-
ArtykułyMama poleca: najlepsze książki dla najmłodszych czytelnikówEwa Cieślik19
-
ArtykułyKalendarz wydarzeń literackich: czerwiec 2024Konrad Wrzesiński5
-
ArtykułyWyzwanie czytelnicze Lubimyczytać. Temat na czerwiec 2024Anna Sierant1184
-
ArtykułyCzytamy w długi weekend. 31 maja 2024LubimyCzytać433
Porównanie z Twoją biblioteczką
Wróć do biblioteczki użytkownika2019-06-01
2018-12-17
Uwielbiam zarówno książkę, jak i film "Cudowny chłopak". Zatem kiedy zobaczyłam wśród zapowiedzi od Wydawnictwa Albatros tytuł "365 dni cudowności” nie zastanawiałam się długo czy ją chcę. Po prostu musiałam ją mieć.
"365 dni cudowności" to książka, która skrywa w sobie 365 cytatów na każdy dzień. Znajdziemy wśród nich słowa popularnych piosenek, cytaty z książek dla dzieci, epitafia z egipskich nagrobków i złote myśli znanych osobowości. Łączy je jedno - zachęcają do bycia życzliwym, szlachetnym oraz do czynienie dobra wokół siebie. Dotyczą przyjaźni, miłości, odwagi i wspomnianej już życzliwości.
Jedna myśl, na jeden dzień. Możemy je czytać przez cały rok, codziennie po jednej, albo można otwierać książkę w jakimkolwiek momencie i zatopić się w przypadkowej myśli. Warto jeszcze zwrócić uwagę na to, iż pomiędzy inspirującymi cytatami znajdziemy krótkie teksty napisane z perspektywy pana Browne'a, który opowiada odbiorcy o tym, skąd wziął się pomysł na wysyłanie pocztówek z wakacji ze wskazaniami. Ponadto mówi o wartościach, czy też przyjmowaniu pomocy od drugiego człowieka.
Muszę przyznać, iż książka została pięknie wydana. Każdą strony publikacji zdobi inny cytat, który bez wątpienia pozwala na chwilę refleksyjności. "365 dni cudowności" idealnie sprawdzi się w roli prezentu dla rodziny i bliskich. Czasami warto przeczytać kilka inspirujących myśli, które być może staną się zalążkiem do naszego działania. Serdecznie polecam!
Uwielbiam zarówno książkę, jak i film "Cudowny chłopak". Zatem kiedy zobaczyłam wśród zapowiedzi od Wydawnictwa Albatros tytuł "365 dni cudowności” nie zastanawiałam się długo czy ją chcę. Po prostu musiałam ją mieć.
"365 dni cudowności" to książka, która skrywa w sobie 365 cytatów na każdy dzień. Znajdziemy wśród nich słowa popularnych piosenek, cytaty z książek dla...
http://nie-oceniam-po-okladkach.blogspot.com/2017/04/39-52-kolory-zycia-tom-2-magdalena.html#more
W drugim tomie 52 kolorów życia autorka częstuje czytelnika kolejnymi barwnymi rozdziałami. Tym razem spotykamy się z takimi kolorami jak: granatowy, fioletowy, burgund, szafirowy, czekoladowy, bursztynowy i czerwony. Wszystkich zaintrygowanych tą barwną książką, a także tych, których uwagę przykuł pierwszy tom serii, serdecznie zapraszam do zapoznania się z moją recenzją. Kontynuacja losów Sally rozpoczyna się wyjątkowo smutno kobieta wraz z Tomkiem pojawia się w szpitalu, gdzie po zawale przebywa jej tata. Kiedy po pewnym czasie stan ojca Sally się poprawia, i młoda kobieta również zaczyna czuć się już lepiej, wraca nad morze. Tam pragnie kontynuować swoje przedsięwzięcie – otwarcie sklepu z kosmetykami. Wizyta nad morzem po raz kolejny dostarczy Sally wiele przygód. Kolejny „wypadek”, mafijne porachunki, a także spotkanie z nieziemsko przystojnym policjantem Jackiem Poznańskim, którego mieliśmy okazje poznać już w I tomie. Jak Autorka pisze „Pewnych rzeczy nie jesteś w stanie zaplanować ani im zapobiec, po prostu muszą się wydarzyć.” Lecz mimo to, czy silna wola Sally wystarczy? Czy szokująca informacje o Tomku wpłynie na decyzje Sally? Czy uda się jej powstrzymać przed urokiem Jacka? A może przed przeznaczeniem, po prostu nie da się uciec?
Przed Sally w drugim tomie stoją trudne decyzje. Kobieta nie wie co ma robić. Jacek zawrócił Sally tak w głowie, że nie jest w stanie podjąć odpowiedniej decyzji. Dotychczas poukładane życie zaczyna się stopniowo dezorganizować, a dylematy moralne zostają przytłoczone przez głos serca.
Warto zwrócić uwagę, iż historia Sally w tej części nabiera tempa z każdą kolejną strona, co powoduje, że czyta się ją jeszcze coraz szybciej, aby dowiedzieć się jak się zakończy. Ten tom, podobnie jak poprzedni czyta się lekko, miło i przyjemnie. Nie można się nudzić, bo zwrot akcji następuje gwałtownie i niespodziewanie. Godne uwagi jest również wykorzystanie przez autorkę poezji Marii Pawlikowskiej – Jasnorzewskiej, a także tekstów piosenek. Moim zdaniem to zdecydowanie podnosi wartość książki. Magdalena Kozioł perfekcyjnie wplotła poezję i teksty piosenek w swoją powieść. Zrobiła to w bardzo naturalny sposób, a jednocześnie bardzo urzekający. Dodatkowym uatrakcyjnieniem tego tomu była korespondencja prowadzona mailowo pomiędzy Sally a Jackiem.
Jestem oczarowana. Autorka po raz kolejny zafundowała czytelnikowi niesamowicie barwne, wnikliwe opisy otaczającej rzeczywistości, ludzi i miejsc.
Książka napisana jest z fascynującą wrażliwością. Magdalena Kozioł swobodnie maluje przed czytelnikiem piękny obraz, w którym można zaobserwować tytułowe kolory. Siedem „rozdziałów”, siedem pięknych barw i wachlarz emocji. Serdecznie polecam! A jaki kolor ma Wasze życie?
http://nie-oceniam-po-okladkach.blogspot.com/2017/04/39-52-kolory-zycia-tom-2-magdalena.html#more
W drugim tomie 52 kolorów życia autorka częstuje czytelnika kolejnymi barwnymi rozdziałami. Tym razem spotykamy się z takimi kolorami jak: granatowy, fioletowy, burgund, szafirowy, czekoladowy, bursztynowy i czerwony. Wszystkich zaintrygowanych tą barwną książką, a także tych,...
Całość tutaj: http://nie-oceniam-po-okladkach.blogspot.com/2017/05/45-52-kolory-zycia-tom-3-magdalena.html#more
W trzecim tomie 52 kolorów życia Autorka dalej czaruje czytelnika kolejnymi niesamowicie barwnymi rozdziałami. Tym razem spotykamy się z takimi kolorami jak: turkusowy, żółty, purpurowy, beżowy, perłowy i szmaragdowy. Nadmorska przygoda Sally z każdą stroną coraz bardziej nabiera tempa. Jakie wydarzenia tym razem kryją za sobą powyższe kolory? Serdecznie zapraszam do zapoznania się z moją recenzją!
Nadmorski romans Sally i Jacka rozkwita z każdą kolejną stroną książki. Uczucie, które ich połączyło zostało też przypieczętowane. Uwielbiają swoje towarzystwo i są sobą zafascynowani. Nie przyjmując wyrzutów sumienia do świadomości, dwójka zakochany staje się sobie coraz bliższa. Jacek poświęca swojej żonie i synkowi coraz mnie czasu. Pojawienie się Sally w jego życiu spowodowało, iż mężczyzna oddala się od swojej rodziny i musi robić wszystko, żeby ukryć romans przed małżonką. Uczucie do Sally zawładnęło jego całym ciałem i duszą... Ta kobieta z każdym kolejnym dniem staję się dla niego coraz bardziej ważniejsza. Jacek często przywołuję Sally w swoich wyobrażeniach i zastanawia się co akurat robi... Sally natomiast stopniowo przestaje myśleć o swoim narzeczonym. Jak łatwo można zaobserwować wszystko podąża w jednym kierunku, lecz czy wyniknie z tego coś dobrego? Czy kobieta zerwie zaręczyny? Czy Jacek zostawi żonę dla Sally? W tym tomie prócz chwil uniesień i radości, nie zabrakło też w życiu bohaterów sytuacji lekko dramatycznych, stawiających ich przeszłość pod ogromnym znakiem zapytania. Nadrzędną rolę w tym tomie odgrywa kolor purpurowy, który zdecydował dostarczyć Sally i Jackowi chwil smutku i rozterek. Ale... Po burzy zawsze wychodzi słońce.
„Ponoć to, co dajemy światu, dajemy sobie samym.”
Kolejny piękny tom. Bohaterowie stają mi się coraz bliżsi. Coraz bardziej zaczynam się wczuwać w ich sytuację. Coraz bardziej jestem zaintrygowana. Tom III definitywnie pobudza do refleksji. Wywołał we mnie wiele emocji. Muszę przyznać, iż uczucie, które pojawiło się pomiędzy Jackiem a Sally jest naprawdę piękne, ale muszę przyznać też, iż jest mi tak bardzo szkoda Anety (żony Jacka), a tym bardziej biednego Stasia (synka Jacka). To wszystko przez moją empatię! Aneta o niczym nie wie, ale może się czegoś domyśla? Jest oszukiwana przez męża... Przykro mi się zrobiło... Im dalej to trwa, im Jacek nic nie mówi Anecie, to tym bardziej jestem na niego zła! Aneta już teraz odczuwa rozgoryczenie, frustracje, z powodu, iż męża wiecznie nie ma w domu, że stają się sobie coraz bardziej obcy. A przecież kiedyś byli idealnym małżeństwem... Ale jak wszyscy wiemy, w dzisiejszych czasach coraz częściej można zaobserwować takie sytuacje, w których długoletnie związki rozpadają się z dnia na dzień... Nie ma już tego buzującego uczucia, które było na początku, wszystko staje się sztuczne i „na siłę”. Natomiast przypadkowe spotkania mogą przerodzić się w intensywną i prawdziwą miłość po kres życia, albo też po krótkim czasie mogą iść w zapomnienie. Ciekawa jestem jak będzie tym razem. Co się stanie, kiedy wszystko wyjdzie na jaw... Jestem ciekawa też, jak zachowa się Jacek, a jak Aneta, a jak Sally. Już nie mogę się doczekać, jak sięgnę po kolejny tom. Intryguje mnie to, cóż tam przygotowała dla czytelników Autorka, jaki obrała cel, i jak potoczą się dalsze losy Sally, Jacka.
