-
ArtykułyKsiążka na Dzień Dziecka: znajdź idealny prezent. Przegląd promocjiLubimyCzytać1
-
Artykuły„Zaginiony sztetl”: dalsze dzieje Macondo, a może alternatywna historia Goraja?Remigiusz Koziński1
-
Artykuły„Zależy mi na tym, aby moje książki miały kilka warstw” – wywiad ze Stefanem DardąMarcin Waincetel1
-
ArtykułyMagdalena Hajduk-Dębowska nową prezeską Polskiej Izby KsiążkiAnna Sierant2
Biblioteczka
2023-02-12
2022-12-21
2023-11-26
2023-11-11
2020-08-19
Jeśli dramat do końca się nie spodobał to obejrzyjcie film z Leonardem di Caprio,od razu lepiej zrozumiecie,tekst w filmie jest Szekspira,więc spokojnie naprawdę się opłaca.Ja nie mogłam pojąć jak to jest możliwe,żeby z powodu miłości się od razu zabijać,nie wiem, no może trzeba bardziej być cierpliwym,okazywać więcej roztropności.Rozumiem wypicie trucizny przez Romea,kiedy był pewien,że Julia nie żyje,ale czemu ona też się zabiła,czemu od razu taka mocna trucizna,czemu Romeo się nie spóźnił,przecież mało brakowało,takie pytania zadręczały mnie długo,ale na koniec doszłam do wniosku,że chociaż jako samobójcy poniosą tę samą karę,będą razem,a ich śmierć będzie też dobrą karą dla skłóconych rodów,to ostatecznie ich wina,tylko i wyłącznie.
Na pewno potrzeba pewnej dojrzałości, żeby zrozumieć i może doświadczenia i życiowego i książkowego, żeby się cieszyć diamentem literatury,dlatego po pięciu latach zmieniam ocenę 😇
Jeśli dramat do końca się nie spodobał to obejrzyjcie film z Leonardem di Caprio,od razu lepiej zrozumiecie,tekst w filmie jest Szekspira,więc spokojnie naprawdę się opłaca.Ja nie mogłam pojąć jak to jest możliwe,żeby z powodu miłości się od razu zabijać,nie wiem, no może trzeba bardziej być cierpliwym,okazywać więcej roztropności.Rozumiem wypicie trucizny przez Romea,kiedy...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-08-04
Jestem fanką wszystkiego, co jest o Sisi, ale do tej pory nie spotkałam się ze zbyt wieloma książkami o niej. Allison Pataki świetnie rysuje portret tej nietuzinkowej kobiety na niezmiernie ciekawie przedstawionym tle historycznym. Samo przygotowanie autorki zasługuje na szacunek, ponieważ nie mamy tu do czynienia z suchą historią,ale też interpretacją zapisków relacji z różnych wydarzeń i od różnych ludzi. Opinie o Sisi, fragmenty utworów ulubionego poety, Snu nocy letniej, listów pisanych z kuzynem są świetnymi wstawkami przed rozdziałami. Wtrącenie postaci mordercy, jego myśli, poczynań i nawiązanie do nierozerwalności z postacią Sisi utrzymują napięcie, które doprowadza do końca, gdzie czeka na nas pełnia uczuć, miłości i gotowości na dalsze życie Elżbiety i Franciszka, które są raczej dość wolnym wyobrażeniem autorki, ale sama zawsze tworzę swoje domysły, jeśli chodzi o historyczne postaci i zdarzenia, więc jestem wielką fanką interpretacji Pataki. A Elżbietę Bawarską polubiłam jeszcze bardziej za jej człowieczeństwo, uwielbienie sztuki i potrzebę miłości oraz działania. Allison obudziła też we mnie potrzebę podróży śladami Sisi:-)
Jestem fanką wszystkiego, co jest o Sisi, ale do tej pory nie spotkałam się ze zbyt wieloma książkami o niej. Allison Pataki świetnie rysuje portret tej nietuzinkowej kobiety na niezmiernie ciekawie przedstawionym tle historycznym. Samo przygotowanie autorki zasługuje na szacunek, ponieważ nie mamy tu do czynienia z suchą historią,ale też interpretacją zapisków relacji z...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-08-14
2023-07-20
2022-12-26
2022-07-26
Książka po której rzeczywiście trudno zatracić się w innej lekturze. Powieść trzyma w takim delikatnym napięciu, uwielbiam styl Marty,na siłę nie szuka bohaterom problemów, to co skrywane i bolesne musi być wypowiedziane,żeby ruszyć dalej. To sprawia,że mimo że co chwilę wykrzykiwałam,,o,matko!",kiedy dowiadywałam się,co się działo w ciągu tych sześciu nieszczęśliwych lat,to kamień spadał z serca,że nie muszę się wkurzać,że bohaterowie są niedojrzali i grają w kotka i myszkę,u Marty jest realistycznie, kłótnie i skrywane tajemnice nie ciągną się w nieskończoność,wszystko się dzieje w swoim czasie,niekoniecznie idealnym,ale swoim.
