Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Kiedy ludzie zdali sobie sprawę z faktu, że ich istnienie jest związane z istnieniem pszczół, temat ochrony tych trochę tajemniczych i, zdawałoby się, delikatnych owadów jest podejmowany zarówno przez naukowców, jak i filmowców i literatów. Jedną z pozycji tematycznie związanych z pszczołami, jest książka "Rój" Laline Paull.
Reklamowana jako wciągający "Folwark zwierzęcy" XXI wieku, książka zmieniająca sposób, w jaki patrzymy na świat, "Rój" zdawałoby się, zapowiada ciekawą, pożyteczną lekturę. Jednak...
Książka jest pełna przemocy, krwawych opisów odgryzania i pożerania głów (i nie tylko), rozczłonkowywania ciał pszczół wrogich narzuconym ideom, opowiada o poddaństwie, podporządkowaniu, absolutnemu oddaniu w każdym aspekcie życia pszczół żyjących w Roju. Z drugiej strony, pokazuje także, że nawet najbardziej oddana sprawie matka, dla ochrony swojego dziecka jest gotowa do odrzucenia wpojonych zachowań, do buntu i narażenia siebie na śmierć.
Moim zdaniem, książka jest trochę za długa, gdyby skomasować wszystkie pogromy, czystki religijne i opisy życia trutni na 250 stronach, a nie na prawie 400, lektura byłaby bardziej dynamiczna i ciekawsza.
Niemniej, polecam "Rój", chociażby dlatego, żeby poznać hierarchię ula i wiedzieć co robią Kapłanki, Robotnice i Zbieraczki, które najczęściej spotykamy krążące nad kolorowymi kwiatami.

Kiedy ludzie zdali sobie sprawę z faktu, że ich istnienie jest związane z istnieniem pszczół, temat ochrony tych trochę tajemniczych i, zdawałoby się, delikatnych owadów jest podejmowany zarówno przez naukowców, jak i filmowców i literatów. Jedną z pozycji tematycznie związanych z pszczołami, jest książka "Rój" Laline Paull.
Reklamowana jako wciągający "Folwark...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"Motyl" to moja czwarta książka autorki Lisa Genova. Mimo, że pozycja została okrzyknięta jako wyjątkowo udany debiut i natychmiast zyskała sławę i popularność, osobiście wcale nie uważam jej za najlepsze dzieło pani Genova, znacznie ciekawsza, lepiej skonstruowana i wciągająca jest "Lewa strona życia". Moim zdaniem, rzecz jasna.
Niemniej, zdecydowanie warto przeczytać "Motyla". Każdy słyszał o chorobie Alzheimera, niejeden ma chorego w rodzinie i niejeden ma w sobie gen, który w przyszłości spowoduje uaktywnienie choroby. "Motyl" pokazuje nie tylko co czuje chory, jego stopniowe wyobcowanie, zagubienie i samotność wśród ludzi, których nie poznaje i, mimo, że są jego najbliższą rodziną, uważa za obcych. Pokazuje również uczucia członków rodzin, którzy z bólem serca obserwują "ucieczkę" chorego w jego odrealniony świat, muszą borykać się z codziennymi, niełatwymi problemami dotyczącymi zapewnienia choremu opieki i zachowania jego godności. "Motyl" budzi empatię w stosunku do chorych na tę straszną chorobę i pozwala zrozumieć jak trudne jest ich codzienne życie. Polecam.

"Motyl" to moja czwarta książka autorki Lisa Genova. Mimo, że pozycja została okrzyknięta jako wyjątkowo udany debiut i natychmiast zyskała sławę i popularność, osobiście wcale nie uważam jej za najlepsze dzieło pani Genova, znacznie ciekawsza, lepiej skonstruowana i wciągająca jest "Lewa strona życia". Moim zdaniem, rzecz jasna.
Niemniej, zdecydowanie warto przeczytać...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Największe rozczarowanie 2016 roku. Po "Lewej stronie życia" i "Sekrecie O'Brienów" z przyjemnością zabrałam się za kolejną książkę Lisy Genova. Niestety, bardzo mnie rozczarowała. Książka jest nudna, rozwleczona i zupełnie nie przystaje do poprzednich pozycji tej autorki, tak jakby zabrakło jej weny, pomysłu na treść, a tu wydawca goni z terminem zakończenia. W książce jest znacznie więcej treści romansowych niż medycznych, a właśnie ciekawe przypadki medyczne są "wizytówką" Lisy Genova. Szkoda. Pociesza mnie tylko fakt, że mam przed sobą przeczytanie "Motyla", podobno to najlepsza książka tej autorki.
"Kochając syna" nie polecam, szkoda czasu.

