-
ArtykułyNatasza Socha: Żeby rodzina mogła się rozwijać, potrzebuje czarnej owcyAnna Sierant1
-
ArtykułyZnamy nominowanych do Nagrody Literackiej „Gdynia” 2024Konrad Wrzesiński2
-
ArtykułyMój stosik wstydu – które książki czekają na przeczytanie przez was najdłużej?Anna Sierant10
-
ArtykułyPaulo Coelho: literacka alchemiaSonia Miniewicz2
Porównanie z Twoją biblioteczką
Wróć do biblioteczki użytkownika2015-10-31
2011-09-21
2011-12-05
Zacznę od tego, że ogółem nie jestem fanką krótkich opowiadań. Kiedyś miałam okazję już przeczytać zbiór "Po zachodzie słońca", który momentami dosyć mocno mnie nudził, a poziom opowiadań był nierówny. Mimo to postanowiłam zajrzeć do "Czarnej bezgwiezdnej nocy" i przekonać się w jakiej formie jest obecnie mój mistrz - Stephen King.
Książka ma prawie 500 stron, a są w niej tylko 4 opowiadania, także (jak łatwo się domyślić) nie są one aż tak krótkie. W sumie można śmiało rzec, że to takie minipowieści (za wyjątkiem op. "Dobry interes"), co według mnie działa na plus.
Wszystkie opowiadania łączy jedna rzecz (jak sam autor mówi w posłowiu) - szczególne okoliczności.
"Bardzo się starałem pokazać w Czarnej bezgwiezdnej nocy, co ludzie robią i jak mogą się zachowywać w pewnych okolicznościach. Ludzie w tych opowieściach nie są pozbawieni nadziei, ale zdają sobie sprawę, że nawet najgłębsze nadzieje (i najlepsze życzenia dla rodaków i społeczeństwa, w którym żyjemy) mogą być czasami próżne. Nawet często. Ale myślę też, że ich zdaniem szlachetność tkwi przede wszystkim nie w sukcesie, ale w próbach robienia tego, co należy... a kiedy nam się to nie udaje albo celowo odwracamy się od stojącego przed nami wyzwania, następuje piekło."
I tak właśnie było we wszystkich 4 opowiadaniach - ludzie sami rozpętywali piekło, choć wcześniej wydawało im się, że postępują słusznie. Kierowały nimi różne emocje i uczucia - zazdrość, zawiść, matczyna nadopiekuńczość, pragnienie posiadania, żądza, chęć poznania czegoś nowego.
W "1922" poznajemy normalną rodzinę, mieszkającą na spokojnej farmie. Jednak pewnego dnia ich życie zamieni się w koszmar, a to wszystko z powodu jednej błędnej decyzji...
W "Wielkim kierowcy" spotykamy się z pisarką, która pewnego dnia wybiera drogę na skróty, gdyż tak poradziła jej pewna miła kobieta. Niestety szybko przekonała się, że nie był to dobry wybór...
"Dobry interes" od razu skojarzył mi się z panem Gauntem ze "Sklepiku z marzeniami", podobny sprzedawca, tym razem handlujący (jak sam mówi) przedłużeniami.
Zbiór kończy opowiadanie pt. "Dobrane małżeństwo", gdzie pewnego dnia żona zupełnie przypadkowo znajduje coś w garażu swego uporządkowanego męża. Szybko okazuje się, że tak naprawdę nigdy nie poznała prawdziwej twarzy człowieka, z którym żyła przez wiele lat...
King w bardzo dobrej formie - zbiór z pewnością zasługuje na wysoką ocenę. Autor zawiera przestrogę - różne okoliczności mogą obudzić w każdym z nas demona i doprowadzić do tragedii. Każdy z nas rodzi się dobry, nikt od razu nie jest skazany na bycie mordercą - wybór należy do nas.
"(...) uważam, że ludzie w większości są zasadniczo dobrzy. Wiem, że ja jestem.
To ciebie nie jestem do końca pewny."
