-
ArtykułySEXEDPL poleca: najlepsze audiobooki (nie tylko) o seksie w StorytelLubimyCzytać1
-
ArtykułyTom Bombadil wreszcie na ekranie, nowi „Bridgertonowie”, a „Sherlock Holmes 3” jednak powstanie?Konrad Wrzesiński1
-
Artykuły„Dzięki książkom można prawdziwie marzyć”. Weź udział w akcji recenzenckiej „Kiss cam”Sonia Miniewicz1
-
Artykuły„Co dalej, palenie książek?”. Jak Rosja usuwa książki krytyczne wobec władzyKonrad Wrzesiński25
Porównanie z Twoją biblioteczką
Wróć do biblioteczki użytkownika2016-11-10
Wolverine jest jednym z najbardziej rozpoznawalnych bohaterów w Universum Marvela - zarówno jako członek X-Men, jak i indywidualna postać.
Logan zostaje porwany i przewieziony do tajnego laboratorium, gdzie w wyniku eksperymentu jego kości zostają powiązane z adamantium - prawie niezniszczalnym stopem metali. Naukowcy jednak nie zdają sobie sprawy co właśnie stworzyli.
Na początek trochę historii. W połowie 1990 roku na polskim rynku pojawiło się wydawnictwo TM-Semic a wraz z nim na półkach pojawiły się komiksy z superbohaterami: Spider-manem Supermanem, Punisherem itp. Pod koniec 1993 roku po raz pierwszy wyszedł "Mega Marvel" - kwartalnik, w którym wydawnictwo prezentowało historie spoza serii które wtedy sprzedawało. Oczywiście, były pewne wyjątki np. pierwszy numer był poświęcony "Sieciogłowemu". Tutaj też miałem okazję poznać Daredevila, o którym ostatnio pisałem w kontekście serialu o nim. Niestety, pomimo wielkiego wkładu w propagowanie amerykańskich bohaterów wydawnictwo zakończyło działalność 2003 roku.
Wracając do samego "Weapon X", to jest to historia zdecydowanie dla dorosłego czytelnika. Przez sporą część komiksu mamy do czynienia z graficzną wersją typowego slashera, czego można się spodziewać patrząc na okładkę. Naukowcy i żołnierze zamknięci w tajnym ośrodku pozostawieni na łaskę stworzonej przez siebie maszyny do zabijania. A Logan tym razem niczym nie przypomina miłego kolesia z dziwną fryzurą znanego z filmów z Hugh Jackmanem. Tu nie ma żadnych ograniczeń, a jego jedynym pragnieniem jest wydostać się na wolność. Oczywiście historia jest poprowadzona według typowego schematu - źli naukowcy, wątpliwe etycznie eksperymenty, jest też miejsce dla współczującej dziewczyny. Mimo tego jest to jeden z ciekawszych komiksów traktujących o początkach superbohatera. Jest w nim też całkiem dobrze przedstawiony profil psychologiczny osoby prowadzącej projekt - bezwzględnej, wręcz opętanej wizją stworzenia żywej broni.
Co do strony graficznej, to muszę przyznać, że mi zdecydowanie nie przypadła do gustu. Ilustracje autorstwa Barry'ego Windsor-Smitha są utrzymane w bladych tonacjach, z niewielką ilością kolorów. Sporo wypełnień przypomina plamy bez rozróżnień tonalnych. Ponadto na jednych planszach rysunki są pełne szczegółów, a na innych jest ich minimalna ilość, przez co np. asystentka "Profesora" wygląda jak lalka. Mimo pewnych zastrzeżeń z mojej strony to oprawa fabuły dobrze ją podkreśla - poczucie zamknięcia w pułapce czy wściekłość Logana.
Podsumowując - dla fanów Wolverine'a jest to pozycja obowiązkowa. Inni wielbiciele superbohaterów nie będą zawiedzeni, choć trzeba się przemęczyć ze stroną graficzną.
Aha, film z 2009 roku ma bardzo niewiele wspólnego z komiksem. Można obejrzeć, ale arcydzieło to to nie jest.
http://czytalski.pl
Wolverine jest jednym z najbardziej rozpoznawalnych bohaterów w Universum Marvela - zarówno jako członek X-Men, jak i indywidualna postać.
Logan zostaje porwany i przewieziony do tajnego laboratorium, gdzie w wyniku eksperymentu jego kości zostają powiązane z adamantium - prawie niezniszczalnym stopem metali. Naukowcy jednak nie zdają sobie sprawy co właśnie...
2018-04-18
2021-02-08
2022-09-10
ADHD, czyli zaburzenia związane m.in. z brakiem koncentracji to problem dla osób nimi dotkniętych oraz ich rodzin. Panuje przekonanie, że chorują na to dzieci i z wiekiem się z tego wyrasta. Prawda jednak jest inna - ADHD trwa przez całe życie, ale odpowiednio wcześnie zdiagnozowane daje się opanować. Co więcej - można z tego czerpać pewne korzyści.
