Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: ,

No co ja mogę powiedzieć, taka moja guilty pleasure, nie samym Dostojewskim czlowiek zyje xD
Ciag dalszy życia laseczek (no dobra, nie wszystkie), które za pieniądze są zdolne do największego poniżenia i nadstawiania drugiego policzka.
Cieszy, gdy główna bohaterka wychodzi z bagna, ucierając niektórym nosy.
W swojej kategorii nie najgorsza.

No co ja mogę powiedzieć, taka moja guilty pleasure, nie samym Dostojewskim czlowiek zyje xD
Ciag dalszy życia laseczek (no dobra, nie wszystkie), które za pieniądze są zdolne do największego poniżenia i nadstawiania drugiego policzka.
Cieszy, gdy główna bohaterka wychodzi z bagna, ucierając niektórym nosy.
W swojej kategorii nie najgorsza.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Tresc sama w sobie swietna, przybliża całkowicie inne realia życia. Niesamowita praca wykonana przez autorke, ktora przez naście lat żyła w niesamowicie odmiennej kulturze. I to żyła bez mrugnięcia okiem, wolna od uprzedzeń i ocen.

Ale forma? Meczaca. Wielokrotne powtórzenia tych samych informacji, ale na inne sposoby, cytowanie wypowiedzi kobiet, by przez następnych kilka stron, nie wiem, tłumaczyć ich slowa, chociaż byly zrozumiale? No i znowu wtrącić to, co było opisywane 5 stron wcześniej. Do tego kilkulinijkowe przypisy w samym tekście (i do tego na końcu ksiazki) sprawiające, ze tekst byl malo przejrzysty. Mam problem z zakwalifikowaniem tej pozycji; taka praca naukowa, która chce być książką.

Tresc sama w sobie swietna, przybliża całkowicie inne realia życia. Niesamowita praca wykonana przez autorke, ktora przez naście lat żyła w niesamowicie odmiennej kulturze. I to żyła bez mrugnięcia okiem, wolna od uprzedzeń i ocen.

Ale forma? Meczaca. Wielokrotne powtórzenia tych samych informacji, ale na inne sposoby, cytowanie wypowiedzi kobiet, by przez następnych...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Słabo, słabo, bardzo słabo. Ocena 3/10 tylko za te kilka opisów przypadków medycznych. Ktos powie: nie samą medycyna czlowiek żyje, trzeba odreagować. Tak, trzeba odreagować. Ale jeżeli odreagowywanie to bycie cynicznym alkoholiko-ćpuno-dupkiem z kompleksami, to może warto poszukać pomocy u profesjonalisty, zamiast drzeć skierowania od niego?

Słabo, słabo, bardzo słabo. Ocena 3/10 tylko za te kilka opisów przypadków medycznych. Ktos powie: nie samą medycyna czlowiek żyje, trzeba odreagować. Tak, trzeba odreagować. Ale jeżeli odreagowywanie to bycie cynicznym alkoholiko-ćpuno-dupkiem z kompleksami, to może warto poszukać pomocy u profesjonalisty, zamiast drzeć skierowania od niego?

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

"Pani psycholog miała do mnie kilka zastrzeżeń...ale nikt jej nie brał na poważnie." Autor też nie wziął, a powinien. Od początku opisywał siebie jako osobę, która niekoniecznie radzi sobie sama ze sobą, a porwał się na udzielanie pomocy innym. Książka wypełniona jego zalami, malkontenctwem, mizantropią, nieradzeniem sobie z uczuciami - i okej, gdyby pozycja od razu była reklamowana jako "smutna książeczka o smutnych przeżyciach smutnego człowieka", a nie była. To mocno niepokojące, gdy w niedoskonałym systemie pracują jednostki, które nigdy nie powinny się w nim znaleźć. Reasumując; nie olewajcie opinii psychologa, bo możecie zrobić krzywdę sobie, innym i czytelnikom, jeśli wpadniecie na pomysł przelania swoich frustracji na papier).