Autorka ponownie mnie zaskoczyła. Bohaterowie są świetnie wykreowani. Barwne opisy otaczającej rzeczywistości są wnikliwe, wyraziste - jakby żywe. Takie opisy zdecydowanie powodują, iż czytelnik ma poczucie, jakby rzeczywiście znajdował się akurat w tym miejscu, które Autorka opisuje. To tak jakbyśmy widzieli oczami Autorki to co zostało Nam przestawione. Zdecydowanie tym zabiegiem pobudza się Nasza wyobraźnia. Coś pięknego. W III tomie ponownie spotykamy się z fragmentami rożnych utworów muzycznych. Bardzo mi się to podobało. Piosenki nadają charakteru wydarzeniom, które akurat mają miejsce. Jest to świetny dodatek, który zdecydowanie podnosi wartość.
Trzeci tom oprawiony w piękną zieloną okładkę, stanowi rzetelną kontynuację losów Sally i Jacka. Naprawdę polubiłam bohaterów, mimo wszystko. Życie pisze różne scenariusze, niespodziewana miłość na drodze Sally, może uświadomić czytelnikowi, jakie życie potrafi być zaskakujące i nieprzewidywalne. Historia Sally jest naprawdę niezwykła, zaskakuje z każdym kolejnym tomem. Im dalej czytam, tym odczuwam jakby książka oddychała. To wszystko przez te piękne, plastyczne, autentycznie i przekonujące opisy. Serdecznie polecam!
Całość tutaj: http://nie-oceniam-po-okladkach.blogspot.com/2017/05/45-52-kolory-zycia-tom-3-magdalena.html#more
W trzecim tomie 52 kolorów życia Autorka dalej czaruje czytelnika kolejnymi niesamowicie barwnymi rozdziałami. Tym razem spotykamy się z takimi kolorami jak: turkusowy, żółty, purpurowy, beżowy, perłowy i szmaragdowy. Nadmorska przygoda Sally z każdą stroną coraz...
W czwartym tomie `52 kolorów życia` Autorka nieustająco czaruje czytelnika kolejnymi niesamowicie barwnymi rozdziałami, które zostały wypełnione nutą miłości, przeplatającej się ze strachem, a także garścią radości mieszącej się ze smutkiem. Tym razem spotykamy się z takimi kolorami jak: koralowy, siwy, miętowy, złoty, malinowy, błękitnoszary, bezbarwny i czarny. Jakie wydarzenia tym razem kryją za sobą powyższe kolory? Serdecznie zapraszam do zapoznania się z dalszą częścią mojej recenzją!
Sally w końcu zdecydowała się powiedzieć Jackowi - swojemu ukochanemu, a także swoim rodzicom o zerwaniu zaręczyn z Tomkiem. Mimo, iż Tomek, kilkukrotnie namawiał Sally, aby spróbowali raz jeszcze, serce kobiety zostało już zajęte przez innego mężczyznę – Jacka. Kochankowie w VI tomie stają się sobie coraz bliżsi, z większym natężeniem poznają zarówno swoje ciała jak i dusze. Wyjazd w góry w tajemnicy przed żoną Jacka nadał ich związkowi niesamowitej intensywności, mocy, siły i barwy. Wyznania miłości, czułe słówka, komplementy są na porządku dziennym. Zarówno Sally jak i Jacek, nie mogą się sobą nasycić. Spragnieni swoich ciał, bliskości, dotyku rozkoszują się sobą kawałek po kawałku jak wykwintną potrawą.
„Poczułaś się jak w niebie? - zapytał z uśmiechem.
-Tak, byłam tam, w sumie to jestem nadal, niebo jest dla mnie przy tobie – odpowiedziała zamykając oczy.”
Sally dla Jacka jest pasją, muzą, radością, powiewem świeżego wiatru, który zbudził jego serce z długiego uśpienia. Żona Aneta staję się dla niego obca, oddalili się od siebie do tego stopnia, że nawet nie potrafią ze sobą „normalnie” rozmawiać. Już w poprzednim tomie mogliśmy zaobserwować, że łączy ich tylko dziecko... Jacek nie potrafi i nie chce przerwać tego romansu, który jest dla niego spełnieniem, ukojeniem, przyjemnością. Nie zrezygnuje z uroczej i pięknej Sally, nawet za cenę rozpadu swojego małżeństwa. Ale czy to małżeństwo ma jeszcze jakiś sens? Żona Jacka – Aneta zaobserwowała, że miłość, która ich kiedyś połączyła, teraz już zgasła, wypaliła się, odeszła w nieznane. A jak zareaguje na wieści, że mąż poznał inna kobietę i pragnie odejść? Jacek nie widzi dalszych perspektyw dla swojego małżeństwa. Z Sally, jest mu tak dobrze... Ich miłość jest orzeźwiająca, koi, daje radość. Mimo, iż na chwilę obecną wspólne życie jest trudne do zaaranżowania, a także pokazywanie się wspólne w miejscach publicznych, może spowodować różne zawiłości, to cieszą się każdą wspólną chwilą, każdym dotykiem, spojrzeniem, pocałunkiem.
***
Sielankowy pobyt w górach dobiega końca, a później dzieje się coś co wstrząsa, szokuje i powoduje rozdarcie. W tym tomie to kolor bezbarwny i czarny stanowią poruszenie i powodują, że odczuwa się je z nasiloną intensywnością. Tom czwarty kończy się dokładnie na 26 rozdziale, czyli w równej połowie roku. A co się wydarzy dalej? Co jeszcze spotka Sally i Jacka? Czy uda im się zbudować związek bez obaw, strachu?
***
Stęskniłam się z Sally, za Jackiem, za ich przewrotnym życiem, za tym, że nie jestem im tak łatwo. Autorka zgotowała bohaterom nie lada wyzwanie, aby być razem - bez tajemnic, muszą pokonać wiele przeciwności losu. Ale wierzę i kibicuję im, że w końcu zaświeci u nich słońce i wszystko się ułoży. Mimo, że Aneta – żona Jacka chyba najbardziej poszkodowana jest w tej całej barwnej historii, sądzę, że tych dwoje są po prostu sobie przeznaczeni. Pasują do siebie jak dwa puzzle układanki, jak dwie połówki jabłka, zdecydowanie zostali wyrzeźbieni z tego samego kawałka drewna. Ich emocje, które doświadczają w każdym tomie są wyraziste, autentyczne i przekonywujące. Autorka świetnie opisuje wszystko to co się dzieje z nimi, a także wszystko to co dzieje się wokół nich. W tym tomie ponownie spotykamy się z fragmentami piosenek, które świetnie komponują się z każdym kolorem i wydarzeniem, które ma akurat miejsce. Raz poznajemy wydarzenia z punktu widzenia Sally, raz z Jacka, a także z Anety. A to wszystko tworzy piękną całość. Wszystkie cztery tomy, które do tej pory przeczytałam są emocjonujące, barwne, posiadają zgrabne dialogi, plastyczne opisy i wciągają z każdą kolejną stroną. Mimo mojej dłuższej przerwy między czytaniem trzeciego tomu a czwartego, nie zgubiłam wątku i wczułam się w dalsze losy bohaterów.
Jak można zaobserwować na zdjęciu czwarty tom oprawiony został w piękną okładkę, o intensywnej czerwieni. Cały czas jestem oczarowana i wydaniem tych książek i kapitalnym pomysłem Autorki na podział rozdziałów - nadając im różnorodne barwy. Ponadto jestem pod wrażeniem, precyzyjnego dopasowania tygodniowych wydarzeń pod dany kolor i kończeniem rozdziałów w taki sposób, iż dają zalążek do kolejnej barwy i do kolejnego tygodnia, a to powoduje, że nie sposób się oderwać. Myślę, że to musiało być nie lada wyzwanie. Wrażliwość, ciepło i ogrom pracy Autorki płynie z tej książki i trafia prosto w serce czytelnika. Coś pięknego. Serdecznie polecam.
http://nie-oceniam-po-okladkach.blogspot.com/2017/06/60-52-kolory-zycia-tom-4-magdalena.html#more
W czwartym tomie `52 kolorów życia` Autorka nieustająco czaruje czytelnika kolejnymi niesamowicie barwnymi rozdziałami, które zostały wypełnione nutą miłości, przeplatającej się ze strachem, a także garścią radości mieszącej się ze smutkiem. Tym razem spotykamy się z takimi kolorami jak: koralowy, siwy, miętowy, złoty, malinowy, błękitnoszary, bezbarwny i czarny. Jakie...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Poznajcie Ewę Winiarską – tytułową ambasadorową i zarazem główną bohaterkę książki Edyty Włoszek. Ewa jest młodą kobietę, która skończyła filologię bałtycką na Uniwersytecie Warszawskim. Pracowała jako tłumaczka przysięgła języka łotewskiego. A później? Później poznała jego – mężczyznę o jedenaście lat starszego Wiktora Krasts i wyszła za niego za mąż.
„Kim on jest, żeby tak mnie traktować? Kim ja jestem, że pozwalam na takie traktowanie? Czego on chce ode mnie i po co się ze mną żenił? Czy chce mnie świadomie zniszczyć?
Szanowany w środowisku Wiktor, niesamowicie szybko manifestuje i demonstruje swoje prawdziwe oblicze – oblicze tyrana i despoty. Początkowo zaczęło się niewinnie - drobną kłótnią, szamotaniem. Lecz zaś z czasem ambasador Polski we Włoszech, zaczyna stosować wobec swojej żony pełen wachlarz odmian i form przemocy. Nie tylko przemocy fizycznej doznawała Ewa, ale także psychicznej i finansowej. Mężczyzna wysoko respektowany w otoczeniu, podporządkował sobie swoją żonę do tego stopnia, że Ewa tak naprawdę nie miała prawa głosu. Miała być posłuszna, uległa, spełniać jego oczekiwania. Rzadko kiedy wychodziła z domu, nie mogła z nikim się kontaktować, Wiktor również nie pojawiał się z Ewą publicznie. Już na wstępie dowiadujemy się, iż mężczyzna pragnął dziecka, a kiedy dochodzi do poronienia kobieta się załamuje. Jednak, po czterech miesiącach okazuje się bowiem, iż Ewa ponownie jest w ciąży i w dodatku z bliźniakami. Czy teraz stosunki pomiędzy Ewą a Wiktorem się polepszą? Czy mężczyzna okaże się wspaniałym ojcem? Co to, to nie...
