-
Artykuły„Nie ma bardziej zagadkowego stworzenia niż człowiek” – mówi Anna NiemczynowBarbaraDorosz1
-
ArtykułyNie jesteś sama. Rozmawiamy z Kathleen Glasgow, autorką „Girl in Pieces”Zofia Karaszewska1
-
ArtykułyKsiążka na Dzień Matki. Sprawdź propozycje wydawnictwa Czwarta StronaLubimyCzytać1
-
ArtykułyBabcie z fińskiej dzielnicy nadchodzą. Przeczytaj najnowszą książkę Marty Kisiel!LubimyCzytać2
Biblioteczka
2014-06-26
2014-03-18
(...) W przeddzień Wigilii Bożego Narodzenia Anno Domini 1980 na zboczu Mont Terrible na granicy Szwajcarsko - Francuskiej ma miejsce straszliwy wypadek, w którym spośród 169 pasażerów samolotu ginie 168, a jedyną cudownie ocaloną jest 3 - miesięczna dziewczynka. Problem w tym, że na pokładzie feralnego samolotu znajdowało się dwoje niemowląt, a obydwie rodziny mają nadzieję że to ich siostra i wnuczka przeżyła katastrofę.
Osiemnaście lat później Lylie w dzień swoich urodzin otrzymuje w prezencie zapiski detektywa, który przez wszystkie lata od czasu katastrofy starał się rozwikłać zagadkę pochodzenia dziewczyny. Ważka zaznajomiwszy się z lekturą wręcza zeszyt swojemu ukochanemu... bratu i znika. Marc ma niewiele czasu, aby zapoznać się z historią swojej rodziny, a rozwiązanie zagadki jest kluczowe nie tylko dla dziewczyny - może zaważyć na całym przyszłym życiu wielu osób.
Sama konstrukcja powieści sprawia, że czyta się ją z zapartym tchem, chcąc poznać rozwiązanie zagadki, ale jednocześnie pragnąć, by historia nie miała końca. Mi Samolot bez niej dostarczył ogromnego kaca książkowego i spokojnie mogę uznać go za najlepszą dotychczas przeczytaną książkę w 2014 roku (obok W domu innego). Mam nadzieję, że pozostałe książki Michela Bussi prędko doczekają się polskojęzycznych wydań, a do lektury powyższej na pewno wrócę jeszcze nie raz. Zachwycająca i rewelacyjna, polecam bez cienia wątpliwości! (...)
Więcej na:
http://www.xrayofbooks.pl/2014/03/michel-bussi-samolot-bez-niej.html
(...) W przeddzień Wigilii Bożego Narodzenia Anno Domini 1980 na zboczu Mont Terrible na granicy Szwajcarsko - Francuskiej ma miejsce straszliwy wypadek, w którym spośród 169 pasażerów samolotu ginie 168, a jedyną cudownie ocaloną jest 3 - miesięczna dziewczynka. Problem w tym, że na pokładzie feralnego samolotu znajdowało się dwoje niemowląt, a obydwie rodziny mają...
więcej mniej Pokaż mimo to2013-08-24
(...) Oczywiście więcej zdradzać Wam nie zamierzam, ale jak zwykle poruszę kilka najbardziej tkwiących mi w pamięci wątków po lekturze Savages. Jest to jeden z nielicznych tytułów, gdzie bohaterowie uwikłani w miłosny trójkąt w proporcji jedna kobieta i dwóch mężczyzn, osobiście nie wolę bad boya, a wrażliwego myśliciela - Bena. Jeśli chodzi o Ofelię, nie jest to do końca typ dziewczyny, którą mogę polubić, natomiast swoją niefrasobliwością i tumiwisizmem wprowadza w powieści element humorystyczny. No ok, może mam trochę dziwne poczucie humoru. Jednak polecam jej dialogi z Bako i samą postać Biernie Agresywnej Królowej Orange.
