-
Artykuły„Kobiety rodzą i wychowują cywilizację” – rozmowa z Moniką RaspenBarbaraDorosz1
-
ArtykułyMagiczne sekrety babć (tych żywych i tych nie do końca…)corbeau0
-
ArtykułyNapisz recenzję powieści „Kroczący wśród cieni” i wygraj pakiet książek!LubimyCzytać2
-
ArtykułyLiam Hemsworth po raz pierwszy jako Wiedźmin, a współlokatorka Wednesday debiutuje jako detektywkaAnna Sierant1
Biblioteczka
2017-08-09
2017-06-15
Słoneczna Dolina to kawałek dobrej literatury grozy rodem z naszego podwórka. Fabuła i miejsce wydarzeń opisanych w książce są przynajmniej na tym etapie wszystkim dobrze znane dlatego raczej skupię się na ocenie.
Książkę czyta się gładko, kartki same się przewracają, żeby tylko doczytać jeszcze jeden i jeszcze jeden rozdział. To nie miałoby zbyt wielkiego sensu, gdyby fabuła Czarnego Wygonu kończyła się tylko na pierwszym tomie, dlatego fakt, że powstał cały cykl cieszy tym bardziej. Zbyt dużo tutaj postaci, miejsc, wydarzeń.
Owszem, podczas lektury zdarzały się miejsca, zaburzające opisaną przeze mnie wyżej "gładkość" czytania. Pewne przeoczenia, lub zbyt łatwe rozwiązania. Może zbyt łatwe dla mnie, być może za wysoko stawiam poprzeczkę bo mimo uwielbienia dla grozy jestem mocnym sceptykiem. Jednak prawdę mówiąc, czy wchodząc na rozległe pola literatury grozy oczekujemy, że wszystko będzie rozsądne, racjonalne i wytłumaczalne? Od tego przecież jest literatura faktu, literatura piękna itd. Tutaj niejako ubieramy okulary mające na celu odfiltrować twardą rzeczywistość wokół nas; tak jakby zgadzamy się na konwencję świata przedstawionego.
Podsumowując, zdecydowanie polecam jako lżejszą lekturę (mimo tematyki), którą da się połknąć na urlopie (gdzieś na leżaku na działce) ale ostrzegam, czyta się szybko więc od razu lepiej zaopatrzyć się w pozostałe tomy cyklu.
Słoneczna Dolina to kawałek dobrej literatury grozy rodem z naszego podwórka. Fabuła i miejsce wydarzeń opisanych w książce są przynajmniej na tym etapie wszystkim dobrze znane dlatego raczej skupię się na ocenie.
Książkę czyta się gładko, kartki same się przewracają, żeby tylko doczytać jeszcze jeden i jeszcze jeden rozdział. To nie miałoby zbyt wielkiego sensu, gdyby...
2017-06-01
2017-04-21
2016-08-25
2016-08-30
2016-07-13
Bardzo ciekawa książka, choć niektóre wątki trudno uznać za prawdziwe/wiarygodne biorąc pod uwagę gdzie rozgrywa się akcja; lub też jest to tylko moje subiektywne odczucie bo przecież co ja wiem o Korei Północnej. Tyle ile pozwoli reszcie świata zobaczyć Ukochany Przywódca, tyle ile wyniosą potajemnie nieliczni dziennikarze/turyści lub tyle ile przekażą uciekinierzy.
Pierwsza z niewielu książek gdzie tło i miejsce akcji oddziaływały na mnie bardziej niż główna fabuła. Najmocniej chłonąłem losy mieszkańców, którzy mieli nieszczęście urodzić się w "najwspanialszym kraju świata"; ich codzienną walkę z piorącą mózgi propagandą, indoktrynacją i inwigilacją. Te fragmenty przewijały się wśród dialogów i akcji, przykuwając największą uwagę, sprawiając że sięgnąłem po inne źródła na temat tego kraju (np. filmy dokumentalne).
