-
ArtykułyNatasza Socha: Żeby rodzina mogła się rozwijać, potrzebuje czarnej owcyAnna Sierant1
-
ArtykułyZnamy nominowanych do Nagrody Literackiej „Gdynia” 2024Konrad Wrzesiński2
-
ArtykułyMój stosik wstydu – które książki czekają na przeczytanie przez was najdłużej?Anna Sierant22
-
ArtykułyPaulo Coelho: literacka alchemiaSonia Miniewicz3
Porównanie z Twoją biblioteczką
Wróć do biblioteczki użytkownika2010-07-01
2012-09-07
2013-03-14
2012-09-23
2013-08-21
2015-07-24
2015-08-04
Opublikowano na: www.bookjedenwie.blogspot.com
Nie miałam w planie czytać tej książki. Nawet nominacja do Nike i zwielokrotnione głosy zachwytu mnie nie przekonały. Bałam się Gugułów. Że język będzie zbyt trudny, że nie zrozumiem treści. Jak dobrze, że jednak czasami cos mnie podkusi i biorę z bibliotecznej półki nie to, co sobie zaplanowałam!
Bohaterką Gugułów jest Wiolka, dziewczynka z małej wsi na Jurze. Na tą bardzo niepozorną książeczkę składa się 25 opowiadanek, właściwie migawek z życia wsi i Wiolki. Przeplatają się tu dziecięce traumy (śmierć ukochanego kota, pierwsza miesiączka i napięcia seksualne) i wiejskie zwyczaje (targi, obwoźne święte obrazy, łapanie chrabąszczy), spomiędzy których wystaje polityka i rzeczywistość PRL (nieobecny ojciec, sprawa konkursowego obrazka).
Te 115 stron wywołało u mnie tyle wspomnień i emocji, że mogłabym nimi rozdzielić kilka innych książek. Wydawać by się mogło, że jestem za młoda żeby Guguły wywarły na mnie takie wrażenie. W końcu autorka urodziła się w latach 70. i spisane przez nią historie właśnie z lat 70. i 80. pochodzą. Więc co ja, dziecko lat 90., mogę wiedzieć? A tu uśmiech na twarz wyłazi kiedy czytam, że Wiolka kupiła na odpuście góralski domek barometryczny przepowiadający pogodę: z góralką wyglądającą na deszcz i góralem na słońce. Bo co innego, jak nie taki domek stał u babci na wsi na parapecie (u nas góral był na deszcz, a góralka na słońce)? Gdzie się pranie suszy do tej pory jak nie na sznurku rozwieszonym między dwiema jabłonkami? A pierwsza porcelanowa lalka, która była zaczątkiem kolekcji, musiała być przecież kupiona na odpuście (od razu czuję zapach waty cukrowej i obwarzanków…)! Jasne, nie wszystko tak działa, w końcu moje wspomnienia pochodzą z początku lat dwutysięcznych, ale nie sposób było czytać Guguły bez emocji.
Nieplanowanie, Guguły trafiły na moją listę najlepszych i najulubieńszych. Czytałam egzemplarz biblioteczny, ale wiem, że na moją półkę musi trafić mój własny bo to są historie, do których jeszcze nie raz chętnie wrócę i które będę chciała przekazywać dalej. Dla mnie genialna.
Opublikowano na: www.bookjedenwie.blogspot.com
Nie miałam w planie czytać tej książki. Nawet nominacja do Nike i zwielokrotnione głosy zachwytu mnie nie przekonały. Bałam się Gugułów. Że język będzie zbyt trudny, że nie zrozumiem treści. Jak dobrze, że jednak czasami cos mnie podkusi i biorę z bibliotecznej półki nie to, co sobie zaplanowałam!
Bohaterką Gugułów jest...
2014-05-04
2011-09-28
2018-12-28
2010-01-01
2010-01-01
Opublikowano również na: www.bookjedenwie.blogspot.com
1 sierpnia. Czy jest lepszy dzień na czytanie o Powstaniu Warszawskim? Dziewczyny z Powstania chciałam przeczytać odkąd pierwszy raz usłyszałam o tej książce. Ale pośród tysięcy takich książek ta była cały czas odkładana. Tak wyszło, że któregoś dnia w drodze do pracy zajrzałam do biblioteki, a tam na półce (na której szukałam czegoś całkiem innego) natknęłam się na nie. I wzięłam. Jedna z lepszych decyzji czytelniczych jakie ostatnio podjęłam.
