rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Witam serdecznie. Ostatnio wpadła mi w ręce kolejna książka Hugo Bettauera: "Prawo pięści". No to kilka zdań na jej temat:
Hugo Bettauer to niezwykle barwna i wielowymiarowa postać w literaturze. Jego twórczość w zasadzie została zapomniana, nie pojawiają się wznowienia książek, które w okresie międzywojennym miały wielotysięczne nakłady i były czytane przez masy. Tematy powieści Bettauera były często mocno prowokacyjne, poruszały treści erotyczne oraz polityczne. Miał równie wielu sympatyków, jak i zaciekłych wrogów. Dziś to już nie szokuje, w porównaniu do tego, co dziś piszą współcześni skandaliści, oczywiście.
"Prawo pięści" to inteligentny kryminał. Intryga zawiązana jest wokół tajemniczej śmierci dwóch dość osobliwych kobiet, z których jedna jest żoną milionera, a druga jej siostrą. Jesteśmy świadkami śledztwa prowadzonego w zasadzie równolegle: przez policjanta i dziennikarza, prywatnie zresztą przyjaciół. Łączy ich wspólne traumatyczne doświadczenie wojenne, które wiąże silniej niż więzy krwi. Akcja pełna jest fałszywych tropów, zwrotów akcji i intryg. Osadzona w realiach świata podnoszącego się po okrutnych doświadczeniach I wojny światowej, która wywarła ogromny wpływ na zarówno zachowania, jak i postrzeganie świata. Nawyki i umiejętności pozyskane w okopach kształtują życie i postawy głównych bohaterów. Nie mogę powiedzieć państwu jak się kończą perypetie głównych bohaterów, bo odebrałbym smak zaskoczenia z zakończenia książki. Wolta, którą funduje nam Hugo Beetauer jest naprawdę ... dużego kalibru.
Jeśli ktoś lubi ciekawe i inteligentne kryminały w stylu A.C. Doylea czy A. Christie, polecam.

Witam serdecznie. Ostatnio wpadła mi w ręce kolejna książka Hugo Bettauera: "Prawo pięści". No to kilka zdań na jej temat:
Hugo Bettauer to niezwykle barwna i wielowymiarowa postać w literaturze. Jego twórczość w zasadzie została zapomniana, nie pojawiają się wznowienia książek, które w okresie międzywojennym miały wielotysięczne nakłady i były czytane przez masy. Tematy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Witam,
właśnie jestem po lekturze "Mordercy kobiet" Hugo Bettauera. Cóż, mam słabość do tego typu literatury. Wychowałem się na opowiadaniach Poego i powieściach o Sherlocku Holmesie. Tu widzę sporo podobieństw. Tajemnica, żmudne poszukiwania rozwiązania, intrygująca fabuła i zaskakujące zakończenie... To lubię. Powieść Bettauera jest zbudowana podobnie. Dodatkowym plusem jest niezaprzeczalnie barwne tło pokazujące realia życia w Niemczech początku XX wieku. Ciekawa lektura zarówno pod względem poznawczym, jak i fabularnym.
Dzieło Bettauera opowiada o poświęceniu, do jakiego zdolny jest ambitny artysta. I o cenie, jaką gotów jest zapłacić, by zwrócić na siebie uwagę. Niespełniony i niedoceniany pisarz to dość popularny motyw literacki. W książce niemieckiego autora rozwinięty został bardzo oryginalnie i przewrotnie. Jak wiele można poświęcić dla uzyskania należnego miejsca pośród wybitnych? Czy ludzkie życie nie jest ceną zbyt wygórowaną? Wiele pytań rodzi się podczas lektury. Książka napisana została przez niezwykle barwnego autora. Biografia Bettauera może stanowić kanwę niejednego serialu. Wzloty i upadki, skandale i kontrowersyjne poglądy i zachowania. Bohater stworzony przez takiego autora nie może być tuzinkowy. I nie jest.
Opowiadanie treści książki nie ma sensu. Cały jej urok polega właśnie na przewrotności fabuły i zaskoczeniu czytelnika. Kim jest seryjny morderca młodych i samotnych kobiet? Jakie są motywy jego działania? Do czego doprowadzi budowana misternie intryga? To pytania, które znajdują rozwiązanie na końcu. Trzeba przeczytać, żeby się dowiedzieć. Nie zaczyna się obiadu od deseru.
Słowa uznania dla tłumacza powieści. Podjął się trudu przedstawienia współczesnemu polskiemu czytelnikowi ciekawej twórczości pisarza zupełnie zapomnianego. Pisarza, który w swoich czasach bulwersował, szokował zarówno swoim życiem, jak i poglądami. Miał grono wielbicieli, ale znacznie więcej wrogów. Tak zaciekłych, że za swoje poglądy i twórczość zapłacił cenę najwyższą. Dzięki, Panie Tłumaczu. Czekam na kolejne książki Bettauera.