Mamy tu głównego bohatera ale nie potrafiłem się z nim utożsamić; był miejscami płytki, za bardzo szablonowy czy kinowy. Ale znów, może był to kolejny zabieg autora - stworzył bohatera tak żeby nie wczuwać się za bardzo w jego działania i motywacje i żeby tak naprawdę dostrzec prawdziwego bohatera tej książki - Koreę Północną i jej obywateli. To dlatego trzeba pisać takie książki, to dlatego trzeba czytać takie książki.
Bardzo ciekawa książka, choć niektóre wątki trudno uznać za prawdziwe/wiarygodne biorąc pod uwagę gdzie rozgrywa się akcja; lub też jest to tylko moje subiektywne odczucie bo przecież co ja wiem o Korei Północnej. Tyle ile pozwoli reszcie świata zobaczyć Ukochany Przywódca, tyle ile wyniosą potajemnie nieliczni dziennikarze/turyści lub tyle ile przekażą...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-05-11
2016-04-08
„Forrest Gump” jest dobrze znany wszem i wobec, nie tyle za sprawą książki co jej ekranizacji (6 oskarów w tym za najlepszy film); powiedziano i napisano już o niej pewnie wszystko, ale mimo wszystko dodam swoje trzy grosze.
„Któregoś dnia zjawia się facet z miejscowej gazety i mówi, że chce o mnie napisać artykuł, bo jestem „najlepszą jednoosobową kapelą" jaką kiedykolwiek słyszał. Wypytuje mnie o to i tamto, więc myślę sobie: dobrze, opowiem mu wszystko po kolei. Zanim jednak doszłem do połowy facet mówi, że czegoś takiego nie wydrukuje, bo mu nikt nie uwierzy. I zmył się.”
Myślę, że to zdanie dobrze oddaje wrażenia z lektury książki, ponieważ bardzo trudno byłoby komukolwiek uwierzyć w taki życiorys. Jednak nie dla wiarygodności sięga się po tę książkę, nie tego się tutaj szuka i na pewno się tego nie znajdzie. Owszem, wertując kolejne strony powieści, moja brew wędrowała coraz wyżej w zdumieniu, każda kolejna przygoda wydała się bardziej absurdalna i zastanawiałem się co jeszcze „wciśnie” dalej Groom, ale nie bardzo mi to przeszkadzało. Uśmiechnąłem się i kiwnąłem głową kilka razy wiedząc, że od faktów mamy literaturę dokumentalną, biograficzną, popularno-naukową i tak dalej. Nie, tutaj zupełnie inne wartości kazały mi się zastanowić nad pewnymi rzeczami.
Gump był zapóźniony w rozwoju a jego umysł zacinał się na prostych czynnościach. Z drugiej strony potrafił robić rzeczy, których nie byłby w stanie zrobić przeciętny człowiek jak rozwiązywanie trudnych równań czy fenomenalna gra w szachy. W jednym z momentów swojego barwnego życia trafia na uczelnię i kurs literacki pt.: „Rola idioty w literaturze światowej”. Wziąłbym ten tytuł i użył jako podtytułu dla książki, zmieniając może trochę na „Rola idioty w społeczeństwie” (lub coś o tym charakterze), bo właśnie w ten sposób odbierałem tę książkę. Wejście w rolę głupka, który ma problemy z myśleniem, dodawaniem prostych liczb czy sznurowaniem butów ale od życia weźmie (właśnie „weźmie” a nie „dostanie”) zdecydowanie więcej niż „normalny” człowiek. To przyjęcie aktywnej roli, która każe nam się dziwić codziennej rzeczywistości, pytać o wszystko lub udawać, że czegoś nie wiemy, w rezultacie wzbogacając nas o wiele nowych doświadczeń, emocji czy wiedzę. Czy ktoś taki w efekcie będzie dalej głupi? Czy dalej będzie idiotą? Książka oczywiście nie da odpowiedzi, ale wepchnie nas na drogę właśnie takich przemyśleń, co wydaje mi się ogromną wartością dodaną. Zdecydowanie polecam.
„Forrest Gump” jest dobrze znany wszem i wobec, nie tyle za sprawą książki co jej ekranizacji (6 oskarów w tym za najlepszy film); powiedziano i napisano już o niej pewnie wszystko, ale mimo wszystko dodam swoje trzy grosze.
