Redaktor wydawnictwa zgłosił zastrzeżenia co do pewnej scenki, przeniesionej przeze mnie wprost z życia. Staremu murarzowi Maladze przynoszą...
Najnowsze artykuły
- ArtykułyCzytamy w weekend. 26 lipca 2024LubimyCzytać263
- ArtykułyPowstaje nowa „Lalka”! Co wiemy o ekranizacji powieści Prusa?Konrad Wrzesiński70
- ArtykułyPowiedz mi, gdzie jedziesz na wakacje, a powiem ci, co czytać: idealne książki na latoAnna Sierant17
- ArtykułyZadaj pytanie Marii Strzeleckiej, laureatce Nagrody Literackiej WarszawyLubimyCzytać4
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Jacek Trznadel
Źródło: zdjęcie autorskie
15
6,4/10
Urodzony: 10.06.1930
Pisarz, poeta, tłumacz, krytyk literacki i publicysta.
6,4/10średnia ocena książek autora
169 przeczytało książki autora
260 chce przeczytać książki autora
2fanów autora
Zostań fanem autoraSprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Kolaboranci: Tadeusz Boy-Żeleński i grupa komunistycznych pisarzy we Lwowie 1939-1941
Jacek Trznadel
4,9 z 7 ocen
22 czytelników 3 opinie
1998
Powrót rozstrzelanej armii (Katyń - fakty, rewizje, poglądy)
Jacek Trznadel
7,0 z 1 ocen
6 czytelników 1 opinia
1994
Płomień obdarzony rozumem : poezja w poezji i poza poezją : eseje
Jacek Trznadel
6,0 z 2 ocen
3 czytelników 0 opinii
1978
Popularne cytaty autora
Cytat dnia
(...) to hańba dla intelektualisty ugiąć się przed rzeczywistością kłamliwą i despotyczną, tylko dlatego, że jest, że zewsząd otacza.
(...) to hańba dla intelektualisty ugiąć się przed rzeczywistością kłamliwą i despotyczną, tylko dlatego, że jest, że zewsząd otacza.
3 osoby to lubią(...) to hańba dla intelektualisty ugiąć się przed rzeczywistością kłamliwą i despotyczną tylko dlatego,że jest, że zewsząd otacza.
(...) to hańba dla intelektualisty ugiąć się przed rzeczywistością kłamliwą i despotyczną tylko dlatego,że jest, że zewsząd otacza.
3 osoby to lubią
Najnowsze opinie o książkach autora
Spór o Rymkiewicza Jadwiga Staniszkis
5,5
Książka oceniana całościowo (jest to bowiem antologia tekstów różnych autorów) - bardzo dobra, ale jednocześnie na swój sposób rozczarowuje. Zabrakło większej dozy uniwersalnej, filozoficznej analizy poezji Rymkiewicza jako niewątpliwego fenomenu współczesnej literatury polskiej. Dlaczego na przykład nie podjęto tematu sui generis katolicyzmu poety, który w istocie można by nazwać jakąś syntezą post-nietzscheańskiego nihilizmu, mrocznej romantycznej mistyki oraz chrześcijaństwa o mocno gnostyckich inspiracjach?
Hańba domowa Jacek Trznadel
6,4
Książka powstała z tak niskich pobudek, że ocena nie może być inna.
Fragmenty książki Anny Bikont i Joanny Szczęsnej "Lawina i kamienie. Pisarze wobec komunizmu" (dotyczące tego paszkwilu Trznadla):
W latach 50. Trznadel był wschodzącą gwiazdą krytyki socrealistycznej. Pisywał artykuły w stylu epoki: atakował m.in. "służalczą rolę Kościoła", zachwycał się socrealistycznymi wierszami Mieczysława Jastruna i Ważyka, zaś odnotowując, na jakie języki obce zostało przetłumaczone "Słowo o Stalinie" Władysława Broniewskiego, cieszył się, że wiedza o polskiej poezji dociera do bratnich krajów socjalizmu.
„Uchodziłem za zdolnego - opowiadał Magdalenie Bajer w książce „Blizny po ukąszeniu” - i jakaś nieznana mi ręka czy głowa wymyślała popychanie mnie na różne »postępowe « imprezy. Więc wysłano mnie na Kongres Nauki w Warszawie w 1951 roku. (...) A kilka miesięcy później znów nieznana ręka wypchnęła mnie na zlot światowy młodzieży komunizującej do wschodniego Berlina. (...) Napisałem wtedy dość entuzjastyczny reportaż”. I dalej wyznał, że jego „ówczesna towarzyszka życia nie sprzeciwiała się portretowi Stalina w domu”.
(…)
Pomysł książki złożonej z rozmów z pisarzami ongiś zaangażowanymi w komunizm, Trznadel zaczął realizować jeszcze w 1981 r. Swoich przyszłych rozmówców przekonywał, że chodzi mu o rzetelne zorientowanie się w motywach, które pchnęły ich w objęcia nowej wiary, o zdokumentowanie wydarzeń i sytuacji, które objaśnią zjawiska opisane wcześniej w "Zniewolonym umyśle" Miłosza. Wiele razy podkreślał, że sam był wtedy zaangażowany, więc próbuje się uporać też z własną przeszłością. To tworzyło pomost porozumienia.
