-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik234
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński40
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant13
Porównanie z Twoją biblioteczką
Wróć do biblioteczki użytkownikaTrzeci raz w tym roku tak bardzo płakałam podczas czytania książki i jeszcze chwilę po. Mama powiedziała, że wpadłam w histerię :p No cóż taka już jestem wrażliwa. Tę książkę po prostu trzeba przeczytać. Od pierwszej chwili pokochałam główną bohaterkę, Kate. Ta dziewczyna ma w sobie tak wiele życia, optymizmu, radości i spontaniczności. Jej osobowość jest zaraźliwa i spływa z książki wprost do duszy czytelnika. Kate odmienia nie tylko ludzi, których spotyka wewnątrz książki, ale sprawia także, że każdy z zewnątrz chce coś zmienić. Te kilka godzin, które przeznaczyłam na przeczytanie tej pięknej książki były niesamowicie wypełnione emocjami i z pewnością nie były zmarnowane. To książka, która zostawia po sobie ślad i się o niej nie zapomina. Na pewno będę do niej wracać, a kilka cytatów powinnam sobie gdzieś zapisać. Kocham takie książki, nawet jeśli po przeczytaniu jestem kompletnie rozwalona, a stos mokrych chusteczek rośnie. Zdecydowanie jedna z najlepszych książek tego roku!
Trzeci raz w tym roku tak bardzo płakałam podczas czytania książki i jeszcze chwilę po. Mama powiedziała, że wpadłam w histerię :p No cóż taka już jestem wrażliwa. Tę książkę po prostu trzeba przeczytać. Od pierwszej chwili pokochałam główną bohaterkę, Kate. Ta dziewczyna ma w sobie tak wiele życia, optymizmu, radości i spontaniczności. Jej osobowość jest zaraźliwa i spływa...
więcej mniej Pokaż mimo to
"Kiedy znajdziesz kogoś, kto rozśmieszy Cię w chwili, w której twoje serce chce płakać - trzymaj się go. Będzie tym, który zmieni twoje życie na lepsze."
"Ogień, który ich spala" jest czwartą książką od Brittainy C. Cherry, którą przeczytałam. Jest jednak pierwszą, która poruszyła mnie tak bardzo. Może dlatego, że główny problem w niej poruszony jest dla mnie dość osobisty. Bardzo wczułam się w tę historię i wzruszyłam nie raz.
Logan Silverstone od dziecka dorasta w środowisku narkotykowych uzależnień, przemocy i biedy. Matka jest narkomanką, a ojciec dilerem. Jego życie jest beznadziejne i chłopak sam uzależnia się od narkotyków. Niczego innego nie zna. Pociechę odnajduje w gotowaniu, bo jest to jedyna rzecz, która mu naprawdę wychodzi.
Alyssa Walters jest młodą uzdolnioną pianistką, która dorasta w pozornie dobrym domu, w którym jednak brakuje miłości. Ojciec odszedł od rodziny, a matka jest zimną kobietą. Dziewczyna uwielbia grę na pianinie, czego jej mama kompletnie nie akceptuje.
Pewnego dnia losy tej dwójki skrzyżują się w sklepie, w którym dziewczyna dorabia jako kasjerka. Od tej chwili ich życie nabierze barw, bo zyskali bratnią duszę. Oboje przejdą jednak wiele prób, wiele trudnych i smutnych chwil. Ich historia nie raz złamie serce czytelnikowi, po to by po chwili je łatać.
Wcześniej to "Kochając pana Danielsa" była moją ulubioną książką tej autorki, ale po lekturze "Ogień..." zmieniam zdanie. Ta książka jest przepiękna! Daje nadzieję, wiarę i siłę. Udowadnia, że czasami potrzebne jest osiągnięcie dna, żeby móc się od niego odbić i zacząć żyć na nowo. Pokazuje, że niezachwiana wiara w kogoś, może pomóc tego kogoś uleczyć i że siła drzemie w każdym z nas, musimy ją w sobie tylko odnaleźć. Niesie przekaz, że nigdy nie można rezygnować z marzeń, że nawet małymi kroczkami trzeba cały czas dążyć do ich spełniania.
Każdy z bohaterów tej historii ma swoje problemy i każdy walczy ze swoimi demonami na swój sposób. My jako czytelnicy od początku do końca obserwujemy tę walkę. Bywa różnie. Jest lepiej, by za chwilę było gorzej. Jednak każda z postaci wie, że nie można się poddawać i tracić wiary. Właśnie to w tej historii tak mi się podoba, kiedy któryś z bohaterów spada w dół, inny ciągnie go ku górze.
