Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Współczesny Londyn oczami czarodzieja.

Współczesny Londyn. Młody policjant, Peter Grant, na miejscu bardzo brutalnej zbrodni spotyka dziwnego świadka całego zajścia. Mężczyzna wygląda jak żywcem wyjęty z poprzedniej epoki. Problem pojawia się w momencie, w którym owy mężczyzna nagle znika. Dosłownie, rozpływa się w powietrzu. Dlaczego, nikt poza Peterem go nie widział? Młody policjant postanawia sprawdzić ten trop, tym samym udowodnić sobie i innym, że nie zwariował. Okazuje się, że mężczyzna, którego spotkał, od wielu lat nie żyje. W tym momencie, na drodze młodego policja staje nadinspektor Nightingale- ostatni czarodziej w Anglii.


Książka o ogromnym potencjale. Niestety mam nieodparte wrażenie, że potencjał tej historii nie został w pełni wykorzystany.

Pomysł na fabułę baaaardzo mi się spodobał. Współczesny świat pełen magii, bogów i boginek, trioli, wampirów i innym mar. W to wszystko wplątana historia serii brutalnych morderstw o podłożu nadprzyrodzonym. Czegoś brakuje? O tak, wątek miłosny też się pojawia. Niby wszystko jest, ale ma się nieodparte wrażenie niedosytu i lekkiego rozczarowania. Ciężko jest mi powiedzieć dlaczego...
Bohaterowie. Cóż... Główna postać policjanta Pitera Granta jest bardzo słabo rozbudowana, mało skomplikowana i w zasadzie nieciekawa. Oprócz niekończących się przemyśleń "jakby ją zaciągnąć do łóżka", wszystko inne nie ma dla niego znaczenia. Współczesny świat pełen magii - "OK", trole- "OK", boginie i bogowie- "OK". Żadnej histerii, niedowierzania, strachu. Nic. Natomiast, druga bardzo ciekawa postać, nadinspektora Nightengale'a jest baaardzo tajemnicza. W zasadzie nic o nim nie wiemy do ostatnich stron. Niektórzy bohaterowie coś tam gdzieniegdzie przebąkują, jednak nie znamy żadnych konkretów. W pewnym momencie, szczególnie jak się odkłada przeczytaną książkę na półkę, zaczyna to irytować.
Narracja nie powala. Krótkie opisy, dialogi zwięzłe i bardzo standardowe. Najsłabszy element całej książki. Pewnie dlatego, że całą historię opowiada nam, jakże nieskomplikowany i wyzuty z uczuć, główny bohater- Peter Grant.

Warto przeczytać? Można :)

Na PLUS:

fabuła
wątek kryminalny
sprawne połączenie fantastyki ze światem realnym
momentami trzyma w napięciu
opis Londynu i jego niezwykłego klimatu

Na MINUS:

narracja
bohaterowie
opisy akcji

Współczesny Londyn oczami czarodzieja.

Współczesny Londyn. Młody policjant, Peter Grant, na miejscu bardzo brutalnej zbrodni spotyka dziwnego świadka całego zajścia. Mężczyzna wygląda jak żywcem wyjęty z poprzedniej epoki. Problem pojawia się w momencie, w którym owy mężczyzna nagle znika. Dosłownie, rozpływa się w powietrzu. Dlaczego, nikt poza Peterem go nie widział?...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Zmienia spojrzenie na XVII - wieczną Rzeczpospolitą Polską...

Początek XVII wieku, Rzeczpospolita Polska. Stolnikowic sanocki, szlachcic, husarz, Jacek Dydyński, wraca do domu po wojnie o Inflanty.
U kresu podróży ratuje pewną kompanię z opresji i pomaga jej przedostać się przez rzekę. Już chwilę później odkrywa straszną zbrodnię, której dopuściła się chwilę wcześniej owa grupa nieznajomych. Dydyński rusza w szalony pościg za zbrodniarzami. Okazuje się, że tym samym wplątuje się w niebezpieczną intrygę, która rzuci cień na dalsze jego losy. Wymierzając sprawiedliwość mordercom, jednocześnie ratuje młodego mężczyznę, którym jest nie kto inny, jak Dymitr zwany Samozwańcem. Niestety duma i niewyparzona gęba, jak zawsze nie powiększają grona jego przyjaciół, a o mały włos przysparzają mu nowych wrogów. Jak się
okazuje, to nie koniec problemów młodego szlachcica. Jego ojciec jest ciężko chory, brat panoszy się na majątku... Jakby tego było mało, senior rodu na łożu śmierci wyznaje skrywaną przez całe życie wielką tajemnicę i wyznacza dziedzicom misję- podróż do Moskwy. Z założenia wyprawa jest samobójcza, chyba że młody Dydyński przyłączy się do Dymitra Samozwańca...

Jestem w szoku. Mam wrażenie, że autor w bardzo brutalny sposób otworzył mi oczy i zmienił moje spojrzenie na życie w XVII w. RP. Duma, arogancja, honor, chciwość, bezwzględność, porywczość, brud i zepsucie. Sposób myślenia ówczesnych ludzi, rozłam pomiędzy chłopami a szlachtą... To wszystko znajdziecie w tej książce.
Autor tworzy niezwykły klimat, używa specyficznego, ówczesnego języka, posługuje się, w większej mierze, archaizmami. Wszystko to, przenosi nas do tamtych czasów. Taka, książkowa podróż w czasie.
Nie powiem, na początku strasznie ciężko było mi wbić się w rytm czytania, nie rozumiałam większości słów, musiałam zaglądać do słownika, który znajduje się na końcu książki. Z biegiem stron przestałam się zastanawiać nad znaczeniem poszczególnych wyrazów. Właśnie w tym momencie, książka ukazała mi cały swój urok.
Bardzo spodobał mi się wątek "detektywistyczny" i powolne dochodzenie do prawdy przez Jacka Dydyńskiego. W zasadzie to był mój ulubiony wątek. Intrygi, knucia, knowania...
Autor opisuje wszystko, co do najmniejszego szczegółu. Rozpisuje się i roztrząsa każdy najmniejszy szczegół. Z jednej strony plus, bo możemy dowiedzieć się dokładnie jak coś wyglądało, funkcjonowało, z drugiej strony... Po pewnym czasie zaczyna przekładać się kartki, bo te fragmenty zaczynają, po prostu, nudzić.
Bohaterowie, niby każda osoba inna, ale w sumie każdy szlachcic jest taki sam. Zadufany w sobie, porywczy, chciwy. Jednym zdaniem: do szabelki i do szklanki, najlepiej pełnej wina.

Książkę polecam. Warto przeczytać. Chociaż, chyba nie zostanę wielką fanką Jacka Komudy.


Na PLUS:

- fabuła
- styl pisania i język
- sprawne połączenie faktów z fikcją literacką
- wątek "detektywistyczny"
- dbanie o szczegóły i detale
- słownik na końcu książki

Na MINUS:

- wiele niepotrzebnych opisów i nudnych fragmentów

Zmienia spojrzenie na XVII - wieczną Rzeczpospolitą Polską...

Początek XVII wieku, Rzeczpospolita Polska. Stolnikowic sanocki, szlachcic, husarz, Jacek Dydyński, wraca do domu po wojnie o Inflanty.
U kresu podróży ratuje pewną kompanię z opresji i pomaga jej przedostać się przez rzekę. Już chwilę później odkrywa straszną zbrodnię, której dopuściła się chwilę wcześniej owa...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Paryż piękny, reszta niekoniecznie.

W tej części książki poznajemy dalsze losy Rose (Róży z Wolskich). Po wielu perypetiach, smutkach i załamaniach wydaje się, że kobieta będzie w końcu szczęśliwa. Zakochuje się, wychodzi za mąż, przenosi się do pięknej posiadłości. Jednak jej szczęście nie trwa długo. Małżonek jest dalekim od ideału tyranem, który doprowadza Rose na skraj rozpaczy i załamania.Wszystko co złe, kiedyś się kończy, tak też się stanie w przypadku Rose.

Nina dalej podąża tropem złodzieja dzieł Rosy de Vallenord. Niestety, bezskutecznie. Kiedy sprawa wydaje się już przegrana, na drodze Niny staje tajemniczy biznesmen z Argentyny. Kobietę zaczyna powoli łączyć z Rubenem coś więcej niż sprawy zawodowe. Nina jednak nie potrafi mu do końca zaufać...

Jestem rozczarowana. Poza pięknem Paryża w książce nie ma nic, co by mi się spodobało. Brak pomysłu na dalsze losy, wątki pisane na siłę. Ogólnie cała fabuła książki nie powala.

Postać Róży, która spodobała mi się w pierwszej części tutaj, zaczyna denerwować, wręcz irytować swoim postępowaniem.

Matka Niny doprowadza czytelnika do szaleństwa. Wszystkie momenty, w których ta postać występuje powinny być oznaczone ostrzeżeniem "Uwaga! Matka Niny".

Postać biznesmena Argentyńczyka jest nad wyraz przesadzona i przekombinowana.

Romans Niny z Rubenem jest na poziomie harlequina i to taniego.

Styl? Hmm.. Przemilczę.

Cały czas nie mogę pozbyć się wrażenia, że ta książka wyszła z pod pióra kogoś innego. Przecież nie mogła tego napisać Pani Gutowska- Adamczyk? Nie, nie, nie...

Rozczarowanie.

PLUSY:

- Paryż
- wszystko się dobrze kończy

MINUSY:

od czego by tu zacząć?

- brak pomysłu na fabułę
- kreacja postaci
- styl pisania
- ogólne wrażenia

Więcej recenzji:
wwolnymczasieczytam.blogspot.com

Paryż piękny, reszta niekoniecznie.

