-
ArtykułyTeatr Telewizji powraca. „Cudzoziemka” Kuncewiczowej już wkrótce w TVPKonrad Wrzesiński4
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 17 maja 2024LubimyCzytać348
-
Artykuły„Nieobliczalna” – widzieliśmy film na podstawie książki Magdy Stachuli. Gwiazdy w obsadzieEwa Cieślik3
-
Artykuły„Historia sztuki bez mężczyzn”, czyli mikrokosmos świata. Katy Hessel kwestionuje kanonEwa Cieślik15
Biblioteczka
2014-02-04
2014-01-22
Joe Alex, czyli naprawdę Maciej Słomczyński jest o trzydzieści lat młodszy od Agaty Christie. Dlaczego wspominam tu o Agacie Christie? Wszystko dlatego, że dla mnie Maciej Słomczyński jest polskim odpowiednikiem Agaty Christie. Tak samo jak Christie pisał kryminały i to bardzo dobre kryminały, które zna cały świat.
Pewnego dnia Joe Alex, postrach wszystkich przestępców w Scotland Yardzie, otrzymuje telefon od przyjaciela Bena Parkera z wiadomością o śmierci wybitnego entomologa - sir Gordona Bedforda. Na miejscu zbrodni Alex odnajduje dwa listy samobójcze. Idąc logicznym tokiem myślenia sprawa staje się jasna - sir Bedford popełnił samobójstwo. Aczkolwiek Joe Alex nie przekonuje się do tej wersji i postanawia działać dalej. Rozwiązanie całej zagadki zajmuje mu... cztery godziny. Wszystko dzięki jednej, martwej ćmie. Tak więc czy popełniono samobójstwo? A może było to morderstwo?
Po raz pierwszy spotykam się z twórczością Macieja Słomczyńskiego i muszę powiedzieć, że jestem bardzo mile zaskoczony. Jeżeli sięgałem po kryminał, to zawsze była to książka Agaty Christie. Dlaczego? Nie sądziłem, żeby polski autor mógł pisać tak wspaniale jak pani Christie. Teraz już wiem, że byłem w wielkim błędzie. Autor z lekkością opisuje zdarzenia i za nic w świecie nie pozwala domyślić się czytelnikowi kto tak naprawdę zabił. Pan Maciej pozwala odbiorcy błądzić w złych domysłach, a prawdę, która zaskakuje ujawnia na samym końcu. Taki właśnie powinien być każdy kryminał i jestem bardzo dumny z tego, że Polak potrafi tak samo dobrze pisać, jak zagraniczni autorzy. Kto chciałby się nauczyć pisać kryminały niech czyta Joe Alexa.
Nad wodami i lądem, jak żagiel skrzydlaty,
Bezszelestnym i cichym ścigałam go lotem,
Wreszcie tu go dopadłam, skrytego mordercę.
I roześmiały się do mnie opary krwi ludzkiej.
Te słowa Ajschylosa, z pieśni o Eumenidach, natchnęły autora do stworzenia ,,Cichym ścigałam go lotem...''.
Chociaż powieść jest krótka, a przeczytanie jej zajmie nam jeden wolny wieczór, to i tak potrafi wciągnąć i na długo zafascynować. Jej wspaniałą cechą jest to, że po około trzech miesiącach całkowicie zapominamy treść i jeszcze raz mamy możliwość przeczytania tego jakże udanego kryminału.
Bardzo polubiłem Joe Alexa, bohatera książki, za poczucie humoru. Swoimi oryginalnymi odpowiedziami, czasem udało mu się wywołać uśmiech na mojej twarzy. Choć irytowały mnie, niektóre jego poczynania i pytania, podziwiam go za diabelską inteligencję, której nie spodziewałbym się po takim człowieku.
Każdy mol książkowy przyzna mi rację jeżeli powiem, że w dzisiejszych czasach co raz trudniej o książkę, w której nie będzie żadnego błędu ortograficznego, stylistycznego itp. ,,Cichym ścigałam go lotem...'' to książka, która nie zawiera żadnego błędu ortograficznego. Całemu zespołowi pracującemu nad poprawnością tekstu należy się wielki plus.