Kirstin Leer - autorka książki "ADHD. Mózg łowcy i inne supermoce" - sama została zdiagnozowana jako osoba dorosła, kiedy doszła do momentu, że proste, wydawałoby się, czynności życia codziennego, takie jak planowanie wizyt, zajęć dodatkowych dla dzieci czy płacenie rachunków na czas stanowi dla niej problem. I tak właśnie wygląda codzienność osób z ADHD. Trudności z koncentracją, problemy z planowanie nawet w krótkiej perspektywie (najbliższe godziny czy dni), a z drugiej strony tzw. hiperskupienie na aktualnie wykonywanej czynności, przez co tracą poczucie czasu i zapominają o innych zajęciach, czasami bardziej istotnych.
Przedstawiana pozycja to przystępne kompendium wiedzy na temat ADHD. Lekarka prezentuje w niej wiele aspektów związanych z tą sprawą. Nie jest do końca jasne co powoduje ADHD - funkcjonuje kilka podejść do tej kwestii i autorka prezentuje je w pierwszej części książki. Pozostałe przedstawiają jak wygląda życie osoby z nadpobudliwością - często odwołuje się do swoich doświadczeń (jej syn również ma postawioną diagnozę), które nie były łatwe, gdyż proces diagnostyczny przeszła już jako osoba dorosła. Nierzadko ADHD to tylko jedno z zaburzeń - często występuje razem z zespołem Aspergera, dysleksją, zaburzeniami opozycyjno-buntowniczymi, a również podnosi ryzyko zaburzeń lękowych czy depresji. Oprócz bardziej terapeutycznych sposobów radzenia sobie z brakiem koncentracji - wyrabianie nawyków, stosowanie narzędzi wspomagających planowanie czy ćwiczenia fizyczne lub medytacje - autorka przedstawia też ogólnie proces diagnozowania ADHD oraz formy leczenia farmakologicznego (choć ta część opisuje leki i procedury stosowane w Norwegii).
Autorka kilkukrotnie podkreśla, że ADHD nie jest jednoznacznie problematyczne. Pewne kwestie związane z tą odmianą "mózgu neurotypowego" mogą sprawiać, że odpowiednio wykorzystane mogą przynosić korzyści. Rozkojarzenie może być traktowane jako ciekawość, nadpobudliwość jako energiczność a brak organizacji jako spontaniczność. Jest to ciekawe podejście, które zmienia podejście i pozwala zrozumieć, że nie wszyscy muszą być "normalni" - bo pojęcie "normalności" jest bardzo niejednoznaczne i nieokreślone.
Uważam, że ta książka jest dobrym materiałem wprowadzającym do zagadnień związanych z ADHD. Ja na pewno skorzystam z kilku wskazówek w niej zawartych, gdyż mam w rodzinie osobę, która wymaga wsparcia w takich sprawach i doświadczenie osoby, która przechodziła przez podobne sytuacje jest bardzo dobrym wsparciem.
Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu Znak literanova.
http://czytalski.eu
ADHD, czyli zaburzenia związane m.in. z brakiem koncentracji to problem dla osób nimi dotkniętych oraz ich rodzin. Panuje przekonanie, że chorują na to dzieci i z wiekiem się z tego wyrasta. Prawda jednak jest inna - ADHD trwa przez całe życie, ale odpowiednio wcześnie zdiagnozowane daje się opanować. Co więcej - można z tego czerpać pewne korzyści.
Kirstin Leer - autorka...
2014-07-23
Sierżant Paul "Bommer" Grahame jest żołnierzem Jej Królewskiej Mości. W afgańskiej prowincji Helmand pełni funkcję JTAC-a czyli wysuniętego kontrolera lotniczego. Jego zadaniem jest nadzorować wsparcie z powietrza dla sił naziemnych.
Nie jest to łatwe. Większość z ponad dwustu nadzorowanych przez niego nalotów, ostrzałów i bombardowań miało miejsce w tak zwanym "niebezpiecznym zbliżeniu", czyli w odległości mniejszej niż zasięg odłamków bomb lub rakiet, które "zamawiał". W jednej z akcji kazał atakować talibów zajmujących pozycję 25 metrów od żołnierzy, których miał wspierać. Użyte przy tym bomby miały zasięg odłamków prawie trzysta metrów. Chociażby to ukazuje jaka odpowiedzialność ciążyła na tym człowieku. Jeden błąd mógł kosztować życie jego i jego kolegów.
Mogłoby się wydawać, że to kolejne wspomnienia z wojny, podobne do pozostałych. Na szczęście jest inaczej. Od samego początku jest się wciągniętym w akcję. Dzieje się więcej niż w niejednym filmie a ilości bomb, pocisków i rakiet mógłby pozazdrościć nawet hollywoodzki specjalista od wybuchów Michael Bay. Przy czym "Cel..." ma jedną zaletę - to się działo naprawdę. Poczucie to wzmacnia pierwszoosobowa narracja. Co jeszcze wyróżnia tą pozycję? Brak filozoficznego zastanawiania się czy ta wojna ma sens, brak opisów tła kulturowego, opisy ograniczone do minimum. Grahame nie stroni również od słów uważanych za nieparlamentarne, ale trudno sobie wyobrazić żołnierza, który wpadając w zasadzkę krzyczy "Kurna chata!".
Nie brakuje oczywiście kilku anegdotek z bardziej codziennego życia - demonstracja siły nad namiotem kapitana, pomalowanie maskotki kolegi w męskie narządy płciowe czy też cały rozdział "Afera w sraczu". Oczywiście większość pomysłów nie była najwyższego lotu i świadczyła bardziej o poziomie znudzenia niektórych, ale były też bardziej wyrafinowane formy takie jak gra w krykieta.
