-
ArtykułyNie jestem prorokiem. Rozmowa z Nealem Shustermanem, autorem „Kosiarzy” i „Podzielonych”Magdalena Adamus7
-
ArtykułyEdyta Świętek, „Lato o smaku miłości”: Kocham małomiasteczkowy klimatBarbaraDorosz3
-
ArtykułyWystarczająco szalonychybarecenzent0
-
ArtykułyPyrkon przygotował ogrom atrakcji dla fanów literatury! Co dzieje się w Strefie Literackiej?LubimyCzytać1
Porównanie z Twoją biblioteczką
Wróć do biblioteczki użytkownika2013-10-08
2014-02-04
Co czujecie, gdy słyszycie żółty, czerwony, brązowy, niebieski, zielony, biały, czarny?
Ot, zwykłe kolory, cóż może być w nich nadzwyczajnego. Nawet niespełna 2-letnie dziecko wie, co oznacza żółty, czerwony czy czarny, nad czym tu się zastanawiać.
To prawda, kolory są dla nas czymś tak oczywistym, że słysząc nazwę któregoś z nich natychmiast wiemy jak wygląda.
Ale spróbujmy wyłączyć zmysł wzroku.
Co wtedy czujemy?
Czy czerwony widziany naszymi oczyma i ten odczuwany pozostałymi zmysłami jest tak samo intensywny? Czy potrafilibyśmy opisać go słowami komuś, kto nie widzi?
Czy potrafilibyśmy sprawić, żeby go sobie wyobraził?
Żeby to zrobić, musimy całkowicie zmienić nasz sposób patrzenia i postrzegania rzeczywistości.
Musimy zagłębić się w niego i poczuć go - węchem, dotykiem, słuchem, smakiem...
Nawet w rzeczy najbardziej oczywiste.
Czy takie doznanie nie sprawia, że widzimy więcej, mocniej, intensywniej?
Czarną książkę kolorów odkryłam na Targach Książki w Krakowie i z miejsca mnie zauroczyła.
To książka, obok której nie można przejść obojętnie. Książka, która "otwiera oczy" choć pokazuje, jak postrzega świat osoba niewidoma.
Niewidomy Tomek prowadzi nas po całej tęczy kolorów i mówi, co każdy z nich dla niego znaczy. Jak go czuje.
Podczas tej wzruszającej i bardzo odkrywczej wędrówki otwieramy kolejno swoje zmysły i uczymy się postrzegać świat wszystkimi jednocześnie, a nie każdym z osobna.
Chwilami było mi wstyd, że osoba niewidoma, pozbawiona jednego ze zmysłów, bardziej docenia otaczający świat i potrafi dużo lepiej postrzegać jego bogactwo, niż ja. Wachlarz faktur, dźwięków, zapachów i smaków, jakie tu znajdujemy odkrywa przed nami dawno zapomniany świat.
Jak często nasze otoczenie sprowadza się do oczywistego schematu i jak wielu cudownych doznań takie postrzeganie nas pozbawia...
Jak rzadko potrafimy się zatrzymać, rozejrzeć i poczuć świat wszystkimi zmysłami - nie tylko wzrokiem.
Wydawnictwo Widnokrąg już dawno przekonało mnie, że tworzy wyjątkowe książki. Ta pod względem graficznym jest mistrzostwem świata. Nic dziwnego, że została nagrodzona na słynnych Targach Książki Dziecięcej w Bolonii
Cała w czerni, na bardzo dobrym papierze, ze srebrną czcionką i ilustracjami, które możemy poczuć pod palcami. Napisana również brajlem.
Wspaniały wstęp do wyjaśnienia dziecku tematu niepełnosprawności.
Same mogą przekonać się, jak "widzi" ich kolega Tomek.
Przepiękna i wartościowa pozycja, zdecydowanie powinna znaleźć się w domowej bądź szkolnej biblioteczce.
Więcej na:
http://maluszkoweinspiracje.blogspot.de/2014/02/czarna-ksiazka-kolorow.html
Co czujecie, gdy słyszycie żółty, czerwony, brązowy, niebieski, zielony, biały, czarny?
Ot, zwykłe kolory, cóż może być w nich nadzwyczajnego. Nawet niespełna 2-letnie dziecko wie, co oznacza żółty, czerwony czy czarny, nad czym tu się zastanawiać.
To prawda, kolory są dla nas czymś tak oczywistym, że słysząc nazwę któregoś z nich natychmiast wiemy jak wygląda.
Ale...
2013-10-02
Znacie Gałgankowy skarb?
Jeśli nie, to koniecznie powinniście to nadrobić!
U nas od kilku tygodni jest absolutnym numerem 1!
Już nie musimy pytać, co dziś czytamy - ZAWSZE zaczynamy od "zaginionego murzynka".
Jeśli córeczka za żadne skarby nie chce kończyć kąpieli, to obietnica przeczytania "Murzynka" działa na nią tak, że natychmiast ewakuuje się z wanny :-)
Ta prosta, rymowana historyjka z happy endem zawiera uwielbiane przez nas ilustracje Zbigniewa Lengrena, które pamiętamy jeszcze z własnego dzieciństwa. Praktycznie każdy wers ma w książeczce swój obrazek, podczas czytania córa pokazuje je kolejno paluszkiem - wprost za tym przepada :-)
To książeczka z rodzaju kartonówek, więc mimo tak intensywnej codziennej "eksploatacji" - nic jej nie grozi.
http://maluszkoweinspiracje.blogspot.com/
Znacie Gałgankowy skarb?
Jeśli nie, to koniecznie powinniście to nadrobić!
U nas od kilku tygodni jest absolutnym numerem 1!
Już nie musimy pytać, co dziś czytamy - ZAWSZE zaczynamy od "zaginionego murzynka".
Jeśli córeczka za żadne skarby nie chce kończyć kąpieli, to obietnica przeczytania "Murzynka" działa na nią tak, że natychmiast ewakuuje się z wanny :-)
Ta prosta,...
2014-07-08
Czy liczenie może być fascynującą zabawą i naprawdę nas wciągnąć?
Okazuje się, że jak najbardziej. I to nie tylko dzieci, ale także nas - dorosłych, którzy naukę liczenia dawno mają za sobą.
Wszystko to za sprawą książki Magali Bardos "Liczę do 100".
Ten międzynarodowy hit niedawno pojawił się też w naszym kraju :)
Największym atutem tej książki jest oryginalny pomysł.
Dzięki niemu liczenie nie jest ani trochę nudne, wręcz przeciwnie - staje się fantastyczną przygodą!
Niewątpliwie dzieje się tak za sprawą świetnych ilustracji i rewelacyjnej szaty graficznej książki.
Dobór kolorów jest tak niezwykły, że pozycja mocno wyróżnia się na tle konkurencji, zachęcająco na nas zerkając z księgarskich półek.
