-
ArtykułyKulisy fuzji i strategii biznesowych wielkich wydawców z USAIza Sadowska5
-
Artykuły„Rok szarańczy” Terry’ego Hayesa wypływa poza gatunkowe ramy. Rozmowa z autoremRemigiusz Koziński1
-
Artykuły„Nie ma bardziej zagadkowego stworzenia niż człowiek” – mówi Anna NiemczynowBarbaraDorosz4
-
ArtykułyNie jesteś sama. Rozmawiamy z Kathleen Glasgow, autorką „Girl in Pieces”Zofia Karaszewska2
Biblioteczka
2022-07-20
2022-08-25
"Małego Księcia" inaczej czyta się jako dziecko, a inaczej jako osoba dorosła. Mijające lata często zmieniają nasze postrzeganie świata, niekoniecznie na lepsze. Jako dziecko ta książka wydawała mi się magiczna, natomiast jako osoba dorosła czuję pewną nostalgię za tamtymi latami. Zatem w moich oczach jej urok jakby się zmienił. Do takiej opinii przyczynił się również fakt, że pobieżnie zapoznałam się z biografią autora i nie sprawiał on wrażenia zbytnio sympatycznego. Ach Ci dorośli...
Jeżeli dobrze się wczytać w "Małego Księcia", to można zauważyć słodko-gorzką symbolikę ludzkich zalet i wad. Najbardziej w tej książce podoba mi się postać lisa, który jest mądrym zwierzęciem. Jego przesłanie jest bardzo cenne i wzruszające. Różę również polubiłam, tylko niestety teraz kojarzy mi się z żoną autora. Dlatego przed lekturą chyba lepiej nie sprawdzać historii życia pisarza. Ach Ci dorośli...
"Mały Książę" to według mnie książka dla dzieci, ale dorośli także powinni się z tą książką zapoznać. Ciekawie jest porównać swoją przeszłą i teraźniejszą reakcję na ten utwór. Szczerze polecam.
"Małego Księcia" inaczej czyta się jako dziecko, a inaczej jako osoba dorosła. Mijające lata często zmieniają nasze postrzeganie świata, niekoniecznie na lepsze. Jako dziecko ta książka wydawała mi się magiczna, natomiast jako osoba dorosła czuję pewną nostalgię za tamtymi latami. Zatem w moich oczach jej urok jakby się zmienił. Do takiej opinii przyczynił się również fakt,...
więcej mniej Pokaż mimo to2015-11-19
Do tej pory obejrzałam tylko kilka filmów na podstawie powieści Jane Austen, teraz zaś przeczytałam jedną z nich, jako pierwszą wybrałam sobie "Dumę i uprzedzenie".
Na początku chciałabym powiedzieć, że tytuł utworu jest bardzo adekwatny do treści... bowiem pan Darcy był zbyt dumny, a panna Elizabeth zbyt uprzedzona i na tym w części opiera się fabuła książki - jak ich decyzje powodują określone skutki dla nich samych oraz bliskich osób. Równolegle czy też w powiązaniu z głównym wątkiem są prowadzone inne, m.in. Jane i Bingley'a, pozostałych sióstr Bennet, okolicznych mieszkańców, także dalszej rodziny kilku bohaterów. Ogólnie mówiąc, Jane Austen pokazała w swojej powieści panoramę życia XIX-wiecznej Anglii, oczywiście nie w całym jej przekroju, lecz w pewnej części; przedstawiła różne zależności towarzyskie, hierarchię poszczególnych grup osób w społeczeństwie oraz etykietę.
Co do samych bohaterów, to autorka szczegółowo ich scharakteryzowała i stanowczo oceniła - rzadko się z czymś takim spotykam, ale tutaj mi to w ogóle nie przeszkadzało. Bardzo polubiłam Darcy'ego i Bingley'a oraz ich wybranki serca, bawili mnie państwo Bennetowie (choć patrząc na nich głębiej należy im raczej współczuć), drażniła panna Bingley czy pastor Collins, zniesmaczył Wickham - cała gama przeróżnych uczuć towarzyszyła mi więc w trakcie czytania lektury. No i zakończenie było całkiem po mojej myśli...
W kilku słowach oceniam "Dumę i uprzedzenie" jako sympatyczną i zabawną książkę obyczajowo-romantyczną, co zaś nie oznacza, że brak w niej smutniejszych momentów, jednak całościowo jest to dla mnie bardzo pozytywna książka. Pokazała także, że nie warto sądzić po pozorach, co niby się wie, ale i tak myślę, że dość nietrudno jest się pomylić. Można znaleźć też inne przesłania, ale to już pozostawiam każdemu do osobistego odkrycia. I ta miłość Elizabeth i Darcy'ego... stopniowa, ewoluująca, zmieniająca na lepsze... najbardziej do mnie przemawiająca. Z przyjemnością polecam.
Do tej pory obejrzałam tylko kilka filmów na podstawie powieści Jane Austen, teraz zaś przeczytałam jedną z nich, jako pierwszą wybrałam sobie "Dumę i uprzedzenie".
Na początku chciałabym powiedzieć, że tytuł utworu jest bardzo adekwatny do treści... bowiem pan Darcy był zbyt dumny, a panna Elizabeth zbyt uprzedzona i na tym w części opiera się fabuła książki - jak ich...
