-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński36
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant5
-
ArtykułyPaul Auster nie żyje. Pisarz miał 77 latAnna Sierant6
-
ArtykułyWyzwanie czytelnicze Lubimyczytać. Temat na maj 2024Anna Sierant970
Biblioteczka
2024-05-01
2024-04-25
„Niebo jest tam, gdzie jesteśmy szczęśliwi.”
„Dziury w ziemi” Grzegorza Mórdas-Żylińskiego to pierwsza i na razie jedyna książka autora. O samym autorze nic mi się nie udało znaleźć w sieci. Z dedykacji zaś możemy się dowiedzieć, że pisał „Dziury w ziemi” przez dwanaście lat, a cierpliwością i wiarą dopingowała go żona.
Z opisu na okładce dowiadujemy się, że ludzkość można uzdrowić za pomocą neuronauki. W Świecie Prim, stworzonym przez Maurice`a Purkhavkę w drugiej połowie XXI wieku człowiek może funkcjonować tak jak chce, i bezkompromisowo realizować swoje marzenia. Najpierw jednak musi wziąć udział w naukowym eksperymencie, który wymaga pełnej izolacji od świata oraz podłączenia swoich narządów zmysłów do specjalnego komputera.
I tu poznajemy Michała, młodego fizyka.
Początkowe szczegółowe opisy wszystkich czynności i sporo technicznych terminów denerwowało mnie bardzo, ale po jakimś czasie, nawet nie wiem kiedy, przywykłam i biegłam po kartach opowieści, tracąc nieraz nawet poczucie czasu. Początkowe opisy znakomicie nakreśliły kontekst powieści i zresztą wcale nie były nudne w takim sensie, że płynęłam przez nie wiedząc, co czytam, nie wyłączałam się i mój umysł nie błądził po innych ścieżkach. A trzeba przyznać, że sporo było do przeczytania, bo 576 stron.
Zwróciły moją uwagę szczegółowe opisy osób, a w tym sporo miejsca zajmowały osoby otyłe. Może to przytyk do obecnego społeczeństwa? Zresztą nie jedyny. Zrozumiałam książkę po swojemu i bardzo mi się to moje rozumienie spodobało. Zanotowałam w związku z tym pewien cytat: „Czy tę kulturę da się zliberalizować czy trzeba ją zniszczyć?”. I generalnie kiedy wpadłam na ten kierunek myślenia, czytałam, aż skończyłam. Nie miałam już wyjścia. Grzegorz Mórdas-Żyliński dopracował powieść w najmniejszych szczegółach, acz wolałabym inne zakończenie. Nie zdradzę szczegółów, ale mam cichą nadzieję na kolejną część… Oby tylko nie za następne dwanaście lat.
Podsumowując – jestem książką zachwycona. Cieszę się, że mogłam ją przeczytać i wkładam na półkę z moimi ulubionymi. Jest to książka inna niż wszystkie, a takie lubię. Jest to książka do myślenia i do przemyślenia. Jest to książka o dzisiejszym społeczeństwie, a może o społeczeństwie z drugiej połowy XXI wieku? To już niedługo… Jest to książka o nadziei, o mądrości, o głupocie i naiwności.
Dziękuję za egzemplarz Wydawnictwu Novae Res. Książkę otrzymałam z Klubu Recenzenta serwisu nakapie.pl
„Niebo jest tam, gdzie jesteśmy szczęśliwi.”
„Dziury w ziemi” Grzegorza Mórdas-Żylińskiego to pierwsza i na razie jedyna książka autora. O samym autorze nic mi się nie udało znaleźć w sieci. Z dedykacji zaś możemy się dowiedzieć, że pisał „Dziury w ziemi” przez dwanaście lat, a cierpliwością i wiarą dopingowała go żona.
Z opisu na okładce dowiadujemy się, że ludzkość można...
2024-04-03
„Numer drugi” to druga część „Majówki” Mariusza Zielińskiego – doktora hab. nauk ekonomicznych, pracownika Politechniki Opolskiej.
Pierwszą część oceniłam na 6 z 10 gwiazdek. Druga zdecydowanie bardziej mi się podobała, choć pierwsza wcale nie była najgorsza.
Pobyt w równoległej rzeczywistości, która przypomina czasy PRL, dla Dariusza Nowaka przedłuża się.
Zwyczajne niezwyczajne życie biegnie sobie swoim torem, zwyczaje kolegów i koleżanek niby podobne, a jednak inne, niż w czasach obecnych. Perypetie rodzinne, miłosne, polityczne… - to wszystko nie pozwala się od książki oderwać. Nie ma nudy. Każdy rozdział to kolejny dzień, który przybliża nas do ostatecznego rozwiązania. W końcu przychodzi czas na rozważania, czy Darkowi uda się wrócić? I obstawiania - jeśli tak, to jak? Przynajmniej ja tak miałam. A jeśli nie – to pewnie będzie kolejna część, co wcale nie byłoby głupim pomysłem. Uśmiech niemal cały czas błądził po mojej twarzy, choć książka wcale nie jest śmieszna.