Choć na poszczególnych stronach autorka zawarła nie więcej niż 10 słów (ba, nieraz nie ma ich wcale), to z łatwością możemy ją "czytać".
Cała opowieść o niezwykłych misiach rozgrywa się na płaszczyźnie liczb i pomysłowych ilustracji.
Analizując kolejne karty, trudno odmówić autorce poczucia humoru.
Czemu misie po dobrej imprezie muszą leżeć w łóżku grzecznie popijając syropek?... :)
A o co dokładnie chodzi z tymi liczbami?
Pojawiają się one na stronach książki kolejno od 1-100.
Najpierw mamy 1 las, potem 2 góry, 3 misie na szczycie, 4 łapy misia w górze, 5 razy dziennie porcja miodu, 6 misiów spotykających się w lesie itd.
Każda kolejna liczba dopisuje swoją część do naszej misiowej historii.
Im dalej w nią zabrniemy, tym więcej przygód poznamy.
Wszystko łączy się w zabawną i nieprzewidywalną całość.
Liczby nie są tu przedstawione jako chaotyczne i niczym nie powiązane zbiory różnych przedmiotów lecz opowiadają ciekawą historię przy pomocy niezwykłych obrazów.
Przyznam, że książka kojarzyła mi się momentami ze "Słynnym najazdem niedźwiedzi na Sycylię" Dino Buzzatiego. Mamy tu przecież niedźwiedzie schodzące z gór, żyjące przez pewien czas niczym ludzie, żeby na koniec wrócić do swych lasów - trudno nie dopatrzyć się tej analogii.
Taki Buzzati dla maluchów :)
Oryginalna, pięknie wydana książka, zdecydowany "must have" w dziecięcej biblioteczce i pomysł na niebanalny prezent.
Więcej na:
http://maluszkoweinspiracje.blogspot.com/2014/06/licze-do-100-miedzynarodowy-hit-w-polsce.html
Czy liczenie może być fascynującą zabawą i naprawdę nas wciągnąć?
Okazuje się, że jak najbardziej. I to nie tylko dzieci, ale także nas - dorosłych, którzy naukę liczenia dawno mają za sobą.
Wszystko to za sprawą książki Magali Bardos "Liczę do 100".
Ten międzynarodowy hit niedawno pojawił się też w naszym kraju :)
Największym atutem tej książki jest oryginalny pomysł....
2013-11-10
Niedawno weszliśmy w posiadanie fantastycznej książki - Moje wypieki i desery Doroty Świątkowskiej.
Jeśli znacie bloga mojewypieki.com to nie muszę Was przekonywać, jakie cuda w tej książce znajdziecie :-)
Książka ukazała się niedawno nakładem Wydawnictwa Egmont i odkryłam ją na niedawnych Targach Książki w Krakowie :-)
Jest przepięknie wydana - duży format w twardej oprawie, 300 stron wspaniałych przepisów, wysokiej klasy papier z wspaniałymi zdjęciami i czerwona wstążeczka jako zakładka = naprawdę świetny efekt!
To istna skarbnica bezcennych przepisów zarówno na wykwintne, jak i szybkie i proste desery!
Znajdziecie tu 9 rozdziałów pełnych słodkich pokus :-)
* Babeczki i Muffinki
* Ciasteczka
* Tarty i Ciasta Kruche
* Bezy i Ciasta Bezowe
* Ciasta Drożdżowe
* Serniki
* Torty
* Od Sasa do Lasa
* Desery (tu czeka na was m. in. mnóstwo lodów :-))
Już patrząc na same fotografie apetyt na słodkości sięga zenitu :-)
http://maluszkoweinspiracje.blogspot.com/2013/11/ksiega-kulinarnej-rozkoszy.html
Niedawno weszliśmy w posiadanie fantastycznej książki - Moje wypieki i desery Doroty Świątkowskiej.
Jeśli znacie bloga mojewypieki.com to nie muszę Was przekonywać, jakie cuda w tej książce znajdziecie :-)
Książka ukazała się niedawno nakładem Wydawnictwa Egmont i odkryłam ją na niedawnych Targach Książki w Krakowie :-)
Jest przepięknie wydana - duży format w twardej...
2013-09-12
Pierwsza pozycja Tulleta wydana w Polsce i wielki sukces.
Zdaniem autora, to jego najbardziej klasyczna książka:
"Trzeba po prostu usiąść i ją przeczytać" (cyt. pochodzi z wywiadu na edziecko.pl).
Fakt, czytający za bardzo się przy niej nie zmęczy.
Za to maluszki mają tu pole do popisu :-)
Każda kolejna strona stawia przed nimi nowe zadanie.
Nie bez powodu książka stała się hitem w 24 krajach.
To świetna alternatywa dla iPada :-)
Tu znowu ogromną wartość ma element zaskoczenia, tak charakterystyczny dla twórczości Tulleta.
Maluszek wykonuje zadanie i z zainteresowaniem czeka co będzie dalej.
Naciska, klaszcze, dmucha, przekręca, potrząsa ... i sprawia mu to niesamowitą frajdę!
Książka doskonała w swej prostocie.
Jej interaktywność to prawdziwa magia.
Ogromnie Was zachęcam do odwiedzenia świata magii Tulleta!
http://maluszkoweinspiracje.blogspot.com/2013/10/popatrz-posuchaj-i-baw-sie-z-herve.html
Pierwsza pozycja Tulleta wydana w Polsce i wielki sukces.
Zdaniem autora, to jego najbardziej klasyczna książka:
"Trzeba po prostu usiąść i ją przeczytać" (cyt. pochodzi z wywiadu na edziecko.pl).
Fakt, czytający za bardzo się przy niej nie zmęczy.
Za to maluszki mają tu pole do popisu :-)
Każda kolejna strona stawia przed nimi nowe zadanie.
Nie bez powodu książka stała...
2013-12-16
To książka o trudnych doświadczeniach, o problemach, o niezrozumieniu, o niesprawiedliwości, o pragnieniach.
Znajdziemy tu 9 niezależnych od siebie opowiadań.
Każde z nich porusza jakiś inny temat. Trudny, nowy, ważny dla dziecka i nierzadko też dla rodzica.
Bohaterowie opowiadań mają zwykle ok. 6 lat. W ich życiu pojawiają się większe lub mniejsze kłopoty, którym muszą stawić czoła.
Mała Ula musi poradzić sobie z nagłą chorobą, a później śmiercią ukochanej babci.
Jaś, który tak bardzo pragnie opiekować się jakimś zwierzątkiem, nie mogąc uzyskać zgody rodziców musi utrzymywać swojego piwnicznego towarzysza w tajemnicy.
Boguś ma wrażenie (całkiem uzasadnione), że zupełnie nie obchodzi swoich rodziców. Najbliższą osobą w jego życiu jest dziadek, którego nagle musi opuścić i wyjechać za granicę.