W tej części książki poznajemy dalsze losy Rose (Róży z Wolskich). Po wielu perypetiach, smutkach i załamaniach wydaje się, że kobieta będzie w końcu szczęśliwa. Zakochuje się, wychodzi za mąż, przenosi się do pięknej posiadłości. Jednak jej szczęście nie trwa długo. Małżonek jest dalekim od ideału tyranem, który doprowadza Rose na skraj...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Przepięknie opisany XIX- wieczny Paryż.

Krystyna po zesłaniu męża na Syberię, wyrusza z malutką Różą do krewnego w Paryżu. Głównym powodem wyjazdu jest odnalezienie skutecznej terapii dla małej Róży, która nie mówi. Niestety realia życia w tym mieście przytłaczają Krystynę. Wuj Izydor robi wszystko, aby umilić czas krewniaczkom i zminimalizować szok kulturowy. Niestety, popełnia on samobójstwo. Krystyna z Różą powoli popadają w skrajne ubóstwo. Jednak los w przypadku tych dwóch kobiet bywa bardzo przewrotny. Najpierw z wyżyn społecznych trafiają na samo dno w hierarchii społecznej, mała Róża bardzo restrykcyjnie wychowywana przez matkę na arystokratkę, odnajduje w sobie talent iście nieszlachecki. Postanawia bowiem zostać artystką. W międzyczasie zostaje uwieczniona na obrazie
przez słynnego francuskiego malarza. Staje się to początkiem wielu niespodziewanych wydarzeń.
W książce równolegle prowadzony jest wątek Niny Hirsch. Los stawia na jej drodze Igę Toroszyn, właścicielkę Cukierni Pod Amorem, i zagadkę ginących dzieł Róży z Wolskich. Czy łupem złodzieja padnie kolejny obraz malarki?

Ogólne wrażenia? Pozytywne. Szczególnie zachwyciła mnie część dotycząca XIX- wiecznego Paryża. Autorka zwraca uwagę na każdy najdrobniejszy szczegół ubioru, architektury czy kultury sfer wyższych jak i biedoty. Dzięki temu mamy dokładny obraz ówczesnych czasów jak i zmian, które wówczas następowały, zarówno w społeczeństwie jak i w kulturze. Duży plus.
Postać Róży szczególnie wybija się na tle innych bohaterów książki. Jest to kobieta, która stawia pragnienia serca i marzenia ponad ewentualne konsekwencje i cierpienia, które za sobą niosą. Jest bardzo barwna i przemyślana. Autorka konsekwentnie prowadzi jej losy. Inne postacie opisane w książce nie są już tak ciekawe i interesujące.
Autorka dość sprawnie prowadzi dwa równoległe wątki. Naprzemienne przedstawianie historii z czasu teraźniejszego i XIX- wiecznego Paryża, nie zaburza dynamiki czytania książki ani nie stwarza niepotrzebnego zamieszania.
Nie przypadł mi jednak do gustu wątek współczesny. Wpłynęły na to głównie dialogi, które w porównaniu do całej książki wypadły dość słabo. W zasadzie miałam wrażenie, że zostały napisane przez kogoś zupełnie innego. Poza tym fabuła tej części książki nie powala na kolana.

Warta przeczytania.


PLUSY:

- dopracowany wątek XIX- wiecznego Paryża
- postać Róży z Wolskich

MINUSY:

- dialogi z wątku współczesnego na poziomie taniego harlekquina

więcej recenzji:
wwolnymczasieczytam.blogspot.com

Przepięknie opisany XIX- wieczny Paryż.

Krystyna po zesłaniu męża na Syberię, wyrusza z malutką Różą do krewnego w Paryżu. Głównym powodem wyjazdu jest odnalezienie skutecznej terapii dla małej Róży, która nie mówi. Niestety realia życia w tym mieście przytłaczają Krystynę. Wuj Izydor robi wszystko, aby umilić czas krewniaczkom i zminimalizować szok kulturowy. Niestety,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Wzruszająca opowieść dziesięcioletniego chłopca.

Dziesięcioletni Jamie od pięciu lat zmaga się z wielką rodzinną tragedią. W zamachu, zorganizowanym przez muzułmanów w Londynie, ginie starsza siostra Jamiego, Rose. Rodzina, szczególnie rodzice, nie jest w stanie pogodzić się z tragedią. Tym bardziej, że część zwłok dziewczynki została pochowana, a część skremowana i w urnie postawiona na kominku. Na domiar złego siostra bliźniaczka Rose, Jasmine, ciągle przypomina wszystkim o tragedii. Z każdym rokiem jest coraz gorzej. Ojciec zaczyna pić, matka odchodzi do kochanka i przestaje utrzymywać kontakt z rodziną. Jamie przestaje wierzyć w zapewnienie, że czas leczy rany. Pogrążony w alkoholizmie ojciec postanawia wyprowadzić się z dziećmi i urną, na wieś, jak najdalej od muzułmanów, którzy zabili jego ukochaną
córkę, Rose.
Jak bardzo się mylił, okazuje się już pierwszego dnia Jamiego w szkole. Otóż nauczycielka sadza go w jednej ławce z Sunyą, muzułmańską dziewczynką. Ta znajomość przerodzi się w prawdziwą przyjaźń i wprowadzi wielkie zmiany w życiu chłopca.

Powieść wyjątkowo mnie urzekła i chwyciła za serce. Świat pokazany z perspektywy dziesięcioletniego dziecka jest tutaj niezwykle naiwny, prosty, ale i wyjątkowo autentyczny. Z każdej strony książki emanuje potrzeba zrozumienia, akceptacji i przede wszystkim miłości. Powieść, w bardzo dosadny sposób, ukazuje różnicę w przeżywaniu żałoby przez osoby dorosłe i dziecko, jego niezrozumienia śmierci i niepojętego bólu rodziny.
Pomimo trudnego tematu, jakim jest śmierć kogoś bliskiego, książka jest pełna humorystycznych scenek i dialogów. Nie ma w niej opisanego patosu śmierci i żałoby. Nie ma wielkich słów, wyolbrzymień, metafor. Pełna jest za to dziecięcej naiwności, niewiedzy, wiary i ślepej nadziei w szczęśliwe zakończenie. Czasami śmiałam się w głos, a chwilkę później przypominałam sobie o tragedii jaka spotkała tą rodzinę i chłopca, który koniec końców pozostał sam ze swoim bólem i problemami. Czasami w myślach mimowolnie starałam się uchronić Jamiego przed popełnieniem kolejnych błędów i gaf. Stałam się nie tylko powiernikiem myśli, uczuć i sekretów chłopca, ale również jego przyjacielem i opiekunem. I tu autorka ma wielki plus. Postać chłopca jest niesamowicie realnie wykreowana. Plusem jest również fakt, że pisarka styl i język idealnie dostosowała do narracji w osobie dziesięcioletniego chłopca.
Książka niesie za sobą również duży ładunek emocjonalny, który na długo pozostawia swój ślad w duszy czytelnika. Nie można o niej baaaardzo długo zapomnieć.


Książka okazała się bardzo miłym zaskoczeniem :) Polecam.

Na PLUS:

- fabuła
- styl i prosty język dopasowane do narratora w osobie dziecka
- duży ładunek emocjonalny
- humorystyczna i wesoła
- postać chłopca bardzo realistyczna
- brak patosu śmierci i żałoby
- daje do myślenia i to bardzo

Na MINUS:

- brak

Wzruszająca opowieść dziesięcioletniego chłopca.

Dziesięcioletni Jamie od pięciu lat zmaga się z wielką rodzinną tragedią. W zamachu, zorganizowanym przez muzułmanów w Londynie, ginie starsza siostra Jamiego, Rose. Rodzina, szczególnie rodzice, nie jest w stanie pogodzić się z tragedią. Tym bardziej, że część zwłok dziewczynki została pochowana, a część skremowana i w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Przekombinowana.

Końcówka PRL-u. Toruń. Cztery kobiety, cztery różne historie, które łączy jedno. Wszystkie panie zostały zranione i wykorzystane przez mężczyzn oraz zapłaciły za swoją naiwność bardzo wysoką ceną. Dość tego. Marta, Paulina, Kasia i Agata postanawiają założyć Agencję Złamanych Serc i zemścić się na mężczyznach, którzy kiedyś je skrzywdzili. Marta, nieformalna przewodnicząca agencji, układa dziewczynom plany zemsty, a sama wplątuje się w nie lada kłopoty z toruńską mafią.

Pomysł na książkę był. I gdyby, na tym się skończyło byłoby ok. Niestety, autorka zaczęła kombinować i przedobrzyła. Nie wiem, czy miała wyjść z
tego powieść sensacyjna, ale jak dla mnie była to raczej komedia i z sensacją nie miała nic wspólnego mimo, że trup ścielił się gęsto. Fabuła była nierealna do tego stopnia, że wyszła powieść fantastyczna. Nie sądzę, aby cokolwiek z tego co nam przedstawia autorka, mogło kiedykolwiek zaistnieć.
Postacie wykreowane bardzo realnie, o ciekawych osobowościach i życiorysach. Ponownie, autorka miała dobry pomysł, jednak wplątanie bohaterek w tak nierealne wątki, znowu wszystko popsuło.

Książkę oceniam słabo. Głównie dlatego, że zapowiadała się na fajną kobiecą literaturę, a wyszło z tego COŚ.

Na PLUS:

- pomysł na książkę
- kreacja bohaterów
- styl i język

Na MINUS:

- przesadzona fabuła
- nierealne wątki psujące odbiór całej książki
- nie jest to typowa literatura kobieca
- rozczarowuje

Przekombinowana.

Końcówka PRL-u. Toruń. Cztery kobiety, cztery różne historie, które łączy jedno. Wszystkie panie zostały zranione i wykorzystane przez mężczyzn oraz zapłaciły za swoją naiwność bardzo wysoką ceną. Dość tego. Marta, Paulina, Kasia i Agata postanawiają założyć Agencję Złamanych Serc i zemścić się na mężczyznach, którzy kiedyś je skrzywdzili. Marta,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

O świecie, o którym Bóg dawno zapomniał.