Nie ukrywam, że Josie mnie trochę rozczarowała, uciekając z jednej klatki bez oglądania,nagle z własnej woli uznała,że w sumie dobrze będzie zamknąć się w kolejnej, złotej z diamentami,ale mimo wszystko klatce,jak słusznie zauważył Chase i nie wykorzystała swojej szansy,tak jak planowała.Z drugiej strony bardzo mi jej szkoda. Wszyscy próbowali sterować jej życiem, manipulować, zastraszać, niszczyć poczucie własnej wartości. Dlatego wbrew własnej woli musiała powrócić do Moreton przez....narzeczonego. Okazuje się,że cała reszta paczki pozostała z ogromnymi ranami po odejściu Josie. Archer musiał dorosnąć,przy tym został też ojcem Alfiego. Valerie musiała w pojedynkę brać odpowiedzialność za chłopaków,na szczęście z mężem u boku,Ethanem,który jak zwykle najmniej oceniał innych. A Chase....to co przeżył to ogromna tragedia. Nie dziwią,więc powtórne przytyki, kłótnie,wręcz kipiąca nienawiść między dawną parą kochanków. Zawieszają broń,gdy dostają najmniejsze informacje o swojej tęsknocie,zniszczeniu i śladach dawnej miłości,że naprawdę była,że była prawdziwa,by zaraz podważać ten fakt i znów w siebie wątpić. Ponieważ jednak tu zawsze chodziło też o przyjaźń,a może nawet przede wszystkim,to dostajemy naszą dobrą, starą, zgraną ekipę plus Cami, mamę Alfiego,która jest wspaniałą kobietą, która wreszcie działa inaczej niż reszta kobiet na Archera. Między Sinclair a Sandersonem runęło wszystko, nawet Seaport jest inne,ale wspólne przygody i historia nieznajomego Jeffa zmieniają zażyłość między przyjaciółmi. Wiedzą,że znów mają się na chwilę,ale do cna cieszą się sobą i ta chwilą. Tylko czy naprawdę za drugim razem nie zniszczą wszystkiego wokół,nawet jeśli starali się ponaprawiać się i oddać swoje pasje.... Na szczęście tym razem wszyscy mówią,co myślą o ślubie z egoistycznym,obrzydliwie bogatym i dysfunkcyjnym Carterem,nieocenionym wsparciem jest William,który u boku wspaniałej Crystal i swojej córki ,Nicole,stał się wzorem brata i postanawia wesprzeć Chase'a i Josie,szczególnie,że dzięki niemu Carter stracił możliwość szantażowania Josie. Jednocześnie wszyscy wreszcie pokazują,że to musi być wybór dziewczyny,prawdziwy ,niczym nie podszyty.
Co któraś strona jest zagięta w moim egzemplarzu na znak ulubionych scen, całość układa się w piękną historię PRZEZNACZENIA. I jest to ,co kocham najbardziej,czyli epilogi po dłuższym okresie. Seaport wygląda inaczej, inna jest latarnia i inni mieszkańcy,ale wciąż jest prawdziwa miłość,a dzięki wszystkim przejściom,jest bez żalu.
