rozwińzwiń

Brudne wojny

Okładka książki Brudne wojny Jeremy Scahill
Okładka książki Brudne wojny
Jeremy Scahill Wydawnictwo: Sine Qua Non militaria, wojskowość
500 str. 8 godz. 20 min.
Kategoria:
militaria, wojskowość
Tytuł oryginału:
Dirty Wars
Wydawnictwo:
Sine Qua Non
Data wydania:
2014-02-19
Data 1. wyd. pol.:
2014-02-19
Liczba stron:
500
Czas czytania
8 godz. 20 min.
Język:
polski
ISBN:
9788379241279
Tłumacz:
Jakub Małecki
Tagi:
wojna terroryzm USA Obama Bush bin Laden SEAL
Średnia ocen

6,8 6,8 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,8 / 10
65 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
295
242

Na półkach:

Książka jest majstersztykiem dziennikarska śledczego, metodyczna, arcy-dokładna. Przywoływana jest cała masa odtajnionych dokumentów i zakulisowych wypowiedzi osób decyzyjnych w armii US. Powstaje retoryczne pytanie, czy w walce z terroryzmem Amerykanie sami nie stworzyli jednostek specjalnych armii i prawa pozwalającego na bycie niczym terroryści bez granic.

Książka jest majstersztykiem dziennikarska śledczego, metodyczna, arcy-dokładna. Przywoływana jest cała masa odtajnionych dokumentów i zakulisowych wypowiedzi osób decyzyjnych w armii US. Powstaje retoryczne pytanie, czy w walce z terroryzmem Amerykanie sami nie stworzyli jednostek specjalnych armii i prawa pozwalającego na bycie niczym terroryści bez granic.

Pokaż mimo to

avatar
548
336

Na półkach: , , , , ,

Solidna pozycja opisująca JSOC - Joint Special Operations Command, czyli twór złożony ze świetnych specjalsów takich jak Seal Team 6, Delta Force, czy Rangers. Kierowana przez McCrystala i McRavena polowała na terrorystów na całym świecie rozbudowując listę celów o dziesiątki nazwisk. Autor pokazuje jak kolejne zamachy powodowały usamodzielnienie się tej jednostki. Wychodziła ona spod kontroli państwa, wchodziła w kompetencje CIA i stawała się poletkiem gdzie karty rozdawali generałowie siejąc zamieszanie na Bliskim Wschodzie. Przy okazji Autor odsłania kolejne konflikty w które angażowały się te siły (Afganistan, Irak, Pakistan, Somalia, Jemen). Widzimy jakie zamieszanie powodowały akcje CIA, jak w rzeczywistości wyglądają ataki za pomocą dronów, jak gra się opinią publiczną podając nieprawdziwe informacje po takich atakach. Widzimy finansowe wspieranie miejscowych watażków, brak stabilności krajów gdzie USA decydowała się interweniować, niechęć ludności miejscowej do Amerykanów, która to niechęć pchała ludzi w objęcia terrorystów, Al-Kaidy itp. Każde wejście do jakiegoś kraju powodowało utratę stabilności i silnego ośrodka władzy, co otwierało drogę Al-Kaidzie do przeniesienia swojej działalności do takich krajów. Stąd tytuł "Brudne wojny". Autor opisał polowania na takich tuzów jak Bin Laden, czy Awlaki. Ciekawie jest też sportretowany Bush vs Obama. Ten drugi jawił się jako bardziej rozważny od Busha i stroniący od zbrojnego angażowania się w jakiekolwiek konflikty. Książka ukazuje jednak fałsz tego wizerunku, bo za Obamy JSOC uzyskała jeszcze większą samodzielność, a ataki za pomocą dronów, w których nie zważano na ofiary wśród cywili nabrały ogromnego tempa. Lektura ciekawa, choć przyznam że głównie dla fanów współczesnych konfliktów na Bliskim Wschodzie.

