-
ArtykułyLiteracki kanon i niezmienny stres na egzaminie dojrzałości – o czym warto pamiętać przed maturą?Marcin Waincetel12
-
ArtykułyTrendy kwietnia 2024: młodzieżowy film, fantastyczny serial, „Chłopki” i Remigiusz MrózEwa Cieślik2
-
ArtykułyKsiążka za ile chcesz? Czy to się może opłacić? Rozmowa z Jakubem ĆwiekiemLubimyCzytać1
-
Artykuły„Fabryka szpiegów” – rosyjscy agenci i demony wojny. Polityczny thriller Piotra GajdzińskiegoMarcin Waincetel2
Biblioteczka
2024-05-03
2024-04-29
W pierwszym tomie cyklu „Matki Rzeszy” pt. „Sekretny dom” Sabina Waszut na przykładzie ośrodka dla kobiet i dzieci w Kunzendorfie przybliża czytelnikom prowadzoną przez władze III Rzeszy politykę Lebensborn czyli „Źródło życia”. Jej celem było, poprzez skrupulatną selekcję kobiet i mężczyzn, stworzenie „czystych rasowo” Aryjczyków, zwiększenie liczby urodzeń oraz eliminację dzieci niepełnosprawnych, których utrzymanie generowało niepotrzebne koszty dla państwa. Główną bohaterką pierwszego tomu była Ruth Blum, która oczekując przyjścia na świat pierwszego dziecka, przybyła do ośrodka, by wśród kobiet sobie podobnych, urodzić dla dobra Rzeszy nowego Niemca. Pierwsza część cyklu kończy się wraz ze zbliżaniem się do Kunzendorfie żołnierzy Armii Czerwonej i ewakuowaniem mieszkańców ośrodka.
„Czas ucieczki” rozpoczyna się w styczniu 1945 roku. Poznajemy tu dalsze losy bohaterek „Sekretnego domu” i ich dzieci. W ośrodku w Kunzendorfie pozostały tylko Ruth z córeczką, Brygid z synkiem i Annabelle. Pod opieką kobiet znajduje się również garstka dzieci, które z powodu posiadania zewnętrznych cech aryjskich, zostały wykradzione z polskich rodzin i umieszczone w tymczasowo ośrodku. Były one przygotowywane do adopcji przez rodziny niemieckie. Kobiety w obawie, że podczas spóźnionej ewakuacji nie poradzą sobie z opieką nad grupką dzieci, odwlekają decyzję o opuszczeniu dotychczasowego miejsca pobytu. Jednak z powodu narastającego lęku przed przed zbliżającą się ze wschodu Armią Radziecką, podejmują trudną decyzję o opuszczeniu Kunzendorfie. Dzięki udzielonej im przez wojska niemieckie pomocy udaje się im dostać do Bad Reinerz (Duszniki – Zdrój).
Czy uciekinierki wraz z dziećmi znalazły w Bad Reinerz schronienie i upragniony spokój? Czy udało im się uniknąć spotkania z brutalnymi i żądnymi zemsty czerwonoarmistami? Jak potoczą się dalsze losy Ruth i jej córeczki?
„Czas ucieczki” ukazuje czytelnikom okres II wojny światowej i czas tuż po niej widziany oczami niemieckich kobiet. To one, już przed wybuchem wojny, omamione zostały ideą Lebensborn. Właśnie ta wizja, stworzenia rasy nadludzi, sprowadziła je do roli rozrodczej, macierzyństwo miało być dla nich obowiązkiem, ale i zaszczytem. Szokującym jest fakt, jak łatwo kobiety Rzeszy ulegały sile nazistowskiej propagandy, godziły się na traktowanie jak „maszyn do produkowania” nowego, doskonałego, niemieckiego pokolenia.
Pod koniec wojny, kiedy nadzieja na zwycięstwo III Rzeszy wygasła, a ze wschodu swój naznaczony grabieżami, mordami i gwałtami marsz prowadziła Armia Radziecka, III Rzesza niemieckie kobiety pozostawiła na pastwę losu. Zostały one oszukane przez własne państwo, które jeszcze do niedawna stawiało je na piedestale jako matki nadludzi. Po wojnie to na nie spadł odwet i zemsta ze strony żołnierzy radzieckich - były one gwałcone, okradane, wyrzucane z domów.
„Czas ucieczki” czytałam dużymi emocjami, szczególnie te fragmenty mówiące o cierpieniu niewinnych kobiet i dzieci. Powieść Sabiny Waszut potwierdza fakt, że największe skutki wojen ponoszą zwykli ludzie, którzy nie przyczynili się do wybuchu konfliktu zbrojnego . Niezależnie po której stronie tego konfliktu się znajdują...
