastrząb na doliny
Wartko przetacza swe godziny.
Zostawia inny, jakby przebudzony świat..." Masłyk Wacław "Halny wiatr"

Wiatr w górach to normalne zjawisko, ale halny jest szczególny, niebezpieczny i sieje spustoszenie. Kiedyś przypisywano mu nadprzyrodzone pochodzenie, łącząc jego występowanie z diabelskimi harcami. Krążyły legendy o tym, jaki wpływ na człowieka ma wiatr halny. Historie o ciepłym wietrze z gór, który niesie ze sobą obłęd i śmierć, choć często zdecydowanie przesadzone, mają...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Ciąg dalszy nastąpi albo koniec części pierwszej to moje ulubione zdanie na końcu książki. Później następuje czas oczekiwania krótszy lub dłuższy, a czasami brak nadziei czy kiedyś w ogóle nastąpi ten ciąg dalszy, bo ileż można czekać. Nam czytelnikom łatwo powiedzieć, że czekamy. A autorom nie zazdroszczę nacisków z każdej strony i tej presji, żeby wszystkich zadowolić. Przecież w międzyczasie piszą i wydają inne książki, czekają na wenę i pomysł na kolejne części. Szczerze to nie chciałabym być w ich skórze.

W 2021 roku wygrałam w konkursie książkę Złudne nadzieje Adriany Rak. Przeczytałam ją w błyskawicznym tempie i byłam nią zachwycona. Z niecierpliwością czekałam na drugą część i jak tylko się pojawiła, wiedziałam, że muszę ją przeczytać.

Dzięki długim miesiącom spędzonym u boku Daniela Natalia nabrała pewności siebie. To dało jej siłę i nadzieję na zmiany. Dzięki zdobytym doświadczeniom Daniel wie, że nie warto oglądać się za siebie, trzeba żyć tu i teraz i cieszyć się z tego, co się ma. Byli szczęśliwi, zakochani i w pewnym momencie ich czujność została uśpiona. Okrutny los ponownie z nich zadrwił i rozdzielił.

"Pewna siebie, z pozoru szczęśliwa, pogodzona ze swoim losem Natalia odeszła w zapomnienie".

Przecież Daniel miał ją chronić i być zawsze blisko, a tymczasem ponownie złamał jej serce.
Czy Natalia znajdzie w sobie siłę i odwagę, żeby walczyć? Czy jej historia ma szansę na happy end?

"Czułam jednak, że moje bądź co bądź, złudne nadzieje są jedynym, co trzyma mnie przy życiu".

Pani Adriano chylę czoła i dziękuję, że na samym wstępie przypomniała Pani czytelnikom, co było w poprzedniej części. Pamiętam, jak kończyłam czytać pierwszą część i zbierałam przysłowiową "szczękę z podłogi". Nie spodziewałam się takiego zakończenia, to było dla mnie totalne zaskoczenie. Tym razem autorka ponownie zafundowała nam pełen wachlarz emocji. Czytałam i nie dowierzałam, ile jest w stanie znieść człowiek poniżony, upodlony. Jakim potworem trzeba być, żeby uważać kogoś za swoją własność i znęcać się nad nim psychicznie i fizycznie? Czytając, współodczuwałam każdy ból i każdą krzywdę zadawaną bohaterce. Dla mnie to jest niepojęte, co ta dziewczyna musiała przeżyć. A zakończenie Pani Adriano to istny majstersztyk. Gratulacje. Jestem pod ogromnym wrażeniem Pani talentu i tego, że utrzymała Pani równie wysoki poziom w tej części.

Ciąg dalszy nastąpi albo koniec części pierwszej to moje ulubione zdanie na końcu książki. Później następuje czas oczekiwania krótszy lub dłuższy, a czasami brak nadziei czy kiedyś w ogóle nastąpi ten ciąg dalszy, bo ileż można czekać. Nam czytelnikom łatwo powiedzieć, że czekamy. A autorom nie zazdroszczę nacisków z każdej strony i tej presji, żeby wszystkich zadowolić....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

"Nielat" Piotra Kościelnego to kolejna powieść, której fabułę autor osadził w latach dziewięćdziesiątych. Tak się składa, że te czasy są mi bardzo bliskie. Dorastałam w tych latach, uczęszczałam do szkoły średniej, więc pamiętam, jakby to było wczoraj. Każde pokolenie jest inne i każde czasy są inne. Jedno jest pewne, moje pokolenie ma więcej wspomnień, niż będzie miało obecne.

