-
ArtykułyAtlas chmur, ptaków i wysp odległychSylwia Stano2
-
ArtykułyTeatr Telewizji powraca. „Cudzoziemka” Kuncewiczowej już wkrótce w TVPKonrad Wrzesiński5
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 17 maja 2024LubimyCzytać358
-
Artykuły„Nieobliczalna” – widzieliśmy film na podstawie książki Magdy Stachuli. Gwiazdy w obsadzieEwa Cieślik3
Biblioteczka
2024-05-11
2024-04-29
W pierwszym tomie cyklu „Matki Rzeszy” pt. „Sekretny dom” Sabina Waszut na przykładzie ośrodka dla kobiet i dzieci w Kunzendorfie przybliża czytelnikom prowadzoną przez władze III Rzeszy politykę Lebensborn czyli „Źródło życia”. Jej celem było, poprzez skrupulatną selekcję kobiet i mężczyzn, stworzenie „czystych rasowo” Aryjczyków, zwiększenie liczby urodzeń oraz eliminację dzieci niepełnosprawnych, których utrzymanie generowało niepotrzebne koszty dla państwa. Główną bohaterką pierwszego tomu była Ruth Blum, która oczekując przyjścia na świat pierwszego dziecka, przybyła do ośrodka, by wśród kobiet sobie podobnych, urodzić dla dobra Rzeszy nowego Niemca. Pierwsza część cyklu kończy się wraz ze zbliżaniem się do Kunzendorfie żołnierzy Armii Czerwonej i ewakuowaniem mieszkańców ośrodka.
„Czas ucieczki” rozpoczyna się w styczniu 1945 roku. Poznajemy tu dalsze losy bohaterek „Sekretnego domu” i ich dzieci. W ośrodku w Kunzendorfie pozostały tylko Ruth z córeczką, Brygid z synkiem i Annabelle. Pod opieką kobiet znajduje się również garstka dzieci, które z powodu posiadania zewnętrznych cech aryjskich, zostały wykradzione z polskich rodzin i umieszczone w tymczasowo ośrodku. Były one przygotowywane do adopcji przez rodziny niemieckie. Kobiety w obawie, że podczas spóźnionej ewakuacji nie poradzą sobie z opieką nad grupką dzieci, odwlekają decyzję o opuszczeniu dotychczasowego miejsca pobytu. Jednak z powodu narastającego lęku przed przed zbliżającą się ze wschodu Armią Radziecką, podejmują trudną decyzję o opuszczeniu Kunzendorfie. Dzięki udzielonej im przez wojska niemieckie pomocy udaje się im dostać do Bad Reinerz (Duszniki – Zdrój).
Czy uciekinierki wraz z dziećmi znalazły w Bad Reinerz schronienie i upragniony spokój? Czy udało im się uniknąć spotkania z brutalnymi i żądnymi zemsty czerwonoarmistami? Jak potoczą się dalsze losy Ruth i jej córeczki?
„Czas ucieczki” ukazuje czytelnikom okres II wojny światowej i czas tuż po niej widziany oczami niemieckich kobiet. To one, już przed wybuchem wojny, omamione zostały ideą Lebensborn. Właśnie ta wizja, stworzenia rasy nadludzi, sprowadziła je do roli rozrodczej, macierzyństwo miało być dla nich obowiązkiem, ale i zaszczytem. Szokującym jest fakt, jak łatwo kobiety Rzeszy ulegały sile nazistowskiej propagandy, godziły się na traktowanie jak „maszyn do produkowania” nowego, doskonałego, niemieckiego pokolenia.
Pod koniec wojny, kiedy nadzieja na zwycięstwo III Rzeszy wygasła, a ze wschodu swój naznaczony grabieżami, mordami i gwałtami marsz prowadziła Armia Radziecka, III Rzesza niemieckie kobiety pozostawiła na pastwę losu. Zostały one oszukane przez własne państwo, które jeszcze do niedawna stawiało je na piedestale jako matki nadludzi. Po wojnie to na nie spadł odwet i zemsta ze strony żołnierzy radzieckich - były one gwałcone, okradane, wyrzucane z domów.
„Czas ucieczki” czytałam dużymi emocjami, szczególnie te fragmenty mówiące o cierpieniu niewinnych kobiet i dzieci. Powieść Sabiny Waszut potwierdza fakt, że największe skutki wojen ponoszą zwykli ludzie, którzy nie przyczynili się do wybuchu konfliktu zbrojnego . Niezależnie po której stronie tego konfliktu się znajdują...
W pierwszym tomie cyklu „Matki Rzeszy” pt. „Sekretny dom” Sabina Waszut na przykładzie ośrodka dla kobiet i dzieci w Kunzendorfie przybliża czytelnikom prowadzoną przez władze III Rzeszy politykę Lebensborn czyli „Źródło życia”. Jej celem było, poprzez skrupulatną selekcję kobiet i mężczyzn, stworzenie „czystych rasowo” Aryjczyków, zwiększenie liczby urodzeń oraz...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-04-18
Właśnie skończyłam czytać czwartą, a zarazem ostatnią część sagi średniowiecznej „Lilie Królowej”. Poprzednie jej części - „Siostry”, „Wiedźmy” i „Matki” skradły moje serce, a „Wilczyce” są ukoronowaniem wspaniale napisanej całości. Nie mogłam doczekać się wydania IV tomu renesansowej sagi, ale moja cierpliwość została sowicie nagrodzona. Ostatnia część jest bowiem perfekcyjna, dopracowana w każdym szczególe, wszystkie wątki zostały przez Autorkę rozwinięte, a następnie nieprzewidywanie dla czytelnika zakończone. Jednak to, co podobało mi się w „Wilczycach” najbardziej, to stworzone przez Autorkę niesamowite opisy. A już opisy bitew nad Worsklą i pod Grunwaldem były po prostu majstersztykiem!
W „Wilczycach” spotykamy się ponownie z Królową Jadwigą i jej byłymi dwórkami: Amalią i Mildą. Amalia obecnie pomaga mężowi Szymonowi w prowadzeniu szkoły działającej przy wawelskim zamku. Dużo czasu zabiera jej również wychowanie dzieci, szczególnie starsza córka, Małgorzata, przysparza matce sporo problemów. Milda, po śmierci teścia, przejmuje część obowiązków związanych z prowadzeniem sklepu żelaznego. Okazuje się, że radzi sobie ona całkiem dobrze. Nie ma zresztą innego wyjścia, jej mąż Mikołaj, okazał się nie tak zaradny w prowadzeniu interesów, jak jego ojciec. Największe zmiany i nadzieje na pomyślną przyszłość zachodzą w smutnym życiu Królowej Jadwigi. Po wielu latach starań i modlitw jest ona przy nadziei. Wiadomość ta wywołała ogromną radość jej męża Władysława Jagiełły, ale też i poddanych. Czy uda się Jadwidze wydać na świat przyszłego władcę Polski?
Rozległy wątek w czwartej części sagi Lucyna Olejniczak poświęciła Varnasowi, bratu Mildy. Zarówno on jak i jego żona Sonia nie mogą pogodzić się z porwaniem ich córeczki Klary. Varnas, aby ukoić rozpacz swoją i ukochanej małżonki,wyrusza na poszukiwania wykradzionego z ich domu niemowlęcia. Kiedy wydaje się, że jest on już o krok do poznania prawdy o licznych porwaniach dzieci, do których dochodziło w okolicy, musi niestety przerwać swoje działania. Jagiełło prosi go bowiem, aby wziął udział w wyprawie przeciw Tatarom.
Cała seria „Lilie królowej” jest niezwykłą, doskonale stworzoną wyprawą do czasów średniowiecznego Krakowa. Dzięki całemu cyklowi poznajemy wszystkie ówczesne stany społeczne: od pary królewskiej, dworu, duchowieństwa, rycerstwa, kupców po mieszczan i biedotę. Opisane codziennego dnia mieszkańców XV wiecznej stolicy, wyglądu miasta, Wawelu, krakowskich domów, sklepów, straganów i ulic uruchamia pełną moc wyobraźni czytelnika.
Przykro mi rozstawać się z bohaterami tej czterotomowej sagi. Spędziłam z nimi naprawdę sporo czasu, bowiem każda z jej części to książka „konkretnej” grubości. Z chwilą przewrócenia ostatniej strony „Wilczyc” kończy się jedna z moich najwspanialszych i najdłuższych czytelniczych przygód. Nie pozostaje mi nic innego, jak oczekiwać nowych powieści Lucyny Olejniczak, by po raz kolejny móc, ze stworzonymi przez nią bohaterami, przeżywać niezapomniane przygody. A przede wszystkim, by mieć możliwość wizualizowania sobie, stworzonego dzięki doskonałemu warsztatowi pisarskiemu Autorki, świata przez nią słowem namalowanego.
