-
Artykuły„Kobiety rodzą i wychowują cywilizację” – rozmowa z Moniką RaspenBarbaraDorosz1
-
ArtykułyMagiczne sekrety babć (tych żywych i tych nie do końca…)corbeau0
-
ArtykułyNapisz recenzję powieści „Kroczący wśród cieni” i wygraj pakiet książek!LubimyCzytać2
-
ArtykułyLiam Hemsworth po raz pierwszy jako Wiedźmin, a współlokatorka Wednesday debiutuje jako detektywkaAnna Sierant1
Biblioteczka
2015-10-04
2015-09-23
2015-09-23
2015-09-21
2015-09-17
2015-09-15
2015-09-09
2015-09-03
2015-08-03
Jak to dobrze! Jak to dobrze, że nie czytałem tego w młodości! W szaleństwie Giertycha była jakaś słuszność, kiedy się bał sprzedawania uczniom tego językowego szaleństwa.
Ach Czytałem, Czytałem, Czytałem, na siedząco i na Stojąco, czasem Śpiewałem przy tym Czytaniu mojem, takem się wziął wciągnął.
Polacy, gęsi, Gombrowicza czytajcie, a Czytajcie!
Jak to dobrze! Jak to dobrze, że nie czytałem tego w młodości! W szaleństwie Giertycha była jakaś słuszność, kiedy się bał sprzedawania uczniom tego językowego szaleństwa.
Ach Czytałem, Czytałem, Czytałem, na siedząco i na Stojąco, czasem Śpiewałem przy tym Czytaniu mojem, takem się wziął wciągnął.
Polacy, gęsi, Gombrowicza czytajcie, a Czytajcie!
2015-08-11
Ano Stasiuk. Snujący się i cierpki, poetyczny, twardy. Dzieło jakieś tam wybitne nie jest, ale Nike to by mogło dostać.
Ano Stasiuk. Snujący się i cierpki, poetyczny, twardy. Dzieło jakieś tam wybitne nie jest, ale Nike to by mogło dostać.
Pokaż mimo to2015-08-25
No tak, Malte... Walka z metaforami i własnym umysłem. Ograniczonym, co by nie było. Książka jest bez dwóch zdań magiczna. Nie lubię poezji, ale lubię poetycką prozę, bo otwiera we mnie jakieś drzwi, które są ciągle niedootwarte. Myślę, że kiedyś tu wrócę, może być, że pod koniec życia.
No tak, Malte... Walka z metaforami i własnym umysłem. Ograniczonym, co by nie było. Książka jest bez dwóch zdań magiczna. Nie lubię poezji, ale lubię poetycką prozę, bo otwiera we mnie jakieś drzwi, które są ciągle niedootwarte. Myślę, że kiedyś tu wrócę, może być, że pod koniec życia.
Pokaż mimo to2015-08-03
Reportaże czytam rzadko, bo język nie porywa, proza raczej płaska. Tu jest w gruncie rzeczy podobnie, ale treść książki wciąga i otwiera oczy takiemu komuś jak chociażby ja.
Reportaże czytam rzadko, bo język nie porywa, proza raczej płaska. Tu jest w gruncie rzeczy podobnie, ale treść książki wciąga i otwiera oczy takiemu komuś jak chociażby ja.
Pokaż mimo to2015-08-03
No to się pośmiałem, i tyle mojego. Śmieszne, dowcipne, dla kogoś tam może i oburzające. Miło było.
No to się pośmiałem, i tyle mojego. Śmieszne, dowcipne, dla kogoś tam może i oburzające. Miło było.
Pokaż mimo to2015-08-25
Gdzieś w języku, w metaforach, w poplątaniu... Niby nic, a w głowie siedzi.
Gdzieś w języku, w metaforach, w poplątaniu... Niby nic, a w głowie siedzi.
Pokaż mimo to2015-08-28
Niezłe. Choć ta proza do końca mnie nie wzięła. Wiem, że miało być prosto, reportersko, surowo, brudno. Ale skoro tak, to jak dla mnie nie było dość prosto, reportersko, surowo, brudno. Czegoś zabrakło. Zwartości, szybkości.
Niezłe. Choć ta proza do końca mnie nie wzięła. Wiem, że miało być prosto, reportersko, surowo, brudno. Ale skoro tak, to jak dla mnie nie było dość prosto, reportersko, surowo, brudno. Czegoś zabrakło. Zwartości, szybkości.
Pokaż mimo to2015-07-22
Iiii tam... Takie toto nijakie... Bez polotu. Nie moje.
Iiii tam... Takie toto nijakie... Bez polotu. Nie moje.