Witam,
właśnie jestem po lekturze "Mordercy kobiet" Hugo Bettauera. Cóż, mam słabość do tego typu literatury. Wychowałem się na opowiadaniach Poego i powieściach o Sherlocku Holmesie. Tu widzę sporo podobieństw. Tajemnica, żmudne poszukiwania rozwiązania, intrygująca fabuła i zaskakujące zakończenie... To lubię. Powieść Bettauera jest zbudowana podobnie. Dodatkowym plusem...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Witam Państwa,
"Pamiętniki żołnierzy baonu Zośka" to książka, która towarzyszy mi od podstawówki. Czytałem ją dziesiątki razy w całości i setki we fragmentach. Młody człowiek potrzebuje autorytetów i szlachetnych wzorów. Takie dawała mi ta książka. Zapis wspomnień różnych uczestników Powstania, różnych wydarzeń, różnych ocen i wizji...Jeśli ktoś dziś chce dowiedzieć się czegoś o Powstaniu, niech pyta uczestników. A jeśli nie może zapytać osobiście - niech sięgnie po ich wspomnienia. Tam się dowie więcej, niż z naukowych opracowań. Pozna smak bólu, zwątpienia, dumy... Polacy to wielki naród i bardzo szlachetny. Szkoda, że widać to głównie w sytuacjach tragicznych. Książkę polecam z całego serca.

Witam Państwa,
"Pamiętniki żołnierzy baonu Zośka" to książka, która towarzyszy mi od podstawówki. Czytałem ją dziesiątki razy w całości i setki we fragmentach. Młody człowiek potrzebuje autorytetów i szlachetnych wzorów. Takie dawała mi ta książka. Zapis wspomnień różnych uczestników Powstania, różnych wydarzeń, różnych ocen i wizji...Jeśli ktoś dziś chce dowiedzieć się...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Kiedy czytałem po raz pierwszy - bałem się jak diabli. A że czytałem głównie wieczorami - bałem się podwójnie.
Minęło wiele lat. Człowiek stary robi się sentymentalny, więc co jakiś czas wraca do swoich ulubionych książek sprzed lat. No więc człowiek wrócił. I co? Straszne rozczarowanie.
Diagnoza? Albo się trochę wyrobiłem jako czytelnik, albo jest to książka "jednorazowa". Ciekawe czy inne książki Mistrza też bym tak odebrał przy drugim podejściu. Kiedyś może spróbuję. Ale się trochę zniechęciłem. Lepiej zapamiętać jako fajne, niż potem się rozczarować. To trochę jak z kotletem mielonym w barze na dworcu. Za pierwszym razem naprawdę smakuje...