"Pani psycholog miała do mnie kilka zastrzeżeń...ale nikt jej nie brał na poważnie." Autor też nie wziął, a powinien. Od początku opisywał siebie jako osobę, która niekoniecznie radzi sobie sama ze sobą, a porwał się na udzielanie pomocy innym. Książka wypełniona jego zalami, malkontenctwem, mizantropią, nieradzeniem sobie z uczuciami - i okej, gdyby pozycja od razu była...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Zanim zaczynam czytać tego typu książki zawsze mówię sobie; ot, kolejny zbiór historii innych ludzi, autor poszedł na łatwiznę, co w tym trudnego, żeby sklecic książka z życiem innych. A potem biję się czytnikiem po głowie :D "Pudło" czyta się świetnie; autorka jest debiutantką, ale w fantastyczny sposób połączyła tych "innych ludzi" w całość. Na każdej ze stron widać jej zaangażowanie w tworzenie - żadne tam suche odbębnienie wizyt, spisanie rozmów po łebkach. Bardzo przyjemny w odbiorze warsztat. A czytnik nie ucierpiał :)

Zanim zaczynam czytać tego typu książki zawsze mówię sobie; ot, kolejny zbiór historii innych ludzi, autor poszedł na łatwiznę, co w tym trudnego, żeby sklecic książka z życiem innych. A potem biję się czytnikiem po głowie :D "Pudło" czyta się świetnie; autorka jest debiutantką, ale w fantastyczny sposób połączyła tych "innych ludzi" w całość. Na każdej ze stron widać jej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Nudy. Grafomania.Przegadana. Przewidywalna. Banalna. Akcja wartka niczym prąd krwi o hematokrycie milion.
W porównaniu do poprzednich książek autora - porażka, strata czasu.
Albo po prostu nie jarają mnie thrillery psychologiczne z jednym bohaterem 🤷‍♀️

Nudy. Grafomania.Przegadana. Przewidywalna. Banalna. Akcja wartka niczym prąd krwi o hematokrycie milion.
W porównaniu do poprzednich książek autora - porażka, strata czasu.
Albo po prostu nie jarają mnie thrillery psychologiczne z jednym bohaterem 🤷‍♀️

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Ponadczasowa. Automatyczne powinna przychodzić na adres każdego domu, w którym będą/są dzieci.

Ponadczasowa. Automatyczne powinna przychodzić na adres każdego domu, w którym będą/są dzieci.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Spoiler alert. Nie mam pojęcia, co mnie podkusilo, aby przeczytać tę książkę. Chyba blurb, który jak zwykle wiele obiecał, ale nie wytrzymał konfrontacji... Historia jest tak do bólu płytka, tak śmieszna, że aż smutna. W bardzo dużym skrócie: była sobie lasia, Michalina, która od dawna kochała Allana, popapranego emocjonalnie chłopczyka. I tak orbitują wokół siebie; ona go kocha, on ma ją w zasadzie w poważaniu, za którymś pójściem do łóżka ona już nie chce być dla niego nikim, więc idzie sobie do domu. Tam poznaje Maćka, kocha go, rozplywa się nad jego czułością, ale no Allan jest taki niezwykły, że cyklicznie ląduje w jego łóżku. Cyklicznie się również denerwuje, że ma ją gdzieś. Potem przewija się kilku innych facetów, ale no Allan, wielka i niespelniona miłość rzutuje na wszystkie związki. I w ogóle jaka główna bohaterka jest smutna i ma depresję i nic jej nie bawi, bo Allan...

Spoiler alert. Nie mam pojęcia, co mnie podkusilo, aby przeczytać tę książkę. Chyba blurb, który jak zwykle wiele obiecał, ale nie wytrzymał konfrontacji... Historia jest tak do bólu płytka, tak śmieszna, że aż smutna. W bardzo dużym skrócie: była sobie lasia, Michalina, która od dawna kochała Allana,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Ciekawe informacje podane w nudny sposób. Tego otruli tym w roku tym, tamta chciała otruc tamtą tym i wtedy, bla, bla, bla. Każdy rozdział taki sam, czasem inna trucizna, inni śledczy, inne metody, ale w gruncie rzeczy po kilku rozdziałach można uznać, że przeczytało się już całą książkę.

Ciekawe informacje podane w nudny sposób. Tego otruli tym w roku tym, tamta chciała otruc tamtą tym i wtedy, bla, bla, bla. Każdy rozdział taki sam, czasem inna trucizna, inni śledczy, inne metody, ale w gruncie rzeczy po kilku rozdziałach można uznać, że przeczytało się już całą książkę.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

"Ciężko się czytało...nie mogłem dobrnąć do końca...gubiłam się..." Takie opinie o nowej książce Pana Mroza można również spotkać. I wiecie co? One są najlepsze. Tak, ta książka jest inna, tematyka całkiem nowa u autora, ale doskonale odtworzył to, co się dzieje przy opisywanym problemie. Psychologicznym, a a nawet psychiatrycznym. Mam wrażenie, że ta książka to nie tylko historia kilku bohaterów, ale całościowo świetne studium przypadku, które czytelnikowi pozwala się poczuć jak pacjent z zaburzeniami. Zostawia zamęt, zostawia dezinformację i pytania, czy nie patrzę tylko na cienie.