Solidna pozycja opisująca JSOC - Joint Special Operations Command, czyli twór złożony ze świetnych specjalsów takich jak Seal Team 6, Delta Force, czy Rangers. Kierowana przez McCrystala i McRavena polowała na terrorystów na całym świecie rozbudowując listę celów o dziesiątki nazwisk. Autor pokazuje jak kolejne zamachy powodowały usamodzielnienie się tej jednostki....

więcej Pokaż mimo to

avatar
38
36

Na półkach: ,

Całkiem dobra pozycja, ale zdecydowanie dla początkujących "analityków" działalności zachodnich wywiadów oraz zagranicznej działalności USA.

Mocną stroną książki jest bardzo pożyteczny i wnikliwy opis działalności niezależnych dziennikarzy - proces i działalność jemeńskiego dziennikarza Khana oraz działaczy muzułmańskich - mam tutaj na myśli szczególnie opis procesu ścigania Awlakiego. Zwykle tego typu rzeczy są pomijane, niedbale traktowane. Narracja trzymająca w napięciu, działająca również na wyobraźnię czytelnika. Plusem jest też przejrzysta charakterystyka porównawcza działalności amerykańskich prezydentów, tylko pozornie stojących po dwóch stronach barykady.

Wadą książki jest brak wspominki o udziale Al Kaidy w wojnie w Jugosławii oraz brak spójnej historii rzeczonej organizacji. Jeśli ktoś chce uzupełnić sobie w tym względzie informacje, odsyłam do Engdahl`a.
Kolejną wadą jest też brak uświadomienia czytelnikowi przebiegłości Al Kaidy w dobieraniu sobie sojuszników.
Kolejny minus to fakt, że Osama w książce występuje epizodycznie, a to jeden z najciekawszych ludzi przełomu XX i XXI wieku! Nie wspomniano nic o finansowaniu przez niego czeczeńskich terrorystów, albańskich mafii narkotykowych, jego uczestnictwie w wojnie sowiecko-afgańskiej...

Na sam koniec: autor mógłby wyjaśnić, co dalej się działo z żołnierzami biorącymi udział w obławie na siedzibę Bin Ladena. To też ciekawa historia.

Reasumując... polecam, ale tylko na sam początek poszukiwań. Jest tam spora ilość przemilczeń, niejasności i powierzchowności. No ale od czegoś trzeba zacząć...

Całkiem dobra pozycja, ale zdecydowanie dla początkujących "analityków" działalności zachodnich wywiadów oraz zagranicznej działalności USA.

Mocną stroną książki jest bardzo pożyteczny i wnikliwy opis działalności niezależnych dziennikarzy - proces i działalność jemeńskiego dziennikarza Khana oraz działaczy muzułmańskich - mam tutaj na myśli szczególnie opis procesu...

więcej Pokaż mimo to

avatar
347
344

Na półkach: ,

Dość przerażająca w swojej wymowie książka dotycząca pozaprawnych działań amerykańskich polityków, którzy obchodząc prawo lub naginając je do granic, decydują o włączeniu się U.S Army do działań „antyterrorystycznych”.

