Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz
Okładka książki Rainbow in the Dark Ronnie James Dio, Wendy Dio, Mick Wall
Ocena 7,5
Rainbow in the... Ronnie James Dio, W...

Na półkach: , ,

Choć autobiografia Ronnie’ego Jamesa Dio kończy się na długo przed śmiercią wokalisty, zdaje się być dziełem skończonym. Dio opisuje w niej swoją drogę od wczesnego dzieciństwa i nauki gry na trąbce, po spełnienie marzenia, jakim był występ z własnym zespołem w Medison Square Garden. Oprócz anegdot z życia rockowego muzyka, dużo tu informacji o przeobrażeniach w muzyce rockowej od lat 60. do lat 80. ubiegłego wieku oraz o działaniu przemysłu muzycznego. Choć na sukces Dio musiał solidnie zapracować, współpracując z dwoma trudnymi w obsłudze gitarzystami, choć życie go nie rozpieszczało (kiedy zaczynał pisać autobiografię miał już zdiagnozowanego raka żołądka, który go wkrótce pokonał), wszystko pisane lekko i z humorem. Oraz z pokorą, cechą raczej nietypową dla ludzi, którzy osiągnęli sukces. Dodatkowym atutem są dopiski żony, które pozwalają na spojrzenie na karierę muzyka z punktu widzenia jego managera.

Choć autobiografia Ronnie’ego Jamesa Dio kończy się na długo przed śmiercią wokalisty, zdaje się być dziełem skończonym. Dio opisuje w niej swoją drogę od wczesnego dzieciństwa i nauki gry na trąbce, po spełnienie marzenia, jakim był występ z własnym zespołem w Medison Square Garden. Oprócz anegdot z życia rockowego muzyka, dużo tu informacji o przeobrażeniach w muzyce...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Łatwo ludzi, którzy korzystają z usług różnej maści uzdrowicieli nazwać szurami, ale im więcej książek o przemyśle farmaceutycznym czytam, tym bardziej ich rozumiem. "Imperium bólu" to kolejny przykład na to, że wiara, iż leki przepisane przez lekarza wyleczą, bywa równie iluzoryczna jak wiara w uzdrowicieli. Tylko uzdrowiciele działają bardziej lokalnie i nie mają tylu funduszy na uciszanie krytyki.

Łatwo ludzi, którzy korzystają z usług różnej maści uzdrowicieli nazwać szurami, ale im więcej książek o przemyśle farmaceutycznym czytam, tym bardziej ich rozumiem. "Imperium bólu" to kolejny przykład na to, że wiara, iż leki przepisane przez lekarza wyleczą, bywa równie iluzoryczna jak wiara w uzdrowicieli. Tylko uzdrowiciele działają bardziej lokalnie i nie mają tylu...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Dobra, choć gdyby liczyła jakieś sto stron mniej, niewiele by straciła.

Dobra, choć gdyby liczyła jakieś sto stron mniej, niewiele by straciła.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Ciekawy sposób odreagowania wspomnień koszmaru wojny. W końcu nie wszystkie wojenne wspomnienia muszą być martyrologiczne.

Ciekawy sposób odreagowania wspomnień koszmaru wojny. W końcu nie wszystkie wojenne wspomnienia muszą być martyrologiczne.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Daje do myślenia... ale język zdecydowanie mnie męczył.

Daje do myślenia... ale język zdecydowanie mnie męczył.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

W dzieciństwie zachwyciłam się filmem. Potem próbowałam czytać i nie dałam rady, bo strasznie mi się dłużyło. Nawet interpretacja Krzysztofa Gosztyły nie sprawiła, że powieść uznałam za interesującą. Zdecydowanie wolę opowiadanie R. Bradbury'ego "Posłaniec", stanowiące inspirację dla powieści Kinga.

W dzieciństwie zachwyciłam się filmem. Potem próbowałam czytać i nie dałam rady, bo strasznie mi się dłużyło. Nawet interpretacja Krzysztofa Gosztyły nie sprawiła, że powieść uznałam za interesującą. Zdecydowanie wolę opowiadanie R. Bradbury'ego "Posłaniec", stanowiące inspirację dla powieści Kinga.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Bardzo smutna książka o pustce w życiu i próbie jej zapełnienia. A zaczyna się tak pogodnie... Jeśli chodzi o literaturę opisującą, co narkotyki robią z ludźmi — stawiam na równi z "Heroiną" Piątka.