"Ciężko się czytało...nie mogłem dobrnąć do końca...gubiłam się..." Takie opinie o nowej książce Pana Mroza można również spotkać. I wiecie co? One są najlepsze. Tak, ta książka jest inna, tematyka całkiem nowa u autora, ale doskonale odtworzył to, co się dzieje przy opisywanym problemie. Psychologicznym, a a nawet psychiatrycznym. Mam wrażenie, że ta książka to nie tylko...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Gruba książka, kusząca kryminalnym habitatem. No i pani Puzyńska zrobiła sobie z nią zdjęcie, więc w zupełności wystarczyło mi to za rekomendację :D

*Zanim zasugerujesz się moją recenzją przejdź do jej ostatniego akapitu :D

Dostajemy knigę traktującą o polskich wyższych sferach; biznesmenach, celebrytach, modnych miejscach, bohemie artystycznej; słowem o ludziach, którzy z braku laku wyskakują sobie na sushi, a kawę piją tylko ze Starbunia. Spłycone? Może troszeczkę.
W tle tego wszystkiego autorka uraczyła nas morderstwem – i to nie byle jakim! Prostym tylko z początku, a że te ponad 800 stron trzeba było zapełnić, więc wszystko się strona po stronie komplikuje. Ale nic to, nie mamy się czym martwić – do akcji wkracza główna bohaterka książki; Pola Białohorska, redaktorka ekskluzywnego pisma (bo pisze tam o wernisażach, kulturze i luksusowych szminkach).
Młoda dziewczyna, która z przyczyn osobistych wróciła z Nowego Jorku, gdzie miała świetną pracę w banku. I dużo pieniędzy. I w ogóle Harvard skończyła! Ale co tam, obecnie spełnia się pisząc o ekskluzywnych kosmetykach. Główna bohaterka może drażnić. I drażni. Niech ma tę kasę, niech ma drogie mieszkanie i wpływowych rodziców – nic nam do tego. Ale co jakiś czas zarzeka się, że nie jest rozpieszczoną córeczką tatusia i chce być niezależna. Jednocześnie jednak wtrąca, że pieniędzmi przejmować się nie musi. Że nie jest oderwaną od rzeczywistości laleczką, ale weekendy spędza na kupowaniu kilku par butów i co parę dni lata do kosmetyczki. Że nie będzie korzystać z pozycji ojca, ale jeśli tylko ktoś nie chce z nią rozmawiać, to zaraz daje do zrozumienia, że pan tatuś byłby bardzo niepocieszony, gdyby dowiedział się o takim afroncie w kierunku swojej córuni. I w ogóle jest "mega" zadowolona z siebie i dobrze wygląda – super, gratuluję. Ale czy trzeba to wtrącać co -naście stron?
Żeby jednak nie okazało się, iż tak w zasadzie Pola nie ma nic do zaoferowania i toczy nudne życie, to odkrywa w sobie żyłkę detektywa. Lata po mieście w drogich ciuchach, nachodząc bogatych ludzi i przypierając ich do muru swym błyskotliwym umysłem. Wydzwania, nachodzi, wypytuje. Ale! Jak sama przyznaje – stara się śledztwo prowadzić dyskretnie. Pewnie, nikogo nie dziwi latająca po Warszawie kobietka, której nazwisko wszyscy znają. Nikogo.
Często również siada "w ulubionej niszy okiennej w kuchni",żeby z "naparzoną" kawą móc spokojnie poddać analizie to, czego się dowiedziała. Dochodzi do wielu różnych wniosków, dokonuje niesamowitej syntezy danych i co rusz wpada na genialne rozwiązania zagadki. Co z tym dalej zrobić? Nic prostszego. Ma kumpla policjanta – Bartka. Bartek już raz nieopatrznie poprosił ją o pomoc w swym śledztwie (no zaciął się chłopak i sam poradzić sobie nie umiał...), co Pola teraz skwapliwie wykorzystuje i szantażuje go tym, gdy nie chce jej wyjawić szczegółów śledztwa w sprawie morderstwa Wojnowicz. Nie chcesz mnie wpuścić na miejsce zdarzenia? Dobrze, łaski bez – ale twój szef będzie niezadowolony, bo.... Nie chcesz mi załatwić widzenia z podejrzanym? Jasne, nie ma sprawy – ale twój szef będzie... Nie chcesz powiedzieć, jak idą postępy? No problemo – szkoda tylko, że twój szef... No i co ten biedny Bartuś ma zrobić? No nic innego, jak załatwiać jej wszystko, czego sobie królewna zażyczy. Bo przecież może wylecieć z pracy, jeśli stary dowie się o poprzednim udziale Poli w śledztwie...ale nie przeszkadza mu to w tym, aby dopuścić ją do nowej sprawy. Porażająca konsekwencja.
I skoro Pola tak uwielbia siadać z "naparzoną" kawką w "ulubionej niszy okiennej w kuchni", to może dobrze by było, aby na rozmyślania poświęciła jednak więcej czasu? Jej rozwiązania zagadki co rusz rzucają podejrzenie na kogoś innego. Ten zabił, bo..., a nie – czekaj, nie ten, tylko ta, bo...A może to jednak ci zabili, ponieważ...? A Bartek, jak ten idiota, lata tam, gdzie mu królewna wskaże paluszkiem. Średni obraz policji, średni.
Mamy więc obraz "superwomen", dziewczyny, która niczego się nie boi. Bo przecież jest taka "ciekawska", więc nikogo nie powinno dziwić, że ma prawo zadawać niewygodne pytania. Nie zwraca uwagi na ryzyko, nie przejmuje się pogróżkami; no bo przecież cóż mogłoby się zdarzyć akurat jej, a że trup zaczyna ścielić się gęsto, to też się tym nie przejmuje. Nie ona! Ktoś podejrzany chce się z nią spotkać na peryferiach w środku nocy i ma być sama? Jasne, już biegnę, będę za 10 minut!
Pomimo to Pola daje się lubić, nie można jej odmówić inteligencji, przenikliwości, własnych problemów. Gdyby tylko była podana w bardziej strawnej formie ;)