Zacznę od tego, że ogółem nie jestem fanką krótkich opowiadań. Kiedyś miałam okazję już przeczytać zbiór "Po zachodzie słońca", który momentami dosyć mocno mnie nudził, a poziom opowiadań był nierówny. Mimo to postanowiłam zajrzeć do "Czarnej bezgwiezdnej nocy" i przekonać się w jakiej formie jest obecnie mój mistrz - Stephen King.
Książka ma prawie 500 stron, a są w niej...
2015-10-13
"Człowiek o 24 twarzach" to wstrząsająca historia Williama Stanleya Milligana, który już jako dziecko zachorował na bardzo ciężkie schorzenie psychiczne - OSOBOWOŚĆ WIELORAKĄ. W wieku 22 lat został aresztowany za gwałty i uniewinniony z powodu powyższej choroby.
Na czym ona polega? Wyobraź sobie poranną toaletę - jak co dzień myjesz zęby przed lustrem, mrugasz, i nagle jest noc, a Ty siedzisz w samochodzie z bronią w ręku, a obok Ciebie jest zapłakana i przerażona kobieta, która patrzy na Ciebie jak na dziką bestię. Jak tu się znalazłeś? Dlaczego masz w ręku broń i skąd ją wziąłeś? I kim do diabła jest ta kobieta i dlaczego do niej mierzysz? Właśnie tak wyglądało życie Billego Milligana.
Zaczęło się niewinnie - będąc małym chłopcem (mając 3, 4 lata) wymyślił sobie kolegę, z którym bawił się w pokoju, podczas gdy jego rodzice zaabsorbowani byli czymś innym. Lubił też bawić się lalkami siostry, stąd zaczął "przeobrażać się w dziewczynkę", bo przecież chłopiec nie bawi się lalkami (matka ostro go za to skarciła). W trudnych sytuacjach Billy uciekał gdzieś myślami i stawał się kimś zupełnie innym - w ten sposób radził sobie ze stresem i z coraz bardziej traumatycznymi wydarzeniami, które na niego spadały. Niestety życie go nie oszczędzało i już jako chłopiec przeszedł przez prawdziwe piekło - jego ojciec popełnił samobójstwo, ojczym znęcał się nad nim psychicznie i fizycznie... Gwałcił, bił, a nawet zakopał go pod ziemią z rurką w ustach (żeby mógł przez nią oddychać), po czym oddał przez tę rurkę mocz. U Milligana zaczęło pojawiać się coraz więcej osobowości, które miały przydzielone zadania (np. konkretna postać przyjmowała ból i cierpienie, inna zajmowała się obroną, itd.).
W ostatecznym rozrachunku okazało się, że w ciele Milligana drzemią 24 osoby (w tym małe dzieci, nastolatkowie, spragniona czułości lesbijka, Jugosławianin, Australijczyk, Żyd, Anglik). Niektóre z nich posiadały wyjątkowe zdolności, np. malowanie, posługiwanie się bronią, konstruowanie bomb, znakomity refleks i ogromną siłę w walce, umiejętność uwolnienia się z kajdanek i z kaftana bezpieczeństwa, itd.
A teraz spróbuj sobie wyobrazić, drogi czytelniku, że w Twoim ciele żyją 24 osoby i każda z nich walczy o to, by wyjść na światło dzienne i "ukraść Twój czas". Wystarczy, że mrugniesz, a możesz stracić ze swojego życia kilka minut, godzin, dni, a nawet lat! Czy to nie jest przerażające?
"Człowiek o 24 twarzach" to wstrząsająca historia Williama Stanleya Milligana, który już jako dziecko zachorował na bardzo ciężkie schorzenie psychiczne - OSOBOWOŚĆ WIELORAKĄ. W wieku 22 lat został aresztowany za gwałty i uniewinniony z powodu powyższej choroby.
Na czym ona polega? Wyobraź sobie poranną toaletę - jak co dzień myjesz zęby przed lustrem, mrugasz, i nagle...
2012-03-12
"Dziewczyna z sąsiedztwa" to pierwsza książka Jacka Ketchuma, która wpadła w moje ręce. Ostatnio słyszałam sporo dobrego o tym autorze i widziałam wiele przychylnych recenzji (nawet samego S. Kinga), więc postanowiłam w końcu się z nim zapoznać i przekonać na własnej skórze, czy Jack Ketchum rzeczywiście jest "najbardziej przerażającym facetem w Ameryce".