Brittainy C. Cherry w swojej książce poruszyła dwa bardzo ważne problemy - uzależnienie od narkotyków i śmiertelna choroba. Perfekcyjnie ukazała jak trudna jest walka o życie w obu tych przypadkach. Bohaterowie są skonstruowani wyjątkowo, autorka zadbała o każdy szczegół ich charakterów, i doskonale ze sobą współpracują. Niczego nie zabrakło w ich relacjach. Ogromny podziw budzi to co może zrobić przyjaciel dla przyjaciela, czy brat dla brata, w obliczu życiowych tragedii. Emocje w tej książce są niesamowicie silne ukazane. Czujesz ból, strach i smutek poznając kolejne fakty. Ale czujesz również nadzieję, wzruszenie i podziw.
Czytam wiele książek z gatunków New Adult czy Young Adult, ale rzadko zdarza się, że podczas czytania tak bardzo utożsamiam się z bohaterami i tak przeżywam ich problemy. "Ogień, który ich spala" poruszyła mnie wyjątkowo. Wiem jak podłe jest uzależnienie od narkotyków i miałam również do czynienia z chorobą kogoś w rodzinie. W takiej sytuacji najważniejsze jest nie poddawać się i wspierać siebie nawzajem. Dlatego wiem, że w tej książce, chociaż jest ona fikcją literacką, nie ma kłamstwa, przeciwnie jest najczystsza prawda. Prawdziwe są emocje i prawdziwe są problemy. Uwielbiam Brittainy C. Cherry za tę historię. Jeśli jeszcze jej nie znacie to koniecznie się z nią zapoznajcie. Ja na pewno przeczytam ją ponownie.
"Kiedy znajdziesz kogoś, kto rozśmieszy Cię w chwili, w której twoje serce chce płakać - trzymaj się go. Będzie tym, który zmieni twoje życie na lepsze."
"Ogień, który ich spala" jest czwartą książką od Brittainy C. Cherry, którą przeczytałam. Jest jednak pierwszą, która poruszyła mnie tak bardzo. Może dlatego, że główny problem w niej poruszony jest dla mnie dość...
Na "Raze'a" trafiałam wielokrotnie na książkowych Instagramach, jednak wciąż odsuwałam lekturę na rzecz innych książek. Ostatecznie skusiła mnie opinia jednej z Instagramerek i nie mogłam oprzeć się poznaniu tej historii.
Czytałam opinie, że będzie mrocznie. Nie spodziewałam się tylko jak bardzo mroczne, okrutne i brutalne wydarzenia są spisane na kartach tej przygnębiającej, strasznej, ale zarazem pięknej historii.
Pełen brutalnej przemocy podziemny świat, w którym rządzą rosyjscy mafiozi, pieniądze i hazard, a najlepszą rozrywką jest oglądanie przelewania krwi podczas okrutnych walk w klatkach. Walk, w których wygraną jest życie, a przegraną śmierć. Walk, w których nie ma zasad, przerw, ani sędziego. Wydawałoby się, że w takim świecie nie może być miejsca na miłość. A jednak w tej historii to właśnie miłość jest jedynym pozytywnym elementem. Jest odkupieniem, ratunkiem i wyzwoleniem.
Kisa, córka bossa rosyjskiej mafii jest narzeczoną następcy swego ojca - bezwzględnego, szalonego Alika. Alik traktuję ją jak własność, jest wobec niej zaborczy, porywczy, agresywny i trzyma ją wciąż w pobliżu. Pilnuje ją sam lub zleca to ochroniarzom. Próbują przemocą zawładnąć tą kobietą, jej duszą i ciałem. Nie wie jednak, że od 12 lat serce Kisy bije dla innego, tego którego kochała całym sercem, a który zginął.
Raze, 818. Bezimienny, złamany mężczyzna bez wspomnień, wyszkolony jak zwierzę, maszyna do zabijania, mistrz w podziemnych walkach. Przeszedł przez prawdziwe piekło. Robiono mu potworne rzeczy i zmuszano go do robienia jeszcze okropniejszych. Jego życie to nieprzerwane cierpienie, ból i śmierć. Jedyne co zna to śmiertelne walki, mordercze treningi i nieustające pragnienie zemsty na tym, przez którego tak właśnie wygląda jego życie.
Pewnego dnia te dwie złamane dusze spotkają się i to spotkanie odmieni ich los na zawsze. Jednakże ich relacja jest zakazana i grozi śmiercią obojga. Czy poradzą sobie, czy ich okaleczone dusze zostaną uleczone? Jakie tajemnice kryje umęczony, zamknięty umysł Raze'a? Czy ten wyszkolony morderca znajdzie w sobie ukrytą miłość i dobroć? Z zapartych tchem czytałam losy głównych bohaterów, żeby uzyskać odpowiedzi na te pytania.