Właśnie skończyłam czytać czwartą, a zarazem ostatnią część sagi średniowiecznej „Lilie Królowej”. Poprzednie jej części - „Siostry”, „Wiedźmy” i „Matki” skradły moje serce, a „Wilczyce” są ukoronowaniem wspaniale napisanej całości. Nie mogłam doczekać się wydania IV tomu renesansowej sagi, ale moja cierpliwość została sowicie nagrodzona. Ostatnia część jest bowiem...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-04-08
Margota Kott jest magistrem biologii, absolwentką studiów podyplomowych w kierunku kryminologia i kryminalistyka, pomoc psychologiczna oraz socjoterapia. Pani Kott jest również autorką powieści i książek dla dzieci oraz kilku publikacji. Byłam bardzo ciekawa co może zaproponować czytelnikom autorka o tak rozległej wiedzy i wielu dziedzinach zainteresowań? Okazało się, że może zaproponować czytelnikowi wiele - doskonały, pełen humoru i emocji relaks z książką . „Śledztwo w sanatorium” jest bowiem świetnym kryminałem z wątkami obyczajowymi oraz dużą dawką luzu i dobrej zabawy.
Do uzdrowiskowego Ciechocinka, na turnus rehabilitacyjny, przyjeżdża niespełna 60 letnia Ewa, mieszkanka Tczewa. Zostaje ona zakwaterowana w pokoju nr 13, jej współlokatorką jest Ela, kobieta w podobnym wieku. Panie szybko znajdują wspólny język, zaprzyjaźniają się, zwierzają sobie z codziennych kłopotów i problemów rodzinnych. To od nich również chciałyby odpocząć, przy okazji korzystania z zabiegów leczniczych. W początkowej części książki Margota Kott przedstawiła czytelnikom codzienny dzień kuracjuszy – dopołudniowe wizyty lekarskie, zabiegi rehabilitacyjne i zajęcia na basenie. Po obiedzie uczestnicy turnusu mają czas wolny, aby mogli pospacerować po pełnej uroku i przyjaznej turystom miejscowości. Wieczorami organizatorzy turnusu zapraszają kuracjuszy na wieczorki taneczne, które cieszą się dużą popularnością. Ta część książki jest wyjątkowo relaksująca, czytelnik może poczuć się jak podczas wypoczynku w Ciechocinku. Autorce doskonale udało odtworzyć atmosferę panującą w sanatorium, ukazać poczucie humoru pensjonariuszy w wieku 50+, ich chęci do zabawy i zapomnienia o chorobach, dolegliwościach bólowych oraz szarej codzienności pozostawionej w domu. Kuracjusze nie ukrywają, że przyjechali tu nie tylko dla poratowania zdrowia, ale także w celach towarzyskich. Ich żywiołowość i młodzieńczy duch potwierdzają powiedzenie, że wiek to tylko liczba.
Klimat powieści zmienia się, kiedy to na terenie sanatorium, podczas trwania jednego z wieczorków tanecznych, zostaje zamordowana kuracjuszka z pokoju nr 13 – Ela. Na miejsce zostaje wezwana policja, która po dokonaniu pierwszych czynności śledczych na sprawcę morderstwa wytypowała Ewę, współlokatorkę zamordowanej kobiety. Tylko jeden z uczestników turnusu, emerytowany policjant - Zbigniew Doberman, nie wierzy w winę kuracjuszki z Tczewa. To dzięki jego dociekliwości i doświadczeniu zawodowemu policji udaje się ująć mordercę. Dużą rolę w odkryciu prawdy o dokonanej zbrodni odegrały tu zastosowane nowoczesne metody kryminalistyczne wykorzystujące wiedzę o ludzkim DNA. Zastosowane techniki śledcze są tutaj niezwykle ciekawie opisane, wtajemniczenie czytelników w najnowsze metody prowadzenia dochodzeń są dużym atutem książki.
„Śledztwo w sanatorium” jest pierwszym kryminałem z serii Sanatoryjnego Klubu Miłośników Sensacji. Na pewno na kolejne części serii skuszą się wielbiciele lekkich kryminałów, miłośnicy doskonałego humoru oraz entuzjaści lektur sprzyjających wypoczynkowi i rozrywce.
Szczerze polecam.
Margota Kott jest magistrem biologii, absolwentką studiów podyplomowych w kierunku kryminologia i kryminalistyka, pomoc psychologiczna oraz socjoterapia. Pani Kott jest również autorką powieści i książek dla dzieci oraz kilku publikacji. Byłam bardzo ciekawa co może zaproponować czytelnikom autorka o tak rozległej wiedzy i wielu dziedzinach zainteresowań? Okazało się, że...
więcej mniej Pokaż mimo to
Powiedziałam „A” czytając „Langera”, to i musiałam powiedzieć „B” i sięgnąć po jego kontynuację - „Paderborna”, czyli drugi spin-off cyklu z Joanną Chyłką. Zaczynając przygodę z „Langerem” nie miałam świadomości, jak bardzo książka będzie nasiąknięta złem, okrucieństwem, masakrycznymi scenami zbrodni. Wyciągając rękę po „Paderborna” byłam już nastawiona, że czekają mnie sceny, które będą dla mnie trudne do przebrnięcia. Mimo to sięgnęłam po nią bez zastanowienia.
Głównym bohaterem drugiej części spin offa, jak się zapewne domyślacie z tytułu, jest prokurator Olgierd Paderborn, przeciwnik Joanny Chyłki w kilku prowadzonych przez nią sprawach. Tym razem wraz z Karoliną Siarkowską, jego bezpośrednią przełożoną (awansowała ona na stanowisko naczelnika Pierwszego Wydziału Śledczego Prokuratury Okręgowej) mają za zadanie ująć groźnego mordercę, któremu nadano przydomek Rzeźnik znad Odry. Morderca ten działa w zachodniej części Polski, jego ofiary odnajdywane są wzdłuż koryta rzeki. Ciała ofiar są bardzo okaleczone, ułożone w nienaturalnych, makabrycznych instalacjach artystycznych. Najczęściej mają połamane kości, powyrywane paznokcie i zęby, wypalone gałki oczne, nakłucia i rany na ciele. Ofiary są fizycznie wycieńczone i wygłodzone, co świadczy o ich wcześniejszym przetrzymywaniu w zamknięciu, torturowaniu i głodzeniu. Ich śmierć następuje dopiero nad brzegiem Odry, ofiary są świadome, że to właśnie w tym miejscu czeka je ostatecznie śmierć. Mimo usilnych działań prowadzonych od 2013 roku, nie udało się ująć sprawcy wielu podobnych do siebie zbrodni.
Siarka i Olgierd po przejęciu sprawy z energią przystępują do działania, tym bardziej, że właśnie odnaleziono kolejną ofiarę Rzeźnika. Wyniszczone i okaleczone ciało kobiety zostało znalezione tym razem w Raciborzu. Na drodze swoich czynności prokuratorzy, ku ich zaskoczeniu, co rusz spotykają śledzącego ich Langera. Usiłuje on przekonać Siarkowską i Paderborna, że Rzeźnik znad Odry niedługo ponownie dokona mordu, a jego ofiarą będzie Nina Pokora. Ninę poznaliśmy w „Langerze”, prywatnie jest ona byłą żoną Olgierda. Zawodowo pracuje dla CBŚP w randze oficera. W poprzedniej części spin offa miała zbliżyć się do Piotra Langera, a tym samym pomóc w udowodnieniu dokonanych przez niego zbrodni oraz przyczynić się do jego ujęcia przez organy ścigania.
Czy informacje przekazywane przez Langera mogą być prawdziwe? Jaka rolę odegra on w działaniach mających na celu złapanie Rzeźnika? A może to Piotr jest sprawcą morderstw popełnianych nad Odrą?
Prokuratorzy wpadają na trop mordercy dzięki Wrocławiance, Kamili Żymełce. Prowadzi ona podcast kryminalny „Sekcja Zbrodni”. W kręgu jej zainteresowań jest ponadto astronomia i metafizyka. Usiłuje ona przekonać Karolinę i Olgierda, że do wykrycia sprawcy przestępstw, ustalenia miejsca, gdzie ma być dokonana zbrodnia, a nawet poznania daty jego urodzenia i cech charakteru, możliwe jest wykorzystanie tych dziedzin nauki.
Czy dzięki Żymełce uda się schwytać mordercę i zapobiec kolejnej śmierci? Kto tak naprawdę kryje się pod pseudonimem Rzeźnik znad Odry?