Moim zdaniem najbardziej przerażającymi horrorami są te, które mają w sobie realizm, gdy podczas czytania zdajemy sobie sprawę, że to wszystko mogło wydarzyć się naprawdę. Tak, realizm jest o wiele bardziej przerażający niż historie o wampirach, czy trzygłowych potworach, nie istniejących w prawdziwym świecie. Z takim właśnie prawdziwym horrorem spotykamy się w "Dziewczynie z sąsiedztwa".
Akcja rozgrywa się na przedmieściach, w spokojnej okolicy, gdzie w prawie każdym domu są dzieci. Pewnego dnia do jednej z sąsiadek - pani Ruth i jej trzech synów, wprowadzają się dwie dziewczynki - piękna Meg wraz ze swą kaleką siostrzyczką Susan. Obie zostały sierotami, gdyż ich rodzice zginęli w wypadku samochodowym, sama Suzane zaś ledwie uszła w nim z życiem. Wydawać by się mogło, że dla obu dziewczynek los był dosyć łaskawy - nie trafiły do domu dziecka, tylko do ciotki i jej synów. Niestety wkrótce okazuje się, że kobieta nie toleruje dziewcząt i ciągle wymierza im kary. Zaczęło się od krzyków i bicia, a z czasem przeradzało się w coraz większe piekło...
Nie ma co ukrywać - powieść jest przerażająca i obrzydliwa. Ostrzegam - nadaje się wyłącznie dla ludzi o mocnych nerwach i zapewniam, że owo ostrzeżenie nie jest przesadą. Sama jestem przyzwyczajona do horrorów, a mimo to momentami miałam poważne problemy z czytaniem.
Na końcu książki umieszczony został komentarz od autora, w którym wyjaśnia, że zawsze chciał napisać książkę o takich (zacytuję) kanaliach, którzy z pozoru wyglądają na normalnych ludzi, tworzących zwyczajne rodziny. I wtedy trafił na historię kobiety, która wraz z synami dopuściła się odrażającej zbrodni, torturując szesnastoletnią dziewczynę, by "nauczyć ją", jak to jest być kobietą na tym świecie. Dziewczyna zmarła. Prawdziwość tej historii przeraża jeszcze bardziej.
DLA ZAINTERESOWANYCH:
Pod tym linkiem można zapoznać się w szczegółach z historią Sylvii Likens oraz opisem zbrodni, która stała się kanwą powieści Dziewczyna z sąsiedztwa:
http://killer.radom.net/~sermord/zbrodnia.php?dzial=mordercy&dane=likens
"Dziewczyna z sąsiedztwa" to pierwsza książka Jacka Ketchuma, która wpadła w moje ręce. Ostatnio słyszałam sporo dobrego o tym autorze i widziałam wiele przychylnych recenzji (nawet samego S. Kinga), więc postanowiłam w końcu się z nim zapoznać i przekonać na własnej skórze, czy Jack Ketchum rzeczywiście jest "najbardziej przerażającym facetem w Ameryce".
Moim zdaniem...
2016-11-20
2016-11-02
Wielki boom na Harrego Pottera zaczął się dobrych kilka lat temu, jednak nigdy mnie nie dotyczył. Moi znajomi chodzili na film do kina i wyczekiwali kolejnych części - ja jakoś nie mogłam tego zrozumieć. Zastanawiałam się co może być tak fajnego w jakimś tam chłopcu latającym na miotle i wymachującym różdżką. Wydawało mi się to paranoją i dziecinadą (mimo iż miałam wtedy malutko lat).
Jakiś czas temu pokochałam czytanie książek, postanowiłam spróbować i z Harrym Potterem. Postanowiłam nie zrażać się którąś tam częścią filmu, na której byłam w kinie razem z klasą kilka lat temu. I... dałam się zaczarować w wieku 19 lat, jak dziecko.
Przeczytanie pierwszego tomu zajęło mi 1,5 dnia. Byłam tak zachwycona i zaciekawiona co będzie dalej, że od razu zabrałam się za drugi.