To wszystko może zepsuć przyjemność z czytania. Może zniechęcić, ale na szczęście tego nie czyni. Mimo wszystko otrzymujemy ciekawą historię z zaskakującymi wydarzeniami, a cała intryga jest bardzo dobrze skonstruowana i opisana. Czasem tylko męczą wcześniej wspomniane sprawy i bzdurne elementy, których absurdalność poraża.
Jeżeli to wszystko Cię nie zrazi, to naprawdę warto przeczytać książkę do końca. Koniec jest oszałamiający.


A teraz, wybaczcie. Idą usiąść w ulubionej niszy okiennej w kuchni :)

Gruba książka, kusząca kryminalnym habitatem. No i pani Puzyńska zrobiła sobie z nią zdjęcie, więc w zupełności wystarczyło mi to za rekomendację :D

*Zanim zasugerujesz się moją recenzją przejdź do jej ostatniego akapitu :D

Dostajemy knigę traktującą o polskich wyższych sferach; biznesmenach, celebrytach, modnych miejscach, bohemie artystycznej; słowem o ludziach, którzy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Nie była to moja pierwsza książka Simmonsa, ale akurat ta jest dla mnie naprawdę wybitna. Niesamowite oddanie szczegółów, ogrom wiedzy, którą autor musiał przyswoić, aby wiernie opisać realia morskiej katastrofy.
Przeczytałam tę książkę jakiś czas temu, ale do tej pory jest mi zimno i z niepokojem reaguję na białe stworzenia większe od ratlerka ;)

Nie była to moja pierwsza książka Simmonsa, ale akurat ta jest dla mnie naprawdę wybitna. Niesamowite oddanie szczegółów, ogrom wiedzy, którą autor musiał przyswoić, aby wiernie opisać realia morskiej katastrofy.
Przeczytałam tę książkę jakiś czas temu, ale do tej pory jest mi zimno i z niepokojem reaguję na białe stworzenia większe od ratlerka ;)

Pokaż mimo to


Na półkach:

