-
Artykuły„Dobry kryminał musi koncentrować się albo na przestępstwie, albo na ludziach”: mówi Anna SokalskaSonia Miniewicz1
-
ArtykułyDzień Dziecka już wkrótce – podaruj małemu czytelnikowi książkę! Przegląd promocjiLubimyCzytać1
-
ArtykułyKulisy fuzji i strategii biznesowych wielkich wydawców z USAIza Sadowska5
-
ArtykułyTysiące audiobooków w jednym miejscu. Skorzystaj z oferty StorytelLubimyCzytać1
Biblioteczka
2018-07-20
2018-08-30
2018-07-07
2018-07-12
Technologia ma pomagać. Technologia ma dawać nowe możliwości. Technologia jest przyszłością.
Ludzie zawsze dążą do wyniszczenia innych. Tym razem, zamiast dokonać tego poprzez wojny, wykorzystali pogodę.
Stworzono Atopię, wyspę, na której miał panować pokój, a ludzie mieszkający tam mogli tworzyć nowe technologie. Tak oto powstały prokury.
Prokury to przyjaciele. Pomocnicy. Zastępcy.
Każdy może mieć swoją prokurę. Ta sprawi, że jeżeli zaplanujesz schudnąć, ale nie chcesz odczuwać bólu związanego z ćwiczeniami, zrobi to za Ciebie, a Ty w tym czasie spędzisz czas w alternatywnej rzeczywistości. Na Dominikanie, Hawajach czy gdziekolwiek zapragniesz. A efekty będą takie jak po ćwiczeniach! Czyż nie brzmi to wspaniale?
Atopia daje Ci coś jeszcze. Zastanawiasz się nad założeniem rodziny? Boisz się, jak będzie przebiegać proces dorastania? Oni Ci w tym pomogą! Zamów swojego symulaka i dowiedz się, jak to jest z dzieckiem! Dorasta znacznie szybciej niż zwykłe dziecko, dzięki czemu w krótkim czasie przebrniesz przez różne problemy związane z dorastaniem!
Masz za dużo na głowie? Chcesz się rozdwoić a czasem roztroić? Żaden problem! Od teraz żadna oferta nie przeleci Ci koło nosa!
Jednak czy takie życie, piękne jak sen, może trwać wiecznie? Czy sen nie stanie się koszmarem?
Kroniki Atopii to najlepsze science-fiction, jakie do tej pory czytałam. Naprawdę nie mogłam się oderwać od tej historii i z zainteresowaniem czytałam każdy kolejny rozdział.
Gdy na początku czyta się tę powieść, ma się wrażenie, że (zwłaszcza pierwsza postać, którą poznajemy), ma niewiele wspólnego z dalszymi wydarzeniami. Jednak w tej historii nic nie jest takim, jakim się wydaje! Każdy wątek w jakiś sposób się łączy. Autor doskonale połączył wszystko, o czym pisał i chociaż na końcu zostawia czytelnikowi pytanie „I co dalej?” to jednak wszystkie wątki w historii zostają zamknięte.
Kiedy czytamy o tym, czym się różni science-fiction od fantasy, możemy czytać, że fantasy tworzy światy, w których niestety nie możemy żyć, a sci-fi światy, w których na szczęście nie będziemy żyć. Bo chociaż są to wizje przyszłości, to bardzo często widzi się przyszłość jako coś mrocznego. I tak jest również w tym przypadku — autor pokazuje wizję świata całkowicie zdominowanego przez technikę. I choć ta może pomagać człowiekowi, to może mu też odbierać człowieczeństwo. We wszystkim trzeba mieć umiar — również w korzystaniu z nowinek technologicznych.
W tym miejscu warto wspomnieć, że autor nie wymyślał technologii tak po prostu. Matthew Mather już od dziecka interesował się technologią, czytał wiele powieści science-fiction. Później zajmował się komputerową nanotechnologią i zawodowo zajmuje się wieloma nowinkami technicznymi. Oczywiście w ramach pisania powieści wykorzystał fikcję literacką, ale była ona wsparciem dla znanych jemu technologii.