W środku znaleźć można dwie szkicowane mapy dające ogólny ogląd miejsca wydarzeń oraz kilka kolorowych fotografii obrazujących opisywane wydarzenia, co dla mnie jest zawsze wielkim plusem.
Pozycję polecam tym, którzy chcą poznać oblicze nowoczesnej wojny - technika jest tu podstawą. "Bommer" miał do dyspozycji szeroki arsenał pojazdów (AH-64, A10, F-15, F-16, drony "Predator") i broni ("inteligentne" bomby JDAM, rakiety Hellfire, działka pokładowe 30 mm) i nie wahał się tego użyć, a jego sygnał wywoławczy "Wdowa Siedem Dziewięć" stał się synonimem profesjonalizmu i znakiem, że "nie zabraknie akcji".
http://czytalski.blogspot.com
Sierżant Paul "Bommer" Grahame jest żołnierzem Jej Królewskiej Mości. W afgańskiej prowincji Helmand pełni funkcję JTAC-a czyli wysuniętego kontrolera lotniczego. Jego zadaniem jest nadzorować wsparcie z powietrza dla sił naziemnych.
Nie jest to łatwe. Większość z ponad dwustu nadzorowanych przez niego nalotów, ostrzałów i bombardowań miało miejsce w tak zwanym...
2020-03-31
2016-06-03
2016-01-02
Jeremy Clarkson jest znany wszystkim maniakom motoryzacji. Przez lata prowadził program "Top Gear", gdzie wraz z Jamesem Mayem i Richardem Hammondem prezentowali wszelkiej maści pojazdy poruszające się na kołach.
"Co może pójść nie tak?" to zbiór felietonów (dokładnie 122) napisanych dla "The Sunday Times" pomiędzy 2011 a 2014 rokiem. W głównej mierze dotyczą testowanych przez Clarksona samochodów, choć w kilku przypadkach jest to tylko końcowy fragment tekstu.
Jeżeli interesujecie się motoryzacją, to nazwisko Clarksona jest wam bardzo dobrze znane, Jeżeli się nie interesujecie, to jest bardzo możliwe, że mimo wszystko kiedyś się z nim zetknęliście. Charakterystyczny humor i polityczna niepoprawność to jego znaki rozpoznawcze. Ponadto jest zdecydowanym przeciwnikiem ekologów, którzy zmuszają producentów samochodów do wprowadzania dziwnych rozwiązań, mających na celu obniżenie emisji spalin. Jak wszyscy wiemy na przykładzie Volkswagena, to się nie sprawdziło - choć może niedźwiedzie polarne są wdzięczne obrońcom środowiska.
Dzięki temu, że teksty w książce są felietonami, można wybrać tylko te, które nas interesują, choć jeżeli będziemy się nimi kierować przy wyborze samochodu to może się okazać, że zostaliśmy właścicielami Range Rovera. Chyba, że mamy trochę więcej pieniędzy to w naszym garażu może pojawić się Ferrari. Trzeba tylko pamiętać o jednym fakcie - supersamochody mają kolumny kierownicze z granitu i betonowe zawieszenie, co może niekorzystnie odbić się na naszym kręgosłupie. Ja przy okazji dowiedziałem się, że klimatyzacja w moim samochodzie jest z rodzaju tych ekstrawaganckich, bo mogę regulować temperaturę co pół stopnia.
Książka zdecydowanie do lektury w domu, gdyż czytanie co poniektórych fragmentów może spowodować głośne wybuchy śmiechu, przez co inny mogą się na nas dziwnie patrzeć. W sumie w domu też nas to może czekać.
Teksty są mocno osadzone w popkulturowych realiach Wielkiej Brytanii, więc pomocny może być dostęp do internetu, żeby sprawdzić kim jest np. Piers Morgan, który jest jednym z częstszych obiektów docinek Clarksona. Nie ma natomiast takiej potrzeby jeżeli chodzi o opisywane samochody. Wewnątrz książki są trzy "wklejki" z kolorowymi zdjęciami, bo przy cenach większości z pojazdów zostaje nam tylko popatrzeć na nie. A będąc przy cenach - są one podawane w funtach, więc jak widzimy przykładowo 186000 to nie jest to takie przytłaczające, no chyba, że sobie to przeliczamy na bieżąco, to wtedy już nie jest tak dobrze. Dziś kurs funta wynosił 5,80 zł, więc wiecie o co mi chodzi.
Mam tylko zastrzeżenie do okładki - dla mnie jest brzydka, choć jej kolor powoduje, że na półce na pewno jej nie przegapicie. W moim księgozbiorze nie mam bardziej oczobitnego egzemplarza.
Podsumowując - fani motoryzacji sięgną po to bez większego wahania. Innym może przypaść do gustu ta bardziej kulturowa część felietonów, gdyż obserwacje autora są bardzo trafne i interesujące.
http://czytalski.pl
Jeremy Clarkson jest znany wszystkim maniakom motoryzacji. Przez lata prowadził program "Top Gear", gdzie wraz z Jamesem Mayem i Richardem Hammondem prezentowali wszelkiej maści pojazdy poruszające się na kołach.
