Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Na LC 7.21 (28 ocen i 7 opinii) czyli zainteresowanie słabe, a to samo życie i ośmieszenie łatwowiernych turystów łasych na okazyjny zakup w trakcie wakacyjnego wyjazdu. To nawet nie jest satyra, a dobrze ukazany bajer sprzedawcy i naiwność turysty, A atmosfera i mechanizmy awansu przypominają „Zaklęte rewiry” Worcella (film Majewskiego). Dobra zabawa i dużo śmiechu, a zakończenie choć przewidywalne, to satysfakcjonujące nas - białych Europejczyków. 7/10

Na LC 7.21 (28 ocen i 7 opinii) czyli zainteresowanie słabe, a to samo życie i ośmieszenie łatwowiernych turystów łasych na okazyjny zakup w trakcie wakacyjnego wyjazdu. To nawet nie jest satyra, a dobrze ukazany bajer sprzedawcy i naiwność turysty, A atmosfera i mechanizmy awansu przypominają „Zaklęte rewiry” Worcella (film ...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

STAŁA SIĘ RZECZ NIESŁYCHANA: Moi znajomi i nieznajomi z LC przegapili wyśmienitą książkę, a świadczy o tym jej notowanie 6.11 (38 ocen i 5 opinii) po wielu latach. W związku z tym wyciągnąłem trochę oficjalnych danych, by Państwa zachęcić do tej lektury.
Poza wspomnianą niżej Alfaguara Prize, książka ta zdobyła International Dublin Literary Award (2014) oraz była nominowana do Amazon.com Best Books of the Year (2013)
WIKIPEDIA: „..Juan Gabriel Vásquez (ur. 1973 w Bogocie) – kolumbijski pisarz. W latach 1996–1998 mieszkał w Paryżu, gdzie studiował literaturę iberoamerykańską na Sorbonie. Wcześniej uczęszczał na Universidad del Rosario w rodzinnym mieście. Rok spędził w belgijskich Ardenach, od 1999 jest mieszkańcem Barcelony. Jest prozaikiem, eseistą, a także tłumaczem. .. ….Regarded as one of the most important Latin American novelists working today, he is the author of seven novels, two volumes of stories and two books of literary essays, as well as hundreds of pages of political commentary…. …. His novels are currently published in 28 languages….
The trade. It w…on the 2011 Alfaguara Prize. An English translation by Anne McLean was released in 2013 and won the 2014 International Dublin Literary Award. Sound of Things Falling (Spanish: El ruido de las cosas al caer) is the third novel of Colombian author Juan Gabriel Vásquez. Originally published in Spanish in 2011, the book explores the Colombian drug
Vásquez wrote The Sound of Things Falling to explore how the drug trade affects those not involved in it, but forced to live in areas where drug cartels exercise considerable power. He drew on his own personal experience, "remembering for the first time what it was like to grow up during the drug wars", for inspiration.[2] While writing he realized "I was doing something which hadn't been done before. We had all grown up used to the public side of the drug wars, to the images and killings ... but there wasn't a place to go to think about the private side ... How did it change the way we behaved as fathers and sons and friends and lovers, how did it change our private behavior?...
Reception
Writing for The New York Times, Edmund White called The Sound of Things Falling a "gripping novel, absorbing right to the end". He described it as a "brilliant" work featuring "the bitter poetry of Bogotá and the hushed intensity of young married love" and "well imagined, original and rounded" characters. Also writing for The New York Times, Dwight Garner remarks "Vásquez is an estimable writer. His prose ... is literate and dignified." He said that parts the book "quickens beautifully and sweeps us aloft" but at other times it is "remote, portentous, burped shut". He blamed translation for some awkward metaphors and said Vásquez is a talented writer but "sometimes seems more interested in poetic generalities than in squirming people.”
NIE WIDZĘ POTRZEBY ZAMIESZCZANIA WŁASNYCH WYPOCIN, ZWRACAM TYLKO UWAGĘ NA AKAPIT ZACZYNAJĄCY SIĘ: „..Vásquez wrote ..
GORĄCO POLECAM 10/10

STAŁA SIĘ RZECZ NIESŁYCHANA: Moi znajomi i nieznajomi z LC przegapili wyśmienitą książkę, a świadczy o tym jej notowanie 6.11 (38 ocen i 5 opinii) po wielu latach. W związku z tym wyciągnąłem trochę oficjalnych danych, by Państwa zachęcić do tej lektury.
Poza wspomnianą niżej Alfaguara Prize, książka ta zdobyła International...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Po długiej przerwie czytam piątą książkę spadkobierczyni poniekąd Chmielewskiej, w dodatku lepszej bo polonistka zwykle lepsza od architektki. Wszechstronna Kisiel próbuje zmierzyć się po raz pierwszy z kryminałem…. I tu spotkał mnie spory zawód. Nie mam pretensji, że to opowiastka raczej obyczajowa, a wątek kryminalny nieistotny i niezbyt wyrafinowany. Gorzej, że autorka, której trzykrotnie dałem 10/10, robi wrażenie wyczerpanej. Zdolności pozostały, lecz poczucie humoru zawiodło. W rezultacie relaksujące czytadło, któremu daje 7/10 tylko ze względu na sympatię do autorki za poprzednie książki