Pokaż mimo to2015-07-14
Twardy ten Twardoch, konkretny. Płynie się gładko przez tę prozę, bełkotliwą nieco, czkawkowatą. Podobało mi się. A może nie. To nie ma znaczenia. Nic przecież nie ma znaczenia.
Twardy ten Twardoch, konkretny. Płynie się gładko przez tę prozę, bełkotliwą nieco, czkawkowatą. Podobało mi się. A może nie. To nie ma znaczenia. Nic przecież nie ma znaczenia.
Pokaż mimo to2015-06-26
Hipnotyczna proza... Wczesny Stachura, a już nieuporządkowany, duszny, wzlotny...
Hipnotyczna proza... Wczesny Stachura, a już nieuporządkowany, duszny, wzlotny...
Pokaż mimo to2015-06-15
Pewnie najlepszy sposób, by opowiedzieć o powstaniu.
Lecz jakoś mnie to nie wzięło. Coś, gdzieś. Zabrakło. Raczej we mnie zabrakło, no bo nie w Mironie.
Pewnie najlepszy sposób, by opowiedzieć o powstaniu.
Lecz jakoś mnie to nie wzięło. Coś, gdzieś. Zabrakło. Raczej we mnie zabrakło, no bo nie w Mironie.
Ten zbiorek opowieści o ludzkich zmaganiach z własnym głosem jest znakomity z kilku powodów:
- Primo: Otwiera oczy na temat, który dla wielu ludzi po prostu nie istnieje. Jesteśmy przyzwyczajeni do życia z własnym głosem jako czymś, co zostało nam dane i po prostu jest takie, jakie jest. Nie mamy pojęcia, że nasz głos może być potężnym narzędziem, ale nie wiemy także, że może poważnie ograniczać nasze życie, czynić je uboższym we wszelkich sferach, nawet duchowej i emocjonalnej. Nie wiemy, że nad głosem można pracować tak, jak pracuje się nad ciałem, nad umysłem, nad duchem. I to jest być może najważniejszy temat tej książki: że głos jest holistycznie zespolony z całym człowiekiem, że nie jest dodatkiem, ale stanowi immanentną część naszej natury, i że pracując nad głosem możemy odmienić samych siebie.
- Secundo: Książka została napisana przez profesjonalistkę zajmującą się zawodowo pracą nad emisją głosu, a zatem opowiedzianym w niej historiom można wierzyć w ciemno. Nawet, jeżeli występujący tam bohaterowie są jedynie inspirowani realnymi osobami, nie zmienia to faktu, że są to ludzie z krwi i kości, a ich przeżycia i emocje są prawdziwe – nieraz aż do bólu. Dodatkowym atutem są wplecione w tkankę narracji ciekawostki i fakty naukowe o głosie, jego fizyce i fizjologii, które wzbogacają lekturę i są po prostu diablo ciekawe. Można powiedzieć, że pod względem formy i literackiej materii najbliżej jest „Szeptom i krzykom” do znakomitego „Mężczyzny, który pomylił swoją żonę z kapeluszem” Olivera Sacksa – a kto czytał ten wie, że lepszej rekomendacji niż to porównanie nie potrzeba.
- Last but not least: „Szepty i krzyki” to po prostu kawałek doskonałej prozy „do czytania”. Niekiedy miałem wrażenie, że czytam wciągającą powieść, zaludnioną plastycznie, sugestywnie wykreowanymi postaciami - a to głównie dzięki żywym dialogom, w których obecna jest także sama narratorka, gdy trzeba zaangażowana całą sobą w opisywaną akcję, by znów po chwili nabrać profesjonalnego dystansu stendhalowskiego zwierciadła przechadzającego się po gościńcu. Do tego skrzące się tu i ówdzie mrugnięcia okiem, błyskotliwe nawiązania do popkultury (np. w nazwach śródtytułów) i cała gama smaczków, których odkrywanie dodatkowo pogłębia przyjemność czytania. Finałowy rozdział, będący pod względem kompozycji dialogiem między kobietą i mężczyzną, to prawdziwa wisienka na torcie, napisana z nerwem, a nawet swoistym seksapilem – co w żaden sposób nie pomniejsza wartości zawartej w niej wiedzy oraz ogromu tematów i wątków, o których można potem dyskutować godzinami po zakończonej lekturze.
Ten zbiorek opowieści o ludzkich zmaganiach z własnym głosem jest znakomity z kilku powodów:
więcej Pokaż mimo to- Primo: Otwiera oczy na temat, który dla wielu ludzi po prostu nie istnieje. Jesteśmy przyzwyczajeni do życia z własnym głosem jako czymś, co zostało nam dane i po prostu jest takie, jakie jest. Nie mamy pojęcia, że nasz głos może być potężnym narzędziem, ale nie wiemy także, że...