„Paderborn”, moim zdaniem, jest pozycją minimalnie słabszą od „”Langera”. Pierwsza część spin offa była dla mnie jak powiew bardzo mroźnego wiatru – rześkiego i świeżego, ale przeszywającego okrucieństwem aż do bólu. Akcja „Paderborna” na pewno jest nieco wolniejsza, mniej zaskakująca. To nie był taki rollercoaster, zapierający dech w piersi, jak „Langer”. Samo zakończenie książek, jeśli mogłabym porównać je do walki bokserskiej, to końcówka „Langera” mnie znokautowała, a „Paderborna” na chwilę ogłuszyła. Ale zapewniam, że „Paderborn” dalej trzyma wysoki poziom twórczości Pana Mroza, a książkę trudno wypuścić z rąk nie doczytawszy jej do końca.
Dziękuję Panie Remigiuszu za krótkie spotkanie z Chyłką, Zordonem i Kormakiem. Ucieszyłam się czytając, że u mnich wszystko w jak najlepszym porządku. Nie mogę się doczekać dłuższego spotkania z nimi :)
Jeżeli macie ochotę się dowiedzieć kto zwyciężył pojedynek Langer kontra Paderborn zapraszam do lektury książki. Mam nadzieję, że jesteście ciekawi, co tym razem zwycięży – dobro czy zło?
Powiedziałam „A” czytając „Langera”, to i musiałam powiedzieć „B” i sięgnąć po jego kontynuację - „Paderborna”, czyli drugi spin-off cyklu z Joanną Chyłką. Zaczynając przygodę z „Langerem” nie miałam świadomości, jak bardzo książka będzie nasiąknięta złem, okrucieństwem, masakrycznymi scenami zbrodni. Wyciągając rękę po „Paderborna” byłam już nastawiona, że czekają mnie...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-03-27
Bardzo lubię delektować się prozą Cezarego Harasimowicza, język jego powieści rozpieszcza czytelnika, niebanalna narracja za każdym razem zaskakuje. Kiedy tylko dowiedziałam się o mającej ukazać się „Biecie” byłam pewna, że czeka mnie kolejna przepięknie opowiedziana, metafizyczna historia. I nie pomyliłam się.
Tym razem Pan Harasimowicz przedstawił czytelnikom postać Elżbiety Ficowskiej, której historią życia autor się zauroczył. Czemu się zresztą nie dziwię. Losy bohaterki książki są bowiem zbiegiem nieprawdopodobnych zdarzeń, których nie sposób racjonalne wytłumaczyć. Kreacja głównej postaci stworzona przez Cezarego Harasimowicza powstała, moim zdaniem, pod wpływem wyjątkowego uroku Pani Biety. Autor opisał ją bowiem podkreślając jej pozytywy, a małe grzeszki „rogatej duszy” poukrywał pod płaszczem humoru i niezwykłego ciepła. Przez wszystkie strony książki wyczuwa się nadnaturalne połączenie dusz autora i jego bohaterki, wielokrotnie dostrzec można nieuniknioność przecięcia się ich ścieżek życia w którymś jego momencie.
Cezary Harasimowicz napisał „Bietę” na podstawie wielu godzin rozmów z jej bohaterką. Bardzo pomogły mu w odtworzeniu prawdy o losach Elżbiety materiały, które zgromadził jej mąż Jerzy Ficowski. Zebrane informacje autor przetworzył przez swoją artystyczną wyobraźnię i wrażliwość, ubrał w piękne słowo pisane i stworzył metafizycznego narratora. I tak oto powstała „Bieta”.
Elżbieta Ficowska urodziła się 5 stycznia 1942 roku w warszawskim getcie. Kiedy Elżunia miała sześć miesięcy, dzięki ludziom związanym z Ireną Sendlerową, została z getta uratowana. Niemowlę rodzice uśpili laudanum, umieścili je śpiące w drewnianej skrzynce i spojrzeli na swoje dziecko po raz ostatni. Dziewczynkę, dzięki pomocy dobrych i odważnych ludzi, wywieziono ukrytą pod cegłami poza teren odizolowania Żydów. Jedyną pamiątką, a jednocześnie metryką Biety jest srebrna łyżeczka z wygrawerowanym imieniem i datą jej urodzenia. Malutką Elżunią zaopiekowała się Stanisława Bussoldowa, wychowała ją i kochała jak rodzoną córkę. O swoim pochodzeniu Bieta dowiedziała się przypadkowo kilka lat później. Jej rodzicom – Heni i Joselowi Koppelom oraz jej dziadkom nie udało się przeżyć gehenny getta, zginęli kilka dni po jej oddaniu.
Elżbieta Ficowska ukończyła Wydział Psychologii i Pedagogiki na Uniwersytecie Warszawskim. Jest autorką książek, opowiadań, słuchowisk i tekstów piosenek dla dzieci, a także działaczką społeczną. Od lat 70. związana była z opozycją demokratyczną w Polsce. Była także doradcą i rzeczniczką prasową ministra pracy i polityki socjalnej Jacka Kuronia. Jej życie jest pełne barw, pięknych chwil i dobrych ludzi. Bohaterce książki, mimo przeżytej trudnej historii, bez wątpienia przyświeca dobra gwiazda.
„Bieta” to powieść nietuzinkowa, niebanalna, niepowtarzalna. Jej początek, opowiadający o malutkiej Elżuni i losie jej biologicznej rodziny jest do bólu emocjonalny, trudny w odbiorze dla czytelnika przytłaczanego ludzkim cierpieniem. Historia dalszych losów Biety jest zdecydowanie spokojniejsza, momentami zabawna, ale też wzruszająca, delikatna i czuła.
Jak twierdzi sam autor, napisana przez niego książka nie jest biografią. To powieść beletrystyczna oparta na wielu rozmowach autora z główną bohaterką, udokumentowana dzięki zapiskom i informacjom zdobytym przez jej męża. Język powieści jest obrazowy, finezyjny, wręcz poetycki. Atutem utworu są malownicze opisy oraz doskonale odtworzona topografia Warszawy.
Przesłaniem tekstu Pana Harasimowicza jest miłość - bezgraniczna, przekazywana drugiemu człowiekowi i odbierana w dwójnasób. Ważną myślą powieści jest motyw scenariusza życia napisanego dla każdego z nas. To w nim zawarta jest prawda o tym, co nam w życiu pisane.
Zaskakujący w powieści jest narrator, ma on wymiar metafizyczny, nazwany został przez autora „Wielkim Scenarzystą”. To on odpowiada za ocalenie Elżbietki i nadaje sens jej życiu.
Również skrzyżowaniu swoich ścieżek życia z losem Biety, autor nadaje wymiar metafizyczny. Nie wierzy on, że do ich spotkania przyczynił się ślepy los.
Jeżeli macie ochotę przeczytać książkę opowiadającą o nieprzeciętnej kobiecie, poznać jej wyjątkowe koleje losu oraz pochylić się nad tematem scenariusza życia przewidzianego dla każdego z nas, sięgnijcie po tę książkę.
Bardzo lubię delektować się prozą Cezarego Harasimowicza, język jego powieści rozpieszcza czytelnika, niebanalna narracja za każdym razem zaskakuje. Kiedy tylko dowiedziałam się o mającej ukazać się „Biecie” byłam pewna, że czeka mnie kolejna przepięknie opowiedziana, metafizyczna historia. I nie pomyliłam się.
Tym razem Pan Harasimowicz przedstawił czytelnikom postać...
2024-03-16
Przydarzyła mi się nie lada czytelnicza gratka!!! Wraz z bohaterami książki Weroniki Wierzchowskiej odbyłam wyprawę do największego i najpiękniejszego miasta świata XVIII wieku - gorącego, pełnego pięknych towarów i orientalnych zapachów Konstantynopola. Po drodze przeżyłam ogrom przygód: napaści bandytów, próby otrucia uczestników wyprawy, knowania i polityczne intrygi. Jesteście zaintrygowani?...
Rok 1787. Zubożała szlachcianka Konstancja Morsztyn przybywa z polecenia swojej patronki, księżnej Lubomirskiej do Wiśniowca na Wołyniu. W tym czasie gości tam król Stanisław August. Księżna Lubomirska od dłuższego czasu knuła przeciwko królowi, śledząc jego kolejne polityczne posunięcia. Sekretnym zadaniem Konstancji było zdobycie dla księżnej szczegółów przygotowanego przez króla dla carycy Katarzyny projektu przymierza polsko – rosyjskiego. Konstancji nie udało się sprostać wyznaczonemu jej zleceniu. Zbieg nieprzewidzianych zdarzeń spowodował, że została ona poproszona o wykonanie kolejnego, niecodziennego zadania. Wraz z Zofią Witt, Marianną Mniszchową, Julią Mniszech, Anną Teresą Potocką, Urszulą Kątską oraz innymi damami musiała udać się w niecodzienną eskapadę do Konstantynopola, a następnie do Egiptu i Grecji. Panna Morsztyn miała za zadanie śledzić poczynania podróżujących kobiet. Dlatego też została powołana do służby w Departamencie Spraw Cudzoziemskich Rady Nieustającej i przed nią złożyła przysięgę wierności królowi. I takim oto sposobem panna Morsztyn została szpiegiem zarówno księżnej jak i króla...
