-
ArtykułyBrak kolorowych autorów na liście. Prestiżowy festiwal w ogniu krytykiKonrad Wrzesiński1
-
ArtykułyLiliana Więcek: „Każdy z nas potrzebuje w swoim życiu wsparcia drugiego człowieka”BarbaraDorosz1
-
ArtykułyOto najlepsze kryminały. Znamy finalistów Nagrody Wielkiego Kalibru 2024Konrad Wrzesiński3
-
ArtykułyLiteracki kanon i niezmienny stres na egzaminie dojrzałości – o czym warto pamiętać przed maturą?Marcin Waincetel34
Biblioteczka
2022-07-15
2022-06-12
2021-06-07
2021-05-29
Może w głowie autora wszystko to miało jakiś sens, było zadziwiające i prowokujące do przemyśleń. Na papierze wyszedł bełkot przyodziany w okropny warsztat, drętwe i wymuszone dialogi, urywane wątki i bohaterów o których losy i naciągane motywacje nie dbałem mimo chęci.
Ślepowidzenie jest dla mnie do dziś jedną z najważniejszych lektur science-fiction, niestety po kolejnej książce Petera Wattsa mam wrażenie, że było również przypadkowym sukcesem pisarza, niczym ta jedna świetna piosenka zespołu, który poza nią nie stworzył nic dobrego i został zapomniany po wakacjach. Ja postaram się zapomnieć Echopraksję, dla mnie Ognisty Deszcz skończył się wraz z historią Siriego Keetona.
Może w głowie autora wszystko to miało jakiś sens, było zadziwiające i prowokujące do przemyśleń. Na papierze wyszedł bełkot przyodziany w okropny warsztat, drętwe i wymuszone dialogi, urywane wątki i bohaterów o których losy i naciągane motywacje nie dbałem mimo chęci.
Ślepowidzenie jest dla mnie do dziś jedną z najważniejszych lektur science-fiction, niestety po kolejnej...
2019-12-28
2018-05-24
2017-11-10
Petera Wattsa darzę ogromną sympatią - zarówno za genialne Ślepowidzenie jak i "osobiście", mając przyjemność zobaczyć i posłuchać go kilka razy na żywo. Krótsza forma w jego wykonaniu okazała się jednak wyjątkowo przeciętna - chociaż opowiadania są przyjemne, czyta się je szybko i każde z nich ma trochę tego, za co fani Wattsa go kochają, to koniec końców nie wyróżniają się niczym na tle masy innych solidnych opowiadań. Muszę przyznać, że w pewnym momencie zacząłem przeplatać lekturę kolejnych opowiadań innymi książkami, ponieważ większość z nich nie była na tyle wciągająca, aby pochłaniać jedno po drugim.
Pozycja warta przeczytania dla fantów Petera, jednak na pewno lepiej podejść do tego jako do zbioru luźniejszych, lekkich opowiastek - dawkować je sobie po trochu i nie nastawiać się na dzieła wybitne. Ci którzy z Peterem do czynienia jeszcze nie mieli lepiej zrobią sięgając po Ślepowidzenie, ponieważ szkoda zniechęcić się do świetnego autora kilkoma gorszymi opowiadaniami, a i takie przecież w zbiorku są.
Petera Wattsa darzę ogromną sympatią - zarówno za genialne Ślepowidzenie jak i "osobiście", mając przyjemność zobaczyć i posłuchać go kilka razy na żywo. Krótsza forma w jego wykonaniu okazała się jednak wyjątkowo przeciętna - chociaż opowiadania są przyjemne, czyta się je szybko i każde z nich ma trochę tego, za co fani Wattsa go kochają, to koniec końców nie wyróżniają...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-03-11
2017-02-01
2016-08-26
2016-08-21
2016-08-07
2016-07-21
2016-06-30
2016-06-24
Świetna powieść sf podana w sosie dobrze uszytego kryminału.
Pozytonowy Detektyw to mieszanka powieści science fiction, rozważającej implikacje wprowadzenia robytyki do powszechnego, domowego użytku, powieści w pewnym sensie socjologicznej, stawiającej pytania o przyszłość ludzkiego społeczeństwa, kolonizacji innych planet oraz przeludnienia z powieścią detektywistyczną, dobrze opisaną kryminalną zagadką, która pod płaszczem przygody zwinnie przemyca wszystkie poprzednie elementy, sama w sobie będąc równie wartościowym wątkiem. Doczytywałem rozwiązanie zagadki późną nocą, ze świadomością że rano wstanę do pracy niewyspany i było warto. Pozytonowego detektywa mogę tylko polecać!
Świetna powieść sf podana w sosie dobrze uszytego kryminału.
Pozytonowy Detektyw to mieszanka powieści science fiction, rozważającej implikacje wprowadzenia robytyki do powszechnego, domowego użytku, powieści w pewnym sensie socjologicznej, stawiającej pytania o przyszłość ludzkiego społeczeństwa, kolonizacji innych planet oraz przeludnienia z powieścią detektywistyczną,...
2016-06-19
Lekkie i przyjemne wprowadzenie w wykreowany przez Asimova świat pełen robotów. Opowiadania zebrane w tym zbiorze nie są może wybitne, aczkolwiek nie są też złe, czyta się je z łatwością i stawiają fundament pod dalsze książki z cyklu o Robotach.
Każdy fan sf powinien zainteresować się Trzema Prawami Robotyki. Ja zainteresowałem się na tyle, że ruszyłem już w podróż po świecie wykreowanym przez Asimova wraz z kolejnymi tomami serii.
Lekkie i przyjemne wprowadzenie w wykreowany przez Asimova świat pełen robotów. Opowiadania zebrane w tym zbiorze nie są może wybitne, aczkolwiek nie są też złe, czyta się je z łatwością i stawiają fundament pod dalsze książki z cyklu o Robotach.
