-
ArtykułyKsiążka na Dzień Dziecka: znajdź idealny prezent. Przegląd promocjiLubimyCzytać1
-
Artykuły„Zaginiony sztetl”: dalsze dzieje Macondo, a może alternatywna historia Goraja?Remigiusz Koziński1
-
Artykuły„Zależy mi na tym, aby moje książki miały kilka warstw” – wywiad ze Stefanem DardąMarcin Waincetel1
-
ArtykułyMagdalena Hajduk-Dębowska nową prezeską Polskiej Izby KsiążkiAnna Sierant2
Porównanie z Twoją biblioteczką
Wróć do biblioteczki użytkownika2011-01-01
2011-02-01
Podchodzę do tej książki absolutnie bezkrytycznie. Ta piekielna ckliwość i miałkość emocji, to mnie rozkłada na części pierwsze, niszczy moje zapasy cynizmu, roztapia lód otulający serce. Nie umiem się bronić, chcę tej egzaltacji, chcę, by romantyczny dreszcz biegał po moim kręgosłupie.
Nie krzyw się, podrabiany hipsterze, tylko zapal świece, przygotuj czerwone wino i czytaj, na głos, na Boga, na głos.
Podchodzę do tej książki absolutnie bezkrytycznie. Ta piekielna ckliwość i miałkość emocji, to mnie rozkłada na części pierwsze, niszczy moje zapasy cynizmu, roztapia lód otulający serce. Nie umiem się bronić, chcę tej egzaltacji, chcę, by romantyczny dreszcz biegał po moim kręgosłupie.
Nie krzyw się, podrabiany hipsterze, tylko zapal świece, przygotuj czerwone wino i...
2020-01-20
Miałkie? Ckliwe? No i co z tego? Niemożliwie słodkawe, mdłe? A może właśnie wcale nie?
Nie pamiętam, kiedy ostatnio, o ile w ogóle, tak bardzo poruszyła mnie jakakolwiek lektura. Nie pamiętam, kiedy ostatnio podczas czytania musiałam robić przerwy, gdyż łzy wzruszenia uniemożliwiały mi czytanie.
Książka absolutnie pochłania, przenosi do Zielonego Miasta, ale też do krainy własnego dzieciństwa, kiedy letnie tygodnie były wypełnione po brzegi brodzeniem w chłodnej wodzie rzecznej, zbieraniem rozłożystych maków i skromniejszych chabrów, piciem cierpkiej lemoniady i pożeraniem cieniutkich kromek chleba z masłem i odrobiną cukru, tuż przed wyprawą w podróż, ku łąkom, lasom, jagodom, obcym ludziom.
Jestem bezgranicznie na "tak". I strasznie tęsknię za latem.
Miałkie? Ckliwe? No i co z tego? Niemożliwie słodkawe, mdłe? A może właśnie wcale nie?
Nie pamiętam, kiedy ostatnio, o ile w ogóle, tak bardzo poruszyła mnie jakakolwiek lektura. Nie pamiętam, kiedy ostatnio podczas czytania musiałam robić przerwy, gdyż łzy wzruszenia uniemożliwiały mi czytanie.
Książka absolutnie pochłania, przenosi do Zielonego Miasta, ale też do krainy...
2020-10-29
2015-04-03
2018-01-03
2007
2010-04-01
2022-04-19
2024-02-22
Historia smutna, dewastująca i praktycznie beznadziejna, dla kontrastu może napisana niesamowicie urzekającym, poetyckim językiem. Kawał rewelacyjnej literatury, którą czyta się za jednym zamachem, a o której rozmyśla się potem tygodniami.
Historia smutna, dewastująca i praktycznie beznadziejna, dla kontrastu może napisana niesamowicie urzekającym, poetyckim językiem. Kawał rewelacyjnej literatury, którą czyta się za jednym zamachem, a o której rozmyśla się potem tygodniami.
Pokaż mimo to2010-09-01
2013-02-28
2019-06-20
Kasuję słowa raz po raz, bo co można o tym napisać? Co powiedzieć?
Boli to wszystko, przygnieciona jestem myślami i uczuciami, pogruchotana, podziurawiona niczym gradem ołowianych pocisków. Tkwię w okopach, twarzą w błocie, wtedy nie widać bezsensu, nie czuć śmierci.
A książeczka taka maleńka, niepozorna, nieprawdaż? To pułapka.
Kasuję słowa raz po raz, bo co można o tym napisać? Co powiedzieć?
Boli to wszystko, przygnieciona jestem myślami i uczuciami, pogruchotana, podziurawiona niczym gradem ołowianych pocisków. Tkwię w okopach, twarzą w błocie, wtedy nie widać bezsensu, nie czuć śmierci.
A książeczka taka maleńka, niepozorna, nieprawdaż? To pułapka.
2015-01-21
2012-08-18
2005-04-01
Mistrzowska narracja, która nie pozostawia ludzi obojętnymi. Naprawdę warto.
Mistrzowska narracja, która nie pozostawia ludzi obojętnymi. Naprawdę warto.
Pokaż mimo to