Postapokaliptyczny świat strawiony pożogą ognia. Nie ma nic. Idą. Na południe, bo tam cieplej. Ojciec i syn. Muszą przetrwać. Za wszelką cenę. Razem.

Upadek świata, upadek cywilizacji, upadek gatunku ludzkiego. W rzeczywistości wykreowanej przez McCarthy'ego najstraszniejszym, najbardziej bezlitosnym wrogiem nie są jakieś fantastyczne stwory, ale drugi człowiek. Czy w takim świecie jest miejsce na dobro? Czy istnieje jeszcze granica pomiędzy dobrem i złem?
Od pierwszych stron książki nic nie wiadomo. Co spowodowało apokalipsę? Gdzie jesteśmy? Jaki jest rok? W pewnym momencie
dochodzimy do wniosku, że tak na prawdę nie ma to znaczenia. Apokalipsa jest tylko tłem. Tłem dla niezwykłej więzi i woli przetrwania.

O bohaterach też wiemy niewiele. Mamy mężczyznę i kilkuletniego chłopca, ojca i syna. Dwójka anonimowych osób, mających jeden cel: przeżyć. I tyle informacji musi nam wystarczyć.
Ziemia jest doszczętnie zniszczona, strawiona przez ogień. Wszędzie dookoła popiół i spustoszona ziemia. Nie ma niczego: roślin, zwierząt, ptaków, ryb. Wszystko spowija dym. O tym jak wygląda słońce, wszyscy już dawno zapomnieli. Tylko popiół i ruiny zamierzchłych czasów. Autor idealnie oddaje ten klimat. Nie ma rozbudowanych zdań. Są skrócone do minimum. Nie ma typowych, wyszczególnionych dialogów. Nie ma rozdziałów, tylko krótkie akapity. Prosty, oszczędny język.
A w tym wszystkim ogrom najprzeróżniejszych emocji, które ta lapidarność jeszcze potęguje. Brak jakiejkolwiek nadziei na przyszłość. Strach nie tylko przed innymi ludźmi, ale niewyobrażalny lęk o siebie nawzajem. Miłość pomiędzy ojcem i synem. Miłość, która każe trwać w tym zniszczonym świecie za wszelką cenę. I iskierka nadziei w oczach chłopca.

To piękna opowieść o miłości i umieraniu. Jestem nadal pod wielkim wrażeniem tej książki. Nie wiem, co miałabym jeszcze o niej napisać. W jaki sposób zachęcić do jej przeczytania. Uważam, że wszyscy powinni po nią sięgnąć, bo naprawdę warto.

Książka bezlitośnie chwyta za gardło i nie puszcza do ostatniej strony. Rozluźnia swój uścisk tylko troszeczkę, dając nam sekundę na zaczerpnięcie oddechu, po czym ściska jeszcze mocniej.

Jest niesamowita.

Na PLUS:

- fabuła
- lapidarność formy i treści w niezwykły sposób oddające klimat wykreowanej rzeczywistości
- prosty, oszczędny język
- kreacja postaci
- wywołuje ogrom najróżniejszych emocji
- zadaje pytanie o granice dobra i zła w świecie, w którym wszyscy walczą o przetrwanie
- zadaje pytanie o człowieczeństwo
- bardzo dobrze się czyta
- zapada w pamięć na długo

Więcej recenzji książek:
wwolnymczasieczytam.blogspot.com

O świecie, o którym Bóg dawno zapomniał.

Postapokaliptyczny świat strawiony pożogą ognia. Nie ma nic. Idą. Na południe, bo tam cieplej. Ojciec i syn. Muszą przetrwać. Za wszelką cenę. Razem.

Upadek świata, upadek cywilizacji, upadek gatunku ludzkiego. W rzeczywistości wykreowanej przez McCarthy'ego najstraszniejszym, najbardziej bezlitosnym wrogiem nie są jakieś...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Autentyczna i przez to przerażająca.

Pracownik ONZ wysłany z misją mającą na celu przygotowanie Raportu Powojennego, podróżuje po świecie spisując wszystkie ważne i interesujące informacje dotyczące Pierwszej Wojny Z. Niestety, większość materiałów nie zostaje przyjęta przez przewodniczącą Komisji Raportu Powojennego ONZ, ze względu na zbyt osobiste i szczegółowe informacje w nich zawarte. W wyniku różnego podejścia do sprawy, pomiędzy autorem raportu, a panią przewodniczącą, ten pierwszy postanawia zebrać wszystkie spisane historie i wydać je w postaci książki. Właśnie TEJ książki.
Podzielona została na 8 rozdziałów, w których zostały zawarte relacje świadków i uczestników poszczególnych wydarzeń związanych z "Z"-
zombi i etapów Pierwszej Wojny Z. Autor przedstawia nam historie z przeróżnych zakątków świata. Zarówno relacje zwykłych cywilów, którzy do samego końca nie mogli uwierzyć w to co się dzieje, dziecka, żołnierzy, naukowców, lekarzy, ale również polityków, nawet tych zajmujących najwyższe państwowe stanowiska. Przy tym wszystkim, autor kieruje się jedną zasadą: zachowania czynnika ludzkiego, a usunięcia wszelkich zbędnych ocen i komentarzy od strony autora.


Zombi tu, zombi tam... Powstało mnóstwo książek, komiksów, filmów, seriali właśnie o zombi. Czy można stworzyć coś nowego, nowatorskiego w temacie, o którym zostało już wszystko powiedziane?
Okazuje się, że tak. Książka "Warld War Z" jest tego idealnym przykładem.
Jeżeli ktokolwiek z Was spodziewa się kolejnej powieści przygodowej to grubo się myli. Otóż książka wydana jest w formie reportażu, zbioru wywiadów. Czy może być coś bardziej realistycznego, prawdziwego niż reportaż opisujący wydarzenia i miejsca? Nie. I to mnie z jednej strony w książce zafascynowało, z drugiej przeraziło do szpiku kości.
Autor nie pisze niczego, czego o zombi nie wiedzieliśmy wcześniej. Poruszają się pomimo wcześniejszej śmierci organizmu, atakują, mordują, gryzą i tym samym zarażają innych. Zabić je można tylko uszkadzając mózg. Jednak, w żadnym momencie książka nie jest nudna czy przewidywalna. W żadnym!
Książka nie jest opisem chwały, odwagi i podziwu rasy ludzkiej, która w obliczu zagłady zmienia się na lepsze i zaczyna współpracować. Co prawda jest kilka opisów bohaterskich wyczynów, ale stanowią one, tak jak w życiu, mniejszość. Znajdziemy w niej za to, opisy przeżyć i podejmowanych w akcie desperacji działań, w większości zwykłych ludzi, którzy mieli nieszczęście znaleźć się w określonym miejscu i czasie. Chciwość, rezygnacja, egoizm, wola walki, chęć ochrony najbliższych i strach. Wszechobecny strach.
To wszystko potęgowane przez realizm bohaterów wywiadów. Każda wypowiedź jest inna, dopasowana do poszczególnej postaci. Jeżeli mamy wywiad z żołnierzem używa on określeń wojskowych posługując się językiem czasami nawet wulgarnym, jeżeli z lekarzem czy naukowcem używa on określonej terminologii, jeżeli z cywilem, posługuję się językiem potocznym, pełnym emocji itd. Autor dopracował każdy szczegół.
W książce znajdziemy również przypisy np. "Okrąg Inland Empire był jednym z ostatnich oczyszczonych terytoriów Kaliforni", mające pomóc czytelnikowi odnaleźć się w miejscu, zrozumieć słownictwo np. określenia wojskowe, ale także stanowią odniesienia do "teraźniejszości". Dodaje to niesamowitej realności. W pewnym momencie ma się wrażenie, że "to" się wydarzyło naprawdę. Sama ta myśl jest przerażająca.
Książkę czyta się bardzo dobrze i szybko. Plusem jest również unikanie wszelkich ocen czy komentarzy ze strony narratora/ autora. Czytelnik sam dokonuje oceny kto był dobry, zły czy postąpił słusznie czy nie. A przede wszystkim, cały czas zastanawia się "jak ja bym postąpił?".

Książka jest równie wielkim zaskoczeniem, jak zombi, który próbuje wtargnąć do Twojego mieszkania i Cię zabić. Budzi równie wielkie emocje, a przede wszystkim strach.

Na PLUS:

- książka w formie reportażu, jako zbiór wywiadów
- zaskakujące opisy wydarzeń i miejsc
- brak komentarza i oceny ze strony narratora/autora- czytelnik sam ocenia ludzi i sytuacje
- realizm postaci
- dostosowanie języka wypowiedzi i terminologii do poszczególnych postaci
- zastosowanie przypisów odnoszących się do "teraźniejszości"
- czyta się bardzo dobrze i szybko
- przerażająca perspektywa: TO mogłoby się wydarzyć

Na MINUS:

- brak

Autentyczna i przez to przerażająca.

Pracownik ONZ wysłany z misją mającą na celu przygotowanie Raportu Powojennego, podróżuje po świecie spisując wszystkie ważne i interesujące informacje dotyczące Pierwszej Wojny Z. Niestety, większość materiałów nie zostaje przyjęta przez przewodniczącą Komisji Raportu Powojennego ONZ, ze względu na zbyt osobiste i szczegółowe...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

4 niesamowite kobiety, 4 fascynujące historie.