Jeżeli kogoś przeraża grubość tej pozycji, to nie ma do czego się zrażać — mimo że jest to ponad 600 stron, to czytając tę pozycję, nie czuje się tego. Jest ona podzielona na części, a w każdej z nich kto inny jest głównym bohaterem. Dzięki temu możemy się skupić na wydarzeniach w jej życiu, a poznając każdą kolejną postać, dostrzegamy nawiązania do wcześniejszych rozdziałów, co jest bardzo ciekawym zabiegiem, a przy tym umilającym czytanie.
Kroniki Atopii to świetnie napisana powieść, typowa dla swojego gatunku, a przy tym technologia nie jest opisywana bardzo naukowo i osoba, która nie zna się za dobrze na technice, bez problemu sobie poradzi ze zrozumieniem działania opisanych w książce maszyn. Dlatego polecam ją wszystkim, nie tylko tym, którzy lubią science-fiction, bo ta powieść jest naprawdę niezwykła i każdy znajdzie w niej coś dla siebie!
http://olabylexi.blogspot.com/2018/08/kroniki-atopii-recenzja-55.html
Technologia ma pomagać. Technologia ma dawać nowe możliwości. Technologia jest przyszłością.
Ludzie zawsze dążą do wyniszczenia innych. Tym razem, zamiast dokonać tego poprzez wojny, wykorzystali pogodę.
Stworzono Atopię, wyspę, na której miał panować pokój, a ludzie mieszkający tam mogli tworzyć nowe technologie. Tak oto powstały prokury.
Prokury to przyjaciele....
2018-06-27
Zdrada jest tym, co ludzi poróżnia. Zwłaszcza gdy osoba zdradzana jest tego świadoma.
Pewnego dnia Ula idzie do galerii handlowej i chcąc zamówić sobie kawę, przyłapuje swojego ukochanego męża na spotkaniu z młodą dziewczyną. Bardzo szybko wychodzi na jaw, że nie jest to zwykłe spotkanie znajomych, a spotkanie kochanków. Gdy tylko pacyfistyczna Ula przestała stać otępiała, szybko wycofała się z kawiarni.
Mąż zaproponował jej otwarty związek. Kochająca Ula zgodziła się, jednak dość szybko uświadomiła sobie, że nie jest w stanie trwać w takiej relacji. W końcu zdecydowała się odejść od Marka i przeprowadziła się do domku na wsi, który odziedziczyła po cioci Jarzębinie. Wydawać by się mogło, że dzięki temu odetnie się od mężczyzny, jednak ten już niedługo wraca do jej życia, chcąc wykorzystywać ją finansowo. Dobrotliwa Ula, jak zwykle pomaga Markowi.
Wtedy pojawia się Michał Żuk, który już na początku zaczyna irytować Ulę jak nikt inny. Jest jej konkurencją, pojawia się, w najgorszych momentach, aż w końcu ujawnia się w nim ta milsza natura. Czy Uli uda się ujawnić całą jego dobrą naturę? I czy jego mroczne sekrety nie sprawią, że Ula się wycofa?
Czy wróżka może mówić prawdę? Jak życie Uli potoczy się na małej polskiej wsi?
Moja Twoja Wina to powieść o powracaniu ze skraju załamania do cieszenia się każdym dniem.
Ula to postać, która była najbardziej irytującą bohaterką, jaką poznałam w książkach, a przy tym nie dało się jej nie pokochać. Bo czytając jej historię, można zauważyć dwie Ule — Ulę dla Marka i tę prawdziwą Ulę. Jako żona, była bardzo uległa, na każde skinienie męża reagowała bardzo szybko i z dużą starannością wykonywała każdą jego zachciankę. Ta Ula była mdła i nie do zniesienia, gdy tylko się pojawiała, miałam ochotę na nią krzyczeć, że ma się otrząsnąć i odejść od tego faceta, który przecież nie jest jej wart. Najlepsza, ta prawdziwa, Urszula pojawia się, gdy rozmawiała z Renatą (swoją przyjaciółką), Michałem Żukiem oraz swoją siostrą, Natalią. Zwłaszcza przy tej ostatniej ujawniał się jej charakter, który nie pozwoli byle komu sobą pomiatać, co można było zauważyć choćby w czasie z jednej z ich rozmów:
„– [...] Nie moja wina, że mąż cię puścił kantem, bo jesteś niepłodna.