Największe rozczarowanie 2016 roku. Po "Lewej stronie życia" i "Sekrecie O'Brienów" z przyjemnością zabrałam się za kolejną książkę Lisy Genova. Niestety, bardzo mnie rozczarowała. Książka jest nudna, rozwleczona i zupełnie nie przystaje do poprzednich pozycji tej autorki, tak jakby zabrakło jej weny, pomysłu na treść, a tu wydawca goni z terminem zakończenia. W książce...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Dobrze napisana i skonstruowana historia kobiety, która na skutek wypadku (przestroga przed rozmawianiem przez komórkę bez zestawu głośnomówiącego podczas prowadzenia samochodu!!) ulega rzadkiemu urazowi - przestaje mieć świadomość posiadania swojej lewej strony ciała. Autorka szczegółowo i z empatią opisuje zmagania bohaterki z codziennym życiem, z prozaicznymi czynnościami, takimi jak ubieranie się, mycie zębów czy korzystanie z toalety. Książka jest ciekawa i wciągająca, gorąco polecam!

Dobrze napisana i skonstruowana historia kobiety, która na skutek wypadku (przestroga przed rozmawianiem przez komórkę bez zestawu głośnomówiącego podczas prowadzenia samochodu!!) ulega rzadkiemu urazowi - przestaje mieć świadomość posiadania swojej lewej strony ciała. Autorka szczegółowo i z empatią opisuje zmagania bohaterki z codziennym życiem, z prozaicznymi...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Z twórczością doktora Jamesa Herriota po raz pierwszy zetknęłam się jakieś 30 lat temu, kiedy kupiłam książkę "Wszystkie stworzenia duże i małe" (wydana w 1980 r. przez wydawnictwo Czytelnik.). Lektura tej pozycji była dla mnie wielką przyjemnością i radością, czytałam ją kilka, jeśli nie kilkanaście razy. Opisywane historie dotyczące zwierząt wszelakich, dowcip autora i jego lekkie pióro, ciekawe opisy ludzi i urody terenów hrabstwa Yorkshire sprawiły, że "Stworzenia" stanęły na półce moich ulubionych książek.
Dlatego z radością przyjęłam fakt, że oficyna Zysk i S-ka od dłuższego czasu wydaje kolejne tomy wspomnień Jamesa Herriota. Przeczytałam "Weterynarza w zaprzęgu", "Nie budźcie zmęczonego weterynarza", a kilka dni temu kupiłam tom "To nie powinno się zdarzyć". Tradycyjnie jest to dowcipnie i lekko napisany zbiór wspomnień z pracy przy zwierzętach, czasami w bardzo trudnych warunkach, na otwartej przestrzeni, kiedy bez względu na pogodę weterynarz musiał daleko iść na pastwisko położone na stoku wzgórza, kiedy ordynowane przez niego medykamenty nie zawsze gwarantowały wyleczenie, czego był boleśnie świadomy i kiedy właściciel stada raczej przeszkadzał niż pomagał podczas zabiegu. Kilka historii opisanych w "To nie powinno się zdarzyć" znałam już z innych książek autora, jednak przeczytałam je z takim samym zainteresowaniem i radością jak zawsze.

Tych, którzy lubią zwierzęta i jeszcze nie zetknęli się z twórczością Herriota zachęcam do lektury, nie będzie to czas stracony.