Po długiej przerwie czytam piątą książkę spadkobierczyni poniekąd Chmielewskiej, w dodatku lepszej bo polonistka zwykle lepsza od architektki. Wszechstronna Kisiel próbuje zmierzyć się po raz pierwszy z kryminałem…. I tu spotkał mnie spory zawód. Nie mam pretensji, że to opowiastka raczej obyczajowa, a wątek kryminalny ...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Wśród 2368 moich opinii nie ma słowa o tym arcydziele, po prostu przeoczyłem, toteż nie mogę narzekać, że na LC jest tylko 21 opinii. A może i lepiej, że tak mało, bo wszystkie można przeczytać. Mnie najbardziej odpowiada oznaczona godłem MarWinc choć nie rozumiem dlaczego jej autor dał 9/10, a nie 10/10:
„Sięgnąłem po ten poemat jako po lek na wszelkie -izmy naszych czasów – demonicznych naszych prześladowców: kaczyzmy, ziobryzmy, faszyzmy i katolicyzmy… Tu się człowiek nadyszał i ojczyzny napił! Uspokoił rozedrgane zmysły.
A tu: podmiot skacze z kwiatka na – nomen omen – kwiatek: od scen z dzieciństwa, po wspomnienia ważnych epizodów życiowych, a wszystko łączone luźnym biegiem skojarzeń. Poezja poematu na miarę największych dzieł literatury. Ale dlaczego na miarę, skoro to polszczyzna najpierwszego sortu! I chyba trzeba tu zmilczeć dalej, nie opowie się tego wszak miłośnikom disco polo, a innym opowiadać nie trzeba: znają i czasem wracają…”
Uzupełniam powyższą opinię pytaniem z sąsiedniej recenzji: dlaczego „księdza Pudra policzkowano przed ołtarzem", bo to obecnie wyjątkowo aktualne. Ocena 10/10

Wśród 2368 moich opinii nie ma słowa o tym arcydziele, po prostu przeoczyłem, toteż nie mogę narzekać, że na LC jest tylko 21 opinii. A może i lepiej, że tak mało, bo wszystkie można przeczytać. Mnie najbardziej odpowiada oznaczona godłem MarWinc choć nie rozumiem dlaczego jej autor dał 9/10, a nie 10/10:
„Sięgnąłem po ten...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Nie czytałem nic Semczuka, zdziwiłem się rozbieżnością ocen na LC, postanowiłem sam przeczytać, by wydać niezależną opinię i żeby nie marudzić powiem krótko: jako stary, złośliwy zrzęda zwykłem autorom wytykać błędy, brak znajomości epoki czy też inne niedorzeczności. Semczuk wydawał się łatwym kąskiem na pożarcie, bo co on może wiedzieć o życiu w PRL-u, skoro urodził się prawie 30 lat po mnie. I tu wielka niespodzianka i jego wygrana, bo w całym tekście nie znalazłem ani jednej sytuacji wątpliwej tzn. że osoby i zdarzenia są wiarygodne. Również dialogi charakteryzujące się zwięzłością robią wrażenie autentycznych.
Semczuk dokonał dużej sztuki, bo poruszając w gruncie rzeczy tematy oklepane, przedstawił je ciekawie do tego stopnia, że wypełnił mnie niedzielę, uniemożliwiając inne zajęcia, lecz jest dopiero 19, to jeszcze zdążę coś w domu samotnika zrobić. Brawo Semczuk, dobra książka!! 8/10

Nie czytałem nic Semczuka, zdziwiłem się rozbieżnością ocen na LC, postanowiłem sam przeczytać, by wydać niezależną opinię i żeby nie marudzić powiem krótko: jako stary, złośliwy zrzęda zwykłem autorom wytykać błędy, brak znajomości epoki czy też inne niedorzeczności. Semczuk wydawał się łatwym kąskiem na pożarcie, bo co on ...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Po półtora roku ta książka ma na LC 6.43 (76 ocen i 15 opinii), czyli raczej słabo. Nie rozumiem czytelników, którzy dali 8, 9 czy nawet 10/10 tej nudzie. Szczęśliwie przetłumaczono tylko tę pozycję, a więc jest szansa na zakończenie mojej znajomości z autorką.
Pierwsze obawy co do wartości tej pozycji budzi określenie „literatura młodzieżowa”, bo nie ma takiej, podobnie jak literatury kobiecej. Takie określenia obrażają wymienionych, a służą jedynie podkreśleniu, ze dana książka jest słaba, choć kobiety i młodzież czytają wybitne pozycje często ze zrozumieniem większym niż ogół czytelników. Ponadto beletrystykę dzieli się na literaturę wybitną, wartościową, bezwartościową i chłam.
Ta pozycja jest sztuczna i bezwartościowa, ale jeśli ktoś lubi marnować czas, to niech se czyta, mimo moich ostrzeżeń. Bo dla mnie to nuda i stracony czas. 3/10. A jeszcze: gdyby ją uszczuplić do 1/3 to może byłaby zjadliwa.