W pierwszym tomie cyklu „Matki Rzeszy” pt. „Sekretny dom” Sabina Waszut na przykładzie ośrodka dla kobiet i dzieci w Kunzendorfie przybliża czytelnikom prowadzoną przez władze III Rzeszy politykę Lebensborn czyli „Źródło życia”. Jej celem było, poprzez skrupulatną selekcję kobiet i mężczyzn, stworzenie „czystych rasowo” Aryjczyków, zwiększenie liczby urodzeń oraz...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-04-27
Miałam przyjemność przeczytać kilka książek Wioletty Piaseckiej, dlatego doskonale rozumiem, co przyciąga ogromne grono czytelniczek do spędzenia czasu w towarzystwie książek jej autorstwa. Najczęściej powieści Pani Wioletty opowiadają o pięknej, szczerej, romantycznej miłości, o jakiej marzy chyba każda kobieta. „Dotyk twoich dłoni” również opowiada o miłości, ale tej z dłuższym stażem, wystawionej na próbę przez tragedię, która spadła na małżeństwo z kilkuletnim stażem. I taka trudniejsza tematyka w powieści Wioletty Piaseckiej chyba mocniej do mnie przemawia, tym bardziej, że Autorka genialnie opisała bolesne emocje targające małżonkami. Już od dawna nie udało mi się wejść tak głęboko w duszę kobiecej postaci i z nią współodczuwać jej trudne przeżycia, jak w tej powieści.
Barbara i Mariusz są małżeństwem z kilkuletnim stażem. Doczekali się dwójki wspaniałych synów, oboje mają stabilną pracę, mieszkają w domu z ogrodem. Ich marzeniem jest posiadanie jeszcze jednego dziecka, oboje pragnęliby mieć córeczkę. Kiedy wydawać by się mogło, że ich marzenie się spełni i za kilka miesięcy przywitają na świecie Zosię, rodzinę spotkała tragedia... Basia poroniła. Każde z małżonków po swojemu przeżywa żałobę po zmarłej córeczce. Mariusz zamyka się w sobie, nie pokazuje swojego cierpienia na zewnątrz. Basia natomiast stratę córeczki przeżywa spontanicznie, swoją rozpacz uzewnętrznia: płacze, wycofuje się z życia rodzinnego, drażnią ją przejawy radości innych. Jej rozpacz i brak zrozumienia dla przeżywanej przez nią żałoby jest powodem oddalenia się od męża. Niespodziewanie dla Barbary na rodzinę spada kolejny cios, Mariusz oznajmia, że wyprowadza się z domu. Informuje, że zakochał się w koleżance z pracy i postanowił ułożyć sobie życie od nowa. Niespodziewana sytuacja jest jak kubeł zimnej wody wylany na głowę opuszczonej małżonki. Zdaje sobie ona sprawę, że teraz opieka nad chłopcami i wszystkie obowiązki spadły wyłącznie na nią. Tym bardziej, że Mariusz po wyprowadzce nie odwiedza synów i nie interesuje się rodziną. Kobieta „bierze się w garść”, pomału naprawia relacje z dziećmi, z pomocą rodziców i teściów udaje się jej pogodzić pracę zawodową z wychowaniem synów.
Jak ułoży się dalsze życie Barbary i Mariusza? Czy dla dobra dzieci spróbują dojść do porozumienia? Uda im się zapomnieć o popełnionych błędach?
Fundamentem, na którym zbudowana jest cała powieść „Dotyk twoich dłoni” są emocje. Jest ich tutaj tak wiele, jak w mało której książce. Mamy tu bowiem rozpacz rodziców po stracie dziecka, ich wzajemne obwinianie się za poronienie, rozpad małżeństwa. Do tego dochodzą emocje chłopców związane z nie do końca zrozumiałą dla nich, obcą im sytuacją i oddaleniem się od nich mamy. Nie rozumieją oni również powodu wyprowadzki taty, za którym ogromnie tęsknią. Ja najbardziej jednak współodczuwałam przeżycia Basi, zarówno te związane z żałobą, ale również jej dylematy dotyczące małżeństwa. Narratorem w powieści jest właśnie Barbara, dlatego mamy możliwość na bieżąco przeżywać z nią jej rozterki, trudne dla niej momenty, chwile nadziei. Wioletta Piasecka doskonale, tak po kobiecemu, poradziła sobie z ukazaniem uczuć wszystkich bohaterów książki. Są one opisane wiarygodnie, z wyczuciem i z ogromną wrażliwością.
Zakończenie książki było bardzo zaskakujące, chyba nikt z czytelników nie spodziewał się takiego.
Książkę jak najbardziej polecam. Stanowi ona przypomnienie, że o każdą miłość należy dbać, nawet tą, zdawać by się mogło, stabilną i na całe życie.
Miałam przyjemność przeczytać kilka książek Wioletty Piaseckiej, dlatego doskonale rozumiem, co przyciąga ogromne grono czytelniczek do spędzenia czasu w towarzystwie książek jej autorstwa. Najczęściej powieści Pani Wioletty opowiadają o pięknej, szczerej, romantycznej miłości, o jakiej marzy chyba każda kobieta. „Dotyk twoich dłoni” również opowiada o miłości, ale tej z...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-04-20
Czym jest zdrada?... To przede wszystkim zawiedzenie zaufania partnera, naruszenie wspólnie ustalonych zasad współżycia, krzywdzenie bliskiej osoby swoją nielojalnością. Zdrada jest problemem wielu związków, częstym powodem ich rozpadu. Czy można zatem napisać książkę o zdradzie na wesoło, z przymrużeniem oka? Natasza Socha podjęła się takiego wyzwania. I udało się jej to doskonale!