Oczywiście, nie mam nic przeciwko zwalczaniu terroryzmu, jednak jeżeli odbywa się to przy stosowaniu metod zabronionych przez amerykańskiego prawodawcę, to sytuacja nie wygląda dobrze.
Jak inaczej nazwać, niż złamaniem wszelkich reguł jakimi powinno się kierować państwo prawa, powołanie „szwadronów śmierci” w skład których wchodzili żołnierze elitarnych jednostek wojsk amerykańskich?
Gdzie Konstytucja i demokratyczne prawa obywatelskie, którymi szczycą się Amerykanie, a ich prominentni politycy stawiają za wzór do naśladowania?
Otóż, dzięki sprytnym prawniczym sztuczkom, np. bojownicy Al.-Kaidy, złapani z bronią w ręku nie są wrogimi żołnierzami, ale wyjętymi spod prawa bandytami.
Podejrzanym nie stawia się zarzutów, tylko trzyma w „czarnych dziurach” na całym świecie, najlepiej w krajach, które dopuszczają stosowanie tortur podczas przesłuchań lub nie zadają zbyt wielu pytań.
Jako jeden ze standardów przesłuchiwania osób podejrzanych o terroryzm wprowadzono np. techniki stosowane podczas treningów S.E.R.E ( Survival – Przetrwanie, Evasion – Unikanie, Resistance – Opór, Escape – Ucieczka/Ewakuacja),na których uczono amerykańskich wojskowych, działających poza liniami wroga przetrwać po ujęciu przez „ złe, totalitarne kraje łamiące prawa człowieka i konwencję genewską”.
Okazało się, że metody stosowane przez owe kraje mogą być skuteczne w rękach „miłujących prawa człowieka i respektujących konwencję genewską” śledczych z USA.
Dokonywano egzekucji obywateli amerykańskich zamiast postawienia ich przed sądem, jak stanowi prawo.
Akceptowano porwania, przetrzymywanie bez przedstawienia aktu oskarżenia oraz uniemożliwienie kontaktu z adwokatem.
Używano uzbrojonych dronów do przeprowadzenia eliminacji wrogich bojowników narażając życie (a często go pozbawiając) ludzi, którzy znaleźli się „w złym miejscu i w złym czasie”.
Rezygnowano z przeprowadzenia profesjonalnego wywiadu przy użyciu CIA lub innych, pokrewnych służb w celu zyskania na czasie, co wielokrotnie prowadziło do pomyłek i egzekucji ludzi całkowicie niewinnych.
Znowu - „zły czas, złe miejsce”.
O kłamstwach i oszustwie, które stały za inwazją na Irak oraz opisywanej już niejednokrotnie przeze mnie niesamowitej wręcz głupocie i arogancji Paula Bremmera, który jest jednoosobowo odpowiedzialny za to, co do dnia dzisiejszego dzieje się w Iraku, nawet nie wspomnę.
Generalnie – litania łamania reguł, których przysięgano bronić oraz tworzenie mitów o „mniejszym źle” to codzienność.

Nie jestem admiratorem Stanów Zjednoczonyc, a szczególnie hipokryzji ich polityków, ale ta książka pokazuje jeden, niesamowicie ważny element, który odróżnia dojrzałą demokrację z dużą ilością zabezpieczeń od państw o innej kulturze prawnej.
Nie wierzę, że inni światowi gracze nie posiadają takich jednostek, jak te które obecnie służą rządowi USA. Nie sądzę, aby Rosjanie lub Chińczycy jakoś specjalnie rozpaczali nad losem biednych, niedemokratycznie i wręcz niehumanitarnie traktowanych terrorystów.
Tylko tam dziennikarz lub pisarz, który prowadziłby takie dziennikarskie śledztwo albo trafiłby od razu do obozu reedukacyjnego lub zostałby pedofilem, malwersantem czy gwałcicielem staruszek i staruszków.
Ewentualnie potknął się na dywanie niosąc nóż - i to tak ze 40 razy z rzędu.
Uważam, że należy potępiać patologię płynącą ze zbyt dużej władzy jednostek, działających poza wszelką kontrolą.
Albo – uczciwie zmienić prawo, aby nikt nie zarzucał działań bezprawnych.
Tylko jak to wytłumaczyć społeczności międzynarodowej i własnym obywatelom?

Dość przerażająca w swojej wymowie książka dotycząca pozaprawnych działań amerykańskich polityków, którzy obchodząc prawo lub naginając je do granic, decydują o włączeniu się U.S Army do działań „antyterrorystycznych”.