Carrie Manning poznajemy w dniu pogrzebu jej matki, Rose. Dziewczyna mimo 37 lat, nadal nie odnalazła swojego miejsca na świecie. Nie ma wymarzonej pracy, rozstała się z chłopakiem, nie ma celu w życiu. Jednak po śmierci matki coś się w niej zmienia. Postanawia odnaleźć rodzinę i tym samym dowiedzieć się dlaczego Rose, nie utrzymywała z nikim kontaktu. Mama Carrie, z dnia na dzień porzuciła wszystko: apartament, luksusy i wygodne życie. Postanowiła poświęcić się pracy na rzecz ubogich i pokrzywdzonych. Dzięki temu zyskała sławę i uznanie w oczach ludzi. Swojej działalności charytatywnej była oddana do reszty, nie zważając na konsekwencje, niewygody i szczęście córki. Dlaczego, tak nagle, postanowiła diametralnie zmienić swoje życie?
Carrie odnajduje tajemniczego wujka Paulie- brata babki, który opowiada jej niesamowitą historię jej prababki i babci, małej Lu. Prababcia, Mifalda, emigrantka z Włoch, zagorzała katoliczka, poświęciła wszystko dla swojej rodziny. Chcąc chronić najmłodszą córkę, Lu, przed skandalami, najpierw staje jej na drodze do kariery, później postanawia jej pomóc, opiekując się jej nieślubnym dzieckiem, Rose. Dzięki temu, Lu, może całkowicie oddać się swojej pogoni za sukcesem i bez przeszkód (dziecka) wspinać się po szczebelkach kariery. Jak to wpłynęło na życie mamy Carrie? Brakuje jej jeszcze jednego elementu układanki. Dziewczyna postanawia poznać swoją babcię, słynną aktorkę musicalową, z którą jej mama nie utrzymywała kontaktu od 35 lat. Dziewczyna poznaje szczegóły z życia Rose, piętno jakie odcisnęła na niej kariera Lu, historię jej ojca- słynnego autora musicali i tragiczną miłość jaka łączyła go z jej matką.

Jest to historia o ślepej pogoni za sukcesem, sławą, porzuceniem, pokutą, zrozumieniem, a przede wszystkim o poszukiwaniem sensu w życiu.
Fabuła jest bardzo ciekawa. Przenosimy się do Stanów lat '30, '50, '70- tych i współczesnych. Poznajemy kulisy aktorskiego życia, sławy i pieniędzy. W to wszystko wplątana jest historia, momentami tragiczna, czterech pokoleń kobiet. Każda z nich jest inna, jednak łączy je jedno. Za wszelką cenę starają się uniknąć losu poprzedniczki. Z każdą stroną odkrywamy nowe tajemnice, sekrety, intrygi, niedomówienia.
Postacie są ciekawie skonstruowane. Można odczuć, jak wydarzenia z ich życia wpływają na nie, na ich charakter, postępowanie. To wszystko dodaje im realizmu, takiego ludzkiego oblicza. Autorka ucieka od idealizowania postaci. Nie ma tylko dobrych i tylko złych. Są wybory, których dokonują i ich konsekwencję, z którymi muszą żyć.
Styl, jakim posługuje się pisarka, jest lekki, przejrzysty i przyjemny w odbiorze. Książkę czyta się bardzo szybko, pomimo iż niejednokrotnie dotyczy tematów trudnych.

Ta książka idealnie wpisuję się w aurę jesiennej pogody. Trochę słońca, trochę pochmurnego nieba i trochę deszczu.


Na PLUS:

- ciekawa fabuła
- kreacja postaci
- styl pisania autorki
- szybko się czyta
- czytadło na jesienny, dłuuugi wieczór

Na MINUS:

- czasami odnosi się wrażenie niedopracowania, ale to odczucie szybko mija

Więcej recenzji książek:
wwolnymczasieczytam.blogspot.com

4 niesamowite kobiety, 4 fascynujące historie.

Carrie Manning poznajemy w dniu pogrzebu jej matki, Rose. Dziewczyna mimo 37 lat, nadal nie odnalazła swojego miejsca na świecie. Nie ma wymarzonej pracy, rozstała się z chłopakiem, nie ma celu w życiu. Jednak po śmierci matki coś się w niej zmienia. Postanawia odnaleźć rodzinę i tym samym dowiedzieć się dlaczego Rose, nie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Wzruszająca powieść polsko-francuska.

Jesień, 1916 rok. Hrabia Czartoryski popełnia samobójstwo wcześniej mordując swoją kochankę. Hrabina Walewska zostaje sama z malutką córeczką Andżeliką. Mijają kolejne lata, dziewczynce niczego nie brakuje. Pewnego dnia Andżelika bez pamięci zakochuje się w młodym baronie, Piotrze Druckim.. Jest to pierwsza, młodzieńcza miłość szesnastoletniej dziewczyny. Po pewnym czasie okazuje się, że młoda hrabianka jest w ciąży. Hrabina Walewska postanawia zabrać córkę i wyjechać z Krakowa, aby uniknąć skandalu. Po czasie okazuje się, że ojciec dziecka to nie kto inny, jak brat zamordowanej przez Hrabiego kochanki.
W prywatnej szwajcarskiej klinice na świat przychodzi mała Amendine. Niestety dziewczynka ma wrodzoną wadę serca. Hrabina postanawia
wywieźć wnuczkę i tym samym uchronić córkę od skandalu posiadania nieślubnego dziecka. Informuje Andżelikę, że jej córka nie przeżyła. Amandine trafia do klasztoru sióstr karmelitanek w Montpellier, we Francji. Od razu staje się ulubienicą wszystkich sióstr zakonnych, swojego lekarza Jean'a Baptiste'a, ojca Philippa i swojej opiekunki, świeckiej siostry Solange. Tylko matka przełożona zakonu, szczerze nienawidzi dziewczynki.

Pomysł na fabułę niezbyt oryginalny, jednak mi się spodobał. Polska arystokracja, skandale, niechciane dziecko, knucia, spiski, fałszywa moralność, tęsknota, poszukiwanie swojej tożsamości, rodziny, wojna...
Książka podzielona została na osiem części, które opisują poszczególne etapy życia głównej bohaterki, Amandine. Poznajemy jej wczesne lata życia, dzieciństwo, etap edukacji, przeżycia z okresu wojennego.
Bohaterowie są wykreowani bardzo realistycznie. Z pozytywnej postaci autorka nie robi superbohatera. Zachowuje umiar, dzięki czemu nie ma się odczucia nierealności i sztuczności. Plus dla pisarki.
Spodobał mi się również styl jakim posługuje się autorka. Zdania są wyważone, proste, zwięzłe. Ma się wrażenie, że każde słowo jest na swoim miejscu i nie ma wyrażeń zbędnych. Dzięki temu książka ma niesamowity klimat. Co prawda, na początku powieści panuje lekki chaos. Kilka opisów miejsc, postaci, wydarzeń oderwanych od siebie. Jednak, po pewnym czasie, okazuje się, że to był założony przez pisarkę zabieg, a wszystko układa się w jedną całość.

W tym przypadku powiedzenie "nie ocenia się książki po okładce" jest trafne. Nie znajdziecie w niej sielankowych opisów przyrody, piękna życia i wszechobecnego dobra. Jest to powieść o tęsknocie, poszukiwaniu siebie i rodziny w zawierusze wojennego życia.

Na PLUS:

- fabuła łącząca wątki polskie i francuskie
- nieprzesadzona kreacja bohaterów
- styl pisania autorski
- klimat książki
- ukazana okupacja Francji oczami jej obywateli
- dobrze się czyta

Na MINUS:

- wojna w Polsce przedstawiona zbyt "łagodnie"


Więcej recenzji książek:
wwolnymczasieczytam.blogspot.com

Wzruszająca powieść polsko-francuska.

Jesień, 1916 rok. Hrabia Czartoryski popełnia samobójstwo wcześniej mordując swoją kochankę. Hrabina Walewska zostaje sama z malutką córeczką Andżeliką. Mijają kolejne lata, dziewczynce niczego nie brakuje. Pewnego dnia Andżelika bez pamięci zakochuje się w młodym baronie, Piotrze Druckim.. Jest to pierwsza, młodzieńcza miłość...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Typowa książka Katarzyny Michalak

Dalszy ciąg historii opisanej w książce "Rok w Poziomce".
Ewa z Witoldem tworzą zgodne małżeństwo. Razem wychowują córkę Julkę, cieszą się każdym kolejnym dniem na łonie natury. Karolina z Andrzejem spodziewają się bliźniaków. Sielanka. Jednak okazuje się, że to cisza przed burzą. Ewa postanawia wrócić do pracy w wydawnictwie i zacząć pisać powieść. Niestety nie będzie mogła pogodzić tego z wychowywaniem córki, więc zaczyna poszukiwania opiekunki. Witold, będzie musiał służbowo wyjechać na jakiś czas do Korei. Karolina trafi do szpitala. Życie jednego z chłopców będzie zagrożone. Ewa postanawia pomóc Andrzejowi i jego żonie. Okazuje się, że nadal coś czuje do przyjaciela, a sytuacja, w której się znajdą jeszcze ich do siebie zbliży. Kłopoty, kłopoty, kłopoty, ale jak zwykle...

Książka wyjątkowo mnie nie zachwyciła, nie porwała. Nie jestem wielką fanką Pani Michalak, ale ta powieść wyjątkowo do mnie nie przemówiła.
Czytając niejednokrotnie miałam wrażenie, że niektóre wątki były pisane na siłę, w celu zapełnienia kolejnych pustych stron. Po co? Miałam też wrażenie, że autorce zabrakło pomysłu na niektóre postacie. Witold porzucający, bez najmniejszych oporów, rodzinę na kilka miesięcy, bo spontanicznie zapragnął podróżować po Azji...? Opiekunka, która jest chłopakiem w trakcie zmiany płci... ?? Z jednej strony realne, z drugiej prawie niemożliwe. Tym razem, rozbudowana fabuła nie jest mocną stroną.
Kreacja bohaterów również niekiedy zawodziła. Postać Ewy była czasami irytująca, nie do zniesienia. Często postępowała impulsywnie, irracjonalnie, kierowała się ślepo emocjami, jak nastolatka, a nie dorosła kobieta i matka. Nie tego oczekiwałam po przeżyciach Ewy z "Roku w Poziomce".
Styl pisarki jest lekki i humorystyczny. Chociaż czasami miałam wrażenie, że ten humor sytuacyjny był kreowany na siłę. Niekiedy do dialogów wkradał się chaos, który w przypadku tej autorki, bardzo mnie zdziwił.
Książkę czyta się jednak do końca. Ciekawość czytelnika w tym przypadku jest kluczem do sukcesu.

