-
ArtykułyTeatr Telewizji powraca. „Cudzoziemka” Kuncewiczowej już wkrótce w TVPKonrad Wrzesiński4
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 17 maja 2024LubimyCzytać352
-
Artykuły„Nieobliczalna” – widzieliśmy film na podstawie książki Magdy Stachuli. Gwiazdy w obsadzieEwa Cieślik3
-
Artykuły„Historia sztuki bez mężczyzn”, czyli mikrokosmos świata. Katy Hessel kwestionuje kanonEwa Cieślik15
Biblioteczka
2015-06-19
"Rękopis znaleziony w Saragossie" to znakomita powieść Jana Potockiego. Autor pisał ją od lat 90 XVIII wieku, a ukończył niedługo przed swoją śmiercią. Książka napisana została w języku francuskim, a przekładu na język polski dokonał w 1847 roku Edmund Chojecki. Dzieło polskiego arystokraty zbudowane jest za pomocą kompozycji szkatułkowej. Akcja utworu rozgrywa się w przeciągu 66 dni.
Jan Potocki to bardzo barwna postać. Oprócz literatury interesowały go też podróże, polityka i historia. Był publicystą, etnografem, pierwszym polskim archeologiem, kawalerem maltańskim zaszczyconym Krzyżem Dievotionis. Urodził się w rodzinie magnackiej. Naukę pobierał za granicą. W 1783 roku poślubił Julię Lubomirską. Był posłem na Sejm Czteroletni i działaczem obozu reform. W roku 1815 trawiony melancholią popełnił samobójstwo. Wszystkie swoje utwory napisał w języku francuskim, podobno niezbyt dobrze znał polski.
Legenda głosi, że gdy żona Potockiego chorowała jej mąż, by ją zabawić czytał jej Baśnie 1000 i jednej nocy. A gdy ta książką się skończyła zaczął snuć własne opowieści. Tak właśnie powstał "Rękopis...".
Akcja książki rozgrywa sie w hiszpańskiej Andaluzji w 1739 roku. Główny bohater Alfons van Worden, młody kapitan gwardii walońskiej spędza noc w zjeździe Venta Quemada, co staje się początkiem dla niespodziewanych wydarzeń jakich będzie uczestnikiem.
Jeżeli chcesz odbyć podróż w czasie do krain baśniowych, w których granica między jawą a snem jest bardzo cienka, to książka idealna dla ciebie.
Jan Potocki stworzył powieść wielowątkową i wielogłosową. Na jej łamach poznajemy ciekawe historie i barwnie opisanych bohaterów. Z pozoru może nam się wydawać, że wszystkie te opowieści nie mają ze sobą nic wspólnego, jednak pod koniec zazębiają się w jedną całość.
"Rękopis..." to mieszanina powieści awanturniczej, powiastki filozoficznej i romansu grozy. Historia oscyluje wokół spisku Gomelezów, którego ofiarą pada młody kapitan gwardii walońskiej. Przeżywa on w czasie swojej podróży niesamowite przygody, które wyryją piętno na jego przyszłości.
Powieść polskiego autora obfituje w nadzwyczajne wątki. W książce aż roi się bowiem od duchów, znikających wisielców, tajemniczych księżniczek, inkwizycji, kabalistów, a wszystko to okraszone ironicznym uwagami autora.
Jednak dzieło Potockiego to nie tylko kawał dobrej rozrywki spod znaku płaszcza i szpady, ale też opowieść dająca wiele do myślenia. Polski szlachcic wplótł w fabułę "Rękopisu..." swoje przemyślenia dotyczące religii, sensu życia, a także skrytykował kodeks honorowy jaki obowiązywał w tamtych czasach - zwłaszcza pojedynki.