Co do samej książki - świetna historia o młodym chłopcu, który stracił swoich rodziców, a sam został podrzucony do ciotki i wuja, którzy go po prostu nienawidzili. Wiadomo już jak cała sytuacja musiała wyglądać dla biednego Harrego. Ale chłopak miał poczucie humoru i nie brał sobie docinek Dudley'a i reszty do serca, a gdy przyszedł do niego pierwszy w życiu list, niesamowicie walczył, żeby przechytrzyć całą rodzinę i móc go w końcu przeczytać... W tym momencie otworzył się przed nim inny świat - świat magii i czarodziejów, który przysporzył Harremu wiele przygód... Jak one się zakończyły? Polecam zajrzeć i przeczytać.
Jedno jest pewne - film to nie to samo co książka.
Pierwsza część Harrego Pottera napisana jest bardzo przyjemnym i prostym językiem, który każdy zrozumie - dlatego zresztą mogą go czytać również dzieci. Autorka sprytnie od czasu do czasu przypomina fakty, które mogły czytelnikowi umknąć, i dodaje przemyślenia bohaterów. Nie jest to "suchy narratorski bełkot", a książka pełna humoru i głębokich przemyśleń bohaterów, którzy trzymają się razem. Niesamowite jest to, że czasami czułam się, jakbym dobrze znała całą ich paczkę, jakby byli czymś realnym, co najmniej sąsiadami.
Zdecydowanie polecam przeczytać ją każdemu, ale UWAGA: wciąga i pochłania czas. :)
Swoją drogą nie wiem, jak jakiś pseudoksiądz mógł mówić z ambony, że Harry Potter to zło i traktować tak ładną bajkę, jak co najmniej dzieło szatana.
Wielki boom na Harrego Pottera zaczął się dobrych kilka lat temu, jednak nigdy mnie nie dotyczył. Moi znajomi chodzili na film do kina i wyczekiwali kolejnych części - ja jakoś nie mogłam tego zrozumieć. Zastanawiałam się co może być tak fajnego w jakimś tam chłopcu latającym na miotle i wymachującym różdżką. Wydawało mi się to paranoją i dziecinadą (mimo iż miałam wtedy...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2011-01-01
2016-11-03
Kolejna część przygód niezwykłego chłopca z blizną na czole i jego paczki przyjaciół.
Czytanie znów mnie pochłonęło i zajęło niecałe 2 dni.
Muszę przyznać, że bardzo odpowiada mi styl pisania autorki - przyjemny, zabawny, prosty, wciągający.
Jeśli chodzi o same wydarzenia z tej części - niewiele się zmieniło w stosunku do poprzedniej, został zachowany schemat:
- Harry na wakacjach u Dursley'ów
- Koniec wakacji: powrót Harrego do Hogwartu
- Harry w Hogwarcie: rozwiązywanie kolejnej zagadki (i łamanie zasad szkolnych)
- Harry toczy walkę z "X" (nie zdradzę z kim - przeczytajcie) i... jak się łatwo domyślić - wygrywa, bo mamy do przeczytania kolejną część "Harry Potter i więzień Azkabanu" (także ta informacja chyba nie będzie spoilerem...?)
Kolejna część przygód niezwykłego chłopca z blizną na czole i jego paczki przyjaciół.
Czytanie znów mnie pochłonęło i zajęło niecałe 2 dni.
Muszę przyznać, że bardzo odpowiada mi styl pisania autorki - przyjemny, zabawny, prosty, wciągający.
Jeśli chodzi o same wydarzenia z tej części - niewiele się zmieniło w stosunku do poprzedniej, został zachowany schemat:
- Harry na...
2013-12-27
Czytałam dziś do 3 w nocy, musiałam przekonać się, jak to wszystko się zakończy. Do ostatniej chwili miałam nadzieję, że nagle wszystko się odwróci, wyjaśni i okaże podstępem... Niestety nic z tego. A później długo nie mogłam zasnąć, wstrząśnięta tym, co się stało.
Już chciałabym się rzucić w wir kolejnego tomu, ale chyba jednak odłożę to na później (o ile uda mi się wytrzymać) - nie chcę już rozstawać się z przygodami Harrego i jego przyjaciół. Nie chcę końca książki. To tak świetna seria, że chciałabym bardzo, aby wciąż powstawała i nigdy się nie kończyła...
