-
ArtykułyKalendarz wydarzeń literackich: czerwiec 2024Konrad Wrzesiński2
-
ArtykułyWyzwanie czytelnicze Lubimyczytać. Temat na czerwiec 2024Anna Sierant1147
-
ArtykułyCzytamy w długi weekend. 31 maja 2024LubimyCzytać395
-
ArtykułyLubisz czytać? A ile wiesz o literackich nagrodach? [QUIZ]Konrad Wrzesiński22
Biblioteczka
Nie. Po prostu nie. Trzymajcie się od tej książki z daleka. Jest uproszczona do bólu, naszpikowana błędami, źle zredagowana i pozbawiona śladu bibliografii. Autor twierdzi m.in., że Grecy nie są ludem indoeuropejskim a Partenos to przydomek Artemidy, myli Platona z Solonem, podsumowuje kulturę Rzymu jako skopiowaną od Grecji. Okej, mniej więcej wiedziałam, czego się spodziewać po autorze, który zakłada, że magia istnieje i jest wydawany w takiej a nie innej konwencji wydawniczej, ale, ku*wa, nawet książki ezoteryczne obowiązuje jakaś logika i trzymanie się źródeł.
Nie. Po prostu nie. Trzymajcie się od tej książki z daleka. Jest uproszczona do bólu, naszpikowana błędami, źle zredagowana i pozbawiona śladu bibliografii. Autor twierdzi m.in., że Grecy nie są ludem indoeuropejskim a Partenos to przydomek Artemidy, myli Platona z Solonem, podsumowuje kulturę Rzymu jako skopiowaną od Grecji. Okej, mniej więcej wiedziałam, czego się...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toPo prostu bełkot. W jednym akapicie autor umie przeskoczyć z naukowych faktów do wymyślonej przez siebie historyjki. Próbuje złapać wszystkie sroki za ogon, jednocześnie dodając nie wiadomo po co jakieś fabularne pierdołki, a wszystko to opisuje napuszonym, grafomańskim językiem. Astrologia jest tu tylko pretekstem do podzielenia się zdaniem autora o wszystkim i o niczym.
Po prostu bełkot. W jednym akapicie autor umie przeskoczyć z naukowych faktów do wymyślonej przez siebie historyjki. Próbuje złapać wszystkie sroki za ogon, jednocześnie dodając nie wiadomo po co jakieś fabularne pierdołki, a wszystko to opisuje napuszonym, grafomańskim językiem. Astrologia jest tu tylko pretekstem do podzielenia się zdaniem autora o wszystkim i o niczym.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toZaczęło się obiecująco, ale im dalej w las, tym więcej rozmijania się z tematem i pseudonaukowego bełkotu. Szkoda. Zdecydowanie zmarnowany potencjał.
Zaczęło się obiecująco, ale im dalej w las, tym więcej rozmijania się z tematem i pseudonaukowego bełkotu. Szkoda. Zdecydowanie zmarnowany potencjał.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Autorka książki nie ma zielonego pojęcia o czym pisze. Tudzież nie potrafi napisać niczego aspirującego do pracy naukowej.
Drugą możliwość raczej odrzucam, bo pani Tomaszewska-Bolałek jednak trochę nagród zebrała - ale za prace ze swojej dziedziny, to jest antropologii jedzenia i pól okolicznych. Skąd nagle u niej książka o astrologii? Nie mam zielonego pojęcia.
Nie żebym spodziewała się petardy - po szumnym tytule "... w kulturze Japonii" wprost oczekiwałam raczej zbioru ciekawostek od Sasa do Lasa niż rzetelnej, wyczerpującej monografii. Ale już we wstępie "Od Autorki" i w rozdziale o japońskim kalendarzu zapaliło mi się trochę alarmowych lampek. Identyfikację zodiaku z tylko i wyłącznie niebiańskimi zwierzętami jeszcze jakoś przełknęłam, ale po rewelacji, że chińska astrologia bazuje na mezopotamskiej, bo też jest w niej 12 znaków zodiaku (xD), to mi kapcie spadły i wycięły oberka. No ale dobrze, może pani Tomaszewska-Bolałek po prostu bazowała na czyjejś teorii, to wcale aż tak niemożliwa nie jest, niech no sprawdzę źró... Zaraz, a gdzie są źródła? Ni ma. Null. Zero. Przypisy to odautorskie komentarze, te za długie na wepchnięcie w nawias, albo oddawanie prawom autorskim co autorskie przy tłumaczeniach. Owszem, jest z tyłu bibliografia (a raczej: Wybrane pozycje bibliograficzne), ale skąd ma czytelnik wiedzieć która rewelacja czy teoria jest z której książki? Równie dobrze autorka mogła sobie z horoskopu wyssać albo spisać z Wikipedii.