Agata, kobieta 30+, asystentka w znanej kancelarii prawnej, z dnia na dzień traci dobrze płatną i satysfakcjonująca ją pracę. Przyczyna zwolnienia jest banalna i dość częsta. O namiętnym romansie Agaty z szefem dowiaduje się jego żona. Mimo zapewnień przełożonego o emocjonalnym wygaśnięciu jego małżeństwa, przyłapany na niewierności, wraca do małżonki z „podkulonym ogonem”, a okłamywanej kochanki pozbywa się bez cienia skrupułów. Agata, po kilku dniach niedowierzania i załamania nieoczekiwaną sytuacją, postanowiła znaleźć nową pracę. Okazuje się jednak, że to wcale nie jest takie łatwe... Sytuacja Agaty robi się coraz bardziej dramatyczna, jej oszczędności się kończą, a do spłacenia ma duży, jak na jej możliwości, kredyt hipoteczny wzięty na malutkie mieszkanie. Ponadto ma na utrzymaniu bardzo wymagającego kota. Zdesperowana kobieta po radę i pociesznie udaje się do rodziców. To podczas wizyty u nich wpada na pomysł założenia mobilnej Agencji Rozbitych Serc. Zadaniem agencji ma być śledzenie i zdobywanie dowodów potwierdzające zdrady niewiernych partnerów. Ta działalność ma zapewnić przyszłej detektyw utrzymanie, ma być ponadto odwetem na zdradzających partnerki mężczyznach, jak również ma pomóc w dokonaniu zemsty na zakłamanym szefie. Na dobry początek nowej drogi zawodowej ojciec daje jej w prezencie różowego Seat Alhambrę, który stał się jej środkiem transportu, a zarazem mobilnym biurem agencji. Agata powoli zdobywa pierwszych klientów, a właściwie klientki. Prowadzone przez nią sprawy są niezwykle zagmatwane, nietypowe, a wnioski z prowadzonych śledztw niezwykle zaskakujące. Podczas wykonywania swojej pracy detektywa, Agata często wpada w tarapaty, przydarzają się jej sytuacje nieprzewidywalne, pełne humoru. Do tego bohaterka po raz kolejny angażuje się uczuciowo w kolejny związek, chociaż nie do końca jest przekonana co do słuszności wyboru partnera. Zakończenie książki z pewnością zaskoczy czytelnika, ale najbardziej zaskoczy chyba samą Agatę. Nie tak wyobrażała sobie ona zemstę na mężczyznach i nie tak zaplanowała swoją przyszłość.
Całość książki jest utrzymana jest w lekkim stylu, chociaż i tutaj znajdziemy wątki skłaniające do refleksji. Książka przypadnie do gustu tym, którzy przy czytaniu chcą się zrelaksować i pośmiać. Spodoba się ona również miłośnikom kotów, bowiem Agata i jej kotka Christie stworzyły doskonały duet detektywów.
Czym jest zdrada?... To przede wszystkim zawiedzenie zaufania partnera, naruszenie wspólnie ustalonych zasad współżycia, krzywdzenie bliskiej osoby swoją nielojalnością. Zdrada jest problemem wielu związków, częstym powodem ich rozpadu. Czy można zatem napisać książkę o zdradzie na wesoło, z przymrużeniem oka? Natasza Socha podjęła się takiego wyzwania. I udało się jej to...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-04-18
Właśnie skończyłam czytać czwartą, a zarazem ostatnią część sagi średniowiecznej „Lilie Królowej”. Poprzednie jej części - „Siostry”, „Wiedźmy” i „Matki” skradły moje serce, a „Wilczyce” są ukoronowaniem wspaniale napisanej całości. Nie mogłam doczekać się wydania IV tomu renesansowej sagi, ale moja cierpliwość została sowicie nagrodzona. Ostatnia część jest bowiem perfekcyjna, dopracowana w każdym szczególe, wszystkie wątki zostały przez Autorkę rozwinięte, a następnie nieprzewidywanie dla czytelnika zakończone. Jednak to, co podobało mi się w „Wilczycach” najbardziej, to stworzone przez Autorkę niesamowite opisy. A już opisy bitew nad Worsklą i pod Grunwaldem były po prostu majstersztykiem!
W „Wilczycach” spotykamy się ponownie z Królową Jadwigą i jej byłymi dwórkami: Amalią i Mildą. Amalia obecnie pomaga mężowi Szymonowi w prowadzeniu szkoły działającej przy wawelskim zamku. Dużo czasu zabiera jej również wychowanie dzieci, szczególnie starsza córka, Małgorzata, przysparza matce sporo problemów. Milda, po śmierci teścia, przejmuje część obowiązków związanych z prowadzeniem sklepu żelaznego. Okazuje się, że radzi sobie ona całkiem dobrze. Nie ma zresztą innego wyjścia, jej mąż Mikołaj, okazał się nie tak zaradny w prowadzeniu interesów, jak jego ojciec. Największe zmiany i nadzieje na pomyślną przyszłość zachodzą w smutnym życiu Królowej Jadwigi. Po wielu latach starań i modlitw jest ona przy nadziei. Wiadomość ta wywołała ogromną radość jej męża Władysława Jagiełły, ale też i poddanych. Czy uda się Jadwidze wydać na świat przyszłego władcę Polski?