„Któregoś dnia zjawia się facet z miejscowej gazety i mówi, że chce o mnie napisać artykuł, bo jestem „najlepszą jednoosobową kapelą" jaką ...
2016-03-16
To nie jest książka, o której można by napisać wprost jak o wielu innych „Rewelacyjna! Czyta się jednym tchem, nie mogłam/em się oderwać”, czy coś w tym stylu. I to nie dlatego, że nie jest rewelacyjna, wspaniała, wybitna – bo jest. Tylko dlatego, że lektura tej książki przypomina samo miejsce akcji; jest wyboista, pełna żwiru, kamieni, pyłu i słońca zachodzącego nad pustynią. Nie da się tutaj lekko przebiec z punktu A do punktu B; czytelnik (nie wiem jak inni, ale ja na pewno) ma wrażenie mozolnego acz niebezpiecznego i nieuchronnego przemieszczania się wraz z postaciami (celowo nie używam słowa „bohater”). Opisy są surowe, bo wynikają z przymusu przedstawienia i opisania pewnych rzeczy a postaci niepokojące w swoim działaniu (również celowo piszę ogólnikami żeby nie przemycić żadnej fabuły).
Fabułę można streścić zdaniem, które kojarzy mi z filmami sensacyjnymi przełomu lat 80 i 90. „Llewelyn Moss znajduje na pustyni aktówkę wypełnioną pieniędzmi należącymi do gangu narkotykowego, jego śladem rusza psychopatyczny morderca”. Tylko, że tutaj akcja będzie mieć inny przebieg niż ten właściwy filmom akcji, zupełnie niesztampowy i nieszablonowy. Właśnie przez ową fabułę, miałem wrażenie jakbym dostał w pewnym momencie w brzuch i nie mógł złapać tchu. Doznałem wtedy jakby olśnienia, wiedząc, że nie trzymam w ręku książki takiej jak zwykle.
Losy głównych postaci przetykane są narracją szeryfa Bella, która pozwala w jakiś sposób zakorzenić się w obcej dla nas scenerii. Stanowi pewną kotwicę sytuacyjno-historyczną a więc mamy tu drobny wątek walki o ziemię, drugiej wojny światowej czy wojny w Wietnamie. Bell pozwala spojrzeć subiektywnie na rozgrywające się przed naszymi oczami ponure wydarzenia. Przyznam, że bez niego, trudno byłoby mi odebrać książkę właśnie tak, jak ją odebrałem. Podczas lektury towarzyszyły mi uczucia smutku i nieuchronności; zdziwienia i strachu ale przede wszystkim nostalgii. Tak, właśnie nostalgii, mimo iż przecież nie mam podobnych doświadczeń jak szeryf. Myślę, że tu tkwi kunszt pisarza, który mimo ogromnych różnic kulturowych czy geograficznych pozwolił mi zbliżyć się emocjonalnie do wykreowanej postaci. Walczący od lat z przestępstwami i wykroczeniami na terenie swego hrabstwa szeryf Bell porównuje dawne czasy z tym, co dzieje się obecnie. Nie wysnuwa żadnego wniosku, ale myślę, że gdyby to zrobił brzmiałby on dokładnie tak jak tytuł książki.
Zdecydowanie polecam.
To nie jest książka, o której można by napisać wprost jak o wielu innych „Rewelacyjna! Czyta się jednym tchem, nie mogłam/em się oderwać”, czy coś w tym stylu. I to nie dlatego, że nie jest rewelacyjna, wspaniała, wybitna – bo jest. Tylko dlatego, że lektura tej książki przypomina samo miejsce akcji; jest wyboista, pełna żwiru, kamieni, pyłu i słońca zachodzącego nad...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-02-23
Ta książka to przede wszystkim Przygoda. W połączeniu z faktem, że spora część historii przedstawionej w Zjawie miała miejsce naprawdę, czyta się to z wypiekami na twarzy. Wystarczyło kilka pierwszych stron abym powrócił pamięcią do emocji towarzyszących mi lekturze przygód Tomka Wilmowskiego a przede wszystkim do cyklu "Złoto Gór Czarnych". Traperzy, Indianie, dzika niedostępna natura i miejsca, opisywane jako "nietknięte stopą białego człowieka" - wszelkie młodzieńcze pragnienia aby samemu zostać takim niespokojnym duchem jak Hugh Glass wracały do mnie podczas lektury. To doprawdy niesamowite odbyć taką podróż w czasie i przestrzeni.