Po półtora roku ta książka ma na LC 6.43 (76 ocen i 15 opinii), czyli raczej słabo. Nie rozumiem czytelników, którzy dali 8, 9 czy nawet 10/10 tej nudzie. Szczęśliwie przetłumaczono tylko tę pozycję, a więc jest szansa na zakończenie mojej znajomości z autorką.
Pierwsze obawy co do wartości tej pozycji budzi określenie ...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Marcinów (ur.1985) – polska filozofka i pisarka, doktor nauk humanistycznych w zakresie psychologii Uniwersytetu Jagiellońskiego, adiunkt w Instytucie Filozofii i Socjologii Polskiej Akademii Nauk. Laureatka Paszportu „Polityki” 2020 w dziedzinie literatury. Wykształcona, inteligentna, wrażliwa i wiele innych walorów, a to wiem, bo lektura tego jej debiutu literackiego wywołała wypieki zachwytu na moim licu. Toż to konkuruje w pewnym sensie z „Matka odchodzi” Różewicza, czego autorka jest świadoma, bo w połowie książki o tym utworze wspomina. Tylko, że Różewicz wydał swój utwór w wieku 78, a Marcinów – 35.
Mam szczęście, bo również ten utwór recenzował mój ulubiony profesjonalista Jarosław Czechowicz, którego recenzję gorąco polecam
http://krytycznymokiem.blogspot.com/2020/05/bezmatek-mira-marcinow.html
A ja stawiam 8/10, tyle samo co Różewiczowi

Marcinów (ur.1985) – polska filozofka i pisarka, doktor nauk humanistycznych w zakresie psychologii Uniwersytetu Jagiellońskiego, adiunkt w Instytucie Filozofii i Socjologii Polskiej Akademii Nauk. Laureatka Paszportu „Polityki” 2020 w dziedzinie literatury. Wykształcona, inteligentna, wrażliwa i wiele innych walorów, a to wiem, bo lektura tego jej ...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Schlink to autor jednej dobrej książki, której popularności pomógł film z Kate Winslet, David Kross i Ralph Fiennes w rolach głównych. Gwoli ścisłości dodam, że chodzi o „Lektora”, który na LC ma 7.2 (5377 ocen i 465 opinii) , a ode mnie dostał 5/10. Recenzowałem jeszcze jego „Kobietę na schodach” z podobnym wynikiem. Omawiana obecnie „Olga” ma na LC 6.51 (105 ocen i 32 opinie), ode mnie maksimum 4/10, a zamiast recenzji cytuję recenzję na LC oznaczoną godłem Ola;
„ Nie doczytałam tej książki. … …. "Olga" zaskoczyła mnie swoją przewidywalnością i przeciętnością. Czytałam, i czytałam i miałam wrażenie, że ta książka jest pusta, banalna, przewidywalna. … …. Moje poczucie czytania czegoś bezwartościowego kazało mi "Olgę" odłożyć. Szkoda mi czasu na takie lektury, jak tyle innych, przyciągających mnie książek czeka w kolejce. Poległam.”
Tak więc, po trzech książkach tego autora, które oceniłem 5, 5, 4, nie zostanę jego fanem

Schlink to autor jednej dobrej książki, której popularności pomógł film z Kate Winslet, David Kross i Ralph Fiennes w rolach głównych. Gwoli ścisłości dodam, że chodzi o „Lektora”, który na LC ma 7.2 (5377 ocen i 465 opinii) , a ode mnie dostał 5/10. Recenzowałem jeszcze jego „Kobietę na schodach” z podobnym wynikiem. Omawiana ...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

W przeciwieństwie do innych recenzentów nic jej nie czytałem, nawet często przywoływanego „Spadku”, więc moje spojrzenie jest niewinne, można rzec dziewicze. Na LC 7.17 (60 ocen i 16 opinii). Powiem krótko: niewątpliwie książka jest ciekawa, autorka inteligentna, choć dla większości z nas, borykających się z problemami egzystencjalnymi, trudno przyswajalna, bo akcja rozgrywa się w społeczeństwie bogatym, a polskiemu czytelnikowi nasuwa się pytanie: „Czy autorka (bądź bohaterka) nie ma większych zmartwień?”
Mój ulubiony krytyk Jarosław CZECHOWICZ pisze: http://krytycznymokiem.blogspot.com/2020/03/song-nauczycielki-vigdis-hjorth.html

„…. Lotte jest doskonałą obywatelką doskonale uporządkowanego kraju. Czytając „Song nauczycielki”, będziemy świadkami odsłaniania wszelkich niedoskonałości. Tych związanych z norweskością, ale także bardzo symbolicznych. To bowiem powieść o kwestii perspektywy. Opowiada, co może się wydarzyć, jeśli ktoś zechce się nam przyjrzeć innymi oczyma, zaprezentować nasze życie i poczynania z dystansu, na jaki nigdy nas nie stać.
Hjorth prowadzi nas przez codzienne życie Lotte Bøk w taki sposób, że odsłaniane są nam najbardziej intymne elementy tego życia. Przy tym wszystkim narracja jest stale surowa, zdystansowana. Bohaterka jest całkowicie poświęcona pracy. Wykłada, usiłuje zainteresować studentów pozornie archaicznymi tematami, zależy jej na przeniesieniu omawianych dramatów do codziennego życia. W wolnych chwilach ucieka do lasu, znajduje sobie bezpieczną przestrzeń innej aktywności, zwiększa dystans wobec ludzi, buduje sobie życie pełne rytuałów. Codziennie w drodze do pracy wypić cappuccino z mlekiem sojowym. Nie siorbać, pijąc smoothie przez rurkę. Nie lizać lodów na patyku. Zaprosić do swojego domu obcego człowieka dopiero wówczas, gdy przekona samą siebie, iż jest to absolutnie bezpieczne.