Lektura skłania czytelnika do przemyśleń. Przerażający jest fakt, że takie rzeczy mogą dziać się naprawdę. Temat rosyjskich gangów, mafii, nielegalnych więzień, walk w klatkach często jest wykorzystywany w filmach czy książkach. Skądś to się przecież wzięło. Historia z tej książki pokazuje do czego prowadzą człowieka władza, pieniądze i hazard. Do oglądania jak dzieci, nastolatkowie, młodzi mężczyźni wypruwają sobie flaki na macie w klatkach, do obstawiania który tym razem przeżyje, do zmuszania ich do okrutnych treningów. W książce poznajemy, być może przekoloryzowane, być może bliskie prawdzie, życie członków rosyjskiej mafii z Nowego Jorku. Życie, w którym zabójstwa, narkotyki, prostytutki są na porządku dziennym. Życie, w którym rodzina jest najważniejsza, a wrogowie likwidowani bez mrugnięcia okiem. I wreszcie książka zwraca też uwagę na przemoc wobec kobiet, o której wie wielu, ale nikt nie reaguje, prawdopodobnie ze strachu.
"Raze" to książka zdecydowanie wciskająca w fotel, jednocześnie przerażająca jak i cudowna. Dobrze się ją czyta, bohaterowie nie drażnią. Z pewnością nie jest to cukierkowa i słodka historia, o równie cukierkowej miłości, jakie zwykle czytuję. Lektura tej książki była kompletną odmianą. Mogłabym powiedzieć miłą odmianą, ale przymiotnik "miły" jest nie do końca trafiony w odniesieniu do tej przepełnionej cierpieniem historii.
Na zakończenie mogę tylko polecić tę książkę innym czytelnikom słodkich historii, tym razem pragnącym czegoś gorzkiego. "Raze" będzie zdecydowanie gorzką i cierpką odmianą.
Na "Raze'a" trafiałam wielokrotnie na książkowych Instagramach, jednak wciąż odsuwałam lekturę na rzecz innych książek. Ostatecznie skusiła mnie opinia jednej z Instagramerek i nie mogłam oprzeć się poznaniu tej historii.
Czytałam opinie, że będzie mrocznie. Nie spodziewałam się tylko jak bardzo mroczne, okrutne i brutalne wydarzenia są spisane na kartach tej...
"Bądź silny. Pozostań silny."
O rety. Tillie Cole potrafi poruszyć czytelnika. I to w zdecydowanie odmienny sposób od innych znanych w obecnym czasie autorek. Książki z ostatnich miesięcy wzruszają i poruszają przykrą przeszłością, wielką miłością, pięknymi scenami. Tillie Cole w swojej serii "Poranione dusze" wzbudza w człowieku przerażenie, szok i niedowierzanie. Brutalność, przemoc i beznadzieja otaczające głównych bohaterów spływają na czytelnika z każdym słowem. Kolejne rozdziały czyta się z zapartym tchem, poznając te historie, po prostu nie można oderwać się od nich.
"Raze" była mocną książką, wzbudziła we mnie gamę emocji, jednak nie wzruszenie. "Reap" wywołała łzy. Siła braterskiej i rodzinnej więzi jest niesamowicie opisana w tej historii. Myślę, że w pewnym momencie nie idzie się nie wzruszyć.
Z początku sądziłam, że "Reap" to będzie odrębna historia, nie mająca z poprzednią wiele wspólnego, poza postacią Talii. Na szczęście myliłam się. Podoba mi się, że poza głównym wątkiem Talii i kolejnego skrzywdzonego, złamanego wojownika - numeru 221, z boku toczy się życie bohaterów z poprzedniej części. W "Reap" autorka wykroczyła poza podziemne, pełne okrucieństwa walki w klatkach, bardziej skupiła się na więzi rodzinnej rosyjskiej Braci, poszczególnych klanach i podziałach. A także wrogości i nienawiści między rosyjską a gruzińską mafią.
Talia, z pozoru buntowniczka, jednak w głębi duszy marzycielka i kobieta spragniona miłości. Córka jednego z szefów mafii. Chroniona i pilnowana każdego dnia, pragnąca wolności i odmiany. Wierna przyjaciółka Kisy z pierwszej części tej serii.
I on, numer 221, mężczyzna z tak złamaną duszą i ciałem tak pokiereszowanym wieloletnimi torturami, że przypomina bardziej zwierzę, niż człowieka. Więziony przez potwora w ludzkiej skórze. Poddawany eksperymentom, zmuszany do nieludzkiego zabijania wrogów swojego Pana. Człowiek kompletnie pozbawiony uczuć i wspomnień.
