rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: , , ,

„Kartagina” Oates, na którą trafiłam przez przypadek, okazała się dla mnie niezwykle ważnym odkryciem. Spośród wielu ujęć i spojrzeń na zawartość tej powieści, mnie najbardziej zainteresowało odniesienie do spektrum autyzmu, w którym znajduje się główna bohaterka. Spojrzałam przez ten pryzmat na całe bogactwo wydarzeń w akcji. Oczywiście jest to subiektywne widzenie rzeczywistości, czy interpretacja autorki… A jednak zaskakujące jest dla mnie to, że jeszcze nigdy, w żadnej literaturze (nawet naukowej) nie odnalazłam tylu punktów stycznych do moich doświadczeń i obserwacji. Choć nie jestem autorytetem ani w kwestii autyzmu, ani w kwestii literatury, to osobiście uważam, że to świetne studium przypadku.
O autyzmie więcej teraz się mówi, dobrze, że także się pisze, nie tylko naukowo. Odchodząc już od własnych refleksji, prób zrozumienia, jakie jest życie osoby ze spektrum autyzmu i jakie jest życie osoby z osobą ze spektrum autyzmu; i oceny zachowań i słów, które padają w tym temacie, chciałam tylko rzucić światło na ten wymiar książki, może jeszcze kogoś zainteresuje.
I warto w tym świetle spojrzeć na opisane prze Oates wydarzenia, główną bohaterkę, jej wybory i konsekwencje tych wyborów, jej interpretacje rzeczywistości i cały splot przyczynowo-skutkowy fabuły.

„Kartagina” Oates, na którą trafiłam przez przypadek, okazała się dla mnie niezwykle ważnym odkryciem. Spośród wielu ujęć i spojrzeń na zawartość tej powieści, mnie najbardziej zainteresowało odniesienie do spektrum autyzmu, w którym znajduje się główna bohaterka. Spojrzałam przez ten pryzmat na całe bogactwo wydarzeń w akcji. Oczywiście jest to subiektywne widzenie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Duże rozczarowanie - zwykłe czytadło. Jedynym walorem książki są opisy XIII-wiecznego życia codziennego, ale to jednak dla mnie za mało.

Duże rozczarowanie - zwykłe czytadło. Jedynym walorem książki są opisy XIII-wiecznego życia codziennego, ale to jednak dla mnie za mało.

Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Jako miłośniczka klasyki zawsze się dziwię, że ktoś określa ją mianem nudnej. Trudno jest dyskutować o gustach, więc tego nie robię, i sobie w ciszy i milczeniu zostawiam przyjemność lektur takich, jak "Z dala od zgiełku".
Hardy konstruuje piękne opisy, które nie nudzą. Łatwo wyobrazić sobie wszystko, co przedstawia - wzgórza, doliny, drzewa, pola i wiatr między nimi hulający. Zachwyciły mnie te obrazy.
Fabuła dość przewidywalna, powoli nabiera tempa, rozwija się niespiesznie, pozwala nacieszyć się najpierw atmosferą opisywanych miejsc. Oczywiście nie o zaskakującą fabułę tu chodzi. Służy ona przedstawieniu bohaterów, ich cech charakteru, rozterek, namiętności i wyborów. I te właśnie ostatnie - wybory - wyszły na plan pierwszy. Są wyraziste na tle historii. Wybór dokonany przez jednego bohatera rzutuje na wszystkich dookoła, czy zdaje sobie z tego sprawę, czy nie - i to jest tak niepokojące... Trudno zadecydować, czy to bardziej wiedza o wspomnianym wpływie, czy brak świadomości sprawia, że dany wybór staje się bardziej tragiczny. A bohaterowie obstają przy swoich nawet smutnych decyzjach mimo wszystko, brną w nie, jakby na zatracenie.
To ciekawa refleksja w kontraście do tego, co obserwuję w świecie dookoła, gdzie coraz mniejsze znaczenie zdaje się mieć dotrzymywanie słowa i obietnica, upór i wytrwałość.
Postawy bohaterów pozostają nam do oceny, nie zawsze łatwej, ale przez to właśnie Betsaba, Gabriel, Troy i Boldwood wydają się tacy prawdziwi.
Moim dodatkowym "smaczkiem" w tej powieści są postacie mniej znaczące - służące, pracownicy farmy, bywalcy karczmy: Liddy, Fanny Robin, Coggan, pan i pani Tall, Poorgrass - są jakby ruchomym tłem dla głównych bohaterów i często ingerują w fabułę, co przywiodło mi na myśl postacie ze sztuk Szekspira.