Tym obcym jest Tage Bast. Student, który kręci materiał filmowy. W ramach projektu chce przyjrzeć się związkom życia zawodowego z osobistym. Lotte zgadza się, by ją nagrywał. I kiedy myśli się, że zaraz będzie mieć miejsce romans rujnujący tę powieść, pojawia się przyjemne zaskoczenie, bo od momentu spotkania się tej dwójki nic w tej książce nie będzie oczywiste i jednoznaczne. Student nie wydaje się inwazyjny, ale narzędzie jego pracy już tak. Pojawiają się napięcia związane z czymś, czego Lotte do tej pory nie doświadczała. Życie w obiektywie zaczyna mieć inny kształt albo bohaterka chciałaby ten kształt zmienić, polepszyć. Kamera deprymuje Lotte. Okazuje się, że przy jej udziale bohaterka po raz pierwszy doprowadzi do pewnego rodzaju konfrontacji ze sobą. To będzie dynamiczny i dramatyczny proces. Oko kamery nie tylko spowoduje, że pewna siebie i swojej wartości jako nauczycielki Lotte zacznie widzieć pewne elementy codziennego życia inaczej. Ono zmusi ją, by przedefiniowała samą siebie. Przede wszystkim uporządkowany sens życia, w który tak doskonale wrosła, bo Norwegia jak mało które państwo na świecie pozwala bezpiecznie zakorzenić się w strefie własnego komfortu.

Vigdis Hjorth opowie o tym, co się dzieje, kiedy ta strefa zostaje naruszona. Doskonale pokazuje to poprzez codzienne czynności, które przestają być rytualne, rozpadają się, Lotte ma wrażenie niepanowania nad codziennością, wkrada się do jej duszy także kilka rodzajów niepewności. Można oczywiście chwilami odnieść wrażenie, że bohaterka hamletyzuje, ale całość – opisywana bardzo metodycznie, bez emocji – świata przedstawionego tej książki robi ogromne wrażenie. Zwłaszcza gdy orientujemy się, że jest to bardzo inteligentna opowieść o demaskacji, ale także skierowana do wewnątrz bohaterki opowieść o rozliczeniu z tym, co znaczy być dobrym i prawym człowiekiem.

Ciekawe są relacje bohaterki ze studentami. Między nimi a nią Brecht. Przesłania i symbole, które nie mogą być odczytane zgodnie z tym, czego oczekuje prowadząca zajęcia. W tej intrygującej interpretacji twórczości Brechta kryje się wciąż na nowo zadawane pytanie o to, gdzie leży granica między wytworzonym przez twórcę uczuciem czy emocją a tym, co przeżywa się na co dzień, doświadcza intensywnie i z pewną dozą niepewności, gdy każde doświadczenie jest gotowe nas zmienić. Czy „Song nauczycielki” to powieść o przemianie? W pewnym stopniu tak, ale chyba bardziej jest to zbiór fantazji o tym, w jaki sposób zabezpieczamy się przed światem, dopasowując się do niego na wygodnych dla nas zasadach. Dobry oraz uporządkowany kraj jak Norwegia pozwala wieść dobre i uporządkowane życie. Co jednak z nierównościami, krzywdą, z tym wszystkim pokazującym mroczne odbicie świata? Czy można w tym naprawdę uczestniczyć, kiedy tkwi się w codzienności stworzonej niczym bańka mydlana?

Hjorth fantazjuje o sferze złudzeń, dzięki którym możemy naprawdę poczuć się dobrze. O tym, że czasem nie my dopasowujemy się do świata, lecz on – dzięki szaleńczej pracy naszej wyobraźni – dopasowuje się do nas. Ta książka zwraca uwagę na to, jak wiele energii możemy poświęcić tworzeniu wspomnianych złudzeń. Jak bardzo sprytna, a jednocześnie niesamowicie krucha jest taka myślowa konstrukcja. Ta książka świetnie pokazuje, że cały uporządkowany świat może ujawnić swoje niepewne fundamenty, kiedy pojawi się niespodziewana okoliczność. Tutaj jest nią ujrzenie siebie w taki sposób, w jaki nigdy nie można byłoby się ujrzeć. To też interesująca historia o tym, co to znaczy zmieniać świat. Najwygodniej robić to bez obciążenia samego siebie, bez jakiegokolwiek dyskomfortu. Norweska pisarka pyta również o to, za co w życiu powinniśmy wziąć pełną odpowiedzialność. Studenci Lotte wydają się bierni i niegotowi na żaden rodzaj odpowiedzialności. Ona sama przyjmuje na siebie bardzo wiele, ale czy tak naprawdę nie tkwi w pewnej hipokryzji? Podoba mi się to, że „Song nauczycielki” bardzo powoli, ale konsekwentnie odsłania kolejne dylematy bohaterki, dając jej coraz mniej przestrzeni i powietrza. Jakby pięknie uporządkowany świat miał runąć. Ale tu nie o to chodzi. Chodzi o zmianę perspektywy życia poprzez to, kim się jest w tym życiu. Hjorth jest bezkompromisowa i nie oszczędza Lotte. Ale dzięki temu sugestywnie opowiada o tym, że potrzebą człowieka jest pewność siebie, a rzeczywistością wokół niego ciągła wątpliwość i konieczność zadawania trudnych pytań. Dlatego ta książka, nie oddziałująca aż tak silnie jak „Spadek”, to kolejny dowód pisarskiej inteligencji Vigdis Hjorth, a także jej umiejętności odsłaniania tego, co niewygodne, i prezentowanie tych odsłon bez nadmiernej emocjonalności. Naprawdę dobra książka.”