– Owszem, nie twoja wina. Tak samo, nie twoja wina, że urodziłaś się głupia i głupia umrzesz”.
Ta Ula sprawiła, że zapominałam o tej jej mdłej części natury i trzymałam za nią kciuki aż do końca!
Z postacią Uli bardzo kontrastowała Renata, jej przyjaciółka. Można było to dostrzec, chociażby po fakcie, iż ta rozwiodła się z mężem i w trakcie wydarzeń tej powieści czytamy, że są teraz dobrymi przyjaciółmi. Często pomagała Uli się rozruszać, a gdy ta miała z różnych powód wyrzuty sumienia, krzyczała na nią, że to bez sensu. Była niczym wysłannik tych wszystkich czytelników, którzy co chwilę denerwowali się na główną bohaterkę. Choćby tak proste zdanie „Nie możesz się winić za wszystkich niewiernych mężów!”. Skrzywdzona kobieta nie umiała reagować na niesprawiedliwość inaczej, niż posuwaniem się do zrzucania winy na siebie, na szczęście miała swoją przyjaciółkę oraz niesamowitą sąsiadkę, które pomogły jej się z tym uporać.
Powieść czytało mi się bardzo szybko i przyjemnie, wielokrotnie się śmiałam albo chociaż uśmiechałam pod nosem. W książce były poruszane także bardzo poważne tematy, jak chociażby to, jak plotka może się bardzo szybko roznieść po małej wsi i zniszczyć komuś życie. Dodatkowo w powieści pojawił się pewien wątek kryminalny, który dodaje pewnego smaku tej historii.
„Moja Twoja Wina” to historia o tym, jak niektórzy bezsensownie przypisują sobie czyjąś winę i wyjaśnia, dlaczego nie powinno się tak robić. Choć los umie czasem zrzucić na nasze barki bardzo duży ciężar, należy się z nim uporać i udowodnić, że to nic, bo powinniśmy się w życiu skupić na szczęśliwych chwilach, a nie pogrążać w smutku. Dlatego właśnie polecam Wam tę powieść – bo dzięki niej, choć na końcu płakałam, to były to łzy szczęścia, których wtedy tak bardzo potrzebowałam.
http://olabylexi.blogspot.com/2018/08/moja-twoja-wina-recenzja-53.html
Zdrada jest tym, co ludzi poróżnia. Zwłaszcza gdy osoba zdradzana jest tego świadoma.
Pewnego dnia Ula idzie do galerii handlowej i chcąc zamówić sobie kawę, przyłapuje swojego ukochanego męża na spotkaniu z młodą dziewczyną. Bardzo szybko wychodzi na jaw, że nie jest to zwykłe spotkanie znajomych, a spotkanie kochanków. Gdy tylko pacyfistyczna Ula przestała stać otępiała,...
2018-07-10
Legendy opowiadane z ust do ust tworzą nowe historie, czasem pomagają straszyć, innym razem pobudzają nadzieję. A co jeśli legenda okaże się prawdą?
Dawno temu dwaj bracia stoczyli bój. Jeden z nich był Duszą Słońca, drugi Duszą Mroku. Dusza Słońca został zmuszony zapieczętować swego brata, aby nie zagrażał ludziom, sam poświęcił na to swe życie. Legenda głosi, że gdy pieczęć osłabnie, urodzi się osoba o podwójnej naturze, która będzie w stanie korzystać z mocy Duszy Słońca i raz na zawsze powstrzyma Duszę Mroku.
Heaylden skrywa tajemnicę swojego pochodzenia, ponieważ wie, jakie ryzykowne byłoby dla jego rodziny oraz przyjaciół wyjawienie jej. Kiedy zostaje wezwany do Mędrca Akenora nie spodziewa się, że ten zna jego sekret, a przy okazji wyjawia mu prawdę o jego przeznaczeniu. Legenda ma się wypełnić, a dziewiętnastolatek musi wybrać się na długą wyprawę, od której będzie zależeć wolność wszystkich Wymiarów. Czy chłopak podoła swojemu zadaniu?