Oczywiście, nie mam nic przeciwko zwalczaniu terroryzmu, jednak jeżeli odbywa się to przy stosowaniu metod zabronionych przez amerykańskiego prawodawcę,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
807
360

Na półkach: , ,

Tematyka jednostek specjalnych od dawna leżała w kręgu moich zainteresowań. Niekoniecznie bardzo rozbudowanych - nie posiadam żadnej konkretnej wiedzy w tym temacie. Po prostu lubię sobie poczytać zarówno te sprawdzone informacje, jak i te nieco podkoloryzowane. Kiedy dochodzi o omawiania jednostek specjalnych armii USA to już w ogóle ciężko dojść do tego, co jest prawdą a co nie. Takiego karkołomnego zadania podjął się Jeremy Scahill - dziennikarz, korespondent "Democracy Now!", działający wiele lat w Iraku. Pierwsza książka, którą napisał dotyczyła Blackwater - najsłynniejszej "prywatnej firmy wojskowej" na świecie. Z pewnością stanowi to świetną przeciwwagę dla "Cywilnych wojowników" - jeśli ktoś chciałby poznać obie strony medalu, to z pewnością uda mu się to zrobić zapoznając się z tymi dwiema książkami.

11 września 2001 roku całym światem wstrząsnęły cztery zamachy przeprowadzone w Stanach Zjednoczonych Ameryki. Większość ludzi od tej daty odlicza wojnę z terroryzmem, Al-Ka'idą oraz atakami na ludność cywilną. Tak naprawdę nie był to jednak początek, ale interludium - dopiero od tego momentu wojna w pełni pokryła swoim zasięgiem cały świat. Metody walki ewoluowały, a w czasie wielu zmian doszło do ogromnej liczby pomyłek oraz zaostrzania konfliktów. Mnóstwo danych zebranych w jednym miejscu, każdy cytat poparty źródłem oraz spojrzenie na obie strony - tego można się spodziewać po "Brudnych wojnach".

Dotykanie tematów związanych z rządem Stanów Zjednoczonych jest jak tykanie patykiem zombie. Może być fajnie, ale zombie się może wkurzyć i nas nadgryźć. Do tego jest jeszcze jeden, bardzo poważny problem - skąd te zombie wziąć, skoro nikt tak naprawdę nigdy żywych trupów nie widział. Jeremy Scahill miał bardzo trudne zadanie próbując przelać historię jednostek specjalnych i walki z terroryzmem na karty książki. Jak bowiem napisać o tajemnicach tak, aby nikt nie zarzucił, że są to tajemnice, więc nie wiadomości nie są wiarygodne? Jak udostępnić niewygodne fakty tak, aby samemu nie znaleźć się na celowniku jednostek specjalnych? W końcu rząd USA może bez żadnych powodów i konsekwencji zabić nastoletniego obywatela USA, czemu więc nie zlikwidować niewygodnego dziennikarza?

Te "problemy" złożyły się na ogólny wygląd i styl książki. Niemalże co drugie zdanie pisane jest w formie cytatu, wraz z odpowiednim przypisem skąd ten cytat pochodzi. Odnośniki prowadzą do różnych dokumentów, publikacji, książek, sprawozdań i raportów, w zdecydowanej większości dostępnych publicznie. Przyznam szczerze, że sam nie grzebałem zbyt głęboko, więc zgodnie z moim aktualnym stanem wiedzy, pozycja została przygotowana bardzo rzetelnie. Nawet jeśli są jakieś przekłamane informacje, zmanipulowane wywiady czy powycinane konteksty to ciężko je dostrzec. Wszystko tworzy spójną całość, ułożoną w porządku chronologicznym i podparte wieloma dokumentami, wielokrotnie upublicznianymi przez amerykańskie i światowe media, w tym również organizacje walczące o prawa człowieka.

Kolejnym plusem jest z pewnością dotarcie do "obu stron barykady", że tak to ujmę. Jeremy Scahill starał się dotrzeć zarówno do osób, które były świadkami wydarzeń w Jemenie czy Afganistanie, rodzin cywilnych ofiar, osób związanych w jakikolwiek sposób nawet z organizacjami terrorystycznymi, jak i dowódców jednostek z czasów opisywanych wydarzeń. Zbierał wywiady prowadzone z przedstawicielami rządu, rozmawiał z każdym, kto chciał tylko porozmawiać, bez względu na to jaką wersję wydarzeń przedstawiała dana osoba. Wszystko oczywiście zostało zebrane w formie cytatów z odpowiednimi przypisami.