"Nie zawsze jest sens w dążeniu do prawdy".

Wrocław rok 1998 to właśnie tutaj dochodzi do dwóch makabrycznych odkryć. Pierwsze to zamordowany aktor, a drugie to zwęglone szczątki nastolatka. Policja zastanawia się nad tym komu mogło zależeć na śmierci aktora. Jego sprawa staje się medialna, a to utrudnia zadanie. A co do spalonych zwłok to policja nawet nie dysponuje tożsamością denata. W trakcie śledztwa na jaw wychodzą interesujące fakty. Obraz wykreowany przez media przedstawiał Janusza Markiewicza jako sympatycznego aktora, który udzielał się w telewizji, wspierał różne akcje charytatywne. Niestety zupełnie inne zdanie o nim mają współpracownicy, którzy twierdzą, że był zły, zawistny i mściwy. Z czasem policja odkrywa brudny sekret aktora.

"Ta sprawa zaczyna mnie już drażnić. Jest w niej wszystko, co nasz kraj sobą reprezentuje. Syf, brud i ta nasza podła, przaśna rzeczywistość".

Sprawa Michała, bo tak miał na imię chłopak, który został spalony i sprawa Janusza mają wspólny mianownik. Dla komisarza Nawrockiego "Charta" te sprawy okażą się najtrudniejszymi w jego karierze. Prawda będzie szokująca.

"Nielat" to kolejna wstrząsająca i bulwersująca historia stworzona przez autora. Kolejny raz jesteśmy świadkami gdy krzywda dzieje się dzieciom. Nikt z nas nie ma wpływu na to, w jakiej rodzinie przyszedł na świat. Nie wszyscy mają kochających rodziców i szczęśliwe dzieciństwo. Są też tacy, którzy od początku swojego istnienia są skazani na biedę i patologię. Dzieci wychowywane przez potworów mają za sobą bagaż doświadczeń i ciężar traumatycznych przeżyć. Jak myślicie, do czego są zdolne, żeby wyrwać się z piekła, które mają w domu? Autor pokazuje, w jaki sposób układy ułatwiają ludziom życie. Mając znajomości i pieniądze, można załatwić dosłownie wszystko. Obojętnie co by się działo, to dzieci nie powinny odpowiadać za grzechy ojców. Przeczytanie tej książki to nie lada wyzwanie zwłaszcza dla matek. Mnie ta historia emocjonalnie rozstroiła. Nie byłam w stanie pojąć ogromu tragedii, o jakiej przeczytałam.

" Wszystko jest na sprzedaż
Choć nie chcemy to świat nas zmusza
Jak wysoka cena
W nas coś zmieni i poruszy
Wszystko jest na sprzedaż
Nawet wtedy gdy chcesz inaczej
Bo zawsze jest ktoś, kto chce zapłacić ..." De Mono "Wszystko jest na sprzedaż"

"Nielat" Piotra Kościelnego to kolejna powieść, której fabułę autor osadził w latach dziewięćdziesiątych. Tak się składa, że te czasy są mi bardzo bliskie. Dorastałam w tych latach, uczęszczałam do szkoły średniej, więc pamiętam, jakby to było wczoraj. Każde pokolenie jest inne i każde czasy są inne. Jedno jest pewne, moje pokolenie ma więcej wspomnień, niż będzie miało...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

" Kiedy masz za złe Panu Bogu,
Że starość Mu się nie udała,
Wspomnij przyjaciół swych i wrogów,
Których przedwcześnie śmierć zabrała.

Gdy z trudem z łóżka wstajesz rano
I czujesz się, jak połamany,
Pamiętaj: życie wszystkim dano,
A starość- tylko tym wybranym."