2024-01-09
"Planer Książkary" to coś w sam raz dla mnie i dla części czytelników, którzy lubią sobie notować pewne rzeczy. Trochę kosztuje, ale ma fajną okładkę i interesującą zawartość. Od pierwszego wejrzenia wiedziałam, że go kupię i będę trzymała razem z innymi moimi skarbami.
Zawartość "Planera Książkary" jest następująca:
1) kilka zdań o posiadaczu planera
2) quiz "Jaką książką jesteś?"
3) książkowe bingo
4) czytelniczy horoskop
5) miejsce na recenzje książek i opis ukochanych postaci
6) do uzupełnienia listy: ulubionych i poleconych książek, letnich lektur na wakacje, książkowych prezentów, ulubionych cytatów oraz książkowych życzeń, polecajek, playlist i wydarzeń związanych z książkami
7) zestawienie 100 książek, z którymi warto się zapoznać
8) miesięcznik i tygodnik
9) wyzwania: 50 książek i 100 książek
10) notes i kolorowanki
"Planer Książkary" to coś w sam raz dla mnie i dla części czytelników, którzy lubią sobie notować pewne rzeczy. Trochę kosztuje, ale ma fajną okładkę i interesującą zawartość. Od pierwszego wejrzenia wiedziałam, że go kupię i będę trzymała razem z innymi moimi skarbami.
Zawartość "Planera Książkary" jest następująca:
1) kilka zdań o posiadaczu planera
2) quiz "Jaką książką...
2017-07-23
Niedawno pisałam o tym, że "Mansfield Park" jest trochę inną książką Austen, a co mam powiedzieć o tej? "Opactwo Northanger" jest całkiem inne, na tyle, na ile była w stanie zmienić swój styl autorka. Podejrzewam, że takie odczucia mogę mieć tylko jeszcze przy "Lady Susan".
Ta metamorfoza, która mogła być powodem kłopotów z wydaniem powieści, w połączeniu z poprzednią dość wolną lekturą była prawdopodobnie przyczyną tego, że tak szybko przeczytałam tę książkę. Przypadła mi także do gustu, cieszę się, że mogłam poznać i taką Jane.
Główną bohaterką jest Katarzyna Moreland, miłośniczka powieści gotyckich, która poznaje w Bath rodzeństwo Thorpe'ów i Tilney'ów. Jedna para jest dobra, druga obłudna (kolejność przypadkowa). Czy Katarzyna będzie miała dobrego nosa do ludzi? Sprawdźcie sami. Nasza heroina nie będzie się nudziła, przeżyje "mnóstwo" przygód, po części z powodu swojej wybujałej wyobraźni. Czyżby czytanie niektórych książek miało swoją straszną stronę? Na to wychodzi. :D No i czy w każdej sytuacji okaże się skłonna do podszeptów? Tego nie zdradzę. Ale miłość na pewno będzie. :D
Ta parodia powieści gotyckich i w pewnym sensie ostrzeżenie przed niektórymi aspektami życia udała się Jane Austen bardzo dobrze, przynajmniej w moim mniemaniu. świetnie się bawiłam przy śledzeniu perypetii naszej heroiny oraz uważam, że specyficzny humor dodał powieści uroku.
"Lady Susan. Watsonowie. Sanditon" - tylko to mi zostało. Bardzo szkoda.
Niedawno pisałam o tym, że "Mansfield Park" jest trochę inną książką Austen, a co mam powiedzieć o tej? "Opactwo Northanger" jest całkiem inne, na tyle, na ile była w stanie zmienić swój styl autorka. Podejrzewam, że takie odczucia mogę mieć tylko jeszcze przy "Lady Susan".
Ta metamorfoza, która mogła być powodem kłopotów z wydaniem powieści, w połączeniu z poprzednią...
2017-09-05
Skoki narciarskie i lekkoatletyka to jedyne dyscypliny, które interesowałyby mnie nawet wówczas, gdyby nie występowali w nich polscy sportowcy. Wszystkie inne, które oglądam w TV lub internecie, to dlatego, że lubię kibicować naszym rodakom.
Kilka lat temu Justyna Kowalczyk zaczęła odnosić znaczne sukcesy w narciarstwie biegowym, stąd usłyszałam o niej i od tej pory chętnie oglądam zawody z jej udziałem. Z tego powodu czasem podejrzę jakieś statystyki, poczytam o historii biegów... O książce Ludwińskiego dowiedziałam się już spory czas temu i zaciekawiła mnie ona, więc gdy wczoraj przypadkiem ujrzałam ją w saloniku prasowym, to musiałam koniecznie kupić, zwłaszcza, że wiele nie kosztowała. I dziś ją połknęłam, co źle o niej nie świadczy. :D
Autor postawił na atrakcyjną formułę, najpierw opowiada o zagranicznych biegaczach, a potem przechodzi do polskich (nawet tych mniej znanych). Stara się też robić to chronologicznie, a w międzyczasie wstawia różne ciekawostki na temat mistrzostw świata, igrzysk olimpijskich itp. Niektóre historie były naprawdę zajmujące, lecz da się zauważyć, że do zbytnich gawędziarzy nie należy, co chyba w tym przypadku jest dobre. Poza tym w rozdziale poświęconym Justynie Kowalczyk przyłapałam go na dwóch błędach, nasuwa się więc pytanie czy wpadek nie ma więcej. Justyna występuje nadal, więc sporo o niej wiem, ale o innych nie, a nie mam czasu i ochoty na sprawdzanie autora. :D I to jest ten minus... mimo tego polecam tę książkę osobom, które lubią zapoznawać się z historią sportu. Pokazuje nasz udział z perspektywy dnia dzisiejszego... może są to ślady dość skromne, ale one istnieją i zrobiły na mnie wrażenie. Wciągnęłam się w te opowieści.