"To bardzo precyzyjne jednostki - stwierdził w rozmowie ze mną. - Nie używa się ich do zdobywania fortec ani tego typu akcji, bo tym zajmuje się armia i Korpus Piechoty Morskiej. Ale jeśli potrzebujesz kogoś, kto wyskoczy z samolotu oddalonego o 50 kilometrów od celu i zsunie się do tej fortecy przez komin, a potem wysadzi ją od środka, to bierzesz właśnie tych gości."

Pewnym minusem jest emocjonalny nacisk, który w wielu fragmentach widać w słowach autora. Opisuje oczywiście bardzo trudne i ciężkie tematy, zwłaszcza w momentach pomyłek i masakry cywilów, gdzie wszystkie możliwe ślady i znaki świadczą o tym, że jednak żadni terroryści w danym ataku nie zginęli. Mimo wszystko sposób podejścia do tej książki ze strony autora sugeruje od początku publikację tak obiektywną, na ile się tylko da ten obiektywizm zachować. Warto by więc było po ochłonięciu nieco zmodyfikować pewne fragmenty. Wielu czytelników bowiem mogłoby dać się w pewnym sensie "zmanipulować" i widzieć jedynie negatywy po stronie USA, a sam autor w wielu przypadkach chwali niektóre akcje i przytacza pochwalne słowa nawet największych przeciwników polityki antyterrorystycznej Stanów Zjednoczonych Ameryki.

Oprócz samej historii rozwoju działań antyterrorystycznych i zapoznania się bliżej ze sławną JSOC, można z tej książki wynieść jeszcze jedną, bardzo ważną dla wydarzeń na całym świecie informację. W jaki sposób tak naprawdę mieszkańcy Bliskiego Wschodu odbierają ataki i okupację wielu państw. Absolutnie abstrahuję tutaj od samych organizacji terrorystycznych, nie chcę wnikać również w nową "wojnę" dotyczącą samej religii muzułmańskiej. W książce przedstawione jest podejście obywateli krajów takich jak Afganistan, Jemen, Irak, Oman etc. do kwestii walki za swoich. Do tego w jaki sposób definiują lojalność i oddanie oraz czym dla nich jest dżihad. Jeśli tylko odejmiemy od tego to, w jaki sposób nasze, zachodnie kultury na to patrzą i na chwilę skupimy się jedynie na ich podejściu (podkreślam, zwykłych, prostych obywateli, którzy nie są związani z żadnymi organizacjami terrorystycznymi) to dojdziemy to bardzo ważnego, ale i smutnego wniosku. Globalna wojna już trwa i absolutnie nic nie jest w stanie jej już zatrzymać. Nic oprócz doszczętnego wybicia jednej z grup kulturowych - albo "nas", albo "ich".

Jeśli planujecie ją przeczytać, to wygospodarujcie sobie dużo czasu. Nie tylko bowiem sama tematyka nieco spowalnia czytanie, ale również malutka czcionka i ogrom literek - jakkolwiek śmiesznie by to nie brzmiało. Naprawdę tekstu jest mnóstwo na każdej stronie, a wszelkie techniki szybkiego czytania mogą się nie sprawdzić, jeśli chcecie tę pozycję przeczytać z pełnym zrozumieniem. Problemy się piętrzą, jeśli na dodatek staracie się być w miarę na bieżąco z przypisami. Jak widzicie jest dość specyficzna książka, która może pochłonąć czytelnika na bardzo długi czas.