Pewnego dnia w konsekwencji wielu zdarzeń ich życiowe ścieżki się przecinają. Kiełkuje zakazana miłość, która nigdy nie powinna się narodzić. Zewsząd czyhają zagrożenia - jego przeszłość, konserwatywne podejście jej rodziny do honoru Braci i wreszcie wrogowie nieustannie próbujący osłabić pozycję rosyjskiej mafii. W tym wypadku uczucie nie ma szans na przetrwanie. A może jednak?
"Reap" to powieść pełna przeciwności i sprzeczności, cierpienia i nadziei, smutku i radości, nienawiści i miłości. Ponownie nie jest to słodka historia miłosna. Jest brutalnie, mrocznie, erotycznie i szokująco.
Nadal jestem pozytywnie zaskoczona klimatem powieści z tej serii, a także tym, że autorce udało się utrzymać poziom napięcia, nie powielając przy tym schematu z poprzedniej części. Książkę czytało się dobrze, niecierpliwie, z szybko bijącym sercem i z zapartym tchem. Pozostaje tylko czekać na kolejne powieści serii "Poranione dusze" i mieć nadzieję, że i one będą tak dobre.
"Bądź silny. Pozostań silny."
O rety. Tillie Cole potrafi poruszyć czytelnika. I to w zdecydowanie odmienny sposób od innych znanych w obecnym czasie autorek. Książki z ostatnich miesięcy wzruszają i poruszają przykrą przeszłością, wielką miłością, pięknymi scenami. Tillie Cole w swojej serii "Poranione dusze" wzbudza w człowieku przerażenie, szok i niedowierzanie....
“Tak blisko” jest cudowną książką, w której wykreowane są naprawdę interesujące postacie. Poza głównymi - Lucasem i Jacqueline, jest też wspaniała przyjaciółka Erin, dobry profesor Heller i poboczne, negatywne postacie, aczkolwiek istotne dla fabuły.
Lucas od razu skradł moje serce, kiedy nawet nie znałam jeszcze jego historii. Urzekł mnie ten tajemniczy, skryty, szarmancki chłopak z artystyczną duszą i dobrym sercem. Niosący pomoc kobietom i angażujący się w ich naukę samoobrony.
I ona - Jacqueline - zdobyła moją sympatię. Inteligentna i uzdolniona, skromna dziewczyna. Jakże mnie cieszy, że trafiłam na kolejną autorkę podobną do Sheridan, czy Hoover, która w swojej książce stworzyła kobietę mądrą, silną, czerpiącą siłę ze swoich negatywnych doświadczeń i nie wylewającą żali nad sobą. Uwielbiam takie bohaterki.
Lucas i J. poznają się podczas przykrego incydentu - próby gwałtu. Ona jest ofiarą, on jej wybawicielem. Po tym zdarzeniu powoli, powoli zbliżają się do siebie. Ich relacja rozwija się niespiesznie. Jednak uczelniane życie wciąż krzyżuje ich losy ze sobą. Chociaż chłopak skrywa swoje tajemnice, a dziewczyna dochodzi do siebie po nieprzyjemnym wydarzeniu, to J. coraz bardziej podoba się przebywanie w towarzystwie Lucasa. W pewnym momencie przygnębiające tajemnice zaczynają wychodzić na jaw, jedna po drugiej. Czy to zbliży, czy oddali tę parę od siebie, musicie dowiedzieć się sami.
Jeszcze tylko parę zdań o tym niesamowitym chłopaku, który trafił do grona moich ulubionych książkowych “facetów”. Podoba mi się jakim Lucas jest dojrzałym mężczyzną. Jak traktuje J., jak chroni ją, dba, szanuje. Zauroczył mnie tą szarmanckością, swoim lekkim, skrytym uśmieszkiem i rysowaniem pełnym pasji w nieodłącznym szkicowniku.
Mam chyba słabość do skrytych, tajemniczych, artystycznych, dobrych, silnych, pomocnych, skrzywdzonych bohaterów po tragicznych przejściach. Natomiast drażnią mnie puści bohaterowie, postępujący nielogicznie, rozstający się co chwilę, błyszczący żenującym dowcipem, z jedynym atutem - urodą.