Kiedy czytałem po raz pierwszy - bałem się jak diabli. A że czytałem głównie wieczorami - bałem się podwójnie.
Minęło wiele lat. Człowiek stary robi się sentymentalny, więc co jakiś czas wraca do swoich ulubionych książek sprzed lat. No więc człowiek wrócił. I co? Straszne rozczarowanie.
Diagnoza? Albo się trochę wyrobiłem jako czytelnik, albo jest to książka...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

U2... Po raz pierwszy usłyszałem w ogólniaku, to był "Pride (in the name...)". No i oczywiście mnie to powaliło. Pamiętam godzinne dyskusje, kto "jest lepszy": U2 czy Marillion? Ja inwestowałem w U2 i jak się okazało miałem rację.
Książka jest bardzo dobra. Opowiedziana własnymi słowami przez samych muzyków, czasem te same historie opowiadane przez różnych członków kapeli są różne. To fajnie, ja też często pamiętam coś zupełnie innego, niż inni, którzy w czymś tam uczestniczyli. Każdy zwraca uagę na inny drobiazg (albo i nie drobiazg) i potem ...jakbyśmy byli na różnych imprezach.
A książka jest napisana sprawnym językiem, co cenię. Czytam dużo książek mówiących o moich ulubionych wykonawcach i mam wrażenie, że większość z nich jest napisana bardzo pobieżnie i w złym stylu. A po dołożeniu do tego niechlujnej i pośpiesznej pracy tłumaczy-wyrobników - efekty są czasem smutne. Ale w tym przypadku jest ok.
Polecam.

U2... Po raz pierwszy usłyszałem w ogólniaku, to był "Pride (in the name...)". No i oczywiście mnie to powaliło. Pamiętam godzinne dyskusje, kto "jest lepszy": U2 czy Marillion? Ja inwestowałem w U2 i jak się okazało miałem rację.
Książka jest bardzo dobra. Opowiedziana własnymi słowami przez samych muzyków, czasem te same historie opowiadane przez różnych członków kapeli...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Andrzej Bursa jest poetą, który w pewnym momencie mojego żywota był dla mnie bardzo ważny. Jego wiersze wyrażały stan ducha młodego, zbuntowanego człowieka, który nie robi niczego na 50%. Kiedyś myślałem, że taki jestem. Obrazy z wierszy (które miałem podczas ich czytania) towarzyszą mi do dziś. Stary, "dobry" człowiek łowiący ryby, chory na raka podlewający pelergonie, pantofelek, pracownik banku liczący cudze pieniądze... Widzę to jak dziś. Tylko percepcja się zmieniła, przesłanie nie jest tak ostre jak kiedyś. Czy to upływ czasu, czy też doświadczenia sprawiły, że dziś na Bursę patrzę inaczej - z sympatią, uśmiechem - ale jego ostre jak brzytwa sądy odrzucam. To poezja dla odbiorców w przedziale 15-25 lat. Potem można ją analizować, rozbierać akademicko, ale jednak z dystansem. Świat nie jest taki czarno-biały. A powiem więcej: pewnie jest biało-czarny.

Andrzej Bursa jest poetą, który w pewnym momencie mojego żywota był dla mnie bardzo ważny. Jego wiersze wyrażały stan ducha młodego, zbuntowanego człowieka, który nie robi niczego na 50%. Kiedyś myślałem, że taki jestem. Obrazy z wierszy (które miałem podczas ich czytania) towarzyszą mi do dziś. Stary, "dobry" człowiek łowiący ryby, chory na raka podlewający pelergonie,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Dzień dobry Państwu. Do przeczytania tej powieści zachęcił mnie film. Obejrzałem go dawno, dawno temu. Gra w nim mój ulubiony aktor - taki z zadbaną brodą, ojciec Indiany Jonesa.
Do dziś pamiętam wspaniałą (jak na te zamierzchłe czasy) scenografię. Sceny z biblioteki robiły wrażenie. No i kolekcja twarzy mnichów...
W tym filmie występował bardzo wówczas młody Christian Slater. Nie cierpię tego aktora, coś mi w nim nie pasuje. Żadna z widzianych przeze mnie jego ról mnie nie przekonywała - poza tą jedną. Jako Adso jest dobry.
Książka jest jeszcze ciekawsza, niż film. I napisana - jak na Eco - lekko. Naprawdę jest to pasjonująca, wielowarstwowa historia. Lubię ją.