Jako miłośniczka klasyki zawsze się dziwię, że ktoś określa ją mianem nudnej. Trudno jest dyskutować o gustach, więc tego nie robię, i sobie w ciszy i milczeniu zostawiam przyjemność lektur takich, jak "Z dala od zgiełku".
Hardy konstruuje piękne opisy, które nie nudzą. Łatwo wyobrazić sobie wszystko, co przedstawia - wzgórza, doliny, drzewa, pola i wiatr między nimi...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Nie da się ukryć, że to "opasłe tomisko" trudno się czyta, szczególnie do mniej więcej 200. strony... Niemniej jednak, uważam, ze biografia Hemingwaya jest fascynująca. Fascynująca i straszna. Hemingway był przerażający, skomplikowany, genialny. Nie wyobrażam sobie, żeby jego biografia łatwo się czytała.
Reynolds dokładnie i niespiesznie opisuje wydarzenia nie tylko z życia samego pisarza, ale osadza go w kontekście sytuacji historycznej świata, towarzyszących mu ludzi i próbuje przedstawić, jak w tym wszystkim funkcjonował - jak tworzył, kochał, polował, bawił się, inwestował, podróżował, chorował - po prostu żył. I umierał.

Książka trudna, wymagająca "wczytania", ale warta wysiłku.

Nie da się ukryć, że to "opasłe tomisko" trudno się czyta, szczególnie do mniej więcej 200. strony... Niemniej jednak, uważam, ze biografia Hemingwaya jest fascynująca. Fascynująca i straszna. Hemingway był przerażający, skomplikowany, genialny. Nie wyobrażam sobie, żeby jego biografia łatwo się czytała.
Reynolds dokładnie i niespiesznie opisuje wydarzenia nie tylko z życia...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Trudno dyskutować z historią i nie można jej określić "ładną", czy "brzydką". Historia tego, co zdarzyło się na Wołyniu jest przejmująca i nie pozostawia emocji w spokoju. Jestem gdzieś wewnętrznie uwrażliwiona na Kresy Wschodnie i tym bardziej do mnie trafiają opowieści o Wołyniu.
Nie mogę ocenić tej historii i nie mogę ocenić losów rodziny, które w tym wypadku są niezwykle interesujące. Bardzo mi się podoba powolne opisywanie każdego charakteru z osobna, zwyczajów, tradycji, zasad wg których się żyło, okoliczności historycznych i indywidualnych namiętności. Tego nie da się ocenić, można tylko dać się w to wciągnąć i stracić dystans.
Da się za to ocenić, jak "Czerwone niebo nad Wołyniem" jest napisane. Język prosty, bardzo zgodny i pasujący do tego, co opisuje. To, co mnie trochę denerwowało, to powtórzenia. Autorka często przypomina, jaką rolę pełni dany członek rodziny albo jaki jest z charakteru - myślę, że zupełnie niepotrzebnie, jak na niewielką objętościowo książkę. Wielokrotne podkreśla też, że Ukraińcy i Polacy ze sobą żyli i umierali, współistnieli i to było zwyczajne życie, a zaraz potem pisze o jednoczesnych napięciach, prowokacjach i o tym, że do pobliskiej wsi się nie jeździło samemu, bo było wiadomo,że może się skończyć jakimś atakiem. Nie do końca to konsekwentne, czasami miałam wrażenie, że książka może była pisana w odcinkach - jakby miała być nagrywana do radia albo drukowana w gazecie.
Jako literatury nie mogę tej książki ocenić wysoko, myślę, że jej wartość leży gdzie indziej. Jako opowieść o rodzinie, przekaz dla potomnych - jak najbardziej zasługuje na uwagę.