Brud, smród, mięcho i krew, mordercza natura sprawiają, że do lekkich książka ta nie należy. Miejscami, sam się wzdragałem, czytając barwne opisy ran zadanych przez Indian czy zwierzynę lub wyobrażałem sobie jak ja postąpiłbym na miejscu głównego bohatera, zwłaszcza w trudnych sytuacjach lub nawet tych wyglądających na „bez wyjścia”.
Książka napisana tak, że pochłania się ja bardzo szybko. Narracja jest nieskomplikowana co uważam zdecydowanie za zaletę w książce przygodowej. W bardzo nielicznych miejsach przyjemność płynięcia fabuły psują dziwnie skonstruowane zdania, na tyle, że da się je zauważyć (być może potknięcia tłumacza) lub pozorne błędy narracji, których wyjaśnienia trzeba szukać wcześniej w tekście. Poza tym – absolutnie polecam!
Ta książka to przede wszystkim Przygoda. W połączeniu z faktem, że spora część historii przedstawionej w Zjawie miała miejsce naprawdę, czyta się to z wypiekami na twarzy. Wystarczyło kilka pierwszych stron abym powrócił pamięcią do emocji towarzyszących mi lekturze przygód Tomka Wilmowskiego a przede wszystkim do cyklu "Złoto Gór Czarnych". Traperzy, Indianie, dzika...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-02-02
Fabuła koncentruje się na postaci Wan Serce (znanej wszystkim jako Ciotka), która jako położna odbiera porody w często trudnych warunkach chińskiej wsi. Z czasem staje się ona urzędnikiem odpowiedzialnym za planowanie kontroli urodzeń, nie cofającym się przed ostatecznymi środkami w celu realizowania powierzonego zadania. Kobieta święta, kobieta diabeł, twarda, nieugięta, którą w końcu dopadną wątpliwości.
Mo Yan, jak zwykle, maluje słowem; jego opisy są plastyczne, pełne wdzięku. Jest w tym wiele chińskiego szacunku i tradycji dla otaczającej nas natury, której jesteśmy częścią. Ta plastyka wymaga od naszego wewnętrznego oka pewnego rodzaju akomodacji, przystosowania do "moyanowskich" opisów; co niesamowicie wzbogaca naszą wyobraźnię.
Malowniczo opisane losy mieszkańców Gaomi Dongbeixianggu, w Północno-zachodnich Chinach na przestrzeni kilkudziesięciu lat; czasy rewolucji kulturalnej aż do zupełnie współczesnych. Poza fabułą i wątkami pobocznymi, Ciotką, narratorem Wanem Nogą i całą plejadą bohaterów o imionach pochodzących od części ciała mamy też owe Żaby. O co chodzi z tymi płazami, co mają z tym wszystkim wspólnego - o tym najlepiej przekonać się samemu.
Fabuła koncentruje się na postaci Wan Serce (znanej wszystkim jako Ciotka), która jako położna odbiera porody w często trudnych warunkach chińskiej wsi. Z czasem staje się ona urzędnikiem odpowiedzialnym za planowanie kontroli urodzeń, nie cofającym się przed ostatecznymi środkami w celu realizowania powierzonego zadania. Kobieta święta, kobieta diabeł, twarda, nieugięta,...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-01-12
2015-11-27
Obserwujemy świat po wojnie nuklearnej, a raczej mały jego fragment w postaci pewnego hrabstwa w Kalifornii. Tutaj żyją bohaterowie ocalali z bombardowania, tutaj toczy się powoli ich egzystencja, którą wojna cofnęła cywilizacyjnie o kilkaset lat. Nie ma prądu, benzyny, nieliczne auta utylizują gaz drzewny, zamiast używek są ich marne namiastki. Wśród sklejonych z pozostałych desek nibydomów bez okien ludzie próbują czytać skrawki spalonych książek przy świecach łojowych. Słuchają też audycji nadawanych z rakiety okrążającej ziemię przez człowieka, który mimowolnie staje się spoiwem łączącym pozostałe przy życiu skupiska ludzi.