Czy opowieść jest dla nas przestrogą? Czy jest komedią? Czy może wspomnieniem z nutką nostalgii, ale i pewności, że dobrze, iż te czasy minęły? Niektóre sytuacje, niestety, w dzisiejszej Polsce wciąż trwają, tylko nazywają się inaczej. Oj, tak.
Pomysły Autora na ciąg dalszy przygód Dariusza Nowaka w świecie równoległym zaspokoiły w zupełności moje potrzeby. A i sposób przekazu zdecydowanie bardziej dla mnie przyswajalny niż w pierwszej części. Nie wkurzały mnie żadne niepotrzebne wstawki i – o dziwo! – nie denerwowały żadne dziwne maniery. Nie zauważyłam żadnych „kłócących się” wątków, a technicznie książka została napisana bardzo poprawnie (jak na mój amatorski nos). Na dodatek chyba Autor ma podobne do mojego poczucie humoru, co bardzo mi odpowiadało.
Całość bardzo polecam. Oczywiście najlepiej zacząć od części pierwszej – „Majówki”.
Bardzo dziękuję za egzemplarz recenzencki Wydawnictwu Novae Res grupa zaczytani.pl
„Numer drugi” to druga część „Majówki” Mariusza Zielińskiego – doktora hab. nauk ekonomicznych, pracownika Politechniki Opolskiej.
Pierwszą część oceniłam na 6 z 10 gwiazdek. Druga zdecydowanie bardziej mi się podobała, choć pierwsza wcale nie była najgorsza.
Pobyt w równoległej rzeczywistości, która przypomina czasy PRL, dla Dariusza Nowaka przedłuża się.
Zwyczajne...
2024-03-24
Dopiero dobrze za połową zrobił się z niej kryminał. Do tego czasu zwykła obyczajówka, aczkolwiek książka poprawna, czytało się dobrze.
Dopiero dobrze za połową zrobił się z niej kryminał. Do tego czasu zwykła obyczajówka, aczkolwiek książka poprawna, czytało się dobrze.
Pokaż mimo to2024-03-13
Próbując napisać recenzję, zawsze najpierw szukam informacji o autorze. „Okruchy” są trzecią powieścią Stanisława Beniowskiego, który sam o sobie mówi, że urodził się jakiś czas temu i jak do tej pory nadal żyje. Widać ciekawość świata, a i doświadczenie też widać. I architekt, i informatyk, i wreszcie – pisarz.
„Okruchy” to zbiór opowiadań, które – jak twierdzi sam autor – niezależnie od stopnia wiarygodności czy prawdopodobieństwa, mają swoje źródło w rzeczywistych wydarzeniach, jakich doświadczyli członkowie jednej tylko rodziny. Rodziny autora.
Moje pierwsze wrażenie, jako że zawsze najpierw wtulam się w książkę i kartkuję, żeby wywąchać – zdziwienie, bo okazuje się, że jest kilka spisów treści. Taki jak zazwyczaj, dla zaawansowanych, dla zaawansowanych inaczej i dla kreatywnych! I tu zagwozdka: jak czytać? A że jestem z natury niezdecydowana, to autor już na samym wstępie zabił mi niezłego ćwieka. Postanowiłam czytać po kolei.
Opowiadania nie były dla mnie równe. Jedne mnie bardzo zaciekawiły, inne zupełnie nie. Jedne wydawały się zupełnie bez sensu, rozkręcały się, by w pewnym momencie zupełnie zmienić temat i zakończyć się nagle, jakby na przekór ciekawości czytającego, inne zrozumiałe i poukładane od początku do końca. Jedne mocne, inne wręcz żenujące.
Jedno łączyło wszystkie opowieści – piękny kwiecisty język. Można się w nim zapamiętać, aż czasami na dalszy plan odkładałam treść. Zdecydowanie forma była dla mnie ciekawsza. Ale, że jestem upierdliwa, jeśli chodzi o język, to bolał mnie jeden błąd, który powtórzył się kilka razy – „pod rząd” zamiast „z rzędu”. Można ponoć mówić i tak, i tak, ale już pisać – tylko „z rzędu”. Tak więc wyrażenie to było chwastem na łące pełnej pięknych kwiatów i trochę mi to zgrzytało.
Pomimo różnorodności tematycznej, jakby każde opowiadanie napisał ktoś inny, styl już wszędzie był ten sam – dopracowany i staranny. Choćby tylko z tego powodu warto przeczytać, bo wydaje mi się, że w obecnych czasach, w dobie tak wielu wydawanych książek, taka staranność językowa nie zdarza się często.