„Przepowiednia Reinkaanyiuki. Więź Płomienia” to bardzo specyficzna historia. Zebranie się do napisania tej recenzji zajęło mi miesiąc, ponieważ to, co o niej sądzę, często jest ze sobą sprzeczne.
W kwestii fantasy jestem bardzo wybredna. Bo choć na pytanie, czy lubię fantasy, moja odpowiedź niezaprzeczalnie brzmi „tak”, to są takie książki, które należą do tej odmiany gatunkowej fantasy, do której mam mieszane uczucia i tylko dobre historie umieją mnie w sobie rozkochać. No niestety — między mną a historią Heayldena nie pojawiła się chemia. Ot po prostu czytałam, a gdy skończyłam, po prostu przeszłam do mojego życia codziennego.
Jak na mnie, bardzo wolno czytało mi się tę powieść. Bardzo wiele rzeczy miało na to wpływ.
W „Przepowiedni Reinkaanyiuki. Więzi Płomienia” jest nagromadzonych milion nazw, które, jak ktoś trafnie porównał, przypominają język fiński. Nagromadzenie samogłosek sprawiało, że nie byłam w stanie przebrnąć przez daną nazwę, dopóki w głowie nie przeczytałam jej względnie poprawnie. I żeby chociaż to były tylko imiona głównych bohaterów, do których można się przyzwyczaić, bo pojawiają się dość często. Jednak były też sytuacje, w których pojawiał się ktoś, czyim zadaniem w całej historii było wypowiedzenie może 4 kwestii, między innymi właśnie przedstawienie się. Przyznaję, że do takich postaci już w pewnym momencie nie miałam siły i nawet nie próbowałam się brać za próbę przeczytania ich imion.
Kolejną sprawą była, o dziwo, czcionka. A konkretniej chodzi o nazwy rozdziałów. Bardzo lubię je czytać, bo dzięki temu mogę się dowiedzieć, na czym chciała się skupić autorka. Zrozumiałe jest, że do rozdziałów ktoś wykorzystał trochę bardziej wyszukaną czcionkę, bo jest to jakaś forma dekoracji. Jednak ta czcionka jest tak pozawijana, że nie byłam w stanie nawet przeczytać niektórych słów. A to jest zawsze czynnikiem spowalniającym.
Należy zwrócić uwagę na styl wykorzystany do pisania powieści. W pewnym momencie miałam wrażenie, że bohaterowie są sztywniejsi od kłody. Ich zaskoczenie w niektórych sytuacjach przypominało mi jakby opisywanie emotikony „:o". A jak już o tym mowa, to przypomniała mi się też sytuacja, w której czarny charakter rozmawia z jednym z bohaterów i nagle mówi, że jeszcze nie wyjawił mu jego niecnego planu. Naprawdę użył słowa „niecny". I jeszcze, żeby chociaż go nie wyjawił! Ale nie! On naprawdę to zrobił. I nie pamiętam już, czy to było przy okazji tej postaci, czy jednak ktoś inny to powiedział, ale pojawiły się słowa, że to wszystko wina tych wścibskich dzieciaków. Czy tylko mi to kojarzy się to z pewną kreskówką dla dzieci?
Żeby nie było, że też cały czas marudzę — była pewna postać, którą bardzo polubiłam. Występuje ona od początku i już wtedy polubiłam ją za jej charakter. Księżniczka Vaylleany jest taką kochaną postacią, a przy tym ma bardzo cięty język i ceni sobie takie wartości jak przyjaźń i zaufanie, zawsze robi wszystko, co tylko może dla przyjaciół. Autorka przedstawia też wiele jej rozterek związanych z tym, że przy pozostałych wybrańcach wypada ona dość blado pod względem swoich umiejętności. Przy okazji tej postaci mam wrażenie, że autorka na siłę próbowała wcisnąć wątek miłosny. I bez niego Vaylleany była ciekawą postacią i to jej zauroczenie trochę psuło ten efekt, tym bardziej że powieść miała pokazywać przede wszystkim siłę przyjaźni.