Kubuś ma kochających rodziców, ale "inność" jego taty - noszącego warkoczyk, naraziła go na kpiny ze strony kolegów z klasy. Dotychczas nie widział w tym niczego dziwnego, ale to wydarzenie bardzo go zasmuciło i zapragnął, żeby i jego tata wyglądał jak inni.
Irka jest niechciana przez własną matkę, która na każdym kroku daje jej to odczuć. Czuje się bardzo samotna. Ma ogromną potrzebę ciepła i bliskości, dlatego rówieśniczkę poznaną przypadkiem przez telefon obdarza ogromnym zaufaniem.
Basię interesują tylko rzeczy materialne. Jest bardzo egoistyczna, nie ma przyjaciół, jest tylko ona i jej piękne nowe zabawki. Gdy mama i babcia dostrzegają problem, jest on już na tyle poważny, że Basi trudno zrozumieć, o co obie mają do niej pretensje i co im przeszkadza to, że ona nikogo nie potrzebuje ...
Mama Ewy nagle ją opuszcza. Z dnia na dzień zostaje w domu sama z tatą i od tej pory muszą sobie jakoś radzić. Ewa nie wie, czy rodzice kiedykolwiek do siebie wrócą, nikt tego nie wie. Mama mówi, że ich kocha, ale jest w jej życiu ktoś jeszcze...
Kasia zmaga się z wykluczeniem przez rówieśników. Pewnego dnia postanawia im udowodnić, że nie jest taka, jak im się wydaje.
Brygida przeżywa pierwszą wakacyjną miłość. To dla niej zupełnie nowe, nieznane uczucie.
Każde dziecko jest inne, każde z nich ma do zdobycia własną górę. Czy im się to uda? Czy dadzą radę?
Wszystkie te opowiadania są niezwykle wzruszające. Nawet teraz, kiedy odtwarzam w pamięci kolejne wątki, mam łzy w oczach.
Ta książka to nie bajka. Wszystkie sytuacje mogły zdarzyć się naprawdę.
Ale czy życie jest bajką?
Dzieci niejednokrotnie muszą zmierzyć się ze światem dorosłych. Szybciej dojrzeć i zrozumieć sprawy, z których do tej pory nie zdawały sobie sprawy.
W każdym opowiadaniu narratorem jest dziecko. Dzięki temu poznajemy świat z jego perspektywy i możemy lepiej wczuć się w jego sytuację.
Myślę, że to świetna lektura również dla dorosłych, dla rodziców.
Pomaga nam przypomnieć sobie, co czuliśmy i jak postrzegaliśmy rzeczywistość, gdy sami byliśmy dziećmi.
Pomaga lepiej zrozumieć dziecięce troski i pragnienia.
To cudowna książka.
Nic dziwnego, że znalazła się na liście H. Ch. Andersena, na którą wpisywane są najwybitniejsze pozycje dla dzieci i młodzieży.
Więcej na blogu:
http://maluszkoweinspiracje.blogspot.com/2013/12/najwyzsza-gora-swiata.html
To książka o trudnych doświadczeniach, o problemach, o niezrozumieniu, o niesprawiedliwości, o pragnieniach.
Znajdziemy tu 9 niezależnych od siebie opowiadań.
Każde z nich porusza jakiś inny temat. Trudny, nowy, ważny dla dziecka i nierzadko też dla rodzica.
Bohaterowie opowiadań mają zwykle ok. 6 lat. W ich życiu pojawiają się większe lub mniejsze kłopoty, którym muszą...
2014-02-02
To ogromne tomisko z nowymi przygodami słynnego Mikołajka połknęłam w ciągu kilku ostatnich dni.
I muszę przyznać, że smaczna była to konsumpcja!
Nowe przygody Mikołajka to moje pierwsze spotkanie z tym przesympatycznym bohaterem. I na pewno nie ostatnie.
Już wcześniej zastanawiał mnie jego fenomen i zawsze chciałam go zgłębić, ale jakoś nie było ku temu okazji.
I okazja się w końcu pojawiła :-) I fenomen udało się zgłębić :-) I rozumiem już czemu książki o Mikołajku od tylu lat cieszą się niesłabnącą popularnością, zyskując miano kultowych.
Już patrząc na samo wydanie tej książki, trudno przejść obok niej obojętnie. Wydawnictwo Znak spisało się na medal - piękna oprawa przyciąga wzrok na księgarskich półkach. Objętość również robi wrażenie - 634 strony to niemałe wyzwanie czytelnicze :-). Nie ma tu ani wielkiej czcionki, ani olbrzymich ilustracji, a mimo to książkę pochłania się w tempie ekspresowym. Czytanie jej generuje tak pozytywne emocje, że uśmiech nie schodzi z twarzy i nie ma się najmniejszej ochoty przerywać lektury.
To książka dla dzieci, a także dla dorosłych - od lat kilku do stu kilku :-) Tak, tak - właśnie zachwyca się nią osoba w wieku 30+ :-)
W czym tkwi tajemnica sukcesu Mikołajka? Rene Goscinny w mistrzowski sposób nakreślił w swojej książce postaci, nadając im pewne charakterystyczne cechy. Postaci te pojawiają się co chwilę w poszczególnych opowiadaniach i dzięki tym swoim cechom, które szybko zapadają nam w pamięć, czytelnik czuje się tam jak u siebie :-) Wystarczy wzmianka o jakimś bohaterze, a my już wiemy czego możemy się spodziewać. Na ustach powoli zarysowuje się uśmiech i z zaciekawieniem śledzimy kolejną rozbrajającą historię.
Książka Nowe przygody Mikołajka składa się z 80 opowiadań. Opowiadania są odrębnymi całościami i nie jest konieczne czytanie ich po kolei. Podobnie jest z poszczególnymi tomami o przygodach Mikołajka - można zacząć od dowolnego.
Bardzo szybko poznajemy i przywiązujemy się do wszystkich bohaterów. Mikołaj - 9-letni chłopiec, który nie jest wprawdzie szkolnym prymusem, ale sprytnym i bystrym chłopcem, trafnie opisuje nam każdego ze swoich przyjaciół: Alcest - bez przerwy je, Ananiasz - pupilek "naszej" pani, Rufus - ma gwizdek, a jego tata jest policjantem, Maksencjusz - ma długie nogi i brudne kolana, Euzebiusz - lubi dawać w nos, Gotfryd - ma bogatego tatę i ciągle nowe zabawki, Kleofas - najgorszy uczeń w klasie, Joachim - lubi grać w kulki i dobrze mu to wychodzi.