Zmierzając do Konstantynopola damy, jak i opiekujący się nimi mężczyźni, przeżywają ogrom przygód, nieprzewidzianych zdarzeń, dramatycznych sytuacji. Napotkane trudy podróży jednak nie psują humorów dam, które bawią się podczas swojej eskapady doskonale. Akcja powieści jest bardzo zaskakująca, dynamiczna, pełna zagadek i wątków awanturniczych. Nie zabrakło tu również miłosnych uniesień, ani scen pełnych humoru.
Mimo, iż bohaterką opowiadającą całą tę historię jest Konstancja, to nie mniej ważną, a może nawet ważniejszą rolę odegrała w powieści Zofia Witt. Jest ona postacią autentyczną, która budziła i budzi do dziś sporo kontrowersji. Zosia urodziła się w ubogiej greckiej rodzinie, jej mama i ciotka były prostytutkami. Dzięki niezwykłej urodzie jak i wrodzonemu sprytowi udało się jej dostać do Polski, gdzie została żoną generała Józefa Witta. Dwa lata po ślubie małżonkowie wyruszyli w podróż po Europie – odwiedzili między innymi Prusy, Austrię i Francję. W każdym kraju, w którym się pojawiła, określano Wittową mianem „najpiękniejszej kobiety Europy”. Zosia zaczęła się wdawać w liczne romanse, jej grono kochanków było bardzo liczne. Podobno kochali się w niej przedstawiciele rodzin królewskich i arystokratycznych, jednym z jej kochanków był poniekąd król Francji Ludwik XVIII.
„Wyprawa po szczęście”do niemal gotowy scenariusz na kostiumowy film przygodowy. Pełna niebezpieczeństw podróż, napady zbójców, magiczny Konstantynopol i piękne kobiety – to wszystko sprzyja doskonałemu odbiorowi powieści.
Mam nadzieję, że również wybierzecie się w czytelniczą podróż do Konstantynopola. Grzechem byłoby nie skorzystać z takiej okazji :)
Przydarzyła mi się nie lada czytelnicza gratka!!! Wraz z bohaterami książki Weroniki Wierzchowskiej odbyłam wyprawę do największego i najpiękniejszego miasta świata XVIII wieku - gorącego, pełnego pięknych towarów i orientalnych zapachów Konstantynopola. Po drodze przeżyłam ogrom przygód: napaści bandytów, próby otrucia uczestników wyprawy, knowania i polityczne intrygi....
więcej mniej Pokaż mimo to2024-02-26
Recenzja przedpremierowa
Premiera 28.02.2024
Jest to literacki debiut Marii Gąsienicy – Zawadzkiej. Debiut niezwykle udany, nowatorski, z oryginalnym pomysłem na fabułę. Nie daje się przyporządkować jednemu tylko rodzajowi powieści, zadziwia mnogością zarówno wątków jak i bohaterów, fascynuje kreacją oprawcy.
Fundamentem powieści jest siedem historii, których bohaterami są zarówno mieszkańcy Zakopanego, jaki i nieliczni o tej porze roku turyści. Losy bohaterów poszczególnych historii splatają się ze sobą, a o ich przyszłości zadecyduje wiejący z zatrważającą siłą halny.
Marzec. Zakopane. Mimo, że jest poza sezonem turystycznym, w niemal pustych pensjonatach pojawiają się nieliczni goście. Grażyna i Janusz wraz z dwójką dzieci zatrzymali się „Pod Smrekami” W ich życie małżeńskie wkradł się trwający od dłuższego czasu kryzys. W tym samym pensjonacie, w swoim prywatnym apartamencie, pojawił się Konrad, biznesmen, który swój majątek pomnaża żerując na ludzkiej krzywdzie. Na urlop do Zakopanego przyjechał także policjant Jerzy, który przyczynił się w przeszłości do śmierci młodej dziewczyny. W powieści poznajemy również historie bohaterów mieszkających na stałe w Zakopanem. Arek to recepcjonista w pensjonacie „Pod Smrekami”, przed kilkoma laty postawiono mu zarzut dokonania gwałtu. I chociaż został przez sąd uniewinniony, młody mężczyzna nie może zapomnieć o tragicznych wydarzeniach z przeszłości. Ratowniczka medyczna Julia większość swojego czasu poświęca pracy, którą bardzo lubi. Jednak brak wolnego czasu utrudnia jej ułożenie sobie życia osobistego, co jest jej osobistą porażką. Jadwiga, mężatka i matka czwórki dzieci, nie ma łatwego życia. Jej mąż Władek jest alkoholikiem, często w domu wszczyna awantury, jest agresywny w stosunku do żony.
Niezwykle ważną postacią „Gniewu Halnego” jest bezdomny Lucjan, nazywany przez mieszkańców Zakopanego Lolkiem. Jest on łącznikiem między misją halnego wymierzenia sprawiedliwości, a postaciami, które są sprawcami krzywd i ludzkich tragedii. Podczas panowania nad Tatrami siejącego trwogę wiatru, Lucjan obdarowany zostaje mistyczną mocą przepowiadania przyszłości. Niektóre z jego przepowiedni prorokują śmierć...
Autorce, poprzez wprowadzenie do swojej powieści demonicznego halnego, udało się stworzyć niepowtarzalny klimat i efekt strachu jak podczas klęski żywiołowej. Mieszkańcy okolic Tatr nie wytrzymują odgłosów wycia wiatru, boją się jego niszczycielskiej mocy i górowania nad człowieczymi planami i emocjami. A w ludzkich duszach budzą się demony...
Pod koniec powieści dowiadujemy się, komu z bohaterów została wymierzona przez zabójczy wiatr kara, komu odmienił on życie, a kogo uchronił przed swoją siłą. Samo zakończenie jest bardzo nieprzewidywalne, a powieść mocno skręca w kierunku kryminału.
„Gniew halnego” jest dla mnie powieścią rewelacyjną. Nie dającą się zaszufladkować do żadnego z rodzajów powieści - to thriller, kryminał, powieść katastroficzna i obyczajowa w jednym.
Czytajcie, gorąco polecam.
Recenzja przedpremierowa
Premiera 28.02.2024
Jest to literacki debiut Marii Gąsienicy – Zawadzkiej. Debiut niezwykle udany, nowatorski, z oryginalnym pomysłem na fabułę. Nie daje się przyporządkować jednemu tylko rodzajowi powieści, zadziwia mnogością zarówno wątków jak i bohaterów, fascynuje kreacją oprawcy.
Fundamentem powieści jest siedem historii, których bohaterami są...
2024-02-15
Powieść „Rozstajne drogi. Nie ma powrotu do domu” to przepięknie opowiedziana historia trzech młodych mężczyzn, których życiowe drogi splotły się na pewnym ich etapie. Niestety, dramatyczne wydarzenia II wojny światowej spowodowały, że mimo silnej więzi ich łączącej i wzajemnego poszukiwania się podczas wojennej zawieruchy, los ich rozdzielił. Czy stałoby się tak, gdyby wydarzenia polityczne potoczyłyby się inaczej?...
Elżbieta Jodko – Kula opisując losy trzech młodych chłopców i ich rodzin, tak naprawdę opisała przeżycia tysięcy Polaków zamieszkujących północno-wschodnie tereny międzywojennej, wojennej i powojennej Polski. W swoim życiu przeczytałam wiele książek z dramatem wydarzeń II wojny światowej w tle. Przeważnie przedstawiały one młodych bohaterów Powstania Warszawskiego, gehennę więźniów obozów koncentracyjnych, trudy życia w żydowskich gettach. Jednak nigdy dotąd nie miałam okazji przeczytać książki o wydarzeniach tamtych czasów widzianych oczami mieszkańców Kresów Wschodnich.
Głównymi postaciami książki są Jurek, Stefan i Zbyszek. Poznajemy ich jako uczniów wileńskiego gimnazjum, roześmianych, nieco psotnych, pełnych młodzieńczego entuzjazmu. W miarę czytania poznajemy również ich rodzeństwo i najbliższą rodzinę. Chłopcy pochodzą z różnych warstw społecznych, jednak marzeniem ich rodziców było, aby dobrze wykształcić swoich synów.