Uważam, że „Przepowiednia Reinkaanyiuki. Więź Płomienia” ma bardzo duży potencjał i mam też świadomość, że gdybym czytała tę historię w wieku 13 lat, to pewnie byłabym oczarowana i rozpływałabym się nad nią. Widząc otwarte zakończenie powieści, podejrzewam, że autorka szykuje już dalsze losy bohaterów i mam wrażenie, że dzięki swojemu debiutowi każda kolejna jej powieść będzie lepsza. Tym bardziej że już pod koniec historii znacznie lepiej mi się ją czytało — czemu pewnie służyło to, że nareszcie skończył się schemat, który można by przedstawić tak:
ruszają — kogoś porywają — uciekają — mają, co chcieli — ruszają...
Gdybym miała komuś polecać tę powieść, a właściwie określić do kogo jest ona przede wszystkim kierowana, powiedziałabym, że jest to fantastyka dla dzieci i młodzieży do lat 14, może ewentualnie do lat 16, jeżeli ktoś rzeczywiście lubi typowe high fantasy. Nie mówię, że starszym czytelnikom to się nie spodoba, aczkolwiek uważam, że powieść może im wydawać się już zbyt infantylna.
Moje stanowisko wobec tej powieści jest pośrodku. Wiele rzeczy można by poprawić, ale do tego może służyć napisanie kolejnego tomu, który byłby po prostu lepszy.
Legendy opowiadane z ust do ust tworzą nowe historie, czasem pomagają straszyć, innym razem pobudzają nadzieję. A co jeśli legenda okaże się prawdą?
Dawno temu dwaj bracia stoczyli bój. Jeden z nich był Duszą Słońca, drugi Duszą Mroku. Dusza Słońca został zmuszony zapieczętować swego brata, aby nie zagrażał ludziom, sam poświęcił na to swe życie. Legenda głosi, że gdy...
2018-07-23
Twój produkt nie sprzedaje się jak za dawnych lat? Chcesz odświeżyć swoją markę? Poznaj Casey Pendergast!
Casey jest specjalistką od tworzenia reklam wraz ze swoim zespołem. Nawet nijaki produkt może pod wpływem słów i odpowiedniej oprawy graficznej zamienić w cudo.
Pewnego dnia Celeste, szefowa Casey, decyduje się wykorzystać jej talent do reklam w niecodzienny sposób. Wykorzystując wizerunki znanych pisarzy, chcą przywrócić dawną świetność różnym firmom.
Pierwszym zapoznanym z Casey pisarzem staje się Ben, od którego ta nie może oderwać wzroku. Okazuje się, że także i ona nie jest mu obojętna. Jednak czy związek między nimi jest możliwy?
Jeżeli Casey uda się przekonać wszystkich pisarzy do współpracy, zdobędzie wyższe stanowisko i wyższą pensję. Jednak czy to usatysfakcjonuje Pannę Ambitną? Jak zakończy się to połączenie świata literatury i reklamy? Jak pisarze odbiorą warunki postawione przez People's Republic?
Zastanawialiście się kiedyś, „Jak upolować pisarza”? Jeśli tak, koniecznie sięgnijcie po tę pozycję, bo jest niezwykła! Jeśli nie – zastanówcie się, może ta pozycja i tak Was przekona!
Czytając inne recenzje można spotkać się z dwoma stanowiskami wobec Casey – albo jej się nienawidzi, albo się ją kocha. Dlaczego? Jest ona bardzo specyficzną postacią. Jak sama w pewnym momencie stwierdziła, między niektórymi ludźmi od razu po zapoznaniu tworzy się pewna więź, dzięki której się wie, że ta druga osoba nas zawsze zrozumie. Taką osobą dla bohaterki była jej przyjaciółka, Ben oraz jedna z klientek People’s Republic – Ellen Hanks. I patrząc na to, jaki charakter ma Casey, nie każdemu czytelnikowi łatwo było nawiązać z nią taką nić porozumienia.