„Echem wracały jego ostre słowa, oskarżenia, wulgarne porównania, coraz częściej wyzwiska. Nie powstrzymywałam łez – czułam,że mnie oczyszczają. Gdy się porządnie spłakałam dochodziłam potem do siebie.”
Kiedy kobieta wychodzi szpitala od razu zostaje zmuszona, do ponownego przejęcia wszystkich obowiązków domowych i oczywiście opieki nad bliźniakami – Leonem i Maksem. Wiktor nie przyjmuje do wiadomość, iż miały kogoś zatrudnić do pomocy. Ale na szczęście pojawia się Magda – zatrudniona przez matkę Ewy opiekunka i stara się pomagać kobiecie jak tylko może. Wiktora po narodzinach dzieci więcej nie ma w domu niż jest, ciągle w rozjazdach... Ale czy na pewno służbowych? Despotyczne oblicze Wiktora, nie ma końca... Nieustająco poniża, więzi, izoluje, zdradza i stosuje przemoc wobec bezradnej i niewinnej Ewy. Ale z czasem w kobiecie pojawia się siła, również za sprawą koleżanki Poli. Kobieta ma dość tych ciągłych pretensji, doświadczanego strachu, bezradności, płaczu. Zaczyna wychodzić do ludzi, organizować akcji charytatywne i pokazywać mężowi, że ona również ma prawo godnie i spokojnie żyć.
***
Kiedy otrzymałam propozycję zrecenzowania książki Ambasadorowa, nie zastanawiam się długo. Wystarczył mi krótki opis, i po prostu wiedziałam, że muszę poznać tę historię. Historię, w której dominującym elementem jest przemoc, zarówno ta fizyczna jak i psychiczna. Moje zainteresowanie książkami, w której poruszany jest temat przemocy, wynika z kierunku moich studiów. Także z przyjemnością poznaje nowe powieści gdzie mogę spojrzeć na ten jakże trudny i bolesny temat z różnej perspektywy. Z reguły mówi się, że przemoc dominuje w rodzinach dysfunkcyjnych i ubogich, lecz ta książka dowodzi temu, iż nie zawsze tak musi być. Wysoko ceniony mężczyzna, mieszkający w luksusowym apartamencie, znęca się na swoją żoną. Jesteście sobie wyobrazić, że ta historia wydarzyła się naprawdę? Cały czas nie przyjmuję tego do wiadomości. A jednak.
„Dzień do dnia podobny. Poznawałam mojego męża coraz lepiej, czując jednocześnie, że nie wiem o nim nic. Był nieprzewidywalny w swoich reakcjach – zwłaszcza gdy zrobiłam coś nie po jego myśli.”
Niesamowite w tej historii jest to, że Ewa w końcu odnalazł w sobie siłę, aby walczyć, aby zakończyć tę toksyczną relację, łączącą ją z ambasadorem. Historia Ewy powinna być inspiracją, dla wielu kobiet, które doświadczają przemocy tej ukrytej i tej jawnej. Ewa i to co ją spotkało, powinno być również motywacją, impulsem dla kobiet cierpiących, a także bodźcem do przełamania swoich lęków, obaw, ból i zgłoszenia się o pomoc. Książka ta bez dwóch zdań dostarcza wielu podpowiedź, sugestii, wskazówek do tego, jak zidentyfikować przemoc.
„W wieku trzydziestu lat czułam się zupełnie jak ta ćma ze wstrzykniętym do środka jadem, rozpięta nieruchomo na pajęczynie, bez żadnej możliwości manewru.”
Od pierwszych stron mocno zaangażowałam się w tę historię. Wszystko zostało opisane jak najbardziej autentycznie, do tego stopnia, że czytamy, by w rezultacie poznać finał Ambasadorowej. Pierwszoosobowa narracja pozwala na stworzenie bardzo intymniej więzi z główną bohaterką. Dzięki temu zabiegowi czytelnik może dostrzec poruszającą przemianę Ewy, a także monitorować przebieg rozmaitych reakcji bohaterki na doświadczaną przemoc.
Książka ukazuje również zawziętą walkę Ewy o lepszą przyszłość dla siebie i dla swoich synów. „Ufam sobie, bo tego, co zrobiłam dla siebie i moich synów, nikt nie zrobiłby za mnie. Tak, kiepsko trafiłam, może nawet gorzej niż kiepsko, ale gdybym przez to wszystko nie przeszła, nie byłabym tą Ewą, którą jestem teraz, tylko tamtą panią ambasadorową.” - tymi słowami kończy się historia Ewy. To co wyznaje główna bohaterka na końcu tej bolesnej i jednocześnie dającej nadzieję powieści, dostarcza wsparcie, zrozumienie, a także ukazuję niesamowitą siłę, która drzemie w każdej kobiecie. W tej historii każda kobieta doświadczająca poniżania, odnajdzie natchnienie do wykonania pierwszego kroku ku rozwiązaniu. Ta książka pozwala uwierzyć, że każda kobieta, która doznaje przemoc jest w stanie znaleźć w sobie dość odwagi, aby godnie żyć. Dzięki tej książce czytelnik może również sobie uzmysłowić, iż kobiety naprawdę potrafią wiele znieść…
Na końcu Ambasadorowej umieszczone zostały konwencję o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej. Dodatkowo zamieszczono telefony do Centrum Praw Kobiet i Niebieskiej Linii, organizacji, do których można się zgłosić po pomoc wsparcie.
______________
Hanna z http://nie-oceniam-po-okladkach.blogspot.com/2017/07/74-ambasadorowa-edyta-woszek-recenzja.html#more
Poznajcie Ewę Winiarską – tytułową ambasadorową i zarazem główną bohaterkę książki Edyty Włoszek. Ewa jest młodą kobietę, która skończyła filologię bałtycką na Uniwersytecie Warszawskim. Pracowała jako tłumaczka przysięgła języka łotewskiego. A później? Później poznała jego – mężczyznę o jedenaście lat starszego Wiktora Krasts i wyszła za niego za mąż.
„Kim on jest, żeby...
10/10 to za mało...
http://nie-oceniam-po-okladkach.blogspot.com/2017/10/119-apteka-marzen-natasza-socha-recenzja.html
___
Ta historia wydarzyła się naprawdę.
Dwie główne bohaterki. Dziesięć lat różnicy i rak. Nie ukrywam, że uwielbiam historie, w których dominującym tematem, tematem stanowiącym meritum treści jest rak. Dziwne prawda? Może to dlatego, że te historie wywołują we mnie zawsze tyle emocji, że aż brakuje powietrza, by oddychać. A może to dlatego, że posiadam w sobie tyle empatii, że nie potrafię być obojętna. Czytaliście, bądź oglądaliście Gwiazdy naszych wina, albo Bez mojej zgody? Po dziś dzień wspominam te książki i filmy ze łzami w oczach. A teraz do tego duetu dołączy jeszcze Apteka marzeń Nataszy Sochy. Już wiem, że będę tę historię wspominać ze łzami w oczach, z uśmiechem i z ogromnym podziwem dla Autorki.
Co czuje kobieta, która otrzymuje informację od lekarza, że jej dziecko ma raka? Strach, ból, niepewność, gniew, złość? Z pewnością. A co czuje czytelnik, który doświadcza całej gamy różnorodnych emocji, kiedy o tym czyta? Podziw dla Autorki, euforie, że udało się Autorowi go zaskoczyć, stworzyć coś niebanalnego, pięknego, niezastąpionego. Zdecydowanie.
Wiecie, to moje pierwsze spotkanie z twórczością Nataszy Sochy. Ale jakie znakomite, wyborne i wyjątkowe. Dawno nie płakałam przy książce. Oj dawno. A tutaj tego doświadczyłam. I to nie raz. Niesamowite.
Na początku historii poznajemy Magdalenę, mamę dwuletniej Oli. Kiedy Ola zaczyna coraz częściej skarżyć się, że nie chce się jej chodzić, że boli ją brzuch, że najlepiej by było, jakby mama nosiła ją na nieustająco na ręka, rodzice zdecydowali pojechać do lekarza. Początkowo przyczyny doszukiwał się w wątrobie, jednak USG wykazało co innego... Neuroblastoma. Jedno słowo, a cały świat Magdaleny legł z gruzach.
Z drugiej zaś strony poznajemy czternastoletnią Karolinę Majewska – Rolkę, która całkiem niespodziewanie dowiaduje się, iż ma młodszego brata – Wiktora. Wprawdzie (pół)brata, gdyż od tego samego ojca, ale innej matki. A później zdiagnozowano u niej chłoniaka...
Kiedy dziewczynki poznają się w szpitalu, w Karolinie budzi się pomysł, chęć, motywacja do pomagania innym, a to za sprawą małej Oli. Wspólnie przy pomocy swojego (pół)brata pragnie spełniać marzenia innych, chorych dzieci. A dominującym elementem w tym przedsięwzięciu będzie czerwony balonik.
To niezwykle przejmująca, rozdzierająca, emocjonująca historia. Każda ze stron ten publikacji zawiera w sobie całą paletę różnorodnych emocji, a także dostarcza czytelnikowi wiele egzystencjalnych pytań, które głównie stawiają sobie chorzy ludzie. Dlaczego akurat ja muszę mieć raka? Dlaczego? Czy powrócę jeszcze do zdrowia? Czy będę mogła cieszyć się życiem tak jak dawniej?
Ta powieść jest niesamowicie wyjątkowa, mądra, wartościowa. Otwiera oczy na wiele istotnych i priorytetowych spraw, o których z reguły nie myślimy. Na domiar tego Apteka marzeń odsłania przed czytelnikiem ogromną wartość ludzkiego życia. Zabiegani zapominamy o tym co najważniejsze... Bowiem człowiekowi wydaje się, że jest odporny na śmierć. Że jest objęty ochroną, chociaż inni przecież umierają. Pędzimy samochodami, skaczemy ze spadochronami, balansujemy na granicy życia, a jednak nigdy nic złego się nie dzieje. Nie patrzymy na śmierć z pokorą... Natasza Socha, Apteka marzeń, s. 71.