A tak swoją drogą, to chwilę potem sama sobie mezopotamską teorię obaliła, trafnie zauważając, że 12 w zodiaku chińskim wynika z obserwacji na ekliptyce ruchu Jowisza a nie Słońca - jak w zodiaku mezopotamsko-greckim - ale najwyraźniej w ogóle tego nie zauważyła, trzepiąc kolejny bezużyteczny fakt za bezużytecznym faktem.
Praca nie stawia żadnej tezy, nie idzie za nią żadna myśl czy chociażby logiczna synteza faktów. Większą część książki zajmują streszczenia (!) wybranych historii, w których występują zwierzęta powiązane ze zodiakiem. Występują to trochę za mocne słowo - czasem wzmiankowane są raz (!!) i ich obecność nijak nie wpływa na fabułę czy symbolizm (!!!). Chociaż może i symbolicznie mają znaczenie - ale skąd mam to wiedzieć, skoro autorka nie kwapi się, żeby przytoczone teksty omówić? Jak mam zrozumieć rolę Zodiaku w kulturze Japonii, skoro autorka tego nie przekazuje? To trochę tak, jakby napisać książkę "Społeczność żydowska w kulturze chrześcijańskiej Europy", wziąć Biblię, pokazać palcem dowolnie wyrwane fragmenty, dodać komentarz "O, tutaj występuje Żyd, a tu Żyd-rabin, a tu pani Żydówka" i zamknąć temat. Plus rzucić parę ciekawostek o kabale czy innych wycinkach z kultury żydowskiej. I o Hello Kitty, bo kurde czemu nie?
Tak, w rozdziale o Zodiaku w sztuce jest całkiem pokaźny akapit o Hello Kitty. Jest też cały rozdział o japońskich przesądach, są zoologiczne suche informacje o omawianych zwierzętach i randomowe słówka ze złodziejskiego żargonu, które pokrywają się akurat z nazwami zodiaku. Aha i cały rozdział o kocie, którego w japońskim zodiaku próżno szukać. Co to wszystko tu robi? Przestałam sobie tym zawracać głowę gdzieś na wysokości Wołu, bo i autorka nie zawróciła sobie głowy wyjaśnieniem kulturowych zależności, doboru tekstów czy swoich własnych decyzji.
Redakcja leży i kwiczy. Niektóre fragmenty powtarzają się i to z użyciem takich samych słów (cały początek rozdziału o Szczurze), zdjęcia są powrzucane bez ładu, składu i powiązania z aktualnie omawianą kwestią. Niektóre są tak słabej jakości (str. 35 i 36), że aż rozmazane. Mimo szczegółowo opisanych zasad zapisu japońskich słów, zasady te hasają sobie po książce jak chcą. Raz jest kursywą, raz nie, raz dużą literą, raz nie. Trochę mnie to nie dziwi, bo za redakcję odpowiada Radosław Bolałek, bodaj najgorszy językowo tłumacz jakiego wypluł polski rynek mangowy i miłośnik czcionek, od których krwawią oczy.
Mam nadzieję, że te nagradzane prace pani Tomaszewskiej-Bolałek stoją na co najmniej przyzwoitym poziomie, bo inaczej to wstyd, syf i poruta na cały świat. "Zwierzęta zodiaku" odradzam z całego serca.
Autorka książki nie ma zielonego pojęcia o czym pisze. Tudzież nie potrafi napisać niczego aspirującego do pracy naukowej.
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toDrugą możliwość raczej odrzucam, bo pani Tomaszewska-Bolałek jednak trochę nagród zebrała - ale za prace ze swojej dziedziny, to jest antropologii jedzenia i pól okolicznych. Skąd nagle u niej książka o astrologii? Nie mam zielonego pojęcia.
Nie żebym...