Trudno dyskutować z historią i nie można jej określić "ładną", czy "brzydką". Historia tego, co zdarzyło się na Wołyniu jest przejmująca i nie pozostawia emocji w spokoju. Jestem gdzieś wewnętrznie uwrażliwiona na Kresy Wschodnie i tym bardziej do mnie trafiają opowieści o Wołyniu.
Nie mogę ocenić tej historii i nie mogę ocenić losów rodziny, które w tym wypadku są...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

"W imię dziecka" ma swój specyficzny, niespieszny rytm. To obraz wyjęty z życia, trochę jak przytaczane przez McEwana utwory muzyczne. Rozbijają one rzeczywistość, są źródłem dystansu budującego napięcie.
Nie uważam, żeby autor wyczerpał podejmowane zagadnienia, ale czy o to tu chodzi? Ja, czytając, po prostu się zatrzymałam, jak na sygnał.
Czasami w życiu "otwieramy innym drzwi" - uświadamiamy im coś, czego wcześniej nie spostrzegli i nie chodzi tu o uświadomienie, że ktoś jet np. naiwny w relacji z drugim człowiekiem, czy ktoś go oszukał. Chodzi tu o "otwarcie drzwi" do trochę innego wymiaru życia - refleksyjnego, z drugim dnem, wymiaru, w którym człowiek kwestionuje sam siebie i zaczyna postrzegać wszystko dookoła przez pryzmat tego kwestionowania. Po takim "otwarciu drzwi" nie można już wrócić do poprzedniego stanu. Wiesz, że już dziś nie możesz spojrzeć na siebie, czy świat wczorajszym spojrzeniem, choć z pewnością byłoby łatwiej.
Myślę, że McEwan opisał tu coś takiego właśnie. I oprócz tego, że główna bohaterka "otworzyła drzwi" postawionemu przed nią młodemu człowiekowi, czego konsekwencji nie przewidziała, to jeszcze niezauważenie on ja za owe "drzwi" pociągnął.
Zawsze jesteśmy odpowiedzialni za "otwieranie drzwi", czy mamy tego świadomość, czy nie. Za "drzwiami" może być otchłań, w której być może trzeba towarzyszyć.
Konflikt religia - prawo, podejmowanie trudnych wyborów, poczucie niespełnienia osobistego, ucieczka w świat wewnętrzny, odpowiedzialność za ludzkie życie, rozpad małżeństwa - wiele trudnych tematów tej książki stanowi tu, wg mnie, tylko pewien grunt, podstawę, na której McEwan buduje historię o czymś jeszcze innym, co prowadzi nas do przeżywania naszej ludzkiej konstrukcji w jej najgłębszym wymiarze.

"W imię dziecka" ma swój specyficzny, niespieszny rytm. To obraz wyjęty z życia, trochę jak przytaczane przez McEwana utwory muzyczne. Rozbijają one rzeczywistość, są źródłem dystansu budującego napięcie.
Nie uważam, żeby autor wyczerpał podejmowane zagadnienia, ale czy o to tu chodzi? Ja, czytając, po prostu się zatrzymałam, jak na sygnał.
Czasami w życiu "otwieramy innym...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Książka zrobiła na mnie dobre wrażenie, przeczytałam w zasadzie na jednym wydechu (bo i książeczka niewielkich rozmiarów).
Bardzo ciekawy temat - sytuacja odcięcia Islandii od reszty świata sprawia wrażenie bardzo realistycznej (szczególnie z powodu uwarunkowań geograficznych), przemiany społeczne, upadek gospodarki, chaos i na końcu to, co wychodzi z ludzi, z jednostek i z tłumu.
W książce tej jest jakaś bliżej niezidentyfikowana surowość. Zapewne część osób stwierdzi, że to "niedoróbka" stylu, warsztatu, brak pełnej realizacji w dobrze wymyślonych granicach... Nie dla mnie. Krytyka to bardzo ważna rzecz, każe zadawać pytania, ale w tym wypadku ja postawiłam na wrażenie - jakie wrażenie na mnie robi to, co czytam.
Książka nie "zwaliła z nóg", ale myślę, że dobrze mi pozwoliła spędzić czas - poczułam "skandynawskiego ducha" - tu nie musi być wszystko wyjaśnione i nazwane. Nawet lepiej, gdy nie jest.
Tak ważne jest dla nas zawsze "dlaczego". To pytanie stanowi konstrukcję naszego człowieczeństwa, dociekanie przyczyn, prawdy - po książce mam taką refleksję, że kiedy nadchodzi głód "dlaczego" przestaje być ważne, czy wtedy też zanika nasze człowieczeństwo?. "Wyspa" dość wyraźnie rysuje granice pomiędzy tymi dwoma stanami. I tu atmosfera niedopowiedzenia, przemilczenia, czy surowości bardzo pasuje.