Tej historii nie da się czytać obojętnie. Angażujemy się od pierwszych stron. Przeżywamy. Analizujemy. Myślimy. Apteka marzeń posiada w sobie piękne i jednocześnie ważne przesłanie. Bądźmy dawcami.
Co mnie urzekło? Motyw z czerwonymi balonikami i ogromne serce Karoliny, która mimo tego, iż sama walczy z rakiem, pragnie pomagać innym chorym dzieciom w spełnianiu ich marzeń. Coś pięknego. Czternastoletnia dziewczynka dowiaduje się, że ma raka i mimo to, ma w sobie dość siły, empatii, energii, motywacji, determinacji, zawziętości i chęci niesienie pomocy innym. Tak po prostu. Aby wywołać szczery uśmiech na twarzy innych chorych osób.
Ogromna miłość matki do córki. Magdaleny do Oli. Podczas zagłębiania się w tę publikację, zostajemy poinformowani, o tym co doświadcza matka, która dowiaduje się, iż jej niespełna dwuletnie dziecko ma raka. Jaki to jest dla niej ciężar. Jak oddala się od pozostałych członków rodziny, aby walczyć o tą małą istotkę.
Od pierwszych stron widać, iż Natasza Socha włożyła w tę historię całe swoje serce. Ponadto, łatwo można zaobserwować, iż Autorka dokonała rzetelnego research'u. Wszystko jest napisane przekonywająco, z niebywałą dokładnością, jednocześnie z ogromną naturalnością, autentycznością i lekkością, bowiem tak jak nadmieniałam na wstępie, ta historia wydarzyła się naprawdę.
Dodatkową zaletą tej publikacji jest język jakim operuje Autorka, który należy do tych niesamowicie barwnych, plastycznych, lekkich, bogatych, a także przyjemnych w odbiorze. Krótkie rozdziały napędzają akcję, dzięki temu całość pochłania się jednym kęsem, a jeszcze długo po, siedzi się w fotelu, w zadumie, zastanawiając się co dalej? Jak wrócić do rzeczywistości, kiedy przeczytało się taką historię? Historię mądrą, wyjątkową, niesamowicie refleksyjną i wzruszającą.
Polecam całym sercem. Polecam całą duszą.
Na koniec garść cytatów z powyższej publikacji.
Łapanie chwili ma w sobie jakąś magię. Coś, co trwa wiecznie, z czasem zaczyna nudzić, dlatego tak piękne w życiu są pojedyncze momenty. Gdyby się jeszcze dało zamknąć je w słoiku i oglądać zawsze wtedy, gdy akurat brakuje wsparcia... Natasza Socha, Apteka marzeń, s. 9.
Nawet największa magia potrzebuje czasem wsparcia rzeczywistości. Nie chodzi o to, by za pomocą pstryknięcia palcami zmienić świat na lepszy, ale by zmusić innych, by też chciało im się to zrobić. Tamże, s. 155.
W samotności nie da się żyć, ale można w niej umierać. Śmierć jest intymnością. Kładka prowadząca na drugi brzeg jest w stanie pomieścić tylko jedna osobę i najwyraźniej jest w tym jakiś sens. Tamże, s. 172.
Każda myśl uruchamia inną. Niekoniecznie u nas samych czasem czyjeś podświadome pragnienie budzi w kimś, oddalonym od nas o setki kilometrów, dokładnie tę samą potrzebę. Tamże, ss. 256 – 257.
(…) to nieważne, czy życie układa na się miękko i łatwo, czy raczej każe się potykać o kamyczki, gałęzie, a nawet głazy. W każdej konfiguracji spotykamy ludzi, którzy nas w taki czy inny sposób kształcą. (…) Ludzi, którzy niechcący mnie potrącili i zarazili swoją wiarą w innych, swoją chęcią niesienie pomocy i przekonaniem, że żyjemy nie tylko dla siebie. Tamże, s. 258.
Moje życie jest chaosem. Stanem przed uporządkowaniem wszechświata. Miejscem bez stabilnego gruntu. Miejscem bez ustalonych kierunków, bez drogowskazów i strzałek. Tamże, s. 297.
10/10 to za mało...
http://nie-oceniam-po-okladkach.blogspot.com/2017/10/119-apteka-marzen-natasza-socha-recenzja.html
___
Ta historia wydarzyła się naprawdę.
Dwie główne bohaterki. Dziesięć lat różnicy i rak. Nie ukrywam, że uwielbiam historie, w których dominującym tematem, tematem stanowiącym meritum treści jest rak. Dziwne prawda? Może to dlatego, że te historie...
2019-08-20
"Może nie chodzi o sklejanie złamanych serc? Może chodzi o kochanie pokruszonych odłamków takimi, jakie one były".
Czy macie czasami tak, że po przeczytaniu jakiejś książki brakuje Wam słów by wrazić to, jaka ona była piękna i przejmująca? Nie potraficie przejść do porządku dziennego, nie wiecie co ze sobą zrobić, bo cały czas przeżywacie historie zawartą na stronach powieści, która wywołała w Was wachlarz uczuć i niepowtarzalnych emocji? Jak tak właśnie miałam z "Art & Soul".
Brittainy C. Cherry zabiera czytelników do świata Arii Watson, szesnastolatki, która podjęła jedną złą decyzję i teraz musi zmierzyć się z jej konsekwencjami. Aria ma tylko jednego przyjaciela, Simona, z którym dzieli swoje smutki i żale. Jednak, kiedy w szkole pojawia się nowy uczeń, Levi, świat dziewczyny zmienia się radykalnie. Levi nie tylko staje się partnerem Arii w projekcie szkolnym "Art&Soul", staje się dla niej kimś, kto nie ocenia, kimś kto rozumie, wysłucha i wspiera w trudnych chwilach, kimś kto burzy wszelkie mury i wprowadza światło do życia. Czy dwie zagubione dusze mają szansę na zbudowanie związku?
"Życie było dla jednych łaskawe, podczas gdy inni musieli mocno walczyć, by utrzymać się na powierzchni".
Ta historia jest tak piękna, że po prostu brak mi słów. Jestem pełna podziwu, jak wiele w niej emocji, tych trudnych, bolesnych, ale i tych przyjemnych i kojących serce. Emocje, które wywołuje w czytelniku niniejsza powieść wpadają do naszego krwiobiegu i trudno jest się ich pozbyć. Historię Arii i Leviego przeżywa się całą sobą. Wszystkie wydarzenia, które się dzieją w książce przeżywa się całym sobą… To zdecydowanie najpiękniejsza historia miłosna, jaką było mi dane przeczytać.
"Art & Soul" to powieść o dwóch artystycznych duszach, chorobie, o druzgocących w skutkach pochopnych decyzjach, przewrotności ludzkiego losu, wyrzutach sumienia, odmienności, tęsknocie, bólu po stracie, sile wybaczania, zrozumieniu, przyjaźni i miłości. To historia, która rozdziera serce, by za moment je skleić.
Uwielbiam twórczość Brittainy C. Cherry. "Art & Soul" to powieść, którą już kiedyś czytałam, ale chciałam przekonać się, jak ją teraz odbiorę. To historia, nad którą wylałam morze łez, co było dla mnie dużym zaskoczeniem, gdyż z reguły nie płaczę podczas czytania książek. Jedno jest pewne - ta powieść już na zawsze pozostanie w moim sercu i jestem przekonana, że jeszcze kiedyś do niej wrócę. Zaszczytem byłoby dla mnie obejrzeć "Art & Soul" na dużym ekranie. Może moje marzenie się spełni. Kto wie.
Bardzo mocno polecam! ❤
"Może nie chodzi o sklejanie złamanych serc? Może chodzi o kochanie pokruszonych odłamków takimi, jakie one były".
Czy macie czasami tak, że po przeczytaniu jakiejś książki brakuje Wam słów by wrazić to, jaka ona była piękna i przejmująca? Nie potraficie przejść do porządku dziennego, nie wiecie co ze sobą zrobić, bo cały czas przeżywacie historie zawartą na stronach...
2019-11-11
"W telewizji leciał film, romantyczny. Pomyślałam sobie, ile bym oddała, żeby życie było tak piękne. Niestety, życie jest zupełnie inne".
Uwielbiam literaturę, która porusza trudną tematykę. I chociaż naczytałam się książek o przemoc na studiach, to zawsze z przyjemnością poznaje nowe publikacje. Daria Górka w swoi reportażu oddaje głos ośmiu kobietom, w tym siedmiu morderczyniom, które po latach bycia ofiarami przemocy domowej odpowiedziały przemocą na przemoc i zabiły swoich wieloletnich oprawców.
Bohaterki książki odsłoniły przed Darią Górką swoją dusze i szczerze, otwarcie, bez zbędnego kolorytu opowiedziały o najstraszniejszych kręgach piekła, które przechodziły każdego dnia. Poniżane, zastraszane, gwałcone, niekiedy zmuszane do prostytucji, w końcu nie wytrzymały i posunęły się do ostateczności - zabiły.
"Przepraszał, mówił, że mnie kocha i że coś w niego wstąpił, że nie wiedział, co robi. Wybaczyła. Tak jak zawsze wybaczałam".
Autorka w książce "Aż do śmierci" podkreśla, że często bijący mężczyzna jest uzależniony od kobiety, którą bije, bo daje mu ona poczucie dominacji, spełnienia. Z kolei, kiedy kobieta jest ofiarą przemocy traci poczucie własnej wartości na wszystkich polach, na których jest to tylko możliwe.
W książce poruszana jest między innymi kwestia ludzkiej znieczulicy. Ludzie nie reagują na przemoc, gdyż się boją. Milczymy bo odczuwamy strach. Nie chcemy się wtrącać, wolimy zająć się swoim życiem. Przemoc domowa jest również często ukrywana, nie ma na nią wpływu status materialny rodziny, biją tam gdzie jest bieda, ale również tam, gdzie panuje dobrobyt. Jestem pewna, że każdego dnia mijamy na ulicy osoby, które są, albo ofiarami przemocy, albo sami ją stosują. Jestem również pewna, że gdybyśmy reagowali na przemoc i starali się ją zwalczyć, to właśnie między innymi w ten sposób moglibyśmy uchronić innych przed tragedią.