Wojenne historie członków wymienionych rodzin były bardzo dramatyczne. Byli oni zesłańcami na Syberii, więźniami osadzonymi przez NKWD, odebrano im majątki, domy, pozbawiono dorobku całego życia. Zbyszek, Jurek i Stefan przyłączyli się do walki z okupantami. Działali w podziemnych organizacjach i w partyzantce. Z wieloma bohaterami musieliśmy się, niestety, pożegnać, chociaż miałam cichą nadzieję na bardziej optymistyczne zakończenie książki. Jednak autorka inaczej pokierowała losami wykreowanych przez siebie bohaterów.
Elżbieta Jodko – Kula w posłowiu ujawnia, którzy z bohaterów książki są postaciami autentycznymi, a którzy fikcyjnymi. Opisuje, jak potoczyły się powojenne losy dworu w Paukszteliszkach, będącego własnością rodziny Jerzego (majątek ten naprawdę istniał). Zdradza również, że fabułę książki oparła nie tylko na fachowej literaturze historycznej, ale na wielu przekazach i relacjach ludzi żyjących w ówczesnych czasach. I to się naprawdę czuje czytając tę powieść. Bije z niej autentyczność, jak również odczuwa się mocne powiązanie losów bohaterów z ówczesnymi wydarzeniami politycznymi.
Przeczytajcie „Rozstajne drogi. Nie ma powrotu do domu”, naprawdę warto. Książka jest bowiem pełną emocji opowieścią o drogach ludzkiego życia, jak i niezwykle ciekawym źródłem przystępnie przekazanej wiedzy historycznej. Opisane przez autorkę fakty sprzed lat, często nie są nam znane, a są one niezwykle ważne dla naszej tożsamości. To przecież wycinek życia wielu z naszych przodków, o których zapomnieć nie możemy.
Powieść „Rozstajne drogi. Nie ma powrotu do domu” to przepięknie opowiedziana historia trzech młodych mężczyzn, których życiowe drogi splotły się na pewnym ich etapie. Niestety, dramatyczne wydarzenia II wojny światowej spowodowały, że mimo silnej więzi ich łączącej i wzajemnego poszukiwania się podczas wojennej zawieruchy, los ich rozdzielił. Czy stałoby się tak, gdyby...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-01-28
Bardzo mnie cieszy, kiedy książka potrafi miło zaskoczyć, oczarować. Taką właśnie powieścią jest „Antykwariat cudzych wspomnień”, Autorka zaskoczyła mnie formą książki i mnogością przedstawionych w niej zdarzeń. Mamy tu nadrzędną, główną fabułę, która stanowi filar dla pozostałych, pobocznych historii. Wątek główny jest niezwykle ciekawą opowieścią o kilku pokoleniach rodziny antykwariuszy. Wplecione w niego opowiadania przeniosły mnie do Libanu roku 1975, Fenicji 875 roku p.n.e., do Imperium Osmańskiego roku 1526, Wietnamu roku 1968, Królestwa Kongresowego roku 1848, na Warmię roku 850, do Warszawy roku 1794. Zapewniam, że te czytelnicze podróże są wyjątkowe, nieprzewidywalne.
W Warszawie, po zakończeniu II wojny światowej, Teofil chcąc zapewnić rodzinie byt, otwiera sklepik w którym sprzedaje starocie: nuty, płyty winylowe, książki, stare przedmioty. Założony przez niego antykwariat pozostaje w rodzinie przez długie lata. Na tle historii ówczesnej Polski poznajemy kilka dekad z życia rodziny założyciela sklepu - jego córki Anny oraz wnuków. W roku 2022 rodzina musi podjąć bardzo trudną dla nich decyzję. Asortyment sklepu, mimo wielu starań i wprowadzanych zmian, nie cieszy się popularnością wśród klientów. Wnuczka Teofila, Agnieszka, która jest trzecim pokoleniem antykwariuszy, zmuszona jest zamknąć tak ważne dla niej i jej rodziny miejsce.
W opowieść o kolejach losu rodziny sprzedawców staroci, Weronika Wierzchowska powplatała opowiadania o niezwykle silnych, mądrych i dumnych kobietach, które nie obawiały się walczyć o swoje prawa i godność. Akcja ich toczy się w odległych od siebie miejscach na ziemi i w minionych już czasach. Wpisane w powieść historie są snami Agnieszki, które pojawiają się u niej, kiedy przeznaczenie zetknie ją, chociaż na chwilę, z przedmiotami z dawnych lat, np. grzebieniem do upinania włosów, wiecznym piórem, butami wojskowymi... Niesamowite kobiety, które wnuczka Teofila poznała dzięki swoim sennym wizjom, pozwalają jej uporać się z własnymi życiowymi problemami. Kobieta korzysta bowiem z życiowego doświadczenia bohaterek z przeszłości, a ich waleczność jest dla niej przykładem i dodaje jej sił.
Weronika Wierzchowska napisała książkę, jak dla mnie, nie do zapomnienia. Wielowątkową, z całą gamą wspaniałych postaci kobiecych, magiczną, której atutem są niesamowite podróże w nieznane mi miejsca i odległe w czasie. Autorka stworzyła ponadto niesamowity klimat sklepu ze starociami, gdzie każdy przedmiot, każdy bibelot czy starodruk traktowano z szacunkiem, ponieważ był on okruchem czyjegoś życia, skrawkiem cudzego losu.
Bardzo mnie cieszy, kiedy książka potrafi miło zaskoczyć, oczarować. Taką właśnie powieścią jest „Antykwariat cudzych wspomnień”, Autorka zaskoczyła mnie formą książki i mnogością przedstawionych w niej zdarzeń. Mamy tu nadrzędną, główną fabułę, która stanowi filar dla pozostałych, pobocznych historii. Wątek główny jest niezwykle ciekawą opowieścią o kilku pokoleniach...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-01-18
„Bluszcz” to książka opowiadająca o walce o szczęście, poszukiwaniu własnego „ja”, zamknięciu trudnego dla głównej bohaterki książki okresu życia. Ukazaną mamy tu również wyjątkowo mocną, prawdziwą, kobiecą przyjaźń. Takiego braterstwa dusz doświadczyć chciałby chyba każdy z nas.
Julita i Elżbieta są przyjaciółkami, znają się jeszcze z dziecięcych lat. Są dla siebie jak siostry, chociaż bardzo się różnią. Elżbieta jest 40 letnią singielką, cenioną panią doktor. Na pierwszy rzut oka wydaje się być kobietą spełnioną, świadomą własnej wartości. Ale czy tak jest w rzeczywistości? Julita natomiast wyszła za mąż w bardzo młodym wieku za swoją pierwszą miłość. Obecnie jest mamą dwójki właściwie dorosłych już dzieci. Jej małżeństwo nie należy do szczęśliwych, mąż okazał się być despotą i tyranem stosującym wobec niej przemoc psychiczną, ekonomiczną i fizyczną. Kobieta jednak nie potrafi uwolnić się z toksycznego związku. Nigdy nie pracowała zawodowo, boi się życia kobiety samotnej. Czy uda się jej znaleźć w sobie tyle siły, aby zbudować dla siebie i dzieci nową, spokojną przyszłość?
Elżbieta stale namawia ją do odejścia od męża, zapewnia o udzieleniu pomocy przyjaciółce, przygarnięcia pod swój dach jej wraz z dziećmi. Jednak dopiero bardzo agresywne zachowanie męża przyczynia się do skorzystania Julity z proponowanej pomocy.
Autorka porusza w „Bluszczu” jeszcze kilka bardzo trudnych tematów: próby samobójczej, homoseksualizmu, braku akceptacji przez rodziców orientacji seksualnej dziecka, wychowania dzieci w przesadnym podejściu do zasad wyznawanej religii. Całość przedstawionych problemów sprzyjała przemyśleniom i wyciąganiu przez czytelnika własnych wniosków.
Mimo ogromu traum, które przeżyła w swoim życiu główna bohaterka oraz ukazaniu przez Annę H. Niemczynow wielu dramatycznych sytuacji, książka ma wydźwięk optymistyczny. Taki zapewne był zamysł Autorki, aby poprzez swój tekst dodać siły i wiary w lepsze jutro kobietom, których życie przebiega podobnie do historii Julity. „Bluszcz”z pewnością ma być dla nich drogowskazem, dobrą radą, zastrzykiem pozytywnej energii.
Mam jednak ogromną nadzieję, że ta powieść będzie małą iskierką, która wskrzesi siły do podjęcia trudnych decyzji i próby odmiany losu u potrzebujących tego kobiet. A może dzięki niej spostrzeżemy w naszym otoczeniu kogoś, do kogo my możemy wyciągnąć pomocną dłoń?...
