-
ArtykułyAtlas chmur, ptaków i wysp odległychSylwia Stano2
-
ArtykułyTeatr Telewizji powraca. „Cudzoziemka” Kuncewiczowej już wkrótce w TVPKonrad Wrzesiński8
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 17 maja 2024LubimyCzytać370
-
Artykuły„Nieobliczalna” – widzieliśmy film na podstawie książki Magdy Stachuli. Gwiazdy w obsadzieEwa Cieślik4
Biblioteczka
"Trupia Farma. Sekrety legendarnego laboratorium sądowego, gdzie zmarli opowiadają swoje historie" to jedna z tych książek, która zainteresowały mnie w momencie w którym dowiedziałam się o ich istnieniu.
Od bardzo dawna interesuję się procesami jakie zachodzą w ludzkim ciele po śmierci i na szczęście nie było to we mnie tłamszone. Co prawda nigdy nie rozważałam zajmowania się medycyną sądową, jednak antropologia to już coś zupełnie innego. Mimo tego, że studiuję antropologię nie mam możliwości uczestniczenia w zajęciach dotyczących antropologi fizycznej czy sądowej. Powód jest bardzo prosty; takich zajęć nie ma. Zatem jedynym sposobem na przynajmniej teoretyczne zapoznanie się z tą dziedziną nauki są zagraniczne publikacje.
"Trupia Farma" nie jest typową publikacją naukową, na dobrą sprawę wcale nią nie jest. Gdybym musiała ściśle określić gatunek tej książki powiedziałabym, że to autobiografia Billa Bassa skupiona wokół jego kariery naukowej i ośrodka badań, który założył.
Każdy rozdział opowiada osobne historie spraw kryminalnych i naukowych, którymi zajmował się Bill Bass, jednak wszystkie łączą się w spójną całość opowiadającą historię rozwoju kariery naukowej autora i samej Trupiej Farmy. Pomimo licznych dygresji i retrospekcji czytelnik łatwo podąża za fabułą.
Bill Bass nie zakłada, że czytelnik będzie ekspertem w ludzkiej anatomii i często przypominam wcześniej omawiany problem (np. określanie płci na podstawie miednicy i kości łonowej), dodatkowo na końcu książki znajduje się opisany rysunek ludzkiego szkieletu i czaszki oraz słowniczek pojęć. Oba dodatki pozwalają nawet laikowi w pełni zrozumieć o czym pisze autor.
10/10 Dowiedziałam się z tej książki więcej niż podczas pięciu lat nauki biologii, do narracja jest bardzo rzeczowa, a zarazem dowcipna, jednak największą zaletą "Trupiej Farmy" jest ciekawa treść.
Jednak nie mogę polecić tej książki wszystkim. Osoby wrażliwe najprawdopodobniej odłożą ją w trakcie czytania wstępu, chociaż może warto opanować mdłości i dowiedzieć się co stanie się z naszym ciałem jak już opuścimy ziemski padół?
"Trupia Farma. Sekrety legendarnego laboratorium sądowego, gdzie zmarli opowiadają swoje historie" to jedna z tych książek, która zainteresowały mnie w momencie w którym dowiedziałam się o ich istnieniu.
Od bardzo dawna interesuję się procesami jakie zachodzą w ludzkim ciele po śmierci i na szczęście nie było to we mnie tłamszone. Co prawda nigdy nie rozważałam zajmowania...
Bardzo rzadko zdarza się, że Uczta Wyobraźni oddaje w ręce czytelnika kiepskie książki, nawet jeśli większość jest zdania, że dana pozycja nie jest wybitna to przynajmniej jest klasyczna dla jakiegoś środowiska. Jednak równie rzadko zdarzają się książki tak wybitne, że ciężko jest po nich zebrać myśli nawet kilka dni po skończeniu lektury, a właśnie tak jest w tym przypadku.