Każdy fan sf powinien zainteresować się Trzema Prawami Robotyki. Ja zainteresowałem się na tyle, że ruszyłem już w podróż po...
2016-01-26
2015-12-19
Popełniłem literacki odpowiednik grzechu obżarstwa i przeczytałem wszystkie opowiadania (patrząc po ich rozmachu - powieści?) tego zbioru jednym tchem, zaczynając kolejne nim zakończenie poprzedniego zdążyło we mnie uderzyć. Niechaj bogowie Czytelnictwa będą dla mnie łaskawi, jako okoliczność łagodzącą biorąc pod uwagę niezmiennie wysoki kunszt pisarski Dukaja a jako pokutę przyjmując tą mini-recenzję.
Król Bólu to zbiór opowiadań bardzo różnorodnych, to co je łączy to na pewno rozmach, solidne i zapierające dech w piersiach światy, które pod piórem innych autorów posłużyłyby za podwaliny pod niekończące się serie, u Dukaja dając nam jednak skondensowaną dawkę tego co w każdym z nich najlepsze i pozwalając przejść do kolejnych niesamowitych idei. Dostajemy tu opowiadania ciężkie językowo i treściowo (otwierająca zbiór "Linia Oporu"), które swoim skomplikowaniem (lecz i spójnością) przypominają "Perfekcyjną Niedoskonałość", jak i opowiadania lżejsze i łatwiej przyswajalne (m. in. "Crux" czy "Serce Mroku"). Są tu opowiadania rozpięte również na całej skali klimatu - od ciężkiego i depresyjnego ("Szkoła") po nawet nieco ironiczne ("Piołunnik"). Przez chwilę czuć nawet mocny powiew Lema ("Oko Potwora"). Nie sposób opisać każdego z opowiadań, Król Bólu to podróż przez style, konwencje, światy i idee stworzone przez Jacka Dukaja na przestrzeni lat - każde z nich jest unikalne, każde napisane przez tego samego, a jednak innego pisarza, którego warsztat zmieniał się w czasie.
Na szczególną uwagę moim zdaniem zasługują dwa opowiadania, tytułowe "Król Bólu i pasikonik" oraz "Aguerre w świcie". Oba zbierają nas w obce światy, choć tak autentyczne, że bardziej prawdziwe od naszych. Dodatkowo mój osobisty faworyt - "Aguerre w świcie" - stanowi sam w sobie przekrój stylów - od kryminalnej zagadki z romansem w tle po niemal superbohaterskie walki na rzeźby czasoprzestrzenne, a wszystko to bez cienia podejrzenia o naruszenie praw fizyki!
Ocena 8/10 jest wypadkową opowiadań genialnych i tych tylko bardzo dobrych. Z Dukajem można zacząć od tytułów lżejszych jak "Inne Pieśni" czy "Córka Łupieżcy", ale kto już raz zostanie jego fanem po Króla Bólu i tak sięgnie, zbędnym więc chyba jest moja gorąca rekomendacja?
Popełniłem literacki odpowiednik grzechu obżarstwa i przeczytałem wszystkie opowiadania (patrząc po ich rozmachu - powieści?) tego zbioru jednym tchem, zaczynając kolejne nim zakończenie poprzedniego zdążyło we mnie uderzyć. Niechaj bogowie Czytelnictwa będą dla mnie łaskawi, jako okoliczność łagodzącą biorąc pod uwagę niezmiennie wysoki kunszt pisarski Dukaja a jako pokutę...
więcej mniej Pokaż mimo to2015-03-09
2015-03-03
Generalnie to była przyjemna lektura, chociaż obok interesujących zwrotów akcji w "części kosmicznej" książki i paru świeżych pomysłów podpartych solidną nauką, czytelnik powinien nastawić się na żarty głównego bohatera będące mentalnie na poziomie szkoły podstawowej, nadużywanie słów "zaraz" i "chwileczkę", oraz zupełnie naiwnej koncepcji Rocky'ego i Stratt, dwójki bohaterów, których nijak nie mogę wyobrazić sobie funkcjonujących jak to opisano w książce, chociaż ten pierwszy nadal budzi sympatię. Dla mnie było to lekkie sf do podróży, z przyjemną i naukowo poprawną, chociaż nieco naiwną fabułą.
O ile na miejscami naciąganą fabułę można przymknąć oko, to ciężko je przymknąć na ilość literówek i błędów edytorskich w polskim wydaniu. Korekcie z wydawnictwa Akurat należy się sroga nagana - literówki plenią się na niemal każdej stronie, po kilku pierwszych rozdziałach pogodziłem się z tym, że brakujące lub nadmiarowe literki nie opuszczą mnie do końca lektury, tak samo jak znikające lub powtórzone słowa, błędne formy gramatyczne czy czasami nawet przekręcone zdania, mające w efekcie zupełnie inne znaczenie niż w oryginale. Jakąś formę błędu językowego można znaleźć na niemal każdej stronie, jestem zupełnie pewny, że cała moja biblioteczka łącznie nie zawiera tylu "kwiatków" i przeinaczeń co Projekt Hail Mary - osobiście będę szczególnie ostrożny przed sięgnięciem po jakąkolwiek kolejną książkę wypuszczoną nakładem Akurat.
Generalnie to była przyjemna lektura, chociaż obok interesujących zwrotów akcji w "części kosmicznej" książki i paru świeżych pomysłów podpartych solidną nauką, czytelnik powinien nastawić się na żarty głównego bohatera będące mentalnie na poziomie szkoły podstawowej, nadużywanie słów "zaraz" i "chwileczkę", oraz zupełnie naiwnej koncepcji Rocky'ego i Stratt, dwójki...
więcej Pokaż mimo to