Podzielam opinię Czechowicza i zamierzam przeczytać „Spadek”, a tej książce daję 8/10

W przeciwieństwie do innych recenzentów nic jej nie czytałem, nawet często przywoływanego „Spadku”, więc moje spojrzenie jest niewinne, można rzec dziewicze. Na LC 7.17 (60 ocen i 16 opinii). Powiem krótko: niewątpliwie książka jest ciekawa, autorka inteligentna, choć dla większości z nas, borykających się z problemami ...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Koper ma na LC 96 pozycji, 4899 czytelników i 191 fanów, co mnie cieszy bo daje zaledwie 2 fanów na książkę. Redakcja LC wystawia laurkę autorowi posługując się jak on półprawdą czy też oceniając jego metody jednostronnie:
„…W swoich książkach stara się pokazać historię „z ludzką twarzą”; ważne osobistości w dziejach naszego kraju w życiu codziennym, nie unikając drażliwych tematów. Wychodząc z założenia, że życie prywatne, z jego wszystkimi składnikami jest ważną częścią biografii każdego człowieka, porusza tematy z reguły pomijane przez innych badaczy.
A polityk czy artysta ukazany „w szlafroku i kapciach” zyskuje tylko na autentyczności. Nic tak bowiem nie fałszuje obrazu jak tworzenie posągowych postaci, pozbawionych uczuć, wad czy zwykłych ludzkich słabości..”
Redakcja jest w błędzie, a ostatnie cytowane zdanie winno brzmieć:
„..Nic tak bowiem nie fałszuje obrazu jak eksponowanie przywar i tanich sensacyjek, szczególnie szkodliwych dla czytelników słabo znających zasługi omawianej postaci..”
I dlatego KOPER SZKODNIKIEM JEST, kształtując negatywny obraz w głowach słabo zorientowanych czytelników. Gwoli ścisłości przyznaję, że KOPER pisze świetnie, lecz jest to lektura WYŁĄCZNIE dla DOJRZAŁYCH CZYTELNIKÓW. Dla tych, którzy nie znają dokładnie omawianego tematu jest SZKODLIWA, bo kreuje w ich mózgach uproszczony, wybiórczy, negatywny obraz omawianej postaci.
I dlatego dostaje ode mnie czwartą PAŁĘ, a czytelników odsyłam do moich recenzji na https://wgwg1943.blogspot.com/search?q=KOPER z których cytuję istotny fragment:
„…na LC Koper ma 166fanów i 3794 czytelników, a Przybyszewski odpowiednio 52 i 976. Nasuwa się uproszczony wniosek, że ¾ czytelników Kopera, niewiele wie o Przybyszewskim oraz,że JEDYNYM dla nich źródłem informacji o „genialne Pole” jest Koper. Jeszcze idąc za ciosem, kto z szerokiej rzeszy odbiorców Kopera czytał Irzykowskiego, Brzozowskiego, Chwistka czy nawet Witkacego Ergo: Koper będąc JEDYNYM kreatorem wizerunku postaci, odpowiada za jednostronną nadmierną ekspozycję wad i zakodowanie w umyśle czytelnika negatywnego wizerunku…”

Koper ma na LC 96 pozycji, 4899 czytelników i 191 fanów, co mnie cieszy bo daje zaledwie 2 fanów na książkę. Redakcja LC wystawia laurkę autorowi posługując się jak on półprawdą czy też oceniając jego metody jednostronnie:
„…W swoich książkach stara się pokazać historię „z ludzką twarzą”; ważne osobistości w dziejach naszego kraju w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Znowu spóźniony jestem bo na LC widzę 7,59 (3042 ocen i 523 opinie), choć tym razem jestem innego zdania niż prawie wszyscy, a podzielam w 100% głos Anny G-P, która pisze;
„Nic specjalnego. Porzuciłam po 140 stronach. Jest tyle lepszych książek, ze szkoda mi było tracić czas na tę.”
Zgadzam się również z jej oceną - 4/10, a abym został zrozumiany dodaję, że oglądałem wcześniej nudnawy, amerykańsko-ckliwy serial na Netflix , a miłośnikiem szachów jestem od 70 lat.
Gwoli ścisłości podaję, że tego autora ‘Bilardzista’ drukowana była w „PRZEKROJU” 60 parę lat temu a jej bohater Eddie Felson był jakiś czas moim idolem

Znowu spóźniony jestem bo na LC widzę 7,59 (3042 ocen i 523 opinie), choć tym razem jestem innego zdania niż prawie wszyscy, a podzielam w 100% głos Anny G-P, która pisze;
„Nic specjalnego. Porzuciłam po 140 stronach. Jest tyle lepszych książek, ze szkoda mi było tracić czas na tę.”
Zgadzam się również z jej oceną - 4/10, a abym został ...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Autor jedynej do tej chwili opinii na LC wyraża życzenie przeczytania tej książki po polsku, staram się spełnić to życzenie i radzę poszukać w rocznikach "Przekroju" 1959-65. Wtedy byłem zachwycony Eddiem Felsonem, a pogłebił fascynację Paul Newman w ekranizacji tego bestselleru