Przeczytajcie, książka jest bowiem wulkanem optymizmu i ciepła. Rozgrzejecie się przy niej na pewno.
„Bluszcz” to książka opowiadająca o walce o szczęście, poszukiwaniu własnego „ja”, zamknięciu trudnego dla głównej bohaterki książki okresu życia. Ukazaną mamy tu również wyjątkowo mocną, prawdziwą, kobiecą przyjaźń. Takiego braterstwa dusz doświadczyć chciałby chyba każdy z nas.
Julita i Elżbieta są przyjaciółkami, znają się jeszcze z dziecięcych lat. Są dla siebie jak...
2023-12-20
Postać Simony Kossak pasjonuje mnie od dłuższego czasu. Przeczytałam biografię tej niezwykłej biolożki, kilka publikacji o jej życiu i pracy badawczej, wysłuchałam fragmentów prowadzonego przez nią cyklu audycji radiowych, dlatego też niezwykle ucieszyła mnie informacja o kolejnej książce jej poświęconej. „Moje życie z Simoną Kossak” trzymam właśnie w moich dłoniach i mimo, że już ją przeczytałam, nadal nie mogę oderwać od niej zachwyconych oczu.
Simona pochodziła ze znanej chyba wszystkim rodziny Kossaków. Jej ojciec, Jerzy to utalentowany malarz, podobnie jak siostra Simony – Gloria. Dziadek - Wojciech Kossak i pradziadek Juliusz Kossak to również sławy malarskie. Do cenionych postaci tego klanu należały również ciotki biolożki – poetki i pisarki Maria Pawlikowska – Jasnorzewska oraz Magdalena Samozwaniec. Simona otrzymała staranne, ale rygorystyczne wychowanie. Nie kontynuowała familijnych tradycji artystycznych, co spotkało się z niezadowoleniem rodziny. Konsekwentnie dążyła do możliwości samostanowienia o własnym losie i życia zgodnego ze swoimi pasjami i zainteresowaniami. Po skończonych studiach biologicznych, dzięki swoim usilnym staraniom, udało się jej zamieszkać w leśniczówce zwanej Dziedzinką, usytuowanej na skraju Puszczy Białowieskiej (w tym okresie Simona Kossak pracowała w Zakładzie Badania Ssaków PAN w Białowieży). Jako, że leśniczówka składała się z dwóch odrębnych mieszkań, dokwaterowano jej współlokatora, Lecha Wilczka, przyrodnika z wykształceniem artystycznym, uznanego fotografa, zaangażowanego w ideę ochrony przyrody. Oboje pasjonaci dzikiej natury nie byli z tego faktu zadowoleni, marzyli o samotnym zamieszkaniu na skraju pradawnej puszczy. Na początku ich sąsiedzkie relacje nie układały się najlepiej, ale z czasem ich znajomość stała się bliższa. Bez wątpienia do ocieplenia wzajemnych stosunków przyczyniły się ich wspólne zainteresowania - miłość do piękna natury i walka o jej ochronę. Ich uczucie dojrzewało powoli, zlepione zostało z miłości, przyjaźni, szacunku i wspólnego kierunku działań i zamiłowań. Odpychali się i przyciągali, kłócili się i godzili - nie ma bowiem związków idealnych i ten też taki nie był. Jednak, za dużo ich łączyło, a za mało dzieliło, za bardzo byli sobie konieczni, aby mogli żyć bez siebie. Piękne było to, że nie nudzili się w swoim towarzystwie, dużo rozmawiali, nie brakowało im tematów do dyskusji, mimo iż większość czasu spędzali tylko we dwoje.
Ich niepowtarzalny związek trwał 30 lat, aż do śmierci Simony w 2007 roku, Lech Wilczek zmarł 11 lat po niej.
„Moje życie z Simoną Kossak” to zbiór ,wyrywanych nieco chaotycznie z osi czasu, anegdot, opisów niezwykle ciekawych i zabawnych wydarzeń, które miały miejsce w Dziedzince. Są one jak niespiesznie snuta przy kominku gawęda o niezwykłej parze i niezwykłym połączeniu dusz. Wspomnienia Lecha Wilczka to również przywołanie wspomnień o ukochanej kobiecie, jej życiowych priorytetach, wyborach, ogromnym sercu dla zwierząt.
Uchwycone przez Lecha Wilczka w migawce aparatu chwile z prywatnego życia profesor Simony uwydatniają jej przywiązanie do ukochanego miejsca na ziemi oraz jej przeogromnej miłości do dzikiej fauny i flory. Fotografie przedstawiające Simonę to po prostu majstersztyki. Pan Lech kochającymi oczami dostrzegł i zapisał na kliszy jej zadowolenie i pewność z wyboru obranej drogi zawodowej oraz stylu życia blisko natury. W jej łagodnym spojrzeniu odbija się wewnętrzny spokój i bezpieczeństwo jakiego doświadczała przy swoim długoletnim partnerze.
Książka „Moje życie z Simoną Kossak” jest wizualnie doskonała, ilość i artyzm zamieszczonych w niej fotografii zapiera dech w piersiach, tym bardziej, że są to w przeważającej części zdjęcia dzikiej przyrody, pięknych, majestatycznych zwierząt i Simony Kossak w ich otoczeniu. To ponad 460 unikalnych ujęć, wykonanych przez autora książki, artystę fotografa i wieloletniego partnera profesor Kossak – Lecha Wilczka.
Przeczytajcie książkę o nietuzinkowej parze pasjonatów. Nacieszcie duszę niepowtarzalnymi zdjęciami wykonanymi z miłości do kochanej kobiety i pięknej, dzikiej natury.
Postać Simony Kossak pasjonuje mnie od dłuższego czasu. Przeczytałam biografię tej niezwykłej biolożki, kilka publikacji o jej życiu i pracy badawczej, wysłuchałam fragmentów prowadzonego przez nią cyklu audycji radiowych, dlatego też niezwykle ucieszyła mnie informacja o kolejnej książce jej poświęconej. „Moje życie z Simoną Kossak” trzymam właśnie w moich dłoniach i ...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-10-17
To już ostatni, finałowy tom serii „Między jeziorami”. Tom trzeci, zgodnie z sugestią tytułu powieści, przynosi głównej bohaterce nowy etap w jej życiu i nowe nadzieje.
Od pierwszych stron książki powiało optymizmem. Przed wywózką z Polski do Niemiec ratuje Amalię ukochany Piotr, jeden z głównych bohaterów tomu pierwszego (robotnik przymusowy pracujący w gospodarstwie jej teścia). To on przygarnął młodą Mazurkę pod swój dach, otoczył opieką, dzięki czemu nabrała sił i wróciła do zdrowia. Mimo, że znalazła się pod troskliwymi skrzydłami ukochanego, jej traumatyczne przeżycia, opisane w tomie drugim, nie pozwalają jej cieszyć się jego miłością. Nerwowo reaguje na każdy przejaw czułości z jego strony, boi się bliskości fizycznej. Jest ona również rozdarta między spokojem i bezpieczeństwem jakiego zaznała u boku Piotra, a tęsknotą za córką (przebywa ona obecnie z dziadkami w Niemczech) oraz pozostawioną w rodzinnej wsi Schönwalde siostrą. Amalia zdaje sobie sprawę, że wyjazd za zachodnią granicę w celu odnalezienia Else wiąże się z brakiem możliwości ich powrotu do Polski.
„Nowy świt” to książka o życiowych dylematach i dokonywanych wyborach. Główna bohaterka serii ma do podjęcia bardzo wiele decyzji, które zaważą o dalszym jej losie, ale również o przyszłości jej najbliższych. W krótkim czasie musi zadecydować o miejscu zamieszkania, o określeniu swojej narodowości, zmuszona jest do dokonania wyboru między miłością do mężczyzny, a odnalezieniem ukochanej córeczki. Zdaje sobie sprawę, że to ona poniesie największe konsekwencje powziętych postanowień.
Magdalena Wala doskonale przygotowała się do napisania wszystkich części cyklu. W „Nowym świcie” nadzwyczaj wiernie oddała nastroje i klimaty społeczne, jakie panowały w Prusach Wschodnich bezpośrednio po II wojnie światowej. Wydawać by się mogło, że wraz z zakończeniem wojennej zawieruchy w Europie i na świece zapanuje upragniona wolność i spokój. Historia pokazała, że dla tysięcy, a nawet milionów ludzi dopiero wtedy zaczęła się ich gehenna. Zmuszeni byli oni do opuszczenia swoich domów, rodzinnych miejscowości, a nawet ojczystego kraju. Często, aby móc pozostać na ziemi ojców, zmuszeni byli do zadeklarowania zmiany narodowości, niejednokrotnie niezgodnej z ich odczuciami, przekonaniami i wychowaniem.