Z twórczością doktora Jamesa Herriota po raz pierwszy zetknęłam się jakieś 30 lat temu, kiedy kupiłam książkę "Wszystkie stworzenia duże i małe" (wydana w 1980 r. przez wydawnictwo Czytelnik.). Lektura tej pozycji była dla mnie wielką przyjemnością i radością, czytałam ją kilka, jeśli nie kilkanaście razy. Opisywane historie dotyczące zwierząt wszelakich, dowcip autora i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Uroda wydania "Historii pszczół" (piękna okładka, szyte kartki, spora czcionka) i wiele pozytywnych opinii na jej temat sprawiły, że z góry cieszyłam się na tę lekturę. Lubię książki dwu - trzy wątkowe, w których autor umiejętnie przeplata losy bohaterów, doprowadzając do ich połączenia w końcowej fazie książki. Maja Lunde zastosowała podobny zabieg. Poprowadziła trzy wątki rozłożone w czasie (przeszłość, teraźniejszość, przyszłość), łącząc wszystkie jednym aspektem - pszczołami.
Rozumiem i przyjmuję do wiadomości przesłanie autorki dotyczące ryzyka wyginięcia pszczół, wyobrażam sobie świat bez nich, kiedy ludzie sami będą musieli zapylać rośliny, żeby mieć co jeść, również z ciekawością zapoznałam się z historią pierwszych badaczy pszczół i twórców udoskonalania uli. To wszystko książka w sobie ma. Jednak czegoś mi tu zabrakło... Może bardziej poetyckiego języka, może ulotnego klimatu "trzepotania skrzydeł", niedomówień i sekretów... Książka jest napisana dość łopatologicznie i prosto, a to jakoś mi nie do końca pasuje przy temacie takich delikatnych, trochę tajemniczych istot, jakimi są pszczoły.
Niemniej, warto przeczytać "Historię pszczół", choćby dlatego, aby uzmysłowić sobie ryzyko świata bez nich. Kiedy nie będzie pszczół, ludzi też nie będzie.

Uroda wydania "Historii pszczół" (piękna okładka, szyte kartki, spora czcionka) i wiele pozytywnych opinii na jej temat sprawiły, że z góry cieszyłam się na tę lekturę. Lubię książki dwu - trzy wątkowe, w których autor umiejętnie przeplata losy bohaterów, doprowadzając do ich połączenia w końcowej fazie książki. Maja Lunde zastosowała podobny zabieg. Poprowadziła trzy wątki...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Książka niezwykła... Napisana pięknym językiem, zgrabnie skonstruowana, dostarczająca nie tylko materiału dla wyobraźni, ale także fizycznej radości z samego faktu czytania. Autor umiejętnie buduje atmosferę zagrożenia życia adekwatną do czasów w jakich toczy się akcja, zagęszcza ją do prawie namacalnego stopnia, aby rozładować napięcie w finałowych rozdziałach. Swoją narracją wciąga czytelnika w głębiny treści jak przypływ przybrzeżne muszle, sprawiając, że jeszcze długo po zamknięciu książki mamy pod powiekami sylwetkę niewidomej Marie-Laure.
Zdecydowanie i gorąco polecam.

Po skończeniu lektury otworzyłam aplikację GE, aby zobaczyć na mapie miejsce, w którym ukrywała się bohaterka, dom, uliczki, po których chodziła odliczając kolejne kratki ściekowe, wybrzeże gdzie zbierała muszle... Oglądałam zamieszczone na mapie zdjęcia i zapragnęlam zobaczyć na żywo urocze Saint-Malo... Może kiedyś.

