-
ArtykułyKulisy fuzji i strategii biznesowych wielkich wydawców z USAIza Sadowska5
-
Artykuły„Rok szarańczy” Terry’ego Hayesa wypływa poza gatunkowe ramy. Rozmowa z autoremRemigiusz Koziński1
-
Artykuły„Nie ma bardziej zagadkowego stworzenia niż człowiek” – mówi Anna NiemczynowBarbaraDorosz4
-
ArtykułyNie jesteś sama. Rozmawiamy z Kathleen Glasgow, autorką „Girl in Pieces”Zofia Karaszewska2
Biblioteczka
2024-04-23
Jestem. Absolutnie. Zachwycona.
Uwielbiam motyw czarownic, walki ze złym władcą, nieoczywistych bohaterów, pełnych pasji wątków romantycznych… a tu jest to wszystko połączone w odświeżającej, unikalnej wersji.
O czym jest książka – czyli część, którą lepiej pominąć, aby mieć tym większe zaskoczenie!
Dwie bliźniacze siostry, rozdzielone po urodzeniu.
Jedna wychowująca się w luksusach, gdzie na każde skinienie jej palca przybiega tuzin służby, przygotowująca się do objęcia tronu. Druga żyjąca w ciężkich warunkach na skraju klifu, od dziecka ucząca się zakazanej magii i tego… jak ukraść tron siostrze.
Od pierwszej strony wiedziałam już, że będzie to książka, którą pokocham. I tak było. Miałam duże trudności by oderwać się od niej i kilkaset stron pochłonęłam błyskawicznie. Nie było idealnie, ale mam wrażenie, że przez te niedoskonałości, pokochałam ją jeszcze bardziej.
Akcja toczy się błyskawicznie, naprzemiennie między dwoma bliźniaczkami: uroczej księżniczki Rose oraz charakternej Wren, tej „złej” siostry, która knuje przeciwko całemu światu. Świetnie zostały ujęte ich różnice charakteru, poczucie humoru, a ścieżki każdej z nich w równym stopniu mnie zaintrygowały i zaangażowały, nie miałam, więc uczucia, że jedna historia interesuje mnie bardziej niż druga. Dzięki takiemu podziałowi, powieść miała intensywne, lecz nie męczące, tempo akcji.
Niesamowicie podobał mi się pomysł na kreacje świata, w którym to przedstawia się czarownice jako te okrutne, podłe istoty i próbuję się wytępić magię wszelkimi sposobami, pałacowe intrygi, aranżowane małżeństwa, czy motyw okrutnych, szkolonych bestii. Mam wrażenie, że wszystkie moje ulubione motywy zostały zebrane i wrzucone do gara, z którego wyskoczyły bliźniaczki. Każda strona to było coś nowego, zaskakującego.
I romans. PRZE FANTASTYCZNY romans, którego jest tutaj spora dawka, ale jednocześnie na tyle zrównoważona, aby się nam nie przejadła i abyśmy chcieli więcej.
Nie mogę powiedzieć, że jest to najbardziej ambitna książka, jaką, kiedykolwiek przeczytacie. Nie. Momentami można trafić na jakieś luki logiczne w rozumowaniu bohaterek, irytujące zachowanie sióstr, czy po prostu, głupotki. Nie spodoba się fanom poważniejszej literatury, czy pełnokrwistej fantastyki. Ale jeśli lubicie lekkie i wciągające książki, kochacie rozbudowane wątki romantyczne i chcecie się świetnie bawić, to jest właśnie ta książka. Pokochałam ją za jej humor, lekkość, niesamowitą przyjemność w czytaniu i wciągająca ścieżkę fabularną. A po zakończeniu, które zmiotło mnie z powierzchni ziemi, nie mogę się doczekać kontynuacji.
Jestem. Absolutnie. Zachwycona.
Uwielbiam motyw czarownic, walki ze złym władcą, nieoczywistych bohaterów, pełnych pasji wątków romantycznych… a tu jest to wszystko połączone w odświeżającej, unikalnej wersji.
O czym jest książka – czyli część, którą lepiej pominąć, aby mieć tym większe zaskoczenie!
Dwie bliźniacze siostry, rozdzielone po urodzeniu.
Jedna wychowująca się...
Czy jesteście fanami dystopijnych klimatów?
Dla mnie, niemal, odkąd tylko wkręciłam się w czytanie, to najlepszy motyw. Nie zliczę, ile książek już przeczytałam, a na pewno jeszcze nieraz sięgnę. „Kosiarze” od początku byli dla mnie olbrzymim zaskoczeniem i choć spodziewałam się, że mi się spodoba, to chyba nie przeczuwałam jak bardzo. Więc największa rekomendacja, jaką mogę tylko dać: to jedna z najlepszych dystopii, z automatu trafiła do topki moich książek, zwłaszcza serii młodzieżowych.