Autor jedynej do tej chwili opinii na LC wyraża życzenie przeczytania tej książki po polsku, staram się spełnić to życzenie i radzę poszukać w rocznikach "Przekroju" 1959-65. Wtedy byłem zachwycony Eddiem Felsonem, a pogłebił fascynację Paul Newman w ekranizacji tego bestselleru

Pokaż mimo to


Na półkach:

Jakuba Małeckiego recenzowałem dwie książki dając: 8 i 10 („Dygot” i „Rdza”) a uwagi tam poczynione pozostają aktualne.
„..Życie to krótki czas pomiędzy jedną a drugą szarością, który każdy próbuje nasycić znaczeniem, bo im bliżej drugiej szarości, tym trudniej się pogodzić z tego znaczenia dudniącym brakiem..”
ANNA-MARIA z LC rozpoczyna swoją ciekawą recenzję słowami:
„Bezdyskusyjne arcydzieło z rodzaju tych intymnych, których siła bierze się nie z patosu, czy wielkich tematów, ale szczerości, prostoty i mistrzostwa w malowaniu ludzkich portretów…”
I ma rację, a ja jestem znowu spóźniony, bo na LC widzę 7.61 (2923 ocen i 507 opinii), więc tylko oznajmiam, że nie mogłem od tej opowieści się oderwać i przeczytałem ją jednym tchem, gratulując sobie, że w poprzednich recenzjach jego książek postawiłem na właściwego konia. Panie Jakubie, duże brawa 10/10

Jakuba Małeckiego recenzowałem dwie książki dając: 8 i 10 („Dygot” i „Rdza”) a uwagi tam poczynione pozostają aktualne.
„..Życie to krótki czas pomiędzy jedną a drugą szarością, który każdy próbuje nasycić znaczeniem, bo im bliżej drugiej szarości, tym trudniej się pogodzić z tego znaczenia dudniącym brakiem..”
ANNA-MARIA z LC rozpoczyna swoją ciekawą ...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Przegapiłem, bo na LC ma już 6.67 (709 ocen i 193 opinie), więc przechodzę szybko do notek na temat ośmiu opowiadań zawartych w tym zbiorku. Jeszcze dodam, że recenzowałem ponad 10 jego książek, a najwyższą ocenę obok genialnej „Kroniki ptaka nakrętacza”, dałem 2 innym, a czterem - 9.
„Do kamiennej poduszki” - „– Zakochanie się w kimś przypomina chorobę psychiczną, której nie pokrywa ubezpieczenie”. Szczęśliwie nie było ‘zakochania’, a gorąca noc z koleżanką z pracy uwieńczona lekturą jej poezji, której tomik otrzymał po jakimś czasie. Czy pamiętałby po latach dziewczynę i upojną noc, bez tego tomiku? Chyba nie, bo to poezja nadała tej nocy sens i nadzwyczajność. Wybiórczość wspomnień.
„Śmietanka” - „…osiągnięcie czegoś trudnego przy dużym nakładzie czasu i wysiłku to właśnie śmietanka życia… …..– Czasami mają miejsce takie niewyjaśnione, nielogiczne wydarzenia, którymi jesteśmy głęboko poruszeni. Wtedy chyba najlepiej o niczym nie myśleć, niczego nie rozważać, tylko po prostu zamknąć oczy i przeczekać. Tak jak kiedy przepływa się pod wielką falą…. …Po to masz rozum, żeby zastanawiać się nad trudnymi kwestiami. Żeby jakoś pojąć to, co niezrozumiałe. Oto właśnie śmietanka życia. Cała reszta jest nudna i do niczego…”. Przykro mnie, lecz nie potrafię zachwycać się domorosłymi truizmami.
„Charlie Parker Plays Bossa Nova” - Wikipedia: „..Charles Christopher Parker Jr., ps. Bird (ur. 29 sierpnia 1920 w Kansas City, zm. 12 marca 1955 w Nowym Jorku) – amerykański saksofonista i kompozytor jazzowy, który wywarł znaczący wpływ na jazz. Uważany za ojca bebopu…”. Piękne i mądre. „..Bo miewamy często głupie sny, ale potem się budzimy i...” - śpiewał Wojtek Młynarski. A sen pozostaje intymną tajemnicą, bo i tak nikt w niego nie uwierzy.
„With the Beatles” - „..W procesie starzenia dziwny wydaje mi się nie fakt, że sam się starzeję. Dziwi mnie raczej to, że moi rówieśnicy tak się zestarzeli… A szczególnie, że dziewczyny z mego otoczenia, które były takie piękne i pełne życia, są teraz starszymi paniami i mają po dwoje albo troje wnucząt. Za każdym razem mnie to zaskakuje, a czasem nawet ogarnia mnie smutek. Choć nigdy nie smuci mnie fakt, że sam się zestarzałem. Myśl, że dawne dziewczyny zrobiły się stare, wprawia mnie w przygnębienie, bo uzmysławia mi, że moje marzenia z młodych lat straciły już moc. Śmierć marzeń jest w pewnym sensie smutniejsza niż śmierć żywej istoty. Czasami nawet wydaje mi się to bardzo niesprawiedliwe…”. TO STRASZNA PRAWDA, PRZETO UNIKAJMY ZNAJOMYCH KOBIET W MŁODOŚCI I KONFRONTACJI WŁASNYCH WSPOMNIEŃ.
„Wiersze zebrane o drużynie Yakult Swallows” - wspomnienia autora z kibicowania słabej drużynie baseballowej ozdobione wierszami na jej temat. Nie trafia do mnie ani proza, ani te wierszyki. SŁABIUTKIE
„Karnawał” - „. Każda piękna kobieta ukrywa gdzieś coś brzydkiego, a każda brzydka kobieta ma gdzieś coś pięknego..” Dywagacje na temat urody kobiet z „Karnawałem” Schumanna w tle. Ciekawe, lecz jak na Murakami ’ego nie satysfakcjonujące.
„Wyznanie Małpy z Shinagawy” - urocze, młodzieńcze.
„Pierwsza osoba liczby pojedynczej” - odejście od powszedniości przywołuje demony. Nic rewelacyjnego.
Reasumując: najciekawsze wydaje mnie się „With the Beatles”, lecz całość przypomina casus Martna Edena, który po osiągnięciu sławy pozwalał na publikację wszystkich swoich utworów, które uprzednio nie budziły zainteresowania. Inaczej mówiąc całość sprawia wrażenie odzysku z remanentu. Komuś innemu dałbym pewnie więcej, lecz mojemu ulubionemu Murakami tylko 5/10