Skoki narciarskie i lekkoatletyka to jedyne dyscypliny, które interesowałyby mnie nawet wówczas, gdyby nie występowali w nich polscy sportowcy. Wszystkie inne, które oglądam w TV lub internecie, to dlatego, że lubię kibicować naszym rodakom.
Kilka lat temu Justyna Kowalczyk zaczęła odnosić znaczne sukcesy w narciarstwie biegowym, stąd usłyszałam o niej i od tej pory...
2016-09-25
Telewizję zwykle się ogląda, a nie czyta o niej, nie licząc może streszczeń czy opisów różnych programów, krótkich wspominek czy artykułów o serialach, filmach itd. Także przeczytanie takiej książki to dla mnie nowość. W skrócie opisałabym ją jako historię TV w Polsce (rzadko o świecie) i nadałabym jej tytuły: wspomnień czar, powiew dawniejszych lat, ciągły rozwój mediów. Powyższe czyni lekturę interesującą, byłaby ona nawet jeszcze bardziej wciągająca, gdyby autorzy pokusili się o pisanie przystępniejszym językiem, więcej tłumaczyli - niektórych rzeczy po prostu nie rozumiałam - lubię TV, ale pasjonatką nie jestem, nie siedzę "w temacie".
Szkoda, że nie doczekałam się wspomnienia o telenowelach na przełomie wieków, czyż nie było wtedy boomu na "Zbuntowany anioł"? Cieszę się natomiast, że pojawił się wątek o Adamie Małyszu, bowiem zamiłowanie do oglądania skoków pozostało mi do dziś. 15 lat minęło i nadal chętnie oglądam relacje z zawodów, oczywiście doszły też inne dyscypliny sportowe, ale to nie to samo. "Stawkę większą niż życie", "Czterech pancernych i psa", "Czterdziestolatka" oglądałam, dobre polskie seriale wg mnie. Zaciekawiła mnie na przykład "Sonda", "Zrób to sam". No dużo programów jest wymienianych, ja napisałam o części z nich.
Gdyby tak wybiec w przyszłość... co może być za kilka lat wspomniane w takiej książce... że przyszła moda na seriale tureckie? Pojawił się wysyp takich programów jak "Dlaczego ja?", "Ukryta prawda" itp., których nie znoszę? Nastąpiła stagnacja dotycząca teleturniejów, a nadeszła era różnych tematycznych reality-show?
Ciekawe co jeszcze TV nam przyniesie...
Telewizję zwykle się ogląda, a nie czyta o niej, nie licząc może streszczeń czy opisów różnych programów, krótkich wspominek czy artykułów o serialach, filmach itd. Także przeczytanie takiej książki to dla mnie nowość. W skrócie opisałabym ją jako historię TV w Polsce (rzadko o świecie) i nadałabym jej tytuły: wspomnień czar, powiew dawniejszych lat, ciągły rozwój mediów....
więcej mniej Pokaż mimo to2017-07-22
"Mansfield Park" to najpoważniejsza z wszystkich książek tej autorki. Nadal można zauważyć znajome, tak uwielbiane elementy, ale ma się świadomość, że nastąpiła jakaś odmiana. Nie wiem czy powodem tego były osobiste przeżycia, czy może Jane Austen zapragnęła pisarskiego urozmaicenia, cała fabuła ma jednak bardziej melancholijny wydźwięk.
Zmysł obserwacji, jak zawsze nade wszystko ukierunkowany na dogłębną kreację postaci, jest trochę bardziej uszczypliwy dla nich niż zwykle. Akcja, która skupia się na codziennych wydarzeniach, charakterystycznych dla ludzi tamtej epoki jest jeszcze w większym stopniu leniwa, wlecze się i wlecze, by końcowe, skądinąd ciekawe, rzeczy streścić na kilku tylko stronach. Może z tego powodu czytelnik czuje niedosyt i ma wrażenie, że zakończenie było zrobione na siłę, niedopracowane itd.
Ale... Jane Austen lubi tak pisać, jeśli się dobrze temu przyjrzeć. Stąd ja odczuwam tylko wyżej wspomniany niedosyt. Historia miłosna nie zawsze musi być porywająca, protagoniści nie zawsze potrafią być sugestywni. Choć trochę drażni mnie ich bliskie pokrewieństwo, mimo że często o tym zapominałam. No i nachodzi mnie myśl, jak potoczyłyby się ich losy, gdyby każde z nich związało się z osobą o nazwisku Crawford.
Polecam zapoznanie się z trochę inną książką Austen.
"Mansfield Park" to najpoważniejsza z wszystkich książek tej autorki. Nadal można zauważyć znajome, tak uwielbiane elementy, ale ma się świadomość, że nastąpiła jakaś odmiana. Nie wiem czy powodem tego były osobiste przeżycia, czy może Jane Austen zapragnęła pisarskiego urozmaicenia, cała fabuła ma jednak bardziej melancholijny wydźwięk.