Łączy ich dość burzliwa przyjaźń, bo często się kłócą i co chwilę któryś z nich dostaje w nos, ale bardzo się lubią :-)
W szkole opiekuje się nimi Rosół - który często mawia, żeby patrzeć mu prosto w oczy, a oka są w rosole - stąd to przezwisko :-)
Mamy tu również całą masę innych ciekawych postaci - jak choćby rodzice Mikołaja, którzy starają się być konsekwentni w swoich metodach wychowawczych, ale nie zawsze im się to udaje, sąsiad Bledurt, który ciągle kłóci się z tatą, ale mimo to bardzo się lubią oraz Bunia, która przywozi superprezenty i ciągle chce, żeby jej dawać buzi :-)
Mikołaj to uroczy urwis, ciągle pakuje się w jakieś tarapaty, czasem nawet nie mając na to wpływu :-)
Nie sposób go nie polubić, nie jest typem rozkapryszonego dzieciaka, który bardziej irytuje niż wzbudza sympatię. Mikołajek wie dokąd może się posunąć, żeby nie przesadzić, zdarza mu się robić "sceny", żeby coś wymusić, ale zawsze wie, kiedy dać sobie z tym spokój, bo to i tak nic nie da :-) Jest szczery, bezpośredni i prostolinijny. Z dziecięcą naiwnością odkrywa przed nami rodzinne absurdy, które potrafią rozbawić czytelnika do łez.
Czytając kolejne opowiadania poznajemy nieco francuski model wychowawczy - stanowczy, z jasno wytyczonymi zasadami i karami za ich przekroczenie oraz nagrodami za dobrze wykonaną pracę. Kary są raczej symboliczne np. brak lodów.
Rysuje się nam tu również obraz powojennej Francji i panujących wówczas zwyczajów, bardzo ciekawie nakreślony.
Humor w książce jest doskonały, bardzo zręczny i inteligentny, dlatego czyta się te historie z wielką przyjemnością. Oprócz treści, ogromnym atutem książki są ilustracje Jeana Jacques'a Sempego, które współtworzą te wszystkie postaci. Charakterystyczna kreska ilustratora i niezwykły język pisarza stanowią nierozerwalną całość - jedno nie mogłoby istnieć bez drugiego. Wszystko to wzmaga również fakt, że Sempe i Goscinny bardzo się ze sobą przyjaźnili i rozprawianie o coraz nowszych przygodach Mikołajka i jego paczki sprawiało im ogromną radość- i tę właśnie radość tworzenia czuje się podczas lektury tej książki.
Jeśli wśród was jest ktoś, kto nie zna jeszcze Mikołajka, to powinien to czym prędzej nadrobić :-)
Bardzo polecam!
Więcej na:
http://maluszkoweinspiracje.blogspot.de/2014/01/arcydzieo-duetu-sempe-i-goscinny.html
To ogromne tomisko z nowymi przygodami słynnego Mikołajka połknęłam w ciągu kilku ostatnich dni.
I muszę przyznać, że smaczna była to konsumpcja!
Nowe przygody Mikołajka to moje pierwsze spotkanie z tym przesympatycznym bohaterem. I na pewno nie ostatnie.
Już wcześniej zastanawiał mnie jego fenomen i zawsze chciałam go zgłębić, ale jakoś nie było ku temu okazji.
I okazja...
2013-10-05
Ta ostatnio ogromnie popularna książeczka trafiła w końcu i do nas :-)
I to nie jedna, lecz obie części:
Pan Pierdziołka spadł ze stołka oraz Nowe fikołki pana Pierdziołki - Powtarzanki i śpiewanki.
I już nie dziwimy się jej mega popularności - mało tego, dołączyliśmy do grona jej najwierniejszych fanów :-)
Czemu?
1. Na początek - obłędna cena - ok.12 zł/14 zł za świetnie wydaną książkę dużego formatu w twardej oprawie, 48 stron i ok. 70 rymowanek w każdej z części!
2. Fantastyczne ilustracje Kasi Cerazy - zdaję sobie sprawę, że nie każdemu przypadną do gustu (są nieco "turpistyczne"), ale my jesteśmy zdecydowanie na TAK!
Uwielbiamy je za niebanalność, dosłowność, groteskowość i oryginalność. Stanowią idealne tło dla tych rymowanek. Po prostu nie wyobrażam sobie w tego typu książce innych :-)
3. Ogromny zbiór bezcennych, prześmiesznych rymowanek, które pamiętamy z własnego dzieciństwa.
Które przywodzą nam na myśl beztroskie chwile i zabawy w takt tych powtarzanek.
Czytanie dzieciom takich rymowanek (a mamy ich tu całą masę!) stanowi świetne ćwiczenie poczucia rytmu. Takie rytmizowanie to fantastyczna zabawa!
Śpiewanki uczą liczyć, ćwiczą pamięć i aktywizują dziecko (wiele tekstów to gotowy materiał do zabawy - jak "Baloniku nasz malutki" czy "Kółko graniaste").
Mama i Tata nie mogli się wręcz oderwać od lektury, na przemian się przekrzykując - "...a to znasz? ... a to pamiętasz?".
Oczywiście powrócił sentyment również do tej "niegrzecznej" części książki, bo przecież każde dziecko takie "niedozwolone" wersety lubi najbardziej - nie inaczej było z nami :-)
Niektóre rymowanki są może nieco kontrowersyjne, ale tak to już bywa z dziecięcym folklorem, przekazywanym przez pokolenia. Prędzej czy później i tak dzieci gdzieś je usłyszą.
Proponuję spojrzeć na nie z dystansem i potraktować z przymrużeniem oka ;-)
To nie jest zwykła książeczka - to prawdziwa podróż w czasie!
http://maluszkoweinspiracje.blogspot.com/
Ta ostatnio ogromnie popularna książeczka trafiła w końcu i do nas :-)
I to nie jedna, lecz obie części:
Pan Pierdziołka spadł ze stołka oraz Nowe fikołki pana Pierdziołki - Powtarzanki i śpiewanki.
I już nie dziwimy się jej mega popularności - mało tego, dołączyliśmy do grona jej najwierniejszych fanów :-)
Czemu?
1. Na początek - obłędna cena - ok.12 zł/14 zł za świetnie...
2013-10-28
"Tajemnica Malutkiej" wydawnictwa Ezop, bo to o niej mowa, to opowieść na dobranoc - improwizowana, spontanicznie tworzona przez małą Ulę i jej tatę.
Historia pisze się tu sama.
Ten przepiękny dialog ojca i córki powołuje do życia niezwykłe postacie i zdarzenia.
Niespodziewanie powstaje cudowna, magiczna opowieść pełna zaskakujących wątków, mocno zabarwionych absurdem.
Tytułowa Malutka to pogodna, serdeczna dziewczynka, która wyróżnia się ogromnymi stopami...
Są one tak ogromne, że "zajmują całą szerokość jezdni"!
Do sklepu dziewczynka musi wchodzić tyłem, żeby czegoś tam nie uszkodzić.
