Skazana Hannah Kent 7,2
ocenił(a) na 85 lata temu '' Nie ma czegoś takiego jak prawda - odparła Agnes , wstając ''
Ale się porobiło . Zupełnie nie przypuszczałam że się aż tak rozkleję . Poszlochałam sobie za kobietą skazaną na śmierć prawie 200 lat temu . Książka jest naprawdę wzruszająca , chociaż nie ma w sobie niczego z tych pospolitych wyciskaczy łez , których tyle się teraz napleniło na czytelniczym rynku . Jest surowa , zimna i twarda jak klimat Islandii z roku 1829 , bo właśnie wtedy dzieje się akcja tej opowieści . Agnes Magnúsdóttir lat 33 , skazana na karę śmierci za współudział w zabójstwie . Historia bohaterki książki osnuta jest na prawdziwej postaci , prawdziwej Agnes Magnúsdóttir ostatniej skazanej na śmierć kobiecie w Islandii . Autorka pokazuje nam osobę , która od dziecka miała pod przysłowiową górę . Porzucona i pozostawiona samej sobie , mając tylko sześć lat , w tamtych czasach niewiele miała do powiedzenia i często musiała wybierać , nie między złem a dobrem , tylko między mniejszym , a większym złem . Bo jak w pewnym momencie konstatuje Agnes '' co miałam zrobić ? czy NIE odmówić rozłożenia nóg przed panem domu i potem być przez panią skazaną na najgorsze roboty , czy nie rozłożyć tych nóg i zostać przez pana wygnaną na mróz , śnieg i w efekcie śmierć ? '' Trudny wybór , prawda ? . Agnes opowiada o sobie i swoim życiu Tótiemu , młodemu wikariuszowi którego sobie wybrała (zgodnie z ówczesnym prawem) na duchowego doradcę i pomagiera w przygotowaniu się na śmierć . Łącznie z duchownym jej opowieści słucha cała rodzina urzędnika okręgowego Jóna Jónssona i pomału zauważają w Agnes , człowieka , kobietę , nie zabójczynię która z zimną krwią zadawała ciosy nożem . Ja jako czytelnik razem z rodziną Jónssona odkrywałam Agnes , rozumiałam coraz więcej , widziałam coraz więcej i zmieniałam zdanie o naszej głównej bohaterce . Bo jak ona sama mówi '' Wiedzieć , co człowiek zrobił , a wiedzieć , kim jest , to dwie różne sprawy '' . Autorka też czytelnie i przejrzyście opowiada nam jak wyglądały różnice w życiu i dostępie do tak zwanych dóbr , na różnym poziomie społecznej drabiny . (zawsze i wszędzie są równi i równiejsi) . Dla przykładu komisarz okręgowy Björn Blöndal , wielkie domostwo , szklane okna , żeliwne piecyki , wiele służby , boazerie i wszelkie mięsiwo na półmiskach . A chata niższego szczebla urzędnika państwowego w której na ostatnie miesiące swojego życia zamieszkała Agnes , zamiast szyb rybia skóra , suche łajno sypiące się z dziur w dachu , wilgoć suchoty i polewka z mchu . Smutno mi się też zrobiło kiedy przeczytałam jakimi kryteriami kierowali się wtedy ci którzy orzekali o winie karze i ewentualnym ułaskawieniu . Drżyjcie na przykład zbyt inteligentni , czy....rudzi i piegowaci . A na koniec zostawiłam sobie jeszcze jeden cytat , zdanie które czytałam chyba z osiem razy i nie mogłam wyjść z podziwu jakie jest piękne , zwłaszcza na tle tej sprawy i tego surowego klimatu w tej książce . A oto i ów cytat
'' Dopiero później zaczęłam się dusić pod ciężarem jego argumentów , a do głosu doszły jego ciemniejsze myśli . Dopiero później nasze słowa przestały do siebie przylegać i coraz częściej tkwiliśmy w szczelinach między tym , co powiedzieliśmy a tym co chcieliśmy powiedzieć , aż w końcu nie mogliśmy już siebie odnaleźć , nie ufaliśmy słowom w naszych ustach '' .
Bardzo podoba mi się ten cytat jak i zresztą cała książka , polecam ją więc z całego serca . Panią Kent proszę niech dalej pisze , bo ma ku temu wyjątkowy talent , a wy tłumacze tłumaczcie szybciej , bym mogła przeczytać kolejną historię tej jakże obiecującej autorki .