Zawiodłem się na okładce wydawnictwa Elipsa. Nie chodzi mi zdjęcie i wygląd, bo to podoba mi się i to bardzo, zawiodłem się na informacji zawartej w górnym rogu książki - ,,Cena 6,90 zł''. No przepraszam bardzo ale to jest głupi pomysł. Nienawidzę sytuacji, kiedy cena znajduje się na przodzie okładki. Miejsce tej informacji jest z tyłu książki i nigdy, przenigdy nie powinna się stamtąd ruszać.
Książka na pewno zafascynuje każdego fana kryminału i może się spodobać innym, którzy nie czytują tego gatunku literackiego, mimo że została napisana pięćdziesiąt lat temu.
,,Kobiety dobre i złe, piękne i brzydkie, uczciwe i zbrodnicze,
wszystkie ona potrafią spać, bez względu na sytuację,
bo dobro, zło, szlachetność i zbrodnia są dla nich tylko rekwizytami,
jak dobrze lub źle dobrane barwy sukni, szala czy torebki,,
Recenzja jest umieszczona na moim blogu: http://recenzjeoptymisty.blogspot.com/2014/01/joe-alex-cichym-scigaam-go-lotem.html
Joe Alex, czyli naprawdę Maciej Słomczyński jest o trzydzieści lat młodszy od Agaty Christie. Dlaczego wspominam tu o Agacie Christie? Wszystko dlatego, że dla mnie Maciej Słomczyński jest polskim odpowiednikiem Agaty Christie. Tak samo jak Christie pisał kryminały i to bardzo dobre kryminały, które zna cały świat.
Pewnego dnia Joe Alex, postrach wszystkich przestępców w...
2016-07-21
Powieść otwiera oczy na konflikt izraelsko-palestyński i zmusza do refleksji. Po co to wszystko, dokąd to prowadzi, jaki to w ogóle ma sens? Michelle Cohen Corasanti pomimo swoich korzeni przedstawia historię w sposób obiektywny, dokładnie ilustrując rzeczywistość. Na próżno rozwodzić się nad wypracowanym warsztatem autorki, bowiem historia skonstruowana jest z dbałością o szczegóły, z głównym bohaterem, który wydaje się autentyczny i od początku przyciąga uwagę czytelnika. Jednak nie to w "Drzewie migdałowym" jest najważniejsze. Liczy się jego przesłanie. Nikt, kto przeczyta tę powieść, nie pozostanie obojętnym na losy ludzi cierpiących z powodu konfliktu izraelsko-palestyńskiego.
Więcej: http://recenzjeoptymisty.blogspot.com/2016/07/drzewo-migdaowe-michelle-cohen-corasanti.html#more
Powieść otwiera oczy na konflikt izraelsko-palestyński i zmusza do refleksji. Po co to wszystko, dokąd to prowadzi, jaki to w ogóle ma sens? Michelle Cohen Corasanti pomimo swoich korzeni przedstawia historię w sposób obiektywny, dokładnie ilustrując rzeczywistość. Na próżno rozwodzić się nad wypracowanym warsztatem autorki, bowiem historia skonstruowana jest z dbałością o...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-07-06
Wielką zaletą tej powieści jest też to, że autorka prócz wątku kryminalnego, wplotła w fabułę wiele innych. Bardzo realistycznie opisała społeczność, w której doszło do mrożącego krew w żyłach czynu i zadbała o to, żeby wszystkie działania bohaterów były pozbawione sztuczności. Ciekawym dodatkiem dla fanów informatyki może być poświęcenie uwagi różnym zagadnieniom z tej tematyki. Wadą, przynajmniej w moim odczuciu, są częste wzmianki mówiące o przewadze Niemców nad Polakami i innymi krajami, biorącymi udział w Mistrzostwach Świata w Piłce Nożnej w dwa tysiące szóstym roku. Pomimo że "Przyjaciele po grób" to książka słabsza niż pozycje wcześniej wydane w Polsce, warto po nią sięgnąć i przekonać się o talencie literackim Neuhaus. Polecam.