„Pokłosie” to już w dużej mierzę pożegnanie z serią i ostatnia kropka nad i. Kilkanaście opowiadań z Koso domu dla najbardziej wytrwałych, ukazujących życie zwykłych mieszkańców i pomagające lepiej zrozumieć to niezwykłe uniwersum. A najbardziej podobał mi się fakt, że pomimo rozwiniętej technologii, pokonania ubóstwa, chorób i śmierci to wciąż nie jest cukierkowe życie.
Bawiłam się historiach świetnie, traktując jako dodatek do serii, która mnie oczarowała, zwłaszcza że „Żniwo” pozostawiło małe uczucie niedosytu i chciałam poznać jeszcze więcej. Jednak jednocześnie nie wniosła dla mnie niczego nowego, zaskakującego, nie dowiedziałam się tego, na co liczyłam, sięgając po opowiadania. Przez formę krótkich nowelek nie potrafiłam na tyle zżyć się z bohaterami, aby bardziej przejąć się ich losem.
Czy warto przeczytać? Jeśli pokochaliście Kosiarzy, to zdecydowanie warto i potraktować to jako zamknięcie serii. Ale nie jest to obowiązkowa pozycja, która wniesie coś nowego.
Czy jesteście fanami dystopijnych klimatów?
Dla mnie, niemal, odkąd tylko wkręciłam się w czytanie, to najlepszy motyw. Nie zliczę, ile książek już przeczytałam, a na pewno jeszcze nieraz sięgnę. „Kosiarze” od początku byli dla mnie olbrzymim zaskoczeniem i choć spodziewałam się, że mi się spodoba, to chyba nie przeczuwałam jak bardzo. Więc największa rekomendacja, jaką...
2015-06-17
Pierwsze co rzuca się w oczy w zetknięci z serią "Driven" to niespotykane, jak na literaturę erotyczną, wysokie oceny. Nie bez powodu: to nie jest literatura erotyczna w ścisłym znaczeniu tego słowa. Trzeba uczciwie przyznać, że bohaterom nieustanne towarzyszy napięcie seksualne i pojawiają się sceny łóżkowe, ale nie w ilości bliskiej do ilości stron. Po drugie, jest to powieść, która posiada już coś co było i to powtarzane wielokrotnie, a mianowicie iście Greyopodobną fabułę oraz bohaterów nieco przypominających "Dotyk Crossa". Jednak pomimo, że jest to książka, która skorzystała z utartych schematów i ścieżek... jest po prostu dobra. Czyta się ją jednym tchem, błyskawicznie pochłaniając kolejne strony i zatracając się w niej bez pamięci. Moim numerem jeden jest, co w literaturze tego gatunku rzadko się zdarza, główna bohaterka Rylee. Jest niezwykle zaradną i inteligentną kobietą, której nie wystarczą słodkie oczka i czułe słówka aby stracić głowę dla faceta. Pokazuję jak mówić "nie" i dążyć do tego co się pragnie. Nie zachowuje się irracjonalnie, nie rzuca pochopnych oskarżeń, nie wybiega z krzykiem i płacze. Czy można wyobrazić sobie lepszą bohaterkę? Która nie jest zamroczona cudownym seksem, tylko myśli!
Widać również, że seria została gruntownie przemyślana. Jest wolna od erotycznych absurdów, scen, które zamiast pobudzać śmieszą czy irytujących zachowań bohaterów, po których masz ochotę rzucić książkę w kąt. Mimo, że nie jest to powieść ociekająca seksem od pierwszej do ostatniej strony, jest to zdecydowanie mój numer jeden w tym gatunku.
Pierwsze co rzuca się w oczy w zetknięci z serią "Driven" to niespotykane, jak na literaturę erotyczną, wysokie oceny. Nie bez powodu: to nie jest literatura erotyczna w ścisłym znaczeniu tego słowa. Trzeba uczciwie przyznać, że bohaterom nieustanne towarzyszy napięcie seksualne i pojawiają się sceny łóżkowe, ale nie w ilości bliskiej do ilości stron. Po drugie, jest to...
więcej mniej Pokaż mimo to
Kobieta, którą chciano spalić żywcem, szukająca zemsty.
Były generał pragnący spłacić dług i ocalić życie przyjaciela.
Dziewczyna połączona z bóstwem kłamstw, poszukująca wolności.