Książka zrobiła na mnie dobre wrażenie, przeczytałam w zasadzie na jednym wydechu (bo i książeczka niewielkich rozmiarów).
Bardzo ciekawy temat - sytuacja odcięcia Islandii od reszty świata sprawia wrażenie bardzo realistycznej (szczególnie z powodu uwarunkowań geograficznych), przemiany społeczne, upadek gospodarki, chaos i na końcu to, co wychodzi z ludzi, z jednostek i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Wejście do innego świata, w sporej mierze magicznego. Wejście do świata kobiet, ich intymności, seksualności, wrażliwości, pragnień i zwyczajów, lęków.
"Perskie narzeczone" mimo swego uroku, to smutna historia, w której kobiety nie zaznają szczęścia, zdają się być rzucone na łaskę obyczajów i losu.
Lektura, której chyba nie powinno się czytać zbyt szybko, bo umknie zbyt wiele szczegółów. A to szczegóły tworzą tu nastrój i atmosferę. I za to ostatnie - moje gwiazdki w ocenie. Zapamiętam krew, pot, ziemię, łzy, zapach przypraw, arbuza.

Wejście do innego świata, w sporej mierze magicznego. Wejście do świata kobiet, ich intymności, seksualności, wrażliwości, pragnień i zwyczajów, lęków.
"Perskie narzeczone" mimo swego uroku, to smutna historia, w której kobiety nie zaznają szczęścia, zdają się być rzucone na łaskę obyczajów i losu.
Lektura, której chyba nie powinno się czytać zbyt szybko, bo umknie zbyt...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Przeżyć. Droga dziewczyny z Korei Północnej do wolności Yeonmi Park, Maryanne Vollers
Ocena 7,8
Przeżyć. Droga... Yeonmi Park, Maryan...

Na półkach: , ,

Relacja, biografia, reportaż.
Bardzo ciekawa książka, napisana prostym językiem, czyta się szybko i sprawnie.
Choć docierają do nas informacje i fakty dot. Korei Północnej, to jednak przeczytać spójną książkę jest lepiej - nabiera się osobistego stosunku do tego, co się czyta. Co innego czytać o tym, że na końcu świata jest jakiś wariat, co się znęca nad bliżej nieokreślonymi ludźmi, a co innego przeczytać relację konkretnego człowieka.
Opis życia w Korei Północnej przypomina opisy życia z ZSRR. I tu nasuwa się samoistnie refleksja, że niestety, ten system nadal działa i ma się zbyt dobrze...
Ta książka przypomina. Nie pozwala zapomnieć. I bardzo dobrze.

Relacja, biografia, reportaż.
Bardzo ciekawa książka, napisana prostym językiem, czyta się szybko i sprawnie.
Choć docierają do nas informacje i fakty dot. Korei Północnej, to jednak przeczytać spójną książkę jest lepiej - nabiera się osobistego stosunku do tego, co się czyta. Co innego czytać o tym, że na końcu świata jest jakiś wariat, co się znęca nad bliżej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Bardzo przyjemna powieść. Żadne arcydzieło i jak słusznie twierdzą inni - nie jest to Szacki. Ale też zgodnie z tym, co pisze Miłoszewski - to nie miał być Szacki.
Przyjemny przerywnik, szczególnie dla fanów przygodówki: tajemnica, zwroty akcji, pościgi, dzieła sztuki... W naszych polskich realiach. Dobrze się czyta.

Bardzo przyjemna powieść. Żadne arcydzieło i jak słusznie twierdzą inni - nie jest to Szacki. Ale też zgodnie z tym, co pisze Miłoszewski - to nie miał być Szacki.
Przyjemny przerywnik, szczególnie dla fanów przygodówki: tajemnica, zwroty akcji, pościgi, dzieła sztuki... W naszych polskich realiach. Dobrze się czyta.

Pokaż mimo to

Okładka książki Resortowe dzieci. Media Dorota Kania, Maciej Marosz, Jerzy Targalski
Ocena 6,4
Resortowe dzie... Dorota Kania, Macie...