Dziewczyny z Powstania to opowieści jedenastu kobiet, które przeżyły wojnę i Powstanie Warszawskie. Niektóre z nich były sanitariuszkami, inne łączniczkami. Co mnie jednak ujęło to to, że przedstawiono również opowieści kobiet, które nie walczyły, były zwykłymi cywilami albo żonami wojskowych.
Szczególnie w pamięć zapadły mi dwie historie. Pierwsza dotyczy Haliny Wiśniewskiej, która 1 sierpnia 1944 roku rano urodziła syna. Mąż ucałował dzieciątko i poszedł walczyć, a ona sama, z tym niemowlakiem na rękach, przetrwała powstanie. Druga, to opowieść Anny Branickiej. Bardzo interesuje mnie życie szlachty (szczerze mówiąc to zawsze marzyłam o byciu szlachcianką), uwielbiam czytać i oglądać filmy/seriale o tych kręgach (nie tylko w Polsce – dlatego oszalałam na punkcie Downton Abbey). Może jest to mniej przejmująca i chwytająca za serce historia, ale utkwiła mi w głowie m.in. przez wzgląd na żal, który hrabianka ma do państwa za to, że nie może odzyskać pałacu w Wilanowie. Poza tym wszystkie historie są niezwykle ciekawe i wciągające.
Kiedy czytałam Dziewczyny z Powstania nie mogłam odgonić od siebie pewnej myśli. Co roku, kiedy zbliża się rocznica wybuchu powstania lubimy dyskutować nad jego słusznością. Zdecydowana większość bohaterek uważa, że powstanie musiało wybuchnąć, że nie było innego wyjścia i że dzisiaj podjęłyby się tej samej walki co wtedy. Chyba tylko jedna zdecydowanie potępia wybuch powstania. Dla mnie powinno oznaczać to koniec jakiejkolwiek dyskusji.
Dziewczyny liczą ponad 300 stron, a czyta się je błyskawicznie i ciężko się oderwać. Ja podczytywałam je siedząc w pracy, kiedy nie mieliśmy turystów i nie raz kiedy otwierały się drzwi i wchodziła wycieczka, miałam ochotę uciec na zaplecze żeby doczytać rozdział. Czasami się zastanawiałam po co spisywać wymyślone historie, skoro tyle jest ciekawych, prawdziwych, które trzeba opowiedzieć? Dla kontrastu, w tym samym czasie czytałam e-booka pt. Stalowa kurtyna, która zaliczana jest do gatunku „war fiction”. Opowiada o wymyślonym, możliwie hipotetycznym konflikcie wojennym między Białorusią a Polską. Jakżesz to nudne i męczące w porównaniu z tym co czytałam w Dziewczynach!
Dziewczyny z Powstania to książka, którą każdy Polak powinien przeczytać. Żeby zobaczyć, że historia to nie jest wkuwanie dat na lekcji w szkole. To nawet nie są zabytkowe budynki czy obrazy w muzeum. Historia to są ludzie i to, co przeżyli. A w przypadku wydarzeń tak niedawnych jak Powstanie Warszawskie Ci ludzie cały czas są wśród nas. Więc grzechem byłoby nie wysłuchać ich opowieści, szczególnie jeśli chcą się nimi dzielić (np. moja babcia nigdy nie chciała opowiadać o czasach wojny i jeszcze ganiła dziadka kiedy snuł swoje opowieści). Zdecydowanie TRZEBA.
Opublikowano również na: www.bookjedenwie.blogspot.com
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to1 sierpnia. Czy jest lepszy dzień na czytanie o Powstaniu Warszawskim? Dziewczyny z Powstania chciałam przeczytać odkąd pierwszy raz usłyszałam o tej książce. Ale pośród tysięcy takich książek ta była cały czas odkładana. Tak wyszło, że któregoś dnia w drodze do pracy zajrzałam do biblioteki, a tam na półce (na której...