Dzień dobry Państwu. Do przeczytania tej powieści zachęcił mnie film. Obejrzałem go dawno, dawno temu. Gra w nim mój ulubiony aktor - taki z zadbaną brodą, ojciec Indiany Jonesa.
Do dziś pamiętam wspaniałą (jak na te zamierzchłe czasy) scenografię. Sceny z biblioteki robiły wrażenie. No i kolekcja twarzy mnichów...
W tym filmie występował bardzo wówczas młody Christian...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Jedna z książek, które mi się kojarzą. Czytałem ją w czasie studiów, dawno, dawno temu i w bardzo odległej galaktyce... To były czasy straganów i polowych łóżek na ulicach. I wtedy pojawiły się na tych straganach i łóżkach KSIĄŻKI. Setki tytułów, dziesiątki autorów... Nawet nie wiem jak "Czerwony Październik" do mnie trafił. Pewnie dostałem w prezencie. I zaczytywałem się nim skutecznie. Tak skutecznie, że zasnąłem w trakcie nie tylko czytania,ale też gotowania zupy. I tak pierwszy z licznej kolekcji moich spalonych garnków trafił na śmietnik. Całe szczęście, że mieszkanie ocalało, nie wspominając o lokatorze. A tak na marginesie, książka naprawdę wciągająca. Ale jako niedoszły minister zdrowia ostrzegam : czytanie lub gotowanie - wybór należy do Ciebie. A książka? Świetnie napisana powieść sensacyjna. Klasyka.

Jedna z książek, które mi się kojarzą. Czytałem ją w czasie studiów, dawno, dawno temu i w bardzo odległej galaktyce... To były czasy straganów i polowych łóżek na ulicach. I wtedy pojawiły się na tych straganach i łóżkach KSIĄŻKI. Setki tytułów, dziesiątki autorów... Nawet nie wiem jak "Czerwony Październik" do mnie trafił. Pewnie dostałem w prezencie. I zaczytywałem się...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

No i przeczytałem. Jakby to krótko opisać? Nuda. Przykro mi, ale nie trafia do mnie "głębia psychologiczna" tego dzieła. Coelho do jakiego już zdążyłem przywyknąć - znawca duszy kobiecej. I powieść pisana na miarę - wszystkie niespełnione i sfrustrowane panie zapieją z zachwytu :"ach, jak on zna duszę kobiety...". A moje odczucia są inne - leci chłop po schemacie, który opanował do perfekcji. Od sentencji do sentencji, od jednej wiejskiej mądrości do kolejnej... Znawca kobiecej duszy... Od Brazylii, po śnieżną Bazyleę. Pewnie jestem niesprawiedliwy i mu zazdroszczę znajomości meandrów duszy kobiety. Tak mi przykro...

No i przeczytałem. Jakby to krótko opisać? Nuda. Przykro mi, ale nie trafia do mnie "głębia psychologiczna" tego dzieła. Coelho do jakiego już zdążyłem przywyknąć - znawca duszy kobiecej. I powieść pisana na miarę - wszystkie niespełnione i sfrustrowane panie zapieją z zachwytu :"ach, jak on zna duszę kobiety...". A moje odczucia są inne - leci chłop po schemacie, który...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

No i co ja poradzę, że lubię Pilipiuka. Że jest to literaturka - wiem. Ale lubię. I te opowiadania też mi się podobają. Są wciągające i naprawdę zręczne. Do pociągu jak znalazł.

No i co ja poradzę, że lubię Pilipiuka. Że jest to literaturka - wiem. Ale lubię. I te opowiadania też mi się podobają. Są wciągające i naprawdę zręczne. Do pociągu jak znalazł.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Bardzo mi się podobało. Nie jest to lektura łatwa i nie powinno się jej czytać "w biegu". Jak życie, nie ma prostych historii. Nie znam ekranizacji, ale chyba poszukam i obejrzę.