Książka po której rzeczywiście trudno zatracić się w innej lekturze. Powieść trzyma w takim delikatnym napięciu, uwielbiam styl Marty,na siłę nie szuka bohaterom problemów, to co skrywane i bolesne musi być wypowiedziane,żeby ruszyć dalej. To sprawia,że mimo że co chwilę wykrzykiwałam,,o,matko!",kiedy dowiadywałam się,co się działo w ciągu tych sześciu nieszczęśliwych...
więcej mniej Pokaż mimo to2022-07-23
Kiedy w życiu ma się już wszystko zaplanowane, a jeden telefon przyjaciółki sprawia, że jego wykonanie nie będzie tylko czystą przyjemnością......
Perfekcjonizm może przytłaczać, brak uczuć od rodziców może załamać, zaplanowane życie może zdołować,ale dla Josie ma to głębszy sens, to jej ratunek,to jej szansa,aby na studiach naprawdę zaznać życia. Z dala od domu,na innym kontynencie, z jednej strony zgodnie z wolą rodziców studiując prawo na Harvardzie,a z drugiej rozwijając skrzydła bez ich niezdrowego nadzoru.
Josie pozwoliła sobie tylko na jedną przyjaciółkę Valerie, bo wiedziała,że i tak pożegna się z całym swoim dotychczasowym życiem,ale Valerie zakochała się w Ethanie. Chłopak potrzebował wsparcia kolegów z zespołu,a Val nie mogła zostawić kumpeli,więc mimo trudów, kłótni, dogryzek i żartów,dostajemy wspaniałą historię o przyjaźni. Wspólne siedzenie w stołówce, wpraszanie się do Josie, imprezy u Archera. Tylko że Josephine i Chase są inni i tylko oni w sobie wzajemnie to widzą. Nie łatwo zrzucić maskę i rozedrzeć rany,by pokazać swoje prawdziwe ja,szczególnie kryjące problemy z rodzicami,narkotyki, autodestrukcję, anoreksję, stratę najbliższych, dlatego i oni początkowo za sobą nie przepadają,aż zaczynają się dogadywać i rozumieć bez słów. W końcu przychodzi też Sylwester i jak się okazuje ich relacja im nie wystarcza.
Książka jest świetnie napisana,bardzo dogłębnie można poznać każdego bohatera i naprawdę zrozumieć,dlaczego dzieje się akurat tak ,jak się dzieje. Emocje Josie,jej rozterki i problem z przyznaniem się do uczuć są tak bardzo naturalne. Chase'a pokochałam,bardzo mi żal,że spotkało go takie straszne życie,a dodatkowo ten brak jakiejkolwiek miłości do samego siebie i troska o jego Jose, choć rozumie jej zwątpienie. Tak wiele wspaniałych przemyśleń i wątków tworzy drogę miłości Jose i Chase'a,że w historii bez trudu można się zatracić,ich zdjęcia,latarnia,gwiazda i tatuaże dopełniają ją romantyzmem. Ogromnie wiele wnoszą też tu przyjaciele, bo gdyby nie uświadamiające rozmowy z Val, Archerem i Ethanem, oni by w ogóle nie dali sobie szansy na choć chwilę szczęścia.
Każdy rozdział to dzieło sztuki zakończone myślą wybiegającą z danej sceny w przyszłość,bardzo mnie to urzekło. Epilog rozdziera,ale szanuję za to,że od początku znamy zakończenie tej historii i ono po prostu się nie zmienia, mimo tych wszystkich piosenek, pocałunków, wyjazdów, filozoficznych rozkmin, wizyt w antykwariacie i Seaport.
Pióro Marty naprawdę zasługuje na uznanie,pięknie ogrywa emocje i artystycznie wykańcza akcję pod względem stylistycznym. Oczywiście jestem też fanką prologu, jedno z lepiej napisanych wyznań miłosnych w polskich książkach 😍
Kiedy w życiu ma się już wszystko zaplanowane, a jeden telefon przyjaciółki sprawia, że jego wykonanie nie będzie tylko czystą przyjemnością......
Perfekcjonizm może przytłaczać, brak uczuć od rodziców może załamać, zaplanowane życie może zdołować,ale dla Josie ma to głębszy sens, to jej ratunek,to jej szansa,aby na studiach naprawdę zaznać życia. Z dala od domu,na innym...