Więcej: http://recenzjeoptymisty.blogspot.com/2016/06/przyjaciele-po-grob-nele-neuhaus.html
Wielką zaletą tej powieści jest też to, że autorka prócz wątku kryminalnego, wplotła w fabułę wiele innych. Bardzo realistycznie opisała społeczność, w której doszło do mrożącego krew w żyłach czynu i zadbała o to, żeby wszystkie działania bohaterów były pozbawione sztuczności. Ciekawym dodatkiem dla fanów informatyki może być poświęcenie uwagi różnym zagadnieniom z tej...
więcej mniej Pokaż mimo to2015-11-02
Słowem podsumowania: Piotr Bojarski napisał powieść, która dość dokładnie przybliża czytelnikowi obraz społeczeństwa z lat stanu wojennego. Szybko zaskarbiający sobie sympatię główny bohater został nakreślony w bardzo misterny sposób, a dzięki jego przeciętności i innych składników, które ciężko jest mi określić, poczynania pchające akcję do przodu wcale nie są nam obojętne. Boimy się o Patryka Chromego, kibicujemy mu i cieszymy się wraz z nim. Język jakim opowiedziano tę historię śmiało można określić mianem komunikatywnym. Pomimo to powieść bogata jest w plastyczne dialogi i barwne, aczkolwiek krótkie i celne opisy. Bojarski przykłada wielką uwagę do kreślenia portretów psychologicznych nawet postaci epizodycznych. "Ściema" to lekka, przyjemna w odbiorze pozycja, idealna na jesienne wieczory. Polecam.
Więcej: http://recenzjeoptymisty.blogspot.com/2015/11/sciema.html#more
Słowem podsumowania: Piotr Bojarski napisał powieść, która dość dokładnie przybliża czytelnikowi obraz społeczeństwa z lat stanu wojennego. Szybko zaskarbiający sobie sympatię główny bohater został nakreślony w bardzo misterny sposób, a dzięki jego przeciętności i innych składników, które ciężko jest mi określić, poczynania pchające akcję do przodu wcale nie są nam...
więcej mniej Pokaż mimo to2015-07-24
Autor napisał powieść, która w sposób bardzo dojrzały traktuje o ludziach, którzy uparcie dążą do uzdrowienia chwytając się ostatnich desek ratunku, o ludziach znajdujących w sobie nowe pokłady energii w momentach kiedy jej zwyczajnie zaczyna brakować i o człowieku nie potrafiącym poradzić sobie z takim brzemieniem. Słowem - autor uważnie obserwuje otaczających go ludzi, po czym umieszcza ich w swojej historii i kreśli dokładnie ich portrety psychologiczne, marzenia, lęki i problemy. Wszystko kreci się jak w zwyczajnym świecie, jednakże opowieść zawarta w "Cudownej dziewczynce" sprawia, że czytelnicy stają się wyjątkowi.
Trafionym pomysłem było spoglądnięcie na całość z kilku różnych perspektyw. Na stronach przewijają się różne zdania na temat zachodzących wydarzeń, a każde z nich czytelnik śledzi z niemałym zainteresowaniem. Nie ukrywa,, że najbardziej czekałem na chwile, w których Anabelle przejmie pałeczkę i zacznie opowiadać. Autor idealnie dostosował język do ośmioletniej bohaterki, dzięki czemu książka wydaje się coraz bardziej rzeczywista. Żeby efekt ten jeszcze bardziej pogłębić autor dostosowuje styl również do innych postaci opowiadających tę historię z własnej perspektywy.