Najsłabsza z Owocowej Serii .

Na PLUS:

- lekki styl pisania autorki
- ogólny zarys fabuły
- wzbudza ciekawość
- czyta się do końca
- lekkie czytadło

NA MINUS:

- przewidywalna
- nierealność niektórych wątków
- bark pomysłu na niektóre postacie
- wkradający się gdzieniegdzie chaos


Więcej recenzji książek:
wwolnymczasieczytam.blogspot.com

Typowa książka Katarzyny Michalak

Dalszy ciąg historii opisanej w książce "Rok w Poziomce".
Ewa z Witoldem tworzą zgodne małżeństwo. Razem wychowują córkę Julkę, cieszą się każdym kolejnym dniem na łonie natury. Karolina z Andrzejem spodziewają się bliźniaków. Sielanka. Jednak okazuje się, że to cisza przed burzą. Ewa postanawia wrócić do pracy w wydawnictwie i zacząć...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Szczera do bólu.
"Pod skórą" jest autobiografią laureatki literackiej nagrody Nobla, Doris Lessing. Tom pierwszy dotyczy dzieciństwa spędzonego w Persji, Anglii i dzieciństwa przeżytego w Afryce. Pod koniec książki poznajemy wiele szczegółów i faktów z z jej pierwszego i drugiego małżeństwa. Poznajemy również kulisy jej romansu z komunizmem i jej działalnością w tego typu organizacjach.

Ciężko jest skomentować i ocenić czyjąś autobiografię. Książka jest połączeniem faktów z życia pisarki jak i jej niezwykłego talentu literackiego.

Książkę czyta się z zapartym tchem, ale bardzo powoli i dokładnie. Trzeba ja analizować, zastanowić się czasami nad tym, co autorka próbuje nam przekazać. Trzeba ją po prostu czytać.
Jest do bólu szczera. Opisuje wszystko, łącznie z chęcią usunięcia pierwszej ciąży, porzucenia męża z dwójką dzieci, faktem niekochania drugiego małżonka. Nie pomija również błahych spraw dotyczących na przykład higieny osobistej.
W książce zawarte są również jej przekonania polityczne, początkowa fascynacja komunizmem, które czasem stają się męczące dla czytelnika, głównie ze względu na szczegółowości opisów.

Po lekturze tej książki, nie dziwię się, że Doris Lessing jest laureatką literackiej nagrody Nobla. Ma niezwykły styl pisania i dar przelewania na papier swoich myśli, emocji i uczuć.

Na PLUS:

- szczerość autorki
- piękny styl pisania
- wszystkie fakty ze swojego życia opisuje w sposób niezwykły, tworząc nie tyle autobiografię co powieść
- wiernie oddaje klimat czasów, miejsc i charakter ludzi
- zmusza do przemyśleń
- wydarzenia przedstawia w sposób bezstronny, nie wybiela się, nie rozgrzesza

Na MINUS:

- ilość szczegółów czasami przytłacza czytelnika
- poświęcenie bardzo dużo czasu fascynacji komunizmem, co czasami jest męczące w odbiorze

Więcej recenzji książek:
wwolnymczasieczytam.blogspot.com

Szczera do bólu.
"Pod skórą" jest autobiografią laureatki literackiej nagrody Nobla, Doris Lessing. Tom pierwszy dotyczy dzieciństwa spędzonego w Persji, Anglii i dzieciństwa przeżytego w Afryce. Pod koniec książki poznajemy wiele szczegółów i faktów z z jej pierwszego i drugiego małżeństwa. Poznajemy również kulisy jej romansu z komunizmem i jej działalnością w tego typu...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Zapierająca dech w piersiach.

Kontynuacja losów ziemskiego komandosa Vuko Drakkainena, Filara z klanu Żurawia oraz reszty Nocnych Wędrowców.
Nocni Wędrowcy wyruszają na poszukiwanie i sprowadzenie do Lodowego Ogrodu Pani Bolesnej. Wpadają w pułapkę. Czyniąca wraz z Filarem trafia w ręce Węży. Jednak Nocni Wędrowcy wyznają tylko jedną zasadę "Nikt nie zostaje porzucony. Razem wyruszamy i razem wracamy, nawet martwi". Rozpoczyna się wyścig z czasem.
W Lodowym Ogrodzie ruszają przygotowania do wojny, która jest już nieunikniona. Na domiar złego, w mieście, co chwilę wybuchają zamieszki. Do Ogrodu docierają wyznawcy Podziemnej, którzy zaczynają siać wrogą propagandę i strach wśród mieszkańców. Skutecznie. Przybywają tam również szpiedzy Węży. Okazuje się, że na miejscu znajdują groźnego sojusznika, którego Vuko od dawna uważał za martwego.
Jedno jest pewne, van Dyken i Freihoff z każdą sekundą rosną w siłę i nie przebierają w środkach. Zrobią wszystko, żeby zniszczyć swoich przeciwników. W efekcie cały świat pogrąża się w pożodze ognia i krwi niewinnych ludzi. Czas biegnie nieubłaganie. Powoli kończą się opcje i możliwości.
Jest tyle do zrobienia, a tak mało czasu. Ale od czego mamy Pieśni Bogów?

Książka to prawdziwy ROLLER COASTER. Fabuła mknie z prędkością światła z górki, jeden zakręt, drugi zakręt, trzeci zakręt, po czym nagle zwalniamy i wjeżdżamy powoli pod górkę, wsłuchując się w dźwięk turkotu kółek jadących po szynach. Uff, chwilka na oddech. Kiedy wydaje nam się, że już nic nas nie spotka i spokojnie dojedziemy do końca, okazuje się, że przed nami jest pętla i nagle wszystko wywraca się do góry nogami. I tak przez ponad 850 stron!
Autor wyrwał mi serce, które przez całą książkę trzymał w swojej dłoni. W bezlitosny sposób bawił się ze mną, z moimi emocjami, uczuciami i sumieniem. I z perspektywy jednego dnia, jestem w stanie powiedzieć, że strasznie mi się to spodobało :) Czasami byłam zła, zirytowana, w moich żyłach płynęły gniew i chęć zemsty, czasami było mi smutno, żal i nie raz płakałam. W wielu przypadkach nie byłam w stanie powstrzymać uśmiechu na twarzy czy wręcz śmiechu na głos ("To mówiłem ja, Nitj’sefni. Łubu-dubu..." str. 142) Pan Grzędowicz jest mistrzem w kreowaniu napięcia, tworzeniu fabuły pełniej szybkich zwrotów akcji, jak i również w generowaniu spokojnych opisów miejsc czy postaci.
Bohaterowie jak zwykle dopracowani, co do ostatniego szczegółu. Vuko staje na wysokości zadania i cofam wszystko, co do tej pory złego o nim powiedziałam (napisałam) i pomyślałam. Staje się Pieśniarzem, generałem, strategiem, komandosem, skrytobójcą, przyjacielem i kochankiem. Filar nie jest już chłopcem, którego poznajemy na początku serii. Jest mężczyzną, wojownikiem. Wojna zmienia wszystkich, czasami na lepsze (daje możliwość heroicznych czynów). Ale tylko czasami. Musze jednak przyznać, że postać młodego cesarza w tym tomie trochę zbacza na drugi tor i blednie przy postaci Vuko. Bardzo polubiłam całą kompanię Nocnych Wędrowców i nawet w pewnym momencie (nie wierzę, że to piszę) było mi żal Szkarłata. Tak naprawdę, nie ma postaci dobrych i złych, czarnych albo białych. Każda z nich ma swoje dobre jak i złe oblicza, jest pełna różnych odcieni szarości. Wszystkie postacie budzą, w czytelniku takie, a nie inne emocje. Czasami nagle, w trakcie czytania, zmienia się swoje odczucia. I to strasznie mi się spodobało. Autor, w tym przypadku również zasługuje na uznanie.
Bardzo spodobał mi się również styl i język jakim posługuje się pisarz. Książkę czyta się płynnie. Inaczej. Zapominamy, że czytamy. Po prostu "się dzieje".

Szczerze, najgorsze było ostatnie 100 stron. Książkę odłożyłam i czekałam. Czekałam na chwilę odwagi, by po nią sięgnąć i ją skończyć. "Pan Lodowego Ogrodu, tom 4" należy do tych książek, w których do ostatnich stron nie jesteśmy w stanie przewidzieć zakończenia, a to zmierzało w całkiem przeciwnym, niż planowałam, kierunku. Jakie było zakończenie? Skończyło się tak, że doszłam do wniosku "Jaka byłam głupia i zaślepiona pisząc poprzednie recenzje!". Naprawdę. Wszystko, co wydawało mi się słabymi punktami, okazało się niezbędne i takie jak miało być. Logiczne. Oprócz tego padło kilka razy "nie": NIE, NIE, NIE (z łezką w oku), NIE (w stylu "wow!"), NIE (ze wzruszenia) i ostatecznie dwa NIE, NIE (jak to? pełne zdziwienie). Autor jak zwykle mnie zaskoczył i CHWAŁA mu za to.

Na uwagę zasługuje również wydanie. Książka stylizowana jest na starą księgę, oprawioną w skórę, z czerwoną tasiemką zamiast zakładki. Robi wrażenie. Po raz kolejny muszę napomknąć o grafikach, które do tego wydania stworzył Dominik Broniek. Fajnym dodatkiem jest również Słownik języków Midgaardu. Wszystko to tworzy taką klimatyczną otoczkę wokół całej historii zawartej w książce. Duży PLUS! (chociaż w wydaniu raz jest pomyłka w stronach, ale nie jest to bardzo kłopotliwe)

Muszę jednak przyznać, że w porównaniu do tomu 1 (a niestety nie jestem w stanie uniknąć porównań) ten tom nie jest tak odkrywczy, nowatorski, zaskakujący i powalający. Jest po prostu BARDZO DOBRY, ale nie genialny.