"Na początku tak zwanej >>globalnej wojny z terrorem<< zdarzały się sytuacje, że ambasadorowie z różnych krajów dzwonili do nas, pisali albo mejlowali z informacją, że w stolicy pojawili się dwumetrowi biali mężczyźni z 50-centymetrowymi bicepsami. Ambasadorowie nie musieli długo myśleć, żeby się zorientować, kim są ci ludzie i dlaczego się tam znaleźli."

Wspomnieć muszę niestety o bardzo przykrej rzeczy. O korekcie. W sumie to aż się prosi napisać "o jej braku". Może nie jest jakoś bardzo tragicznie, ale niestety plagą w tym wydaniu jest powtarzanie słów w obrębie jednego zdania. Takie charakterystyczne, kiedy się szybko pisze. Coś w rodzaju "Generał wtedy powiedział mi powiedział, że to się nie uda" - schemat "X cośtam X". Do tego jest sporo błędów związanych z interpunkcją - a to spacja przed przecinkiem, a do kropka zamiast przecinka. Niestety jest ich tak wiele, że w pełni kwalifikują się na ostrzeżenie przed nimi.

Wyszła mi dość obszerna opinia, ale ciężko napisać o "Brudnych wojnach" mniej. Generalnie książka nie jest dla każdego - trzeba naprawdę lubić tematykę nie tylko czysto wojenną, ale również związaną z polityką w wojsku. Nie mniej jednak warta polecenia dla spojrzenia na tę drugą stronę medalu - czyli na błędy oraz ceny, jakie zostały zapłacone za globalną wojnę z terroryzmem. Dopracowana pozycja ze strony autora, dająca mnóstwo informacji, które możemy dodatkowo przesiać przez własne sito weryfikacyjne jeśli tylko mamy na to ochotę. Samo wydanie polskie mogłoby być nieco lepsze, ale ogólnie można jedynie narzekać.

Tematyka jednostek specjalnych od dawna leżała w kręgu moich zainteresowań. Niekoniecznie bardzo rozbudowanych - nie posiadam żadnej konkretnej wiedzy w tym temacie. Po prostu lubię sobie poczytać zarówno te sprawdzone informacje, jak i te nieco podkoloryzowane. Kiedy dochodzi o omawiania jednostek specjalnych armii USA to już w ogóle ciężko dojść do tego, co jest prawdą a...

więcej Pokaż mimo to

avatar
379
341

Na półkach: , , ,

Sięgając po tę książkę, trzeba liczyć się z ciężarem wiedzy, jaki osiądzie na naszych barkach wraz z jej przeczytaniem. To także mocne zachwianie naszego światopoglądu i znaczenia wartości zarówno moralnych i etycznych we współczesnym świecie. "Brudne wojny" poruszają wiele wątków, a polskie wydanie podobno i tak zostało okrojone; można sobie zatem wyobrazić natłok informacji płynący z tej lektury. Nie mniej jednak jest to zgromadzenie historii, w które ciężko uwierzyć, zatrważających swoją brutalnością i samym faktem istnienia. Wstrząsnęło sumieniem Amerykanów, wstrząśnie i każdego, kto tylko sięgnie po najnowszą pozycję Jeremy'ego Scahilla.

Więcej: http://recenzjeoptymisty.blogspot.com/2016/05/brudne-wojny.html

Sięgając po tę książkę, trzeba liczyć się z ciężarem wiedzy, jaki osiądzie na naszych barkach wraz z jej przeczytaniem. To także mocne zachwianie naszego światopoglądu i znaczenia wartości zarówno moralnych i etycznych we współczesnym świecie. "Brudne wojny" poruszają wiele wątków, a polskie wydanie podobno i tak zostało okrojone; można sobie zatem wyobrazić natłok...