Stanowczo jest to cięższa, mroczniejsza część niż poprzednie. Nie chodzi o sam klimat, chociaż śmierć Pani Komisarz powoduje niezły zamęt w historii (no bo jak to tak…?!).
Widać pewne zmiany w kreacji głównych bohaterów, chociaż są bardzo nierówne. Emilia – wiadomo, ból i cierpienie po stracie dziecka, ale mam wrażenie, że nie ma jakiejś większej głębi w jej psychice. Weronika Nowakowska – na początku serii odnosiło się wrażenie, iż to ona będzie grać pierwsze skrzypce. Może i jeszcze zagra, ale na chwilę obecną jest postacią dodaną na doczepkę, bez której książka spokojnie może się obejść.
Największa zmiana nastąpiła u Daniela. Już nie jest miłym i dobrze wychowanym „misiaczkiem” z nadprogramowymi kilogramami tu i ówdzie. Facet, który powoli się stacza, staje się tępym kafarem, który odarł słowo „wkur*ienie” z całego jego wyraźnego brzmienia, przez nadmierne nim szastanie...Tak, może to nieco razić, bo urwy sypią się gęsto, często i stają się po pewnym czasie męczące. Nie wiem czy to po prostu brak znajomości innych zabiegów czy działanie celowe mające pokazać degenerację mężczyzny, który za wieloma rzeczami już się nie przejmuje. A okazuje się, że to przecież dopiero początek jego problemów.
Ogólnie – kolejna część serii, oczywiście dobrze napisana, ciekawa intryga z plotem historycznym. Nic poniżej poziomu, do którego przyzwyczaiła nas Pani Puzyńska. Mam wrażenie (nadzieję), że to dopiero interludium do serii w serii, gdyż kolejna część zapowiada się bardzo ciekawie.

Stanowczo jest to cięższa, mroczniejsza część niż poprzednie. Nie chodzi o sam klimat, chociaż śmierć Pani Komisarz powoduje niezły zamęt w historii (no bo jak to tak…?!).
Widać pewne zmiany w kreacji głównych bohaterów, chociaż są bardzo nierówne. Emilia – wiadomo, ból i cierpienie po stracie dziecka, ale mam wrażenie, że nie ma jakiejś większej głębi w jej psychice....

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Uczciwie przyznam, że nie znałam „Stanów” z tej pruderyjnej strony, gdzie pocałunek w miejscu publicznym własnej żony może wywołać niezadowolenie kompletnie obcych ludzi. Nie zdawałam sobie sprawy z ogromnego znaczenia, jakie mieli imigranci na początku rozwoju kraju. Nie spodziewałam się, jak przedmiotowo mogą być traktowane sieroty.
Jest to powieść bardzo mocno obyczajowa, w której przeplata się mnóstwo wątków. Od realiów pracy kobiety-chirurga, problemu rasizmu, hipokryzji i ogromnej bigoterii, po walkę o godność kobiet w najbardziej podstawowej sprawie.
Jest trochę romansu, trochę dramatu, nieco horroru, ale i często można natknąć się na komedię. I tu zaczyna się mój kłopot...
Książka jest gruba, pokaźna – autorka machnęła tomiszcze o ponad ośmiuset stronach i chyba gdy się połapała, co za opasła kniga jej wyszła uznała, że zakończy wszystko na szybko, bo jeszcze nikt jej tego nie wyda, albo ludzi przerazi rozmiar wyzwania. Jeżeli tak było (bo nie chce mi się wierzyć, że urwanie głównych wątków było świadomie planowane), to niestety książka dużo przez to straciła. Na końcu zostajemy z rozgrzebanymi wątkami (właściwie wszystkimi…), z niedosytem i lekką złością, że zostawiono czytelnika w zawieszeniu. Książka mogłaby spokojnie jeszcze się rozrastać, aby kulturalnie zakończyć to, co się zaczęło...chyba, że planowany jest tom drugi i nie jestem tego świadoma.
Ogólne wrażenie – pozytywne. Ciekawy misz-masz kilku spraw, nowe spojrzenie na amerykański sen(s), dla niektórych z pewnością pewne elementy będą bardzo szokujące, ale to dobrze – książka niepokojąco przypomina teraźniejsze zakusy polityczne na sprawy kobiet, więc może część ludzi inaczej spojrzą na pewne sprawy po tej lekturze.