"TV Ciał0" jest ponurą wizją przyszłości. Całe życie kręci się wokół telewizji; miliony stacji nadają 24 godziny na dobę miliardy programów; seriale, wiadomości, coraz okrutniejsze reality show. Gwiazdeczki pop wykreowane przez producentów konkurują o najwyższe miejsce a liście przebojów. Brzmi znajomo? Jedną z piosenkarek jest Nola Blue, główna bohaterka, którą dotyka niezwykła przypadłość.
Jestem przekonana, że część osób odłoży tę książkę po przeczytaniu kilku pierwszych stron. Stety/niestety została napisana w sposób, który nie każdemu przypadnie do gustu. Zdania wielokrotnie złożone można policzyć na palcach jednej ręki, dodatkowo bardzo często pojawiają się równoważniki zdań, a nawet pojedyncze słowa. Utarło się, że każdą nową myśl powinno zaczynać się od nowego akapitu, jednak autor rezygnuje z takiego układu i większość zdań stanowi nowy akapit. Dzięki takiemu zabiegowi książka staje się jeszcze bardziej futurystyczna.
W twórczości Jeffa Noona można dostrzec inspiracje klasyką literatury, jednak nie są one widoczne na pierwszy rzut oka i zdecydowanie nie można nazwać ich plagiatem. W "Wurcie" dostrzegłam odrobinę "Alicji w Krainie Czarów" (swoją nie pomyliłam się, inna książka z uniwersum Wurta jest jeszcze bardziej związana z dziełem Lewis Carrolla, a mianowicie "Automated Alice") i "Mechanicznej Pomarańczy", w "TV Ciał0" widzę orwellowskiego Wielkiego Brata i wszechobecny u wielu pisarzy strach przed "czwartą władzą".
10/10 Niesamowita, niepokojąca i dla większości niestrawna. Jednak warto przebrnąć przez trudną warstwę językową i dostrzec to co chce przekazać nam autor. "TV Ciał0" utwierdziło mnie w przekonaniu, że Jeff Noon jest jednym z najwybitniejszych pisarzy, a jednocześnie najmniej docenianych.
Bardzo rzadko zdarza się, że Uczta Wyobraźni oddaje w ręce czytelnika kiepskie książki, nawet jeśli większość jest zdania, że dana pozycja nie jest wybitna to przynajmniej jest klasyczna dla jakiegoś środowiska. Jednak równie rzadko zdarzają się książki tak wybitne, że ciężko jest po nich zebrać myśli nawet kilka dni po skończeniu lektury, a właśnie tak jest w tym...
więcej mniej Pokaż mimo to
"Pyłki" to druga książka Jeffa Noona osadzona w świecie Wurta. Tym razem autor porzuca studiowanie mechaniki narkotycznych snów na rzecz pokazanie jak bardzo zmienił się świat od czasu odkrycia piórek oraz jakie zagrożenia niesie za sobą ich wszechobecność.
W Manchesterze coraz bardziej rośnie stężenie pyłków, które przyprawiają mieszkańców o groźny katar sienny. Sybilla Jones - widmoglina dodo, próbuje ustalić powiązania między epidemią kataru, a śmiercią Kojota - taksówkarza, który zostaje zamordowany podczas nielegalnego kursu z Czeluści.
W gruncie rzeczy "Pyłki" to bardzo dobry kryminał osadzony w niedalekiej przyszłości. Jeff Noon bardzo trafnie przewiduje przyszłość, która staje się naszą rzeczywistością. Przeniesienie życia do innego wymiaru, coraz większa liczba używek, wirtualne rozrywki, rozrastanie się miast... Brzmi znajomo.
Tak samo jak w "Wurcie" nagromadzenie neologizmów może powodować, że lektura będzie trudna w odbiorze. Z drugiej strony wątpię, żeby ktokolwiek sięgnął po tę książkę, jeśli nie podobał mu się poprzedni tom, w którym autor wprowadził terminologię używaną w całym cyklu. Innymi słowy, bez znajomości "Wurta" nie ma sensu sięgać po "Pyłki".