Jednak Malutka nie przejmuje się tym, że jest "inna", ani tym, że ludzie czasem się z niej śmieją.
Jest radosna i lubi, gdy innym jest wesoło.
Marzy o kolorowych trzewiczkach, jak jej przyjaciółka Lucynka, bo do tej pory zawsze miała tylko zwykłe sznurowane buciki z brązowej skóry, robione na specjalne zamówienie...
Każdy problem, z którym boryka się Malutka, jak bieda, odmienność, rozłąka z bliskimi, jest traktowany z niezwykłą czułością i troską. Ula i jej tata przystrajają je dodatkowo pogodą ducha i optymizmem. Czarują.
Dają się ponieść marzeniom - Malutkiej i Uli, w pewnym momencie nie wiadomo czyje one tak naprawdę są :-)
Ale czy to istotne?
Cała historia opowiedziana jest nienachalnie i ze smakiem. Nie jest ani za długa, ani za krótka - taka w sam raz.
Otoczona jest nieco senną atmosferą, sprzyjającą uruchomieniu własnej wyobraźni.
Nawet czcionka w książeczce jest szara, jak spowita mgłą...
Za to ilustracje to prawdziwy surrealistyczny popis!
Niezwykła zabawa techniką i formą na pograniczu jawy i snu. Niektórym mogą wydać się wręcz zbyt abstrakcyjne.
Obrazy skąpane w soczystej czerwieni, pełne interesujących detali dają olbrzymie pole do własnej interpretacji całej opowieści. Na ich podstawie można stworzyć jeszcze niejedną równie ciekawą historię.
Autorką ilustracji jest uznana graficzka Agata Dudek. Nieprawdopodobnie dopełniają całość.
Ciepło, orginalność i serdeczny przekaz tej książki sprawiają, że na pewno będziemy często do niej wracać. Myślę, że takie wieczorne wspólne "bajanie" mogłoby stać się również naszym rytuałem.
Jeśli tylko nasza "Malutka" będzie miała na to ochotę :-)
http://maluszkoweinspiracje.blogspot.com/
"Tajemnica Malutkiej" wydawnictwa Ezop, bo to o niej mowa, to opowieść na dobranoc - improwizowana, spontanicznie tworzona przez małą Ulę i jej tatę.
Historia pisze się tu sama.
Ten przepiękny dialog ojca i córki powołuje do życia niezwykłe postacie i zdarzenia.
Niespodziewanie powstaje cudowna, magiczna opowieść pełna zaskakujących wątków, mocno zabarwionych...
2013-10-11
Popularność książek Herve Tulleta w ostatnim czasie jest tak duża, że coraz trudniej spotkać osobę, która nigdy o nim nie słyszała.
Wstyd się przyznać, ale ja zwróciłam na nie uwagę stosunkowo niedawno :-)
Ale szybko nadrobiliśmy zaległości!
Trzy świetne pozycje tego francuskiego "czarodzieja" znalazły się w naszej biblioteczce.
Jeśli szukacie w książkach Tulleta tradycyjnych opowieści i ilustracji - to niewątpliwie trafiliście pod zły adres. Tu wszystko jest inne!
Ale magia jego książek niesie ze sobą coś zupełnie nowego. Wspólne odkrywanie tych dzieł (tak, tak odkrywanie, bo to coś więcej niż zwykłe czytanie :-)) świetnie wpływa na wzajemne relacje z dzieckiem.
Od nas, czytających, Tullet wymaga naprawdę sporego zaangażowania.
Koniec z nudą!
Teraz trzeba śpiewać, potrząsać, pocierać, dmuchać i niejednokrotnie się powygłupiać :-)
A taka wspólna zabawa niesamowicie zbliża i zacieśnia więź z dzieckiem.
Turlututu. A kuku, to ja! - to nasza ulubiona.
Nawet nasz Maluszek świetnie bawi się przy tej książeczce. Z przyjemnością naciska przyciski w wehikule, potrząsa wiaderkiem z farbą, dmucha na świeżo pomalowaną ścianę, żeby szybciej wyschła czy włącza światło w ciemnym pokoju :-)
Ale nie tylko, w tej książeczce nawet się czaruje!
Nie sposób się przy niej nudzić, jest niezwykle kreatywna.
W każdej historyjce, ba, na każdym kroku autor nas zaskakuje, a uśmiech sam ciśnie się na usta :-)
http://maluszkoweinspiracje.blogspot.com/2013/10/popatrz-posuchaj-i-baw-sie-z-herve.html
Popularność książek Herve Tulleta w ostatnim czasie jest tak duża, że coraz trudniej spotkać osobę, która nigdy o nim nie słyszała.
Wstyd się przyznać, ale ja zwróciłam na nie uwagę stosunkowo niedawno :-)
Ale szybko nadrobiliśmy zaległości!
Trzy świetne pozycje tego francuskiego "czarodzieja" znalazły się w naszej biblioteczce.
Jeśli szukacie w książkach Tulleta...
2013-12-18
Wiersze ks. Twardowskiego są mi bliskie od bardzo dawna.
Nie ma w nich górnolotnych sformułowań, zbędnego patosu, niepotrzebnych ozdobników - jest prawda i prostota. I niesamowita wrażliwość. Niemalże dziecięca.
Bo kto, jak nie dziecko, potrafi tak szczegółowo przyglądać się trawce, liściom, jagodom czy ptasim dziobom?
Kto z nas, dorosłych, znajduje na to czas w tym ciągle zabieganym świecie?
I jeszcze ta wiara, szczera, skromna, serdeczna, współczująca.
Taka, jaką być powinna - pozbawiona pychy, chciwości, zarozumialstwa.
Wiara, nie dewocja...
akiś czas temu otrzymałam piękną książkę - Ks. Jan Twardowski. Wiersze nie tylko dla dzieci, dzięki której mogłam przypomnieć sobie te wszystkie cudowne wiersze i ponownie oddać się refleksji nad nimi.
Zwłaszcza teraz, przed Świętami, taka lektura pomaga jeszcze bardziej je poczuć.
Ich duchowy, a nie tylko materialny wymiar.
Móc choć na chwilę się zatrzymać, złapać dystans, spojrzeć na świat z dziecięcą naiwnością.
A dzięki temu, jeszcze bardziej cieszyć się wspaniałym świątecznym klimatem.
Przyjemność z czytania wierszy dodatkowo wzmagają piękne ilustracje Doroty Szoblik.
Dzięki nim poezja ks. Twardowskiego może zainteresować nawet najmłodszych.
Wydanie na bardzo wysokim poziomie - duży format, kredowy papier, oprawa piankowa, miejscami lakierowana.
Więcej na:
http://maluszkoweinspiracje.blogspot.com/2013/12/dziekuje-ci-ze-nie-jest-wszystko-tylko.html
Wiersze ks. Twardowskiego są mi bliskie od bardzo dawna.
