Jest muzułmańską pisarką brytyjską. Debiutowała powieścią "Chłopiec z Aleppo, który namalował wojnę" w 2013 r. Ma korzenie syryjsko-algierskie. Wychowywała się w Londynie. Studiowała kreatywne pisanie (creative writing) na Uniwersytecie KIngston.
To aż zaskakujące, jak dobrze się czasem czyta takie trudne książki. Bo "Chłopiec z Aleppo, który namalował wojnę" jest powieścią trudną i poruszającą, ale na swój sposób piękną, choć pełną okrucieństwa. Odbiór lektury zmienia jednak narracja - opowieść toczy się bowiem z punktu widzenia syryjskiego nastolatka. Adam ma 14 lat i na początku coś mi tu nie grało, bo jego sposób wypowiedzi i postrzegania świata pasowałby do młodszego chłopca. Szybko jednak zauważyłam, że chłopiec cierpi na jakieś zaburzenia - odbiera wszystko dosłownie, nie pojmuje szybko zachodzących w Aleppo zmian i przede wszystkim postrzega świat i ludzi za poprzez kolory. A potem zamyka się w pokoju i próbuje namalować swoje doświadczenia, z obrazów zaś wyłania się wojna.
Akcja powieści rozgrywa się na początku wojny domowej w Syrii - zaczynają się demonstracje, ataki, bombardowania, ludzie znikają i giną, często doświadczając wcześniej niewyobrażalnych tortur. Bliskich Adama też spotyka wiele tragedii, zresztą i sam chłopiec zostaje ranny. Jednak Adam nie do końca rozumie, co się dzieje, to czytelnik dostrzega wszystkie okrucieństwa, które umykają pojmowaniu chorego chłopca. Bardzo spodobała mi się taka narracja, tak samo jak i wątek malowania wojny, zauważania emocji jako kolorów. Całość przeczytałam, wręcz pochłonęłam zaskakująco szybko - aż żałuję, że "Chłopiec z Aleppo..." tyle czasu przeleżał na mojej półce, czekając na swoją kolej :).
Jedna z najpiękniejszych i jednocześnie najsmutniejszych książek, jakie przeczytałam.
Czternastoletni chłopiec z symptomami zespołu Aspergera i synestezją zostaje brutalnie wciągnięty w świat wojny. Nie rozumie, co się dzieje; dzięki odpowiedniej narracji możemy dokładnie widzieć świat wrażliwymi oczami chłopca, odczuwać jego smutek, strach, gniew, zdziwienie, a także krótkie chwile radości.
Książka pokazuje, jak otaczająca wojna powoli, stopniowo odziera z człowieczeństwa. Wiele scen dosłownie złamało mi serce, zwłaszcza te, gdzie chłopiec wyjadał jedzenie ze śmietnika, lub gdy odstrzelono mu palce, a on nie rozumiał, dlaczego nie chcą się złożyć z powrotem.
Pięknie jest przedstawiona postać siostry Adama, pokazana jej siła i starania, by zapewnić bezpieczeństwo rodzinie, to, jak kocha brata nad życie; myśl o nim przywraca jej odwagę nawet w najtrudniejszych momentach.
Dawno żadna książka nie zrobiła na mnie takiego wrażenia. Bardzo, bardzo polecam.