Czytałam dziś do 3 w nocy, musiałam przekonać się, jak to wszystko się zakończy. Do ostatniej chwili miałam nadzieję, że nagle wszystko się odwróci, wyjaśni i okaże podstępem... Niestety nic z tego. A później długo nie mogłam zasnąć, wstrząśnięta tym, co się stało.
Już chciałabym się rzucić w wir kolejnego tomu, ale chyba jednak odłożę to na później (o ile uda mi się...
2013-03-26
2011-10-25
Niesamowita, wstrząsająca i trzymająca w napięciu do ostatniej strony! Ogromnie rzadko zdarza mi się czytać książkę, która przez choćby jeden malutki momencik nie przynudza poprzez zbędne, czy też zbyt długie opisy, wywody. I tu z ręką na sercu mogę przyznać, że w "Igrzyskach śmierci" nie było żadnego słabszego momentu. :) Dla mnie książka IDEALNIE napisana, autorka dobrze sobie wszystko rozplanowała, cały czas coś się działo sprawiając, że czytelnikowi trudno się oderwać i tak po prostu odstawić książkę i wszystko to, co w niej się dzieje. Narracja pierwszoosobowa również jest tutaj atutem - widzimy wszystko oczami głównej bohaterki, poznajemy jej uczucia, przemyślenia, razem z nią wkraczamy na arenę i walczymy o przetrwanie.
Nie będę się dłużej rozpisywać - uważam, że KAŻDY powinien ją przeczytać, a przynajmniej spróbować. Sądzę, że nikt się jakoś poważniej nie rozczaruje. Nie bez kozery dostała bardzo pozytywne opinie od pisarzy takich jak Stephen King, Stephenie Meyer i wielu innych.
Polecam wszystkim i sama zabieram się do kolejnej części z nadzieją, że będzie równie dobra!
Niesamowita, wstrząsająca i trzymająca w napięciu do ostatniej strony! Ogromnie rzadko zdarza mi się czytać książkę, która przez choćby jeden malutki momencik nie przynudza poprzez zbędne, czy też zbyt długie opisy, wywody. I tu z ręką na sercu mogę przyznać, że w "Igrzyskach śmierci" nie było żadnego słabszego momentu. :) Dla mnie książka IDEALNIE napisana, autorka dobrze...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2013-05-02
2012-01-29
Kilka dni temu miałam przyjemność zapoznać się z kolejnym dziełem Stephena Kinga - "Misery". I na samym wstępie pragnę zaznaczyć - nie żałuję tego wyboru!
"Misery" można zaliczyć do tej kategorii horrorów, które mogły rozegrać się naprawdę. Nie ma tutaj żadnych nadludzkich mocy - duchów, wampirów, potworów, nie, nic z tych rzeczy. Czy to oznacza nudę? Ależ skąd! Zamiast tego mamy do czynienia z byłą pielęgniarką - Annie Wilkes. Mogłoby się wydawać, że pielęgniarka to coś pozytywnego... Jednak nic bardziej mylnego po ujawnieniu drobnego szczegółu - Annie jest szalona. I niczego się nie boi. Przed niczym się nie cofnie.
Już od pierwszych stron "Misery" wciąga - poznajemy pisarza Paula Sheldona (znanego głównie z cyklu o Misery), który uległ poważnemu wypadkowi samochodowemu i obudził się ze zmiażdżonymi nogami w domu nieznanej mu kobiety. Z początku Annie wydaje się miła - podaje Paulowi leki i wydawać by się mogło, że się o niego troszczy, jednak jest w niej coś dziwnego, niepokojącego. Już wkrótce Annie pokazuje swe prawdziwe oblicze i Paul odkrywa tajemniczą księgę Annie, coś w rodzaju pamiętnika....