REASUMUJĄC: "Aż do śmierci" to mocna opowieść o przemocy domowej i jej tragicznych skutkach. To książka, która zostanie w mojej pamięci na długie lata. W mojej ocenie niniejszą publikację powinien przeczytać każdy, po to, by spojrzeć, jak ogromny jest problem przemocy, a także do czego może ona doprowadzić. To bolesny i przejmujący reportaż, którego nie da się czytać obojętnie. Otwiera oczy, pozwala na chwilę zadumy i refleksję. Serdecznie polecam!
"W telewizji leciał film, romantyczny. Pomyślałam sobie, ile bym oddała, żeby życie było tak piękne. Niestety, życie jest zupełnie inne".
Uwielbiam literaturę, która porusza trudną tematykę. I chociaż naczytałam się książek o przemoc na studiach, to zawsze z przyjemnością poznaje nowe publikacje. Daria Górka w swoi reportażu oddaje głos ośmiu kobietom, w tym siedmiu...
http://nie-oceniam-po-okladkach.blogspot.com/2017/07/82-blisko-chmur-sylwia-trojanowska.html
________
Blisko chmur jest kontynuacją debiutanckiej powieści Sylwii Trojanowskiej – Szkoła latania. Po lekko podłamującym czytelnika zakończeniu z pierwszego tomu, miałam ogromną nadzieję, iż odnajdę odpowiedzi na nurtujące mnie pytania w drugim tomie. Ogromnie liczyłam również na to, iż Kasia w końcu będzie szczęśliwa, a w jej życiu zagości na stałe radość. Pokładałam nadzieję również w tym, iż Autorka oszczędzi Kasię i pozwoli jej w końcu zaznać choć trochę spokoju. Czy moje oczekiwania względem Blisko chmur zostały zaspokojone? Zapraszam do zapoznania się z dalszą częścią mojej recenzji.
Katarzyna bez wątpienie już nie jest tą samą osobą, którą mieliśmy okazję poznać w Szkole latania. Przez okres rygorystycznej diety, terapii indywidualnej i grupowej osiągnęła naprawdę bardzo dużo. Prócz tego, iż zmieniła się zewnętrznie, to także wewnętrznie. Stała się dziewczyną pewniejszą siebie. A to głównie dzięki swojej determinacji i... Maksowi. Kiedy poznali się na terapii i nawiązali bliższe relacje, to Kasia zaczęła rozkwitać i zmieniła się diametralnie. Była pewna, iż Maks zwiastuje tylko same pozytywne zdarzenia, jednak chłopak, który za każdym razem przyprawia Kasię o palpitację serca, strasznie namieszał. Na domiar tego druzgocąca wiadomość, jaką otrzymała Kasi od Karoliny – dziewczyny, którą łączy z Maksem bardzo skomplikowana relacja, podłamuję Naszą główną bohaterkę do tego stopnia, iż dziewczyna nie ma ochoty na dalszą kontynuację założonego sobie celu... Jednak za sprawą swojej mamy i przyjaciółki Zosi, Kasia odnajduję w sobie siłę, a także próbuje na nowo ułożyć swoje życie. Bez Maksa.
Niesamowita kontynuacja, która nie pozwala chociażby na moment odłożyć książki. Po raz kolejny spędziłam bardzo przyjemnie czas czytając książkę Pani Sylwii Trojanowskiej. Autorka do kapitalnym debiucie, nie zapomniała ponownie częstować czytelników niesamowitą, intensywną dawką emocji. Nie zabrakło również ogromu pytań bez odpowiedzi i jestem przekonana, iż zostało to zrobione z premedytacją, z tego względu i całość, klarownie się wyjaśni w zwieńczeniu tej trylogii, mianowicie w Szeptach wiatru. Mam taką nadzieję.
„Kiedy czujesz, że coś kochasz, że masz do tego pasję, to bez względu na wszystkich i wszystko, rób to!”
Ponownie spotykamy się ze znanymi już bohaterami, ale poznajemy również innych – drugoplanowych. Każda postać jest jak najbardziej wyrazista i barwna. W pierwszej kolejność chciałabym napisać, że bardzo zaskoczyła mnie odmiana ciotki Kasi – Matyldy. Kobieta w końcu spasowała, ale myślę, że to również za sprawą druzgocącej wiadomości. Łezka mi się w oku zakręciła przy tym fragmencie. Jeśli chodzi zaś o Kasię, to bardzo się z Nią zżyłam już w pierwszym tomie. Nieustająco jej kibicowałam, liczyłam na to, iż w końcu los okaże się być łaskawy dla dziewczyny, lecz on miał inne plany. Kasia na całe szczęście cały czas jest tą samą ciepłą osobą, pomimo że Maks sprawił jej ogrom bólu i cierpienia. Ich relacja w tym tomie jest bardzo skomplikowana. Chłopka mimo wszystko walczy o względu Kasi. Komunikują się za pomocą maili i smsów (co jest dodatkowym uatrakcyjnieniem książki), „przypadkowo” na nią wpada, aby za każdym razem przypominać dziewczynie, iż ją naprawdę kocha. Odniosłam również wrażenie, iż Maks sam nie wie do końca czego tak naprawdę pragnie. Chyba już się w tym wszystkim pogubił.
Ponadto znaczący wpływ na niego ma Karolina, która świetnie potrafi manipulować Maksem, do tego stopnia, iż on jej ulega... Liczyłam na to, iż wiadomość jaką otrzymała Kasia od Karoliny, okaże się żartem, pomyłką, ale nie otrzymałam rozwiązania... Może w trzecim tomie wszystko stanie się jasne (na pewno) i wtedy będę spokojna, że nie zawsze los kładzie Nam kłody pod nogi, ale także przygotowuje dla Nas dobrą passę. Zocha cały czas jest tą wspaniałą, cudowną i wyjątkową przyjaciółką. Można zazdrość Kasi takiej dobrej duszczyki, którą obok siebie ma. W tym tomie jest znacznie mnie Penelopy – terapeutki ze Szkoły Latania, ale jej postać również się pojawia.
Akcja jest jak najbardziej wartka, stron uciekają pomiędzy palcami, a ja nie mogłam się oderwać i znowu przeczytałam książkę w jeden dzień (tak jak tom pierwszy). W Blisko Chmur, jest mniej spotkań anonimowych grubasów, motywacji, co mogliśmy śledzić w pierwszym tomie, jednak ten temat nadal jest ważny, istotny i znaczący dla Kasi. Bardzo mi się podobała jedna z sesji, kiedy to Kasia przedstawiła za pomocą wycinków z gazet swoje zapatrywanie na to, co będzie kiedy spotkania dobiegną końca. Taka dojrzała postawa, godna uwagi.
„Walczyć warto, ale o prawdziwą miłość,
bo tylko ona jest w życiu ważna.”
W tym tomie najważniejszą i znaczącą kwestią jest MIŁOŚĆ, przez duże „M”. Ale do wątku miłosnego zostały dodane dodatkowe przeciwność i komplikacje. Prócz tego, że Maks na nowo próbuje zabiegać o serce Kasi, to na domiar tego o względy dziewczyny zabiega Michał - kolega z grupy Szkoła Latania.
Autorka postanowiła poprowadzić dalsze losy Kasi w taki sposób, aby czytelnik bez chwili odpoczynku sięgnął po trzeci tom, który jest zwieńczeniem losów Kasi. Zakończenie w Blisko chmur trochę mnie podłamało... Nie pozostaje nic innego, tylko czytać dalej. Polecam! Polecam! Polecam!
http://nie-oceniam-po-okladkach.blogspot.com/2017/07/82-blisko-chmur-sylwia-trojanowska.html
________
Blisko chmur jest kontynuacją debiutanckiej powieści Sylwii Trojanowskiej – Szkoła latania. Po lekko podłamującym czytelnika zakończeniu z pierwszego tomu, miałam ogromną nadzieję, iż odnajdę odpowiedzi na nurtujące mnie pytania w drugim tomie. Ogromnie liczyłam również na...
2017-03-18
Zapraszam na bloga: http://nie-oceniam-po-okladkach.blogspot.com/2017/03/22-bursztynowy-anio-anna-tabak.html
Historia rozpoczyna się wyjątkowo piękne, lecz jednocześnie smutno. Trafiamy do ekskluzywnej restauracji. To właśnie tam główna bohaterka – Aśka, oczekuję swojego chłopaka - Alexa. Asia – marzycielka, pełna energii i pozytywnie zakręcona dziewczyna, studentka ekonomii. Podekscytowana całą sytuacją i miejscem jest przekonana, iż Alex zamierza się jej oświadczyć. W końcu tak długo są razem. Niestety szczęście się do niej nie uśmiecha. Chłopaka zrywa z dziewczyną, i w dodatku zabiera ich wspólne oszczędności... Aśka jest załamana i zdruzgotana, tą całą sytuacją. Jej kilkuletni związek tak nagle się zakończył. Na domiar tego, dziewczyna nie radzi sobie na studiach, rodzina jej nie docenia i musi wykonywać uciążliwą pracę w restauracji. Na szczęście ma „pod ręką” fantastyczne przyjaciółki, na które zawsze może liczyć i porozmawiać o wszystkim co jej leży na sercu. Jest jeszcze ktoś – Emanuel - bardzo skromny i nieśmiały chłopak. Zawsze chętny do pomocy i potrafiący udzielić wsparcia w każdej sytuacji. Jego pasją jest fotografia. Co by Asia zrobiła, bez swoich wspaniałych przyjaciół? Nieoczekiwanie i z dnia na dzień życia Asi zmienia się diametralnie. Na horyzoncie pojawia się wprost idealny mężczyzna – Michał. Bogaty, nieziemsko przystojny dżentelmen. Być może to właśnie dzięki niemu, szara rzeczywistość Asi, zacznie przypominać piękną i uroczą bajkę. Czy dziewczyna w końcu odnalazła swojego wymarzonego i długo oczekiwanego księcia? A może Asi jest pisany ktoś inny? Przeczytajcie i przekonajcie się sami!Po prostu jestem zauroczona tą historią! W prawdzie jest do debiut Anny Tabak, lecz lekkie pióro autorki i kapitalnie skonstruowany klimat, cudownie przyozdabiały całą powieść! A ja lubię debiuty! Całą historię czyta się niesamowicie szybko, a strony uciekają między palcami. Akcja zawrotna i wciągająca. Główna bohaterka Aśka od pierwszych stron zyskała moją sympatię. Jej po prostu nie da się nie lubić! Mimo, że czasem jest zbyt płaczliwa, to jest naprawdę pogodną dziewczyna. Ma niesamowite przyjaciółki, aż jej zazdroszczę! Właśnie warto zwrócić na to uwagę, iż wątek przyjaźni jest bardzo mocny i wyrazisty w tej lekturze. Autorka poświęciła mu wiele czasu. Bardzo mi się to spodobało. Jestem przekonana, iż uśmiech zagości na twarzy u niejednego czytelnika. Sama momentami się uśmiechałam, także bardzo mnie to cieszy. Autorka między wierszami swojej powieści wplotła wiele pięknych i inspirujących myśli/cytatów. To mi też się podobało!