Rozległy wątek w czwartej części sagi Lucyna Olejniczak poświęciła Varnasowi, bratu Mildy. Zarówno on jak i jego żona Sonia nie mogą pogodzić się z porwaniem ich córeczki Klary. Varnas, aby ukoić rozpacz swoją i ukochanej małżonki,wyrusza na poszukiwania wykradzionego z ich domu niemowlęcia. Kiedy wydaje się, że jest on już o krok do poznania prawdy o licznych porwaniach dzieci, do których dochodziło w okolicy, musi niestety przerwać swoje działania. Jagiełło prosi go bowiem, aby wziął udział w wyprawie przeciw Tatarom.
Cała seria „Lilie królowej” jest niezwykłą, doskonale stworzoną wyprawą do czasów średniowiecznego Krakowa. Dzięki całemu cyklowi poznajemy wszystkie ówczesne stany społeczne: od pary królewskiej, dworu, duchowieństwa, rycerstwa, kupców po mieszczan i biedotę. Opisane codziennego dnia mieszkańców XV wiecznej stolicy, wyglądu miasta, Wawelu, krakowskich domów, sklepów, straganów i ulic uruchamia pełną moc wyobraźni czytelnika.
Przykro mi rozstawać się z bohaterami tej czterotomowej sagi. Spędziłam z nimi naprawdę sporo czasu, bowiem każda z jej części to książka „konkretnej” grubości. Z chwilą przewrócenia ostatniej strony „Wilczyc” kończy się jedna z moich najwspanialszych i najdłuższych czytelniczych przygód. Nie pozostaje mi nic innego, jak oczekiwać nowych powieści Lucyny Olejniczak, by po raz kolejny móc, ze stworzonymi przez nią bohaterami, przeżywać niezapomniane przygody. A przede wszystkim, by mieć możliwość wizualizowania sobie, stworzonego dzięki doskonałemu warsztatowi pisarskiemu Autorki, świata przez nią słowem namalowanego.
Właśnie skończyłam czytać czwartą, a zarazem ostatnią część sagi średniowiecznej „Lilie Królowej”. Poprzednie jej części - „Siostry”, „Wiedźmy” i „Matki” skradły moje serce, a „Wilczyce” są ukoronowaniem wspaniale napisanej całości. Nie mogłam doczekać się wydania IV tomu renesansowej sagi, ale moja cierpliwość została sowicie nagrodzona. Ostatnia część jest bowiem...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-04-15
Wstyd mi. Naprawdę mi wstyd... za to, że nie znałam do tej pory postaci Krystyny Chojnowskiej-Liskiewicz i jej ogromnego osiągnięcia. W latach 1976 -1978 swoim przykładem pokazała ona całemu światu siłę i determinację słabej płci w dążeniu do wyznaczonego sobie celu. Kapitan Chojnowska-Liskiewicz była bowiem pierwszą kobietą na świecie, która samotnie opłynęła ziemię.
Reporterska biografia napisana przez redaktorkę „Wysokich obcasów”, Paulinę Reiter, przypomina o sukcesie naszej rodaczki. W „Samotnych oceanach” poznajemy Krystynę Chojnowską-Liskiewicz już od lat dziecięcych. Bohaterka książki urodziła się w Warszawie, zaraz po wojnie przeprowadziła się wraz z rodziną do Ostródy. Studiowała na Politechnice Gdańskiej na Wydziale Budowy Okrętów. Na studiach poznała swojego męża, Wacława Liskiewicza. Po ich skończeniu pracowała jako konstruktor w Stoczni Gdańskiej. Poza pracą zawodową zajmowała się żeglarstwem w Akademickim Klubie Morskim, w 1966 roku otrzymała patent kapitana jachtowego.
Nie będę ukrywała, że najbardziej emocjonującą częścią tej biografii jest opis samego rejsu dookoła świata. Poznajemy go dzięki opowieściom kapitan Chojnowskiej-Listkiewicz, które zostały spisane przez Autorkę tej książki. W roku 1976, po kilkuletnich przygotowaniach, Krystyna Chojnowska-Liskiewicz wchodzi na pokład małego jachtu, któremu nadała imię „Mazurek”. Jego konstruktorem był mąż niezwykłej żeglarki - Wacław. Paulinie Reiter udało się doskonale oddać atmosferę samotności, ponadludzkiego wysiłku, walki z żywiołem i samej z sobą, które towarzyszyły polskiej żeglarce w trwającym dwa lata rejsie. Trzeba pamiętać, że żeglarze nie mieli w ówczesnym czasie sprzętu technicznego, jaki obecnie jest na wyposażeniu jachtów. Nie było GPS-ów, łączności satelitarnej, czy radarów okrętowych. Morska podróż polskiej żeglarki rozpoczęła się w Las Palmas na Wyspach Kanaryjskich, przebiegała przez Atlantyk, Kanał Panamski, Ocean Spokojny, Australię, wokół Afryki, aż po wyspy Zielonego Przylądka – w sumie Pani Krystyna przepłynęła 28 696 mil morskich.