"Co może pójść nie tak?" to zbiór felietonów (dokładnie 122) napisanych dla "The Sunday Times" pomiędzy 2011 a 2014 rokiem. W głównej mierze dotyczą testowanych...
2015-08-10
Przyszłość, której się boję
Martyna Raduchowska w swojej nowej powieści ukazuje świat, którego autentycznie się obawiam, ale widzę, że zmierzamy w takim kierunku.
Rok 2037. Trzy lata wcześniej w wyniku ataku terrorystycznego na siedzibę Beyond Industries porucznik Jared Quinn stracił cały swój oddział, a sam ledwie uszedł z życiem. Wraca do policji, ale ma w tym swój ukryty cel - chce odnaleźć swoją byłą partnerkę, androida Mayę, którą uważa za współudziałowca krwawej jatki. Tymczasem, ktoś zaczyna zabijać kobiety, których twarze Quinn widzi w swoich snach.
Martyna Raduchowska, autorka rewelacyjnej "Szamanki od umarlaków" tym razem całkowicie zmienia klimat i serwuje nam historię kryminalną w świecie cyberpunku. O ile przygody Idy można spokojnie między bajki włożyć, tak opowieść o poruczniku Quinnie jest niepokojąco realistyczna. Co prawda nadal można powiedzieć, że niektóre elementy w niej zawarte są mało prawdopodobne, to jednak całokształt jest niezwykle ciekawy i oparty na rzeczach, które możemy zaobserwować już teraz. Od wielu lat daje się zauważyć jak technika coraz bardziej wspomaga nas w codziennych zadaniach, w których tak naprawdę wyręczać nas nie powinna. Próbujemy wszystko co się da zastąpić robotami - bo przecież jest szybciej, taniej, wydajniej. Naszego bezpieczeństwa strzeże coraz większa ilość kamer, nie tylko tych stacjonarnych, ale również latających. Coraz częściej w medycynie stosuje się sztuczne organy wyhodowane w laboratoriach, które zastępują te wadliwie działające. Stąd już tylko krok do "poprawiania" ludzi, którzy według obecnych kryteriów takich zmian nie potrzebują. I tu pojawia się jeden z głównych konfliktów - Jared, choć tego bardzo nie chciał, został "ulepszony" i teraz musi się nauczyć z tym żyć. Wbrew swoim przekonaniom odkrywa, że te dodatkowe elementy stanowią całkiem użyteczne narzędzie. Nadal jednak nie jest w stanie pogodzić się ze zdradą ze strony sztucznej istoty, której ufał. I właśnie na tym polega druga oś fabuły. Autorka stworzyła świat w którym androidy są niemal perfekcyjnymi kopiami ludzi. Nie umieją jednak tylko jednego - nie są w stanie odczuwać emocji. Przez sporą część książki przewija się kwestia tego, czy sztuczne stworzenia powinny mieć taką możliwość. Czy jako ich twórcy możemy pozwolić im stać się takimi jak my? Czy jednak trzeba pilnować, abyśmy mieli jednak jakąś możliwość stwierdzenia, że to nie są ludzie? Przedstawiony tu problem nie jest niczym nowym - kilku twórców już się nim zajmowało, więc ciężko tutaj o oryginalność. Muszę jednak przyznać, że pisarka całkiem dobrze to zaprezentowała.
Klimat książki jest bardzo wciągający, choć jak zaznaczyłem na wstępie niepokoi mnie wizja prezentowana przez autorkę. Miasto, w którym dzieje się akcja jest podzielone Murem, który został stworzony po zamieszkach związanych z atakiem na producenta leku zwanego reinforsyną. Z założenia miał wzmacniać zdolności ludzi - pamięć, koncentrację i inne procesy mózgu. Jednak użyty na androidach przynosił efekty, przez które badacze musieli go wycofać z rynku. Również w samym społeczeństwie istnieje "mur" - ci, którzy mają pieniądze ulepszają swoje ciała. Pozostali chwytają się różnych sposobów aby takie augmentacje zdobyć. Nie chciałbym aby taki czas rzeczywiście nadszedł, ale patrząc po obecnych ludziach obawiam się, że tak naprawdę jest to tylko kwestia kilku dekad - może więcej niż dwóch. Pęd do bycia lepszym od innych lub wyróżnienia się z tłumu wydaje się nieopanowany i dąży zdecydowanie w niekorzystnym kierunku.
W trakcie lektury cały czas miałem skojarzenie z kultowym anime "Ghost in the shell", chociaż sama fabuła (sprawa kryminalna, stosunek Quinna do sztucznych istot) bardziej odpowiada "Łowcy androidów", do którego jest nawet bezpośrednie odniesienie w tekście, jak również do kilku innych filmów mówiących o kwestiach na linii człowiek - maszyna. W dużym stopniu na mój odbiór całości wpłynęła wyjątkowo ciekawa okładka z grafiką autorstwa Mathiasa Zamęckiego.
Styl powieści jest nieco trudny w odbiorze, jednak wynika to z przyjęcia konwencji science-fiction. Występuje tu duża ilość słownictwa z zakresu technologii informacyjnych, medycyny oraz psychologii. Osoby, które zdecydują się na lekturę muszą być na to przygotowane. Ponadto kilkukrotnie opisy i rozmowy bohaterów mnie zwyczajnie nużyły. Mam nadzieję, że druga część będzie pod tym względem lepsza.