Nie ma w nich górnolotnych sformułowań, zbędnego patosu, niepotrzebnych ozdobników - jest prawda i prostota. I niesamowita wrażliwość. Niemalże dziecięca.
Bo kto, jak nie dziecko, potrafi tak szczegółowo przyglądać się trawce, liściom, jagodom czy ptasim dziobom?
Kto z nas, dorosłych, znajduje na to czas w tym...
2013-11-23
Książka opowiada o wojnie widzianej oczami małego żydowskiego chłopca.
Chłopca, który przed jej wybuchem bawił się i śmiał, jak wszystkie inne dzieci i nawet do głowy mu nie przyszło, że jego beztroskie dzieciństwo nagle tak brutalnie się zakończy.
Z dnia na dzień wszystko stało się inne.
Wojna okazała się być czymś znacznie okrutniejszym, niż się spodziewał.
Wcześniej myślał, że wraz z przyjaciółmi i tatą zakradną się do obozu Niemców i przegonią ich wszystkich swoimi drewnianymi karabinkami.
A tymczasem najpierw znika tata, potem siostra. Wokół panuje głód i obawa o każdy dzień.
Ciemna piwnica, która niegdyś napawała Szymka strachem, teraz stanowiła najbezpieczniejsze schronienie.
Dobrze, że siostra zdradziła mu, jak można przyrządzić wspaniałą ryżową zupkę z samego ryżu i wody.
Dziwne tylko, że mama nigdy nie chciała jej skosztować mówiąc, że nie ma apetytu...
Historię małego Szymka opowiada pewnemu chłopcu starszy pan - Szymon Bauman. To jego historia.
Mimo tych strasznych doświadczeń przeżył, bo spotkał na swej drodze wyjątkowych ludzi. Takich, którzy ryzykowali własne życie, żeby go uratować. I nie tylko jego.
W książce poznajemy siostrę Jolantę, czyli Irenę Sendlerową - cudowną kobietę, która jego i ponad 2500 takich "Szymków" wyprowadziła z getta i umieściła w przybranych rodzinach, a ich prawdziwe dane zapisała na niewielkich bibułkach i zakopała w słoiku pod pewną jabłonią - dzięki czemu po wojnie mogli odnaleźć ich krewni.
Szymek przeżył dzięki wspaniałym ludziom - swoim pięciu "mamom" i innym osobom, bez których mogłoby się to nie udać.
Pełna recenzja tu:
http://maluszkoweinspiracje.blogspot.com/2013/11/wszystkie-moje-mamy.html
Książka opowiada o wojnie widzianej oczami małego żydowskiego chłopca.
Chłopca, który przed jej wybuchem bawił się i śmiał, jak wszystkie inne dzieci i nawet do głowy mu nie przyszło, że jego beztroskie dzieciństwo nagle tak brutalnie się zakończy.
Z dnia na dzień wszystko stało się inne.
Wojna okazała się być czymś znacznie okrutniejszym, niż się spodziewał.
Wcześniej...
2014-03-17
Pomysł na wprowadzenie do tej już bardzo znanej i lubianej serii opowiadań opartych na faktach od razu mi się spodobał. Tym bardziej, że każda z tych książeczek to inny poziom programu nauki czytania.
Dzięki temu nawet najmłodsi czytelnicy mogą samodzielnie przeczytać prawdziwe historie.
Wyprawa na biegun opowiada o słynnej ekspedycji Amundsena. To książeczka realizująca poziom pierwszy nauki czytania - czyli 150-200 wyrazów, krótkie zdania, ćwiczenie głoskowania.
Autorem tekstu jest Rafał Witek, a świetnych ilustracji - Ewa Poklewska-Koziełło.
W niewielu słowach udało się świetnie przedstawić małemu czytelnikowi historię zdobycia bieguna i opowiedzieć o panujących tam warunkach.
Tak ciekawa lektura może jeszcze bardziej zachęcić dziecko do sięgnięcia po książkę i podjęcia samodzielnych prób przeczytania przedstawionej tu historii.
Na skrzydełku okładki znajdziemy 3 pytania, na które młody czytelnik może samodzielnie odpowiedzieć.
Sporo nowych, ciekawych słów dodatkowo wzbogaca słownictwo.
Więcej na: http://maluszkoweinspiracje.blogspot.com/2014/04/czytam-sobie-fakty.html
Pomysł na wprowadzenie do tej już bardzo znanej i lubianej serii opowiadań opartych na faktach od razu mi się spodobał. Tym bardziej, że każda z tych książeczek to inny poziom programu nauki czytania.
Dzięki temu nawet najmłodsi czytelnicy mogą samodzielnie przeczytać prawdziwe historie.
Wyprawa na biegun opowiada o słynnej ekspedycji Amundsena. To książeczka realizująca...
2013-11-13
"Pewnego dnia Bóg podszedł do dwóch koni - białego i czarnego - i pomalował je w paski, mówiąc: Od dzisiaj będziecie biało-czarne. Tak, abyście przypominały, że świat jest zbyt różnorodny, aby dzielić go na czarny i biały."
/Ifi Ude. Zebra/
Książka, którą chcę dziś Wam przedstawić jest naprawdę niezwykła.
Od przepięknej grafiki począwszy, poprzez cudowną historię, aż po niesamowite ciepło i przesłanie jakie ze sobą niesie.
To książka o odmienności i o tym, jak świat na nią reaguje.
O akceptacji różnic.
O samotności.
Ze szczęśliwym zakończeniem. Z nadzieją, że cudze uprzedzenia można przezwyciężyć.
Pośród mazurskich lasów i łąk przychodzi na świat zebra - owoc miłości białej jak śnieg klaczy i kruczoczarnego ogiera.
Jakkolwiek w przedszkolu wśród małych koników panuje radosna przyjaźń i zabawa, to w szkole coraz bardziej dostrzegają one różnice w wyglądzie. Młoda zebra również zdaje sobie sprawę z tego, że wygląda inaczej.
Inaczej niż pozostałe konie.
Rodzice z czułością i zrozumieniem wyjaśnili jej, skąd te różnice, więc nie wydawało jej się to już niczym złym.
Niestety inni widzieli w tym problem. Dla nich inna znaczyło gorsza.
W szkole koniki wyśmiewały się z niej.
Była niechciana. Samotna wśród tłumu.
Na szczęście wszystko kończy się dobrze.
Jedno wydarzenie zmienia wszystko.
Inność zebry i jej szybka reakcja - ratują życie.
Jak? Tego Wam nie zdradzę :-)
To przepiękna opowieść o odmienności i szacunku do bliźniego, mimo wszelkich różnic, przedstawiona w wyjątkowy sposób.