więcej Pokaż mimo to

avatar
555
197

Na półkach: ,

Terroryzm,określenie,które raczej rzadko pojawiało się w serwisach informacyjnych do czasu ataku na World Trade Center w dniu 11.09.2001 roku.Bo też właśnie w tym dniu zaatakowany został sam "szeryf" współczesnego świata,a i skala owego ataku była ogromna (zginęło bodaj ponad 3000 osób)."Nasz szeryf" doznał uszczerbku na honorze i postanowił ogłosić globalną wojnę z terroryzmem.Ponieważ do zamachu przyznała się Al-Kaida,której "sztab" znajdował się na terenie rządzonego przez Talibów Afganistanu, jemu dostało się pierwszemu.Po wprowadzeniu "porządku" w Afganistanie prezydent Bush postanowił kontynuować globalną wojnę z terroryzmem.Tym razem dostało się nie mającemu z Al-Kaidą i zamachami w Stanach nic wspólnego Irakowi i samemu Saddamowi Husajnowi.Tutaj również "nasz szeryf" wprowadził "demokrację". Jak wyglądało wprowadzanie "demokracji" w wymienionych krajach z daleka, widzieliśmy w środkach masowego przekazu,ale jak wyglądało wprowadzanie owej "demokracji" z bliska, pokazuje lektura książki "Brudne wojny". Samowolka oddziałów służb specjalnych,nocne naloty i aresztowania osób,w wielu przypadkach niewinnych,tortury w specjalnie stworzonych do tego celu więzieniach.Wszystko to za przyzwoleniem ścisłego dowództwa Stanów i poza wiedzą ogółu społeczeństwa.Bush kończy kadencję,władze przejmuje Obama.Coś się zmieni?W Afganistanie niedobitki Al-Kaidy z Osama bin Ladenem na czele przenoszą się do sąsiadującego Pakistanu,natomiast prężnie,na terenie Jemenu,rozwija się AQAP filia Al-Kaidy na Płw. Arabskim.Tutaj skupia się uwaga Obamy,szczególnie po udanym zamachu na Osamę w maju 2011 roku(jeden rozdział książki poświęcony jest temu wydarzeniu). Marionetkowy,opłacany przez Stany,prezydent Jemenu ignoruje obecność amerykańskich dronów na terenie kraju.Mało tego,zniszczenia i śmierć,w wielu przypadkach niewinnych,cywilnych osób,będące konsekwencją nalotów amerykańskich bierze na siebie i siły rządowe.A Amerykanie,nadal tymczasem bezwzględnie,obsesjonalnie wręcz dążą do eliminacji czołowych postaci Al-Kaidy wychodząc pewnie z założenia,że cel uświęca środki.I tak aż do dzisiaj.Nie ważne jak,nie ważne jakim kosztem,nie ważne ilu niewinnych ludzi zginie,ważne by osiągnąć cel i wyeliminować osoby wyznaczone do likwidacji i ogłosić sukces.Tylko czy tą wojnę można zaliczyć do sukcesów "naszego szeryfa"?Na pewno nie.Wręcz odwrotnie.Toż to jest totalna porażka."Szeryf" miał wprowadzić rządy prawa,a tymczasem swoim postępowaniem doprowadził do kompletnej dezorganizacji sytuacji na Bliskim Wschodzie,doprowadził do eskalacji konfliktu.Dzisiaj nie wiadomo kiedy,nie wiadomo gdzie,każdy może zostać ofiarą zamachu.A może tak miało być? Taka wieczna wojna,to też przecież wielki biznes.Wierzę jednak,że nie.Książka jest sprzeciwem przeciwko polityce ścisłych władz Stanów Zjednoczonych,polityce która miała oficjalnie zniszczyć zło,jakim niewątpliwie jest terroryzm,a tymczasem osiągnęła odwrotny skutek.

