-
ArtykułyKulisy fuzji i strategii biznesowych wielkich wydawców z USAIza Sadowska5
-
Artykuły„Rok szarańczy” Terry’ego Hayesa wypływa poza gatunkowe ramy. Rozmowa z autoremRemigiusz Koziński1
-
Artykuły„Nie ma bardziej zagadkowego stworzenia niż człowiek” – mówi Anna NiemczynowBarbaraDorosz4
-
ArtykułyNie jesteś sama. Rozmawiamy z Kathleen Glasgow, autorką „Girl in Pieces”Zofia Karaszewska2
Biblioteczka
2024-05-22
2024-05-22
2024-05-22
2024-05-22
2024-05-22
2024-05-22
2024-05-22
2024-05-22
2024-05-22
2024-05-22
2024-05-22
2024-05-22
2024-05-22
2024-05-22
2024-05-22
2024-05-22
2024-05-22
2024-05-22
2024-05-10
2024-01-22
Nie ukrywam, bałam się sięgnąć po „Czwarte skrzydło”. Po fali niesamowitej ilości zachwytów, chcąc – nie chcąc, oczekiwania były naprawdę wysokie i spodziewałam się, że nie przypadnie mi do gustu.
W końcu przeczytałam. I przepadłam.
Cieszę się, że zrobiłam to dopiero teraz, bo przynajmniej nie będę musiała czekać tak długo na drugą część, „Iron Flame”, która zbliża się wielkimi krokami – 13 marca.
Wracając jednak do Fourth wing: od samego początku mocno zaangażowałam się w historię, dzięki temu, że jest napisana bardzo lekko, dynamika jest wyważona, a sama ścieżka fabularna pełna akcji, pomimo konkretnego rozmiaru powieści, przeczytałam ją błyskawicznie. Smaku nadawał również typ spod ciemnej gwiazdy, a chemia między bohaterami nakręcała fabułę.
Czy jednak jest to najlepiej napisana książka? Nie. Nie ma przepięknego stylu, mocno rozbudowanego świata, ścieżki fabularnej wybijającej się poza schematy, a główna bohaterka, no cóż, nie jest najbardziej wybitną postacią. Więc na czym tak naprawdę polega fenomen tej powieści?
Mamy tutaj wątki i schematy, bardzo dobrze nam znane z innych popularnych serii, lecz dobrze ograne. Uwielbiam wątki romantyczne, a ten wykreowany w Czwartym skrzydle szczególnie przypadł mi do gustu, bo typ ma wszystko, co lubię: jest mrukliwym gburem, niesamowicie przystojnym, z paskudną przeszłością i pomimo pogardy wobec Violet, czuć, że chce ją chronić. Na dodatek, rewelacyjna chemia. Dalej, mamy motyw akademii, progresu bohatera, którego ścieżka nie jest łatwa i musimy zapracować na swoje miejsce w nowym świecie.
I coś, co chyba pokochali wszyscy: smoki. Okazało się to być tym, czego nam wszystkim najbardziej brakowało.
Chociaż dostrzegam braki w powieści, luki fabularne, czy błędy logiczne, jest to po prostu książka, przy której bawiłam się niesamowicie, byłam absolutnie wciągnięta w historię, a zakończenie wywołało u mnie fale łez i nieprzespaną noc. Więc na pytanie, czy czekam na kontynuacje powiem tylko: potrzebna na wczoraj.
Nie ukrywam, bałam się sięgnąć po „Czwarte skrzydło”. Po fali niesamowitej ilości zachwytów, chcąc – nie chcąc, oczekiwania były naprawdę wysokie i spodziewałam się, że nie przypadnie mi do gustu.
W końcu przeczytałam. I przepadłam.
Cieszę się, że zrobiłam to dopiero teraz, bo przynajmniej nie będę musiała czekać tak długo na drugą część, „Iron Flame”, która zbliża się...
Po pierwszym tomie, myślałam, że wiem czego się spodziewać, ale zakończenie… powiedziało mi, że zupełnie nie miałam pojęcia na co się pisze.
Chociaż serię czytałam już przed laty, byłam równie zaskoczona jak wtedy.
Mocna kontynuacja szalonej, podkręconej historii, która absolutnie wciąga w swoje macki. Niepewność co jest prawdziwe, a co jestem wytworem chorego umysłu oraz niepokój towarzyszyły mi przez całą lekturę książki. Jak również delikatny i słodki romans, gdzie bohaterowie naprawdę poznają swoje wnętrza, a nie tylko cielesność.
Początek był dość nużący, niektóre wątki z pierwszego tomu zostały za bardzo rozciągnięte, ale gdy w pewnym momencie akcja się rozkręciła, z rozpędu skończyłam powieść w jeden wieczór. Tej części jeszcze bardziej towarzyszył nostalgiczny nastrój oraz dojmujący smutek przenikający na czytelnika, zwłaszcza w sytuacjach gdy bohaterka jest zmuszona ukrywać prawdę, brakuje jej wsparcia najbliższych. Nie może otwarcie zwierzyć się osobom którym powinna móc zawierzyć wszystko. Nigdy nie pomyślałabym, że w trakcie czytania serii uronie jakąś łzę, a tutaj zdarzyło się to zarówno przy pierwszym, jak i drugim tomie.
Emocje bijące od tej powieści, mogłam doskonale poczuć na własnej skórze.
Pojawiło się również, jak w pierwszym tomie, demonizowanie terapii, bardzo niezdrowe podejście do niej, co wielokrotnie podnosiło mi cisnienie, ale… okazuję się, że wszystko miało większy sens, które początkowo nie potrafiłam dostrzec. Dlatego, chociażby dla tego jednego aspektu, warto przeczytać drugi tom, ponieważ wszystkie tajemnice niczym brakujące puzzle wskoczyły na swoje miejsce.
Zakończenie było… niesamowite. Ekscytujące, przerażające, zachwycające. Wszystko na raz. Gdybym miała pod ręką trzeci tom, od razu sięgnęłabym po niego.
To zdecydowanie powieść dla osób, które lubują się w mrocznym i niepokojącym klimacie thrillerów, ale jednak pragną delikatnej nutki fantastyki.
Po pierwszym tomie, myślałam, że wiem czego się spodziewać, ale zakończenie… powiedziało mi, że zupełnie nie miałam pojęcia na co się pisze.
więcej Pokaż mimo toChociaż serię czytałam już przed laty, byłam równie zaskoczona jak wtedy.
Mocna kontynuacja szalonej, podkręconej historii, która absolutnie wciąga w swoje macki. Niepewność co jest prawdziwe, a co jestem wytworem chorego umysłu oraz...