Książka niezwykła... Napisana pięknym językiem, zgrabnie skonstruowana, dostarczająca nie tylko materiału dla wyobraźni, ale także fizycznej radości z samego faktu czytania. Autor umiejętnie buduje atmosferę zagrożenia życia adekwatną do czasów w jakich toczy się akcja, zagęszcza ją do prawie namacalnego stopnia, aby rozładować napięcie w finałowych rozdziałach. Swoją...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Kolejny raz dałam się nabrać entuzjastycznym opiniom zamieszczonym na tylnej stronie okładki i zachęcającym do przeczytania książki. Rekomendacja znanych pisarzy, takich jak Stephen King, Tess Gerritsen czy Lisa Gardner, powinna gwarantować miłośnikom thrillerów mnóstwo frajdy podczas czytania. Niestety, to tylko teoria. "Dziewczyna z pociągu" nie jest ani pasjonująca, ani pełna napięcia, ani porywająca, a już na pewno nie ma w niej grama Hitchcocka. Jest nudna, rozwleczona i do bólu przewidywalna. Tytułowa dziewczyna z pociągu jest pustą, ciekawską podglądaczką, a jej bełkotliwe rozważania na kacu mogą przyprawić o mdłości. Intryga kryminalna jest banalna, postacie zarysowane bez polotu, psychologii za grosz. Zdecydowanie nie polecam.
Podobno pani Hawkins pracuje nad kolejnym thrillerem psychologicznym. Na pewno obejdę go dużym łukiem.

Kolejny raz dałam się nabrać entuzjastycznym opiniom zamieszczonym na tylnej stronie okładki i zachęcającym do przeczytania książki. Rekomendacja znanych pisarzy, takich jak Stephen King, Tess Gerritsen czy Lisa Gardner, powinna gwarantować miłośnikom thrillerów mnóstwo frajdy podczas czytania. Niestety, to tylko teoria. "Dziewczyna z pociągu" nie jest ani pasjonująca, ani...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Opowieść o dwóch życiowych rozbitkach - Adamie Marchu, który z wyżyn wspaniałego życia spada na dno mizernej egzystencji i psie rasy pitbul, który przeciwnie - z samego dna bólu i upokorzeń zostaje przeniesiony w świat miłości i szacunku. Obaj bardzo siebie potrzebują, chociaż nie od razu zdają sobie z tego sprawę.
Książka napisana dwuwątkowo (wydarzenia poznajemy zarówno od strony Adama, jak i psa), ciekawym językiem bez rzewnych ozdobników, co jest jej dodatkowym atutem. Punkt dla autorki za dyskretny, nienachalny przekaz konieczności zwrócenia uwagi na drugiego człowieka w twardym, wymagającym świecie. Polecam nie tylko miłośnikom zwierząt.

Opowieść o dwóch życiowych rozbitkach - Adamie Marchu, który z wyżyn wspaniałego życia spada na dno mizernej egzystencji i psie rasy pitbul, który przeciwnie - z samego dna bólu i upokorzeń zostaje przeniesiony w świat miłości i szacunku. Obaj bardzo siebie potrzebują, chociaż nie od razu zdają sobie z tego sprawę.
Książka napisana dwuwątkowo (wydarzenia poznajemy zarówno...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Mieszanka kryminalno-prawniczo-romansowa z przewidywalnym zakończeniem. Zapowiada się obiecująco, jednak w miarę czytania ciekawy, wciągający język jakim napisana jest książka, staje się coraz mniej strawny (również ckliwy, szczególnie w momentach romansowych), tak jakby samą autorkę znudziło pisanie i chciała jak najszybciej skończyć kolejną pozycję. Poza tym, fabuła okazuje się dość naciągana, główna bohaterka pozbawiona wyobraźni koniecznej, aby ocenić konsekwencje swojej decyzji, a zakończenie rodem z filmów klasy D. W ostatecznej ostateczności, kiedy już wszystko z półek macie przeczytane.

Mieszanka kryminalno-prawniczo-romansowa z przewidywalnym zakończeniem. Zapowiada się obiecująco, jednak w miarę czytania ciekawy, wciągający język jakim napisana jest książka, staje się coraz mniej strawny (również ckliwy, szczególnie w momentach romansowych), tak jakby samą autorkę znudziło pisanie i chciała jak najszybciej skończyć kolejną pozycję. Poza tym, fabuła...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Bardzo bym chciała, żeby historie takie jak ta opisana w książce "Emma i ja" były jedynie fikcją literacką. Niestety, na całym świecie żyją tatusiowie/ojczymowie/opiekunowie będący tyranami bijącymi dzieci. Są zbyt tchórzliwi, żeby zmierzyć się z dorosłym, więc swoją agresję wyładowują na istotach nie będących w stanie się obronić. Elizabeth Flock pokazuje jednak, że maltretowane dziecko za wszelką cenę szuka sposobu obrony przed oprawcą, sposobu, który pozwoli mu znosić codzienną agresję i upokorzenie.
Książka porusza i wywołuje złość, ale jednocześnie współczucie i podziw dla głównej bohaterki, którą życie zmusiło do zbyt szybkiego dorastania. Ciekawie skonstruowana i bardzo dobrze napisana powieść wciąga od pierwszej do ostatniej strony, a przewrotne zakończenie sprawia, że mamy ochotę przeczytać ją natychmiast po raz drugi. Bardzo polecam!