Na półkach: , ,

Myślę, że kolejna recenzja tej książki nie jest potrzebna.
Tak tylko, dla refleksji: media służą komunikacji - a stałymi elementami komunikacji są kontekst i intencja. Często ukryte.

Myślę, że kolejna recenzja tej książki nie jest potrzebna.
Tak tylko, dla refleksji: media służą komunikacji - a stałymi elementami komunikacji są kontekst i intencja. Często ukryte.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Książka zasługuje na szczególną uwagę ze względu na sposób narracji. Prawie nie ma tu akcji, a czyta się płynnie. Odbiór tej konstrukcji sprawia, że czytelnik nie może być obojętny, poddaje się emocjom i pozostaje w dziwnym napięciu. Co chwila można zmieniać swój stosunek do głównego bohatera, o którym tak naprawdę nic się nie wie. A z drugiej strony ma się poczucie bliskości z postacią.
Interesujący opis samotności wśród ludzi, walki człowieka z samym sobą, wystawiania siebie na próby, zmagania się ze sobą - "tym obcym w środku, we mnie" i smutny w tym wypadku, ale jakże prawdziwy i naturalny obraz zależności człowieka od jego ciała.
Bardzo to wszystko egzystencjalne, a sama postać głównego bohatera, spacerującego po Christianii i zaczepiającego ludzi kojarzyła mi się, szczególnie na początku, z Kierkegaardem (choć pozostaje to tylko wolne, subiektywne skojarzenie, nie żadna wyraźna analogia).

Książka zasługuje na szczególną uwagę ze względu na sposób narracji. Prawie nie ma tu akcji, a czyta się płynnie. Odbiór tej konstrukcji sprawia, że czytelnik nie może być obojętny, poddaje się emocjom i pozostaje w dziwnym napięciu. Co chwila można zmieniać swój stosunek do głównego bohatera, o którym tak naprawdę nic się nie wie. A z drugiej strony ma się poczucie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Już niedługo prawdopodobnie dam te książkę do przeczytania swojej córce.
Choć czytała mi się dobrze, wyraźne dla mnie jest poczucie, że nie do takiego czytelnika jest adresowana. Z pewnością może ją przeczytać każdy dorosły, ale przy moich zainteresowaniach historycznych, "Chłopiec na szczycie góry" odpada.
Za wielką zaletę należy zaliczyć sam pomysł fabuły i bohatera. Myślę, że "Chłopiec" może spełniać świetną rolę w ramach rozbudzania zainteresowań i poszerzania wiedzy u młodzieży. Jest to, co prawda fikcja, ale osadzona w prawdziwych miejscach i czasach.
Pomysłowo skonstruowana treść powieści daje dużo do myślenia - porusza głównie temat kształtowania tożsamości dziecka. To jak to w końcu jest: co nas kształtuje - rodzina czy środowisko, w którym żyjemy?, czy możemy być genetycznie dobrzy lub źli?. Jak z wiekiem kształtuje się nasza samoświadomość, co ma na nią wpływ?
Pytań narobiło się dużo, ale w związku z tym, że charakter chłopca jest zarysowany przez Boyne'a dość jednolicie i w sposób - określiłabym - "oczywisty", trudno jest szukać tu skomplikowanych odpowiedzi. Zagadnienie pozostaje otwarte. Tak, jesteśmy winni popełnionego zła, ale zawsze mamy szansę się odkupić, nasz rachunek sumienia i przyznanie się do błędu może wszystkiego nie naprawią, ale zawsze warto starać się naprawić zło. Wniosek ten jest bardzo słuszny i prawdziwy.
I chyba tak to powinno się przedstawiać młodzieży u progu dorastania i wchodzenia w dorosłe problemy i dylematy.
No i potem właśnie już indywidualnie - dla jednych konstrukcja świata pozostanie prosta, a inni będą się z nią zmagać każdego dnia.

