-
ArtykułyHłasko, powrót Malcolma, produkcja dla miłośników „Bridgertonów” i nie tylkoAnna Sierant1
-
ArtykułyAkcja recenzencka! Wygraj książkę „Cud w Dolinie Poskoków“ Ante TomiciaLubimyCzytać1
-
Artykuły„Paradoks łosia”: Steve Carell i matematyczny chaos Anttiego TuomainenaSonia Miniewicz1
-
ArtykułyBrak kolorowych autorów na liście. Prestiżowy festiwal w ogniu krytykiKonrad Wrzesiński13
Biblioteczka
2017-08
2017-05
Felietony czyta się fantastycznie. Nawet drugi raz.
Jeżeli chodzi o warstwę językową, wiedziałem czego się spodziewać i nie zawiodłem się. Nie od dzisiaj wiadomo, że polski to język Mickiewicza i Masłowskiej. To już oficjalne. I nie ma o czym dyskutować.
Jedynym elementem, który stanowił dla mnie pewnego rodzaju novum było podejście do zjawisk, którym się przyglądała DM. Chodzi mi o zrozumienie bądź próbę zrozumienia i absolutny brak szydery (no może lekka ironia), co w takim połączeniu i przy tego rodzaju publicystyce i tematach jest dość rzadkie. Na marginesie, próba zrozumienia drugiej istoty, czy zjawiska nam obcego to towar mocno deficytowy w naszej kulturze, dlatego wdzięczny jestem za tę radykalną kontrę stylistyczną w stosunku do rzeczywistości.
DM pozostaje jedynym autorem, który powoduje u mnie nie do końca kontrolowane salwy śmiechu - czy jak by powiedział Szpakowski - przyśmiechy. Dzięki!
Koniec tych minienuncjacji.
Felietony czyta się fantastycznie. Nawet drugi raz.
Jeżeli chodzi o warstwę językową, wiedziałem czego się spodziewać i nie zawiodłem się. Nie od dzisiaj wiadomo, że polski to język Mickiewicza i Masłowskiej. To już oficjalne. I nie ma o czym dyskutować.
Jedynym elementem, który stanowił dla mnie pewnego rodzaju novum było podejście do zjawisk, którym się przyglądała DM....
2016
Swój utwór Schopenhauer podzielił na dwie części. Od razu się przyznam, ze wywołały one u mnie skrajne odczucia. Druga część potężnie mnie znudziła.
Poświęcona jest porównaniu różnych religii, ich pochodzeniu i wzajemnym oddziaływaniu. Na obecnym etapie nie jestem tym zainteresowany.
Natomiast pierwsza część to zupełnie inna historia. A. (jesteśmy z Schopenhauerem na Ty) swoje poglądy przedstawia w formie dialogu pomiędzy reprezentującymi zgoła odmienne poglądy na tematy przede wszystkim religijne Filaletesem - miłośnikiem prawdy i Demofelesem - miłośnikiem ludu. Tak skonstruowany wywód umożliwia przedstawienie sprawy w sposób wszechstronny, ponieważ dopuszcza racje obu stron jako pełnoprawne, chociaż umówmy się, jest jasne, że A. opowiada się po stronie Filaletesa.
Bardzo ciekawy jest punkt widzenia, jaki przyjął A. Według niego religia nie stoi w opozycji do filozofii, ale obie te dziedziny uzupełniają się, służą temu samemu wzniosłemu celowi, choć oczywiście wyżej w hierarchii znajduje się filozofia.
Takie położenie względem siebie wynika z prostego faktu, że natura obdarzyła ludzi całym wachlarzem zdolności intelektualnych i jednocześnie nie pozbawiła potrzeb duchowych, które muszą być zaspokojone właśnie zgodnie z możliwościami intelektualnymi.
I jest to zapewne krzywdzące dla osób wierzących, że według A. religia zaspokaja potrzeby duchowe ludzi o mniejszych możliwościach intelektualnych, ale przynajmniej jako zwolennik filozofii nie stawia ich w tej zwyczajowej sytuacji, w której pokazywani są jako byty odarte z rozumu będące inkarnacją bałwochwalczych atawizmów. Chociaż tyle (taki żart).
Wracając do istoty sprawy, tak religia jak i filozofia starają się ukazać uniwersalne zasady/wartości/normy moralne czy etyczne postępowania. Religia nie wprost, pod płaszczykiem alegorii [do której paradoksalnie nie może się przyznać bo straci status religii (sic!)], a filozofia bezpośrednio, co według A. nie jest dostępne dla wszystkich.
Dlatego też są to dziedziny, które muszą się uzupełniać się w procesie udoskonalania ludzkości zróżnicowanej pod względem intelektualnym.
Zarzuty dotyczące archaiczności słownictwa są niepoważne. Całość jest bardzo dobrze napisana, czytelna, a logika wywodu bez zarzutu.
Powyższa mini recenzja nie dotyka nawet 10% problematyki opisanej przez A., tak że polecam zgłębić tę lekturę osobiście bo jest to rozwijająca pozycja!
Swój utwór Schopenhauer podzielił na dwie części. Od razu się przyznam, ze wywołały one u mnie skrajne odczucia. Druga część potężnie mnie znudziła.
Poświęcona jest porównaniu różnych religii, ich pochodzeniu i wzajemnym oddziaływaniu. Na obecnym etapie nie jestem tym zainteresowany.