Hospicjum-umieralnia, ostatni przystanek, miejsce, z którego się już nie wraca. Przecież nikt z własnej woli, tam nie trafia. Ludzie mają dzieci, wnuki i na dobrą sprawę ma im kto na starość podać przysłowiową "szklankę wody". Tego czy dożyjemy sędziwego wieku, nie możemy być pewni. Po drodze może przyjść choroba. W dzieciństwie rodzice zajmują się dziećmi i tego samego oczekują od nich na starość. W życiu różnie się układa i nie zawsze jest nam dane opiekować się naszymi rodzicami czy dziadkami. Zniedołężniali, schorowani, umierający wymagają opieki przez całą dobę. Tylko hospicjum może im to zapewnić. A ludzie, którzy odchodzą z tego świata, nie mają wygórowanych wymagań. Potrzebują jedynie odrobiny uwagi, zrozumienia, zainteresowania i czasu, którego często nikt dla nich nie miał.

"Na ludzi już same słowa: hospicjum, choroba, śmierć działały odstraszająco albo wywoływały skrępowanie".

U Sabiny choroba postępuje bardzo szybko. Kobieta postanawia przenieść się do hospicjum. Wie, że będzie to bilet w jedną stronę. Pakuje swoje całe życie do walizki i zamawia taksówkę. Tak się składa, że taksówkarz Artur jest mężem Elizy, która w hospicjum pracuje jako wolontariuszka. Małżeństwo odegra w tej ostatniej wędrówce Sabiny szczególną rolę. Seniorka czas, który jej pozostał, wykorzystuje na wspomnienia. Wcześnie została sierotą, wychowywana przez wujostwo, które zapewniło jej godne dzieciństwo, aż wreszcie zakochana bez pamięci w Kazimierzu wyszła za niego za mąż i razem zamieszkali. Sabina wie, że jej czas jest policzony i ma jedno marzenie, chce poznać wnuczkę Heike mieszkającą w Berlinie. Przez pewne niedomówienia i tajemnice kontakt Sabiny z synem Piotrem dawno temu się urwał. Czasu nikt nie cofnie, krzywd nie naprawi, ale być może jest jeszcze szansa na pojednanie się z najbliższą rodziną.

"Czasem niewiedza wydaje się najwygodniejszym rozwiązaniem".

Jest to powieść o tym jak jeden sekret, kłamstwo może zniszczyć relacje rodzinne. Tak niewiele trzeba, żeby zerwać kontakt z najważniejszymi osobami w naszym życiu. Niewłaściwe decyzje i domysły potrafią skutecznie zatruć życie. Nie da się zbudować szczęścia na kłamstwie. Życie potrafi zweryfikować nasze marzenia i plany. W miejscu jednych pojawiają się inne i one wcale nie są gorsze od tych pierwszych. Każdy związek wymaga zaangażowania, nie wystarczy tylko brać, ale trzeba też dawać. Ludzie zbyt szybko przyzwyczajają się do dobrego, gubi ich rutyna. Nikt z nas nie jest idealny, a miłość bywa ślepa, widzimy to co chcemy widzieć, a nie to, co jest. Niestety gdy przychodzi płacz i rozczarowanie to jest już za późno na zmianę decyzji. Rezydenci hospicjum cierpią w samotności. Tylko nadzieja na spotkanie z bliskimi trzyma ich przy życiu. Wolontariusze pracujący w takich miejscach są aniołami dla tych wszystkich chorych i umierających ludzi. Obcowania ze śmiercią i godzenia się ze stratą nie można nauczyć się z książek.
Ta powieść to sentymentalna i nostalgiczna podróż w głąb siebie. Swego rodzaju rachunek sumienia. Jestem zachwycona pięknym stylem i językiem i wspaniałym przekazem, jaki autorka zawarła w tej książce. A jeżeli ktoś chce pomarudzić jak to w życiu ma źle, to zawsze może odwiedzić hospicjum.

" Kiedy masz za złe Panu Bogu,
Że starość Mu się nie udała,
Wspomnij przyjaciół swych i wrogów,
Których przedwcześnie śmierć zabrała.

Gdy z trudem z łóżka wstajesz rano
I czujesz się, jak połamany,
Pamiętaj: życie wszystkim dano,
A starość- tylko tym wybranym."