A dookoła świat zniszczony przez bogów, o których próbują zapomnieć.
Początkowo „Bogobójczyni” pozytywnie mnie zaskoczyła. Potem zauroczyła. A na koniec złamała serce… wielokrotnie.
Osoby śledzące mój profil wiedzą, że uwielbiam książki mroczne, niepokojące, poryte (a im bardziej, tym lepiej) oraz z nieoczywistymi bohaterami o szarej moralności. A tutaj mamy to wszystko. I to w otoczce świata zrujnowanego przez chciwość ludzi i bogów, straty bliskich, utraconych planów i marzeń. Momentami klimat powieści był, aż ciężki od unoszącej się w powietrzu beznadziei, co tym mocniej mnie angażowało w historie.
To co najbardziej kocham w powieści jest wyjątkowe uniwersum. Uwielbiam motyw bóstw, a tym razem został on przedstawiony w zupełnie inny sposób. Okrutnych bogów, którzy do istnienia i potęgi potrzebują wiary i ofiar oraz datków, jednak gdy niemal niszczą świat królestwo ludzi rozpoczyna z nimi zagorzałą walkę. I aby powstrzymać chciwe istoty, wiara w nich zostaje całkowicie zakazana, choć w jednym mieście dalej można sunące po ulicach zmory, ledwie przypominające potężne istoty, jakimi były kiedyś.
To powieść, gdzie bohaterowie muszą walczyć na każdym kroku. Z ludźmi, bogami, demonami, z własnymi słabościami i lękami.
Zdecydowanie jest to powieść dla osób kochających motyw podróż i mroczny, ciężki klimat. Znakomicie napisana zapowiada początek mocarnej serii (najprawdopodobniej dylogia). I choć momentami tempo akcji nie było równe, intrygująca linia fabularna pcha czytelnika dalej. Pomimo przeczytanej niezliczonej ilości książek jest w niej ogrom świeżości i oryginalności, trudno jest mi nawet porównać ją do innych pozycji.
Jeśli zachwyciła Was szata graficzna, to pomyślcie, tylko że środek jest jeszcze lepszy.
Kobieta, którą chciano spalić żywcem, szukająca zemsty.
Były generał pragnący spłacić dług i ocalić życie przyjaciela.
Dziewczyna połączona z bóstwem kłamstw, poszukująca wolności.
A dookoła świat zniszczony przez bogów, o których próbują zapomnieć.
Początkowo „Bogobójczyni” pozytywnie mnie zaskoczyła. Potem zauroczyła. A na koniec złamała serce… wielokrotnie.
Osoby...
Gdy wrzuciłam na Tik toka filmik z tytułem „jedyna świąteczna książka, jaką planuję w tym roku przeczytać”, pojawiła się masa komentarzy, że chyba pomyliły mi się święta. I dopiero wtedy zrozumiałam, że chociaż ja filmy Tima Burtona oglądam nałogowo od lat, niektórzy mogą nie znać jego twórczości… a to jest coś, co zdecydowanie warto nadrobić!
A można też zacząć od książki, stworzonej na podstawie scenariusza filmu, co nie zdarza się zbyt często, choć nie jest to też odosobniony przypadek.
Historia opowiada losy nietypowego miasteczka zamieszkałego przez potwory, wampiry, czarownice, chodzące kościotrupy, czy najbardziej szkaradne stwory wychodzące nocą spod twojego łóżka. Każdego roku to oni odpowiadają za przygotowanie i organizację Halloween, tak aby było to najstraszliwsze i najgorsze święto w roku. Aż do pewnego momentu, gdy naczelna gwiazda, Jack Skeleton trafia do miasteczka… pokrytego białym puchem i ozdobionego kolorowymi światełkami.
Jeśli chodzi o samą książkę, spodoba się ona albo fanom filmowej ekranizacji, którzy w dalszym ciągu nie mają dość twórczości Burtona, albo osobie całkowicie nowej, wkraczającej pierwszy raz do tego świata. Nie spodoba się jednak osobom szukającym czegoś, które chciałyby bardziej poznać mroczne uniwersum lub liczyły na jakieś dodatkowe historie. Jest do dobre odzwierciedlenie historii jeden do jednego, z kilkoma momentami, gdy autor pozwolił sobie wejść w głowę głównych bohaterów i pokazać co mogło powodować ich zachowaniem.
Czy jest to fajna powieść? Jak najbardziej. Bardzo cienka i do pochłonięcia w kilka godzin, napisana przyjemnym językiem i przepięknie wydana. Mnie jednak brakuje w niej czegoś więcej, niż zobaczyłam już na ekranie.