Podsumowując - "Czarne światła" to pozycja dla fanów twardego science-fiction opartego na zagadnieniach relacji człowiek - maszyna i gdzie przebiega granica między tymi dwoma rodzajami istot.
http://czytalski.eu
Przyszłość, której się boję
Martyna Raduchowska w swojej nowej powieści ukazuje świat, którego autentycznie się obawiam, ale widzę, że zmierzamy w takim kierunku.
Rok 2037. Trzy lata wcześniej w wyniku ataku terrorystycznego na siedzibę Beyond Industries porucznik Jared Quinn stracił cały swój oddział, a sam ledwie uszedł z życiem. Wraca do policji, ale ma w tym swój...
2020-03-10
2017-09-17
Zora Radke to typowe "dziecko ulicy" - trudne dzieciństwo i kryminalna przeszłość. Teraz wraz z byłym policjantem, Niedźwiedziem, prowadzi z sukcesami strzelnicę i sklep internetowy. Mają jeszcze jedną działalność, ale problem z nią jest taki, że jest nielegalna. Kiedy Zora poznaje Sebastiana, dziewczyna jest przekonana, że nadeszły jeszcze lepsze czasy. Problem pojawia się, kiedy ukochany okazuje się mieć równie mroczne sekrety, co ona.
Informacja, że Agnieszka Pietrzyk wydaje nową książkę zaskoczyła mnie. Do tego spodziewałem się, że będzie to kontynuacja "Śmierci kolekcjonera" (ale na spotkaniu autorskim pisarka powiedziała, że ciąg dalszy wyjdzie w listopadzie). Jednak tym razem jest to kolejna samodzielna opowieść, choć ciekawie byłoby poznać wcześniejsze losy Aurory Radke, zwanej Zorą.
Z recenzją tej powieści jest jeden szkopuł - najistotniejszy szczegół fabuły musi pozostać samodzielnie przez czytelnika i wtedy dopiero można powiedzieć coś więcej o tej książce. Tak więc będę pisał ogólnikami.
Choć napis na okładce informuje, że jest to kryminał, to nie jest to do końca prawda. Bardziej bym się skłonił ku określeniu thriller psychologiczny. Jedno jest pewne - działalność Zory i Niedźwiedzia jest zarówno nielegalna i niemoralna na pierwszy rzut oka. Kiedy jednak się nad tym głębiej zastanowimy, może okazać się, że nie do końca się z tym zgodzimy. Bo czy nie jest czymś dobrym pozwolić człowiekowi pomóc swojej rodzinie w takim trudnym położeniu? Główni bohaterowie są o tym przekonani. A nam nie jest trudno zacząć sympatyzować z ich przekonaniami. Dużo trudniej jest sympatyzować z drugą parą bohaterów - Sebastianem i Pauliną - choć na początku wydawało się, że oni są tymi dobrymi. Pisarka jednak zafundowała nam mocny zwrot akcji i jeszcze mocniejsze zakończenie, które daje sporo do myślenia.
Główna bohaterka została bardzo dobrze wykreowana - ma swoją historię i charakter. Rzeczy te mocno wpływające na jej postrzeganie świata. Dlatego też tak dobrze rozumiała się z Niedźwiedziem, który pomimo pracy w policji nie był aniołem. I dlatego też tak chciał się ustabilizować, aby druga strona jej natury nie przejęła kontroli. A los Zory po raz kolejny potwierdza, że złamanie zasad, zwłaszcza tych,które samemu się ustanowiło kończy się źle.
Dla mnie kolejnym plusem jest osadzenie akcji w Elblągu i okolicach - jest coraz większa szansa, że moje rodzinne miasto zaistnieje na stałe na literackiej mapie Polski.
Jak są plusy, to są też i minusy - w pewnych momentach jest trochę za dużo opisów, przez co tempo historii nieco siada, ale wszystko to niweluje trzymające w napięciu zakończenie.
http://czytalski.pl
Zora Radke to typowe "dziecko ulicy" - trudne dzieciństwo i kryminalna przeszłość. Teraz wraz z byłym policjantem, Niedźwiedziem, prowadzi z sukcesami strzelnicę i sklep internetowy. Mają jeszcze jedną działalność, ale problem z nią jest taki, że jest nielegalna. Kiedy Zora poznaje Sebastiana, dziewczyna jest przekonana, że nadeszły jeszcze lepsze czasy. Problem pojawia...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2015-07-21
Czytuś dla najmłodszych
Jest to propozycja dla młodszych czytelników. Postać Czytusia wprowadzi ich w świat książek.
Czytuś jest maskotką biblioteki. Dzięki dzieciom, które mu czytały zostaje ożywiony i postanawia dowiedzieć się skąd się biorą książki.
Urszula Witkowska, na co dzień pracująca w olsztyńskiej bibliotece i prowadząca bloga Pełen Zlew [pelenzlew.com], nieco niespodziewanie została autorką książki dla dzieci. Ta historia jest tak ciekawa, że warto ją poznać bezpośrednio od osoby w to zamieszanej, więc po szczegóły odsyłam do wpisu na wspomnianym wcześniej blogu.