Zmysł obserwacji, jak zawsze nade...
2015-12-20
"Rozważna i romantyczna" jest w wielu aspektach podobna do "Dumy i uprzedzenia" oraz "Perswazji". Przedstawienie sylwetki części społeczeństwa angielskiego, dobre i inteligentne główne bohaterki, pozytywni i godni pozazdroszczenia główni bohaterowie, ciekawa charakteryzacja pozostałych postaci, szczęśliwe zakończenia - to są te cechy wspólne.
Pani Dashwood w jakiś czas po śmierci męża przeprowadza się wraz z trzema córkami do Barton. Tam mają okazję poznać między innymi pułkownika Brandona i Johna Willoughby'ego, a jeszcze wcześniej (mianowicie w majątku jedynego brata sióstr, w Norton) Edwarda Ferrarsa. Dlaczego o nich wspominam? Bo Ci panowie odegrają ważne role w tej powieści. Jeden okaże wsparcie, poda pomocną dłoń i będzie wytrwały; drugi obedrze ze złudzeń i zbyt romantycznych mrzonek; trzeci przywróci utraconą nadzieję (przez szczególne zrządzenie losu). Jeśli chodzi o Eleonorę (tę rozważną) i Mariannę (tę romantyczną), to te dwa słowa (jak w tytule) dobrze je określają. Mimo, że są tak różne, to łączy je głębokie przywiązanie do siebie. Obie polubiłam, choć ta pierwsza bardziej mi się spodobała. Jest dojrzalsza, ta młodsza natomiast żywsza.
Im więcej czytam książek Jane Austen, to tym bardziej odczuwam niedosyt związany z coraz mniejszą (według mnie) obecnością wybranków serca. Mam nadzieję, że w następnych utworach to się odwróci.
Niezmiennie wspaniały portret psychologiczny wszystkich postaci, wszechobecna ironia i humor, dobrze ukazana mentalność ludzi tej epoki - to sprawia, że chętnie sięgam po jej powieści. Dla mnie to ciągle duża przyjemność i pewny relaks. Idealne na odprężenie się. Polecam.
"Rozważna i romantyczna" jest w wielu aspektach podobna do "Dumy i uprzedzenia" oraz "Perswazji". Przedstawienie sylwetki części społeczeństwa angielskiego, dobre i inteligentne główne bohaterki, pozytywni i godni pozazdroszczenia główni bohaterowie, ciekawa charakteryzacja pozostałych postaci, szczęśliwe zakończenia - to są te cechy wspólne.
Pani Dashwood w jakiś czas po...
2015-11-28
Miałam na początku pisać streszczenie powieści, ale że opisów nie brakuje, to chciałabym na czym innym trochę się skupić.
Zwróciłam tutaj przede wszystkim uwagę na trójkę bohaterów: Jane, Edwarda i St. Johna. Zanim do nich przejdę, muszę wspomnieć - choćby krótko - młodą Helenę Burns, o której wiele w książce mówione nie było, ale której osoba i której los wywarły na mnie duże wrażenie.. to jaką miała postawę co do cierpienia, śmierci i Boga... jest w tym coś dziwnego i dualistycznego. Najważniejsze jednak, że jej dodawała otuchy. Inne odczucia mam w stosunku do St. Johna, niby też zawierzył Bogu, chciał (i dokonał tego) swoje ambicje przeznaczyć dla szczytnych celów, ale mnie jakoś nie przekonał, brakowało mi w nim ciepła i ten jego moralizatorski ton... aczkolwiek bardzo bliski nam ludziom, ogólnie mówiąc. Może gdyby był inny, to byłby nierealny? Hmmm.
Jane i Edward spodobali mi się jako para i jako dwójka odrębnych ludzi. Ich historia miłosna zaczęła się podchodami i utarczkami, potem było oczekiwanie na szczęście, (nie)zaskakujące wydarzenie, które pokrzyżowało ich plany, bolesna rozłąka i na końcu szczęśliwe zakończenie, choć nie brakło w nim gorzkich momentów. Jane była osobą wyrazistą i silną, miała odwagę podejmować trudne decyzje, czyli postawić się Edwardowi i St. Johnowi. Jej losy nie były dziwne, ale były bardzo zajmujące i ciekawe. Co do Edwarda, sprawiał wrażenie szorstkiego i zbyt niezależnego, ale był, myślę, dobrym człowiekiem, czułym, opiekuńczym, a potem pokornym. Chociaż ten pomysł z ukrywaniem prawdy... ale to już było i minęło. Żadnemu z obojga życie nie poskąpiło różnych jego sprawdzianów.
"Dziwne losy Jane Eyre" to opowieść o (szczęśliwej) miłości, o relacjach międzyludzkich i relacjach ludzi z Bogiem, o dorastaniu i dojrzewaniu, o podejmowaniu decyzji i ich konsekwencjach, o słabości i odwadze... skłania to wszystko do refleksji. Z przyjemnością polecam. Zaliczam tę książkę do moich ulubionych.
Miałam na początku pisać streszczenie powieści, ale że opisów nie brakuje, to chciałabym na czym innym trochę się skupić.
Zwróciłam tutaj przede wszystkim uwagę na trójkę bohaterów: Jane, Edwarda i St. Johna. Zanim do nich przejdę, muszę wspomnieć - choćby krótko - młodą Helenę Burns, o której wiele w książce mówione nie było, ale której osoba i której los wywarły na mnie...