Hospicjum-umieralnia, ostatni przystanek, miejsce, z którego się już nie wraca. Przecież nikt z własnej woli,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Są takie książki, które się czyta takie, które się pochłania i takie, którymi trzeba się delektować. Czytam bardzo dużo i coraz częściej łapie się na tym, że gatunki, w których kiedyś się zaczytywałam i uważałam za ulubione, schodzą na dalszy plan. Od czasu do czasu lubię sięgać po coś ambitniejszego. Bo każda książka musi mieć w sobie to coś. Owszem fajne uczucie przeczytać książkę w kilka godzin nie powiem, ale to bardziej na zasadzie przeczytać, zrecenzować i zapomnieć, a przecież nie na tym to polega. W zeszłym roku moja znajoma poleciła mi książkę "Życie Violette" Valerie Perrin. Pomyślałam sobie tak, kiedyś ją przeczytam i wiecie, co zrobiłam? Kupiłam ją i sprezentowałam mojej przyjaciółce Halince. Później trafiłam na IG na konkurs, w którym można było sobie wybrać 2 książki, o których się marzy. Kreatywnie się zgłosiłam i 2 książki przytuliłam, w tym "Życie Violette".

"Życie jest jak sztafeta, Violette. Przekazujesz je komuś, kto je bierze i daje je komuś innemu. Ja tobie twoje przywróciłem i któregoś dnia je przekażesz".

Życie jest niesprawiedliwe! Dlaczego jedni są w czepku urodzeni, a inni już od pierwszego oddechu na tym świecie mają pod górkę? Tytułowa Violette, bo o niej mowa, przychodząc na świat, pokrzyżowała niektórym plany. Najpierw została uznana za martwą, później cudownie odżyła, dzieciństwo spędziła w domach zastępczych. Później pracowała jako barmanka, poznała swojego przyszłego męża Phillipe, została dróżniczką, urodziła córkę Leonine. Żaden kolejny dzień jej życia nie różnił się od poprzedniego do czasu, aż w tragicznych okolicznościach straciła córkę. Violette nie może sobie poradzić z żałobą, szuka winnych tej tragedii. Zostaje dozorczynią na cmentarzu. Jak to się dziwnie w życiu składa, będąc dróżniczką, nie pozwalała ludziom przechodzić na drugą stronę, a teraz pracując na cmentarzu, trochę im w tym pomaga. Z dnia na dzień Phillipe znika z domu. Kobieta z wielkim oddaniem i szacunkiem pielęgnuje opuszczone groby, sadzi i podlewa kwiatki, bierze udział w pogrzebach. Czuje, że wreszcie znalazła swoje miejsce na ziemi. To właśnie tu i teraz przeżywa swoją drugą młodość.

"Być kochanym to zachować młodość".

Ta książka to hołd dla życia. Powieść o zwykłych ludziach ich rozterkach, tęsknotach, o życiu i śmierci, o początkach i zakończeniach. I przede wszystkim o nadziei, która umiera ostatnia. Bo przecież zawsze tli się mała iskierka, zawsze jest szansa na nowy, lepszy początek. Trzeba tylko uwierzyć i dopomóc szczęściu. Książka jest specyficzna i nie każdemu się spodoba. Mnie zachwyciła. Piękny styl i język i niesamowity kunszt autorki zasługują na pochwałę. Każdy rozdział poprzedzony jest sentencją. Autorka pokazuje, że na miłość nigdy nie jest za późno. Owszem można się przyzwyczaić do samotności, ale nie można wyrzec się szczęścia. Ludzie są dziwni, nie potrafią spojrzeć w oczy matce, która straciła dziecko, ale dziwią się, widząc, jak kobieta się podnosi po tej stracie, jak się stroi.

" Uparcie i skrycie
Och życie kocham Cię, kocham Cię, kocham Cię nad życie
Jem jabłko winne
I myślę: "Ech Ty życie łez mych winne, nie zamienię Cię na inne" - Edyta Geppert " Och życie, kocham cię nad życie"

Są takie książki, które się czyta takie, które się pochłania i takie, którymi trzeba się delektować. Czytam bardzo dużo i coraz częściej łapie się na tym, że gatunki, w których kiedyś się zaczytywałam i uważałam za ulubione, schodzą na dalszy plan. Od czasu do czasu lubię sięgać po coś ambitniejszego. Bo każda książka musi mieć w sobie to coś. Owszem fajne uczucie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

"Nie wszystko w tej książce jest fikcją..." Jak ja lubię takie wstępy. Od razu w mojej głowie zapala się czerwona lampka i już wiem, że będzie ciekawie, bo nie ma nic lepszego niż książki oparte na faktach. To, że niektóre wydarzenia opisane w tej książce miały miejsce w rzeczywistości to dla mnie najlepsza rekomendacja. Nie miałam okazji do tej pory poznać twórczości Pani Danki Braun, aczkolwiek Jej książki czytała i polecała moja przyjaciółka Halinka.