Całość, nie powiem, jakby to wszystko uśrednić, to dość ciekawa. Postanowiłam nawet, że kiedyś może przeczytam jeszcze raz, ale według innej kolejności, bo rzeczywiście, im dalej w las, tym łatwiej mi się czytało i udawało mi się znaleźć powiązania między niektórymi z okruchów. Myślałam - fajnie będzie poszukać związków między nimi i pogrupować je. Z drugiej strony jednak miałam wrażenie, że czytam o czymś co zupełnie, ale to zupełnie mnie nie interesuje. I wtedy sobie tłumaczyłam – przecież to tylko okruchy w końcu… Ale chleba z tych okruchów to chyba nie będzie… I znów czytałam tylko po to, by jak najszybciej skończyć. No i podelektować się pięknem i starannością użytego języka. Chyba, że trafiło się coś „pod rząd”…
Podsumowując, można przeczytać, jest to coś innego. Przekrój tematyczny duży, więc może każdy znajdzie coś dla siebie.
Książkę otrzymałam z Klubu Recenzenta serwisu nakapie.pl. Dziękuję.
Próbując napisać recenzję, zawsze najpierw szukam informacji o autorze. „Okruchy” są trzecią powieścią Stanisława Beniowskiego, który sam o sobie mówi, że urodził się jakiś czas temu i jak do tej pory nadal żyje. Widać ciekawość świata, a i doświadczenie też widać. I architekt, i informatyk, i wreszcie – pisarz.
„Okruchy” to zbiór opowiadań, które – jak twierdzi sam autor –...
2024-02-25
Dziwne opowiadanie. Ale mające swój wyjątkowy nastrój. Myślę, że długo pozostanie we mnie.
Dziwne opowiadanie. Ale mające swój wyjątkowy nastrój. Myślę, że długo pozostanie we mnie.
Pokaż mimo to2024-02-22
Początek jak w zwykłej historii. Nic specjalnego.
Kiedy ta zwykła historia się rozkręciła, musiałam ją skończyć, nie byłam w stanie jej odłożyć.
"Sundial" wpisuje się u mnie w rewelacyjnie obmyślone opowieści, takie, które wyróżnia pomysł. Takie właśnie lubię najbardziej. Takie, których się nie spodziewałam. I takie, które mnie zaskakują.
Na pewno przeczytam inne książki Catriony Ward, widzę, że jest przynajmniej jedna.
Początek jak w zwykłej historii. Nic specjalnego.
Kiedy ta zwykła historia się rozkręciła, musiałam ją skończyć, nie byłam w stanie jej odłożyć.
"Sundial" wpisuje się u mnie w rewelacyjnie obmyślone opowieści, takie, które wyróżnia pomysł. Takie właśnie lubię najbardziej. Takie, których się nie spodziewałam. I takie, które mnie zaskakują.
Na pewno przeczytam inne książki...
2024-02-05
2024-01-27
Pięknie pokazuje przemijanie, ale jest nierówna, czasami za bardzo chaotyczna.
Chwilami nie mogłam się od niej oderwać, by zaraz myśleć, że chyba ją porzucę.
Pięknie pokazuje przemijanie, ale jest nierówna, czasami za bardzo chaotyczna.
Chwilami nie mogłam się od niej oderwać, by zaraz myśleć, że chyba ją porzucę.
2024-01-14
2024-01-01
2023-12-30
2023-12-16
2023-12-02
Niby wszystko w porządku, niby ciekawy temat, niby fajnie wszystko podane, niby dobrze napisane, ale...
Moje "ale", którego nie potrafię zwerbalizować polegało na tym, że pomimo wszystkich pozytywów miałam wiele razy chwile odlotów gdzie indziej. I musiałam się cofać, bo uświadamiałam sobie, że myślę zupełnie o czymś innym, a nie o tym, co czytam. Czy chodzi o to, że książka mnie nie zaciekawiła? Nie. Przecież zaciekawiła. Może więc jest za bardzo rozwleczona?
No cóż, przeczytałam. Nie miałam zamiaru przerwać i porzucić (choć z utęsknieniem czekałam, żeby już się skończyła) .
Była poprawna. Może tyle wystarczy.
Niby wszystko w porządku, niby ciekawy temat, niby fajnie wszystko podane, niby dobrze napisane, ale...
Moje "ale", którego nie potrafię zwerbalizować polegało na tym, że pomimo wszystkich pozytywów miałam wiele razy chwile odlotów gdzie indziej. I musiałam się cofać, bo uświadamiałam sobie, że myślę zupełnie o czymś innym, a nie o tym, co czytam. Czy chodzi o to, że...
2023-11-05
2023-10-23
To o nich... o nich wszystkich.
To o nas... o nas wszystkich.
Książka reportaż. Rozmowy. Po ich przeczytaniu musiałam trochę pomilczeć. W trakcie czytania też były takie chwile.
Pęka serce.
To o nich... o nich wszystkich.
Pokaż mimo toTo o nas... o nas wszystkich.
Książka reportaż. Rozmowy. Po ich przeczytaniu musiałam trochę pomilczeć. W trakcie czytania też były takie chwile.
Pęka serce.