Bardzo smutna książka o pustce w życiu i próbie jej zapełnienia. A zaczyna się tak pogodnie... Jeśli chodzi o literaturę opisującą, co narkotyki robią z ludźmi — stawiam na równi z "Heroiną" Piątka.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Nie wiem, co w tej powieści takiego kontrowersyjnego... Jak dla mnie, to wszystko dzieje się głównie w głowie Patrika. Powieść w wersji audio miała dla mnie tę zaletę, że pomagała mi zasnąć, kiedy leżałam w szpitalu i miałam problemy ze spaniem. I usypiające działanie bynajmniej nie było zasługą lektora.

Nie wiem, co w tej powieści takiego kontrowersyjnego... Jak dla mnie, to wszystko dzieje się głównie w głowie Patrika. Powieść w wersji audio miała dla mnie tę zaletę, że pomagała mi zasnąć, kiedy leżałam w szpitalu i miałam problemy ze spaniem. I usypiające działanie bynajmniej nie było zasługą lektora.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Nigdy bym po to nie sięgnęła, gdyby w Polsce nie ukazało się "Battle Royale" i w recenzjach nie przeczytałabym, że autorka mocno się inspirowała japońską powieścią. Gdyby nie te nazbyt widoczne inspiracje, byłaby gwiazdka więcej.

Nigdy bym po to nie sięgnęła, gdyby w Polsce nie ukazało się "Battle Royale" i w recenzjach nie przeczytałabym, że autorka mocno się inspirowała japońską powieścią. Gdyby nie te nazbyt widoczne inspiracje, byłaby gwiazdka więcej.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Widać, że autor tworzył swoje dzieło w bólach. W podobnych bólach przyszło mi czytać tę publikację. Choć nie żałuję straconego czasu, do książki wracać nie zamierzam.

Widać, że autor tworzył swoje dzieło w bólach. W podobnych bólach przyszło mi czytać tę publikację. Choć nie żałuję straconego czasu, do książki wracać nie zamierzam.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Zdjęcie profilowe alchemia_slowa
alchemia_slowa
„Rok 1984” to jedna z moich ulubionych powieści, „Folwark zwierzęcy” lubię już nieco mniej, ale również cenię. Dlatego z ciekawością sięgnęłam po powieść George’a Orwella nie będącą dystopią.
„Brak tchu” to opowieść o mężczyźnie przechodzącym kryzys wieku średniego. Jednak dla George’a Bowlinga nie przejawia się o zdradzaniem żony z dużo młodszymi kobietami. Bowling, mając akurat trochę dodatkowej gotówki, postanawia odwiedzić swoje rodzinne strony. Jadąc tam wspomina swoje życie, dzieciństwo, młodość, doświadczenia wojenne oraz okoliczności, które sprawiły, że teraz akwizytorem ubezpieczeniowym, żonatym z kobietą, z którą nic go nie łączy. Ma nadzieję, że powrót do miejsca, w którym spędził dzieciństwo sprawi, że choć na chwilę wyrwie się z marazmu, że choć przez chwilę będzie mógł robić to, co dawniej sprawiało mu przyjemność. Nie wziął jednak pod uwagę, że tak jak on nie jest już tym chłopakiem, który dwadzieścia lat wcześniej opuszczał rodzinną miejscowość, tak i rodzinna miejscowość też nie jest tą samą, w której się wychował.
Powieść można potraktować jako portret Wielkiej Brytanii w przededniu II wojny światowej i przemian, jakie w niej zachodziły w okresie międzywojennym. Jednak ja w trakcie lektury miałam przede wszystkim w głowie zdjęcia z lat 80. I 90. ubiegłego wieku, które często krążą po sieci z podpisem: „kiedyś było jakoś fajniej”. Dokładnie to samo myśli (choć niekoniecznie ubiera to w takie słowa) George Bowling, porównując czasy swojego dzieciństwa z obecną rzeczywistością. Pod tym względem „Brak tchu” zupełnie się nie zestarzał. Wygląda na to, że fakt, iż „kiedyś było jakoś fajniej” to jedna z tych niewielu niezmiennych rzeczy w ciągle i coraz szybciej zmieniającej się rzeczywistości.

Zdjęcie profilowe alchemia_slowa
alchemia_slowa
„Rok 1984” to jedna z moich ulubionych powieści, „Folwark zwierzęcy” lubię już nieco mniej, ale również cenię. Dlatego z ciekawością sięgnęłam po powieść George’a Orwella nie będącą dystopią.
„Brak tchu” to opowieść o mężczyźnie przechodzącym kryzys wieku średniego. Jednak dla George’a Bowlinga nie przejawia się o zdradzaniem...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Wszystko zależy od przyimka Jerzy Bralczyk, Andrzej Markowski, Jan Miodek, Jerzy Sosnowski
Ocena 7,7
Wszystko zależ... Jerzy Bralczyk, And...