Podsumowując "Rękopis znaleziony w Saragossie" to książka obszerna, nowatorska napisana w ciekawy i intrygujący sposób. Pozycja dla ludzi mających dobrą pamięć i sporo czasu do poświęcenia. Stanowczo odradzam robienia sobie długich przerw w trakcie czytania, gdyż można się nie połapać w tych wszystkich skomplikowanych wątkach. Mnie ta powieść oczarowała i jestem zadowolona, że poświęciłam na jej przeczytanie sporo czasu, bo na pewno nie były to dni stracone.
"Rękopis znaleziony w Saragossie" to znakomita powieść Jana Potockiego. Autor pisał ją od lat 90 XVIII wieku, a ukończył niedługo przed swoją śmiercią. Książka napisana została w języku francuskim, a przekładu na język polski dokonał w 1847 roku Edmund Chojecki. Dzieło polskiego arystokraty zbudowane jest za pomocą kompozycji szkatułkowej. Akcja utworu rozgrywa się w...
więcej mniej Pokaż mimo to
Fanką kryminałów jestem od dawna. Przeczytałam ich już naprawdę sporo. W końcu postanowiłam zapoznać się z utworami, które określiły podstawy i zasady prozy detektywistycznej. Tak w moje ręce trafiła książka Wilkiego Collinsa "Księżycowy Kamień". Było to moje pierwsze spotkanie z prozą brytyjskiego pisarza i muszę przyznać spotkanie nad wyraz udane. Jestem naprawdę zachwycona tą książką! Ale po kolei...
Akcja utworu toczy się w XIX wieku. Młoda Angielka - Rachel Verinder dostaje podczas swoich 18 urodzin diament zapisany jej w spadku przez wujka. Na klejnocie rzekomo ciąży klątwa. Dziewczyna nie zważając na przesądy nosi kryształ podczas przyjęcia urodzinowego. Następnego dnia okazuje się, że w nocy diament został wykradziony. Rozpoczyna się emocjonujące śledztwo.
Co więc sprawiło, że jestem tak mocno zafascynowana Księżycowym Kamieniem? Na pewno styl w jakim jest napisany. Pan Collins posługuje się bogatym i wysmakowanym językiem XIX wiecznej Anglii, którego próżno szukać we współczesnych powieściach, a który nadaje książce wiele uroku. Dialogi zostały napisane w ciekawy i inteligentny sposób. Opisy, co prawda niekiedy ciut przydługawe są potrzebne, by zrozumieć całą tą zagmatwaną historię. Autor doskonale poradził sobie również z budowaniem napięcia. Na każdej stronie czytelnik jest zaskakiwany nowymi okolicznościami, które zamiast nas przybliżyć do rozwiązania jeszcze bardziej gmatwają całą sprawę. Spodobało mi się również to, że pisarzowi udało się mnie przechytrzyć i do samego końca nie odgadłam zagadki zniknięcia diamentu.
Jedyną wadą tej książki jest zbyt długi początek. Naprawdę mocno się wynudziłam zanim doszło do dnia kradzieży księżycowego kamienia. Ale warto było się trochę pomęczyć, gdyż dalsza część w pełni rekompensuje słaby początek.
Historię poznajemy dzięki chronologicznie ułożonym relacją świadków wydarzeń. Był to zabieg na prawdę dobrze przemyślany, gdyż dzięki temu możemy spojrzeć na wszystkie wydarzenia z różnych punktów widzenia. Każdy bohater pisze w swoim specyficznym stylu. Co tylko mnie utwierdziło w przekonaniu jak dużym talentem był obdarzony autor.
Wilkie Collins jest też w mistrzem w kreowaniu bohaterów. W książce nie brakuje interesujących i barwnie opisanych postaci. Prym tu wiedzie bezsprzecznie panna Clark, która pragnie wszystkich nawracać poprzez rozdawanie ludziom swoich religijnych broszurek. Na uwagę zasługuje też stary, poczciwy Betteredge, który od początku jest mocno zaangażowany w prowadzone dochodzenie, a gdy trapią go jakieś wątpliwości szuka porady w swojej ulubionej powieści - Robinsonie Crusoe. Istotną rolę odgrywają także służący, którzy sportretowani zostali jako oddani i wierni członkowie rodziny.