Natomiast pierwsza część to zupełnie inna historia. A. (jesteśmy z Schopenhauerem na Ty)...
2016
„Sprawiedliwi zdrajcy” Szabłowskiego to z jednej strony pomnik dla wielu bezimiennych bohaterów i hołd oddany wielu anonimowym ofiarom, ale zarazem niezwykle dojrzały reportaż, który poprzez traumatyczne wydarzenia historyczne stara się podjąć kwestie uniwersalne, związane z naturą człowieka, jego skłonnościami do czynienia dobra i zła.
W mojej ocenie dojrzałość tego reportażu wynika przede wszystkim z ujęcia problemu, a mianowicie autor stara się odnaleźć Ukraińców, którzy ratowali Polaków. Zadanie karkołomne i często niewykonalne bo jak znaleźć ludzi, którzy przez te wszystkie lata byli naznaczeni piętnem zdrajców, na których wrogo patrzyli członkowie ich własnych społeczności, które były dla nich jedynym światem, a których jedynym przewinieniem było okazanie ludzkich odruchów drugiemu człowiekowi.
Perspektywa którą zaznaczyłem, a która ukazuje konflikt przez pryzmat ludzkich zachowań, perspektywa która nie stara się dojść „prawd” stricte historycznych stwarza tło, na którym możliwa jest refleksja dotycząca korzeni dobra i zła.
I w tym właśnie tkwi siła reportażu Szabłowskiego! Poprzez liczne historie staramy się odkryć czynniki leżące u podstaw ludzkiej natury, które przyczyniają się do najbardziej wspaniałomyślnych jak i najbardziej podłych zachowań, które jednym każą zabijać a drugim każą ratować. Jeżeli będziemy umieli je zdefiniować może uda nam się uniknąć takich tragedii jak ta na Wołyniu, w Srebrenicy, Rwandzie czy pod jakimkolwiek innym równoleżnikiem w jakimkolwiek momencie naszej historii (nie mogłem się powstrzymać od lekkiego patosu na końcu).
Reasumując, doskonały reportaż!
„Sprawiedliwi zdrajcy” Szabłowskiego to z jednej strony pomnik dla wielu bezimiennych bohaterów i hołd oddany wielu anonimowym ofiarom, ale zarazem niezwykle dojrzały reportaż, który poprzez traumatyczne wydarzenia historyczne stara się podjąć kwestie uniwersalne, związane z naturą człowieka, jego skłonnościami do czynienia dobra i zła.
W mojej ocenie dojrzałość tego...
2015-09
Rafał Górski udowadnia, że demokracja liberalna/proceduralna może przekształcić się w demokrację głęboką/uczestniczącą, która jest zdecydowanie bliższa pierwotnej idei.
Swoje przekonanie, że ta szlachetna idea jest możliwa do zrealizowania popiera licznymi przykładami ze sfery polityki, gospodarki oraz sądownictwa, dla których słowem kluczem jest "samorządność". Niektóre przykłady są, co prawda, dość egzotyczne i mogą wydać się nieadekwatne dla Polski, ale przybliżają mechanizmy umożliwiające większej grupie decydować o charakterze życia publicznego i co najważniejsze, większość proponowanych rozwiązań funkcjonowała/funkcjonuje, a nie pozostaje w sferze abstrakcyjnych idei.
Warto przeczytać, żeby zapoznać się jak demokracja uczestnicząca realizuje się w praktyce, poznać jej zalety, ale i przyjrzeć się wadom.
Rafał Górski udowadnia, że demokracja liberalna/proceduralna może przekształcić się w demokrację głęboką/uczestniczącą, która jest zdecydowanie bliższa pierwotnej idei.
Swoje przekonanie, że ta szlachetna idea jest możliwa do zrealizowania popiera licznymi przykładami ze sfery polityki, gospodarki oraz sądownictwa, dla których słowem kluczem jest "samorządność". Niektóre...
Pan Maciej jest człowiekiem obdarzonym nietuzinkową wyobraźnią wspomaganą przez niecodzienną wrażliwość oraz poczucie humoru, pod którego dyskretnym urokiem pozostaję.
Jednak obcowanie z rzeczywistością stworzoną przez Sieńczyka wymaga naturalnych skłonności do odbywania ekstrawaganckich wycieczek w świat dziwności, w surrealistyczny świat gdzieś na styku wyobraźni i rzeczywistości (jeżeli jest to jakiś kontrast) bo z tej właśnie specyficznej perspektywy Sieńczyk dzieli się z nami swoimi przemyśleniami.
Jeżeli lubicie takie rajdy, polecam lekturę. Jeżeli nie, kupcie sobie inne używki za te dwajścia złotych.
Papierkiem lakmusowym, który zbada Wasze inklinacje będą felietony Pana Macieja, które możecie znaleźć na stronie dwutygodnika.
Pan Maciej jest człowiekiem obdarzonym nietuzinkową wyobraźnią wspomaganą przez niecodzienną wrażliwość oraz poczucie humoru, pod którego dyskretnym urokiem pozostaję.
więcej Pokaż mimo toJednak obcowanie z rzeczywistością stworzoną przez Sieńczyka wymaga naturalnych skłonności do odbywania ekstrawaganckich wycieczek w świat dziwności, w surrealistyczny świat gdzieś na styku wyobraźni i...