Na półkach: ,

Przykład, że o zawiłościach języka polskiego można rozmawiać lekko i z humorem, a przy tym merytorycznie.

Przykład, że o zawiłościach języka polskiego można rozmawiać lekko i z humorem, a przy tym merytorycznie.

Pokaż mimo to

Okładka książki Ja, Fronczewski Piotr Fronczewski, Marcin Mastalerz
Ocena 7,5
Ja, Fronczewski Piotr Fronczewski, ...

Na półkach: ,

Wywiad trochę w stylu "nie chcem, ale muszem", czyli P. Fronczewski zgodził się na wywiad, ale nie bardzo ma ochotę odpowiadać na większość pytań. Za wiele ról ceniłam i cenię Fronczewskiego, jego głosu mogę słuchać w nieskończoność, ale trochę żałuję, że ten wywiad przeczytałam. Nie, żeby mi zależało na pikantnych szczegółach z życia aktora czy jego kolegów i koleżanek po fachu, wolałabym po prostu, żeby tak bardzo nie manifestował niechęci do prowadzenia rozmowy.

Wywiad trochę w stylu "nie chcem, ale muszem", czyli P. Fronczewski zgodził się na wywiad, ale nie bardzo ma ochotę odpowiadać na większość pytań. Za wiele ról ceniłam i cenię Fronczewskiego, jego głosu mogę słuchać w nieskończoność, ale trochę żałuję, że ten wywiad przeczytałam. Nie, żeby mi zależało na pikantnych szczegółach z życia aktora czy jego kolegów i koleżanek po...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Książka znanego neurologa i psychiatry wprowadza nas w świat niespodzianek, jakie kryją się w mózgu. Oliver Sacks opisuje przypadki ludzi, którzy czy to od urodzenia, czy na skutek przebytej choroby nie są w stanie normalnie funkcjonować w społeczeństwie. Często nawet nie są świadomi, że coś jest z nimi nie w porządku. Jednak opisywani pacjenci nie są dla lekarza, tylko przypadkami chorobowymi. Poza opisem ich nietypowych zachowań (z których tytułowy mężczyzna, który pomylił żonę z kapeluszem, nie jest najbardziej egzotycznym przypadkiem) czy ich przyczyn, skupia się na tym, w jaki sposób można, jeśli w ogóle można pomóc tym ludziom funkcjonować w społeczeństwie. Pochyla się także nad osobami niepełnosprawnymi intelektualnie, dostrzegając ich ukryte talenty i pomagając znaleźć aktywności, w których będą mogli się realizować.
Sacks pokazuje nie tylko jakim fascynującym i pełnym niespodzianek narządem jest mózg. Pokazuje także, że czasem nie warto leczyć człowieka, który zyskując „normalność”, może stracić unikalne zdolności będące wynikiem dysfunkcji mózgu.

Książka znanego neurologa i psychiatry wprowadza nas w świat niespodzianek, jakie kryją się w mózgu. Oliver Sacks opisuje przypadki ludzi, którzy czy to od urodzenia, czy na skutek przebytej choroby nie są w stanie normalnie funkcjonować w społeczeństwie. Często nawet nie są świadomi, że coś jest z nimi nie w porządku. Jednak opisywani pacjenci nie są dla lekarza, tylko...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Nie czytałam tego w dzieciństwie, a teraz nie bardzo rozumiem, jak można się tą bajką zachwycać. I nie bardzo trafia do mnie koncepcja życia po śmierci, w którym znów można umrzeć. To po co człowiek jest szlachetny za życia? Żeby po śmierci znów narażać swoją nieśmiertelną duszę na śmierć?

Nie czytałam tego w dzieciństwie, a teraz nie bardzo rozumiem, jak można się tą bajką zachwycać. I nie bardzo trafia do mnie koncepcja życia po śmierci, w którym znów można umrzeć. To po co człowiek jest szlachetny za życia? Żeby po śmierci znów narażać swoją nieśmiertelną duszę na śmierć?