Uczciwie przyznam, że nie znałam „Stanów” z tej pruderyjnej strony, gdzie pocałunek w miejscu publicznym własnej żony może wywołać niezadowolenie kompletnie obcych ludzi. Nie zdawałam sobie sprawy z ogromnego znaczenia, jakie mieli imigranci na początku rozwoju kraju. Nie spodziewałam się, jak przedmiotowo mogą być traktowane sieroty.
Jest to powieść bardzo mocno...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Jeżeli lubisz klimaty typu "Duma i uprzedzenie", to śmiało możesz zaznajomić się z historią Armadale.
Momentami może być nieco nużąca; zwłaszcza, gdy jeden z głównych bohaterów zaczyna jęczeeeeć, narzeeeekać i w ogóle losie, och okrutny losie i ty, fatum, też przeciwko mnie... Ale! Ale wraz z rozwojem akcji okazuje się, że te jojczenia były bardziej niż uzasadnione.
Ciekawa, dość niespotykana intryga, która z początku może wydawać się nieco zagmatwana. Bardzo dobrze stworzona postać głównej złej, prawdziwej femme fatale, do której może nie pałałam zbytnią miłością, ale z pewnością podziwiałam za spryt...w zasadzie byłaby wielkim człowiekiem w Anglii wieku XIX, gdyby tylko była mężczyzną.
Polecam każdemu, kto lubi pokręcone historie, zaskakujące zwroty akcji i lubi mieć poczucie, że sprawiedliwości stało się zadość.
U mnie był to typowy strzał w ciemno; o, fajna okładka, gruba – bieremy. Nie zawiodłam się.

Jeżeli lubisz klimaty typu "Duma i uprzedzenie", to śmiało możesz zaznajomić się z historią Armadale.
Momentami może być nieco nużąca; zwłaszcza, gdy jeden z głównych bohaterów zaczyna jęczeeeeć, narzeeeekać i w ogóle losie, och okrutny losie i ty, fatum, też przeciwko mnie... Ale! Ale wraz z rozwojem akcji okazuje się, że te jojczenia były bardziej niż...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Czytanie tego jest mordęgą. Już lepiej zabrać się za "Krzyżaków"...
Nie chodzi mi o dziwne ułożenie tekstu, dziesiątki pustych kartek, przypisy do przypisów (!) - sama treść, to, o czym książka traktuje ma potencjał, jest ciekawą historią, która złożona w inny sposób na pewno by zaciekawiła. Ale wyszło, co wyszło, coś jak mocno naćpany wieszcz narodowy dorwał się do maszyny do pisania.
Jeżeli czytasz książki, aby odpocząć i zrelaksować się psychicznie, to omijaj tę pozycję szerokim łukiem. Potencjał zaprzepaszczony tak dziwną kompozycją, tak nieciekawymi (a na siłę mrocznymi i tajemniczymi) wstawkami, że aż się odechciewa.

Czytanie tego jest mordęgą. Już lepiej zabrać się za "Krzyżaków"...
Nie chodzi mi o dziwne ułożenie tekstu, dziesiątki pustych kartek, przypisy do przypisów (!) - sama treść, to, o czym książka traktuje ma potencjał, jest ciekawą historią, która złożona w inny sposób na pewno by zaciekawiła. Ale wyszło, co wyszło, coś jak mocno naćpany wieszcz narodowy dorwał się do...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

„Dirty pool, old man. I like it!"
Gomez Addams

Tyle można napisać na temat blurba znajdującego się z tyłu książki. Zachęcająca jego treść, ciekawy tytuł – spoko, pięć dych mogę dać.
Ale wcale nie like it.

Nie wiem, kto pisał „zachętę” tej książki, ale znowuż obiecano mi coś, czego nie otrzymałam. Nie spodziewam się, że blurb będzie mocno prawdziwy, naprawdę doceniam kreatywność opisu, ale luuudzie… Nie róbcie z czytelnika idioty, który kupił nie taką książkę, o której przeczytał z tyłu. Powtórzę; nie chcę płacić tylko za chwytliwy tytuł i blurba, bo na nich kończą się pozytywne słowa na temat tej książki.
Książki, która bardzo chciałaby być o czymś, ale niestety – jest po prostu o niczym. Sześćset stron grafomanii, udającej kontrowersję i nowatorskie podejście.
Gdy tylko któryś z wątków zaczyna wyglądać spójnie i obiecująco – boom headshot! – już po nim. Momentalnie coś innego go rozrywa/kończy, tylko po to, aby za kilka zdań znowu jednak powrócił, znowu zaciekawił i – boom (…)

Kilka pomysłów naprawdę ciekawych; koncepcja pełnego człowieka tworzonego przez chirurga plastyka, sama tematyka eksperymentów medycznych (i wtedy, i teraz), ale wszystko to zginęło pod zwałami setek niepotrzebnych liter, które zadusiły potencjał, a czytelnika zmusiły do zadowolenia się krótkimi wzmiankami o tym, na czym tak naprawdę miała się ta książka chyba opierać, co miało stanowić jej clue.
Przegadana, przesadzona, na silę gniewna (?), bezduszna, kontrowersyjna. Po prostu nudna.