2016-03-27
Lucy Maud Montgomery należy do moich ulubionych autorek już od czasów dzieciństwa, można się domyślić, że to z powodu "Ani z Zielonego Wzgórza". Mimo tego "Dzban ciotki Becky" jest dopiero trzecią przeczytaną książką tej pisarki. Skromnie jakoś na razie.
Nie sądzę, że jej powieści są idealne, ale działają na mnie tak, że prawie zawsze zwracam uwagę tylko na pozytywne aspekty, przez tyle lat czar nadal działa. Czytając można poczuć się tak, jakby było się z wizytą u dobrej i ciepłej osoby.
Powiedziałabym, że "Dzban ciotki Becky" opowiada o różnych rodzajach i odcieniach miłości. Niecodzienny testament tytułowej ciotki doprowadza do wielu szczęśliwych rozwiązań w klanie Darków i Penhallowów. Spełniają się marzenia, opada iluzja i wyjaśniają tajemnice. Nutka humoru tylko dodaje uroku książce.
A do kogo w końcu trafi dzban? Polecam się o tym przekonać. Rozwiązanie jest dość zaskakujące. Chcąc nie chcąc ciotka Becky zrobiła bohaterom wielką przysługę. Rok oczekiwania na ujawnienie woli zmarłej może zmienić wiele.
Lucy Maud Montgomery należy do moich ulubionych autorek już od czasów dzieciństwa, można się domyślić, że to z powodu "Ani z Zielonego Wzgórza". Mimo tego "Dzban ciotki Becky" jest dopiero trzecią przeczytaną książką tej pisarki. Skromnie jakoś na razie.
Nie sądzę, że jej powieści są idealne, ale działają na mnie tak, że prawie zawsze zwracam uwagę tylko na pozytywne...
2015-11-13
Moja przygoda z Sherlockiem Holmesem zaczęła się od krótkiego opowiadania "Nakrapiana przepaska niesie śmierć", która stanowi część "Przygód Sherlocka Holmesa". A że bardzo mi się ono spodobało, to postanowiłam przeczytać wszystkie tomy cyklu o sławnym detektywie.
"Studium w szkarłacie" jest pierwszym tomem o Holmesie, w którym na początku poznajemy narratora powieści, czyli doktora Watsona, dowiadujemy się również, jak ta dwójka się poznała oraz powoli zbliżamy się do tytułowej sprawy...
O samej zagadce morderstwa nie powiem wiele, żeby nie psuć czytelnikowi przyjemności z czytania lektury, aczkolwiek przyznam, że zaskoczyło mnie dość długie wyjaśnienie (i sposób przekazania tego) motywu zabójstwa, które okazało się dla mnie najlepszym momentem powieści (może dlatego, że w ogóle się tego nie spodziewałam), ciut lepszym od zadziwiającego geniuszu Holmesa, to jak łączył różne strzępki informacji w spójną całość. Dopiero po wszystkim nie wydaje się to aż tak trudne, ale wtedy jest już właśnie po, a to zmienia... wszystko. :D
W każdym razie czytałam całą powieść w skupieniu, dość powoli, żeby nie przegapić żadnych szczegółów, z rosnącym zafascynowaniem i podekscytowaniem krótką, acz treściwą fabułą. Z przyjemnością spędzę kolejne dni z Sherlockiem Holmesem i jego przyjacielem Watsonem.
Moja przygoda z Sherlockiem Holmesem zaczęła się od krótkiego opowiadania "Nakrapiana przepaska niesie śmierć", która stanowi część "Przygód Sherlocka Holmesa". A że bardzo mi się ono spodobało, to postanowiłam przeczytać wszystkie tomy cyklu o sławnym detektywie.
"Studium w szkarłacie" jest pierwszym tomem o Holmesie, w którym na początku poznajemy narratora powieści,...
2015-11-30
"Perswazje" to druga książka Austen, którą miałam wielką przyjemność przeczytać. Kartkując kolejne strony jej utworów przenoszę się w świat XIX-wiecznej Anglii oraz obserwuję życie społeczne i osobiste jej mieszkańców.
Pragnęłam w tej powieści większej obecności głównego męskiego bohatera, niestety się nie doczekałam, po przeczytaniu "Dumy i uprzedzenia" też odczuwałam taki niedosyt w stosunku do Darcy'ego, ale był on mniejszy. Obaj panowie mieli inne maniery, ale coś ich łączyło, otóż w kontekście każdego z nich była mowa o nadmiernej dumie - to się powtórzyło - trochę szkoda. Z powyższych powodów daję ciut gorszą ocenę. Ale zarówno kapitana Wentwortha, jak i pana Darcy'ego bardzo lubię, od razu wzbudzili moją dużą sympatię.
Inni bohaterowie też byli ciekawi, tutaj odpowiednikiem pani Bennet jest sir Walter - bawił mnie jeszcze bardziej od niej, pana Wickhama myślę, że pan Elliot, siostry Anne posiadały swoje przywary, a co do niej samej... nie brakowało jej urody, charakteru i inteligencji (Elżbieta była identyczna). Hmm, może i za dużo tych podobieństw, mnie jednak właściwie to nie przeszkadza. Zainteresowała mnie także rozmowa Anne z kapitanem Harville'em pod koniec książki, dla mnie mogłaby ona potoczyć się śmiało dalej, bo była intrygująca. Szczegółów nie zdradzę, polecam samemu przeczytać.