Więcej: http://recenzjeoptymisty.blogspot.com/2015/07/cudowne-dziecko-cudowna-dziewczynka.html#more
Autor napisał powieść, która w sposób bardzo dojrzały traktuje o ludziach, którzy uparcie dążą do uzdrowienia chwytając się ostatnich desek ratunku, o ludziach znajdujących w sobie nowe pokłady energii w momentach kiedy jej zwyczajnie zaczyna brakować i o człowieku nie potrafiącym poradzić sobie z takim brzemieniem. Słowem - autor uważnie obserwuje otaczających go ludzi, po...
więcej mniej Pokaż mimo to2014-07-21
Na pierwszy rzut oka nie byłem w stanie pomyśleć, że mrok jaki panuje na okładce, przesiąknął również treść. Tak, dokładnie. Jak tylko myślę o tej książce do głowy przychodzi mi na myśl nieprzenikniona czerń. Dziwne i przerażające wrażenie.
Kiedy nastoletnia córka sędziego federalnego, jednego z najbardziej wpływowych obywateli miasta, pada ofiarą zabójstwa, policja aresztuje i oskarża trzech czarnych chłopców zamieszkałych w pobliżu miejsca zbrodni. Sully uważa jednak, że śmierć dziewczyny może się łączyć z kilkoma wcześniejszymi sprawami, zlekceważonymi przez organy ścigania, między innymi ze zniknięciem atrakcyjnej studentki. Podejmuje więc własne, dziennikarskie śledztwo, podczas którego musi stawić czoło naciskom ze strony miejskich władz i policji, przezwyciężać ludzką nieufność, a także walczyć o swoje racje z przełożonymi.
Neely Tucker jest doświadczonym dziennikarzem; trzynaście lat ze swej trwającej ćwierć wieku kariery spędził w „The Washington Post”. Jego pamiętnik „Love in the Driest Season” wydany w 2004 roku został uznany przez „Publishers Weekly” za jedną z 25 najlepszych książek roku.
Kryminał nie jest najgorszy, ale do najlepszych nadal trochę mu brakuje. Autorowi udało się wzbudzić zaciekawienie czytelnika dzięki pierwszemu rozdziałowi. Był to taki mroczny wstęp do jeszcze mroczniejszej powieści. Niestety, kolejne rozdziały nie utrzymywały już tak wysokiego poziomu. Nie znaczy to, że czytanie szło mi opornie. Wręcz przeciwnie, czyta się ją szybko, jednakże bez żadnych emocji.
Wykreowani bohaterowie są bardzo barwni i... naturalni. Tak właśnie, są naturalni. Główny bohater nie jest żadnym detektywem, a zwykłym dziennikarzem. Ma problemy z alkoholem, kobietami i innymi tego typu. Kto nie ma problemów? Zazwyczaj główni bohaterowie. Tym razem tak nie jest, co należy zaliczyć autorowi jako wielki plus.
Przerażać może fakt, że ten kryminał został zainspirowany zdarzeniami, które miały miejsce naprawdę. Świadomość tego, że historia już kiedyś się wydarzyła może przyprawić o gęsią skórkę. W książce poruszono również tematy takie jak rasizm. Autor nie boi się o nich pisać, dzięki czemu znacznie wzbogaca treść "Podłej dzielnicy".
Książki nie będę gorąco polecał. Niektórym może się nie spodobać, a tym, którym jednak przypadnie do gustu narzekać będą na niedociągnięcia. Powieść możecie przeczytać na własną odpowiedzialność. Ja ani nie zachęcam, ani nie odradzam przeczytania lektury.
Na pierwszy rzut oka nie byłem w stanie pomyśleć, że mrok jaki panuje na okładce, przesiąknął również treść. Tak, dokładnie. Jak tylko myślę o tej książce do głowy przychodzi mi na myśl nieprzenikniona czerń. Dziwne i przerażające wrażenie.
Kiedy nastoletnia córka sędziego federalnego, jednego z najbardziej wpływowych obywateli miasta, pada ofiarą zabójstwa, policja...