Po powrocie do Polski, Krystynę Chojnowską-Liskiewicz uroczyście przywitały władze kraju na czele z Edwardem Gierkiem. Nie zostało to dobrze odebrane przez społeczeństwo, dochodziło już w tym czasie bowiem do pierwszych protestów pracowników, min. w Stoczni Gdańskiej, skierowanym przeciw komunistycznym władzom. Z tego też względu wokół rejsu polskiej kapitan powstało wiele kontrowersji i niedomówień.
Za rejs z 1978 roku Krystyna Chojnowska-Liskiewicz otrzymała najważniejsze polskie wyróżnienie żeglarskie – Srebrny Sekstant, a za całokształt żeglarskich osiągnięć, w szczególności za to, że jako pierwsza kobieta na świecie samotnie opłynęła kulę ziemską – Super Kolosa (2008). Jej wyczyn został również wpisany do Księgi Rekordów Guinnessa. Chojnowska-Liskiewicz była też członkinią elitarnego nowojorskiego The Explorers Club.
„Samotne oceany” przedstawiają także dalsze życie zawodowe, sportowe i osobiste Pani kapitan po powrocie z okołoziemskiej wyprawy. Dzięki końcowej części biografii czytelnik pozostaje z zapomnianą obecnie żeglarką do ostatniego jej wypłynięcia jachtem w morze i do ostatnich jej chwil życia. Krystyna Chojnowska-Liskiewicz zmarła w 2021 roku.
Mam nadzieje, że zachęciłam was do zapoznania się z kapitan Krystyną Chojnowską-Liskiewicz i jej niewiarygodnym wyczynem. Zachęcam do lektury.
Wstyd mi. Naprawdę mi wstyd... za to, że nie znałam do tej pory postaci Krystyny Chojnowskiej-Liskiewicz i jej ogromnego osiągnięcia. W latach 1976 -1978 swoim przykładem pokazała ona całemu światu siłę i determinację słabej płci w dążeniu do wyznaczonego sobie celu. Kapitan Chojnowska-Liskiewicz była bowiem pierwszą kobietą na świecie, która samotnie opłynęła ziemię....
więcej mniej Pokaż mimo to2024-04-13
Nie jest to nowość wydawnicza, odkryłam tę książkę całkiem niedawno. I jak zwykle, nie zawiodłam się na opowiedzianej przez Ałbenę Grabowską historii. Oczarował mnie pastelowo – koronkowy klimat książki, w który wplecione są motywy magii, rzucanych uroków i zabobonów. Opisana przez Autorkę złudna delikatność i subtelność dworskiego życia połączona z aurą grozy i tajemniczości przyczyniła się do powstania powieści dla mnie doskonałej, niespiesznej, wzruszającej.
Koniec XIX wieku. W podwarszawskim dworku w Kodorowie szczęśliwe i dostatnie życie wiodą Hrabia Jan Księgopolski wraz z żoną hrabiną Elżbietą. Pobrali się oni z wielkiej miłości, lecz ich małżeństwo nie jest szczęśliwe. Zarówno on jak i ona mieli co do ich wspólnego życia inne wyobrażenia i oczekiwania. Szansę na poprawę wspólnych relacji dostrzegają, kiedy to po kilku latach małżeństwa Elżbieta oczekuje przyjścia na świat swojego pierwszego dziecka. W tym samym czasie dziecko pod sercem nosi również pomoc kuchenna pracująca we dworze - Natalka. Ciąża Natalki jest wynikiem jej namiętnego romansu z Janem Księgopolskim, który, nie po raz pierwszy zresztą, złamał małżeńską przysięgę wierności. Służąca nie kryje się z naiwną nadzieją, że uda się jej pozyskać miłość hrabiego, a tym samym zaopiekuje się on nią i ich dzieckiem. Aby sprawy potoczyły się po jej myśli, ucieka się ona do czarów, które gwarantować mają jej dziecku dobre i bogate życie oraz uczynić ją osobą wyjątkową.
Życie pisze nieprzewidywalne scenariusze... Elżbieta przedwcześnie rodzi chorego na serce synka Gustawa, który po kilku dniach umiera. W ten sam dzień przychodzi również na świat zdrowa i silna córeczka Natalki - Alicja. Hrabina po śmierci synka nie może znaleźć ukojenia, odcina się od rodziny, bliscy martwią się o jej zdrowie. Jej mąż chcąc wyrwać ją z rozpaczy, siłą wyrywa z rąk Natalki malutką córeczkę i oddaje ją żonie...