Przegapiłem, bo na LC ma już 6.67 (709 ocen i 193 opinie), więc przechodzę szybko do notek na temat ośmiu opowiadań zawartych w tym zbiorku. Jeszcze dodam, że recenzowałem ponad 10 jego książek, a najwyższą ocenę obok genialnej „Kroniki ptaka nakrętacza”, dałem 2 innym, a czterem - 9.
„Do kamiennej poduszki” - „– Zakochanie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Nie można autorki nie znać, lecz większość czytelników kojarzy ją z Anią z Zielonego Wzgórza, którą ja pochłaniałem prawie 70 lat temu.
Piszę pierwszą notkę po długiej przerwie spowodowanej osobistą tragedią, a zdecydowałem się na to pod wpływem optymizmu jakim ta książka napawa. Recenzję jednozdaniową powtarzam za Maudie z LC:
„Wspaniała,ciepła,optymistyczna.Szkoda,że już się tak nie pisze.....”
i jak ona stawiam 10/10 - za terapeutyczną wartość dla dotkniętych depresią

Nie można autorki nie znać, lecz większość czytelników kojarzy ją z Anią z Zielonego Wzgórza, którą ja pochłaniałem prawie 70 lat temu.
Piszę pierwszą notkę po długiej przerwie spowodowanej osobistą tragedią, a zdecydowałem się na to pod wpływem optymizmu jakim ta książka napawa. Recenzję jednozdaniową powtarzam za Maudie z ...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Aga na LC pisze:
„Głowna bohaterka irytująca...miałam ochotę wyrzucić książkę przez okno, książki nie dotyczytałam bo nie dało się tego czytać...Szkoda bo autorka debiutuje oby następna książka była lepsza’’
Błąd; oby następnej nie było!! 1/10

Aga na LC pisze:
„Głowna bohaterka irytująca...miałam ochotę wyrzucić książkę przez okno, książki nie dotyczytałam bo nie dało się tego czytać...Szkoda bo autorka debiutuje oby następna książka była lepsza’’
Błąd; oby następnej nie było!! 1/10

Pokaż mimo to


Na półkach:

Na LC Białkowski, po 19 latach zmagań, ma na LC 13 pozycji i 13 fanów, a 7/10 przekroczył raz. W tym przypadku, po pół roku, osiągnął zaledwie 6.37(19 ocen i 8 opinii). Każdy jest kowalem własnego losu, więc póki da się z uprawianej „sztuki’ żyć, to trudno profesję zmieniać. Ja przeczytałem jego pierwszą, a zarazem ostatnią powieść i rozbolała mnie głowa, a rozbawił ino ksiądz gwałciciel, bo zapiekłym antyklerykałem pozostaję. Nie będę znęcał się nad autorem, wyrażam natomiast, delikatnie mówiąc, zdziwienie patronatem LC, który chroni autora przed pałą ode mnie; a tak 3/10