Bardzo bym chciała, żeby historie takie jak ta opisana w książce "Emma i ja" były jedynie fikcją literacką. Niestety, na całym świecie żyją tatusiowie/ojczymowie/opiekunowie będący tyranami bijącymi dzieci. Są zbyt tchórzliwi, żeby zmierzyć się z dorosłym, więc swoją agresję wyładowują na istotach nie będących w stanie się obronić. Elizabeth Flock pokazuje jednak, że...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Długo się zbierałam, żeby przeczytać tę książkę. Zarówno historyczne tło, jak i objętość (830 stron drobnym drukiem) sprawiały, że ciągle odkładałam lekturę na później. Jednak w końcu, pod wpływem chwili, wzięłam ją "na warsztat"... i wsiąkłam. Powieść napisana jest z rozmachem i wielkim talentem, a Ken Follett umiejętnie przeplata wydarzenia sensacyjne z historycznymi tworząc klimat epoki wciągający jak magnes. Przeczytałam z wielką przyjemnością, co 100 stron waląc się w czoło, że dopiero teraz i przepraszając w myślach autora za zwątpienie w jego kunszt literacki. Gorąco polecam!

Długo się zbierałam, żeby przeczytać tę książkę. Zarówno historyczne tło, jak i objętość (830 stron drobnym drukiem) sprawiały, że ciągle odkładałam lekturę na później. Jednak w końcu, pod wpływem chwili, wzięłam ją "na warsztat"... i wsiąkłam. Powieść napisana jest z rozmachem i wielkim talentem, a Ken Follett umiejętnie przeplata wydarzenia sensacyjne z historycznymi...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Serial obejrzałam błyskawicznie i z wielką przyjemnością. Świetnie skonstruowany i zagrany dostarczył wielu emocji i sprawił, że bez wahania sięgnęłam po książkę. Lektura mnie nie rozczarowała, dlatego z wielką niecierpliwością czekam na dalsze części pamiętnika Jennifer Worth.

Serial obejrzałam błyskawicznie i z wielką przyjemnością. Świetnie skonstruowany i zagrany dostarczył wielu emocji i sprawił, że bez wahania sięgnęłam po książkę. Lektura mnie nie rozczarowała, dlatego z wielką niecierpliwością czekam na dalsze części pamiętnika Jennifer Worth.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Zbyt wiele grzybów w barszczu sprawia, że staje się on ciężkostrawny. "Drzewo migdałowe" Michelle Cohen Corasanti jest pozycją, w której ilość nagromadzonych tragicznych wydarzeń sięga zenitu i osadza się niesmakiem na wątrobie. Autorka nie tylko zabija albo osadza w więzieniu większość ludzi, których kocha główny bohater, ale także każe mu walczyć z ciągłą biedą i strachem przed wojskami izraelskimi, borykać się z negatywnymi uczuciami brata i poślubić niekochaną kobietę, aby zaspokoić żądania rodziny. Na pocieszenie obdarza go wybitnym umysłem fizyka i matematyka, co pozwoli mu na zrobienie światowej kariery w Ameryce.
Surowy, prosty język i sztuczność dialogów dodatkowo obniżają walory książki, sprawiając, że lektura nie sprawia przyjemności. Książka jest napisana bez polotu i talentu literackiego, a ideologiczne przesłanie dotyczące konfliktu palestyńsko - izraelskiego podane łopatologicznie. Duże rozczarowanie.