Kamień Księżycowy to porywająca i wciągająca wielowątkowa opowieść, w której obok intrygi kryminalnej występuje rozbudowany wątek obyczajowy. Jest też dokładnym opisem Anglii epoki królowej Wiktorii, norm i obyczajów jakie wówczas panowały.
Komu mogę polecić? Na pewno miłośnikom starych powieści i tym, którzy podobnie jak ja chcą się przekonać jakie były początki tak popularnego gatunku jakim jest teraz niewątpliwe kryminał. Do przeczytania tej obszernej księgi niezbędna jest cierpliwość i wytrwałość, dlatego odradzam czytanie ludzią przyzwyczajonym do współczesnych utworów sensacyjnych, w których wszystkie wydarzenia następują po sobie w błyskawicznym tempie.
Fanką kryminałów jestem od dawna. Przeczytałam ich już naprawdę sporo. W końcu postanowiłam zapoznać się z utworami, które określiły podstawy i zasady prozy detektywistycznej. Tak w moje ręce trafiła książka Wilkiego Collinsa "Księżycowy Kamień". Było to moje pierwsze spotkanie z prozą brytyjskiego pisarza i muszę przyznać spotkanie nad wyraz udane. Jestem naprawdę...
więcej mniej Pokaż mimo to
Są dzieła, które przenoszą nas w zupełnie inny świat. Są książki, których mnogość interpretacji jest tak wielka, że uniemożliwia nam to zrozumienie jej za pierwszym razem. Są utwory po których przeczytaniu nasze spojrzenie na świat ulga pewnej zmianie, słowem zaczynamy dostrzegać więcej szczegółów, stajemy się bardziej krytyczni i dociekający. Taka właśnie jest powieść rosyjskiego pisarza Michaiła Bułhakowa "Mistrz i Małgorzata". Książka, którą autor tworzył przez 12 lat pozostaje do dziś niedoścignionym arcydziełem, które nie pozwala zamknąć się w sztywnych ramach, którego nie da się zakwalifikować do precyzyjnie określonego gatunku i które wciąż możemy poznawać na nowo poprzez kolejne odczytywanie jej sensu.
Po ową lekturę sięgnęłam jak można się domyślić ze względu na to, że znajduje się ona w spisie lektur. Mimo tego faktu nie czułam akurat względem niej żadnego uprzedzenia, bowiem słyszałam, iż jest to jeden z tych wyjątkowych utworów, które mimo że czytane pod przymusem zbierają zdecydowanie pochlebne opinie. Po przeczytaniu mogę jasno i definitywnie stwierdzić, że wszystkie te oceny są jak najbardziej uzasadnione. Bardzo się cieszę, że było mi dane zapoznać się z tym dziełem. Po ostatnim dość długim czasie spędzonym na pochłanianiu literatury popularnej, byłam już zmęczona tą "papką" i czułam, że potrzebuję czegoś "mądrzejszego" - klasyki. Dzięki zajęciom z języka polskiego tytuł został mi narzucony, jednak tym razem muszę przyznać, że był on nadzwyczaj adekwatny do moich oczekiwań.
Nie wiem od czego by tu rozpocząć moje zachwyty i rozpływanie się nad wielkością "Mistrza i Małgorzaty". Zbyt wiele czynników wpływa na jej wartość. Ale może rozpocznę od moich ogólnych wrażeń i odczuć. Tak więc tym co zdecydowanie ujęło mnie podczas czytania to wielowątkowość i wieloznaczność przedstawionej historii. Początkowo wydawało mi się to trochę chaotyczne, jednak im dalej posuwałam się w fabule, tym bardziej wszystkie wątki i wydarzenia zaczynały się zazębiać i tworzyć jedną spójną całość. To historia szkatułkowa prowadzona na kilku płaszczyznach. Postaci jest naprawdę sporo, dlatego radzę czytać uważnie, bo możne później tak jak ja mieć pewne problemy z przypomnieniem sobie kim był jakiś bohater o którym właśnie czytamy. Sprawę komplikują znacznie zwłaszcza długie nazwiska rosyjskie.