Historia w książeczce jest bardzo ciekawa i w przystępny sposób prezentuje w jaki sposób książki trafiają do czytelników. Poziom jest dostosowany do dzieci w wieku około 4-6 lat, a ilość tekstu jest akurat taka, aby można było książeczkę przeczytać na dobranoc za jednym posiedzeniem (przetestowane na mojej własnej latorośli ;)).
Jednak opowiastka dla najmłodszych to nie cała zawartość tej pozycji. Istotną częścią jest przepis na stworzenie książki. Jest również miejsce na napisanie na jego podstawie własnego opowiadania - kto wie, może od tego się zacznie jakaś wielka kariera pisarska? Dodatkowo jest tam kilka zagadek związanych z przygodami Czytusia.
Ilustracje autorstwa Kamila Iwańczyka są przyjemne dla oka i dobrze pasują do konwencji książki.
Za książkę dziękuję portalowi eKulturalni.pl.
http://czytalski.pl
Czytuś dla najmłodszych
Jest to propozycja dla młodszych czytelników. Postać Czytusia wprowadzi ich w świat książek.
Czytuś jest maskotką biblioteki. Dzięki dzieciom, które mu czytały zostaje ożywiony i postanawia dowiedzieć się skąd się biorą książki.
Urszula Witkowska, na co dzień pracująca w olsztyńskiej bibliotece i prowadząca bloga Pełen Zlew [pelenzlew.com], nieco...
2016-07-25
Zło czai się w lustrach
Długi czas zabierałem się za kontynuację perypetii Idy Brzezińskiej. Powiedziałbym wręcz, że stanowczo za długo.
Ida wpakowała się w duże kłopoty. Jeżeli nie dotrzyma słowa i nie znajdzie duszy Mikołaja Kwiatkowskiego to będzie musiała się pożegnać z tym światem i będzie to mało przyjemne rozstanie.
"Demon luster" to kontynuacja "Szamanki od umarlaków". Autorka wprowadziła w niej ciekawą specjalność magiczną, która jest kimś pośrednim między medium a banshee - jej zadaniem jest asystowanie duszy zmarłego w bezpiecznym przejściu w zaświaty. Problem jest jeden - Ida ma pecha, choć to raczej Pech ma Idę. I użycie wielkiej litery jest prawidłowe, gdyż w książce Pech przyjmuje formę cielesną i dostajemy wyjaśnienie czym właściwie jest.
Fabuła w założeniu jest prosta, ale już same wydarzenia, które prowadzą do finału takie nie są. Nim Ida stanie twarzą w twarz z Kusicielem, czyli tytułowym Demonem Luster, będzie musiała opanować nowe zdolności i szukać pomocy w każdym możliwym miejscu. Pomagają jej nowi znajomi z Wydziału Opętań i Nawiedzeń (Kruchy i Ruda) oraz starzy znajomi i ciotka Tekla, choć szamanka bardzo nie chce aby dowiedziała się ona o kłopotach swojej podopiecznej. Jednak najciekawszą postacią drugoplanową jest Kornelia - specjalistka od zdobywania informacji.
Zaletą książki jest niewątpliwie humor - nie można powstrzymać się od śmiechu, co zresztą miało miejsce również przy pierwszej części. Trzeba jednak zauważyć, że ogólny ton historii jest nieco poważniejszy, gdyż poznajemy trudną przeszłość Kruchego. To samo dotyczy Kusiciela - w pewnym momencie można nawet mu współczuć. Zachęcam do lektury całej dylogii, gdyż jest to świetnie napisane urban fantasy, pełne humoru, ale również z ciekawą fabułą. I aż żal, że nie ma kontynuacji.
https://czytalski.eu
Zło czai się w lustrach
Długi czas zabierałem się za kontynuację perypetii Idy Brzezińskiej. Powiedziałbym wręcz, że stanowczo za długo.
Ida wpakowała się w duże kłopoty. Jeżeli nie dotrzyma słowa i nie znajdzie duszy Mikołaja Kwiatkowskiego to będzie musiała się pożegnać z tym światem i będzie to mało przyjemne rozstanie.
"Demon luster" to kontynuacja "Szamanki od...
2020-05-26
2018-04-12
2020-02-26
2016-04-14
Szybszy niż błyskawica
"My name is Barry Allen and I'm the fastest man alive" - te słowa brzmią co tydzień na początku kolejnego odcinka "The Flash". Dzisiaj jednak nie o serialu, lecz komiksowej wersji przygód "szkarłatnego sprintera".
Barry Allen jest policyjnym technikiem kryminalnym, który w wyniku wypadku z udziałem pioruna i chemikaliów dostał takiego przyspieszenia, że nawet "Człowiek ze stali" ma problem się z nim równać. Tym razem musi stawić czoło szybko mnożącemu się problemowi.
Flash to jedna z najistotniejszych postaci w komiksowym świecie DC. Pędzący z niewiarygodną prędkością bohater jest wyrazem ciągłych tęsknot za uciekającym czasem. Ile osób chciałoby w mgnieniu oka przemieszczać się z miejsca na miejsce, a nawet podróżować w czasie? Allen niekoniecznie, ale przypadkowe trafienie piorunem w połączeniu z mieszanką chemikaliów zmieniło go w najszybszego człowieka chodzącego, a właściwie biegającego, po Ziemi.