(…)
Wywiadu Trznadlowi udzielił m.in. Jerzy Andrzejewski. Trznadel rozmawiał z nim w białych rękawiczkach, wręcz podsuwał tłumaczenia: "Przecież Pan był zawsze uczulony na rozdarcie człowieka, na straszliwe zwątpienie". Kiedy pisarz stwierdził, że nie należy pomawiać dawnych towarzyszy o cynizm i karierowiczowstwo, że to byłoby zbyt łatwe, Trznadel zgodził się z nim: "To jest chyba najsłuszniejsze stanowisko".
(…)
Rozmowy odmówili Trznadlowi Kazimierz Brandys, Tadeusz Konwicki i Adam Ważyk. Konwicki od początku zresztą mu nie ufał. (…) Powiedział, że nie rozumie, po co Trznadel tak się męczył, pytając tyle osób o to, dlaczego zostali stalinistami. Przecież dużo prościej byłoby zapytać samego siebie.
(…)
Jacek Bocheński, który tak jak Woroszylski zgodził się rozmawiać z Trznadlem złudzony nadzieją, że będzie to rodzaj wspólnego namysłu nad przeszłością, tak opisał później w eseju "Z Herbertem w labiryntach" swoje pierwsze wrażenie z lektury wypowiedzi Herberta w "Hańbie domowej": "Uderzyła mnie nadzwyczajna ekspresja literacka tekstu. Pod względem siły wyrazu ten wywiad był najlepszy, chociaż chaotyczny. Zarazem rzucała się w oczy obsesyjna i bezwzględna, lecz zupełnie płaska jednostronność analizy. Inżynierowie dusz działali ze strachu, pychy i dla korzyści materialnych. Pomyślałem: przecież on musi wiedzieć, że to nie tak, że nie zawsze i nie wszyscy, że takich schematycznych sytuacji nie ma na świecie. Ale zaraz pomyślałem coś jeszcze: przecież on to już przy mnie mówił, uważaliśmy, że po alkoholu, ale mówił".
(…)
Jeszcze przed ukazaniem się książki Trznadel odwiedził Woroszylskiego, który wiedział już o stygmatyzującym tytule "Hańba domowa" i zapoznał się też wcześniej z odautorskim wstępem, gdzie Trznadel używał sformułowań jaskrawo odstających od tonu, w jakim prowadził rozmowy (np. pisał, że kiedy po wojnie nastał czas sowieckiej okupacji, jego rozmówcy poszli na lep władzy, choć "w powietrzu był zapach świeżo przelanej ludzkiej krwi i słychać było jęki ofiar"),a swoje własne zaangażowanie w komunizm minimalizował i tłumaczył pragnieniem "zbawienia świata". Woroszylski chciał wycofać z książki swój wywiad (Trznadel jednak oświadczył, że "Hańba domowa" jest już w druku). Odbyła się wtedy między nimi taka wymiana zdań:
- Kiedy godziłem się na wywiad, koncepcja Pańskiej książki była inna. Z czasem jednak najwidoczniej swoista koniunktura zniosła Pana zamierzenia w inną stronę.
- Jaka koniunktura? - żachnął się Trznadel.
- Koniunktura na demaskowanie ludzi z opozycji jako niegdysiejszych "stalinowców".
(…)
Katarzyna Herbert, wdowa po Zbigniewie, w opublikowanej w 2000 r. w "Gazecie" rozmowie z Jackiem Żakowskim powiedziała, że mąż miewał z powodu tego, co powiedział Trznadlowi, wyrzuty sumienia.
(…)
Jerzy Giedroyć (…) pierwszy wydawca "Hańby domowej", mówił nam: - Sam jestem wychowany na Stanisławie Brzozowskim i nigdy mnie nie interesowało, czy był agentem Ochrany. Tak samo z pisarzami, którzy byli komunistami. Dla mnie liczą się przede wszystkim dzieła, nie ich autorzy. A swoją drogą to bardzo polskie, że najbardziej skłonni do potępień są ludzie, których przeszłość jest niewyraźna. To taka gorliwość neofitów.
(…)
„Hańba domowa” miała w latach 90. wiele wydań, a Trznadel w wywiadach coraz chętniej wcielał się w postać Katona polskiej literatury i Wielkiego Lustratora.
Swoje zaangażowanie z czasów stalinowskich coraz bardziej bagatelizował, powtarzał, że w partii był tylko szarym członkiem: „Zaangażowałem się po stronie »hańby domowej « jako młody, niedoświadczony człowiek (...). Trwało to niedługo”. W wywiadzie dla pisma „Ład” w 1993 r. oświadczył, że był w PZPR „w celach wallenrodycznych - zresztą nie realizowanych”. I dodawał: „Poza krótkim epizodem 1950-1955 nie byłem nawet marksistą, deklarowałem to od 1956 roku”. Jednak jeszcze dziesięć lat później zachwycał się wierszami Adama Ważyka z socrealistycznego okresu jego twórczości; chwalił go za to, że „sprzymierza się z patetycznymi konwencjami okresu, z przekonaniem o spełniającej się sprawiedliwości historycznej”.
(…)
[Trznadel] został publicystą pism prawicowych, apelował o nową Norymbergę dla komunistów, agitował za wyborem Jana Olszewskiego na prezydenta.
(…)
Tadeusz Konwicki zainteresowanie okresem socrealizmu uznał po prostu za przejaw niezdrowej ciekawości i skwitował je tak: "teraz przeszłość to kupa śmieci, w której grzebią się szmalcownicy".