Tym co najbardziej przypadło mi do gustu było przesycenie dzieła tym specyficznym rodzajem humoru, który nie raz powodował, że podczas czytania dosłownie śmiałam się do książki. Ironia, sarkazm, absurd i groteska - to pierwsze skojarzenia jakie przychodzą mi na myśl do opisania tej lektury. Nie sądźcie jednak, że jest to jakaś tam marna komedyjka, a gdzież! To doskonała uczta słowa pisanego w najlepszym wydaniu. Autor zręcznie łączy elementy zabawne z tymi poważnymi, a wykorzystuje ironię, by przedstawić w krzywym zwierciadle ludzkie przywary, wady totalitaryzmu oraz panoramę społeczeństwa rosyjskiego w latach trzydziestych dwudziestego wieku. Tekst ma również formę paraboli o wiecznej walce dobra ze złem i o sile jaką ma prawdziwa miłość. To także obraz pokazujący nam proces powstawania powieści. Pozostawia nam również pocieszenie, że przecież "rękopisy nie płoną" i za odwagę czeka nas kiedyś nagroda.
Tak jak już wcześniej napomknęłam możliwość interpretacji jest wprost nieskończona, a każdy w tej historii znajdzie coś nowego, innego. Jednak moim zdaniem do zrozumienia tej książki potrzebna jest pewna wiedza, niezbędne są zdecydowanie szerokie kompetencje kulturowe i pewna znajomość historii bez tego nie dziwi mnie, że niektórzy piszą, że im ta książka w ogóle się nie spodobała, no nic dziwnego, skoro jej nie zrozumieli. Nawet ja chociaż pokochałam tą książkę już za pierwszym razem wiem, że gdybym przeczytała tę powieść raz jeszcze odkryłabym coś nowego, co wcześniej przegapiłam lub coś czego nie do końca zrozumiałam. "Mistrz i Małgorzata" to lektura intertekstualna, autor nawiązuje do licznych konwencji i dzieł literackich - przede wszystkim do "Fausta" Goethego.
Na wielką pochwałę zasługuje również doskonały język jakim operuje pisarz, nie nudzi długimi opisami, ale za pomocą inteligentnych dialogów przepełnionych ironią śmieszy, a zarazem daje do myślenia. Inną kwestią, którą muszę zdecydowanie pochwalić jest kreacja bohaterów. Jest ich dużo, to prawda, ale każdy jest inny, specyficzny, wyróżnia się czymś od pozostałych. Mi osobiście najbardziej spodobała się szajka Wolanda, a w szczególności kot Behemot - uwielbiam takie wypadanie postacie. Najlepiej czytało mi się te fragmenty, w których to właśnie oni się pojawiali.
Podsumowując "Mistrz i Małgorzata" to powieść, która odbiega znacznie od innych książek poprzez oryginalność i unikatowość swojej tematyki. Autor stworzył historię ponadczasową, która mimo upływu lat wciąż bawi i wzrusza nowe grono czytelników. Nie jest żadnym nadużyciem nazwanie jej arcydziełem. Po prostu klasyka, warto znać.
Są dzieła, które przenoszą nas w zupełnie inny świat. Są książki, których mnogość interpretacji jest tak wielka, że uniemożliwia nam to zrozumienie jej za pierwszym razem. Są utwory po których przeczytaniu nasze spojrzenie na świat ulga pewnej zmianie, słowem zaczynamy dostrzegać więcej szczegółów, stajemy się bardziej krytyczni i dociekający. Taka właśnie jest powieść...
więcej Pokaż mimo to