To piękna historia, czuć, że napisana do serca. Intensywny relaks dla ciała i duszy! Bije z niej porywająca realność. Historia o poszukiwaniu własnej drogi, o miłości i przyjaźni. Ponadto o codziennych problemach, małych i dużych i o wyborach, które często powodują, że nie jesteśmy w stanie odnaleźć się w tym zakręconym świecie. Cieszcie się tą książką i łapcie garściami pozytywną energię, której w tej powieści nie zabrakło. Serdecznie polecam!
Zapraszam na bloga: http://nie-oceniam-po-okladkach.blogspot.com/2017/03/22-bursztynowy-anio-anna-tabak.html
Historia rozpoczyna się wyjątkowo piękne, lecz jednocześnie smutno. Trafiamy do ekskluzywnej restauracji. To właśnie tam główna bohaterka – Aśka, oczekuję swojego chłopaka - Alexa. Asia – marzycielka, pełna energii i pozytywnie zakręcona dziewczyna, studentka...
2019-11-01
"Mam wrażenie, że dopóki cię nie poznałem, kroczyłem w ciemności, a dzięki tobie odnalazłem światło".
Magda, główna bohaterka powieści "Bądź moim światłem" na co dzień pracuje, jako tłumaczka i wiedzie średnio udane życie u boku męża, który jest dla niej oschły i zimny. Niegdyś byli szczęśliwym małżeństwem i tworzyli niemal idealne życie, ale z dnia na dzień, w wyniku nieszczęśliwego wypadku, to, co kiedyś Magda uważała za piękne, odeszło w zapomniane. Śmiech zastąpiły łzy. Czułe słówka zamieniły się w krzyki...
Pewnego listopadowego wieczoru Magda poznaje Michała, który z czasem okazuje się być niebywale szarmanckim, wrażliwym i inteligentnym mężczyzną. Osobowość nowo poznanego mężczyzny powoduje, że kobieta dość szybko nawiązuje z nim nić porozumienia. Wieczorami wymieniają się wiadomościami, a każde kolejne spotkanie z Michałem sprawia, że Magda ma coraz więcej dylematów. Co wybierze, lojalność czy własne szczęście? Czy zakończy znajomość z Michałem i zostanie u boku Pawła? A może odejdzie od męża? Gdzie ulokuje swoje uczucia?
"Ale tak to już jest z tymi zwykłymi rzeczami. Człowiek nie przywiązuje do nich zbyt dużej wagi, bo są proste, oczywiste i takie zwyczajne. Dopiero gdy ich zabraknie uświadamia sobie, że tak naprawdę były ważne i potrzebne. A zginęły w codziennym zabieganiu".
Agata Przybyłek oddaje w ręce czytelników niebywale dojrzałą, refleksyjną i mądrą opowieść, która wyraziście pokazuje odbiorcy, że życie każdego z nas to pasmo nieustających wyborów i decyzji. Niektóre z nich bywają łatwe, inne zaś sprawiają, że poznajemy gorzki smak ich konsekwencji.
Tak bardzo zaangażowałam się w tę opowieść, że nie odłożyłam jej dopóki nie przeczytałam ostatniego zdania. Autorka po raz kolejny mnie oczarowała, zachwyciła i sprawiła, że podczas lektury cały czas zastanawiałam się "co będzie dalej", "co zrobi Magda", "jaką ja podjęłabym decyzje". Ta powieść wywołuje wiele emocji i wiele refleksji. To jedna z tych historii, którą z jednej strony chce się skończyć, jak najszybciej, by poznać jej finał, a z drugiej chce się, jak najdłużej trwać przy bohaterach, kibicować im, obserwować ich zmagania z losem.
"Bądź moim światłem" to przede wszystkim opowieść bazująca na trudnych decyzjach i wyborach. Agata Przybyłek poprzez sytuację Magdy pokazuje, że nienależnie od tego, jaką drogę wybierze, od pewnych rzeczy nie będzie już odwrotu. To także opowieść o przewrotności ludzkiego losu, samotności w związku i o tym, by cieszyć się szczęściem, gdy ono przy nas trwa, bo szczęście jest naprawdę ulotne.
Autorka przypomina, że niekiedy to, co dotychczas nie miało dla nas większego znaczenie, w wyniku splotu różnych wydarzeń może stać się czymś najważniejszym. Po prostu pewne rzeczy stają się dla nas istotne, gdy w naszym życiu zachodzą zmiany. W "Bądź moim światłem" magia świąt nie odgrywa kluczowej roli. Owszem pojawia się, jednak to nie ona jest najważniejsza. I właśnie dzięki temu powieść staje się uniwersalna i powoduje, że można ją przeczytać niezależnie od pory roku.
Kreacja bohaterów jest nienaganna, wyrazista i bardzo autentyczna. Magda nie ma łatwego życia, a gdy poznaje Michała staje się zupełnie inną kobietą. To on sprawia, że się uśmiecha, że dostrzega piękno w małych rzeczach - we wspólnym piciu lampki wina, czy ogrzewaniu się przy kominku. Autorka bardzo dobrze uchwyciła ich osobowość, stan umysłu wewnętrzne wahania, rozterki, dylematy, spojrzenie na świat, wartości i myśli. Bardzo łatwo można się z nimi utożsamić, bowiem są tacy sami jak my - nieidealni, popełniają błędy, mają swoje słabości, wady, zalety i ulegają pokusą. Agata Przybyłek zadbała o to, by czytelnik poznał każdego bohatera w zupełności. Co ciekawe pojawia się także nawiązanie do przeszłości Pawła i Michała. Możemy poznać wydarzenia z ich życia, które nie tylko ukształtowały ich charakter, ale także nauczyły ich wielu cennych rzeczy i pozwoliły na wyciągnięcie wniosków z podejmowanych decyzji.
REASUMUJĄC: "Bądź moim światłem" to niebywale angażująca i poruszająca historia, której nie da się czytać obojętnie. To powieść, która pobudza Nasze szare komórki do myślenia, przeanalizowania sytuacji głównej bohaterki i zastanowienia się, co my sami byśmy zrobili na jej miejscu. Magda znalazła się na rozstaju dróg. Jakąkolwiek drogę wybierze, ktoś będzie cierpiał. Jestem pewna, że "Bądź moim światłem" w niejednej czytelniczej duszy pozostawi silny oddźwięk. W mojej pozostawiła. Teraz czas na Was. To jedna z najlepszych książek, jakie przeczytałam w tym roku. Gorąco polecam! Musicie przeczytać!
"Mam wrażenie, że dopóki cię nie poznałem, kroczyłem w ciemności, a dzięki tobie odnalazłem światło".
Magda, główna bohaterka powieści "Bądź moim światłem" na co dzień pracuje, jako tłumaczka i wiedzie średnio udane życie u boku męża, który jest dla niej oschły i zimny. Niegdyś byli szczęśliwym małżeństwem i tworzyli niemal idealne życie, ale z dnia na dzień, w wyniku...
"Carpe Diem" to debiutancka powieść Diane Rose. Kiedy po raz pierwszy ujrzałam okładkę, to coś mnie w niej zaintrygowało. Przede wszystkim tytuł wzbudził moje ogromne zainteresowanie. Carpe Diem – chwytaj dzień. Te dwa słowa można rozumieć różnie. Czerp garściami z życia. Żyj – nie egzystuj! Żyj chwilą obecną, nie planuj, nie analizuj. Rób to co kochasz! To chyba całkiem trafne określenia. Carpe Diem – to priorytetowe motto głównej bohaterki historii stworzonej przez Diane Rose.
Czy zastanawialiście się kiedyś, co byście zrobili gdyby zostało Wam jakieś dwa lata życia? Bo ja nie. Jednak Rosealie Heart musi o tym myśleć, gdyż pozostało 600 dni życia... Mimo, iż pogodziła się z tym, że umrze, bardzo tego nie chce doświadczyć. Rose to główna bohaterka powieść Carpe Diem. Dwudziestodwuletnia studentka prawa, nadmiernie dbająca o swoją figurę, posiadająca wspaniałych przyjaciół – Tomka i Oliwię. Jednakże, jej życie nigdy nie należało do prostych. Jej mama zmarła przy porodzie, a ojciec zostawił ją po tym, jak się dowiedział, że jest chora. Jak tak można? Jednakże, w tym całym życiowym bałaganie ma niesamowite wsparcie, w swoim starszym barcie Jamesie. Chłopak od początku opiekował się siostrą, najlepiej jak tylko był w stanie i najlepiej jak potrafił. James najbardziej wierzy w to, że Rose wyzdrowieje i dalej będzie prowadzić normalne życie studentki. Ocalić może ją tylko przeszczep. Niestety, znalezienie odpowiedniego dawcy, jest trudnym zadaniem...
Rose mieszka z bratem w jednym domu, wraz z jego żoną, dwójką synów, rybką i psem. Codziennie odlicza dni do swojej śmierci. To jest naprawdę straszne. Jednak kiedy pewnego dnia, podczas biegania przez przypadek poznaje nieziemsko przystojnego, jak się później okazuję dwudziestosiedmioletniego lekarza, jej życie ulega diametralnej zmianie... Daniel Szymański, tak właśnie nazywa się chłopak z parku. Totalnie zawrócił Rose w głowie. Dziewczyna założyła sobie, że to będzie tylko jedna randka, i że na tym zakończy się ta znajomość, jednak nie potrafi tak po prostu zapomnieć o Danielu. Chłopak wprowadza w życie Rose dużo uśmiechu i radości. W ten czas, główna bohaterka zaczyna spoglądać, na przyszłość optymistycznej. Z każdym kolejnym dniem tych dwoje spędza ze sobą coraz więcej czasu, w rezultacie zakochuje się w sobie, piękną i czułą miłością. Jednak Rose skrywa informacje o swojej chorobie, ponieważ panicznie się boi, że Daniel ją zostawi. Do czego w rezultacie doprowadzi ta tajemnica? Jak wówczas zachowa się Daniel? I czy mimo wszystko życie będzie dla Rose łaskawe? Sięgnijcie po tą książkę i przekonajcie się sami!