"Krew jego na nas i na syny nasze? "

W szpitalu w Krakowie ze śpiączki farmakologicznej budzi się młoda kobieta, która na skutek napadu i pobicia straciła pamięć. Po kilku dniach odwiedza ją Aleks Kulik, twierdzi, że jest jej mężem, ona ma na imię Laura i mają pięcioletnią córkę Maję. Kobieta nic nie pamięta ze swojego życia sprzed pobicia i jest bardzo nieufna. Wraca z rzekomym mężem do domu, którego nie rozpoznaje i do córki, wobec której nie żywi żadnych uczuć. Czuję się niczym aktorka, której nie pozostaje nic innego jak tylko grać swoją rolę. Z czasem zaczyna wierzyć w to, że faktycznie jest Laurą Kulik i akceptuje nową dla niej rzeczywistość. Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie nawiedzające ją sny. Śni o mężczyźnie i dziewczynce, ale to nie jej obecny mąż i córka są w tych snach, to ktoś zupełnie obcy, ale dziwnie Laurze bliski. Sama nie wie, co o tym myśleć, aż do czasu, gdy w trakcie spaceru po lesie spotyka mężczyznę ze snu. To jedno spotkanie wywraca jej życie do góry nogami. Wszystko w co do tej pory wierzyła, okazuje się ułudą, osoby, którym ufała, zwyczajnie w świecie ją okłamały. Jak sobie poradzi z nową i brutalną rzeczywistością? Kim tak naprawdę jest Laura Kulik? Jakiego wyboru dokona?

Cóż to była za historia? Jestem pod ogromnym wrażeniem. To, co autorka zaserwowała w tej książce, przerosło moje najśmielsze oczekiwania. Fabuła, w której przeszłość przeplata się z teraźniejszością. Główny wątek amnezja temat bardzo ciekawy. Autorka pokazała, jak jedna nieprzemyślana decyzja może wpłynąć na czyjeś życie. Jak pod wpływem impulsu można przekreślić to co się ma. Czasami wystarczy zaufać nieodpowiedniej osobie i stracić wszystko. Jedna decyzja pociąga za sobą kolejne. Zaskakujące zwroty akcji, ciekawa fabuła i do tego kapitalny finał.

"Nie wszystko w tej książce jest fikcją..." Jak ja lubię takie wstępy. Od razu w mojej głowie zapala się czerwona lampka i już wiem, że będzie ciekawie, bo nie ma nic lepszego niż książki oparte na faktach. To, że niektóre wydarzenia opisane w tej książce miały miejsce w rzeczywistości to dla mnie najlepsza rekomendacja. Nie miałam okazji do tej pory poznać twórczości Pani...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Gdy zaczynałam swoją przygodę z książkami Lisy Regan to nie miałam pojęcia, że seria o Josie Quinn będzie liczyła tyle części. Obecnie autorka wydała 19 części. Czytelnikom pozostaje tylko cierpliwie czekać, aż wszystkie zostaną przetłumaczone na język polski. Jeżeli uda mi się przeczytać i zgromadzić całą serię to będzie to najdłuższa w moim czytelniczym dorobku. "Kości niezgody" to już 5 część. Po każdej poprzedniej zastanawiałam się, czym autorka może mnie zaskoczyć w kolejnej. Okazuje się, że Lisa Regan nie spoczęła na laurach, jest w świetnej formie i pomysłów na fabułę jej nie brakuje.

"Ludzie miewają tajemnice, Quinn. Wielkie, obrzydliwe, odrażające sekrety".

Josie i Noah już się nie kryją z tym, że są parą. To właśnie Noah zawsze był przy niej i wspierał ją w trudnych momentach.

"Po wielu falstartach zakochali się w sobie, weszli w trwały związek".