Kolejnym wartym wspomnienia jest sposób, w jaki Don Winslow tworzy opowieść. Rozdziały są jak krótkie sceny, mignięcia, błyski. Bohaterowie mają twarde serca albo twarde tyłki. Często to i to jednocześnie, co sprawia, że na granicy meksykańskiej trudniej jest im zginąć. Mężczyźni nie mają uczuć, bo tak trzeba. Większą miłością, niż swoje kobiety, darzą narkotyki i broń. Kobiety zaś są strasznie kapryśne. Winslow dopasowuje narrację do ich charakterów - krótko, beznamiętnie, wulgarnie. Jeśli zaczniesz czuć, zamiast myśleć - przestań albo zginiesz. W ten sposób można zobrazować chwile refleksji w twardym świecie narkobiznesu. (...)
Więcej na:
http://www.xrayofbooks.pl/2013/08/don-winslow-savages-ponad-bezprawiem.html
(...) Oczywiście więcej zdradzać Wam nie zamierzam, ale jak zwykle poruszę kilka najbardziej tkwiących mi w pamięci wątków po lekturze Savages. Jest to jeden z nielicznych tytułów, gdzie bohaterowie uwikłani w miłosny trójkąt w proporcji jedna kobieta i dwóch mężczyzn, osobiście nie wolę bad boya, a wrażliwego myśliciela - Bena. Jeśli chodzi o Ofelię, nie jest to do końca...
więcej mniej Pokaż mimo to2013-09-12
(...) Na niemalże pierwszy plan wysuwa się w Triumfie owiec Zimowe Jagnię, które wcześniej traktowane (dosłownie i w przenośni) po macoszemu, w trakcie wycieczki do Europy zaczyna poszukiwać swojego imienia. Poszukiwania to wielce symboliczne, gdyż musi przy tym udowodnić, że jest dla niego miejsce w stadzie i znaleźć pomysł na samego siebie. Pomimo całego komizmu książki, ten motyw był dla mnie wzruszający, w przeciwieństwie do...
Do kóz muszę wrócić. Odnoszę wrażenie, że cyferką przewodnią tej notki jest 2 i dlatego wyróżnię dwie najmocniej wyryte w mojej pamięci sceny. Oczywiście z kozami w roli głównej. O ile irlandzkie owce i francuskie kozy nie mają problemów z porozumiewaniem się, o tyle nasi główni bohaterowie za żadne skarby nie są w stanie zrozumieć mowy Francuzów. Szara koza Amaltea jako tłumaczka = miks absurdu z perwersją. Moja reakcja w porannym pociągu - bezcenna.
Drugą jest moment wizyty trzech młodych kóz i Białego Wieloryba u legendarnego kozła z wioski - Berniego. Pokora, szacunek i finezja z jakimi Kirke, Kaliope i Amaltea traktują starego Berniego, połączone z wyszukanymi metaforami i totalną pochwałą Szaleństwa są dla mnie kwintesencją koziej osobowości ukazanej przez autorkę w tejże książce. Wspominam o tym nie bez kozery, gdyż wielokrotnie zachwycałam się w rozmowach ze znajomymi sposobem, w jaki Swann tchnęła drugie życie w te często mało wdzięczne zwierzęta, ale ciężko było mi bez dokładnego streszczania książki opisać kozią naturę w Triumfie owiec. Jeśli mielibyście podobny problem - pomagam, moi Pięknorodzy, Pasący się w Dali: wystarczy to jedno jedyne słowo: Szaleństwo.
Powyższa książka nie potrzebuje gęstych rekomendacji. Czy wspominałam już, że jest mądra, zabawna i ciepła? Nieistotne. Próbując ją opowiedzieć i wskazując co zabawniejsze fragmenty, moja przyjaciółka Aleksandra Coelho podsumowała: Pięknie ryje banię. Polecamy! (...)