Już niedługo prawdopodobnie dam te książkę do przeczytania swojej córce.
Choć czytała mi się dobrze, wyraźne dla mnie jest poczucie, że nie do takiego czytelnika jest adresowana. Z pewnością może ją przeczytać każdy dorosły, ale przy moich zainteresowaniach historycznych, "Chłopiec na szczycie góry" odpada.
Za wielką zaletę należy zaliczyć sam pomysł fabuły i bohatera....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

"Fiva" postawiła przed wyzwaniem nie tylko wspinających się na nią braci Stainforth - głównych bohaterów książki, ale także mnie - czytelnika... Sięgnęłam po tę książkę trochę z premedytacją - przyznaję.
Jestem laikiem, jeśli chodzi o wspinaczkę - właściwie nie wiem nic, oprócz kilku filmów. Temat wspinaczki jest dla mnie na swój sposób intrygujący. Z jednej strony rozumiem pociąg do takiej aktywności - walka z własnym lękiem, ograniczeniami, barierą ciała, wytrzymałości, chęć udowodnienia, że człowiek jest w jakimś stopniu w stanie kontrolować przyrodę, czy może raczej odpowiadać na jej wyzwania. Jest w tym też z pewnością niejednokrotnie nasz ludzki egoizm - móc powiedzieć: "ja, człowiek, byłem wszędzie", "wszędzie już stanęła ludzka stopa". No i do tego po prostu: adrenalina, napięcie, wysiłek, sztuka doskonalenia się. Nie odmawiam sprawiedliwości tej dziedzinie, wręcz przeciwnie - doceniam, dzięki takim ludziom i ich aktywności poznajemy świat. Ja akurat mało podróżuję - jestem zwykłym zjadaczem chleba, a może mniej niż to i świat w zasadzie poznaję głównie z kart książki, więc dla mnie tym bardziej taka opowieść ma swoją wartość.
Ale, ale... Z drugiej strony nie mogę się ograniczyć do jednej strony medalu - zawsze te same pytania: a co z zagrożeniem życia, zdrowia, co z bliskimi - w tym wypadku "Fivy" - z ojcem bliźniaków? On ich wspierał w przedsięwzięciach wspinaczkowych, o tym czytamy. Nie jestem pewna, co z dylematami tych młodych ludzi, którzy zostawiają ojca i ryzykują swoje życie bez konieczności; a w wielu innych wypadkach - ludzie zostawiają dzieci, żony, mężów, żeby się wspinać. Co z odpowiedzialnością? Moją za kogoś? Czy naprawdę jest sens ryzykować? Szczególnie teraz, kiedy szczyty już zdobyte? Tym bardziej, że przykład chłopaków pokazał, jak to bywa - tam, gdzie wszystko wydaje się proste, wystarczy kilka sekund i sytuacja zmienia się o 180 stopni. Nie wzięli prawie żywności bo wspinaczka to miał być moment-chwila, a otarli się o wycieńczenie m. in. z głodu.
Z tą historią skojarzył mi się film "Into the Wild", może nie ma wielkiej analogii, ale przywodzi mi na myśl te same zagadnienia.
Może te dylematy moralne są po prostu moje i może właśnie dlatego to nie ja zdobyłam jakiś szczyt. Być może wygląda to jeszcze jakoś inaczej, a ja tego nie widzę, nie czuję.
Książka czyta się bardzo dobrze, język jest bardzo przystępny i te górskie opisy, których się boję, że będą nudne, podobały mi się. Autor nawet sytuacje przestoju i właśnie opisy konstruuje w dynamiczne obrazy. Mimo tych zalet ja nadal nie czuję się przekonana w swoich dylematach ani w jedną, ani w drugą stronę. Może trzeba przeczytać kolejną książkę o wspinaczce?

"Fiva" postawiła przed wyzwaniem nie tylko wspinających się na nią braci Stainforth - głównych bohaterów książki, ale także mnie - czytelnika... Sięgnęłam po tę książkę trochę z premedytacją - przyznaję.
Jestem laikiem, jeśli chodzi o wspinaczkę - właściwie nie wiem nic, oprócz kilku filmów. Temat wspinaczki jest dla mnie na swój sposób intrygujący. Z jednej strony rozumiem...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Dobra książka, dobra cała trylogia, fajnie rozwiązane na koniec historie- wątki niepogubione, zamykają się w spójną całość.
Nie jest to standardowy kryminał. Historie morderstw służą raczej po to, by pokazać naturę człowieka, ironię życia, zawiłość ludzkich relacji. Nasze czyny nigdy nie pozostają bez echa. Życie to misterna konstrukcja, która łączy elementy z dzieciństwa z tymi ze starości, wszystko ma swoja przyczynę.
Ogromny plus za "północny klimat" - wiatry, morze, zimno, deszcze,szkocko do kwadratu