Bardzo polubiłam powieść za przemyślenia Casey. Często bardzo trafnie wysławiała myśli, które w mojej głowie kotłują się już od bardzo dawna. Chociaż miała ona typowo feministyczne podejście do życia, to nie zabrakło jej w tym miejscu zdrowego rozsądku – widzi wady kobiet i zwraca na nie uwagę. Z domu rodzinnego wyniosła również bardzo specyficzną definicję miłości i pod wpływem wydarzeń w powieści widać, jak jej sposób postrzegania świata się zmienia.
Jako miłośniczka książek bardzo też doceniłam wspominanie o wadze książek w życiu człowieka. Bohaterka podkreślała, że kiedy na jakiś czas odwróciła się od literatury, pogubiła też siebie. „Bo książki, te dobre, te, które zawsze chcesz mieć pod ręką i do których wracasz, nigdy nie zawodzą. To najlepszy rodzaj ucieczki, bo zamiast odciągnąć cię od siebie samego, będą wokół ciebie krążyć i na koniec zawsze cię do siebie przywiodą i pomogą nie tylko spojrzeć na sytuację świeżym okiem, ale także przyjrzeć się na nowo samemu sobie”.
Sally Franson napisała ciekawą powieść, która z pewnością każdego czytelnika czymś zainteresuje. Nie jest to pozycja, którą nazwałabym arcydziełem, bo to nie jest tego typu literatura. Uważam jednak, że każdy z nas potrzebuje poczytać czasem coś lżejszego, co poprzez proste sytuacje pozwoli nam zastanowić się nad ważnymi aspektami naszego życia. Bo nieważne jest, jak pewne myśli zostały sformułowane, ale to jak pod wpływem naszych przemyśleń na nas będą oddziaływać. „[…] słowa ratują cię przed samym sobą. […] gdy nazywamy rzeczy ich właściwymi nazwami, między nami a nimi powstaje więź i zostajemy wyzwoleni z samotności”. Zachęcam do poznania metody Casey, która wykorzystuje słowa, by upolować pisarza!
http://olabylexi.blogspot.com/2018/08/jak-upolowac-pisarza-recenzja-52.html
Twój produkt nie sprzedaje się jak za dawnych lat? Chcesz odświeżyć swoją markę? Poznaj Casey Pendergast!
Casey jest specjalistką od tworzenia reklam wraz ze swoim zespołem. Nawet nijaki produkt może pod wpływem słów i odpowiedniej oprawy graficznej zamienić w cudo.
Pewnego dnia Celeste, szefowa Casey, decyduje się wykorzystać jej talent do reklam w niecodzienny sposób....
2018-07-17
2018-07-14
2018-07-13
2018-07-12
2018-07-08
2018-06-25
Po burzliwym zakończeniu „Zakazanego układu” przyszedł czas na „Piekielną miłość”. Czy z piekła, do którego trafiła Nicole, Marcusowi uda się ją wyciągnąć?
Sześć tygodni. Tyle czasu dano Nicole na pogodzenie się z myślą, że jej ciało przestanie należeć do niej.
Aleksander Modano wiedział, jak się zemścić, żeby sprawić ból. Nicole, pozbawiona dziecka zrobiłaby wszystko, by odzyskać synka. Marcus bez Nicole stał się wrakiem człowieka, którego łatwo zniszczyć. Jednak czy Aleksowi uda się w pełni dopełnić zemsty?
Gdy mija sześć tygodni, Nicole zostaje zabrana na badanie do ginekologa. Dziewczyna pozbawiona nadziei zostaje zaskoczona przez Diego propozycją spotkania z Aleksandrem. Skorumpowany glina decyduje się uratować Nicole przed czekającym ją losem, narażając się tym samym na gniew Aleksa. Zabiera ją do ukochanego. Jednak czy Marcus tak po prostu pogodzi się z obecnością rywala?
Nicole jest całkowicie rozbita. Czy Marcusowi uda się poskładać jej złamane serce? Czy będzie w stanie odzyskać jej zaufanie? Czy odzyska synka ukochanej? Czy gangster jest w stanie prawdziwie kochać?
„Piekielna miłość” to piękne zakończenie dylogii! Takiego zakończenia nikt się nie spodziewa!