Gdy wrzuciłam na Tik toka filmik z tytułem „jedyna świąteczna książka, jaką planuję w tym roku przeczytać”, pojawiła się masa komentarzy, że chyba pomyliły mi się święta. I dopiero wtedy zrozumiałam, że chociaż ja filmy Tima Burtona oglądam nałogowo od lat, niektórzy mogą nie znać jego twórczości… a to jest coś, co zdecydowanie warto nadrobić!
A można też zacząć od...
Ekscytująca, niesamowicie klimatyczna, zaskakująca.
Wciągające od pierwszych stron uniwersum, zachwycające mrokiem i gęstą od tajemnic atmosferą oraz dziewczyna walcząca o sprawiedliwość, której sama nie zaznała i o miasto, które chciało ją zniszczyć.
Świat, w którym przedwieczni upadli, miasta zostały zalane wodą, z odmętów oceanów wypełzły paskudne istoty, a ludzie musieli nauczyć się żyć w nowej odmienionej rzeczywistości. A w tym wszystkim oni: wzgardzeni potomkowie bogów, budzący strach i niechęć zwykłych mieszkańców, dzierżący okruchy dawnej potęgi i wygnani do miasta skąpanego w przemocy, okrucieństwie, bezprawiu.
Io jako potomkini Mojr posiada niezwykły dar, wzbudzający jednak przerażenie i odrazę: potrafi przecinać nici, w tym również nić życia. Kierując się swoim darem i umiejętność prowadzi agencję detektywistyczną , zajmująca się mniejszymi zleceniami, takimi jak zdrady niewiernych małżonków lub oszustwami. Aż do dnia, gdy od najniebezpieczniejszej osoby w mieście otrzymuję zadanie odkrycia, kto stoi za tajemniczymi morderstwami.
Autorka nie tylko zbudowała świat pełen skrywanych od lat tajemnic i mrocznych sekretów, ale stworzyła wokół niego całą otoczkę, tworząc wciągające i unikatowe uniwersum. Zaczynając od miasta zbrodni, od którego władza całkowicie się odcięła, pozostawiając mieszkańców samym sobie, po zalane wodą ulicę, na których trzeba uważać na czające się w przypływie potwory, czy toksyczne kwaśne deszcze.
A w tym wszystkim sami mieszkańcy, nadnaturalni i obdarzeni mocą przodków, którzy pomimo władzy, jaką mogliby dzierżyć zmuszeni są ukrywać swoje talenty, pozwalać się rejestrować i być traktowani jako gorsze jednostki.
Od pierwszych stron zaintrygował mnie nie tylko sam świat, ale również i fabuła, tajemnicze śledztwo i zagadka kryminalna. Choć myślałam, że wiem, w jakim kierunku historia podąży, to finalnie i tak byłam ogromnie zaskoczona. A kocham być zaskakiwana.
Nie zabraknie również pewnej, charyzmatycznej, męskiej postaci i bardzo delikatnego wątku romantycznego. Postacie wszystkich pierwszoplanowych bohaterów były porządnie wykreowane, każdy z nich intrygował mnie na swój sposób, ale również trafiło się kilka ciekawych postaci drugo – i trzecioplanowych, które wiele wniosły do historii.
Momentami było nieco brutalnie, jednak nie były to opisowe sceny przemocy.
Całość historii absolutnie mnie zachwyciła i wciągnęła, wniosła przyjemny zastrzyk świeżości w fantastyce młodzieżowej, zwłaszcza jeśli chodzi o kreacje świata i linię fabularną. Zabrakło mi jednak dopieszczenia i jeszcze większego rozbudowania świata, było wiele fascynujących momentów, jak gdy bohaterka mówi o kwaśnych deszczach, o zmutowanych potworach lub o walce o lodowce w celu zdobycia świeżej wody i zdecydowanie chciałabym poznać co jeszcze kryło się za tymi historiami. Może temat powróci w kolejnym tomie? Zdecydowanie będę na niego niesamowicie czekać, bo była to fascynująca przygoda i potrzebuję więcej.
Ekscytująca, niesamowicie klimatyczna, zaskakująca.
Wciągające od pierwszych stron uniwersum, zachwycające mrokiem i gęstą od tajemnic atmosferą oraz dziewczyna walcząca o sprawiedliwość, której sama nie zaznała i o miasto, które chciało ją zniszczyć.
Świat, w którym przedwieczni upadli, miasta zostały zalane wodą, z odmętów oceanów wypełzły paskudne istoty, a ludzie...
Dwie Królowe, które dzieli tysiąc lat.
