Mało znany w Polsce bohater Marvela i nie spodziewałem się tak dobrego zbioru zeszytów w tym zestawieniu. Mamy tutaj pierwszy zeszyt z wprowadzeniem bohatera z 1978 r. napisanego i narysowanego przez króla Kirbiego, którego fabuła jeszcze lekko kuleje, ale potem mamy dwa zeszyty z Marvel Team One gdzie nasz bohater poznaje innego nieszczęśliwego robota Jokastę i jest to wstęp do czteroczęściowej opowieści o naszym bohaterze którego odnajdują złomiarze w roku 2020. Komiks powstał w 1985 r. więc ten rok 2020 jest jakby skok milenijny. Mamy tutaj kupę robotów, motory czy samochody latające. Ale tak naprawdę chodzi o fabułę i rysunki. To stoi na bardzo wysokim poziomie. Bawiłem się przy tym bardzo dobrze i ta część pozytywnie mnie zaskoczyła.
Po komiksy sięgnąłem bardzo późno w moim czytelniczym życiu. Zawsze uważałem, że jest to medium, po które sięgają dzieciaki, którym szkoda czasu na poważne powieści. Że to głównie super-bohaterskie historie powielane setki razy w innych szatach graficznych. Jak to zwykle bywa, pod głównym nurtem, zawsze znajduje się coś więcej. Tak trafiłem na powieść graficzną „Potwory” Barry Windsor-Smith.
Dokończona po 20 latach i wydana w 2021 powieść graficzna, mieści się na 370 stronach, co w nomenklaturze komiksowej uważane jest za historie o gigantycznych rozmiarach.
Historia rozpoczyna się od Bobby Baileya, który nie mając żadnych perspektyw ani rodziny chce zapisać się do wojska. Sierżant McFarland, niewiele sobie myśląc, korzysta z okazji, że rekrut nie ma bliskich osób i zapisuje go do eksperymentalnego projektu „Prometeusz”. Od tego momentu historia zatacza coraz większe kręgi, narracyjnie zaczyna obejmować dzieciństwo Bobbiego, historię jego rodziców czy nawet młodość sierżanta McFarlanda.
Polecam mój profil na Instagramie @kultura_ltd