Bliźniacze korony Catherine Doyle 7,8
ocenił(a) na 921 tyg. temu „Nie zaszła tak daleko, żeby spisek kogoś innego udaremnił jej plany. Nie zamierzała pozwolić, by cokolwiek — lub ktokolwiek — stanęło jej na drodze do koronacji”.
Wren od dziecka wiedziała o istnieniu siostry bliźniaczki, której miała ukraść tożsamość. Przygotowywana przez swoją babkę ma tylko jeden cel — zostać Królową i sprawić by ród czarownic znów był wolny i potężny. Najlepsze przygotowanie nie było w stanie przewidzieć komplikacji, które niespodziewanie zaczynają się mnożyć.
Czy Wren spełni swoją misję? I jak zareaguje Rose na los, który otrzyma?
Bliźniaczki, walka o koronę, zemsta i przede wszystkim magia to wątki, które skusiły mnie do poznania książki. Nie wiem tylko, dlaczego zabrałam się za nią tak późno. To jest taka wspaniała historia, że na ten moment potrzebuje kontynuacji na już.
Przyznaję, że z początku nie mogłam coś poczuć klimatu całej historii. Czytałam, bo czytałam, ale bez większego zaangażowania. Z czasem moje zaciekawienie zaczęło rosnąć za sprawą przyspieszenia akcji. Po punkcie zwrotnym już nie mogłam się oderwać.
Mamy tu dwie główne bohaterki Wren i Rose. Rozdziały z ich perspektywy pozwalają nam bliżej je poznać. I tak jak zawsze mam swojego ulubieńca, tym razem nie mogłam się zdecydować, którą bliźniaczkę lubię bardziej.
Wren odważna, buntownicza i waleczna kusiła mnie swoją nieustraszoną postawą. Z kolei Rose urzekła mnie niewinnością i dobrocią serca. Każda na swój sposób inna i niezwykła.
„-Czasami miłość może być klątwą — powiedziała Wren. - Może być więzieniem. Albo wyrokiem śmierci”.
Zdradzić Wam mogę, że oprócz wątku zemsty pojawia się romantyczny aspekt. A jaki dokładnie? Cóż musicie się sami przekonać.
Końcówka rozwaliła mnie totalnie. Wszystko potoczyło się w zupełnie innym kierunku, niż sobie wyobrażałam. I jestem troszkę zaskoczona.
Z niecierpliwością czekam na kolejny tom. Biorę go w ciemno.