"Perswazje" to książka obyczajowa zawierająca między innymi wątek miłosny, czyta się ją łatwo, miło i bardzo przyjemnie. Nie powinna odejść szybko w zapomnienie - przynajmniej dla mnie - książki tej autorki mają swoisty urok, a jeżeli ktoś ogólnie lubi literaturę angielską, to tym bardziej.
"Perswazje" to druga książka Austen, którą miałam wielką przyjemność przeczytać. Kartkując kolejne strony jej utworów przenoszę się w świat XIX-wiecznej Anglii oraz obserwuję życie społeczne i osobiste jej mieszkańców.
Pragnęłam w tej powieści większej obecności głównego męskiego bohatera, niestety się nie doczekałam, po przeczytaniu "Dumy i uprzedzenia" też odczuwałam...
2016-01-23
Po przeczytaniu stwierdzam, że było po prostu "okay" (nie mogłam się powstrzymać, żeby tak nie napisać - inspiracja czy tam ściągnięcie prosto z książki :D). A to dzięki głównym bohaterom, Hazel Grace i Augustusowi, nastolatkom mającym raka. Spodobała mi się ich relacja, ich osobowość, ich (nierzadko odmienne) opinie i spojrzenia na otaczający świat. To wszystko zabarwione czasem nutą baśniowości, ale w większości bardzo realistyczne.
Dużo pytań zostało postawionych w tej książce. Pytań nad którymi setki lat ludzie się zastanawiają. I jednomyślności nie ma, bo jej być nie może. Ponieważ każdy z nas jest inny. Ponieważ nikt nam nie podał jednoznacznych odpowiedzi i rozwiązań. Aczkolwiek w pewnym stopniu możemy wybrać swoją życiową drogę, połączyć jakoś swój własny świat z zewnętrznym. Czyli ogólnie mówiąc poczuć się w miarę pogodzonym. Jednak nie obejdzie się bez przeszkód. Czasem nas złamią, coś odbiorą (w najgorszym wypadku życie - zresztą zawsze tak jest - chodzi tylko o czas, jakże cenny), a czasem otworzą na nowe, pozwolą zrozumieć niektóre sprawy.
Tak bym określiła "Gwiazd naszych wina". Podsumowując, postrzegam tę książkę jako wzruszającą, pouczającą, zaskakującą, smutną, radosną... Polecam.
Po przeczytaniu stwierdzam, że było po prostu "okay" (nie mogłam się powstrzymać, żeby tak nie napisać - inspiracja czy tam ściągnięcie prosto z książki :D). A to dzięki głównym bohaterom, Hazel Grace i Augustusowi, nastolatkom mającym raka. Spodobała mi się ich relacja, ich osobowość, ich (nierzadko odmienne) opinie i spojrzenia na otaczający świat. To wszystko zabarwione...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-02-07
Ale zakończenie!
Często jestem zaskoczona przy czytaniu kryminałów Agathy, choć w różnym stopniu, dzisiejsze prawie dorównuje "I nie było już nikogo".
Właściwie nie odgadłam mordercy. Poirot wygłosił swoją, że tak się wyrażę mowę końcową - wyjaśniającą skrótowo przebieg wypadków oraz co istotniejsze szczegóły - i dopiero w jej trakcie mnie olśniło, trochę za późno. Nie spodziewałam się, że to będzie TA osoba, nawet przez myśl mi nie przeszło takie wyjaśnienie.
A w jakim stylu on to zrobił! Jakby był aktorem, a my zwykłymi widzami, wręcz marionetkami. Stopniowo zwiększał napięcie, aż nadszedł TEN moment... to ??? jest mordercą! Moje ostatnie trzy zdania mają podwójne dno, kto czytał książkę chyba się domyśli o co mi teraz chodzi.
Nasz detektyw jako hodowca dyni? Dobrze, że w końcu je porzucił i powrócił do tego, co wychodzi mu najlepiej. I wilk syty, i owca cała. :D
Gorąco polecam!
Ale zakończenie!
Często jestem zaskoczona przy czytaniu kryminałów Agathy, choć w różnym stopniu, dzisiejsze prawie dorównuje "I nie było już nikogo".
Właściwie nie odgadłam mordercy. Poirot wygłosił swoją, że tak się wyrażę mowę końcową - wyjaśniającą skrótowo przebieg wypadków oraz co istotniejsze szczegóły - i dopiero w jej trakcie mnie olśniło, trochę za późno. Nie...
2018-07-29
"Shirley" to książka dość sporej objętości, która ani trochę mi się nie dłużyła. Natomiast już na początku jakbym przeniosła się na karty powieści Elizabeth Gaskell "Północ i Południe". Helstone, fabrykant, który wzbudza emocje... Jednak powieść Charlotte Brontë jest inna, mimo pewnych widocznych inspiracji.
Autorka jest bardzo bezpośrednia w kreowaniu myśli i charakterów poszczególnych postaci oraz ich dalszych losów, co sprawia, że momentami czytelnik czuje się bliskim świadkiem tamtych wydarzeń, innym razem biernie zaś przypatruje się dziejom swoich ulubionych bohaterów. Tak blisko, a jednocześnie tak daleko...