Bardzo mi się podobało. Nie jest to lektura łatwa i nie powinno się jej czytać "w biegu". Jak życie, nie ma prostych historii. Nie znam ekranizacji, ale chyba poszukam i obejrzę.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Oho, jeszcze jedna pozycja z mojego dzieciństwa. Nie mogłem się oderwać od tych krótkich, wtedy mnie przerażających opowiadań. Dziś patrzę na to inaczej: drażni mnie język, dawny styl klasycznej narracji. No i nie ma tego wrażenia świeżości, jak wtedy, gdy pierwszy raz jako czytelnik szukałem skarbu przy pomocy żuka.
Dla niewtajemniczonych - są różne żuki. Ten nie pachniał benzyną i nie otwierał drzwi na zakrętach.

Oho, jeszcze jedna pozycja z mojego dzieciństwa. Nie mogłem się oderwać od tych krótkich, wtedy mnie przerażających opowiadań. Dziś patrzę na to inaczej: drażni mnie język, dawny styl klasycznej narracji. No i nie ma tego wrażenia świeżości, jak wtedy, gdy pierwszy raz jako czytelnik szukałem skarbu przy pomocy żuka.
Dla niewtajemniczonych - są różne żuki. Ten nie pachniał...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Jedna z fundamentalnych książek opisujących psychikę i marzenia mężczyzn. Jest tam wszystko: siła fizyczna i hart ducha, słodycz miłości i jej gorycz oraz rozczarowanie. Marzenie o sukcesie i ciężka droga. Ciągła walka "w nieludzkich warunkach i nadludzkim wysiłkiem". A potem, kiedy świat leży u twych stóp, a skruszona zła kobieta szlocha u twych stóp, odchodzę z tego ziemskiego padołu ze wzruszeniem ramion...
Ile razy w myślach tak odchodziłem...

A oprócz tego, że Martin Eden jest uosobieniem wszystkich marzeń typowego faceta, to jest to świetna literatura. Więce, arcydzieło

Jedna z fundamentalnych książek opisujących psychikę i marzenia mężczyzn. Jest tam wszystko: siła fizyczna i hart ducha, słodycz miłości i jej gorycz oraz rozczarowanie. Marzenie o sukcesie i ciężka droga. Ciągła walka "w nieludzkich warunkach i nadludzkim wysiłkiem". A potem, kiedy świat leży u twych stóp, a skruszona zła kobieta szlocha u twych stóp, odchodzę z tego...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Kolejne arcydzieło mojego Mistrz. Hej, pisarze współcześni, kury wam szczać prowadzać - jak mawiał Piłsudski.

Kolejne arcydzieło mojego Mistrz. Hej, pisarze współcześni, kury wam szczać prowadzać - jak mawiał Piłsudski.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Nigdy nie powstała żadna lepsza powieść dla młodzieży. Towarzyszyła mi przez całę dzieciństwo. Całe strony znałem na pamięć. Cudo. Indianin Joe, jaskinie, Becky - to mnie ukształtowało jako mężczyznę. Mark, dziękuję Ci. Dobra robota.
P.S.
Zawsze o Tobie pamiętam, gdy maluję płot albo podaję walerianę mojemu kotu...

Nigdy nie powstała żadna lepsza powieść dla młodzieży. Towarzyszyła mi przez całę dzieciństwo. Całe strony znałem na pamięć. Cudo. Indianin Joe, jaskinie, Becky - to mnie ukształtowało jako mężczyznę. Mark, dziękuję Ci. Dobra robota.
P.S.
Zawsze o Tobie pamiętam, gdy maluję płot albo podaję walerianę mojemu kotu...

Pokaż mimo to


Na półkach:

Na tym się wychowałem. Super!

Na tym się wychowałem. Super!