Więcej na:
http://www.xrayofbooks.pl/2013/09/leonie-swann-triumf-owiec.html
(...) Na niemalże pierwszy plan wysuwa się w Triumfie owiec Zimowe Jagnię, które wcześniej traktowane (dosłownie i w przenośni) po macoszemu, w trakcie wycieczki do Europy zaczyna poszukiwać swojego imienia. Poszukiwania to wielce symboliczne, gdyż musi przy tym udowodnić, że jest dla niego miejsce w stadzie i znaleźć pomysł na samego siebie. Pomimo całego komizmu książki,...
więcej mniej Pokaż mimo to2013-09-06
(...) Autorka zaprasza nas do wioski Glenkill, gdzieś na irlandzkim wybrzeżu. W Glenkill mieszkają owce George'a, które są owcami absolutnie wyjątkowymi. Oczywiście mają swoje owcze problemy i rozterki, przyjaciół i wrogów, ale spotkanie owiec i czytelnika Sprawiedliwości ma miejsce w najgorszym dla nich momencie - ktoś zabił George'a. Na pastwisku. Szpadlem w brzuch. Na dodatek mieszkańcy nie kwapią się, by znaleźć mordercę. Owce muszą więc zacząć działać na własną raciczkę.
I tak poznajemy Pannę Maple, najmądrzejszą owcę w stadzie, Otella, hebrydzkiego czterorogiego czarnego barana, Białego Wieloryba - chodzącą pamięć stada, wiecznie głodnego merynosa, Zorę, owcę czarnogłówkę spokrewnioną z kozicami górskimi i wiele innych owieczek, z których każda spełnia swoją bardzo ważną rolę. Przykładowo bez najcichszej owcy w stadzie Willow nie mogłaby być drugą najcichszą owcą w stadzie. Logika i niemiecki Ordnung muszą być zachowane.
Jak już wcześniej wspomniałam, owce George'a Glenna są wyjątkowe. Pasterz przed śmiercią poczynił im kilka obietnic, z których najważniejszą była podróż do Europy. Oprócz tego czytał. Najstraszniejszą książką, jaką przedstawił owcom George, była książka o chorobach owiec. Na szczęście przeważały pozycje, które normalny człowiek nazwałby harlequinami, jednak owce poznały je jako "książki o rudowłosych Pamelach". To na nich w dużej mierze opiera się logiczność myślenia naszych bohaterów. A przy okazji wielokrotny komizm sytuacyjny w Sprawiedliwości owiec. Scena z prawie nieżywym rzeźnikiem na plaży i ratunkiem mającym nadejść ze strony przystojnego młodzieńca - mistrz! (...)
Więcej na:
http://www.xrayofbooks.pl/2013/09/leonie-swann-sprawiedliwosc-owiec.html
(...) Autorka zaprasza nas do wioski Glenkill, gdzieś na irlandzkim wybrzeżu. W Glenkill mieszkają owce George'a, które są owcami absolutnie wyjątkowymi. Oczywiście mają swoje owcze problemy i rozterki, przyjaciół i wrogów, ale spotkanie owiec i czytelnika Sprawiedliwości ma miejsce w najgorszym dla nich momencie - ktoś zabił George'a. Na pastwisku. Szpadlem w brzuch. Na...
więcej mniej Pokaż mimo to2014-02-14
(...) Żona Morgana, Rachel, nadal opłakuje śmierć starszego syna. Młodszy, Edmund, wbrew ojczystej propagandzie brata się z niemieckimi sierotami (o których można powiedzieć wiele, ale na pewno nie to, że są bezbronne), natomiast Lubert i jego córka Claudia nie mogą się pogodzić z utratą dóbr i pozycji, a przede wszystkich z utratą ukochanej żony oraz matki, której ciała nigdy nie odnaleziono. Podczas, gdy Lewis Morgan próbuje pomóc hamburskiej ludności w porządkowaniu życia po wojnie, w zaciszu domowego ogniska rozpacz Rachel zostaje ukojona przez innego mężczyznę...
Wstrząsający obraz Niemiec zupełnie innych, niż znane nam z lekcji historii i porywająca historia ludzkich dramatów, namiętności i miłości okraszona postaciami prawdziwymi - od ludzi honoru (Morgan), przez rubaszne angielskie matrony (Susan Burnham), po narkotycznych szaleńców (Albert). Portrety i pejzaże malowane słowami Rhidiana Brooka są naprawdę realistyczne, głęboko zapadają w pamięć, bohaterom można kibicować lub nie lubić od pierwszego wejrzenia, ale nie da się pozostać wobec nich obojętnym. (...)