Życie wielu bohaterów odwróciło się o 180 stopni. W pierwszym tomie mogliśmy poznać bohaterów od ich mrocznej strony, żyjących w realiach bez miłości, bez słabości, bez szczęścia. W drugim tomie możemy dostrzec zmiany w ich psychice. Choć wydarzyło się wiele złego, w ich sercach wciąż kiełkuje nadzieja na lepsze jutro. Na szczęście, na które każdy zasługuje.
Przyznaję, że nie polubiłam postaci Diego. Jak tylko widziałam, że zaraz będę czytała fragment, w którym on występuje albo co gorsza, miałam czytać jego perspektywę, to jęczałam i odliczałam strony do końca. Była to postać zbędna w tej historii, która miała na celu irytować. Oczywiście, gdyby nie on, nie miałyby miejsca pewne wydarzenia, ale mam wrażenie, że gdyby zostawić tylko te fragmenty, w których rzeczywiście był potrzebny, to byłaby to jeszcze lepsza powieść.
Czy ja muszę pisać, że uwielbiam Marcusa? Świetnie stworzona postać, doskonale przedstawione jego rozterki między tym, co było wcześniej, a tym, co czuje teraz.
„Ja również się myliłem, bo byłem przekonany, że nie jestem w stanie kogokolwiek pokochać. Kobiety traktowałem przedmiotowo, źle, okrutnie. Jestem mordercą, bestią bez skrupułów, ale ta jedna kobieta znaczy dla mnie więcej niż wszystko inne. Jestem w stanie zrobić dla niej wiele, a nawet oddać za nią życie”.
Przedstawiony przez autorkę gangsterski świat jeszcze wyraźniej podkreśla wiele problemów dotykających współczesnych ludzi. Odczuwane przez nas emocje zostają spotęgowane i tworzą mieszankę wybuchową, która sprawia, że bohaterowie dokonują wielu rzeczy, czasem naprawdę okrutnych. W usta Nicole wstawiane są słowa, które wiele osób chciałoby powiedzieć, słowa, których nam czasami brakuje. Emocje i hormony pozwalają jej wyrzucić z siebie, co naprawdę myśli.
„Czuję się winna, że na to pozwoliłam. Dlaczego to zawsze my czujemy się winne? Co jest nie tak z kobietami, że zawsze szukają słabości i winy w sobie?”
Wisienką na torcie jest oczywiście postać Aleksandra. Jest on moim ulubionym typem czarnego bohatera. Zły, bezwzględny, przebiegły, inteligentny… z historią, która sprawia, że zaczyna się rozumieć, dlaczego taki jest. A to sprawia, że czytanie jest jeszcze przyjemniejsze.
Seria mafijna to historia świetnie napisana, sprawiająca, że wpada się w emocjonalny rollercoaster. I takie historie właśnie lubię! Żałuję, że jest to koniec historii o Marcusie, ale wierzę, że, choć było pierwszym, to nie jest to moje ostatnie spotkanie z twórczością autorki i już nie mogę się doczekać, aż poznam inne historie spod jej pióra.
Po burzliwym zakończeniu „Zakazanego układu” przyszedł czas na „Piekielną miłość”. Czy z piekła, do którego trafiła Nicole, Marcusowi uda się ją wyciągnąć?
Sześć tygodni. Tyle czasu dano Nicole na pogodzenie się z myślą, że jej ciało przestanie należeć do niej.
Aleksander Modano wiedział, jak się zemścić, żeby sprawić ból. Nicole, pozbawiona dziecka zrobiłaby wszystko, by...
Życie Magdy nigdy nie było normalne. Czy teraz, jako Żniwiarz, poradzi sobie ze słowiańskimi potworami?
Magda ku zdziwieniu wszystkich wraca do życia. Niestety poza nowym ciałem, ma też nowy charakter, który wielokrotnie daje w kość pozostałym bohaterom.
Feliks chce dokonać zemsty na Pierwszym, ale do tego potrzebuje solidnego przygotowania. Gdy dołącza do niego Magda, zaczyna rozumieć, że w ich życiach nadchodzą wielkie zmiany.
Mateusz po wydarzeniach w Wiatrołomie decyduje się z niego wyjechać i rozpocząć życie na nowo. Liczy na to, że uda mu się zapomnieć o słowiańskich demonach i związanych z nimi wspomnieniami. Wtedy one decydują się mu o sobie przypomnieć i dość szybko odnajdują go.