Dobra książka, dobra cała trylogia, fajnie rozwiązane na koniec historie- wątki niepogubione, zamykają się w spójną całość.
Nie jest to standardowy kryminał. Historie morderstw służą raczej po to, by pokazać naturę człowieka, ironię życia, zawiłość ludzkich relacji. Nasze czyny nigdy nie pozostają bez echa. Życie to misterna konstrukcja, która łączy elementy z dzieciństwa z...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Trudno mi się ustosunkować do tej książki.
Z jednej strony czyta się dobrze, płynnie, akcja jest wartka... Ale stawiam sobie pytanie, na czym polega jej fenomen, czy ją zapamiętam? Według mnie nie zasłużyła sobie na miano książki roku pod żadnym względem. Powieść, jakich wiele. Za dwie, trzy książki przeczytane w następnej kolejności "Słowik" utonie w meandrach niepamięci.
Oczywiście, jako fanka tematyki historycznej i wojennej, oddam sprawiedliwość i potraktuję na plus sam fakt inspiracji - francuski ruch oporu, rola czy pozycja kobiety podczas wojny - która wciąż jest słabo doceniana.
I to wszystko. Nie dowiedziałam się nic, czego bym nie wiedziała do tej pory, żadnego nowego spojrzenia, ujęcia, perspektywy, żadnego specjalnego wejścia "w głąb". Niby przemyślenia, refleksje, monologi wewnętrzne są, ale pozostawiają wyraźne poczucie niedosytu, płytkie, oszczędne, naiwne. Dylematy etyczne ledwo co "nadgryzione".
Historia sióstr bardzo piękna sama w sobie, ale czuję się oszukana. Dobry materiał na ciekawą powieść z rozmachem, tyle oczekiwań, nęcenie oka i rozczarowanie.
Dobre czytadło, ale... tak dużo dobrych książek do przeczytania, a tak mało czasu. Na tą szkoda mi mojego czasu, ale przynajmniej nie było go dużo, bo szybko "się czytało".

Trudno mi się ustosunkować do tej książki.
Z jednej strony czyta się dobrze, płynnie, akcja jest wartka... Ale stawiam sobie pytanie, na czym polega jej fenomen, czy ją zapamiętam? Według mnie nie zasłużyła sobie na miano książki roku pod żadnym względem. Powieść, jakich wiele. Za dwie, trzy książki przeczytane w następnej kolejności "Słowik" utonie w meandrach...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Ciekawa książka. Dla wszystkich tych, którzy chcą zobaczyć świat oczami osoby z zespołem Aspergera. Bezcenne dla matki dziewczynki z AS - wciąż za mało się mówi o tym, że AS u dziewczyn/kobiet wygląda jednak inaczej niż u chłopaków/mężczyzn.
Poleciałabym przede wszystkim rodzicom, ale także i nauczycielom, pedagogom i psychologom - szczególnie tym, którzy myślą, że jak np. dziewczyna z AS rozmawia z koleżankami, to oznacza, że jej błędnie postawiono diagnozę.
Ta książka łamie stereotypy i bardzo dobrze - kobiety z AS opowiadają jak to jest i że u każdej jest tak naprawdę trochę inaczej. Autorka kładzie mocno nacisk na to, że zespół Aspergera jest wspólny dla pewnej liczby osób i je łączy, ale każda osoba, każdy "przypadek" powinien być traktowany indywidualnie i że kluczem do rozwiązania wielu problemów jest podjęcie próby spojrzenia na świat oczami osoby z AS.
Dziewczyny/kobiety z AS to "siłaczki", dokonują ogromnego wysiłku funkcjonowania w świecie i akceptacji siebie i otoczenia przy żadnej lub minimalnej pomocy innych - często w dużym przeciwieństwie do chłopców/mężczyzn.