"Misery" mną wstrząsnęła. Podejrzewam, że ze względu na realizm tej historii i... Tutaj muszę się Wam do czegoś przyznać. Od pierwszych stron ogromnie przeżywałam losy rannego Paula z prostego powodu - utożsamiałam go z samym Stephenem Kingiem i wyobraźnia od razu dokładała swoje trzy grosze - jemu też mogłoby się coś takiego przytrafić. W końcu jest bardzo znanym pisarzem, a sporo jego powieści to bestselery... Cóż, mógł trafić na jakiegoś szalonego fana/fankę o psychopatycznych skłonnościach. To byłby koszmar. Zresztą nikomu nie życzyłabym takiej pielęgniarki.
"Misery" to świetna, dopracowana książka. Na słowo uznania zasługuje bohaterstwo Paula Sheldona, który postanawia ryzykować i stoczyć ostrą walkę z Annie, mimo tego, iż ma małe szanse na zwycięstwo. Ciekawe są też wstawki "Powrotu Misery" - fragmenty powieści Paula, który został zmuszony przez Annie do kontynuowania tej historii. Całość rewelacyjna i godna polecenia.
Kilka dni temu miałam przyjemność zapoznać się z kolejnym dziełem Stephena Kinga - "Misery". I na samym wstępie pragnę zaznaczyć - nie żałuję tego wyboru!
"Misery" można zaliczyć do tej kategorii horrorów, które mogły rozegrać się naprawdę. Nie ma tutaj żadnych nadludzkich mocy - duchów, wampirów, potworów, nie, nic z tych rzeczy. Czy to oznacza nudę? Ależ skąd! Zamiast...
2011-11-29
Po przeczytaniu poprzednich tomów, sięgnęłam i po trzeci. Jak dotąd to najlepsza według mnie część z serii przygód doktora Huntera.
Fabuła po raz kolejny bardzo ciekawa, wciągająca i trzymająca w napięciu. Coraz więcej zagadek, coraz więcej rzeczy układa się w całość i nagle... BUM, pojawia się coś, co burzy większość dotychczasowych założeń i cała historia staje się jeszcze bardziej zagadkowa i intrygująca.
Tym razem prócz samej fabuły autor dodał coś nowego - od czasu do czasu wtrącane są przemyślenia samego mordercy. To istna wisienka na torcie - móc powoli poznawać mechanizm działania człowieka chorego umysłowo, poznawać tajniki jego działania i obsesję, jaką ma na punkcie śmierci. Fajnym dodatkiem są też analizy psychologiczne dokonywane przez Irvinga, a później przez Dianę Jacobsen. Zakończenie również niczego sobie, a opisy zbiorowej mogiły wstrząsające.
Jednym słowem: rewelacja! Naprawdę warto przeczytać, a jeśli ktoś jest fanem thrillerów/horrorów, to jest to pozycja wręcz obowiązkowa.
Po przeczytaniu poprzednich tomów, sięgnęłam i po trzeci. Jak dotąd to najlepsza według mnie część z serii przygód doktora Huntera.
Fabuła po raz kolejny bardzo ciekawa, wciągająca i trzymająca w napięciu. Coraz więcej zagadek, coraz więcej rzeczy układa się w całość i nagle... BUM, pojawia się coś, co burzy większość dotychczasowych założeń i cała historia staje się...
2009-06-01
2013-06-15
2018-11-02
"Bezpański" jest bezwzględnie szczerą spowiedzią byłego gliniarza, który w jakże charyzmatyczny i niezwykle zabawny sposób opowiada nam jak wyglądała służba w Milicji Obywatelskiej. Mamy tu multum anegdotek przepełnionych czarnym humorem, ironią i ogromnym dystansem do samego siebie oraz formacji. Adama nie sposób nie polubić, gdyż w swych opowieściach nie boi się "wyłożyć kawy na ławę" i przyznać otwarcie do rzeczy, które były złe i niedopuszczalne, a czasem wręcz patologiczne. Dzięki temu skutecznie zlikwidował dystans między sobą, a czytelnikiem. Nie odczujemy z jego strony żadnej wyższości czy "surowości policyjnej", a wręcz poczujemy się jak na posiadówce u kumpla, który na pełnym luzie przedstawi nam sporo zakręconych historii ze swojego życia (czasem siarczyście przy tym przeklinając), a to wszystko oczywiście przy kieliszku wódeczki! ;)
Jednak "Bezpański" to nie tylko zbiór śmiesznych opowiastek. Między wierszami znajdziemy tu smutną historię gliniarza z prawdziwego powołania, który nie został doceniony... I chyba śmiało można powiedzieć, że przemawia również w imieniu innych policjantów, którzy obecnie wciąż borykają się z wieloma problemami w swej formacji. Częste nadgodziny i ciągłe bycie na telefon, dalekie dojazdy, niegodne płace i premie, walka z absurdalnymi statystykami, mobbing ze strony przełożonych, presja społeczeństwa i mediów, które potrafią bezwzględnie wytykać błędy jednostek i szybko przyklejać łatkę "tych złych i agresywnych" WSZYSTKIM funkcjonariuszom.