Na pewno duża w tym zasługa tego, że autorka jest w połowie Nigeryjką, a w połowie Polką.
Jej dwukulturowość nadaje opowieści o tolerancji zupełnie nowy wymiar.
To naprawdę wyjątkowa książka.
"... a kiedy nadeszła pora na sen, przytuliły się do siebie - białe, szare, czarne i pstrokate - i smacznie wszystkie zasnęły."
Więcej na:
http://maluszkoweinspiracje.blogspot.com/2013/12/od-dzisiaj-bedziecie-biao-czarne.html
"Pewnego dnia Bóg podszedł do dwóch koni - białego i czarnego - i pomalował je w paski, mówiąc: Od dzisiaj będziecie biało-czarne. Tak, abyście przypominały, że świat jest zbyt różnorodny, aby dzielić go na czarny i biały."
/Ifi Ude. Zebra/
Książka, którą chcę dziś Wam przedstawić jest naprawdę niezwykła.
Od przepięknej grafiki począwszy, poprzez cudowną historię, aż po...
2014-02-18
Na szczęście przygoda z fantastycznymi ilustracjami Joelle Jolivet na "Prawie wszystko" się nie kończy.
W tej artystycznej serii ukazała się jeszcze pozycja "Zoologia".
Tu mamy okazję dokładniej poznać fascynujący świat zwierząt. W kolejnych etapach tej podróży towarzyszy nam mały kameleon :-)
Poznamy tu zwierzęta zamieszkujące ciepłe i zimne kraje, zwierzęta z piórami, z rogami, słodkowodne, mieszkające na drzewach, w oceanie, na ziemi, w morskich głębinach, zwierzęta aktywne w nocy, zwierzęta czarno-białe, w cętki i pręgi, zwierzęta ogromne i całkiem malutkie oraz te, żyjące blisko nas.
Zoologiczna kopalnia wiedzy w fantastycznym wydaniu.
Książka powstała pod konsultacją naukową zoolog Emmanuelle Grundmann z Muzeum Historii Naturalnej w Paryżu.
Tu również znajdziemy na końcu indeks wszystkich zamieszczonych w książce zwierząt z krótkim opisem.
Zapraszam na bloga, gdzie możecie obejrzeć książkę w środku :-)
http://maluszkoweinspiracje.blogspot.de/2014/02/artystyczna-seria-joelle-jolivet-dla.html
Na szczęście przygoda z fantastycznymi ilustracjami Joelle Jolivet na "Prawie wszystko" się nie kończy.
W tej artystycznej serii ukazała się jeszcze pozycja "Zoologia".
Tu mamy okazję dokładniej poznać fascynujący świat zwierząt. W kolejnych etapach tej podróży towarzyszy nam mały kameleon :-)
Poznamy tu zwierzęta zamieszkujące ciepłe i zimne kraje, zwierzęta z piórami, z...
2014-09-20
U Tullet'a nic nie jest zwyczajne. Szalone pomysły, przedziwne ilustracje, element zaskoczenia, a przede wszystkim - różne sposoby interpretacji.
Bo to, jak będziemy bawić się jego książkami zależy tylko i wyłącznie od naszej wyobraźni - ile osób, tyle pomysłów. Im więcej, tym ciekawiej :)
Nie inaczej jest z jego najnowszą książką - jeszcze "cieplutką" nowością od wydawnictwa Babaryba.
Wielbiciele dotychczasowej twórczości Tullet'a nie będą zawiedzeni, ale zdradzę wam, że ta książka jest nieco inna. To książka przypominająca elementarz - mamy tu kilka rozdziałów, a każdy z nich dotyczy innego zagadnienia.
Na poczatek mamy cyfry i liczbę 10 - duże, całostronicowe znaki, podpisane drukowanymi literami.
Potem liczymy na palcach jednej ręki. Ale uwaga, jeśli myślicie, że jest to możliwe tylko do 5, to ta książka uświadomi wam, że jest zupełnie inaczej :)
Kolejny rozdział to kolory. Podobnie jak w jego ostatniej książce - "Kolory", trochę się nimi pobawimy uzyskując nowe, ciekawe połączenia.
Gdy uzyskamy już 10 barw, przyjrzymy się częściom ciała.
Ale i tu nie będzie zwyczajnie. Odwracając kolejne strony, krok po kroku będziemy konstruować potwora - trudno powiedzieć czy jest on bardziej straszny czy zabawny :)
Więcej na: http://maluszkoweinspiracje.blogspot.com/2014/09/10-razy-10-bardzo-nietypowy-elementarz.html
U Tullet'a nic nie jest zwyczajne. Szalone pomysły, przedziwne ilustracje, element zaskoczenia, a przede wszystkim - różne sposoby interpretacji.
Bo to, jak będziemy bawić się jego książkami zależy tylko i wyłącznie od naszej wyobraźni - ile osób, tyle pomysłów. Im więcej, tym ciekawiej :)
Nie inaczej jest z jego najnowszą książką - jeszcze "cieplutką" nowością od...
2014-07-08
Lubię takie książki. Książki o czymś. Niby dla dzieci, ale poruszające tak istotne wartości, że i dorosły ma ochotę je czytać.
Ta książka zdecydowanie jest o czymś. O 12 ważnych tematach, które towarzyszą nam w życiu.
To 12 pięknych opowieści różnych polskich autorów, które pomogą dzieciom zrozumieć często abstrakcyjne dla nich tematy. Opowieści uczące je wrażliwości i empatii.
To, że w książce czeka na nas wiele istotnych spraw, nie oznacza wcale, że jest nudna. Wręcz przeciwnie. Opowieści nie są za długie - mają wprawdzie kilka stron, ale dla dzieci 6-letnich i starszych, taka objętość jest w sam raz.
Niektóre historie są zabawne, inne poważne. Na pewno sporo się w nich dzieje, więc na brak akcji nie można narzekać :)
A co to za 12 ważnych tematów?
Szczęście, uczciwość, samodyscyplina, piękno, odpowiedzialność, sprawiedliwość, przyjaźń, miłość, odwaga, dobroć, szacunek i mądrość.
Przyznacie chyba, że trudno odmówić im dużej wagi :)
Ale czy zastanawialiście się, jak można te pojęcia wyjaśnić 6-letniemu dziecku?
W taki sposób, żeby odpowiednio je zrozumiało i zapamiętało ich znaczenie?
Na pewno istnieje wiele historii, jakie sami możemy wymyślić, żeby zilustrować dziecku te nieco abstrakcyjne pojęcia. Ale gdybyśmy poszukiwali dodatkowej inspiracji, to na pewno może być nią ta książka.
Opowieści, jakie tu znajdziemy mogą być doskonałym punktem wyjścia do wspólnych rozmów na różne trudne i istotne tematy.
Moją ulubioną opowieścią jest historia Pawła Beręsewicza o szacunku.