2016-06-12
Reasumując, "Zjawa" jest powieścią bardzo dobrą, próżno jednak doszukiwać się w niej arcydzieła wnoszącego coś nowego do literatury, czy samego gatunku. Nie mniej jednak warto zapoznać się z historią Hugh Glassa, tym bardziej, że Michael Punke jak tylko mógł, pozostawał wierny faktom historycznym, zapełniając luki bardzo realistycznymi wytworami swojej wyobraźni. Lektura tej powieści zapewnia obcowanie z ciekawymi bohaterami, wśród których Hugh Glass najskuteczniej przyciąga uwagę, cofnięcie się w czasie do wieku dziewiętnastego, dzięki doskonale stworzonemu klimatowi oraz oszczędny, ale jednocześnie barwny język. Myślę, że wielu z Was historia tego trapera z pewnością zafascynuje, dlatego polecam zapoznanie się ze "Zjawą".
http://recenzjeoptymisty.blogspot.com/2016/06/umary-przychodzi-aby-sie-zemscic.html
Reasumując, "Zjawa" jest powieścią bardzo dobrą, próżno jednak doszukiwać się w niej arcydzieła wnoszącego coś nowego do literatury, czy samego gatunku. Nie mniej jednak warto zapoznać się z historią Hugh Glassa, tym bardziej, że Michael Punke jak tylko mógł, pozostawał wierny faktom historycznym, zapełniając luki bardzo realistycznymi wytworami swojej wyobraźni. Lektura...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-06-23
Jeżeli szukacie bohaterów, z którymi łatwo się zaprzyjaźnicie, sięgajcie po serię Katarzyny Enerlich. To gwarancja lekkiej w odbiorze i napawającej optymizmem historii, komunikatywnego języka, dni spędzonych na prowincji, która od początku zachwyca swoją codzienną magią i przede wszystkim przepisów oraz ciekawostek ze świata kuchni. Tych ostatnich jest bez liku, co dodaje "Prowincji pełnej smaków" atrakcyjności. Jeżeli znacie Ludmiłę i jej perypetie z poprzednich tomów, nie muszę Was zachęcać do sięgania po kolejne części, bo poziom lektury jest tak wysoki, że czytelnika ciągnie do niej samego. Jeśli historie te macie jeszcze przed sobą - nawet nie wiecie, jak Wam zazdroszczę. Polecam!
Jeżeli szukacie bohaterów, z którymi łatwo się zaprzyjaźnicie, sięgajcie po serię Katarzyny Enerlich. To gwarancja lekkiej w odbiorze i napawającej optymizmem historii, komunikatywnego języka, dni spędzonych na prowincji, która od początku zachwyca swoją codzienną magią i przede wszystkim przepisów oraz ciekawostek ze świata kuchni. Tych ostatnich jest bez liku, co dodaje...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-06-12
Reasumując, uważam, że najnowsza powieść Stefana Dardy jest udana. Nie równa się genialnemu debiutowi, czy serii "Czarny Wygon", ale jest intrygująca i godna polecenia. To całkiem nowa odsłona tego autora, który wkraczając w sensację poradził sobie bardzo dobrze. W "Zabij mnie, tato" znajdziemy wiele charakterystycznych dla jego twórczości elementów, m.in ciekawy bohater, fenomenalnie poprowadzona akcja z niespodziewanymi zwrotami czy poruszanie tematów niewygodnych i kontrowersyjnych. Słowem, znajdziemy to, co u tego autora lubimy najbardziej. Pomimo kilku mankamentów, gorąco zachęcam wszystkich do lektury najnowszej książki Dardy!
http://recenzjeoptymisty.blogspot.com/2016/06/kiedy-smierc-wydaje-sie-kuszaca-zabij.html
Reasumując, uważam, że najnowsza powieść Stefana Dardy jest udana. Nie równa się genialnemu debiutowi, czy serii "Czarny Wygon", ale jest intrygująca i godna polecenia. To całkiem nowa odsłona tego autora, który wkraczając w sensację poradził sobie bardzo dobrze. W "Zabij mnie, tato" znajdziemy wiele charakterystycznych dla jego twórczości elementów, m.in ciekawy bohater,...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-06-01
Sięgając po tę książkę, trzeba liczyć się z ciężarem wiedzy, jaki osiądzie na naszych barkach wraz z jej przeczytaniem. To także mocne zachwianie naszego światopoglądu i znaczenia wartości zarówno moralnych i etycznych we współczesnym świecie. "Brudne wojny" poruszają wiele wątków, a polskie wydanie podobno i tak zostało okrojone; można sobie zatem wyobrazić natłok informacji płynący z tej lektury. Nie mniej jednak jest to zgromadzenie historii, w które ciężko uwierzyć, zatrważających swoją brutalnością i samym faktem istnienia. Wstrząsnęło sumieniem Amerykanów, wstrząśnie i każdego, kto tylko sięgnie po najnowszą pozycję Jeremy'ego Scahilla.