"Ktoś w kontekście prawdziwych czworonogów powiedział, że nie ma złych psów, są tylko źli panowie. I choć w przypadku policjantów złe psy się zdarzają, generalnie powiedzenie to pozostaje w mocy."
"Bezpański" jest bezwzględnie szczerą spowiedzią byłego gliniarza, który w jakże charyzmatyczny i niezwykle zabawny sposób opowiada nam jak wyglądała służba w Milicji Obywatelskiej. Mamy tu multum anegdotek przepełnionych czarnym humorem, ironią i ogromnym dystansem do samego siebie oraz formacji. Adama nie sposób nie polubić, gdyż w swych opowieściach nie boi się...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2018-08-08
Po przeczytaniu obu części "Małych bogów" (naszego polskiego autora), które bardzo mi się podobały, zastanawiałam się czy jest sens TAK NA ŚWIEŻO sięgać po kolejną lekturę o lekarzach, czy nie będę mieć wrażenia "odgrzewanego kotleta", ale ciekawość zwyciężyła. I nie żałuję! Już na pierwszy rzut oka można dostrzec spore różnice między tymi pozycjami.
Adam Kay jest mocno sarkastyczny i obdarzony niezwykle czarnym, momentami wręcz kąśliwym humorem, co dla mnie jest ogromnym atutem tej książki. Do tego ma niesamowity dystans do siebie i do zawodu lekarza, co czyni tę pozycję wyjątkową, bo tutaj nawet wyjaśniające medyczne terminy przypisy są mocno okraszone żarcikami i specyficznymi smaczkami, także nie ma nudy i męczącej terminologii!
"Będzie bolało" jest napisane w formie pamiętnika lekarza, który opowiada przeróżne historyjki ze swojej pracy - bardzo zabawne, absurdalnie dziwne, obrzydliwe, stresujące, przerażające, zakończone szczęśliwie oraz nie. Wpisy są krótkie, co ułatwia i przyspiesza czytanie, bo w każdej chwili możemy na chwilkę sięgnąć po książkę i trochę przeczytać, nie musimy męczyć się z ciągnącymi się w nieskończoność rozdziałami i wypatrywać ich końca. Chociaż w tym konkretnym przypadku męczenie się nam nie grozi, bo opowieści są tak ciekawe, że dosłownie się je pochłania i chce jeszcze więcej :)
Nie mogę wyjść z zachwytów, chętnie umówiłabym się z autorem na kawuchę, dobre ciacho i ploteczki, bo od razu można wyczuć, że ma genialną osobowość i niesamowity dar opowiadania w tak interesujący i nietuzinkowy sposób, że chciałoby się go słuchać bez końca. Znakomita lektura, którą już zapisuję na listę tych ulubionych.
Z czystym sercem bardzo gorąco ją Wam polecam!
Po przeczytaniu obu części "Małych bogów" (naszego polskiego autora), które bardzo mi się podobały, zastanawiałam się czy jest sens TAK NA ŚWIEŻO sięgać po kolejną lekturę o lekarzach, czy nie będę mieć wrażenia "odgrzewanego kotleta", ale ciekawość zwyciężyła. I nie żałuję! Już na pierwszy rzut oka można dostrzec spore różnice między tymi pozycjami.
Adam Kay jest mocno...