Więcej na:
http://www.xrayofbooks.pl/2014/02/rhidian-brook-w-domu-innego.html
(...) Żona Morgana, Rachel, nadal opłakuje śmierć starszego syna. Młodszy, Edmund, wbrew ojczystej propagandzie brata się z niemieckimi sierotami (o których można powiedzieć wiele, ale na pewno nie to, że są bezbronne), natomiast Lubert i jego córka Claudia nie mogą się pogodzić z utratą dóbr i pozycji, a przede wszystkich z utratą ukochanej żony oraz matki, której ciała...
więcej mniej Pokaż mimo to2014-01-22
(...) Rzecz jasna prócz niego pojawia się także sam Warner, który po namyśle stał się moją ulubioną postacią serii. Okazuje się, że zarówno w Adamie, jak i w Aaronie (tak, tak - poznajemy imię Warnera) drzemią wyjątkowe siły wpasowujące się w społeczność Punktu Omega, które - paradoksalnie - bardziej zbliżają do siebie Julię i jej niedawnego prześladowcę. Sama Julia natomiast bardzo powoli zaczyna odkrywać swoje możliwości i wraz z innymi szykuje się na wojnę, już na powierzchni.
Odkąd pamiętam, gdy główna bohaterka miała do wyboru kryształowego i oczywistego faceta oraz przysłowiowego bad boya - zawsze kibicowałam tej drugiej konfiguracji. Nie inaczej jest tym razem - niepokorny Warner trafiwszy do Punktu Omega okazuje się mieć nieporównywalnie więcej jaj niż Adam i potrafi znaleźć sposoby na bycie blisko ukochanej. Julia zaczyna się wahać - i bardzo dobrze!
Paradoksalnie po raz drugi, najsłabszym punktem książki jest sama Julia. Dziewczyna wciąż płacze i dramatyzuje, przeżywając wszystko nad wyrost. O ile w pierwszej części jej zapiski i wahanie były czymś świeżym i nowym, o tyle w Sekrecie Julii fakt, że tytułowa bohaterka nie umie wziąć się w garść, bardzo drażni. Mam nadzieję, że kolejna część serii utwardzi Julię i zrobi z niej bardziej przyswajalną postać. Na szczęście ścisłe zakończenie tego tomu na to wskazuje, zatem liczę, że pani Tahereh Mafi przewidziała i spełniła moje oczekiwania. (...)
Więcej na:
http://www.xrayofbooks.pl/2014/01/tahereh-mafi-sekret-julii.html
(...) Rzecz jasna prócz niego pojawia się także sam Warner, który po namyśle stał się moją ulubioną postacią serii. Okazuje się, że zarówno w Adamie, jak i w Aaronie (tak, tak - poznajemy imię Warnera) drzemią wyjątkowe siły wpasowujące się w społeczność Punktu Omega, które - paradoksalnie - bardziej zbliżają do siebie Julię i jej niedawnego prześladowcę. Sama Julia...
więcej mniej Pokaż mimo to2013-11-27
(...) Mija rok od śmierci Georgii Mason. Shaun, jej młodszy brat, stara się jakoś ułożyć sobie życie. Stara się od 12 miesięcy, a jednak kiepsko mu to wychodzi. Może byłoby inaczej, gdyby nie fakt, że chłopak musiał własnoręcznie zastrzelić osobę, którą kochał najbardziej na świecie, a ona mieszka teraz razem z nim - w jego głowie. Jednak rok względnego w świecie zdominowanym przez strach i walkę, w którym jedynym zwycięzcą jest wirus Kellis - Amberleem, to i tak dużo. Życie Shauna i Przeglądu Końca Świata zostaje ponownie wywrócone do góry nogami wraz z wizytą doktor Kelly - jedynej przedstawicielki oddziału badawczego CZKC zajmującego się badaniami nad zespołem rezerwuarowym wirusa, która pozostała przy życiu. Tajemnica goni tajemnicę, nikt nie jest bezpieczny, a Shaun niejednokrotnie staje oko w oko ze śmiercią.