Ciekawa książka. Dla wszystkich tych, którzy chcą zobaczyć świat oczami osoby z zespołem Aspergera. Bezcenne dla matki dziewczynki z AS - wciąż za mało się mówi o tym, że AS u dziewczyn/kobiet wygląda jednak inaczej niż u chłopaków/mężczyzn.
Poleciałabym przede wszystkim rodzicom, ale także i nauczycielom, pedagogom i psychologom - szczególnie tym, którzy myślą, że jak np....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Temat Wojny Dwóch Róż bardzo ciekawy, "malowniczy", "obrazowy". Bardzo lubię ten okres historii Anglii - wiele wydarzeń, tak wiele interesujących postaci... Jest w czym "grzebać", dociekać, bardzo działa na wyobraźnię.
Niestety książka nie zachwyca. Do pierwszej połowy książki mam wielkie zastrzeżenia - w pamięci nie chce zostać zbyt wiele, u mnie jakieś mętne wspomnienia tego, co czytałam, pojedyncze wydarzenia. W dodatku czytałam fragmentami, ponieważ lektura działała wręcz usypiająco. Druga część książki trochę lepiej się prezentuje, ale mam wrażenie,że w tym przypadku nie pisarka przedstawia atrakcyjnie temat, tylko pisarkę ratuje sama historia, która jest po prostu wciągająca.

Temat Wojny Dwóch Róż bardzo ciekawy, "malowniczy", "obrazowy". Bardzo lubię ten okres historii Anglii - wiele wydarzeń, tak wiele interesujących postaci... Jest w czym "grzebać", dociekać, bardzo działa na wyobraźnię.
Niestety książka nie zachwyca. Do pierwszej połowy książki mam wielkie zastrzeżenia - w pamięci nie chce zostać zbyt wiele, u mnie jakieś mętne wspomnienia...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Ciekawa książka, z pewnością bardzo nastrojowa, dla miłośników skandynawskich klimatów. Ciekawa jeszcze ze względów historyczno - kulturowych. Cała historia głównej bohaterki - Agnes, skazanej na śmierć młodej kobiety jest fantastycznie toczy się w towarzystwie interesujących opisów krajobrazów, przyrody, zwyczajów XIX- wiecznej ludności Islandii, która toczy bardzo surowe życie.
Autorka całą tę surowość ukazuje w pełnej krasie - nieprzychylną pogodę, która ma ogromny wpływ na funkcjonowanie ludzi, na ich poczucie samotności i potrzebę miłości, światła, obecności innych, ich lęki, przesądy.
Jak to jest żyć w takim miejscu? A jak to jest umierać w takim miejscu? Odpowiedź Hannah Kent jest pewną interpretacją wydarzeń, które miały miejsce w rzeczywistości, ale każdą lukę i niedopowiedzenie wypełnia w umiejętny sposób.

Ciekawa książka, z pewnością bardzo nastrojowa, dla miłośników skandynawskich klimatów. Ciekawa jeszcze ze względów historyczno - kulturowych. Cała historia głównej bohaterki - Agnes, skazanej na śmierć młodej kobiety jest fantastycznie toczy się w towarzystwie interesujących opisów krajobrazów, przyrody, zwyczajów XIX- wiecznej ludności Islandii, która toczy bardzo surowe...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Świetna książka. Opisy na początku mogą trochę zniechęcić, ale naprawdę warto uważnie je przeczytać. Są one niezbędne, żeby zobaczyć w pełni perspektywę głównych zagadnień książki.
Glukhovsky w niezauważalny wręcz przekierowuje nacisk położony na obrazie przyszłości całej Europy na jednostkowy problem, na indywidualność. Wg mnie wizja przyszłości przede wszystkim służy podkreśleniu, że podstawowe problemy osoby są ponadczasowe, żadna technologia nie wybawi człowieka od rozterek moralnych, poczucia zagubienia, lęku, wyrzutów sumienia.
Piękna książka o miłości, samotności, sile i słabości charakteru. Dużo egzystencjalizmu.

Świetna książka. Opisy na początku mogą trochę zniechęcić, ale naprawdę warto uważnie je przeczytać. Są one niezbędne, żeby zobaczyć w pełni perspektywę głównych zagadnień książki.
Glukhovsky w niezauważalny wręcz przekierowuje nacisk położony na obrazie przyszłości całej Europy na jednostkowy problem, na indywidualność. Wg mnie wizja przyszłości przede wszystkim służy...

więcej Pokaż mimo to