2023-05-25
2023-05-02
Motyw,który często wraca w filmach,a ponieważ wszystkie mi się bardzo podobały,nie mogłam ominąć prawdziwej historii. Hrabia de Valmont to pierwowzór bad boya,jak można nie obdarzyć go w końcu miłym uczuciem,czy ewentualnie spojrzeć z litością na jego serce i marny koniec. Prezydentowa to wzór perfekcyjnych, nienagannych dziewcząt,jak przejść bez żalu przy jej uczuciu,które jest grzeszne,a takie prawdziwe. Markiza to największa jędza,która przechytrzyła wszystkich i ustawiła się w życiu wspaniale,tylko że z braku własnego szczęścia w miłości, zatruwała innych,niszczyła tych,którzy wreszcie to szczęście znajdowali,jak i tych,którzy dopiero poznawali świat intymności i pierwszych miłości. Cecylia była głupia,ale nie zasługiwała na taki los. Uwielbiam bohaterów,ale kocham też formę epistolarną,to wspaniała sztuka,by listami tak wspaniale przedstawić fabułę,świetnie oddają tamte czasy,zwyczaje, pewne przekonania i zasady. Najbardziej wzrusza zakończenie,które uczy,że zabawa uczuciami nigdy nie kończy się dobrze...
Motyw,który często wraca w filmach,a ponieważ wszystkie mi się bardzo podobały,nie mogłam ominąć prawdziwej historii. Hrabia de Valmont to pierwowzór bad boya,jak można nie obdarzyć go w końcu miłym uczuciem,czy ewentualnie spojrzeć z litością na jego serce i marny koniec. Prezydentowa to wzór perfekcyjnych, nienagannych dziewcząt,jak przejść bez żalu przy jej uczuciu,które...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-05-21
2023 O wiele bardziej chwyta mnie za serce ta historia dziś,kiedy sama mam za sobą wybór studiów. Lepiej też odczytuję za tym drugim razem sens pierwszej lekcji Keatinga -carpe diem, które rzeczywiście chyba słyszy się z każdego portretu. Brak trzymania się schematów, sprawdzania list,pozwolenie na rozkwit- to to co w zajęciach się podoba. Dziwne,że nauczyciel,który pokazał jak znaleźć pasję,jak się otworzyć,pokonać swoje słabości,zostaje oskarżony,że takie postępowanie niszczy młodzież. Za pierwszym razem byłam zła,że Nail nie znalazł innego rozwiązania. Teraz jestem zła,że tylko Todd Anderson i Charlie Dalton jakkolwiek się postawili, Cameron to zdrajca i parszywa gnida,ale Knox i reszta tyle zawdzięczali Kapitanowi. Z drugiej strony dożyliśmy czasów,kiedy ani edukacja,ani żądania rodziców nie mają takiego znaczenia.
2014 Hmmmmm,długo nie czytałam tak dobrej książki realistycznej,naprawdę długo........,ale wreszcie teraz mogłam,wszystko przez konkurs:-)Historia o uczniach jeszcze z dawnych czasów i nauczycielu,bardzo charyzmatycznym,ale może od początku:książka jest napisana na podstawie scenariusza filmu,,Stowarzyszenie umarłych poetów,jak ktoś nie oglądała to polecam.Nauka jak nauka zawsze była rutyną,ale nowy profesor Keating,zmienia wszystko.Zachęca uczniów do czerpania korzyści z życia,carpe diem,tzn.chwytaj dzień.Lekcje angielskiego buntują i wychowują chłopaków,w końcu zakładają stowarzyszenie,które od czasów Keatinga zostało zawieszone.Niestety,Keating ma problemy przez to jak prowadzi lekcje,a jeden z uczniów zabija się,bo chciał być aktorem i dobrze mu to szło,a nie lekarzem jak wybrał mu ojciec.Wszyscy jednak oskarżają Keatinga o podsycanie uczniów,tylko niektórzy uczniowie żegnają swojego ,,Kapitana''tak jak na to zasłużył.Polecam:-)
2023 O wiele bardziej chwyta mnie za serce ta historia dziś,kiedy sama mam za sobą wybór studiów. Lepiej też odczytuję za tym drugim razem sens pierwszej lekcji Keatinga -carpe diem, które rzeczywiście chyba słyszy się z każdego portretu. Brak trzymania się schematów, sprawdzania list,pozwolenie na rozkwit- to to co w zajęciach się podoba. Dziwne,że nauczyciel,który pokazał...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-03-10
Język nie jest najłatwiejszy,ale mamy tu silnie zarysowany motyw kary,szczególnie że wymiar litery przekracza symbol z piersi. Dodatkowo to kara niezawiniona,dwoje ludzi i miłość,która dla obojga była zakazana,ale wciąż prawdziwa. Intrygujące jest też społeczeństwo,które z czasem przebacza,jakby zapomina,Hester zaś nie czuje potrzeby pozbycia się litery,a ojciec mimo iż pragnie się przyznać,to wszyscy mają go za jeszcze świętszego. Jest to klasyka literatury,więc warto poznać.