Alicja zostaje adoptowana przez hrabiostwo Ksiągopolskich. Zagwarantowali jej oni doskonałe warunki do rozwoju i nauki. Ma piękne stroje, drogie zabawki, doskonałą opiekę i prywatnych nauczycieli. Córka Natalii rzeczywiście okazała się dzieckiem wyjątkowym. Z łatwością przychodzi jej nauka, obdarzona jest wieloma talentami, jest ona niezwykle ciekawa świata, kocha przyrodę. Ma również wyjątkową wyobraźnię, jest niezwykle empatyczna, szczególnie dla zwierząt.
Czy moc czarów, którymi Natalka obdarowała córeczkę przyniosły jej szczęście? Czy jest szczęśliwa wśród otaczających ją drogich przedmiotów? Jak układają się jej relacje z rodzicami? Czy dane jej będzie poznać prawdę o swoim pochodzeniu?
„Czas zaklęty” to powieść doskonale oddająca klimat opisywanej epoki. Stworzeni bohaterowie pierwszo i drugoplanowi są postaciami bardzo charakterystycznymi, ich zachowania pasują do typowych ról społecznych, w których funkcjonują. Akcja książki jest niespieszna, przerywana pięknymi opisami dworu, jego ogrodów i okolicznej przyrody. Sam początek powieści i jej ostatnie strony są, na tle całości, mocno zaakcentowane, bardzo emocjonalne.
Książka urzekła mnie niezwykłym stylem, którym posłużyła się Autorka. Przeciwstawiła ona tu wrażliwość, empatię, delikatność Alicji z okrucieństwem i zakłamaniem otaczającego ją świata.
Nie jest to nowość wydawnicza, odkryłam tę książkę całkiem niedawno. I jak zwykle, nie zawiodłam się na opowiedzianej przez Ałbenę Grabowską historii. Oczarował mnie pastelowo – koronkowy klimat książki, w który wplecione są motywy magii, rzucanych uroków i zabobonów. Opisana przez Autorkę złudna delikatność i subtelność dworskiego życia połączona z aurą grozy i...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-04-11
Gabriel, inżynier elektromechanik, prowadzi życie samotnika. Od lat nie pracuje on zawodowo, nie kontaktuje się z rodziną. Mieszka w przyczepie kempingowej postawionej na parkingu samochodowym. Wolny czas spędza na czytaniu książek, oglądaniu telewizji, samotność i smutki zatapia w alkoholu. Jednak nie narzeka na swój los, taki sam sobie wybrał. Pewnego dnia do drzwi jego przyczepy zapukał kilkuletni Daniel, któremu towarzyszyła niezwykle przyjacielska suczka Żaba. Chłopiec, którym na co dzień opiekuje się schorowany dziadek, okazał się dobrym kompanem do rozmów, jest on nad wiek emocjonalnie dojrzały i zaradny. Znajomość Gabriela i chłopca powoli się rozwija, stają się sobie coraz bliżsi. Kiedy dziadek Daniela umiera, mężczyzna przygarnia małego przyjaciela i Żabę pod swój skromny dach.
Splot zdarzeń wprost nie do uwierzenia sprawia, że Gabriel, Daniel i Żaba wyruszają wspólnie w podróż życia. Wsiadają do przypadkowo wybranego pociągu i jadą nad morze. Dalsza część ich wyprawy to ciąg nieprawdopodobnych zbiegów okoliczności, pełnych niebezpieczeństw i tajemnic. Podczas razem spędzonych chwil, Daniel i jego tymczasowy opiekun zbliżają się do siebie. Gabriel stara się nadrobić edukacyjne braki chłopca, uczy go pisać, czytać i liczyć. Z kolei ufność malca, jego tęsknota za stałością codzienności i potrzeba miłości skłaniają samotnego mężczyznę do przewartościowania swojego życia i przeanalizowania dotychczas podejmowanych życiowych decyzji.
Wspólna podróż mężczyzn, małego i dużego, kończy się rozwiązaniem zagadki dotyczącej rodziny Daniela, okazuje się bowiem, że nie jest on całkiem sam na świecie. Również w życiu Gabriela zachodzą bardzo poważne zmiany.
Książka jest niesamowicie wzruszająca, nie sposób bowiem bez emocji przejść obok postaci małego, szukającego miłości chłopca. Również losy życiowo zagubionego Gabriela przyczyniają się do refleksji i zastanowienia nad wartościami w życiu najważniejszymi.
Książka „Za głosem serca” skradła moje serce. Zapewniam, że skradnie i wasze.
Gabriel, inżynier elektromechanik, prowadzi życie samotnika. Od lat nie pracuje on zawodowo, nie kontaktuje się z rodziną. Mieszka w przyczepie kempingowej postawionej na parkingu samochodowym. Wolny czas spędza na czytaniu książek, oglądaniu telewizji, samotność i smutki zatapia w alkoholu. Jednak nie narzeka na swój los, taki sam sobie wybrał. Pewnego dnia do drzwi jego...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-04-08
Margota Kott jest magistrem biologii, absolwentką studiów podyplomowych w kierunku kryminologia i kryminalistyka, pomoc psychologiczna oraz socjoterapia. Pani Kott jest również autorką powieści i książek dla dzieci oraz kilku publikacji. Byłam bardzo ciekawa co może zaproponować czytelnikom autorka o tak rozległej wiedzy i wielu dziedzinach zainteresowań? Okazało się, że może zaproponować czytelnikowi wiele - doskonały, pełen humoru i emocji relaks z książką . „Śledztwo w sanatorium” jest bowiem świetnym kryminałem z wątkami obyczajowymi oraz dużą dawką luzu i dobrej zabawy.