2011-11-18
Bardzo przypadła mi do gustu. Momentami miałam skojarzenie z serialem "Kości" i chyba dlatego tak bardzo mnie wciągnęła i zainteresowała - wątki kryminalne i rozwiązywanie zagadek to coś dla mnie.
W książce wplecione jest też sporo ciekawostek na temat rozkładu zwłok.
Prosty język, ciekawa fabuła bez zbędnego zatrzymywania się w miejscu, sporo zagadek i na samym końcu dosyć ciekawe i zaskakujące rozwiązanie całej sprawy.
Z pewnością sięgnę po kolejne dzieła pana Beckett'a. Polecam!
Bardzo przypadła mi do gustu. Momentami miałam skojarzenie z serialem "Kości" i chyba dlatego tak bardzo mnie wciągnęła i zainteresowała - wątki kryminalne i rozwiązywanie zagadek to coś dla mnie.
W książce wplecione jest też sporo ciekawostek na temat rozkładu zwłok.
Prosty język, ciekawa fabuła bez zbędnego zatrzymywania się w miejscu, sporo zagadek i na samym końcu...
Stephen King przez wielu uznawany jest za prawdziwego mistrza horroru. Nasuwa mi się jedno pytanie: czy aby tylko horroru..?
Horror (łac. groza, strach) - jego celem jest wywołanie u widza przerażenia, wstrętu, strachu, lub niepokoju. W horrorze większy nacisk postawiony jest na odrażające i drastyczne sceny.
Z pewnością "Cmentarz zwieżąt" pokrywa się z tą definicją. Ale czy jest zwykłym horrorem, ograniczającym się jedynie do wywołania u czytelnika strachu, wstrętu, czy przerażania..? A może jest w nim coś więcej...?
Akcja rozgrywa się w Ludlow, w (z pozoru) przyjaznej, spokojnej okolicy, z miłymi sąsiadami. Jedynym minusem są niebezpieczne ciężarówki, które pędzą ulicą, w pobliżu domu Creedów. Od tego zaczyna się całe nieszczęście, które wkrótce spotka szczęśliwą rodzinę - lekarza, jego żonę, córkę, synka i... kota.
Jednak czy zwykła ciężarówka jest powodem wypadków w spokojnej okolicy...? A może winą jest nadzwyczajna siła, która zmusza, a wręcz steruje człowiekiem do pakowania się w kłopoty...?
"Cmentarz zwierząt" to typ książki, który nie ogranicza się do pobudzania wyobraźni i zmysłu wzroku. To książka, która potrafi poruszyć duszę i zawładnąć umysłem. To książka, która zmusza do zadania sobie wielu pytań, m.in. czym tak naprawdę jest śmierć? Jak się z nią pogodzić? Czy jest odwracalna? Jak sobie poradzić ze śmiercią najbliższych? Czy warto rozpamiętywać? Czy istnieje życie po śmierci? Czy możemy coś zrobić dla zmarłych?
Przede wszystkim jednak uświadamia, jaką traumę przeżywa rodzina, której zmarło dziecko. Uświadamia, jak cienka jest granica między rozpaczą, a szaleństwem; jak niewiele brakuje, by człowiek wpadł w obłęd i zaczął rozdrapywać rany. Jak niewiele brakuje, by człowiek próbował ratować coś, czego uratować już się nie da. Jak bardzo człowiek jest w stanie się poświęcić, z ilu rzeczy zrezygnować, by tylko ukoić ból...?
Śmierć to nieodłączna część życia, mimo to tak trudno się z nią pogodzić.
Rewelacyjna książka, ukazująca coś o wiele cenniejszego od zwykłej historii. Wiele można się z niej nauczyć. Wiele zrozumieć. Próbować się oswoić z tym, co nieuchronnie czeka na nas i naszych najbliższych.
Stephen King przez wielu uznawany jest za prawdziwego mistrza horroru. Nasuwa mi się jedno pytanie: czy aby tylko horroru..?
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toHorror (łac. groza, strach) - jego celem jest wywołanie u widza przerażenia, wstrętu, strachu, lub niepokoju. W horrorze większy nacisk postawiony jest na odrażające i drastyczne sceny.
Z pewnością "Cmentarz zwieżąt" pokrywa się z tą definicją. Ale...