„Czas nie przemija w jednakowym rytmie. To my decydujemy o rytmie czasu.”
Jestem oczarowana. Mimo, że nie otarłam żadnej łzy wzruszenia, to naprawdę jestem pod wrażeniem. To piękna historia, czuć, że napisana do serca. Lekki, plastyczny i sugestywny styl Autorki powoduje, iż książkę czyta się szybko. Ale ja nie chciałam jej czytać szybko! Więc się nią rozkoszowałam. Zdanie po zdaniu, słowo po słowie. Na pochwała zasługuje fakt, iż książka nie posiada rozbudowanych opisów, zbędnych i uciążliwych treści, które mógłby zniechęcić czytelnika. Muszę przyznać, iż Autorka bajecznie opisała uczucie rodzące się między głównymi bohaterami. Wątek ten mnie zauroczył. Moją uwagę podczas czytania Carpe Diem, przykuło wiele pięknych i inspirujących cytatów, które bardzo dobrze zostały wkomponowane w całą powieść. Podobało mi się to bardzo, z pewnością dlatego, iż sama uwielbiam cytaty i prowadzę taki magiczny zeszyt (tak jak Rose) i zapisuje w nim, słowa dodające otuchy.
Wszyscy bohaterowie, są wyraziści, autentyczni, barwni i wzbudzający sympatię. W szczególności brat Rose – James. Wspaniały człowiek. Potrafiący zapewnić bezpieczeństwo, tolerancyjny, wyrozumiały. Posiadający niebywale dużo braterskiej miłości. Czytając Carpe Diem poznajemy wydarzenia z dwóch perspektyw – Rose i Daniela. Fakt ten zasługuje na aprobata. Lubię, kiedy narracja jest dwutorowa. Wówczas taki podział pozwala czytelnikowi śledzić losy obu postaci, a także umożliwia poznanie wzajemnych stosunków łączących bohaterów. Za pomocą takiego rozwiązania, bohaterowie odsłaniają przed czytelnikiem swoje głęboko skrywane myśli i uczucia i stają się czytelnikowi bliżsi. Idąc dalej, warto też zwrócić uwagę, iż relacjonowane przez głównych bohaterów okoliczności w rezultacie splatają się ze sobą. Dzięki temu tworzy się piękna, wyrazista i przekonująca całość. Autorka jawnie prowokuje i zmusza czytelnika do refleksji! A zakończenie, które jest zwieńczeniem tej powieści, jest takie, że po prostu ma się ochotę udusić Diane! Zaskakujące! Serdecznie zachęcam do przeczytania tej książki i poznania historii Rose. Mam ogromną nadzieję, iż moje słowa zachęciły Was do sięgnięcia po debiutancką powieść Diane Rose.
http://nie-oceniam-po-okladkach.blogspot.com/2017/05/48-carpe-diem-diana-rose-recenzja_11.html
"Carpe Diem" to debiutancka powieść Diane Rose. Kiedy po raz pierwszy ujrzałam okładkę, to coś mnie w niej zaintrygowało. Przede wszystkim tytuł wzbudził moje ogromne zainteresowanie. Carpe Diem – chwytaj dzień. Te dwa słowa można rozumieć różnie. Czerp garściami z życia. Żyj – nie egzystuj! Żyj chwilą obecną, nie planuj, nie analizuj. Rób to co kochasz! To chyba całkiem...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Jagoda Mazurek - mieszka w pięknej kamienicy odziedziczonej po swojej ciotce, zaś na parterze pracuje w cukierni Słodka. Od zawsze z ogromnym zaangażowaniem i miłością oddaje się swoim wypiekom. Choć zawodowo czuje się spełniona, to jednak jej życie osobiste nie należy do udanych. Mężczyzna, który wydawał się dla Jagody całym światem - zdradził ją. Zdruzgotana i załamana kobieta, wniosła pozew o rozwód. Niestety nie może liczyć na wsparcie swoich rodziców, bowiem oni uwielbiają zięcia i nie są w stanie zaakceptować wyboru córki. Na całe szczęście pomocną dłoń do Jagody wyciąga siostra Agata (jej życie również lega w gruzach, przez jedną pomyłkę w pracy) i przyjaciółka z pracy.
Od dłuższego czasu do Słodkiej zagląda szarmancki i przystojny Tomasz. W każdą niedzielę kupuje smakowity sernik i skrada kilka tęsknych spojrzeń w kierunku Jagody. Mężczyzna dźwiga na swoich barkach bagaż życiowych doświadczeń. Śmierć żony, spowodowała, iż mężczyzna dość często odczuwa silny ból i tęsknotę. Dlatego też otwarcie się na nową znajomość jest dla niego dość dużym wyzwaniem. Czy mimo wszystko pomiędzy Tomaszem, a Jagodą zaiskrzy? Jakie komplikacje pojawią się na ich drodze? Czy szczęście jest im pisane?
Natalia Sońska oddaje w ręce czytelników słodko-gorzką historię o miłości, tęsknocie, trudnych decyzjach i zmaganiu się z przeszłością.
Nie sposób nie docenić, bardzo ciekawie skonstruowanego wątku miłosnego. Niespodziewanie na drodze Jagody, pojawia się Tomasz, a wraz z nim silne, lecz stopniowo i sukcesywnie kiełkujące uczucie. Bardzo mi się podobała dobroć i wyrozumiałość, jaką skrywa w swoim wnętrzu Tomasz, a także siła i determinacja Jagody. Zarówno kreacja Jagody, jak i Tomasza jest nienaganna. Autorka nadała im piękne i autentyczne cechy. Sportretowane myśli i uczucia, są bardzo wyraziste i naturalne, bez wątpienia możemy się z nimi utożsamić. Na uwagę zasługuje również postać Agaty (siostry Jagody) ich siostrzana przyjaźń i nieustanne wsparcie jest godne podziwu. Postać męża Jagody, nie uzyskała mojej aprobaty. Mężczyzna, skrupulatnie miesza się w życie Jagody, próbuje ją zniszczyć i pragnie, aby rozwód został rozstrzygnięty z orzeczeniem o winie po stronie Jagody. Jego determinacja, nie ma granic.
Natalia Sońska potrafi przykuć uwagę czytelnika. Operuje bardzo lekkim i dynamicznym językiem. Buduje plastyczne i intrygujące opisy. Fabuła toczy się jednostajnym, klimatycznym rytmem. Pojawia się wiele opisów bezpośrednio odnoszących się do wypieków ciast, babeczek i innych smakołyków, które pobudzają naszą wyobraźnie, jak i kubki smakowe.
Z niecierpliwością oczekuję kolejnego tomu, bowiem ta historia zakończyła się w zawieszeniu, a ja cały czas biję się z myślami, co będzie dalej. Gorąco polecam.
Jagoda Mazurek - mieszka w pięknej kamienicy odziedziczonej po swojej ciotce, zaś na parterze pracuje w cukierni Słodka. Od zawsze z ogromnym zaangażowaniem i miłością oddaje się swoim wypiekom. Choć zawodowo czuje się spełniona, to jednak jej życie osobiste nie należy do udanych. Mężczyzna, który wydawał się dla Jagody całym światem - zdradził ją. Zdruzgotana i załamana...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2017-03-05
ZAPRASZAM! http://nie-oceniam-po-okladkach.blogspot.com/2017/03/16-cienie-przeszosci-edyta-swietek.html
Lektura godna podziwu. Historia wzbudziła moje ogromne zainteresowanie. Jest to pierwsza książka autorstwa Pani Edyty, którą przeczytałam, jednakże jestem przekonana, iż sięgnę po kolejne. Nie sposób się od niej oderwać, gdyż cały czas coś się dzieje. Zacznijmy jednak od początku. Główną bohaterką jest Karina Rojewska. 29 – latka. Szefowa działu inwestycji w międzynarodowej korporacji. Dynamiczna, przebojowa z bardzo silną osobowością. Wymagająca od sobie i innych. Często nie zdając sobie sprawy z tego, iż poniża, a także uważa za nieudaczników swoich pracowników. Takim oto postępowaniem i taką postawą zjednała sobie wielu wrogów, którzy są w stanie zrobić wszystko...
***
Pewnego wieczoru zostaje brutalnie napadnięta. Budzi się w szpitalu i nie ma pojęcia kim jest, gdzie jest i jak się nazywa... Nieszczęśliwe zdarzenie, które ją spotkało spowodowało u niej amnezję. Zagubiona kobieta nie wie komu może zaufać. Nic nie pamięta ze swojej przeszłości. Decyduję się powierzyć swoje życie jedynej osobie, która pojawia się przy jej boku – Wiktorowi. Mężczyzna zapewnia kobietę, iż przed tragicznym w skutkach napadem planowali wspólną przyszłość i są w długoletnim związku. Karina wraca do domu. Jednakże zastaje tam mrożący krew w żyłach widok. Wszystko jest splądrowane, zniszczone, zdemolowane. Na ścianach widnieją wulgarne wyrazy... Kobieta postanawia zamieszkać z Wiktorem. Każdego kolejnego dnia uczy się żyć „na nowo”. Jednakże jej prześladować nie daje o sobie tak łatwo zapomnieć. Karina jest cały czas nagabywana, bardzo często znajduje tajemnicze przesyłki z groźbami i wyzwiskami. Wiktor cierpliwie próbuje pomoc Karinie dowiedzieć się o swojej przeszłości jak najwięcej, lecz Karina nie potrafi odnaleźć się w swoim „nowym” życiu...
ZAPRASZAM! http://nie-oceniam-po-okladkach.blogspot.com/2017/03/16-cienie-przeszosci-edyta-swietek.html
Lektura godna podziwu. Historia wzbudziła moje ogromne zainteresowanie. Jest to pierwsza książka autorstwa Pani Edyty, którą przeczytałam, jednakże jestem przekonana, iż sięgnę po kolejne. Nie sposób się od niej oderwać, gdyż cały czas coś się dzieje. Zacznijmy jednak od...