Ciężko było mi przewidzieć, co na tę część historii autorka przygotuje dla swoich czytelników, ale mogłam spodziewać się, iż nadal będzie to niespodzianka utrzymana w konwencji spisku i balansowania na krawędzi. O ile w Feed spisek miał charakter typowo polityczny, a jego konsekwencje wpływały wyłącznie na Stany Zjednoczone, o tyle drugi tom serii odchodzi od tematów politycznych w kierunku wirusologii, medycyny i badań naukowych. "Nuuuuda" myślicie? Nic bardziej mylnego. Ogrom zasięgu zarówno przestrzennego, jak i czasowego tejże konspiracji, nie pozwala na chwilę wytchnienia. Jednak na taki rózwój wypadków, jaki Grant zaaranżowała, na pewno nie byli przygotowani. (...)
Więcej na:
http://www.xrayofbooks.pl/2013/12/mira-grant-deadline.html
(...) Mija rok od śmierci Georgii Mason. Shaun, jej młodszy brat, stara się jakoś ułożyć sobie życie. Stara się od 12 miesięcy, a jednak kiepsko mu to wychodzi. Może byłoby inaczej, gdyby nie fakt, że chłopak musiał własnoręcznie zastrzelić osobę, którą kochał najbardziej na świecie, a ona mieszka teraz razem z nim - w jego głowie. Jednak rok względnego w świecie...
więcej mniej Pokaż mimo to2013-11-16
(...) Po trzymających mniej – więcej podobny poziom Mieście kości i Mieście popiołów przyznam, że nie byłam przygotowana na szok szykowany przez Cassandrę Clare. Trzeci tom Darów Anioła porywa od samego początku (może to kwestia przeniesienia miejsca akcji?), mnożąc nowe pytania, ale i udzielając odpowiedzi na niejasności z poprzednich części.
Jak już wspomniałam, wielką niewiadoma była dla mnie postać Sebastiana, który pokazuje nie tylko swoje grzeczne oblicze. Również dramaturgia wydarzeń jest mocnym punktem Miasta szkła. Nawet w Alicante nie można czuć się bezpiecznie – każdy może się okazać sprzymierzeńcem Valentine’a, a propozycja przymierza Clave z Podziemnymi stanowi zarówno szansę, jak i ryzyko dla obydwu stron. (...)
Więcej na:
http://www.xrayofbooks.pl/2013/11/cassandra-clare-miasto-szka.html
(...) Po trzymających mniej – więcej podobny poziom Mieście kości i Mieście popiołów przyznam, że nie byłam przygotowana na szok szykowany przez Cassandrę Clare. Trzeci tom Darów Anioła porywa od samego początku (może to kwestia przeniesienia miejsca akcji?), mnożąc nowe pytania, ale i udzielając odpowiedzi na niejasności z poprzednich części.
Jak już wspomniałam, wielką...
2013-09-30
(...) Dwa tysiące lat temu w izraelskiej twierdzy Masada na skraju Pustyni Judejskiej i Morza Martwego splotły się losy czterech kobiet: rudowłosej samotniczki Jael, dojrzałej Riwki, którą życie dotknęło bolesną stratą, równie pięknej, co przerażającej czarownicy Sziry oraz jej córki - wojowniczki Azizy. Historia każdej z nich jest zupełnie inna, w dużej mierze tragiczna, dla czytelnika zaś (trochę to brutalne) fascynująca. Mimo, że życie izraelskich kobiet u progu nowej ery było pasmem dramatów i niosło za sobą konieczność podejmowania trudnych decyzji, nie brakowało w nim miejsca na miłość i nadzieję.
Gdy kobietom zostaje powierzona piecza nad gołębnikami, zaczyna rodzić się między nimi więź silniejsza niż przyjaźń. W ciężkich chwilach mogą liczyć na siebie nawzajem, wielokrotnie pomoc pozostałych jest nieodzowna. Niektórymi targają namiętności, każda musi pracować nad samą sobą. Z zewnętrznego świata spływają wiadomości o coraz rozleglejszych podbojach rzymian, co zmusza mieszkańców twierdzy, a przede wszystkim tamtejszych wojowników, do mobilizacji przed oblężeniem. (...)