Opowiedziana w prezentowanym komiksie historia nie jest początkiem przygód gościa z błyskawicą na piersi. Flash opanował już swoje umiejętności i potrafi je wykorzystać w walce ze swoimi wrogami. Tym razem jednak trafia na przeciwnika, który ma nad nim przewagę. Dodatkowo, poszerzanie zdolności przynosi Barry'emu więcej kłopotów, gdyż okazuje się, że nie do końca pojmuje naturę swoich darów, bo "Speedforce" to nie tylko superprędkość, lecz coś, co wykracza poza znany nam czas i przestrzeń. Dochodzi także kwestia odpowiedzialności za działania, do których nie jest przygotowany. Dzięki takiemu dwutorowemu poprowadzeniu fabuły mamy możliwość spojrzenia na kolejne etapy procesu tworzenia się superbohatera. To sprawia, że nie bez powodu "Cała naprzód" została nazwana jednym z najlepszych komiksów z gatunku "superhero".
Strona graficzna jest naprawdę dobra. Rysunki Francisa Manapula bardzo przypadły mi do gustu. Duże wrażenie sprawiają zwłaszcza plansze na początkach rozdziałów z ciekawie wkomponowanym tytułem komiksu.
Oprócz właściwego komiksu w środku można znaleźć alternatywne wersje okładek, kilka szkiców projektowych i wstępnych rozrysów stron.
Podsumowując - bardzo ciekawa pozycja komiksowa, zarówno pod względem scenariusza, jak i strony graficznej. Jeżeli chcecie czegoś innego od DC niż Supek i Gacek to zdecydowanie polecam.
http://czytalski.pl
Szybszy niż błyskawica
"My name is Barry Allen and I'm the fastest man alive" - te słowa brzmią co tydzień na początku kolejnego odcinka "The Flash". Dzisiaj jednak nie o serialu, lecz komiksowej wersji przygód "szkarłatnego sprintera".
Barry Allen jest policyjnym technikiem kryminalnym, który w wyniku wypadku z udziałem pioruna i chemikaliów dostał takiego...
2016-06-20
Punkt krytyczny
W tym miesiącu prezentowałem już komiks od Marvela, więc teraz pora na konkurencję, czyli DC.
Barry Allen budzi się i od razu zauważa, że coś z jego otoczeniem jest nie tak, a on sam został pozbawiony swoich mocy. Powoli zaczyna też zapominać, że kiedykolwiek je miał. Do tego w Europie trwa wojna pomiędzy Amazonkami a armią Aquamana. Musi jak najszybciej znaleźć odpowiedzi - inaczej na zawsze zostanie w świecie bez "szkarłatnego sprintera".
Raz na jakiś czas w komiksowych uniwersach mają miejsce wydarzenia, po których bohaterowie przechodzą gruntowne zmiany. Dla DC takim było właśnie to przedstawione w "Punkt krytyczny".
Początek komiksu to lekkie wprowadzenie do historii - przedstawienie znanego świata. Potem następuje gwałtowna zmiana - Kapitan Chłód okazuje się być szanowanym Obywatelem Chłodem, Barry mało nie łamie sobie karku spadając ze schodów kiedy orientuje się, że nie ma swojego pierścienia, a ponadto spotyka swoją matkę, która (według jego wspomnień) nie powinna żyć. Im dalej w las, tym więcej drzew - jak mówi stare powiedzenie. Zmianie uległ cały świat - Liga Sprawiedliwości nie istnieje, armia Aquamana walcząc z Amazonkami zrównała z ziemią sporą część zachodniej Europy, a o Człowieku ze Stali nikt nie słyszał. Dla osób zaznajomionych z komiksami DC jest to spora zmiana. Problemem jest tylko to, że samo wydarzenie miało miejsce na łamach kilku serii (dla poszczególnych bohaterów), a tu dostajemy tylko część wspólną, przez co można odnieść wrażenie, że akcja jest poszarpana a wątki pojawiają się i znikają bez powiązania z innymi. Nie ułatwia to lektury, a dla osób, które, tak jak ja, interesują się tylko wybranymi komiksami jest to już zdecydowane utrudnienie. Fabuła mimo to broni się sama. Twórcy wybrali postać Flasha jako centralnego bohatera ze względu na jego historię. Nie do końca pogodził się ze śmiercią matki, co w połączeniu ze zdolnością cofnięcia się w czasie daje ciekawe możliwości zmiany istniejącego status quo. Można pokazać zupełnie nowy świat i "pobawić" się postaciami, nawet tymi kanonicznymi (Superman z tego kontinuum jest zupełnym przeciwieństwem tego nam znanego). Barry w końcowej części staje przed najważniejszym wyborem - poświęcić siebie czy też zignorować zmiany i pozwolić sobie zapomnieć. Powiem szczerze, że gdybym był w takiej sytuacji to miałbym sporą zagwozdkę. Na szczęści takie rzeczy tylko w komiksach, więc nie muszę się przejmować.
Strona graficzna jest dobra, choć bardziej mi się podoba ta z "Flash. Cała naprzód". Jako, że komiks został wydany jako część "DC Deluxe" to otrzymaliśmy tutaj bardzo dobry papier oraz twardą okładkę z obwolutą. Szkoda tylko, że sama okładka przypomina standardową oprawę pracy dyplomowej - jest czarna z tłoczonym napisem. Dodatkowo dostajemy szkice koncepcyjne oraz alternatywne wersje okładek poszczególnych zeszytów.