Pozostaje na długo w pamięci. Jest tak dobra, że nie wiem jak ją opisać nie umniejszając jej w żadnym aspekcie.

NA PLUS:

- genialna fabuła, dopracowana i zaskakująca, tworząca logiczną całość
- zmieniające się tempo akcji
- niespodziewane zwroty wydarzeń
- niejednoznaczni bohaterowie, budzący wielu uczuć w czytelniku
- niesamowity świat Midgaard, pełen niespodzianek i możliwości
- bezlitośnie gra na ludzkich nerwach, emocjach, uczuciach i sumieniu
- zakończenie
- język i styl autora
- długo pozostaje w pamięci czytelnika
- pozostawia iskierkę nadziei
- wydanie (okłada stylizowana na starą księgę)
- ilustracje zawarte w książce
- zamieszczony Słownik języków z planety Midgaard

Na MINUS:

- nie dorównuje "Panu Lodowego Ogrodu, tom 1"

Zapierająca dech w piersiach.

Kontynuacja losów ziemskiego komandosa Vuko Drakkainena, Filara z klanu Żurawia oraz reszty Nocnych Wędrowców.
Nocni Wędrowcy wyruszają na poszukiwanie i sprowadzenie do Lodowego Ogrodu Pani Bolesnej. Wpadają w pułapkę. Czyniąca wraz z Filarem trafia w ręce Węży. Jednak Nocni Wędrowcy wyznają tylko jedną zasadę "Nikt nie zostaje porzucony....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Jak zawsze miód i malina.

"Lato w Jagódce" jest nawiązaniem do poprzedniej książki Katarzyny Michalak "Rok w Poziomce". Otóż "Lato w Jagódce" jest ową bestsellerową powieścią wydaną przez Karolinę (bohaterkę "Roku w Poziomce").

Bohaterką książki jest Gabrysia. Znajda. Wychowana przez starszą, samotną panią, która znalazła ją na wycieraczce przed swoim mieszkaniem. Kim są jej rodzice? Nie wiadomo. Jedno jest pewne Gabrysia kocha konie, dlatego po studiach zostaje zaliczką koni. W stadninie poznaje ubezwłasnowolnionego Pawła, którego kuratorem jest, nikt inny, tylko jego własna matka. Paweł bowiem oskarżony jest o spowodowanie śmierci swojego starszego brata. Właśnie dzięki Gabrysi i całej masie różnych splotów wydarzeń Pawłowi uda się wyjść na prostą i wziąć życie w swoje ręce. Gabrysia, w tym czasie bierze udział w telewizyjnemu show, dzięki któremu przemienia się z brzyduli w piękną kobietę, a przy okazji zdobywa niemałe pieniądze. (20 innych wątków)... Gabrysi udaje się odnaleźć swoją prawdziwą, biologiczną rodzinę i swoją siostrę bliźniaczkę, pomóc małemu, bardzo skrzywdzonemu przez los chłopcu i na koniec odnaleźć swoje miejsce na ziemi. (20 kolejnych wątków)...

Szczerze, to nie przepadam za książkami, w których wiadomo jakie będzie zakończenie. Jak mówi sama autorka "książka- jak przystało na moją powieść- kończy się dobrze!". I kończy się dobrze :)

Kolejna współczesna bajka, w której dobro zawsze zwycięża, miłość jest najważniejsza, a każda historia kończy się happy endem.

Fabuła jak zawsze zawiera niezliczoną ilość wątków. Chociaż zastanawiam się czy to nie jest pozytywny aspekt. Książkę, chcąc, nie chcąc, czyta się do końca, aby dowiedzieć się jak historie danych postaci się potoczyły.

Bohaterowie są ciekawie i realistycznie skonstruowani. Chociaż nie wiem czy nie wkrada się tu pewien szablon...

Jak zawsze plusem książek Pani Michalak jest jej styl. Prosty, potoczny, trochę humorystyczny. Po prostu dobrze się czyta...

Jeżeli wątpisz w dobro i miłość tego świata, polecam tą książkę. Przywraca nadzieję.

Na PLUS:

- drugie dno, porusza ważne problemy
- lekkie pióro autorki
- daje do myślenia

PLUS/MINUS

- rozbudowana fabuła

Na MINUS:

- bajkowa historia z happy endem
- miłość, szczęście, dobro na każdej stronie- przesłodzona

Więcej recenzji książek:
wwolnymczasieczytam.blogspot.com

Jak zawsze miód i malina.

"Lato w Jagódce" jest nawiązaniem do poprzedniej książki Katarzyny Michalak "Rok w Poziomce". Otóż "Lato w Jagódce" jest ową bestsellerową powieścią wydaną przez Karolinę (bohaterkę "Roku w Poziomce").

Bohaterką książki jest Gabrysia. Znajda. Wychowana przez starszą, samotną panią, która znalazła ją na wycieraczce przed swoim mieszkaniem. Kim...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Tak słodko, że aż zęby bolą.

Główną bohaterką jest Ewa. Panieńskie dziecko swojej matki, przybrana córka niekochającego ani jej, ani matki ojczyma, nieszczęśliwie zakochana w Andrzeju, rozwódka. Postanawia kupić mały zniszczony, biały domek. Prosi o pożyczkę swojego "przyjaciela" Andrzeja. On zgadza się pod jednym warunkiem: Ewa ma otworzyć dla niego wydawnictwo i je poprowadzić. Cały zysk z wypromowanych książek podzielą miedzy siebie. Ewa zgadza się. Otwiera wydawnictwo i zaczyna poszukiwać ciekawych książek, które mogłaby wydać i wypromować. Trafia w jej ręce bardzo dobra powieść nieznanej autorki. Ewa postanawia wydać książkę i poznać jej twórczynię. Okazuje się nią młoda, śliczna dziewczyna, Karolina. Zawiązują współpracę. Niestety (dla Ewy), Andrzej zakochuje się w Karolinie z wzajemnością. Jednak wychodzi na jaw, że dziewczyna od dwóch lat zmaga się z białaczką. Ewa postanawia założyć Fundację i wypromować wielką kampanię społeczną, tym samym pomóc Karolinie. W międzyczasie książka napisana przez Karolinę staje się bestsellerem, a za pieniądze uzyskane z jej sprzedaży Ewa spełnia swoje marzenia o własnym, białym domku. W życiu prywatnym Ewy również nastąpiły zmiany. Poznała Witolda, w którym chyba zaczyna się zakochiwać. Jednak po jednej z suto zakrapianej alkoholem imprezie budzi się rano w hotelowym pokoju, z liścikiem z podziękowaniami za upojną noc, od nieznajomego mężczyzny. Jak każdy myślący czytelnik może się domyślić Ewa zachodzi w niechcianą ciążę. W tym czasie Karolina z Andrzejem znajdują uśpionego dawcę szpiku. Jednocześnie Ewa dostaje informację, że może być dla kogoś dawcą, jednak ciąża stanowi istotne przeciwwskazanie do zabiegu. Pomimo przeciwności kobieta postanawia oddać szpik. Znowu, trzeźwo myślący czytelnik jest w stanie wydedukować kto ten szpik dostaje... W międzyczasie (tu z 20 kolejnych wątków)... Jednak wszystko kończy się (jakże by inaczej) happy endem. I żyli długo i szczęścicie. Koniec części 1.

W książce znajdziemy wszystko i znacznie więcej. Okazuje się, że nawet we współczesnym świecie panuje dobro, miłość, ład i harmonia. Przynajmniej tak jest w tej powieści.

Fabuła zawiera bardzo dużo, różnorodnych wątków. Czasami ma się wrażenie, że jest ich zbyt dużo. Co w pewnym momencie jest męczące dla czytelnika.

Postacie bardzo wyraziste i realistycznie opisane. Autorka przykłada dużą wagę do szczegółów i cech charakterystycznych dla poszczególnych bohaterów. A jest ich sporo...

Książkę czyta się dobrze, głównie dzięki lekkiemu stylowi pisania jakim posługuje się autorka. Jest to zdecydowany plus tej powieści.

Kolejna bajka XXI wieku. Romans, telenowela z problemem białaczki i kampanią na rzecz oddawania szpiku w tle.

Na PLUS:

- porusza aktualne problemy społeczne
- lekkie pióro autorki
- daje do myślenia

Na MINUS:

- zbyt rozbudowana, przekombinowana fabuła
- bajkowa historia z happy endem
- trąci na każdym kroku romansem

Tak słodko, że aż zęby bolą.

Główną bohaterką jest Ewa. Panieńskie dziecko swojej matki, przybrana córka niekochającego ani jej, ani matki ojczyma, nieszczęśliwie zakochana w Andrzeju, rozwódka. Postanawia kupić mały zniszczony, biały domek. Prosi o pożyczkę swojego "przyjaciela" Andrzeja. On zgadza się pod jednym warunkiem: Ewa ma otworzyć dla niego wydawnictwo i je...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Bajkowa historia z dramatem w tle.

