Uwielbiam uczucia opisywane przez Natalię, nie potrzebuje ona zbyt wielu słów,wielkich gestów, tak po prostu potrafi zaczarować świat wokół bohaterów. Czułam się jak w Jesiennej miłość Sparksa,bo też wystawiają sztukę i Diana musi pomóc Charliemu. Ogólnie to dość częsty motyw,że dziewczyna czymś się zajmuje i w jakiś tam okolicznościach dostaje chłopaka, który trochę wszystko psuje, ale ostatecznie powstaje więź, w Perfectly wrong też trochę tak było,ale to kompletnie mi nie przeszkadza,lubię schematy,a historia na tym nie traci. Natalia pisze bardzo przystępnie, przyjemnie i tak jak już wcześniej wspomniałam czaruje, ale tutaj stworzyła wybitnie ziemskich bohaterów. Charlie- bananowy chłopak ze stanami depresyjnymi,któremu brakuje czyjeś uwagi i czystej miłości. Diana,Di,różyczka- dziewczyna z prawdziwej dziury, kochająca rodzeństwo nad życie, o wielkich aktorskich marzeniach,dla której nikt nigdy nic nie zrobił. Ogromnie współczułam Dianie relacji z rodzicami,poświęcenia samej siebie dla rodzeństwa, które swoją drogą jest świetne,bo i Mike ją wspierał, a Melanie to w ogóle przemyślne, kochane dziecko, było mi żal, że tak mało ma z życia,tak wiele rzeczy nie mogła poznać, ale piękna była jej wdzięczność za każdą dobroć skierowaną w jej stronę. Koniec rozrywa serce i targa duszę, ale tak być musiało. Jak ja lubię fakt,że o coraz większej ilości książek mogę powiedzieć, że zakończenie przykre, ale jedyne rozsądne. Natomiast teatr kocham,a to zapętlenie historii wokół Jeziora Łabędzi spowodowało, że już mam kupione bilety na spektakl😊
Uwielbiam uczucia opisywane przez Natalię, nie potrzebuje ona zbyt wielu słów,wielkich gestów, tak po prostu potrafi zaczarować świat wokół bohaterów. Czułam się jak w Jesiennej miłość Sparksa,bo też wystawiają sztukę i Diana musi pomóc Charliemu. Ogólnie to dość częsty motyw,że dziewczyna...
Rozwiń
Zwiń