Więcej: http://recenzjeoptymisty.blogspot.com/2016/05/brudne-wojny.html
Sięgając po tę książkę, trzeba liczyć się z ciężarem wiedzy, jaki osiądzie na naszych barkach wraz z jej przeczytaniem. To także mocne zachwianie naszego światopoglądu i znaczenia wartości zarówno moralnych i etycznych we współczesnym świecie. "Brudne wojny" poruszają wiele wątków, a polskie wydanie podobno i tak zostało okrojone; można sobie zatem wyobrazić natłok...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-03-11
"Księga matematycznych tajemnic" nie bez powodu uzyskała miano bestsellera. Komunikatywny język, przystępne przedstawienie trudnych zagadnień matematycznych, urywki z życia trochę mniej znanych detektywów XIX-wiecznej Anglii, nieschematyczne poruszenie interesujących tematów i porządna dawka humoru sprawiają, że lektura tej pozycji staje się przyjemną gimnastyką naszego umysłu. Dzięki temu bestsellerowi poznamy tajniki matematyki, będziemy mogli sprawdzić swoją wiedzę matematyczną, a także umiejętność logicznego myślenia. Od dawna nie miałem w rękach czegoś, co podobnie fascynująco rozwodziłoby się na temat tej nauki. Gorąco polecam!
Więcej o książce: http://recenzjeoptymisty.blogspot.com/2016/01/matematyka-krolowa-nauk.html
"Księga matematycznych tajemnic" nie bez powodu uzyskała miano bestsellera. Komunikatywny język, przystępne przedstawienie trudnych zagadnień matematycznych, urywki z życia trochę mniej znanych detektywów XIX-wiecznej Anglii, nieschematyczne poruszenie interesujących tematów i porządna dawka humoru sprawiają, że lektura tej pozycji staje się przyjemną gimnastyką naszego...
więcej mniej Pokaż mimo to
Niektórzy z was na pewno pamiętają, z jaką radością przyszło mi zrecenzować ,,Kota lubi szanuje", które również pochodzi spod pióra Kłosińskiej-Moedy. Kiedy tylko zobaczyłem, że autorka planuje wydawać już trzecią książkę, sięgnąłem po nią z taką samą radością jak po poprzednie dzieło tej pani. I znów mam okazję spotkać się z bardzo dobrą komedią romantyczną.
Edyta pracuje jako kelnerka w Copacabanie – jedynym barze znajdującym się w maleńkiej miejscowości, w której mieszka. Szara rzeczywistość nie przeszkadza dziewczynie w snuciu kolorowych marzeń o barwnej Brazylii, jej gorącym klimacie, atmosferze korowodów, tańcach i strojach z piór i cekinów. Marzy, że pewnego dnia spotka przystojnego Latynosa, który zabierze ją do nieśmiertelnego Rio de Janeiro. Pewnej zimy miejscowość przeżywa prawdziwy najazd Brazylijczyków – syn właściciela Copacabany bierze ślub z poznaną w Niemczech Brazylijką niemieckiego pochodzenia. Edyta poznaje nieziemsko przystojnego Césara i tajemniczego Marka. Obaj mężczyźni są zainteresowani Edytą. A jakie szanse ma dawno odrzucony przez Edytę miejscowy chłopak z sąsiedztwa, Piotrek?