Piękna, ciepła opowieść z zaskakującym zakończeniem. Bez moralizatorstwa i zbędnego patosu.
Ale nie tylko o szacunku jest ta opowieść. Porusza także inne ważne tematy, o których możemy porozmawiać z naszym dzieckiem- choćby takie, jak życie w kraju opętanym wojną.
W opowiadaniu o pięknie dowiemy się, jak różne może mieć ono oblicza.
Podobnie jest z miłością, nie przedstawiono jej tu banalnie i jednoznacznie. To uczucie nie zawsze jest łatwe i nie zawsze zdajemy sobie z niego sprawę. Taką właśnie miłość obserwujemy tutaj. O tym, że nie będzie kolorowo dowiadujemy się już w pierwszym zdaniu: "Mati nie lubił taty".
Opowiadania, jakie tu znajdziemy są pogodne i pełne ciepła. Wprawdzie poruszają ważne tematy, ale robią to tak lekko i zręcznie, że czytając nie czujemy się nimi przeciążeni. Chłoniemy ciekawe historie, a poszczególne wartości niejako im towarzyszą. Bez zbędnego nadęcia :)
Książka świetnie sprawdzi się także podczas zajęć w szkole. Każde opowiadanie może być początkiem ciekawej dyskusji.
To bardzo ciekawa lektura - nie tylko dla dzieci.
Polecam także rodzicom, żeby łatwiej wczuli się w dziecięcy sposób postrzegania świata :)
Więcej na:
http://maluszkoweinspiracje.blogspot.com/2014/06/12-waznych-opowiesci.html
Lubię takie książki. Książki o czymś. Niby dla dzieci, ale poruszające tak istotne wartości, że i dorosły ma ochotę je czytać.
Ta książka zdecydowanie jest o czymś. O 12 ważnych tematach, które towarzyszą nam w życiu.
To 12 pięknych opowieści różnych polskich autorów, które pomogą dzieciom zrozumieć często abstrakcyjne dla nich tematy. Opowieści uczące je wrażliwości i...
2014-09-01
Jak opowiedzieć dziecku o tym, jak żyło się w Polsce w latach przełomu 88/89?
Co oznaczały wówczas wybory? Czym były kolejki i kartki?
Ale tak, żeby nasze słowa nie były jakąś obco brzmiącą teorią.
Tak, żeby te realia połączyć z emocjami i relacjami międzyludzkimi - aby dziecko mogło lepiej je zrozumieć.
Może właśnie oprócz słów posłużyć się obrazami?
Może przedstawić ten przełom z perspekty pewnej ówczesnej rodziny i pozwolić o nim opowiedzieć 10-letniemu chłopcu?
Pomysł stworzenia komiksu o tamtych czasach, skierowanego do dzieci jest moim zdaniem genialny.
Trudno mi wyobrazić sobie lepszy sposób przedstawienia dziecku tej wyjątkowej sytuacji.
Tu 10-letni Adam opowiada o swojej codzienności z własnej, dziecięcej perspektywy.
Nie rozumie wszystkiego, co dzieje się wokół, pozwala nam jednak odczuć klimat tamtych lat.
Dorosłym, którzy pamiętają te czasy, książka zafunduje sentymentalną podróż we własne dzieciństwo.
Dziecku - ciekawą historię o 2 latach z życia ich rowieśnika w całkiem innej rzeczywistości.
Więcej na: http://maluszkoweinspiracje.blogspot.com/2014/09/8889.html
Jak opowiedzieć dziecku o tym, jak żyło się w Polsce w latach przełomu 88/89?
Co oznaczały wówczas wybory? Czym były kolejki i kartki?
Ale tak, żeby nasze słowa nie były jakąś obco brzmiącą teorią.
Tak, żeby te realia połączyć z emocjami i relacjami międzyludzkimi - aby dziecko mogło lepiej je zrozumieć.
Może właśnie oprócz słów posłużyć się obrazami?
Może przedstawić ten...
2014-03-10
ciekawa fabuła jest uzupełniona o wyjaśnienia w ramkach.
Tym razem dowiemy się m.in. co to jest tadżin, ued, dżellaba, jak wygląda w Maroku szkolnictwo.
Opowiadanie i dodatkowe informacje napisane są bardzo przystępnym językiem.
Myślę, że książki można czytać już z 5- czy 6-latkami.
Podobnie jak w części o Meksyku, i tu znajdziemy kilka ciekawych przepisów, tym razem z kuchni marokańskiej.
Więcej na: http://maluszkoweinspiracje.blogspot.com/2014/03/apetyt-na-podroze.html
ciekawa fabuła jest uzupełniona o wyjaśnienia w ramkach.
Tym razem dowiemy się m.in. co to jest tadżin, ued, dżellaba, jak wygląda w Maroku szkolnictwo.
Opowiadanie i dodatkowe informacje napisane są bardzo przystępnym językiem.
Myślę, że książki można czytać już z 5- czy 6-latkami.
Podobnie jak w części o Meksyku, i tu znajdziemy kilka ciekawych przepisów, tym razem z...
Tu może nie znajdziemy tylu interaktywnych zabaw, co w poprzedniej książce ("Turlututu. A kuku, to ja!"), ale możemy za to liczyć na prawdziwe salwy śmiechu u maluchów :-)
Bohaterowie, swoją drogą wyglądający jak "nagryzmoleni" przez dzieciaki, nagle zauważają, że ktoś - my, czytelnicy - wtargnął do ich świata. Nie muszę chyba dodawać, że niezbyt im się to podoba...
I zaczyna się improwizacja!
Co by tu tym widzom zaprezentować?
A może namówić ich, żeby przyszli innym razem?...
A może zawołamy potwora?
Jakby tych atrakcji było mało, to podglądamy też autora podczas tworzenia :-)
Nie znajdziemy tu tradycyjnie zbyt wiele tekstu, za to ilustracje i zaskakujące wątki pozwalają na improwizowanie wraz z dzieckiem. Maluchy na pewno dostarczą wielu pomysłów na zwroty akcji czy dodatkowe przygody bohaterów tej książeczki. Już samo naśladowanie głosów poszczególnych stworów może być świetną zabawą. Wszystko zależy od naszej kreatywności :-)
http://maluszkoweinspiracje.blogspot.com/2013/10/popatrz-posuchaj-i-baw-sie-z-herve.html
Tu może nie znajdziemy tylu interaktywnych zabaw, co w poprzedniej książce ("Turlututu. A kuku, to ja!"), ale możemy za to liczyć na prawdziwe salwy śmiechu u maluchów :-)
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toBohaterowie, swoją drogą wyglądający jak "nagryzmoleni" przez dzieciaki, nagle zauważają, że ktoś - my, czytelnicy - wtargnął do ich świata. Nie muszę chyba dodawać, że niezbyt im się to podoba...
I...