Książka zapowiadała się na powieść stricte społeczną, rozważania o polityce, handlu oraz podziałach pozwalały na takie wrażenia, ale właściwie skończyło się na dwóch wątkach miłosnych i pozycji kobiet w tamtych czasach, dlatego określenie jej jako feministycznej nie będzie dalekie od prawdy w mojej opinii.
Charlotte Brontë to nie Jane Austen, dlatego mniej tu ironii i humoru, a więcej rozbudowanych opisów, ale jedna rzecz się nie zmienia. Gdzieś tam pośród losów bohaterów otwiera się ciekawa panorama angielskiego społeczeństwa.
"Shirley" to książka dość sporej objętości, która ani trochę mi się nie dłużyła. Natomiast już na początku jakbym przeniosła się na karty powieści Elizabeth Gaskell "Północ i Południe". Helstone, fabrykant, który wzbudza emocje... Jednak powieść Charlotte Brontë jest inna, mimo pewnych widocznych inspiracji.
Autorka jest bardzo bezpośrednia w kreowaniu myśli i charakterów...
2017-02-21
Pierwsza reakcja po poznaniu mordercy prawie identyczna, jak w przypadku "Zabójstwa Rogera Ackroyda". Widzę nawet pewne podobieństwo w rozwiązaniu zagadki, ale nie zdradzę na czym ono polega. Czułam, że właściwy trop znajduje się w liście, ale go nie zauważyłam, także odkrycie mordercy przeszło mi koło nosa. Do końca nie poznałam się na tej osobie. Ach! Poirot w końcu się zorientował, ale również nie było mu łatwo. Mam wrażenie, że to jego najtrudniejsza dotychczasowa zagadka.
Tym razem Poirot wraz z Hastingsem poznają młodą właścicielkę Samotnego Domu Nick Buckley, ktoś czyha na jej życie, a Poirot czuje się w obowiązku zapewnić jej bezpieczeństwo i odkryć winnego, zwłaszcza, że przez pomyłkę zostaje zamordowana jej kuzynka. Szal, narkotyki, pieniądze, testament, bombonierki, listy to niektóre z elementów (nie)zaplanowanej intrygi. Swoje podejrzenia ulokowałam w innej osobie, która nie zabiła, ale jednak swoje na sumieniu miała, czyli wiedziałam, że coś nie gra. Aczkolwiek wiatr wiał w inną stronę...
Książki Agathy Christie to interesujący sposób na pobudzanie szarych komórek. Warto się więc skupić i niech mózg... pracuje.
Pierwsza reakcja po poznaniu mordercy prawie identyczna, jak w przypadku "Zabójstwa Rogera Ackroyda". Widzę nawet pewne podobieństwo w rozwiązaniu zagadki, ale nie zdradzę na czym ono polega. Czułam, że właściwy trop znajduje się w liście, ale go nie zauważyłam, także odkrycie mordercy przeszło mi koło nosa. Do końca nie poznałam się na tej osobie. Ach! Poirot w końcu się...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-08-15
Próba rekonstrukcji wydarzeń sprzed lat to trudne zadanie, lecz Poirot nie odmówił prośbie córki kobiety skazanej za zamordowanie własnego męża, żeby przyjrzeć się sprawie po szesnastu latach. Zabity chciał porzucić ją dla kochanki, na dodatek wiele faktów na nią wskazywało, miała więc motyw i sposobność, ale czy dokonała tego strasznego czynu?
Pięć małych świnek to pięć osób, które miały fizyczną sposobność dokonania zbrodni, choćby czysto teoretycznie. Były wszak świadkami wykładu o truciznach i mogły wykraść cykutę, by się nią później posłużyć...
Jedna świnka na targ biegała,
Druga świnka w domu siedziała,
Trzecia świnka mięsko zajadała,
Czwarta świnka nic nie miała,
Piąta świnka "kwi... kwi... kwi..." kwiczała.
Wydają się te świnki niewinne, ewentualnie z drobnymi grzeszkami, a jednak... jedna z nich mogła mieć niecne zamiary, ale która? Oto jest pytanie! Poirot dał sobie z tym galimatiasem radę. :D Ja obwiniłam niewinną świnkę. :D Ech...
Próba rekonstrukcji wydarzeń sprzed lat to trudne zadanie, lecz Poirot nie odmówił prośbie córki kobiety skazanej za zamordowanie własnego męża, żeby przyjrzeć się sprawie po szesnastu latach. Zabity chciał porzucić ją dla kochanki, na dodatek wiele faktów na nią wskazywało, miała więc motyw i sposobność, ale czy dokonała tego strasznego czynu?
Pięć małych świnek to pięć...
2017-02-24
Po tomie dziewiątym przeskoczyłam na dziesiąty i co tam na mnie czekało? "Morderstwo w Orient Expressie". Zanim przeczytałam jakiekolwiek dzieło Christie słyszałam o tej książce, jak i o samym pociągu. Co łączy oba motywy? Są jak powiew tamtych lat, stanowią żywą legendę, jawią się jako znak zapytania dla tych, którzy nie szukali odpowiedzi. "Morderstwo w Orient Expressie" tym ostatnim już dla mnie nie jest.