Język nie jest najłatwiejszy,ale mamy tu silnie zarysowany motyw kary,szczególnie że wymiar litery przekracza symbol z piersi. Dodatkowo to kara niezawiniona,dwoje ludzi i miłość,która dla obojga była zakazana,ale wciąż prawdziwa. Intrygujące jest też społeczeństwo,które z czasem przebacza,jakby zapomina,Hester zaś nie czuje potrzeby pozbycia się litery,a ojciec mimo iż...
więcej mniej Pokaż mimo to2018-08-21
Kocham,bo po pierwsze jestem wielką fanką Pamiętnika,a po drugie uwielbiam znać ciąg dalszy życia bohaterów. Tutaj może to nie jest kontynuacja historii Noaha i Allie,a historia ich córki Jane i żeby było ciekawiej,opowiedziana przez jej męża Wilsona,ale mimo wszystko wiemy też coś więcej o życiu tamtej dwójki,bo Wilson ma bardzo dobry kontakt z teściem i w wielu sprawach tylko on go rozumie lub po prostu wspiera-cudowny motyw łabędzicy.
To jedna z tych lepszych historii Sparksa. Nie jest niepotrzebnie przedłużana,skupiona na jednym wątku-ślubie córki,który staje się przyczyną refleksji Wilsona,a na koniec wielka niespodzianka-bardzo podoba mi się narracja ze strony Wilsona,niby wiemy, co robi i co myśli,a tym czasem to on najwięcej namieszał. A dodatkowo taka pouczająca historia o konieczności doceniania naszych ukochanych osób...
Kocham,bo po pierwsze jestem wielką fanką Pamiętnika,a po drugie uwielbiam znać ciąg dalszy życia bohaterów. Tutaj może to nie jest kontynuacja historii Noaha i Allie,a historia ich córki Jane i żeby było ciekawiej,opowiedziana przez jej męża Wilsona,ale mimo wszystko wiemy też coś więcej o życiu tamtej dwójki,bo Wilson ma bardzo dobry kontakt z teściem i w wielu sprawach...
więcej mniej Pokaż mimo to2018-08-09
To jedna z pierwszych książek Colleen,którą przeczytałam i jestem bardzo szczęśliwa,że za drugim razem poruszyła mnie tak mocno jak lata temu. Jest tu masa emocji,bo Auburn znalazła miłość w wieku 15 lat,a niewielu w to wierzyło,rozdzielono ją z Adamem szybko i tylko jedna osoba na szpitalnym korytarzu walczyła o dodatkowe godziny dla tej dwójki. Została nastoletnią matką,ale przez miłość do AJ pozwoliła decydować za siebie,manipulować sobą,poniżać się i najgorsze jest to,że chyba rzeczywiście wierzyła,że kiedyś zdobędzie zaufanie rodziny Adama na tyle,by oddali jej prawo do opieki. Owen był niewątpliwie przeznaczony dla Auburn. Związany z nią tak naprawdę od chwili pożegnania z Adamem,bo to Owen jeszcze po tym miał okazję na poznanie chłopaka. Lubię tajemnicę,która łączyła tę trójkę,a o której Auburn nic nie wiedziała,lubię,że jest ona zamknięta w obrazie na ścianie dziewczyny i lubię,że w tak szeroko pojętym sensie dała Owenowi przyszłość. Owen stracił pół rodziny,ale wtedy w szpitalu walcząc o ojca,zyskał przyjaciela i pasję,którą przekuł w świetny zawód. To jest to colleenowskie coś-obrazy malowane do wyznań...one też dostarczają wielu emocji,tych zabijających nadzieję w ludzkość i tych budzących ją. Wiele tu cudownych metafor,to stylistycznie też świetna książka.