Magda przepełniona jest wolą zemsty. Czy uda jej się wykorzystać ją w dobry sposób, czy może ta będzie ją niszczyć od środka?
Jakby tego było mało; do Wiatrołomu przyjeżdża siostra zmarłej ciotki. Stwierdza, że została okradziona przez rodzinę Magdy i domaga się oddania jej całego spadku po siostrze. Towarzyszą jej przy tym wnukowie, którzy już z wyglądu kojarzą się z kimś, kto prowadzi szemrane interesy. Czy Magdzie i Feliksowi uda się ich przekonać, że to im należy się spadek?
Paulina Hendel tą powieścią sprawia, że czytelnik zatraca się w tej historii i nie może przejść do życia codziennego, dopóki nie przeczyta ostatniej strony!
Nowa Magda całkowicie zaskakuje czytelnika na kartach tej powieści. Jej charakter jest tak odmieniony, że nie można w niej dostrzec tej dawnej, naiwnej, niewinnej i ufnej dziewczyny. Możemy też dostrzec, że to jej wcielenie jest wręcz uosobieniem bogini zemsty, co dostrzegamy już na początku, kiedy to mści się na mordercy poprzedniej posiadaczki ciała, co przy okazji było bardzo śmieszną sceną i naprawdę cieszyłam się z tego, jak Magda jej dokonywała, chociaż nie należała ona do najłagodniejszych. I dobrze, bo dzięki temu mogłam współodczuwać jej satysfakcję!
Jeżeli ktoś martwi się, że w tym tomie potwory, z którymi walczyli w Pustej Nocy bohaterowie, będą się powtarzały, mogą się uspokoić. Chociaż niektóre bestie powtarzają się, czytelnik nieraz zostanie zaskoczony ich działaniem, a poza nimi pojawiają się też inne stworzenia, które zaciekawią każdego, chociażby sposobem, w jaki bohaterowie będą na nie polować.
Bardzo ciekawe są relacje Magdy z Mateuszem. Jak wiemy, ich związek zakończył się dość burzliwie, a właściwie okazało się, że tak naprawdę go nie było, gdyż w ciele chłopaka żył Pierwszy. Teraz Magda musi pogodzić się z tym, że ten Mateusz, który został, nie jest tą samą osobą, a przy tym muszą wykorzystać jego wiedzę. W powieści czytamy o całej jej mieszance emocji i współodczujemy z nią.
Jeżeli ktoś lubi poznawać dawne wierzenia słowiańskie, to ta powieść jest lekturą obowiązkową. Nie skupia się ona na bóstwach, a na tym, co znajduje się między ludźmi. Dzięki łagodnej formie, jaką to przybrało, czyli po prostu jako urban fantasy, możemy poznawać bestie, których dawnej się bano, a przy tym możemy wyobrazić sobie, jak sami byśmy się czuli, gdyby zagrażały one naszemu życiu w czasach współczesnych.
Bardzo lubię tę serię i nie mogę się doczekać kolejnych wydarzeń w życiu Magdy. Drugi tom był moim zdaniem lepszy, na co pewnie miało też wpływ to, że autorka już nie musiała nas wprowadzać w świat, a jedynie go rozbudowywała w naszych głowach. Jeżeli ktoś jeszcze nie czytał tej historii, to zachęcam do nadrobienia tego, bo koniec drugiego tomu zapowiada, że w Trzynastym Księżycu będzie się działo!
http://olabylexi.blogspot.com/2018/08/zniwiarz-czerwone-sonce-recenzja-56.html
Życie Magdy nigdy nie było normalne. Czy teraz, jako Żniwiarz, poradzi sobie ze słowiańskimi potworami?
więcej Pokaż mimo toMagda ku zdziwieniu wszystkich wraca do życia. Niestety poza nowym ciałem, ma też nowy charakter, który wielokrotnie daje w kość pozostałym bohaterom.
Feliks chce dokonać zemsty na Pierwszym, ale do tego potrzebuje solidnego przygotowania. Gdy dołącza do niego Magda,...