Planują odwiedzić jego matkę na wsi i zjeść z nią obiad. Gdy docierają na miejsce, okazuje się, że Colette leży martwa w ogrodzie. W ogrodzie zostaje odnaleziony zakopany różaniec, a w domu Colette przypadkowe przedmioty należące do 3 różnych mężczyzn, którzy zostali uznani za zmarłych lub zaginionych. Skąd Colette znała tych mężczyzn i co ją z nimi łączyło? Sekcja zwłok nie pozostawia złudzeń, kobieta została uduszona. Z jednej strony Josie nie chce znać intymnych i makabrycznych szczegółów zabójstwa Colette, a z drugiej musi się w tę sprawę zaangażować dla Noaha. Ich związek zostaje wystawiony na próbę. On murem stoi za swoją nieżyjącą matką, a Josie nie jest do końca pewna kim tak naprawdę była Colette i co skrywała. Giną kolejne osoby, dochodzi również do podpaleń. Sprawca jest o krok przed policją.

Lisa Regan stworzyła kolejną intrygującą historię. Już mocny prolog zwiastował, że nie sposób będzie się od tej książki oderwać i tak też się stało. Czytałam z zapartym tchem, typowałam mordercę i się przeliczyłam. Autorka potrafi sprytnie wodzić za nos i zmusić czytelnika do główkowania. Niewygodne tajemnice zakopane w czeluściach przeszłości powracają ze zdwojoną siłą i robią spustoszenie tu i teraz. Posługując się szantażem emocjonalnym, można łatwo zmanipulować drugą osobę. A przysłowie " Im mniej wiesz, tym spokojniej śpisz" pasuje do tej historii idealnie.

Gdy zaczynałam swoją przygodę z książkami Lisy Regan to nie miałam pojęcia, że seria o Josie Quinn będzie liczyła tyle części. Obecnie autorka wydała 19 części. Czytelnikom pozostaje tylko cierpliwie czekać, aż wszystkie zostaną przetłumaczone na język polski. Jeżeli uda mi się przeczytać i zgromadzić całą serię to będzie to najdłuższa w moim czytelniczym dorobku....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Kiedy tylko otrzymałam propozycję zrecenzowania najnowszej książki Pani Marty Zaborowskiej, nie wahałam się ani chwili a wiecie dlaczego? Bo o poprzednich książkach autorki słyszałam same superlatywy i ucieszyłam się, że będę mogła wreszcie poznać jej twórczość. Intrygująca okładka, ciekawy opis, czego chcieć więcej.

W czwartą rocznicę swojego ślubu Miriam Macharow wychodzi z domu i znika. Policja wszczyna śledztwo, ale brak jakiegokolwiek punktu zaczepienia nie pozwala ruszyć sprawie z miejsca. Po pół roku następuje przełom. Na terenie starej fabryki "Ursusa" zostają znalezione spalone zwłoki kobiety. Jak do tego doszło? Czyżby to było morderstwo, a może wypadek lub samobójstwo?

"Tak niewiele się wie o sąsiadach. Za mało ze sobą rozmawiamy... Każdy żyje w swoim świecie".

Konrad mąż Miriam rozpoznaje w tych spalonych szczątkach swoją żonę, jednak jej siostra ma na ten temat odmienne zdanie. Czy to możliwe, że Miriam wciąż żyje? Podobno są świadkowie, którzy widzieli ją w metrze. W trakcie śledztwa na jaw wychodzą długo skrywane sekrety. Okazuje się, że siostrzana miłość nie była wcale tak do końca czysta, a Konrad nie jest tak krystaliczny, na jakiego wyglądał.

"Ludzie żyją ze sobą szczęśliwie, ale do czasu. Bo każdy ma swoja przeszłość... Dawne cienie potrafią ciągnąć się za nami przez lata".

Czy Miriam dobrowolnie dała się wciągnąć w tontynę? Czyżby jej idealne życie okazało się idealnym kłamstwem? Komu najbardziej zależało na tym, żeby się jej pozbyć? Mnożą się niewygodne pytania, policja ma już podejrzanych, a każdy z nich próbuje się wybielić i zrzuca winę na innych. Słowne przepychanki i wywlekanie brudów z przeszłości nadaje dramatyzmu tej historii.