Podsumowując - ciekawa historia wykorzystująca motyw podróży w czasie i odpowiedzialności za jego zmianę. Nowe podejście do znanych bohaterów i postawienie ich przed trudnymi wyborami pozwala na inne spojrzenie na znane sprawy.
http://czytalski.pl
Punkt krytyczny
W tym miesiącu prezentowałem już komiks od Marvela, więc teraz pora na konkurencję, czyli DC.
Barry Allen budzi się i od razu zauważa, że coś z jego otoczeniem jest nie tak, a on sam został pozbawiony swoich mocy. Powoli zaczyna też zapominać, że kiedykolwiek je miał. Do tego w Europie trwa wojna pomiędzy Amazonkami a armią Aquamana. Musi jak najszybciej...
Koncert krwi
To zaczyna być powoli jakimś standardem - co miesiąc jakaś książka Mroza jest na moim blogu. Ale co poradzić, skoro autor pisze szybciej niż ktokolwiek.
Jedno z opolskich przedszkoli staje się celem ataku. Zamachowiec przetrzymuje dzieci i przedszkolanki, ale nikt nie wie jakie są jego zamiary i żądania. Do sprawy włącza się Gerard Edling - specjalista od komunikacji niewerbalnej i były prokurator.
Behawioryzm - kierunek w psychologii głoszący, że przedmiotem badań psychologicznych może być tylko dostrzegalne zachowanie się ludzi lub zwierząt (Słownik języka polskiego PWN, Warszawa 2007, str. 45).
Dotychczas termin "behawiorysta" był głównie stosowany w odniesieniu do osób zajmujących się rozwiązywaniem problemów z zachowaniem psów i kotów. Remigiusz Mróz zmienia to czyniąc bohaterem swojej książki byłego prokuratora, który w swojej pracy opierał się o kinezykę, czyli naukę badającą komunikację niewerbalną. Ilość informacji, które w naszym codziennym życiu przekazujemy nie do końca świadomie poprzez "mowę ciała" określa się nawet na około 60-70%. Im dłużej z kimś przebywamy tym lepiej potrafimy rozpoznać tak zwane "mikroekspresje", które pokazują czy istniej zgodność między słowami wypowiadanymi a rzeczywistymi intencjami. W książce Edling wykorzystuje je do zbudowania portretu psychologicznego, mającego mu pomóc pokonać przeciwnika w grze, której zasad nie zna. Czytelnik wraz z nim powoli zagłębia się w relację, której Gerard się opiera, ale jednocześnie pcha się w nią powodowany niezdrową ciekawością. Nie jest dla niego ważne, że poświęci wszystko, a "Kompozytor" spowoduje, że przekroczy granicę zza której nie ma już powrotu.
Sama postać "Kompozytora" jest ciekawie skonstruowana. Napędzany spaczonym poczuciem misji, wykorzystuje zbrodnie w taki sposób, aby społeczeństwo potwierdziło jego prawo do ich popełniania. Każda z nich jest zobrazowaniem jakiegoś dylematu, który większość studentów kierunków humanistycznych przerabiała w trakcie zajęć (notabene stąd autor wziął pomysł na książkę). W trakcie lektury kilka razy jesteśmy stawiani przed pytaniem "jak ja bym się zachował w danej sytuacji?". I na nic się nie zda mówienie, że nic bym nie zrobił, bo to także jest dokonanie wyboru.
Główny bohater też jest nietuzinkowy - ma swoją ciemną przeszłość, która zaważyła na jego obecnej sytuacji. Stracił przez to wszystko - dosłownie i w przenośni. Jest również purystą językowym, co jest niezwykle znaczącym faktem w miarę rozwoju fabuły.
Oczywiście Mróz nie byłby sobą, gdyby w trakcie lektury nie zaserwował kilku zwrotów akcji, ale ten z Gliwic to naprawdę trudno było mi strawić, choć wiem, że miał uzasadnić zakończenie. A jest ono odważne, choć docierając do niego wiedziałem, że są tylko dwie drogi wyjścia z sytuacji.
Większość opinii, które można znaleźć na temat "Behawiorysty", twierdzi, że jest to najlepsza książka Mroza. Ja mogę powiedzieć, że jest to jego najlepsza z tych, które przeczytałem (a zostały mi cztery). Po skończeniu lektury watki z książki długo siedziały mi w głowie nie pozwalając zasnąć. Dodatkowo autor dołożył kilka krwawych opisów, które nieźle mogą podziałać na wyobraźnie.
Podsumowując - polecam wielbicielom kryminałów, zarówno tych bardziej sensacyjnych, jak i psychologicznych, gdyż znajdziecie tu oba te nurty w dobrych proporcjach.
http://czytalski.pl
Koncert krwi
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toTo zaczyna być powoli jakimś standardem - co miesiąc jakaś książka Mroza jest na moim blogu. Ale co poradzić, skoro autor pisze szybciej niż ktokolwiek.
Jedno z opolskich przedszkoli staje się celem ataku. Zamachowiec przetrzymuje dzieci i przedszkolanki, ale nikt nie wie jakie są jego zamiary i żądania. Do sprawy włącza się Gerard Edling - specjalista od...