Pomimo trudności poruszanych tematów warto zapoznać się z serią Magdaleny Wali, to doskonała lekcja historii.
To już ostatni, finałowy tom serii „Między jeziorami”. Tom trzeci, zgodnie z sugestią tytułu powieści, przynosi głównej bohaterce nowy etap w jej życiu i nowe nadzieje.
Od pierwszych stron książki powiało optymizmem. Przed wywózką z Polski do Niemiec ratuje Amalię ukochany Piotr, jeden z głównych bohaterów tomu pierwszego (robotnik przymusowy pracujący w gospodarstwie jej...
2021-06-06
Bardzo dobry kryminał. Odmienny od wielu napisanych „według szablonu”: zbrodnia, prowadzenie czytelnika po zawiłych, często wprowadzających w błąd czytelnika ścieżkach prowadzących do wykrycia sprawcy i oczywiście finał - rozwiązanie zagadki kryminalnej.
„Dama z blizną” rozpoczyna się bardzo mocnym akcentem. Adela, żona znanego polityka, kandydata na prezydenta, zostaje porwana przez seryjnego mordercę. W ostatniej chwili udaje się ją uwolnić z rąk psychopaty. Jest to zasługą komisarza Hardego, mocno zaangażowanego w sprawę ujęcia groźnego przestępcy. Tak więc morderca schwytany, Adela po pobycie w szpitalu dochodzi pomału do siebie. I co dalej?... Do końca książki jeszcze daleko, a wątek kryminalny już został rozwiązany?... I tutaj zaskoczenie, akcja książki nie zwalnia tempa, mamy też kolejną zbrodnię. Podczas wyjazdu z żoną na Mazury kandydat na prezydenta zostaje zamordowany. Po raz kolejny rozwiązaniem sprawy ma się zająć komisarz Lesław Hardy. To on musi znaleźć odpowiedź na pytania: Czy to było zabójstwo o podłożu politycznym? Może zemsta? Porachunki z przeszłości? Wypadek? Samobójstwo?... Zdradzę tylko tyle, że sprawa jest trudna do rozwiązania, a jej finał jest bardzo zaskakujący.
Bardzo podobała mi się w książce postać żony kandydata na prezydenta. Adela jaką widzimy na pierwszych stronach książki to całkiem inna osoba niż ta z ostatniej jej części. Na początku widzimy młodą, pracującą prawniczkę, bez większych aspiracji zawodowych. Jest oddana domowi, mężowi, doskonale i z chęcią gotuje. Jej życie jest spokojne i stabilne. Adela z trzeciej części powieści to kobieta silna, pewna siebie, ambitna, bezwzględna. A może taka była cały czas i czekała na moment, aby ukazać swoje prawdziwe „ja”?
Z dużym zainteresowaniem śledziłam opisaną kampanię prezydencką. Polityczne gierki, nieczysta gra, pozyskiwanie kłamstwami i obietnicami potencjalnych wyborców szokują. I otwierają oczy, że my również jesteśmy, bez wątpienia, tak samo manipulowani przez polityków. Autorka w jasny sposób nawiązuje w książce do sytuacji na naszej scenie politycznej, dostrzegałam to nawet ja, osoba stroniąca jak najdalej od politycznych przepychanek.
„Dama z blizną” to było moje pierwsze spotkanie z Izabelą Szylko. I było ono zaskakująco wspaniałe. Książka jest dopracowana w każdym szczególe, autorka zadbała o każdy, najdrobniejszy element. Postać Adeli, jej przemiana, a może ujawnienie prawdziwego ja - genialne.
Dla mnie bomba! Gorąco polecam :)
Bardzo dobry kryminał. Odmienny od wielu napisanych „według szablonu”: zbrodnia, prowadzenie czytelnika po zawiłych, często wprowadzających w błąd czytelnika ścieżkach prowadzących do wykrycia sprawcy i oczywiście finał - rozwiązanie zagadki kryminalnej.
„Dama z blizną” rozpoczyna się bardzo mocnym akcentem. Adela, żona znanego polityka, kandydata na prezydenta, zostaje...
2023-04-27
„Poszukiwacze siódmej księgi” to najnowsza powieść Izabeli Szylko. Tym razem autorka uraczyła nas książką sensacyjno-przygodową z dużą dawką humoru. Dla mnie była ona jak powiew wiosennej świeżości, dawno bowiem nie czytałam tak dobrej „przygodówki”. Mamy tu wspaniale opowiedzianą historię, której główny wątek opiera się na poszukiwaniu ważnego dokumentu autorstwa Mikołaja Kopernika (ale o tym za chwilę), mamy też wyrazistych bohaterów (Czesiunia po prostu wymiata), szybko toczącą się akcję, ciekawe miejsca wydarzeń (min. klimatyczny Kraków, Olsztyn, Frombork, Wieliczkę, opactwo w Mogile i ich wspaniałe zabytki). Do tego czytelnikowi towarzyszą dreszcze niepokoju, aura tajemniczości i ogrom emocji. Atutem powieści jest duża ilość przekazanej czytelnikowi wiedzy o historii astronomii, postaci Mikołaja Kopernika i o czasach mu współczesnych. Mnogość ciekawostek i informacji nie wpływa jednak w najmniejszym stopniu na płynność i dynamikę akcji. Do takiego odbioru książki przyczynił się bezspornie doskonały warsztat literacki autorki. Docenić należy również ogrom pracy, który włożyła w zrobienie researchu przygotowując się do jej powstania.
Wróćmy na chwilę do dokumentu, przez który potoczyła się cała lawina dramatycznych i dynamicznych wydarzeń. Dzieło Mikołaja Kopernika "O obrotach sfer niebieskich" składa się z sześciu ksiąg. Prawdopodobnie jednak, największy polski astronom napisał również księgę siódmą, która jednak nie została wydrukowana. I to właśnie ją starają się odnaleźć bohaterowie powieści. Dysponują oni informacją, że zaginiona księga została dobrze ukryta, a polski astronom przekazał zaszyfrowaną wiadomość o miejscu jej ukrycia siedmiu zaufanym przyjaciołom. Ci z kolei mieli za zadanie przekazywać ją kolejnym pokoleniom, ale tylko w formie słownego przekazu.
Główny bohater, Jerry Adams, jest prawnikiem mieszkającym w Londynie. Przyjechał do Polski na pogrzeb babki, która zapisała mu w spadku duży majątek. Przez zbieg nieprawdopodobnych zbiegów okoliczności, już w samolocie lecącym do ojczyzny jego przodków, poznaje tajemniczą Alicję i zostaje wplątany w niesamowitą przygodę. To właśnie ta para – Alicja i Jerzy będą poszukiwaczami zaginionej księgi z dzieła „De revolutionibus”. Ich misja od samego początku była niebezpieczna, a ich życiu zagrażało niebezpieczeństwo. Okazało się bowiem, że nie tylko oni pragną odnalezienia zaginionego dokumentu. Alicja i Jerzy otrzymują dużo wsparcia w poszukiwaniach od przyjaciół, jak również od osób dla nich obcych, ale niezmiernie im życzliwych. Jednak największą pomoc w odnalezieniu księgi otrzymali od cudownej, starszej pani – Czesiuchny (polubicie ją z pewnością, tak jak i ja ją ogromnie polubiłam).
Powieść „Poszukiwacze siódmej księgi” oczarowała mnie, książkę przeczytałam w dwa wieczory, należy ona bowiem do gatunku tych nieodkładalnych. Wraz z Alicją, Jerzym i Czesiuchną przeżyłam wspaniałą czytelniczą przygodę, zwiedziłam z bohaterami przepiękne zakątki Polski. Dzięki Pani Izabeli wzbogaciłam swoją wiedzę, której nigdy przecież nie za wiele.
Żeby przybliżyć jeszcze niezdecydowanym, przyszłym czytelnikom klimat powieści, w mojej biblioteczce znajdzie ona miejsce blisko „Kodu Leonarda da Vinci” Dana Browna. Dostrzegam również podobieństwo „Poszukiwaczy siódmej księgi” do filmu „Vinci” w reżyserii Juliusza Machulskiego oraz do serii o przygodach Indiany Jonesa.
Szczerze polecam. Nie zawiedziecie się!