To jedna z pierwszych książek Colleen,którą przeczytałam i jestem bardzo szczęśliwa,że za drugim razem poruszyła mnie tak mocno jak lata temu. Jest tu masa emocji,bo Auburn znalazła miłość w wieku 15 lat,a niewielu w to wierzyło,rozdzielono ją z Adamem szybko i tylko jedna osoba na szpitalnym korytarzu walczyła o dodatkowe godziny dla tej dwójki. Została nastoletnią...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2022-11-10
Dużo bohaterów,czasem się gubiłam w perspektywach Irminy i Almy, nie do końca też się wczułam w klimat książki. Trochę komedii,trochę takiej detektywistycznej zagadkowości i humoru,ale jakoś mnie to nie kupiło. Plus taki,że czytało się w miarę lekko. Czasem może za dużo akcji,nigdy nie mogło być spokojnie,tu były mąż,tu inny pijaczyna czy bezdomny lub SOR. Początek brzmi nawet dobrze,gdy z tupetem ruszamy z wątkiem,spacer, trup,pogotowie, szpital, ciotka, Facebook a wszystko w sylwestrową noc,potem to już trochę męczyło. Wydaje mi się też ,że bardzo spłycono męskich bohaterów, wszędzie dominowały panie,nawet na drugim planie,a przez to te relacje miłosne były takie...nijakie?
Dużo bohaterów,czasem się gubiłam w perspektywach Irminy i Almy, nie do końca też się wczułam w klimat książki. Trochę komedii,trochę takiej detektywistycznej zagadkowości i humoru,ale jakoś mnie to nie kupiło. Plus taki,że czytało się w miarę lekko. Czasem może za dużo akcji,nigdy nie mogło być spokojnie,tu były mąż,tu inny pijaczyna czy bezdomny lub SOR. Początek brzmi...
więcej mniej Pokaż mimo to2018-08-08
Colleen zdobyła moje serce dawno temu,a jej książki są zawsze co najmniej rewelacyjne,jednak historia Lily od pierwszych stron ,,It ends with us'' jest arcydziełem. Przede wszystkim za racjonalność. Ja akurat nie potrzebowałam kontynuacji,bo i tak wiedziałam, jaki będzie ciąg dalszy Lily i Atlasa,ale cieszę się,że autorka postanowiła ostrzej pokazać jak może wyglądać pozostanie w patologicznym związku. Ryle jest tutaj niewątpliwie negatywnym bohaterem,a Lily silną kobietą,która wie,że dla córki musi utrzymywać kontakt z jej ojcem,ale też dla niej musi być szczęśliwa. Niezwykle miło się patrzy na relację Lily i Atlasa. On to oczywiście kolejny perfekcyjny mężczyzna,jego troska,delikatność,ale też obezwładniające pragnienie Lily chwytają za serce,Colleen świetnie opisuje jego stan i pozwala poczuć amory wokół pary.Ja zakochałam się po jego reakcji na zalanie się mlekiem Lily.
Dzienniki Lily z przeszłości i listy Atlasa w teraźniejszości to najlepsze elementy książki,pod względem siły emocji,jak i oczywiście sztuki przelania ich na papier,gdyby tylko każdy umiał tak prosto i rzeczowo mówić o uczuciach jak Hoover pisze. Podoba mi się też wtajemniczenie w historię Atlasa,relacji z matką,pojawienie się Josha.To pozwala na dopełnienie obrazu bohatera. Uwielbiam ludzi Colleen,bo niezależnie od charakteru są przede wszystkim prawdziwi i zawsze pokazują jak budować z najmniejszym ryzykiem strat.
Colleen zdobyła moje serce dawno temu,a jej książki są zawsze co najmniej rewelacyjne,jednak historia Lily od pierwszych stron ,,It ends with us'' jest arcydziełem. Przede wszystkim za racjonalność. Ja akurat nie potrzebowałam kontynuacji,bo i tak wiedziałam, jaki będzie ciąg dalszy Lily i Atlasa,ale cieszę się,że autorka postanowiła ostrzej pokazać jak może wyglądać...
więcej Pokaż mimo to