W tej książce tego nie ma, więc jeśli również drażni Was to co wymieniłam, przejadły Wam się już historie o bogatych, napakowanych kolesiach błyskających perfekcyjnym uśmiechem oraz o słodkich, drobnych, wielkookich, użalających się nad sobą kretynkach, gdzie schemat akcji jest taki: poznanie - flirt - zakochanie - rozstanie - złamane serca - pogodzenie - happy end, słodkie dzieciaczki, ślub; to zdecydowanie powinniście sięgnąć po “Tak blisko”. To książka dla Was.
“Tak blisko” jest cudowną książką, w której wykreowane są naprawdę interesujące postacie. Poza głównymi - Lucasem i Jacqueline, jest też wspaniała przyjaciółka Erin, dobry profesor Heller i poboczne, negatywne postacie, aczkolwiek istotne dla fabuły.
Lucas od razu skradł moje serce, kiedy nawet nie znałam jeszcze jego historii. Urzekł mnie ten tajemniczy, skryty,...
“Gdyby moje Morze Spokoju było prawdziwe, to znajdowałoby się tutaj, w tym miejscu.” ❤
Nie od dziś wiadomo, że książki potrafią pochłonąć człowieka. Robią to jednak w różny sposób. Są książki, które pochłaniają człowieka lekkim stylem, prostym tekstem, szybko się je właśnie “pochłania”. Ale te nie zapadają nam w pamięć, nie poruszają do głębi. I są książki, które pochłaniają nas, bo czytana historia jest tak głęboka, tajemnicza, ciekawa, trudna i pełna pytań, na które może odpowiedzieć tylko zakończenie, że nie można się po prostu oderwać. Historia o wiele bardziej złożona niż mogłoby się wydawać.
“Morze spokoju” zdecydowanie należy do tej drugiej grupy. Uwielbiam tę książkę. Od razu trafiła do grupy tych najbardziej lubianych. Pokuszę się nawet o stwierdzenie, że przebija powieści Hoover i Sheridan. Przynajmniej w moim osobistym rankingu jest na czele razem z “Promyczkiem” Kim Holden. Aż żałuję, że tak szybko ją przeczytałam. Myśli o bohaterach nie opuszczają mnie całą dobę,tak wpłynęła na mnie ta powieść.
Od początkowych rozdziałów czytałam jak zahipnotyzowana. Chciałam coraz bardziej poznać główną bohaterkę, odkryć jej sekrety. Co najbardziej podoba mi się w tej historii, to fakt, że Nastyję czytelnik poznaje w takim samym tempie jak poznają ją pozostali bohaterowie z książki. Nie znamy z góry jej przeszłości, nie wiemy co ukształtowało jej osobę taką, jaka jest w momencie kiedy rozpoczyna się ta historia. “Morze spokoju” różni się tym od wielu książek, które czytałam. Zazwyczaj od razu mamy opis bohaterów, zawierający zarówno cechy zewnętrzne, jak i wewnętrzne oraz poznajemy ich przeszłość. To jest wielkim pozytywem tej powieści, ta niewiadoma. Ciekawość powoduje, że czyta się rozdział za rozdziałem nie zauważając upływu czasu.
“Morze spokoju” nie jest łatwą, kolorową, wesołą, pozytywną powieścią. Ta historia jest w różnych odcieniach czerni jak ubrania głównej bohaterki. Jest to powieść o bólu, strachu, stracie, opuszczeniu, utraconych marzeniach, nienawiści do samego siebie. Jednak jest to też powieść dająca nadzieję na odkupienie i drugą szansę od życia. Powieść pokazująca, że prawdziwą przyjaźń i rodzinę można znaleźć w przypadkowych osobach, w ogóle się tego nie spodziewając. Powieść udowadniająca, że siła miłości i przyjaźni jest większa od nienawiści i strachu. Historia jest napisana wyjątkowo, bez romantyzmu, bez zbędnych erotycznych wstawek. Autorka zamiast tego skupiła się dokładnie na emocjach i problemach Nastyi i Josha. Opisała je w sposób bardzo psychologiczny, jednak nie nużący. Rozdziały pisane są naprzemiennie, raz z perspektywy Nastyi, raz z Josha. Od pierwszego słowa do ostatniego byłam zachwycona stylem pisania. A ostatnia scena sprawiła, że miałam gęsią skórkę na całym ciele. Taka piękna historia ❤
“Gdyby moje Morze Spokoju było prawdziwe, to znajdowałoby się tutaj, w tym miejscu.” ❤
więcej Pokaż mimo toNie od dziś wiadomo, że książki potrafią pochłonąć człowieka. Robią to jednak w różny sposób. Są książki, które pochłaniają człowieka lekkim stylem, prostym tekstem, szybko się je właśnie “pochłania”. Ale te nie zapadają nam w pamięć, nie poruszają do głębi. I są książki, które...