Słońca, która miała nieść radość, nadzieję i odbudowę oraz Krwawa, niosąca tylko zniszczenie, oraz śmierć.
Opowiedzieć, o czym jest „Furyborn” nie leży do najprostszych zadań. Ponieważ mamy tutaj dwie linie czasowe i dwie zupełnie inne bohaterki.
Rielle, szlachciankę skrycie podkochującą się w księciu, skrywającą mroczną tajemnicę i surowo karaną za wszelkie nieposłuszeństwo. Jednak nawet groźba śmierci i strach nie powstrzymują jej, aby w trakcie zamachu na ukochanego wyjść z cienia, odkrywając swoje moce i ukazując się jako jedna z przepowiedzianych dwóch królowych. Próbując udowodnić, że jest Królową Słońca i nie doprowadzi do zagłady królestwa, zmuszona jest do wzięcia udziału w śmiertelnie niebezpiecznym Turnieju i przejście siedmiu prób magii żywiołów. Przegrana oznacza nie tylko stratę statusu, czy ukochanego, ale przede wszystkim śmierć.
Tysiąc lat później, historia Królowej Rielle jest już tylko legendą, a Eliana podejmuję się najbardziej nikczemnych i bezlitosnych zadań dla Nieśmiertelnego Imperatora, aby zapewnić opiekę swojej rodzinie. Gdy jednak pewnej nocy jej matka zostaje uprowadzona, dziewczyna podejmuję współpracę z kapitanem rebeliantów, zdradzając swojego władce, aby odnaleźć rodzicielkę.
Sam wstęp do świata „Furyborn” mówi nam: hej, mamy tu do czynienia z rozbudowaną fantastyką dla stałych wyjadaczy!” I tak właśnie jest. Przepięknie rozbudowane uniwersum, które zachwyci fanów high fantasy, zachwycające swoją różnorodnością, detalami, choć również zaskakujące. Brutalnymi realiami wojny, biedą, okrutnością. A na deser, niesztampowym systemem magiczny i władanie żywiołami w zupełnie innym wydaniu.
Nie ukrywam, że NIE ZNOSZĘ, kiedy fabuła skaczę między dwiema liniami czasowymi, a tutaj… Byłam zachwycona. Owszem, początkowo czułam lekko dezorientację i nie potrafiłam się łatwo wgryźć w historię, jednak bardzo szybko się okazało, że zarówno fabuła z perspektywy Rielle, jak i Eliany była tak fascynującą, że nie mogłam się oderwać. I skakałam między jednymi niesamowitymi wydarzeniami, do drugich, a moje gałki oczne latały jak u widowni, na meczu ping-ponga.
Tempo akcji było świetnie podtrzymywane i przez całą książkę czułam się jak naładowana adrenaliną. Mogłam tylko czytać, czytać, a gdy nie mogłam czytać cały czas w głowie analizowałam fabułę.
W środku znajdziemy nie tylko intrygujących męskich bohaterów, ale i delikatną spicy nutkę. Nie będą to obrazy mocno opisowe, jednak niepozostawiające złudzeń.
Zakończenie było chyba najlepszą częścią. Obserwowanie, do czego właściwie to zmierza, kto jest tym złym, jak mogą się połączyć historie tak różnych kobiet i czym jeszcze autorka zaskoczy na koniec. Wcześniej już miałam styczność z twórczością Claire Legrand i wiedziałam, na co ją stać. I tym razem również mnie oczarowała mocnym przytupem zwieńczającym całość.
Podsumowując: jest to zdecydowanie powieść dla stałych wyjadaczy fantastyki, którzy nie boją się unikatowych rozbudowanych światów, sieci zawiłych intryg, ciekawych rozwiązań magicznych. Znajdziemy tutaj również świetnie poprowadzone wątki romantyczne z delikatną pikanteria. Nie tylko linia fabularna została świetnie poprowadzona, lecz przede wszystkim jest to naprawdę fenomenalne dobrze napisana książka, która również została bardzo dobrze przetłumaczona i zredagowana. I choćbym nie wiem, jak chciała, nie potrafię do niczego się przyczepić.
Dwie Królowe, które dzieli tysiąc lat.
więcej Pokaż mimo toSłońca, która miała nieść radość, nadzieję i odbudowę oraz Krwawa, niosąca tylko zniszczenie, oraz śmierć.
Opowiedzieć, o czym jest „Furyborn” nie leży do najprostszych zadań. Ponieważ mamy tutaj dwie linie czasowe i dwie zupełnie inne bohaterki.
Rielle, szlachciankę skrycie podkochującą się w księciu, skrywającą mroczną tajemnicę i...