Bezdomna Kinga w Wigilię postanawia popełnić samobójstwo. Łyka garść tabletek i idzie umrzeć w śmietniku. W oczekiwaniu na śmierć towarzyszy jej kot. Jednak nie wszystko idzie zgodnie z planem. Kinga nie może umrzeć właśnie przez kota, który nieustannie się do niej łasi, mruczy, tuli i skutecznie oddala moment śmierci. O północy do śmietnika zagląda Aśka. Samotna, bardzo ambitna dziennikarka. Postanawia pomóc Kindze i kotkowi i zabiera ich do swojego mieszkania. Kinga w Aśce rozpoznaje dawną kochankę męża, przez którą rozpadło się jej małżeństwo, a ona wylądowała na ulicy. Aśka oferuje bezdomnej mieszkanie, pracę sprzątaczki w zamian za historię jej życia, która może być dla niej szansą na wybicie się w świecie dziennikarskim. Kinga zgadza się na taki układ.
Wszystko idzie zgodnie z planem. Dziennikarka postanawia poszukać właściciela kota, który towarzyszył Kindze podczas jej próby samobójczej. Okazuje się nim dawny kochanek Kingi. Historia bezdomnej kobiety jest bardziej skomplikowana niż mogłoby się to z początku wydawać. Kochanek, mąż, poronienie, przemoc domowa, ciąża, depresja poporodowa, paranoja, dzieciobójstwo, próby samobójcze, bezdomność. Idealny materiał na skandaliczny artykuł.

Książka podejmuje społeczne problemy, o których w ostatnim czasie huczały media. Depresja poporodowa, dzieciobójstwo, przemoc domowa.
Fabuła książki jest tak pogmatwana, tak skomplikowana, że w trakcie czytania zastanawiałam się skąd autorka czerpie pomysły? Pod tą tragiczną otoczką, ukryta jest jednak bajkowa historia. Aśka, bezwzględna, pozbawiona sumienia i skrupółów dziennikarka, zmienia się w całkowite swoje przeciwieństwo. Wszystkie problemy, tragedie są zrządzeniami losu, każdy zły bohater się zmieni na lepsze, wszyscy kierują się sercem i dobrocią...
Postacie nieszablonowe, jednak wykreowane na zasadzie całkowitych skrajności: bezdomna, nie jest "zwykłą" bezdomną, tylko bezdomną "do kwadratu" (niedoszła samobójczyni, dzieciobójczyni, z mężem sadystą, po leczeniu w psychiatrykach itd.), to samo dotyczy wielu bohaterów książki. Moim zdaniem autora przesadziła w tym wypadku.
Plusem ksiązki jest styl pisania autorki. Lekkie pióro, potoczny, często żartobliwy język, powodują, że książkę czyta się jak lekką obyczajówkę.

Książka raczej nie w moim guście. Taka współczensa bajka, o aktualnych, trudnych problemach... Jedno jest pewne i każdy o tym wie. Wszystkie bajki kończą się happy endem.

Na PLUS:

- porusza aktualne, tragiczne historie, problemy społeczne
- lekkie pióro autorki
- daje do myślenia


Na MINUS:

- zbyt rozbudowana, przekombinowana fabuła
- przesadzona kreacja postaci
- bajkowa historia z happy endem

Bajkowa historia z dramatem w tle.

Bezdomna Kinga w Wigilię postanawia popełnić samobójstwo. Łyka garść tabletek i idzie umrzeć w śmietniku. W oczekiwaniu na śmierć towarzyszy jej kot. Jednak nie wszystko idzie zgodnie z planem. Kinga nie może umrzeć właśnie przez kota, który nieustannie się do niej łasi, mruczy, tuli i skutecznie oddala moment śmierci. O północy do...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Duża dawka dobrego humoru.

Mathew i Elspeth spodziewają się dziecka, a w zasadzie dzieci- trojaczków. W zawiązku z tym, decydują się na sprzedaż mieszkania i zakup większego w bogatszej dzielnicy. Okazuje się, że jest to bardziej skomplikowane niż mogłoby się wydawać.
Bruce po swojej przemianie postanawia naprawić błędy z przeszłości. Decyduje się przeprosić swojego byłego szefa z agencji nieruchomości. Jednocześnie wpada mu w oko jego córka.
Antonia zaprasza Angusa, Domenicę i psa Cyryla do Włoch. Z pozoru ta zwykła wycieczka zamieni się w pełną nieoczekiwanych wydarzeń podróż, która odmieni życie Antonii. Cyryl we Włoszech poznaje nowych psich przyjaciół.
W życiu uczuciowym Dużej Lou znowu zanosi się na zmiany.
Bertie przekonuje się na własnej skórze, że życzenia czasem się spełniają. Jego mama, Irene, zaginęła... Z jednej strony męczą go wyrzuty sumienia, z drugiej są to najpiękniejsze chwile w jego życiu. Stuart, wiecznie uległy apodyktycznej Irene, postanawia dotrzymać danego słowa i zabrać Bertiego na ryby. Nie jest to takie proste i wymaga od Stuarta niezwykłej odwagi, gdyż Irene jest temu baaardzo przeciwna. Wyjazd, ojca z synem na ryby, staje się niezwykłą przygodą, o której chłopiec długo będzie pamiętał. Ponadto, niebawem ma się spełnić największe marzenie Bertiego- skończy siedem lat...

Seria urzekła mnie, przede wszystkim poczuciem humoru, który autor przemyca na każdym kroku. Z założenia nawet te trudne, smutne czy beznadziejne sprawy ukazywał w jasnych barwach, dając czytelnikowi nadzieję. Postacie są nieszablonowe, ciekawe i bardzo charakterystyczne. Autor dba o każdy szczegół, przez co bohaterowie wydają się bardzo ludzcy i tacy zwyczajni.
Z pozoru nic nie znaczące sprawy życia codziennego, tutaj przedstawione są w niesamowity sposób. Życie bez wielkich romansów, fortun czy kolorowych gazet również może być interesujące i zachwycające. Ciekawa i często zaskakująca zwrotami akcji fabuła sprawia, że książki dosłownie się pochłania w ciągu jednego wieczoru. Niezaprzeczalnie, bardzo dużym plusem jest również styl pisania i język jakim posługuje się autor. Czytając łatwo można zapomnieć o otaczającym świecie, smutkach, troskach i po prostu się relaksować i odpocząć.
Seria "44 Scotland Street" jest jednocześnie przewodnikiem po kulturze i obyczajach Szkotów. A wszystko to ukazane jest z przymrużeniem oka.

Książki "44 Scotland Street", "Opowieści przy kawie","Miłość buja nad Szkocją","Świat według Bertiego", "Nieznośna lekkość maślanych bułeczek" są jak lekarstwo na jesienną niepogodę i chandrę. To duża dawka dobrego humoru i słonecznego ciepła, skrzętnie ukrytych między okładkami.

Na PLUS

- przyjemny w odbiorze styl i język
- ciekawa, często zaskakująca fabuła
- nietuzinkowe postacie
- trochę życiowej refleksji, trochę satyry i duża dawka dobrego humoru
- tchnie spokojem codzienności

Na MINUS

- za szybko się kończy :( będę tęsknić, szczególnie za Bertiem

Duża dawka dobrego humoru.

Mathew i Elspeth spodziewają się dziecka, a w zasadzie dzieci- trojaczków. W zawiązku z tym, decydują się na sprzedaż mieszkania i zakup większego w bogatszej dzielnicy. Okazuje się, że jest to bardziej skomplikowane niż mogłoby się wydawać.
Bruce po swojej przemianie postanawia naprawić błędy z przeszłości. Decyduje się przeprosić swojego...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Idealna na jesienne wieczory.

"Nieznośna lekkość maślanych bułeczek" to piąta część serii "44 Scotland Street". W książce opisane są dalsze losy głównych bohaterów.

Wciąż sześcioletni Berti, pomimo stanowczego sprzeciwu matki, ale za poparciem ojca, postanawia zapisać się do skautów. Mathew żeni się z Elspeth. W podróż poślubną wyjeżdżają do Australii, czego o mały włos Mathew nie przypłaca życiem. Brus zaczyna się zmieniać i to na lepsze (gorszym narcyzem już chyba nie można być). Angus zaczyna myśleć poważniej o swojej przyjaciółce Domenice. W życiu psa Cyryla nastąpiły największe zmiany, bowiem zostaje on tatą sześciu szczeniaków...

Książka nie odbiega poziomem od poprzednich w serii. Zarówno, jeżeli
chodzi o fabułę jak i humor, którym autor raczy nas na każdym kroku. Miło było wrócić do mieszkańców kamienicy przy ulicy Scotland 44. To jak spotkanie z przyjaciółmi po bardzo długiej rozłące.

Książka idealna na jesienną chandrę i niepogodę.

Na PLUS:

- wciągająca fabuła
- duża dawka humoru
- nietuzinkowe i ciekawie wykreowane postacie
- lekkie pióro i przyjemny w odbiorze styl pisania autora
- pozwala się zrelaksować i zapomnieć o troskach i smutkach

Na MINUS:

- brak

Idealna na jesienne wieczory.

"Nieznośna lekkość maślanych bułeczek" to piąta część serii "44 Scotland Street". W książce opisane są dalsze losy głównych bohaterów.

Wciąż sześcioletni Berti, pomimo stanowczego sprzeciwu matki, ale za poparciem ojca, postanawia zapisać się do skautów. Mathew żeni się z Elspeth. W podróż poślubną wyjeżdżają do Australii, czego o mały włos...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Pozostawia w czytelniku uczucie niedosytu.
Vuko Drakkainen wraz ze swoimi kompanami wyrusza w podróż ku Lodowemu Ogrodowi. Lodowy drakkar, którym wypłynęli w nieznane, wydaje się bardzo znajomy, bardzo ziemski... Kim w takim razie jest Pan Lodowego Ogrodu? To wróg czy przyjaciel? Drakkainen postanawia wykorzystać czas w podróży na przygotowanie się na każdy możliwy scenariusz. Czas poświęca na szkolenie załogi, układanie planu i ćwiczenie swoich umiejętności Czyniącego.
Filar wraz ze Snopem, Benkejem oraz N'Dele trafiają do niewoli Ludzi Niedźwiedzi i zostają sprzedani na targu. Niestety, w dalszą podróż, ku swojemu przeznaczeniu, Filar wyruszy tylko z Benkejem. Od tej pory oboje będą nosić znamiona niewolnych, należących do okrutnej Smildrun. Młody następca tronu pozna czym, tak naprawdę, jest niewola. Niewola pętająca nie tylko ciało, ale i duszę człowieka. Filar szybko dowie się, że jedyną radością i rozrywką ich nowej Pani jest zadawanie bólu, znęcanie się nad poddanymi i
okrucieństwo, które nie zna granic. Jednak, z godnie z przepowiednią, każda niewola kiedyś się kończy.