Terroryzm,określenie,które raczej rzadko pojawiało się w serwisach informacyjnych do czasu ataku na World Trade Center w dniu 11.09.2001 roku.Bo też właśnie w tym dniu zaatakowany został sam "szeryf" współczesnego świata,a i skala owego ataku była ogromna (zginęło bodaj ponad 3000 osób)."Nasz szeryf" doznał uszczerbku na honorze i postanowił ogłosić globalną wojnę z...

więcej Pokaż mimo to

avatar
154
77

Na półkach: , ,

ZAPRASZAM
po-uszy-w-ksiazkach.blogspot.com

Jeremy Scahill zabrał mnie w świat, który jest dla mnie czymś naprawdę odległym. Może to dziwne, ale nigdy nie interesowałam się wojnami, polityką (tym bardziej innych krajów). Przyznam się Wam szczerze, że rzadko można zobaczyć też moją postać przed telewizorem, szczególnie, kiedy puszczane w nim są wiadomości. Żyję z daleka od wszystkich tych skandali i tragedii, o których non stop toczą się zacięte dyskusje- szczególnie wśród dorosłych. A jak czułam się czytając "Brudne wojny"?

Okropnie. Okropnie. I jeszcze raz okropnie. Nie wyobrażam sobie żyć w takiej niewiedzy, jak ci ludzie i przeżywać to, co oni przeżywają. Czytając tę lekturę robiłam sobie niemałe przerwy. Materiał ten jest tak ciężki, że udźwignięcie go na swych barkach było dla mnie nie lada wyzwaniem. Chyba najbardziej zszokowało mnie to, że te wszystkie wydarzenia nie są historią, o której uczymy się w szkole z podręczników. One dzieją się teraz, w naszych czasach.

Styl autora jest całkiem przystępny. Nie używa trudnych określeń, wszystko opisuje nam prosto, jasno i klarownie, za co jestem mu bardzo wdzięczna, gdyż skomplikowany język w takiej pozycji byłby czymś naprawdę obciążającym. A tak, mimo niełatwej fabuły, czytało się przyjemnie.

Jak dla mnie, największy minus książki stanowi czcionka. Jest ona bardzo mała, co utrudnia czytanie, robiąc z niego mozolną czynność i zmusza nas do częstych przerw. Poza tym, jestem osobą, która ma problemy ze wzrokiem, więc czytanie wieczorami totalnie mnie męczyło, a ból głowy dawał się we znaki.

Podsumowując, jest to książka ciężka i nie każdemu przypadnie do gustu. Potrzeba do niej wiele cierpliwości, wytrzymałości i silnej psychiki. Mnie ta pozycja troszkę zmiażdżyła i zmusiła do licznych refleksji. Spowodowała również, iż zaczęłam doceniać kraj, w którym żyję. Polecam osobom, które poszukują prawdy, w tej lekturze dostaniecie ich aż nadmiar. Książkę pozostawiam bez oceny, ponieważ nie jestem w stanie wyrażać strachu i cierpienia ludzi w nędznych cyferkach.

ZAPRASZAM
po-uszy-w-ksiazkach.blogspot.com

Jeremy Scahill zabrał mnie w świat, który jest dla mnie czymś naprawdę odległym. Może to dziwne, ale nigdy nie interesowałam się wojnami, polityką (tym bardziej innych krajów). Przyznam się Wam szczerze, że rzadko można zobaczyć też moją postać przed telewizorem, szczególnie, kiedy puszczane w nim są wiadomości. Żyję z daleka od...

więcej Pokaż mimo to

avatar
138
24

Na półkach:

Razi narracja. Autor zdecydowanie popiera terrorystów.

Razi narracja. Autor zdecydowanie popiera terrorystów.

Pokaż mimo to

avatar
193
44

Na półkach:

Dobra książka, choć męcząca i trudna do czytania. Inne ciekawe spojrzenie na wojnę z terrorem prowadzoną przez USA

Dobra książka, choć męcząca i trudna do czytania. Inne ciekawe spojrzenie na wojnę z terrorem prowadzoną przez USA

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    198
  • Przeczytane
    100
  • Posiadam
    56
  • Teraz czytam
    11
  • Kindle
    2
  • Chcę w prezencie
    2
  • 2018
    2
  • Ebook
    2
  • Historia
    2
  • Reportaż
    2

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Brudne wojny


Podobne książki

Przeczytaj także