Wymaga wiele samozaparcia, aby dobrnąć do końca...

„Dirty pool, old man. I like it!"
Gomez Addams

Tyle można napisać na temat blurba znajdującego się z tyłu książki. Zachęcająca jego treść, ciekawy tytuł – spoko, pięć dych mogę dać.
Ale wcale nie like it.

Nie wiem, kto pisał „zachętę” tej książki, ale znowuż obiecano mi coś, czego nie otrzymałam. Nie spodziewam się, że blurb będzie mocno prawdziwy, naprawdę doceniam...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Jedna z moich pierwszych książek Koontza, wzięta do ręki w zasadzie przez przypadek. Ot, „Odwieczny Wróg” był całkiem w porządku, więc sądziłam, że tematyka podobna; trochę strachu, trochę horroru.
Och, jakżem się myliła ;-)

Początek jest niezwykle bukoliczny. Piękne okoliczności przyrody, spokój, cisza, istna sielanka. Młode małżeństwo na wycieczce, cieszy się czasem spędzonym razem. Już na tym etapie można się trochę znudzić i zwątpić, ale wtedy właśnie Koontz raczy nas brutalnym ciosem w głowę i poczucie beztroski malowniczo rozpryskuje się na miliony elementów.
A potem jest jeszcze lepiej.
Panie, czego tu nie ma? Morderstwa, seks, ludzkie tragedie, ale i wola walki, siła ducha – wszystko elegancko doprawione sprawami nadprzyrodzonymi. Główny zły powieści – no zły, jak cholera, ale tym bardziej cieszą jego niepowodzenia i pstryczki w nos, którym hojnie obdarza go Karma :)
Podobnie, jak u Kinga – kilka wątków, kilka postaci, co w końcu gładko się łączy we wspólnym wątku i odkrywa przed nami całość i zmysł autora, który już na pierwszych stronach doskonale chyba wiedział, jak rozwinie i zakończy książkę. Wielowątkowość nie jest tu wadą; książka jest obszerna, mamy dużo czasu, aby zżyć się z bohaterami, wejść w ich życie i wybrać, po której stronie jesteśmy.
Mokniemy czy przechodzimy między kroplami?

Jedna z moich pierwszych książek Koontza, wzięta do ręki w zasadzie przez przypadek. Ot, „Odwieczny Wróg” był całkiem w porządku, więc sądziłam, że tematyka podobna; trochę strachu, trochę horroru.
Och, jakżem się myliła ;-)

Początek jest niezwykle bukoliczny. Piękne okoliczności przyrody, spokój, cisza, istna sielanka. Młode małżeństwo na wycieczce, cieszy się czasem...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Czy książka jest szokująca? Czy obnaża straszne sekrety III Rzeszy i poczynań spod znaku doktora Mengele?
Nie, a przynajmniej nie dla mnie. Nie oznacza to, że rechotałam radośnie w trakcie lektury, gdy kolejne dzieciaki znikały w złowieszczych pawilonach, nie kibicowałam Katchence, ale nie ma w tej książce nic ponadto, o czym wie (powinien wiedzieć?) przeciętnie zainteresowany historią człowiek.
Pokuszę się o stwierdzenie, pewnie mało popularne, że autor nawet spłycił temat, robiąc z tego „Przygody Adriana.” Chociaż może to tylko braki w mojej edukacji i nie widzę, że tak naprawdę Adrian jest postacią zbiorczą dla wszystkich tych, którzy w tak bestialski sposób stracili życie? Naciągane? Nie wiem.

Fakt faktem; osoby, który spędziły trochę czasu na poznaniu tej części historii II WŚ, poczytały coś dodatkowo, obejrzały filmy dokumentalne nie znajdą tu niczego, co uzupełniłoby ich wiedzę. Nie chcę umniejszać wagi tematu, nie twierdzę również, że winny się tam znajdować koszmarne zdjęcia i szczegółowe opisy, ale jak dla mnie trochę zbyt to wszystko zostało sfabularyzowane, przez co straciło na swej mocy.