Więcej na:
http://www.xrayofbooks.pl/2013/10/alice-hoffman-goebiarki.html
(...) Dwa tysiące lat temu w izraelskiej twierdzy Masada na skraju Pustyni Judejskiej i Morza Martwego splotły się losy czterech kobiet: rudowłosej samotniczki Jael, dojrzałej Riwki, którą życie dotknęło bolesną stratą, równie pięknej, co przerażającej czarownicy Sziry oraz jej córki - wojowniczki Azizy. Historia każdej z nich jest zupełnie inna, w dużej mierze tragiczna,...
więcej mniej Pokaż mimo to2013-07-09
(...) Tym, co stanowi najmocniejszą stronę powieści (i co celowo zostawiłam jako końcowy smaczek, zaburzając tym samym porządek pisania), jest pierwszoosobowy narrator (zgadnijcie, kto?) oraz kreski. Nie spotkałam się wcześniej z autorem nałogowo stosującym skreślenia i powtórzenia. Co więcej, to właśnie one w dużej mierze stanowią o pięknie i głębi Dotyku Julii. Jej dylematy, obawy, nadzieje i fantazje. Niewypowiedziane myśli i strach przed drugim człowiekiem. Wszystko to można wyczytać między wierszami. Znaczy się, za kreskami. (...)
Więcej na:
http://www.xrayofbooks.pl/2013/07/tahereh-mafi-dotyk-julii.html
(...) Tym, co stanowi najmocniejszą stronę powieści (i co celowo zostawiłam jako końcowy smaczek, zaburzając tym samym porządek pisania), jest pierwszoosobowy narrator (zgadnijcie, kto?) oraz kreski. Nie spotkałam się wcześniej z autorem nałogowo stosującym skreślenia i powtórzenia. Co więcej, to właśnie one w dużej mierze stanowią o pięknie i głębi Dotyku Julii. Jej...
więcej mniej Pokaż mimo to2013-05-26
(...) A właśnie, bo Feed to tak naprawdę nie horror, a polityczny thriller. Mira Grant stworzyła świat kompletny. Budując od początku do końca nowy porządek, tworząc historię bazującą na nauce, prawie i polityce, autorka zrobiła na mnie naprawdę ogromne wrażenie. Postapokaliptyczny klimat rodem z Jestem Legendą i Stany Zjednoczone przyszłości, trzymane w ryzach przez smutnych panów w garniturach, prawie jak w Igrzyskach Śmierci (no dobrze, tam nie było akurat garniturów), z dodatkiem bohaterów z krwi i kości, którzy w imię Prawdy nie boją się ryzykować własnego życia. Dla mnie to wystarczający argument, żeby po tę książkę sięgnąć. (...)
Więcej na:
http://www.xrayofbooks.pl/2013/05/mira-grant-przeglad-konca-swiata-feed.html
(...) A właśnie, bo Feed to tak naprawdę nie horror, a polityczny thriller. Mira Grant stworzyła świat kompletny. Budując od początku do końca nowy porządek, tworząc historię bazującą na nauce, prawie i polityce, autorka zrobiła na mnie naprawdę ogromne wrażenie. Postapokaliptyczny klimat rodem z Jestem Legendą i Stany Zjednoczone przyszłości, trzymane w ryzach przez...
więcej mniej Pokaż mimo to2013-04-16
(...) Dwójka samotnych londyńczyków - Carol, żona i matka dobiegająca czterdziestki i Albert, samotny pracownik poczty w przededniu emerytury.
Mężczyzna i kobieta krążą wokół siebie, dzieląc się swoimi myślami z anonimowym "kimś" po drugiej stronie kartki papieru (Carol) lub kierując je w stronę odbiorcy niemożliwego i powierzając je choremu kotu (Albert).
Bohaterów tych różni praktycznie wszystko, lecz obydwoje noszą w sobie dużą dozę zgryźliwości i smutku. Myślę, że ten smutek po części przenosi się na czytelnika. Uwspółcześniając, nazwałabym obydwoje z nich wielkimi hejterami. Ale mają ku temu powody. Codziennie użeranie się z delikatnie mówiąc niesympatycznymi sąsiadami, obojętność znajomych, sfiksowane na punkcie religii matki, niezrozumienie ze strony dzieci, czy nawet kot pragnący popełnić samobójstwo. Kto by to wytrzymał? (...)