Zbyt wiele grzybów w barszczu sprawia, że staje się on ciężkostrawny. "Drzewo migdałowe" Michelle Cohen Corasanti jest pozycją, w której ilość nagromadzonych tragicznych wydarzeń sięga zenitu i osadza się niesmakiem na wątrobie. Autorka nie tylko zabija albo osadza w więzieniu większość ludzi, których kocha główny bohater, ale także każe mu walczyć z ciągłą biedą i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Dla cierpliwych, którzy mają dużo czasu i silne dłonie.

Dla cierpliwych, którzy mają dużo czasu i silne dłonie.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Ciekawa książka napisana pięknym językiem. Zbudowana dwutorowo - wątek z przeszłości dotyczy Caroline Calcott, która popełnia największy błąd swojego życia, za co później zostanie wielokrotnie ukarana oraz współczesny wątek Eriki i Beth Calcott, prawnuczek Caroline, które dziedziczą rodzinną posiadłość Storton Manor i muszą zdecydować co do jej dalszych losów. Przyjazd do rodzinnego domu jest okazją do wyjaśnienia dwóch tajemnic, które dręczą rodzinę Calcottów od wielu lat. Dzięki uporowi, determinacji i miłości do siostry, Erica częściowo odkrywa prawdę uwalniając Beth od ciążącego na niej brzemienia. Jednak nie wszystko udaje jej się rozwikłać, co wydarzyło się w rodzinie wiemy tylko my - czytelnicy.

Katherine Webb umiejętnie dozuje napięcie, aż do kulminacyjnego zakończenia, książkę czyta się z dużą przyjemnością i zainteresowaniem. Zdecydowanie polecam, lektura "Dziedzictwa" nie będzie straconym czasem.

Ciekawa książka napisana pięknym językiem. Zbudowana dwutorowo - wątek z przeszłości dotyczy Caroline Calcott, która popełnia największy błąd swojego życia, za co później zostanie wielokrotnie ukarana oraz współczesny wątek Eriki i Beth Calcott, prawnuczek Caroline, które dziedziczą rodzinną posiadłość Storton Manor i muszą zdecydować co do jej dalszych losów. Przyjazd do...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Są takie książki, których opis na okładce zapowiada podczas czytania ekscytujące przeżycia, niemożność oderwania się, zapieranie tchu w piersiach i inne tego typu obiecanki. Jednak podczas lektury okazuje się, że treść nas nie porywa, spokojnie możemy oddychać, a nawet ziewać, a więcej ekscytacji dostarczają nam Fakty w TVN niż czytana pozycja. Do takich właśnie książek należy "Jedenaście godzin" Paulliny Simons. Wydawca opisuje ją jako "... nowy gatunek thrillera, który prowadzi czytelnika do najmroczniejszych zakamarków ludzkiej duszy." Nie wiem na czym ma ta nowość polegać, bo książka jest skonstruowana w typowy sposób, treść dość banalna, a zakończenie przewidywalne. Również te najmroczniejsze zakamarki duszy (rozumiem, że porywacza, a nie jego ofiary) nie są tak mroczne i przerażające jak nam się to obiecuje. W gatunku thriller właściwie wszystko już było i jest niewielu autorów, którzy są w stanie zaskoczyć czytelnika swoimi pomysłami. Paullina Simons do takich nie należy.
Nie dajcie się nabrać na takie wydawnicze obiecanki mające na celu wyłącznie zwiększenie sprzedaży, szkoda czasu, nawet jak ktoś się uwinie z czytaniem w jedenaście godzin.

Są takie książki, których opis na okładce zapowiada podczas czytania ekscytujące przeżycia, niemożność oderwania się, zapieranie tchu w piersiach i inne tego typu obiecanki. Jednak podczas lektury okazuje się, że treść nas nie porywa, spokojnie możemy oddychać, a nawet ziewać, a więcej ekscytacji dostarczają nam Fakty w TVN niż czytana pozycja. Do takich właśnie książek...

więcej Pokaż mimo to