Czy tragedię eksperymentów medycznych na ludziach trzeba było fabularyzować i tworzyć z tego średniej jakości powieść?

Czy książka jest szokująca? Czy obnaża straszne sekrety III Rzeszy i poczynań spod znaku doktora Mengele?
Nie, a przynajmniej nie dla mnie. Nie oznacza to, że rechotałam radośnie w trakcie lektury, gdy kolejne dzieciaki znikały w złowieszczych pawilonach, nie kibicowałam Katchence, ale nie ma w tej książce nic ponadto, o czym wie (powinien wiedzieć?) przeciętnie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Dlaczego nie ma tu ujemnych gwiazdek? Z ręką na sercu tej książce się należą.
Przeczytałam pierwszą część; a w zasadzie ją wymęczyłam, bo nie lubię besztać czegoś, czego nie znam. O samej treści, konstrukcji nie będę się wypowiadać – może to wina tłumaczenia? Nie wiem, nie mam aż takiej wiedzy, aby tu wyrokować.
Ale co do samej zawartości...
Dwójka głównych bohaterów – Anastazja i Christian.
Ona – niedorozwinięta panienka, stanowiąca zagrożenie dla samej siebie (ilość jej wypadków; wpadania na różne rzeczy itp. tłumaczyłoby chociaż jej niedorobienie...), która zatrzymała się gdzieś na etapie średnio rozgarniętej gimnazjalistki, dla której fotokomiks w Bravo to za dużo i zbyt wielki wysiłek dla mózgu. Niby chce, ale się boi. Niby się zgadza, ale jak już dostanie tego klapsa, zarzuca focha z przytupem i w ogóle ty brutalu, ty psycholu, ty zboku ty. Piękny przykład na to, że osoby niedorozwinięte psychicznie, bez świadomości siebie nigdy nie powinny brać się za BDSM.
On – wielki pan biznesmen, z nieprzepracowaną traumą z dzieciństwa, który uznał, że zamiast na psychoanalizę wyda kasę na pokój gier i zabaw, kupi kilka pejczy, pokrowców na oczy, brzęknie tu i tam kajdankami, a na ścianach walnie sobie czerwony dywan i wszystko będzie okej. Trauma zniknie, na świecie zapanuje pokój, a on stanie się w pełni dojrzałą i wartością jednostką.
A tu taki psikus.

Ja rozumiem, że w domyśle miała to być lektura dla zmęczonych prozą życia kur domowych, dla których nowiną tygodnia jest zmiana listonosza na dzielni. Rozumiem, że nie miało to być dzieło wybitne, wymagające od czytelnika czegoś więcej niż podstawy fizjologii. Ale autorce należy się bardzo duży kop za sprowadzenie trudnej tematyki BDSM do poziomu wymachiwania pejczem niczym packą na muchy. Zero głębszego wejścia w temat, chyba nawet nie skalała się opracowaniem psychiatrycznym dla idiotów w zakresie tej tematyki. Przez to otrzymaliśmy to, co otrzymaliśmy – piękny stereotyp osoby submisywnej, która jest taka, bo sama nie wie, czego chce, a przecież poddaństwo jest najłatwiejsze oraz równie piękny stereotyp osoby dominującej, która jest sadystą tylko dlatego, że ktoś ją w dzieciństwie przypalał kiepem. Nie wymagam dzieła naukowego, ale serio – sprowadzenie zawiłej, psychiatrycznej tematyki do tego gniota jest po prostu uwłaczające.

Jeżeli rajcują cię tandetne opisy stosunków – droga wolna. Jeżeli faktycznie chcesz poznać temat bez naukowych opracowań – już chociażby "Wenus w futrze" oferuje coś więcej, niż toto.

Dlaczego nie ma tu ujemnych gwiazdek? Z ręką na sercu tej książce się należą.
Przeczytałam pierwszą część; a w zasadzie ją wymęczyłam, bo nie lubię besztać czegoś, czego nie znam. O samej treści, konstrukcji nie będę się wypowiadać – może to wina tłumaczenia? Nie wiem, nie mam aż takiej wiedzy, aby tu wyrokować.
Ale co do samej zawartości...
Dwójka głównych bohaterów –...

więcej Pokaż mimo to