Na LC Białkowski, po 19 latach zmagań, ma na LC 13 pozycji i 13 fanów, a 7/10 przekroczył raz. W tym przypadku, po pół roku, osiągnął zaledwie 6.37(19 ocen i 8 opinii). Każdy jest kowalem własnego losu, więc póki da się z uprawianej „sztuki’ żyć, to trudno profesję zmieniać. Ja przeczytałem jego pierwszą, a zarazem ...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Ogłoszony bestsellerem, na LC 10465 czytelników, 7,2(5327 ocen i 462 opinii), niewątpliwie nim został, a to głównie dzięki tematowi (romans kobiety po makabrycznych przejściach z nieopierzonym małolatem) oraz adaptacji filmowej z Kate Winslet.
Wśród bezkrytycznych opinii znalazłem jedną, która mnie odpowiada, a jest opatzona godłem Makrauchenia;
„To nie jest miłość. Zauroczenie to też słowo na wyrost. Czym nastolatek może zaimponować dojrzałej prawie czterdziestoletniej kobiecie? Wiadomo. A czym ona jemu, może i nad wyraz dojrzałemu piętnastolatkowi? Też wiadomo. Ona - przedstawiona jako zagubiona analfabetka rozmiłowana w literaturze, litościwie wykorzystująca na własny użytek i tak skazane więźniarki - bezwolny trybik w machinie wojny. I on jako nieświadomy niczego obserwator, który dopiero w trakcie procesu zaczyna myśleć górną częścią ciała. Dylematy moralne, których tutaj nie ma. I dodam, że jestem oburzona przedstawianiem książki jako arcydzieło, i że jedyną wartością jest gra Kate Winslet bez której nie byłoby arcydzieła.”
Nie będę tak okrutny jak autorka powyższej opinii (2/10), bo jest to zgrabne CZYTADŁO i dlatego dam 5/10

Ogłoszony bestsellerem, na LC 10465 czytelników, 7,2(5327 ocen i 462 opinii), niewątpliwie nim został, a to głównie dzięki tematowi (romans kobiety po makabrycznych przejściach z nieopierzonym małolatem) oraz adaptacji filmowej z Kate Winslet.
Wśród bezkrytycznych opinii znalazłem jedną, która mnie odpowiada, a jest opatzona godłem ...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Wpływ bestsellerowego „Lektora” 7,2(5325 ocen i 461 opinii) na ocenę aktualnie omawianej 6.23 (150 ocen i 34 opinie) nie podlega dyskusji; widocznie czytelnicy czego innego oczekiwali. Oficjalną recenzję na LC Patryk Rzemyszkiewicz kończy słowami;
„….Po „Lektorze” podchodziłem do „Kobiety na schodach” z radością i zaciekawieniem. Odkładając ją na półkę, nie mogłem uwierzyć, że te dwie pozycje mają tego samego autora. Odnoszę wrażenie, jakby Schlink desperacko próbował wyrwać się z cienia swojego największego dokonania i zatracał się w tym uczuciu. ..”
Uzupełniam przypomnieniem, że winno się czytać TYLKO książki bardzo dobre, a na inne szkoda czasu, a więc nie polecam i nie staram się bronić, bo nie ma czego 5/10

Wpływ bestsellerowego „Lektora” 7,2(5325 ocen i 461 opinii) na ocenę aktualnie omawianej 6.23 (150 ocen i 34 opinie) nie podlega dyskusji; widocznie czytelnicy czego innego oczekiwali. Oficjalną recenzję na LC Patryk Rzemyszkiewicz kończy słowami;
„….Po „Lektorze” podchodziłem do „Kobiety na schodach” z radością i zaciekawieniem. Odkładając ją...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Coraz lepiej się rozumiemy, coraz częściej jesteśmy tego samego zdania, co znaczy, że małżeństwo z „naszym” Sikorskim i pobyt w Chobielinie Anne Applebaum służy, ku szczęściu nas - czytelników. A tak poważnie, to dla mnie bomba o której walorach pięknie napisał Jarosław Czechowicz, do czytania którego poniższym fragmentem zachęcam;
http://krytycznymokiem.blogspot.com/2020/12/zmierzch-demokracji-zwodniczy-powab.html
„….Autorka nie sugeruje, że przejmujące ją zwroty w politykach państw czy utrwalające się z roku na rok agresywne i ksenofobiczne tendencje narodowe to rzecz, która wzięła się konkretnie z kilku uwarunkowań początku XXI wieku. „Zmierzch demokracji” to sięgająca daleko do czasów starożytnych analiza tego, w jaki sposób odejście od liberalnych postaw na rzecz autorytarnego zacietrzewienia dokonywało się i dokonuje, a zapewne również w przyszłości niejednokrotnie będzie mieć miejsce....... …..Istotne jest to, że „Zmierzch demokracji” skupia się na indywidualnych losach ludzi, którzy w różnym stopniu zostali zauroczeni albo zawłaszczeni przez nową ideologię, nowy punkt widzenia, nowy sposób tłumaczenia świata… albo stary jak świat mechanizm manipulujący, który działa doskonale przede wszystkim wtedy, kiedy umysł i emocje z trudem unoszą różnorodność otaczającego świata....... …..autorka nie zezwala sobie na fatalizm. „Zmierzch demokracji” wbrew mocnemu tytułowi nie będzie pełną goryczy i bezradności rozprawą. Dużą wartość ma nie tylko erudycja Applebaum, istotnym walorem eseju są też jej przeczucia. To zatem narracja, w której zderzą się merytoryczne analizy z zaskakująco trafnymi wnioskami, jakie podsuwa intuicja.”
Szkoda czasu, proszę przystąpić do czytania 10/10

Coraz lepiej się rozumiemy, coraz częściej jesteśmy tego samego zdania, co znaczy, że małżeństwo z „naszym” Sikorskim i pobyt w Chobielinie Anne Applebaum służy, ku szczęściu nas - czytelników. A tak poważnie, to dla mnie bomba o której walorach pięknie napisał Jarosław Czechowicz, do czytania którego poniższym fragmentem ...

więcej Pokaż mimo to