Więcej na:
http://www.xrayofbooks.pl/2013/04/tom-winter-zagubione-szczescie.html
(...) Dwójka samotnych londyńczyków - Carol, żona i matka dobiegająca czterdziestki i Albert, samotny pracownik poczty w przededniu emerytury.
Mężczyzna i kobieta krążą wokół siebie, dzieląc się swoimi myślami z anonimowym "kimś" po drugiej stronie kartki papieru (Carol) lub kierując je w stronę odbiorcy niemożliwego i powierzając je choremu kotu (Albert).
Bohaterów tych...
Lata temu jako jedna z nielicznych wśród moich koleżanek nie byłam zapaloną czytelniczką powieści umiejscowionych na bliskim wschodzie. Mimo waleczności, a jednocześnie mnóstwa prób, na które tamtejsza rzeczywistość wystawiała głównych bohaterów, sama nie potrafiłam odnaleźć w tej literaturze inspiracji, a raczej napawała mnie przygnębieniem. Hity czytelnicze początku XXI wieku, takie jak Spalona żywcem, Kwiat pustyni czy Okaleczona omijałam szerokim łukiem, aż niejako przez wzgląd na okoliczności przyrody zmusiłam się do przeczytania książki pod bardzo pretensjonalnym tytułem Miłość pod niebem Iranu. Wzbraniałam się przed Drzewem migdałowym, ale od samego początku poczułam klimat Miłości(...), i błyskawicznie wciągnęłam się w historię Ahmeda.
Przyznam, że zupełnie nie wpadłabym (gdyby nie było dostępnej takiej informacji), że autorką Drzewa migdałowego jest kobieta. Tymczasem pochodząca (a jakże by inaczej) z żydowskiej rodziny Michelle Cohen Corasanti jest posągową blond pięknością, która nim zadebiutowała powieścią z konfliktem Izraelsko - Palestyńskim w tle, próbowała swoich sił w aktorstwie, studiowała na Harvardzie, a w celu bliższego poznania narodu swoich przodków, zamieszkiwała we Francji, Hiszpanii, Wielkiej Brytanii, Egipcie i Izraelu. Debiut literacki Cohen Corasanti poprzedziła praca prawnika oraz drugoetatowa praca jako żona i matka bliźniaków. Autorka chętnie opowiada o swoich polskich korzeniach (jej pradziadkowie byli piekarzami w Białymstoku w drugiej połowie XIX wieku), natomiast opóźniona polska premiera (w stosunku do premiery zagranicznej) dopiero stała się bodźcem do jej pierwszej wizyty w naszym kraju.
Tymczasem rodzime wydawnictwo SQN wykonało kawał naprawdę dobrej roboty. Drzewo migdałowe posiada standardowy format oraz broszurową (lekko usztywnioną) oprawę ze skrzydełkami. Zachowana została oryginalna okładka z wytłoczonym tytułem oraz mottem na rewersie. Wewnętrzne skrzydełka okraszone są opiniami czytelników mających tę przyjemność przeczytania egzemplarzy przed ostatecznym wydaniem oraz biografią plus fotografią Michelle Cohen Corasanti. Książka posiada 4 części podzielone łącznie na 58 rozdziałów, z których każda zapoczątkowana jest fotografią... taaak, drzewa migdałowego! Niby mała rzecz, a cieszy - serio!
Lecz co by książki po okładce nie oceniać, muszę, a wręcz chcę, przejść do sedna. W maju 1948 roku na ziemie palestyńskie wkroczyły izraelskie wojska, ustanawiając tym samym nowe państwo Izrael dla powojennych uchodźców z Europy. Wówczas też na świat przyszedł nie znający autonomicznego i niepodległego życia Ahmad Hamid - najstarszy z siódemki rodzeństwa, genialny fizyk i matematyk, przyczyna zarówno zguby jak i zbawienie swojej rodziny. Palestyńska wieś połowy lat 50tych XX wieku wita nas mocnym uderzeniem - dosłownie - oto maleńka siostra Ahmada beztrosko biega wokół domu ścigając motyla. Wystarczy chwila nieuwagi i niespełna dwuletnia Amal na oczach swojej rodziny ginie na polu minowym znajdującym się w sąsiedztwie ich posiadłości. Potem jest już tylko gorzej.