Do uzdrowiskowego Ciechocinka, na turnus rehabilitacyjny, przyjeżdża niespełna 60 letnia Ewa, mieszkanka Tczewa. Zostaje ona zakwaterowana w pokoju nr 13, jej współlokatorką jest Ela, kobieta w podobnym wieku. Panie szybko znajdują wspólny język, zaprzyjaźniają się, zwierzają sobie z codziennych kłopotów i problemów rodzinnych. To od nich również chciałyby odpocząć, przy okazji korzystania z zabiegów leczniczych. W początkowej części książki Margota Kott przedstawiła czytelnikom codzienny dzień kuracjuszy – dopołudniowe wizyty lekarskie, zabiegi rehabilitacyjne i zajęcia na basenie. Po obiedzie uczestnicy turnusu mają czas wolny, aby mogli pospacerować po pełnej uroku i przyjaznej turystom miejscowości. Wieczorami organizatorzy turnusu zapraszają kuracjuszy na wieczorki taneczne, które cieszą się dużą popularnością. Ta część książki jest wyjątkowo relaksująca, czytelnik może poczuć się jak podczas wypoczynku w Ciechocinku. Autorce doskonale udało odtworzyć atmosferę panującą w sanatorium, ukazać poczucie humoru pensjonariuszy w wieku 50+, ich chęci do zabawy i zapomnienia o chorobach, dolegliwościach bólowych oraz szarej codzienności pozostawionej w domu. Kuracjusze nie ukrywają, że przyjechali tu nie tylko dla poratowania zdrowia, ale także w celach towarzyskich. Ich żywiołowość i młodzieńczy duch potwierdzają powiedzenie, że wiek to tylko liczba.
Klimat powieści zmienia się, kiedy to na terenie sanatorium, podczas trwania jednego z wieczorków tanecznych, zostaje zamordowana kuracjuszka z pokoju nr 13 – Ela. Na miejsce zostaje wezwana policja, która po dokonaniu pierwszych czynności śledczych na sprawcę morderstwa wytypowała Ewę, współlokatorkę zamordowanej kobiety. Tylko jeden z uczestników turnusu, emerytowany policjant - Zbigniew Doberman, nie wierzy w winę kuracjuszki z Tczewa. To dzięki jego dociekliwości i doświadczeniu zawodowemu policji udaje się ująć mordercę. Dużą rolę w odkryciu prawdy o dokonanej zbrodni odegrały tu zastosowane nowoczesne metody kryminalistyczne wykorzystujące wiedzę o ludzkim DNA. Zastosowane techniki śledcze są tutaj niezwykle ciekawie opisane, wtajemniczenie czytelników w najnowsze metody prowadzenia dochodzeń są dużym atutem książki.
„Śledztwo w sanatorium” jest pierwszym kryminałem z serii Sanatoryjnego Klubu Miłośników Sensacji. Na pewno na kolejne części serii skuszą się wielbiciele lekkich kryminałów, miłośnicy doskonałego humoru oraz entuzjaści lektur sprzyjających wypoczynkowi i rozrywce.
Szczerze polecam.
Margota Kott jest magistrem biologii, absolwentką studiów podyplomowych w kierunku kryminologia i kryminalistyka, pomoc psychologiczna oraz socjoterapia. Pani Kott jest również autorką powieści i książek dla dzieci oraz kilku publikacji. Byłam bardzo ciekawa co może zaproponować czytelnikom autorka o tak rozległej wiedzy i wielu dziedzinach zainteresowań? Okazało się, że...
więcej mniej Pokaż mimo to
Chciałabym dzisiaj polecić książkę, którą czytało mi się z ogromną przyjemnością. „Jej wysokość kurtyzana” to fabularyzowana powieść biograficzno – obyczajowo - historyczna, której główną bohaterką jest paryska kurtyzana La Païva. Jest to postać autentyczna, niezwykle interesująca, bezsprzecznie kontrowersyjna w czasach dla niej ówczesnych, jak i zapewne obecnie. Marzeniem La Païvy już od najmłodszych lat było wyrwanie się z biedy, w której się wychowała i osiągnięcie, nie patrząc na krzywdę innych, sukcesu materialnego. Za realizację swoich planów zapłaciła bardzo wysoką cenę. Czy było warto?...