Nigdy wcześniej nie słyszałem o autorce, jak (niestety) większość czytelników, dlatego też nie mogę dużo powiedzieć o pani Michalinie Kłosińskiej-Moeda. Pisarka jest autorką ,,Miłosnych kolizji'' oraz ,,Kota lubi szanuje''. Wiem również, że pani Michalina lubi czekoladę, kocha koty, studiowała na Uniwersytecie Jagiellońskim i pochodzi z Krakowa.
Pierwszą rzeczą, na którą należy zwrócić uwagę jest dobrze zrobiona okładka. Utrzymywana w żółtym i zielonym kolorze kojarząca się z latem. W tle hasają szczęśliwe konie, a na pierwszym planie zakochani spoglądają sobie w oczy. Nie wiem dlaczego są tacy smutni. Można śmiało powiedzieć: okładka idealnie oddająca to, co kryje w sobie treść.
Autorka dość specyficznie dobrała datę premiery. Czemuż? Odpowiedź na pewno znają wszyscy mężczyźni. Otóż książka w dużej mierze nawiązuje do Brazylii, a dzień po premierze rozpoczynaj się Mundial w Brazylii. Wszystko jasne, nie? Co więc mogą zrobić kobiety, kiedy ich mężczyźni będą bacznie śledzić mecze? Sięgnąć po książkę Michaliny Kłosińskiej-Moedy!
Ogromnym plusem tej książki jest poczucie humoru wypływające z każdej strony. Główna bohaterka Edyta i jej przyjaciółka Jadzia, stawiają czoło przezabawnym przygodom, które sprawiają, że przez większość lektury czytelnik nie może powstrzymać się od uśmiechu. Humor zgrabnie przeplata się z romantycznymi sytuacjami, które razem zmieszane tworzą wybuchową mieszankę. Podczas czytania na pewno nie możemy narzekać na nudę.
Od razu widać, że pani Michalina jest jedną z lepszych autorek w swoim fachu. Doskonale wie kiedy czytelnika rozbawić, a kiedy przejść do romantycznych scen. Ciągle coś się dzieje, bohaterowie mają coraz nowsze pomysły, które wprowadzają w życie. Plany są oczywiście oryginalne, ale nie na tyle, by mogły wydawać się nierealne.
Autorka musiała naprawdę wiele dowiedzieć się o Brazylii. O jej kulturze, zwyczajach, mieszkańcach i innych istotnych rzeczach. Dzięki tej lekturze czytelnik dostaje szanse lepszego poznania tego urokliwego państwa w dość ciekawy sposób.
I chociaż historii takich jak ta jest całe mnóstwo, to ,,Kochaj i jedz Brazyliszku" ma w sobie coś oryginalnego. Z taką książką nie spotkamy się nigdzie indziej. Nikt nie potrafi w tak zabawny i ciekawy sposób opowiedzieć o życiu dwudziestolatki, która jak każdy przeżywa miłosne rozterki.
Co jeszcze mogę dodać? Musimy uważać na słowa. Tak, dobrze napisałem. Uważajmy na słowa. Ci, którzy mieli okazje zapoznać się z ,,Kota lubi szanuje'' przekonali się na własnej skórze, że słowa to ulubiona zabawka tej autorki. Dlatego strzeżcie się. :)
Jestem facetem, ale książka spodobała mi się okropnie, dlatego polecić mogę ją wszystkim. Panowie zarówno jak i panie powinni być zachwyceni przeczytaną pozycją,bo czemuż by nie umilić sobie w ten sposób wolnego dnia?
Niektórzy z was na pewno pamiętają, z jaką radością przyszło mi zrecenzować ,,Kota lubi szanuje", które również pochodzi spod pióra Kłosińskiej-Moedy. Kiedy tylko zobaczyłem, że autorka planuje wydawać już trzecią książkę, sięgnąłem po nią z taką samą radością jak po poprzednie dzieło tej pani. I znów mam okazję spotkać się z bardzo dobrą komedią romantyczną.
więcej Pokaż mimo toEdyta pracuje...