Wskutek pewnych wydarzeń Herkules Poirot musi pilnie wracać do Anglii, dlatego trafia na przedział w wagonie sypialnym Stambuł-Calais. Niestety w tym miejscu zdarzy się zbrodnia... Podejrzanych jest kilkunastu pasażerów i obsługa. Zamordowana osoba miała wielu wrogów, dopuszczała się niecnych uczynków. Czy to jest przyczyną? Kto zabił? Czemu jest tyle sprzeczności w sprawie? Nad tym zastanawia się Poirot...
Prawie od początku miałam upatrzonego sprawcę, ale okazało się to absurdalnym wyborem. Pod koniec książki Poirot zaczął przedstawiać rekonstrukcję morderstwa i wtedy nasunęło mi się zdanie "Przecież to nie...". I to było to! Czemu nie wpadłam na taki pomysł? Dwa fakty, a może nawet trzy za tym przemawiały... No nic, muszę się przyzwyczaić do tego uczucia albo naprawdę się porządnie przyłożyć do rozwiązywania. :D W każdym razie gorąco polecam! To jest książka!
Po tomie dziewiątym przeskoczyłam na dziesiąty i co tam na mnie czekało? "Morderstwo w Orient Expressie". Zanim przeczytałam jakiekolwiek dzieło Christie słyszałam o tej książce, jak i o samym pociągu. Co łączy oba motywy? Są jak powiew tamtych lat, stanowią żywą legendę, jawią się jako znak zapytania dla tych, którzy nie szukali odpowiedzi. "Morderstwo w Orient...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2017-07-30
Boże Narodzenie to czas miłości, radości, przebaczenia, pokoju... i krwawej zbrodni w rezydencji Gorston Hall. Nestor rodu, Simeon Lee, zostaje brutalnie zamordowany. Jego ostatni krzyk alarmuje mieszkańców domu i gości, którzy przybiegają na miejsce i zastają drzwi zamknięte od wewnątrz, wyważają je i są świadkami ponurej scenerii zabójstwa...
Zostały skradzione diamenty, staruszek chciał zmienić testament, w rodzinie występowały najróżniejsze animozje, zamordowany miał wrogów i barwną przeszłość. Który motyw jest więc tym właściwym? Jaki jest klucz do zagadki? Jak pogodzić ze sobą mylne tropy? Może byli jacyś świadkowie? Pytania się mnożą, a Herkules Poirot uruchamia swoje małe szare komórki, które znowu nie zawodzą.
Po raz kolejny Agatha Christie sprawiła, że byłam zaskoczona ostatecznym wyjaśnieniem, dla mnie osobiście sprytnym i nieprzewidzianym. Ani przez chwilę nie brałam tej osoby pod uwagę, stąd jeszcze większa moja konfuzja. W ten oto sposób zostałam zrobiona w balona niepierwszy raz. :D
Uwielbiam kiedy w następujących po sobie krótkich rozdziałach jest przedstawiany kolejno inny bohater (ewentualnie para), który będzie później odgrywał istotną rolę w powieści. Taka forma bardzo mi odpowiada i jeśli dobrze pamiętam to dotychczas się na niej jeszcze nie zawiodłam. Potem dopiero zaczyna się ta właściwa akcja, która prowadzi do emocjonującej kulminacji, do tego wyczekiwanego momentu, gdy wszystko wraca na swoje właściwe miejsce.
Boże Narodzenie to czas miłości, radości, przebaczenia, pokoju... i krwawej zbrodni w rezydencji Gorston Hall. Nestor rodu, Simeon Lee, zostaje brutalnie zamordowany. Jego ostatni krzyk alarmuje mieszkańców domu i gości, którzy przybiegają na miejsce i zastają drzwi zamknięte od wewnątrz, wyważają je i są świadkami ponurej scenerii zabójstwa...
Zostały skradzione diamenty,...
"Błękitny zamek" posiada w sobie magię... jest to magia prostej, ale wzruszającej opowieści. To historia o samotnej kobiecie, która pragnie bliskości i zrozumienia. Tytułowy "Błękitny zamek" przynosi jej pewną ulgę... aż do momentu poznania diagnozy. Dzięki temu zdarzeniu bohaterka zbiera się na odwagę i w ten sposób odmienia swoje życie. Koniec końców Joanna odkrywa prawdziwy "Błękitny zamek".
Zastanawia mnie czy w realnym życiu też pojawiają się takie sytuacje... Co musi się wydarzyć, żeby człowiek mógł odmienić swój los? Ile w tym przypadku, a ile rzeczywistych działań? Może nie ma tutaj jednoznacznej odpowiedzi.
Czytałam trochę o autorce książki i wiem, że miała ona w sobie dużo smutku. Jednak udało się jej zostawić piękną spuściznę dla przyszłych pokoleń. Cieszę się, że mogę poznawać jej twórczość. Myślę, że warto byłoby przeczytać wszystkie powieści o Ani Shirley. Póki co mam za sobą pierwszy tom.
"Błękitny zamek" posiada w sobie magię... jest to magia prostej, ale wzruszającej opowieści. To historia o samotnej kobiecie, która pragnie bliskości i zrozumienia. Tytułowy "Błękitny zamek" przynosi jej pewną ulgę... aż do momentu poznania diagnozy. Dzięki temu zdarzeniu bohaterka zbiera się na odwagę i w ten sposób odmienia swoje życie. Koniec końców Joanna odkrywa...
więcej Pokaż mimo to