Pokaż mimo to


Na półkach:

Moje spotkanie z tą książką zaczęło się od obserwacji socjologicznej: kobiety są jakieś inne. Byliśmy na wspólnym wyjeździe na narty (grupą stałych przyjaciół, o których , jak myślałem, wiem już wszystko i znam ich od podszewki), gdzie obecne tam dziewczyny nie chciały z nami rozmawiać ani spędzać czasu, bo zaczytywały się w opowieściach o Greyu. Wymieniały się tomami, dyskutowały, spierały się o coś. No więc i ja sięgnąłem z ciekawości. Łojezu, czegoś takiego głupiego się nie spodziewałem. Z tak niską i tanią literaturą się jeszcze nie spotkałem. Ani tam sensu, ani spójności, ani wiarygodności psychologicznej. Po prostu projekcja marzeń infantylnej gimnazjalistki (kosmaty książe z bajki, o którym nie wiemy czym się zajmuje ani kiedy miał czas to zdobyć, bo o ile pamiętam w żaden sposób nie spróbowano uwiarygodnić jego bajecznego majątku. O tym, że jest piękny jak Michael Jackson po trzydziestej operacji plastyczne nie wspominam, bo to oczywiste. W końcu to marzenia dwunastolatki...). Całość polana sosem zakazanego, na poły wynaturzonego seksu...W wersji tak zabawnej, że wręcz niewiarygodnej. Ja wiem, że w tym temacie nie ma granic, ale autorka pojechała po całości i granice przekroczyła. Granice śmieszności. Gdzieś zetknąłem się z określeniem, że jest to porno dla mamusiek. Bardzo trafne określenie. Ale mamuśki z założenia coś już powinny wiedzieć o seksie, więc w tym przypadku będę się upierał, że to kosmata wersja fantazji gimnazjalistki. Coś słyszała, ale nie do końca...Ale że moje przyjaciółki, mądre życiowo, wykształcone i mające wysoką pozycję społeczną kobiety zaczytywały się czymś takim...Kobiety są jakieś inne...

Aha, jedna rzecz mi się tam podobała, chyba w pierwszej części tego arcydzieła, ale nie będę się przy tym upierał, bohaterka otrzymała w prezencie od swego spoconego królewicza w prezencie Saaba 9-3. To fajne auto, wiem, bo mam...

Moje spotkanie z tą książką zaczęło się od obserwacji socjologicznej: kobiety są jakieś inne. Byliśmy na wspólnym wyjeździe na narty (grupą stałych przyjaciół, o których , jak myślałem, wiem już wszystko i znam ich od podszewki), gdzie obecne tam dziewczyny nie chciały z nami rozmawiać ani spędzać czasu, bo zaczytywały się w opowieściach o Greyu. Wymieniały się tomami,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Czytałem w dzieciństwie, potem dla przyjemności w szkole średniej, jakiś czas temu wróciłem z tym tematem polecając coś do poczytania pewnemu młodemu obywatelowi. Oj, czyta się...Stary jestem, a oderwać się nie mogłem. I wzruszałem się jak dawniej.

Czytałem w dzieciństwie, potem dla przyjemności w szkole średniej, jakiś czas temu wróciłem z tym tematem polecając coś do poczytania pewnemu młodemu obywatelowi. Oj, czyta się...Stary jestem, a oderwać się nie mogłem. I wzruszałem się jak dawniej.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Książka, którą kupiłem do pociągu. I się zdiwiłem, bo jest to bardzo solidne, półnaukowe opracowanie filmowej biografii Eastwooda. Puściłem w ludzi i nie wróciło. Szkoda, bo bym jeszcze raz do tego zajrzał.

Książka, którą kupiłem do pociągu. I się zdiwiłem, bo jest to bardzo solidne, półnaukowe opracowanie filmowej biografii Eastwooda. Puściłem w ludzi i nie wróciło. Szkoda, bo bym jeszcze raz do tego zajrzał.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Niestety przeczytane.

Niestety przeczytane.

Pokaż mimo to