Książka jest dużo lepsza od tomu 2. Nie mogę jednak oprzeć się wrażeniu, że większość wątku Vuko napisana została tylko po to, aby zapełnić puste strony.
Bardzo spodobał mi się sposób, w jaki zostały połączone dwa, tak różne wątki, Vuko i Filara. Autor wybrnął z tej sytuacji obronną ręką. Postacie spotykają się w miejscu i w czasie, w którym najmniej można się tego spodziewać. I nagle wszystko staje się jasne i logiczne. Duży plus.
Akcja, w zasadzie od początku książki, zwalnia, czasami nawet dłuży się. Przeważają głównie opisy i rozważania głównych bohaterów. Niestety, zdarzyło mi się kilka razy, w przypadku wątku Vuko, przekartkować książkę bez uprzedniego czytania. Tempo raptownie zmienia się w połowie książki, później jedynie przyspiesza, nie dając czytelnikowi wytchnienia.
Tak jak poprzednio, wątek Filara, jak i sama jego postać, szczególnie przypadły mi do gustu. Owy bohater wydaje się być tak naturalny, że aż realistyczny. Jego towarzysz Benkej, również wywołuje w czytelniku pozytywne odczucia i wyjątkowo dodaje smaczku całej fabule. Z jednej strony młody, narwany, z drugiej oddany, rozsądny i cierpliwy tropiciel. Ich wspólne przygody, niebezpieczeństwa jakie ich spotykają lub nieszczęścia, którymi wspólnie starają się sprostać pochłonęły mnie do reszty. Kiedy kończył się rozdział, już nie mogłam doczekać się kolejnego, im poświęconego. Niestety, Vuko i Cyfral nadal wyjątkowo mnie irytowali. To odczucie zmieniło się dopiero pod koniec książki. Nieudolny, zrezygnowany, a przede wszystkim nie potrafiący czynić Drakkainen przemienia się w komandosa, skrytobójcę, wyszkolone w jednym celu: zabić i nie pozostawić bałaganu, a przede wszystkim w Czyniącego, umiejącego wykorzystać swój dar.
Jednego nie mogę odmówić autorowi. Jego styl pisania jest bardzo przyjemny w odbiorze. "Pana Lodowego Ogrodu" czyta się nie zdając sobie sprawy z upływającego czasu. Jedynym jego wyznacznikiem są zmieniające się numery stron.
Zakończenie. Wbiło mnie w ziemię. Kolejne NIE! w moim wydaniu i kolejny plus dla autora.

Pomimo kilku zastrzeżeń, które miałam do tego tomu, zakończenie spowodowało, że o wszystkich złych odczuciach zapomniałam.


Na PLUS:

- fabuła, szczególnie połącznie wątku Filara i Vuko
- wątek Filara, który szczególnie wyróżnia się na tle całej książki
- niespodziewane zwroty wydarzeń, szczególnie pod koniec książki
- kreacja głównych postaci
- wywołuje skrajne emocje w czytelniku
- zakończenie
- przyjemny w odbiorze styl pisania autora
- oprawa graficzna książki

Na MINUS:

- dłużące się i nużące opisy, szczególnie w przypadku Vuko


Więcej recenzji książek:
wwolnymczasieczytam.blogspot.com

Pozostawia w czytelniku uczucie niedosytu.
Vuko Drakkainen wraz ze swoimi kompanami wyrusza w podróż ku Lodowemu Ogrodowi. Lodowy drakkar, którym wypłynęli w nieznane, wydaje się bardzo znajomy, bardzo ziemski... Kim w takim razie jest Pan Lodowego Ogrodu? To wróg czy przyjaciel? Drakkainen postanawia wykorzystać czas w podróży na przygotowanie się na każdy możliwy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

"Pan Lodowego Ogrodu, tom 2" Jarosław Grzędowicz
Nie zachwyca tak jak tom pierwszy.

Vuko, dziwnym zbiegiem okoliczności znowu wraca do gry. Niestety, podczas swojej ostatniej przygody traci wszystkie umiejętności m.in. znajomość języków i zaszczepionego w jego mózgu cyfrala. Staje się "zwykłym" śmiertelnikiem, który wszystkiego musi się uczyć od podstaw. Niestety, nie ma na to zbyt wiele czasu. Musi wykonać zadanie zlecone przez bogów planety Midgaard. Celem jego nowej misji jest znaleźć, zabić i posprzątać bałagan pozostawiony przez van Dykena. Tym razem w jego rękach spoczywa los całej planety.
Filar i Brus muszą uciekać. Na każdym kroku czyha na nich niebezpieczeństwo. Podziemna Matka widzi wszystko. Wszędzie ma swoich wysłanników niosących śmierć ciemiężycielom. W pewnym momencie w ręce Filara i Brusa trafia szkatułka z bardzo niebezpieczną
zawartością... Zawartością, która sprowadzi na nich wyrok śmierci. Na szczęście, na swojej drodze spotykają również Kireneńczyków, którzy przyjdą im z pomocą. Dzięki czemu, młody Filar będzie mógł wypełnić ostatni rozkaz cesarza i podążyć ścieżką losu, która może ocalić jego lud.

Tom drugi jest zdecydowanie inny niż tom pierwszy. Inność polega głównie na tym, że cały ten misternie wykreowany świat, fabuła i porywająca akcja blakną w porównaniu z tym, co w pierwszym tomie zaserwował nam autor. Czytając miałam wrażenie, że jestem w Skandynawii lub na Bliskim Wschodzie. Opisywane postacie Ludzi Ognia to typowi Wikingowie, a Kireneńczycy to klan Samurajów przeniesiony w realia krajów arabskich. Świat planety Midgaard nie jest już tak nieprzewidywalny i zaskakujący czytelnika na każdym kroku. Może to też kwestia przyzwyczajenia, "oczytania się" z wszystkimi dziwactwami tej planety?
Akcja spowalnia i to znacząco. Cały zapał z jakim zabrałam się do czytania tej książki, po pierwszym rozdziale prawie całkowicie zgasł. Nie było już tych emocji, tych wrażeń, które towarzyszyły mi na każdej stronie tomu pierwszego. Widać wyraźną zmianę w rozłożeniu "sił" pomiędzy głównych bohaterów. W pewnym momencie wątek Vuko zaczynał mnie po prostu nudzić. Stał się przewidywalny i irytujący. Myślę, że autorowi zależało na tym, aby wzbudzić w czytelniku te same emocje, które towarzyszyły byłemu komandosowi: irytacja i zniechęcenie. W moim przypadku mu się to udało. Na pierwszy plan wysunął się za to młody Kireneńczyk, Filar i jego wierny przyboczny Brus. Ich przygody często zapierały dech w piersiach i czasami bałam się przewrócić stronę, z myślą, że któryś z nich zginie. Wszystko co ich spotykało było zakasujące i nieprzewidywalne. Kreacja Filara była do tego stopnia realna, że można było wyczuć wszystkie jego emocje- głównie strach. Spodobał mi się również sposób ukazania więzi jaka zaczynała się rozwijać pomiędzy Filarem i Brusem. Więzi, którą można porównać do relacji między synem i ojcem. Zdecydowanie, moje pozytywne odczucia, co do odbioru tej części, uratował właśnie ten wątek.
Zakończenie. Tak jak w pierwszym tomie, autor mnie nie zawiódł. Najpierw było NIE!, dosłownie ze łzami w oczach, później NIE! w stylu "niemożliwe" (chociaż trochę przewidywalne).

Kim jest Pan Lodowego Ogrodu? Nadal nie wiem, ale czuję, że w kolejnym tomie się dowiem.

Musze zwrócić jeszcze raz uwagę na ilustracje wykonane przez Jana J. Marka. W niezwykły sposób ubarwiają (pomimo, iż są czarno- białe) całą książkę. Bardzo duży plus!


Powieść "Pan Lodowego Ogrodu, tom 2" pomimo, że nie zachwyca tak jak tom pierwszy, nadal można ją zaliczać do bardzo dobrych książek fantasy.

Na PLUS:

- wątek Filara i Brusa
- ukazanie budującej się relacji i zażyłości pomiędzy następcą tronu a jego przybocznym, relacji syn - ojciec
- szybka akcja i niezwykłe wydarzenia dotyczące Filara
- realistyczna kreacja bohaterów, szczególnie postaci Filara
- wywołuje w czytelniku cały wachlarz emocji
- przyjemny w odbiorze styl pisania autora
- ilustracje umieszczone w książce

Na MINUS:

- opisy krain i ludów zbytnio przypominające Skandynawię (Wikingów) i Bliski Wschód
- uboższe opisy świata Midgaard
- znaczące zwolnienie tempa akcji w przypadku postaci Vuko
- wątek Drakkainena, który w pewnym momencie staje się irytujący i zniechęcający
- przewidywalność niektórych wydarzeń, szczególnie tych związanych z byłym komandosem

Więcej recenzji książek:
wwolnymczasieczytam.blogspot.com/

"Pan Lodowego Ogrodu, tom 2" Jarosław Grzędowicz
Nie zachwyca tak jak tom pierwszy.

Vuko, dziwnym zbiegiem okoliczności znowu wraca do gry. Niestety, podczas swojej ostatniej przygody traci wszystkie umiejętności m.in. znajomość języków i zaszczepionego w jego mózgu cyfrala. Staje się "zwykłym" śmiertelnikiem, który wszystkiego musi się uczyć od podstaw. Niestety, nie ma...

więcej Pokaż mimo to