„Poszukiwacze siódmej księgi” to najnowsza powieść Izabeli Szylko. Tym razem autorka uraczyła nas książką sensacyjno-przygodową z dużą dawką humoru. Dla mnie była ona jak powiew wiosennej świeżości, dawno bowiem nie czytałam tak dobrej „przygodówki”. Mamy tu wspaniale opowiedzianą historię, której główny wątek opiera się na poszukiwaniu ważnego dokumentu autorstwa...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-09-29
Jest to kontynuacja „Poszukiwaczy siódmej księgi”- pierwszej części dylogii Izabeli Szylko. Dla tych, którzy nie mieli okazji jej przeczytać, w dwóch zdaniach nakreślę zarys jej fabuły. Młoda badaczka dzieł Mikołaja Kopernika, Alicja przypadkowo spotyka na drodze swojej podróży Jerrego Adamsa, prawnika mieszkającego na stale w Londynie. Oboje zostają wciągnięci w wir poszukiwań zaginionej, dotąd nie opublikowanej siódmej części dzieła słynnego polskiego astronoma - "De revolutionibus". Pod koniec powieści, po wielu przygodach i dramatycznych zdarzeniach, udaje im się odnaleźć poszukiwany przez wieki manuskrypt, lecz niestety zaraz go tracą, zostaje on im ukradziony przez nieznanych sprawców.
Już na samym początku „Tajemnicy siódmej księgi”, dowiadujemy się że bezcenny rękopis trafił w ręce amerykańskiego miliardera Victora McArsky'ego. Jego marzeniem, które chce zrealizować nie bacząc na środki jakich będzie musiał użyć, jest jego odczytanie. Manuskrypt jest bowiem zaszyfrowany, a McArsky zdaje sobie sprawę, że odczytania tekstu siódmej księgi dokonać może tylko Alicja – główna bohaterka obu części dylogii. Jednak młoda badaczka nie jest w ciemię bita, zdaje sobie sprawę, że jest śledzona i poszukiwana przez obecnego posiadacza rękopisu. Przez dłuższy czas udaje się jej uniknąć bezpośredniego spotkania z ludźmi zatrudnionymi przez milionera, stale jest kilka kroków przed nimi. Przewiduje ona doskonale ich kolejne posunięcia i wyprzedza ich pany. Równocześnie stara się dotrzeć do Jerrego Adamsa, któremu wcześniej zasugerowała ukrycie się w Stanach Zjednoczonych. Jej ucieczka i próby dotarcia do Jerrego, a następnie ich wspólna dalsza podróż są bardzo emocjonujące i niebezpieczne. Jak zresztą i cała akcja książki, która jest niezwykle dynamiczna, pełna zaskoczeń, pogoni i ucieczek oraz dramatycznych sytuacji.
Autorka tym razem zaprasza czytelników w podróż za Atlantyk. Razem z bohaterami przemierzamy Stany Zjednoczone, Meksyk i Kanadę. Izabeli Szylko udało się doskonale oddać klimat opisanych miejsc, lecz nie zwiedzamy tylko reprezentacyjnych ulic i przyjaznych turystom miejsc. Poznajemy również strefę przygraniczną między Meksykiem i Stanami Zjednoczonymi wraz ze światem grup przestępczych zajmujących się przemytem ludzi, odwiedzamy z bohaterami przydrożne bary oraz tanie hotele o nieciekawej reputacji i biedne dzielnice wielkich miast.
Uciekająca para, jak i ścigający ją ludzie Viktora (Henryk Kozak i działający zdalnie geniusz informatyczny Nicki) wykazują się dużą przebiegłością i pomysłowością. Ścigający i uciekający są równymi sobie partnerami, niemal do końca powieści nie wiadomo kto zwycięży w tym nietypowym pościgu i co stanie się z unikatowym dokumentem.
Tajemnicę siódmej księgi odkrywamy (a właściwie rozszyfrowuje ją Alicja) pod sam koniec książki. Zawarte w niej założenia dają czytelnikowi dużo do myślenia, obrazują, jaką malutką częścią Wszechświata jest Ziemia i my sami. Jakie tezy zamieścił jeszcze Kopernik w ostatniej księdze swojego dzieła? Możecie się sami przekonać czytając „Tajemnicę siódmej księgi”.
Druga część o przygodach Alicji i Jerrego jest równie dobra jak jej poprzedniczka. To niemal gotowy scenariusz filmu akcji. Jednak zabrakło mi tutaj humoru, który w pierwszej części zapewniła czytelnikom jedna z jej bohaterek - Czesiuchna. Niemniej polecam gorąco :)
Jest to kontynuacja „Poszukiwaczy siódmej księgi”- pierwszej części dylogii Izabeli Szylko. Dla tych, którzy nie mieli okazji jej przeczytać, w dwóch zdaniach nakreślę zarys jej fabuły. Młoda badaczka dzieł Mikołaja Kopernika, Alicja przypadkowo spotyka na drodze swojej podróży Jerrego Adamsa, prawnika mieszkającego na stale w Londynie. Oboje zostają wciągnięci w wir...
więcej mniej Pokaż mimo to
Hanna Greń, autorka poczytnych kryminałów, w swojej najnowszej książce zabiera czytelników do męskiego świata przestępczego. Dzięki niej zaglądamy do warsztatu samochodowego działającego w Bielsku – Białej, gdzie swoją siedzibę ma gang Gepardów. Urządzanie wyścigów motorowych ulicami miasta, kradzieże samochodów to tylko ich małe grzeszki. Te poważniejsze to produkcja i handel narkotykami, zatrudnianie prostytutek, porwania nieletnich, pedofilia i morderstwa.
Kwiecień 2023 roku, Czechowice -Dziedzice. W miejscowym komisariacie policji Jadwiga Radecka zgłasza zaginięcie swojej 13 letniej córki Felicji. Jej zeznania spisuje nadkomisarz Oskar Superson i to on zostaje wyznaczony przez komendanta do przeprowadzenia czynności dochodzeniowo-śledczych w tej sprawie. Według nagrań z monitoringu, po raz ostatni trzynastolatka widziana była z młodym mężczyzną, który po spotkaniu z nią odjechał motorem, a dziewczyna skierowała się w kierunku swojego domu. Znajomy Felicji miał na sobie kurtkę z charakterystycznym znakiem, jaką noszą członkowie gangu Gepardów. Dlatego też na tę zorganizowaną grupę przestępczą, znaną doskonale policji, padło podejrzenie uprowadzenia nastolatki. Aby uratować dziewczynkę, a także mając na uwadze swoją zawodową karierę, Oskar Superson podejmuje się bardzo ryzykownego zadania. Chce on dostać się do zamkniętego kręgu gangsterów z Bielska - Białej, powołując się na fikcyjną znajomość zawartą w celi więziennej z Adlerem, poprzednim szefem tej przestępczej organizacji. Do pewnego czasu przeprowadzana akcja odbywa się zgodnie z planami nadkomisarza Supersona. Udaje mu się zatrudnić w warsztacie samochodowym, chociaż wykonuje on tam najczęściej zadania nie związane z naprawą pojazdów. Poznaje on przestępczą działalność gangu, ich strukturę i odbiorców produkowanych narkotyków. Podczas wykonywania swojego niebywale niebezpiecznego zadania, policjant wykazuje się doskonałymi zdolnościami aktorskimi, dzięki temu zostaje on zaakceptowany przez członków gangu, powierzane są mu coraz trudniejsze zlecenia. Zdaje on sobie sprawę, że każde jego potknięcie, każdy podejrzane działanie może być dla niego równoznaczne z wyrokiem śmierci wykonanym na nim przez gangsterów, a także zaprzepaścić może ocalenie życia Felicji...
Książka jest wielowątkowa, oprócz fabuły typowo kryminalnej, Autorka włączyła do powieści wątki obyczajowe związane z przeszłością Jadwigi Radeckiej i jej rodziny. Skrywane przez lata tajemnice, poczucie wyrządzonej krzywdy potęgowane przez mijający czas, spowodowały pragnienie zemsty i chęci dokonania odwetu na najbliższych przez jednego z członków rodziny.
„Ci, którzy zostali” to bardzo dobry kryminał, z niebanalną zagadką do rozwiązania. Męski świat gangu, brutalny, bezwzględny i hierarchiczny przypadnie do gustu na pewno wielu czytelnikom.
Miłej lektury :)
Hanna Greń, autorka poczytnych kryminałów, w swojej najnowszej książce zabiera czytelników do męskiego świata przestępczego. Dzięki niej zaglądamy do warsztatu samochodowego działającego w Bielsku – Białej, gdzie swoją siedzibę ma gang Gepardów. Urządzanie wyścigów motorowych ulicami miasta, kradzieże samochodów to tylko ich małe grzeszki. Te poważniejsze to produkcja i...
więcej Pokaż mimo to