2019-06-16
"Tak właśnie bywa, gdy doświadczy się najgorszego. Szuka się tych... tych, którym było gorzej... i wykorzystuje się ich do tego, by poczuć się lepiej z własnymi doświadczeniami".
Colleen Hoover i thriller? Czy to może się udać? Oczywiście! Dawno nie czytałam tak niepokojącego, intrygującego i absorbującego thrillera, który zapewniłby mi nieliczoną ilość wrażeń i emocji! Takie książki chce się czytać! Niezmiernie się cieszę, że Colleen podjęła się tego zadania i napisała coś ponad romans! Ta historia na długo pozostanie w mojej głowie i w sercu!
Verity Crawford dotychczas była sławną autorką thrillerów, ale wskutek wypadku nie jest w stanie mówić ani poruszać się o własnych siłach. Przykuta do łóżka walczy o każdy, kolejny dzień życia. Mąż Verity, Jeremy, postanawia zatrudnić pisarkę, Lowen Ashleigh, by ta, dokończyła bestsellerową serię książek chorej żony. Kiedy Lowen przeprowadza się do posiadłości nowo poznanego mężczyzny, aby w pełni skupić się na powierzonej pracy, w stosie notatek znajduje niepublikowany dotąd materiał. Szybko okazuje się, iż tekst, który znalazła to nic innego, jak autobiografia Verity. Lowen nie może się powstrzymać i zaczyna ją czytać. Z każdym kolejnym rozdziałem jest coraz bardziej wstrząśnięta, zszokowana i zdziwiona. Przyswajana treść wywołuje w niej wiele silnych emocji, nad którymi momentami ciężko jej zapanować. Co jest prawdą, a co tylko iluzją? Jak zakończy się ta historia? Czy Lowen może czuć się bezpiecznie w domu Crawfordów?
"Dom wibruje jakąś niepokojącą energią".
Ta książka jest znakomita! Jestem pod ogromny wrażeniem, jak Colleen Hoover zgrabnie i misternie utkała fabułę, która zadziwia i szokuje bogatą, ekscytującą i niepokojącą warstwą wydarzeń. Mnóstwo tu tajemnic, niedomówień oraz komplikacji. To powieść, w której nie zabrakło skrupulatnej i wyrazistej analizy uczuć, myśli i zachowań głównej bohaterki. Dzięki czemu jej portret psychologiczny zyskuje na wiarygodności i autentyczności.
"Coraz większy mrok" to kompozycja strachu, niepewności, kłamstw, bólu, straty, pożądania i namiętności. To thriller, który zaskakuje, uzależnia i powoduje, iż czyta się go jednym tchem. Niejednokrotnie miałam wrażenie, iż jestem naocznym świadkiem kolejnych wydarzeń, że znajduję się w samym epicentrum fabuły. Każdą kolejną stronę czytałam z ogromny zaangażowaniem i zachłannością, by jak najszybciej poznać jej finał. Lecz to, co przeczytałam na końcu wprowadziło mnie w lekki stan odrętwienia. I choć jeden z elementów utkanej fabuły przewidziałam, to jednak to, w jaki sposób autorka postanowiła na końcu zmanipulować czytelnikiem przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Trudno było mi jednoznacznie stwierdzić co jest prawdą, a co kłamstwem! Takie wydanie Colleen Hoover uwielbiam i chce więcej!
"Czasami spojrzenia dwojga osób są tak intensywne,
że wywołuje to wstrząs. Zmusza do odwrócenia wzroku".
REASUMUJĄC: "Co raz większy mrok" to niebywale intrygująca, uzależniająca i niepokojąca książka, która zmusza szare komórki do szukania rozwiązań i zastanawiania się kto jest tym dobrym, a kto złym. Jednocześnie skłania do refleksji nad złożonością i dwoistością ludzkiej natury. Gorąco polecam!
"Tak właśnie bywa, gdy doświadczy się najgorszego. Szuka się tych... tych, którym było gorzej... i wykorzystuje się ich do tego, by poczuć się lepiej z własnymi doświadczeniami".
Colleen Hoover i thriller? Czy to może się udać? Oczywiście! Dawno nie czytałam tak niepokojącego, intrygującego i absorbującego thrillera, który zapewniłby mi nieliczoną ilość wrażeń i emocji!...
www.nie-oceniam-po-okladkach.pl | patronat medialny
"Zadziwiające, jak człowiek ma czasem niewielki wpływ na własne życie. Nie da się wszystkiego zaplanować, przewidzieć. Światem, i pewnie wszystkim daleko poza nim, rządzi przypadek, loteria, i jakiś dziwny, niedefiniowalny chaos".
Aniela Wilk to pseudonim artystyczny polskiej debiutantki, która skończyła filologię polską i prowadzi księgarnię kameralną.
Autorka zaprasza czytelników do świata Lili i jej młodszego brata, Marka. Bohaterów poznajemy w momencie ich podróży pociągiem do posiadłości babci, Alicji. Choroba i śmierć mamy rodzeństwa, a także odejście ojca stało się ich głównym prowodyrem do przeprowadzki.
Wyprawa pociągiem zakończyła się niespodziewanie, w wyniku pewnych nieprzyjemnych okoliczności. Lilianna i Marek, zmuszeni są dojechać do babci komunikacją zastępczą. I właśnie wtedy, gdzieś po drodze, Lila poznaje Miłosza, przystojnego mężczyznę, który pracuje w straży leśnej. I choć dziewczyna, ukrywa przed nieznajomym, gdzie mieszka, to jednak nawiązują nić porozumienia i... płomienny romans. Lili jest pewna, iż w końcu w jej życiu zagości równowaga i spokój, ale dostrzega również, że z jej młodszym bratem dzieją się niepokojące rzeczy. Odkąd przyjechali do Alicji, zamknął się na świat, jednocześnie stając się tajemniczym, zaborczym i agresywnym nastolatkiem. Dlaczego Marek tak się zachowuje? Czy uczucie, które wybuchło między Lilianną, a Miłoszem ma szanse na przetrwanie? Co się stanie, jeśli przeszłość zapuka do drzwi bohaterów w najmniej spodziewanym momencie? Czy poradzą sobie z demonami minionych lat? Czy ta historia zakończy się pomyślnie?
"(...) byłam zawieszona między wspomnieniami a przyszłością, która nie była dla mnie do końca klarowna".
Autorka w swoim debiucie porusza problem choroby, utraty bliskiej osoby, próby odzyskania życiowej równowagi i kontroli nad samym sobą. To historia o młodych bohaterach, który wchodzą w dorosłość i próbują zrozumieć, jaki prawami rządzi się świat. To historia, która pokazuje, jak czasami trudne i skomplikowane relację mogą łączyć rodzeństwo. To również opowieść o tym, iż nie zawsze wszystko układa się zgodnie z naszymi wewnętrznymi marzeniami, aspiracjami, że rzeczywistość potrafi zaskoczyć, być brutalna, zadać nam niezliczoną ilość ciosów, ale to nie oznacza, byśmy się poddawali.
W powieści nie zabrakło również dobrego humoru, pytań bez odpowiedzi, tajemnic, napięcia, niepewności oraz uwrażliwienia odbiorcy na cierpienie leśnych zwierząt. Wszystkie pojedyncze elementy fabuły harmonijnie się ze sobą łączą, tworząc przekonującą, autentyczną i przemawiającą do czytelnika historię, której nie da się czytać obojętnie.
Dzięki temu, iż w książce została zastosowana pierwszoosobowa narracja głównej bohaterki, czytelnik z bliska obserwuje zmiany, jakie zachodzą w jej życiu. Wraz z nią przeżywa wszystkie wzloty i upadki. Kibicuje jej, próbuje ją zrozumieć. Lili to osobowość, która wiele przeszła i lubi mieć kontrolę nad rzeczywistością oraz otoczeniem. Przez chorobę mamy nie podeszła do matury, ani do egzaminów zawodowych. Zdecydowała, że ostatnie dni życia swojej rodzicielki spędzić z nią. Tak postawa zasługuje na podziw i uznanie. Kiedy w jej życiu pojawia się Miłosz, pracownik straży leśnej, pewny siebie i zabawny mężczyzna, który potrafi onieśmielić jednym spojrzeniem, wydawać by się mogło, iż życie Lili teraz będzie wypełnione radością i samymi pozytywnymi emocjami. Ich relacja początkowo wypełniona chłodem i docinkami, z czasem przekształca się w coś więcej, w coś, co dotąd było im nieznane. Ale życie lubi zaskakiwać. Przeszłość bohaterów kładzie cień na teraźniejszość i zmusza ich do konfrontacji z dawnymi demonami. Czy pokonają przeciwności losu? Co wtedy się wydarzyło? Dlaczego nadal sprawia to taki ból? O tym musicie przekonać się już sami.
Niewątpliwą zaletą niniejszej publikacji jest również język jaki operuje Aniela Wilk. Plastyczny, dynamiczny, lekki i przyjemny w odbiorze. Autorka zadbała o szczegóły i z wnikliwością, empatią opisała każdą scenę. Nie zabrakło również żywych dialogów, które niejednokrotnie wywołały uśmiech na mojej twarzy.
REASUMUJĄC: "1000 pierwszych szeptów" to wyjątkowo wciągająca, nieoczywista, zaskakująca książka, która skrywa w sobie wiele cennych wartości, prawda oraz tajemnic, które poruszają, wywołują lawinę emocji i pozostawiają czytelnika w zawieszeniu. Ta historia skończyła się w takim decydującym momencie, że miałam ochotę siłą wyrwać z rąk autorki drugą część, chociaż jeszcze nie została ona do końca napisana. Kompletnie nie spodziewałam się, że pod tą niepozorną okładką będzie skrywać się taka historia, która wywoła we mnie tyle refleksji i emocji! Serdecznie polecam! Jestem pewna, że po jej przeczytaniu, tak samo jak ja nabierzecie ochotę na kolejny tom!
www.nie-oceniam-po-okladkach.pl | patronat medialny
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to"Zadziwiające, jak człowiek ma czasem niewielki wpływ na własne życie. Nie da się wszystkiego zaplanować, przewidzieć. Światem, i pewnie wszystkim daleko poza nim, rządzi przypadek, loteria, i jakiś dziwny, niedefiniowalny chaos".
Aniela Wilk to pseudonim artystyczny polskiej debiutantki, która skończyła filologię...