Mocny wstęp przykuł moją uwagę i z każdą przeczytaną stroną moje zainteresowanie rosło. Fabuła nawiązuje do tego co było przed zaginięciem Miriam i do tego, co jest obecnie. Każdy z bohaterów pokazuje swój punkt widzenia. Każdy z nich ma jakąś niewygodną przeszłość za sobą, która teraz w obliczu tragedii powraca. Świetnie wykreowane postaci, ciekawy styl i nieskomplikowany język, do tego zakończenie petarda.

Kiedy tylko otrzymałam propozycję zrecenzowania najnowszej książki Pani Marty Zaborowskiej, nie wahałam się ani chwili a wiecie dlaczego? Bo o poprzednich książkach autorki słyszałam same superlatywy i ucieszyłam się, że będę mogła wreszcie poznać jej twórczość. Intrygująca okładka, ciekawy opis, czego chcieć więcej.

W czwartą rocznicę swojego ślubu Miriam Macharow...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Gloria Graham Masterton, Karolina Mogielska
Ocena 8,4
Gloria Graham Masterton, K...

Na półkach: , ,

Ja wiem, że Święta Wielkanocne za pasem, ale mam takie pytanie: czytacie może jeszcze książki z Bożym Narodzeniem w tle? Ja na przekór sobie, bo od lat nie czytam książek świątecznych, postanowiłam zrobić wyjątek i sięgnęłam po horror, którego akcja dzieje się w czasie Świąt Bożego Narodzenia. Co mnie podkusiło? Lubię od czasu do czasu zaczytać się w horrorze.

"Nigdy nie jest za późno na stawienie czoła złu. I nigdy nie jest za późno, aby wierzyć we własne możliwości. Nigdy".

Piasków na Opolszczyźnie to tutaj kiedyś znajdował się szpital dla psychicznie chorych, który później przekształcono na dom dziecka. 1 grudnia zjawia się Gloria, starsza pani, która szuka zatrudnienia. I tak z powodu braków kadrowych zostaje nową wychowawczynią. Kobieta jest ciepło przyjęta przez wychowanków i personel, a wraz z jej pojawieniem w domu dziecka dochodzi do niepokojących wydarzeń. Aż trudno w to uwierzyć, że starsza pani mogłaby mieć jakikolwiek związek z tym co się dzieje. Dziwne zachowanie Glorii potęguje panikę wśród dzieci. Początkowa fascynacja nową opiekunką zamienia się w niechęć i strach dzieci.

"Zstępuje Gryla z gór, na plecach targając wór,
nóż ostry, chowając na pozór,
aby wydrążyć dzieciom brzuchy i ozór.
Na gulasz posiekać i miłe, i swarne
utuczyć jak świnie jedzeniem
i pożreć na Boże Narodzenie".

Gloria to opiekunka z piekła rodem. Roztacza wokół siebie dziwną aurę, a jej kompanem jest czarny kot. Kim tak naprawdę jest kobieta, która przybyła z Islandii?

Dawno się tak nie uśmiałam podczas czytania horroru. Miało być strasznie i było, a przy okazji wyszło zabawnie. Czytając, dowiedziałam się trochę ciekawostek na temat mitologii islandzkiej. Odkryłam nowy przepis na pyszny, sycący i rozgrzewający gulasz z... A tego to Wam nie zdradzę. Troszkę zmartwił mnie fakt, że ta książka ma zaledwie 200 stron, czyli taka do przeczytania w kilka godzin. Fabuła obejmuje okres okołoświąteczny od 1 do 26 grudnia. Mroczna i klaustrofobiczna atmosfera sierocińca działa na czytelnika niczym płachta na byka, a wszechobecne zło i czający się kot dodają smaczku tej historii.

Ja wiem, że Święta Wielkanocne za pasem, ale mam takie pytanie: czytacie może jeszcze książki z Bożym Narodzeniem w tle? Ja na przekór sobie, bo od lat nie czytam książek świątecznych, postanowiłam zrobić wyjątek i sięgnęłam po horror, którego akcja dzieje się w czasie Świąt Bożego Narodzenia. Co mnie podkusiło? Lubię od czasu do czasu zaczytać się w horrorze.

"Nigdy nie...

więcej Pokaż mimo to