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Zachorowanie na nowotwór i pobyt na oddziale szpitalnym zainspirowały Aleksandra Sołżenicyna do napisania tej książki. Tytułowy oddział miał być metaforą państwa totalitarnego. Sołżenicyn zawarł jednak w swojej powieści tyle, że ja nie widzę sensu szukania tu jakichkolwiek metafor. Z uwagi na egalitarny charakter nowotworu na oddziale leżą przedstawiciele wszystkich niemal warstw ludności Związku Radzieckiego, z których każdy ma swoją przeszłość. Poznajemy więc święcie wierzących w system idealistów, cynicznych aparatczyków partyjnych oraz zesłańców. Jeśli do tego dodać personel – mamy ZSRR w pigułce. Ale Oddział chorych na raka to nie tylko skoncentrowany opis największego socjalistycznego państwa. To także opis rozmaitych reakcji na chorobę, stosunek lekarzy do pacjentów oraz różnicę między traktowaniem pacjenta, który jest po prostu pacjentem a pacjenta, który jest również lekarzem. Wszystko to sprawia, że otrzymujemy powieść, która na długo zapada w pamięć. Bez konieczności dodawania jej dodatkowych interpretacji.

Zachorowanie na nowotwór i pobyt na oddziale szpitalnym zainspirowały Aleksandra Sołżenicyna do napisania tej książki. Tytułowy oddział miał być metaforą państwa totalitarnego. Sołżenicyn zawarł jednak w swojej powieści tyle, że ja nie widzę sensu szukania tu jakichkolwiek metafor. Z uwagi na egalitarny charakter nowotworu na oddziale leżą przedstawiciele wszystkich niemal...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Argentyński dziennikarz Martín Caparrós podróżuje po świecie i rozmawia z tymi, którzy nie mają dostatecznej ilości jedzenia. Są to zarówno matki, które nie rozumieją, dlaczego lekarz z organizacji Lekarze bez Granic twierdzi, że ich dzieci są niedożywione, skoro dostają codziennie miskę ryżu (no, chyba że akurat nawet tej miski ryżu nie ma), jak i Amerykanie, zarabiający tyle, że muszą korzystać z zapomóg socjalnych i są otyli, bo jedyna dieta, na jaką ich stać, to jedzenie wysoko przetworzone. Czasem pyta swoich rozmówców, kto ich zdaniem ponosi za to odpowiedzialność, choć sam doskonale wie, że odpowiedź na to pytanie jest złożona.

Pomiędzy rozmowy Caparrós wplata informacje o funkcjonowaniu współczesnego zglobalizowanego świata. O tym, jak to się dzieje, że ceny jedzenia potrafią gwałtownie wzrosnąć na całym świecie niezależnie od tego, czy w danym roku była klęska nieurodzaju, czy pogoda dopisała. Sięga też do historii, wspominając m.in. wielki głód na Ukrainie, na terenie, na którym gleby są bardzo urodzajne, pokazując tym samym, że głód bywa narzędziem walki politycznej.

„Głód” pozostaje na długo w pamięci. Nie tylko dlatego, że uświadamia skalę głodu na świecie, ale ponieważ pokazuje, że ludzie głodują nie dlatego, że na świecie nie ma dostatecznej ilości jedzenia.

„Jak do diabła możemy żyć, wiedząc, że dzieją się takie rzeczy?” – pyta nie raz autor… wskazując, że na to pytanie również nie ma prostej odpowiedzi.

Argentyński dziennikarz Martín Caparrós podróżuje po świecie i rozmawia z tymi, którzy nie mają dostatecznej ilości jedzenia. Są to zarówno matki, które nie rozumieją, dlaczego lekarz z organizacji Lekarze bez Granic twierdzi, że ich dzieci są niedożywione, skoro dostają codziennie miskę ryżu (no, chyba że akurat nawet tej miski ryżu nie ma), jak i Amerykanie, zarabiający...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Mocno przereklamowane. Ale całkiem niezły opis prania mózgu... choć czytałam lepsze.

Mocno przereklamowane. Ale całkiem niezły opis prania mózgu... choć czytałam lepsze.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Sama koncepcja wygrywania przetargów — co najmniej ciekawa. Początkowo się wynudziłam, jednak w miarę rozwoju akcji — wciąga.

Sama koncepcja wygrywania przetargów — co najmniej ciekawa. Początkowo się wynudziłam, jednak w miarę rozwoju akcji — wciąga.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Niby dobre, ale pod wieloma względami mocno kojarzy mi się z pierwszą częścią trylogii Harari'ego.
Poza tym ciekawa interpretacja "Jądra ciemności" Conrada.

Niby dobre, ale pod wieloma względami mocno kojarzy mi się z pierwszą częścią trylogii Harari'ego.
Poza tym ciekawa interpretacja "Jądra ciemności" Conrada.

Pokaż mimo to