Nie podoba mi się wydanie książki. Kartki są zdecydowanie zbyt gęsto sklejone, przez co trzeba walczyć z samozamykającą się książką. Patrząc na Ucztę Wyobraźni (w której zostały wydane już dwa inne "Noon'y") być może MAG pokusi się też na odnowienie "Pyłków", oby.
8/10 Sięgając po "Pyłki" myślałam, że będzie kolejna "10/10" dla Jeffa Noona. Owszem za warstwę językową Noon ma u mnie milion na dziesięć. Jednak tym razem fabuła nie wciągnęła mnie aż tak bardzo. Niech nikt nie zrozumie mnie źle, książka jest bardzo dobra, ale "Wurt" jest jeszcze lepszy.
"Pyłki" to druga książka Jeffa Noona osadzona w świecie Wurta. Tym razem autor porzuca studiowanie mechaniki narkotycznych snów na rzecz pokazanie jak bardzo zmienił się świat od czasu odkrycia piórek oraz jakie zagrożenia niesie za sobą ich wszechobecność.
W Manchesterze coraz bardziej rośnie stężenie pyłków, które przyprawiają mieszkańców o groźny katar sienny. Sybilla...
Pierwszy raz z Ambergris spotkałam się kilka miesięcy temu kiedy sięgnęłam po "Fincha". Niestety wtedy nie wiedziałam, że jest to część jakiegoś cyklu, a na dodatek trzecia i ostatnia część. Dosyć szybko znalazłam pozostałe tomy i nadrobiłam zaległości.
"Miasto szaleńców i świętych" to zbiór opowiadań i innych form literackich, które wprowadzają czytelnika w niesamowite miasto-państwo Ambergris. VanderMeer prezentuje bardzo spójną i rozbudowaną wizję świata. Obok opowiadań opisujących losy poszczególnych mieszkańców miasta czytelnik może zapoznać się ze szczegółową historią Ambergris, opowieścią o pisarzu osadzonym w szpitalu psychiatrycznym (tym fragmentem autor skradł moje serce oraz pokazał jaki ma duży dystans do siebie i swojej pracy) czy pracą naukową omawiającą kałamarnice, a także obszernym glosariuszem.
Przeskoki między poszczególnymi fragmentami mogą zniechęcić część czytelników. Opowiadania nie są ułożone chronologicznie, przez co czasami ciężko jest zorientować się o którym fragmencie historii Ambergris czytamy. Dodatkowo części różnią się między sobą stylistycznie, w niektórych to bohater przejmuje funkcję narratora, w innych pokazuje swoją obecność głównie w przypisach, nie wspominając o opowiadaniu w opowiadaniu, które jest na bieżąco analizowane przez ambergiańskiego naukowca.
Samo wydanie książki jest dosyć nieszczęśliwe. Jak dla mnie książka o takiej objętości powinna zostać wydana w twardej oprawie. Dodatkowo sama grafika na okładce nie jest najładniejsza i nie oddaje klimatu książki. Za to ogromnym plusem są ilustracje w środku oraz ogólnie cała oprawa graficzna; różne czcionki w poszczególnych opowiadaniach, ryciny wplecione w tekst.
10/10 Jeff VanderMeer stworzył dzieło, które ożyło. Podczas czytania "Miasta szaleńców i świętych" miałam wrażenie, że to wszystko rzeczywiście się wydarzyło, a opisywani ludzie przechadzają się właśnie teraz zatłoczonymi ulicami Ambergris, zerkając z niepokojem na coraz to nowe grzyby. Żałuję jedynie, że nie wiedziałam o jej istnieniu zanim sięgnęłam po "Fincha", wtedy cała trylogia złożyłaby się w idealną całość.
Pierwszy raz z Ambergris spotkałam się kilka miesięcy temu kiedy sięgnęłam po "Fincha". Niestety wtedy nie wiedziałam, że jest to część jakiegoś cyklu, a na dodatek trzecia i ostatnia część. Dosyć szybko znalazłam pozostałe tomy i nadrobiłam zaległości.
więcej Pokaż mimo to"Miasto szaleńców i świętych" to zbiór opowiadań i innych form literackich, które wprowadzają czytelnika w niesamowite...