Ten świat jest ponury, wyblakły, zamieszkany przez dziwolągi, zniekształcone w wyniku radioaktywnych wybuchów. Czytelnikowi przed oczami staje ciągnący się po horyzont pas zniszczeń, stert gruzów i śmieci. Atmosfera zagłady, która choć wydarzyła się wiele lat temu, jest wciąż aktualna, nadal wisi w powietrzu i sprawia wrażenie, że lada moment może się powtórzyć.
Książka jest osobliwa, dziwna i ponura. Nie oceniam jej przez to, próbuję tylko nadać jej charakter. Da się wyłapać kilka błędów fabularnych, wpadek (lub błędów zamierzonych, kto wie), znajdzie się trochę nieprzemyślanych płytkich postaci, ale ogólnie spomiędzy wierszy da się wyłapać przesłanie, nikłe niczym promień świecy, ale cały czas płonące: życie poradzi sobie zawsze, choćby cofnęło się o wiele lat i musiało zrobić ponownie te same kroki co kiedyś. Ale będzie trwało.
Bardzo ponuro-optymistyczna pozycja.
Obserwujemy świat po wojnie nuklearnej, a raczej mały jego fragment w postaci pewnego hrabstwa w Kalifornii. Tutaj żyją bohaterowie ocalali z bombardowania, tutaj toczy się powoli ich egzystencja, którą wojna cofnęła cywilizacyjnie o kilkaset lat. Nie ma prądu, benzyny, nieliczne auta utylizują gaz drzewny, zamiast używek są ich marne namiastki. Wśród sklejonych z...
więcej mniej Pokaż mimo to
Książka napisana finezyjnie, precyzyjnie. Opisy są, powiedziałbym, wymuskane ("apetyczne") a że główna postać to człowiek aspirujący do zostania inżynierem to zaryzykowałbym stwierdzenie, że to książka napisana niemalże od linijki (czy czego tam używają inżynierowie do kreślenia swoich planów). Nie mam na myśli oczywiście szablonów czy schematów, ale "ścisłość" tej pozycji potrafiłem odczuć.
Historia i całe jej wprowadzenie naprawdę wciąga - opisy, dialogi i retrospekcje bardzo zgrabnie "ubierają" szkielet rzeczywistości. We wszystkich tych aspektach wychodzi kunszt autorki. Trzy czwarte stron wchodzi jak nóż w masło. Tylko że potem jest lekkie rozczarowanie "jak to? już? tylko tyle?" I dlatego nie oceniłem tej książki na "bardzo dobrze" "tylko dobrze". A to dlatego, że czułem niedosyt, ale to prawie fizycznie, jak ktoś bardzo głodny, komu na obiad zaserwowano bardzo smaczne młode ziemniaki i jajko sadzone (lekkostrawie, sanatoryjnie) ale brakło mięsa (tu już mniej sanatoryjnie). No właśnie, zapytam retorycznie, gdzie jest mięso??
Tokarczuk czytam od wielu lat, jedne książki mnie zachwyciły, inne rozczarowały. Jest jeszcze kilka, których nie czytałem, ale to raczej z małej obawy - czy to akurat będzie ta z pierwszej czy drugiej kategorii, po prostu nie chcę się rozczarować. "Empuzjon" jednak jest dużo bliżej tych dobrych.
Książka napisana finezyjnie, precyzyjnie. Opisy są, powiedziałbym, wymuskane ("apetyczne") a że główna postać to człowiek aspirujący do zostania inżynierem to zaryzykowałbym stwierdzenie, że to książka napisana niemalże od linijki (czy czego tam używają inżynierowie do kreślenia swoich planów). Nie mam na myśli oczywiście szablonów czy schematów, ale "ścisłość" tej pozycji...
więcej Pokaż mimo to