Główna bohaterka tej fabularyzowanej biografii, to naprawdę Teresa Lachmann. Była ona nieślubną córką Anny Marii Klein, wychowywaną wraz z przyrodnim rodzeństwem przez tkacza Martina Lachmanna. Jej rodzina pochodziła z Nysy na Dolnym Śląsku, ale emigrowała za lepszym życiem do Moskwy. Kiedy dziewczyna miała 17 lat została, bez swojej zgody, wydana za mąż za przybyłego do Rosji francuskiego krawca. Choć jego zakład krawiecki miał stałe klientki, młodzi małżonkowie żyli skromnie. Niebawem na świece pojawiło ich syn, lecz młoda kobieta nie czuła się szczęśliwa w roli matki i żony, nie o takim życiu marzyła. Gdy tylko uzbierała odpowiednią sumę pieniędzy, bez żalu i wyrzutów sumienia opuściła rodzinę i wyjechała do Paryża. Uważała, że w tym właśnie mieście odmieni się jej los. Tak też się stało, chociaż pierwsze miesiące jej pobytu w stolicy Francji były dla niej bardzo ciężkie. Jej życie uległo całkowitej przemianie z chwilą, kiedy została kurtyzaną. O spędzeniu z nią choć jednej nocy zamarzyło wielu mężczyzn, za jej usługi i niebywałe umiejętności gotowi byli zapłacić jej krocie. Uwodziła ona całą paryską elitę - ministrów, hrabiów, szlachciców i bogatych mieszczan, którzy gotowi byli dla niej uczynić niemal wszystko, aby obdarzyła ich swoimi wdziękami i zainteresowaniem. Pewna swoich możliwości i walorów kurtyzana zdobywała wraz z każdym kolejnym kochankiem nie tylko majątek i wpływy, ale wspinała się na kolejne szczeble hierarchii społecznej. Jej nieudany związek z pianistą Henrym Herzem (któremu urodziła córkę) oraz dwa krótkotrwałe małżeństwach były zawarte z wyrachowania, miały na celu właśnie podniesienie jej statutu społecznego. Jej trzecie i ostatnie małżeństwo było długotrwałe, jej mąż Guido Henckel von Donnersmarck darzył La Païvę szczerym uczuciem i był z nią do jej ostatnich chwil życia. Jednak i to małżeństwo było zbudowane na kłamstwach ze strony La Païvy i miało na celu zdobycie przez nią tytułu hrabiny.
Była kurtyzana pod koniec życia była właścicielką trzech pałaców, wspaniałych koni i powozów oraz kolekcji biżuterii ogromnej wartości. Jako nieliczna z kobiet jej współczesnych potrafiła dobrze inwestować swój majątek i doskonale zarządzać zgromadzonym dobrem. Dzięki temu, od pewnego momentu życia, stała się kobietą wolną i niezależną.
Autorka odtworzyła w swojej powieści niezwykle realistyczny obraz przedstawionych czasów (akcja książki dzieje się w latach 1836 – 1884). Mamy możliwość przypatrzenia się przekrojowi społecznemu wielu miast Europy, podglądnięcia życia codziennego ich mieszkańców, jak również poznać rolę kobiet w ówczesnym świecie.
Małgorzata Gutowska - Adamczyk rewelacyjnie stworzyła, a raczej odtworzyła i z pewnością nieco ubarwiła (a może wybieliła?...) postać La Païvy. W powieści przedstawiona ona była jako kobieta niezwykła - dumna, obdarzona wrodzoną inteligencją, działająca z determinacją, dążąca do celu bez oglądania się za siebie. Jeszcze jako Teresa wizualizowała sobie swoją przyszłość, nie dopuszczała do siebie myśli, że może żyć jak jej matka i kobiety do niej podobne. W Paryżu uległa ona przemianie, widzimy ją jako kobietę pełną seksapilu, pewną swojej wartości, przedsiębiorczą i niezwykle zaradną. Te cechy możemy nazwać pozytywnymi, jednak posiadała ona cały wachlarz cech zdecydowanie negatywnych: była wyrachowana, bezwzględna, niezdolna do pokochania zarówno swoich partnerów jak i własnych dzieci.
Mnie w powieści zachwyciły opisy bardzo efektownych, pięknie zdobionych sukien, biżuterii, wystawnych przyjęć czy dekoracji wnętrz. Opisów w tej książce było sporo, nie zwalniały one absolutnie akcji, były one taką wisienką na torcie, doskonałym uzupełnieniem fabuły, pomagającym wejść wyobraźni czytelnika w świat przedstawiony przez Autorkę .
Książka po przeczytaniu nie pozwala o sobie zapomnieć. Skłania ona czytelnika do zastanowienia, czy La Païvy, z która pozostajemy w książce do ostatniej chwili jej życia, żegnała się z nim w pełni szczęśliwa? Zdawać by się mogło, że tak, wszak spełniła ona swoje marzenia i zrealizowała swój plan na życie. A jak było naprawdę?...
Zachęcam do przeczytania książki.
Chciałabym dzisiaj polecić książkę, którą czytało mi się z ogromną przyjemnością. „Jej wysokość kurtyzana” to fabularyzowana powieść biograficzno – obyczajowo - historyczna, której główną bohaterką jest paryska kurtyzana La Païva. Jest to postać autentyczna, niezwykle interesująca, bezsprzecznie kontrowersyjna w czasach dla niej ówczesnych, jak i zapewne obecnie....
więcej Pokaż mimo to