Który z nastoletnich chłopców nie chciałby być bohaterem? Gdy Ahmad w dniu swoich dwunastych urodzin staje przed taką szansą, a realne myślenie przesłania mu perspektywa wyzwolenia Palestyny spod izraelskiej okupacji, nie wie, że mrzonka ta stanie się początkiem końca jego rodziny. Ukochany ojciec trafia do więzienia, a chłopiec wraz z resztą rodziny zostaje wygnany z domu i skazany na powolne umieranie. Jednak wrażliwość i nadzieja, jaką zaszczepił w nim ojciec sprawiają, że Ahmad podejmuje walkę z rzeczywistością i wszelkimi sposobami stara się uratować rozbitą rodzinę.
Jak zapewne wszyscy wiecie, historia nie jest moją najmocniejszą stroną, a geopolityczne dywagacje zostawiam specjalistom, natomiast naprawdę poruszające są tu dla mnie stosunki międzyludzkie oraz realia otaczające naszych bohaterów. Co właściwie nie powinno dziwić, to fakt, że motorem napędowym działań większości postaci w Drzewie migdałowym jest miłość. U jednych w formie całkiem oczywistej, jak u Ahmada czy Baby, u innych podszyta nienawiścią (Abbas) czy smutkiem (Menachem).
Wątek, w którym Ahmad jako laureat olimpiady dostaje się na studia i odkrywa, że od Izraelitów może zaznać czegoś więcej niż tylko strach i upokorzenie (niesamowicie kojarzący mi się ze Slumdogiem), a także historia miłości Ahmada i Nory (wypisz wymaluj: Samotność w sieci), miłości Palestyńczyka oraz Żydówki, są naprawdę poruszające i potrafiłyby roztopić także twardsze serce, niż moje. Ciężko mi stwierdzić, czy przodująca jest miłość głównego bohatera i żydowskiej piękności ze Stanów, czy przyjaźń chłopaka z profesorem Menahemem Szaronem - pozostawiam to Waszej ocenie.
Niewątpliwie jednak na pierwszy plan wysuwają się tutaj motywy martyrologiczne (tak, tak, nie musi się to kojarzyć wyłącznie z dłubaniem na lekcjach języka polskiego w spisie lektur obowiązkowych) oraz patriotyczne. Cohen Corasanti ukazuje nam konflikt izraelsko - palestyński z perspektywy uciśnionych i dyskryminowanych Palestyńczyków, by potem przejść płynnie do stanowiska zdystansowanego i niejako odciętego od całej sprawy obywatela Stanów Zjednoczonych. Doceniam tutaj wielopłaszczyznowość.
Przede wszystkim jednak Drzewo migdałowe jest powieścią szalenie wzruszającą, z barwnymi charakterologicznie bohaterami, których może nie zawsze się rozumie, ale zawsze ma się ochotę ich bronić. Momentami serce boli naprawdę, a kartki gną się pod naciskiem czytelniczej złości, ale w tym wypadku widoczne ślady użytkowania świadczyć będą o uczuciu. Co więcej, Drzewo migdałowe jest także powieścią mądrą, w której czas i dystans potrafią uleczyć rany i zdziałać cuda, a przede wszystkim dać nadzieję na to, że kiedyś będzie lepiej.
Komu mogłabym polecić tę książkę? Każdej osobie, która chciałaby przeczytać coś zarówno wciągającego, jak i wartościowego - czyli (mam nadzieję) każdemu.
Więcej na:
http://www.xrayofbooks.pl/2014/07/michelle-cohen-corasanti-drzewo-migdaowe.html
Lata temu jako jedna z nielicznych wśród moich koleżanek nie byłam zapaloną czytelniczką powieści umiejscowionych na bliskim wschodzie. Mimo waleczności, a jednocześnie mnóstwa prób, na które tamtejsza rzeczywistość wystawiała głównych bohaterów, sama nie potrafiłam odnaleźć w tej literaturze inspiracji, a raczej napawała mnie przygnębieniem. Hity czytelnicze początku XXI...
więcej Pokaż mimo to